Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:245.90 km (w terenie 54.10 km; 22.00%)
Czas w ruchu:12:53
Średnia prędkość:16.41 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma podjazdów:1160 m
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:27.32 km i 1h 36m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
9.10 km 0.00 km teren
00:39 h 14.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Deszczowy powrót

Poniedziałek, 27 września 2010 · dodano: 05.10.2010 | Komentarze 0

Nawet najlepszy weekend kiedyś się kończy. Od wczoraj leje, więc i tak już nie pojeździmy. Rano do pociągu. Ela wraca ze mną bo ma coś do załatwienia w Gliwicach. Zawsze to raźniej we dwójkę :)

W Zabrzu wysiadam, narzucam pelerynę i powoli kręcę w stronę domu. I tak zmokłem :P

Cisiec-pociąg-Zabrze centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
34.50 km 9.40 km teren
h km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:970 m

Przemarsz przez Skrzyczne :P

Sobota, 25 września 2010 · dodano: 12.10.2010 | Komentarze 7

Tylko tak można nazwać naszą dzisiejszą „wyprawę rowerową” ;) W planach było zdobycie jakiejś góry. Najlepiej powyżej 1000mnpm. Zaplanowałem fajną trasę na Rysiankę, ale okazało się, że nie uwzględniłem możliwości kondycyjnych Eli.
Jako że wycieczka ma być przyjemnością, z samego rana zabrałem się za opracowywanie czegoś prostszego. Padło na Skrzyczne – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Jak wynikało z wielu relacji górę przyjazną rowerzystom. Jak się później okazało, takie trasy należy planować bardziej dokładnie ;)

Wyruszyliśmy pociągiem do Łodygowic by stamtąd dojechać asfaltem do Szczyrku. Jedziemy przez Rybarzowice, gdzie przy samej drodze rośnie ponad 500letni dąb szypułkowy. Wygląda może nieszczególnie, ale ciągle rośnie :)

Dąb w Rybarzowicach. © Goofy601


Kościół w Rybarzowicach. © Goofy601


W Szczyrku przecinamy nowy rowerowy szlak (z Bielska na Słowację). Nie mamy go jeszcze na mapie, ale prezentuje się interesująco. Może na przyszły sezon? ;)

Trasa rowerowa Bielsko - Martin © Goofy601


Trafiamy na czerwony szlak pieszy. To tędy mamy zamiar wjeżdżać. Już na starcie robi się „ciekawie”. A to dopiero początek...

Początek czerwonego szlaku... © Goofy601


Po jakimś czasie stromizna przechodzi w wąską ścieżkę trawersującą strome zbocze. Tu, z zachowaniem ostrożności, da się w miarę płynnie jechać.

Tu jeszcze dało się jechać ;) © Goofy601


Powoli pniemy się wąską ścieżką do góry. W oddali między drzewami pojawia się Skrzyczne.

To tam zmierzamy ;) © Goofy601


Krótki postój na przełęczy z widokiem na Szczyrk i ruszamy dalej. Ela jest już trochę zmęczona. Usiłuję ją pocieszyć tłumacząc, że teraz już powinno być łatwiej... Niestety już za chwilę czerwony szlak pokazuje swoje prawdziwe oblicze.

Im dalej w las tym... bardziej stromo © Goofy601


Troche kamieni na szlaku © Goofy601


Kawałek z górki i znów ostro do góry. Kamienie, korzenie i stroma ścieżka... To po prostu katastrofa. Mozolnie wrzucamy rowery po dużych głazach. Widoki owszem, są super, ale normalnie nie da się iść, o jeździe nawet nie wspominając.

Jesienny widok na Szczyrk © Goofy601


Resztkami sił wnosimy rowery po czymś na kształt wąskich schodków z korzeni. Niedługo powinniśmy dotrzeć do zielonego szlaku, stamtąd już niedaleko...
Niestety, nie ma zmiłuj – zielony szlak również nie miał dla nas litości ;)

I ciągle pod górę... © Goofy601


Po wspinaczce po luźnych kamykach skręcamy w las, gdzie na trasie leżą już naprawdę duże kamole, a także poprzewracane drzewa. Mamy serdecznie dość, ale teraz już niema odwrotu, trzeba dotrzeć do schroniska.

Odpoczynek w lesie ;) © Goofy601


Kawałek dalej wychodzimy z lasu i trafiamy na dwóch bikerów jadących w jedynym słusznym kierunku – w dół :P Przemykają koło nas i z dziecinną łatwością pokonują kamienisty odcinek pod który gramoliliśmy się przez ostatnie 15 min. Taką jazdę to rozumiem ;)

No, tak to można jechać :) © Goofy601


Żeby nie było tak wesoło wracamy do rzeczywistości. A dla nas, aż do samego szczytu wygląda ona tak:

Skrzyczne nie daje za wygraną... © Goofy601


Na szczycie widok zapiera dech, choć muszę przyznać, że dokładniej przyjrzałem mu się dopiero na zdjęciach. Podczas ich wykonywania ledwo stałem na nogach, a przed oczami mi ciemniało ;)

Widok ze szczytu :D © Goofy601


Ledwo żywi dotarliśmy do schroniska. Dopiero po porcji pierogów i gorącej herbacie dotarło do nas, że wjechaliśmy, a raczej doszliśmy na szczyt ;)
Czas najwyższy pomyśleć o powrocie. Skoro poczuliśmy się lepiej trzeba by zjechać w dół nim ten błogi stan minie. Po konsultacji z Panem w sklepie z pamiątkami stawiamy na szlak niebieski do Lipowej. Pan zapewnia, że tylko trochę na początku po kamieniach, a potem już da się jechać. Focimy trochę na szczycie i ruszamy w dół.

Pod schroniskiem © Goofy601


Maszt na Skrzycznem © Goofy601


Po kamieniach oczywiście sprowadzamy, bo zjazd tędy niechybnie skończyłby się śmiercią lub kalectwem. Niecierpliwie wypatrujemy tego wymarzonego, przejezdnego odcinka. Zamiast niego ukazuje nam się...

Cudowna przestrzeń :) © Goofy601


Widok niesamowity, ale szlak usłany luźnym kamieniem i patykami. Jedynie kawałek drogi w dół jest w miarę równy, co zaraz wykorzystujemy. Cała reszta niebieskiego szlaku to dalej prowadzenie. Na nogach docieramy do cywilizacji. Przysiadamy na chwilę na murku, mówimy sobie „Nigdy więcej!!!” i ruszamy w stronę Ciśca by zdążyć przed zmrokiem.

W drodze do domu :) © Goofy601


Tak na prawdę to tutaj zaczyna się jazda. Po asfalcie, mimo że pagórkowatym, jedzie nam się zadziwiająco dobrze. Jakby ktoś nam silniczki wszczepił :P Przez Twardorzeczkę lecimy na Radziechowy, gdzie mijamy stary wapiennik.

Wapiennik w Radziechowach © Goofy601


Zachodzące słońce oświetla Kotlinę Żywiecką zachęcając do focenia :) Za nami zostaje Skrzyczne i cała udręka związana ze wspinaczką ;)

Skrzyczne za nami. © Goofy601


Rowerzysta w polu ;) © Goofy601


Po uczcie fotograficznej, jakby z nową energią ruszamy do domu. Eli marzy się pewnie ciepłe łóżeczko, bo narzuca ostre tempo. Skąd ona wzięła jeszcze tyle siły? ;) Praktycznie nie schodząc poniżej 20km/h docieramy do Ciśca. W samą porę, bo zrobiło się już szaro i zimno.

A morał z tej wycieczki jest taki, że jadąc w góry trzeba na prawdę dobrze przygotować trasę, by uniknąć całodziennego spaceru z rowerem na plecach. Nikomu nie polecam ;)
P.S. Ale wycieczka udana :)

Łodygowice-Rybarzowice-Buczkowice-Szczyrk Dolny-Skrzyczne(1257mnpm)-Lipowa-Twardorzeczka-Radziechowy-Cięcina-Węgierska Górka-Cisiec
Kategoria MOT, 25 - 50km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
24.20 km 3.30 km teren
01:49 h 13.32 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: 90 m

Do Eli i w góry :)

Piątek, 24 września 2010 · dodano: 05.10.2010 | Komentarze 2

Znów trafił się wolny weekend. Do tego pogoda wyśmienita i jeszcze w miarę ciepło. Idealna okazja by jesiennie wyskoczyć w góry. Szybkie pakowanie i dojazd do Zabrza. Kupuję bilety w promocji i idę na peron. Już na schodach z głośnika rozlega się komunikat, że mój pociąg został odwołany :/... na szczęście następny jedzie za 10 min więc mam dość zapasu by zdążyć na „Zwardoń” z Katowic.

Na pociąg trafiam idealnie. Podróż mija szybko dzięki rozmowie z poznanym Panem Rowerzystą. Jak to mówią – „Pompka – connecting people” :P

Na miejscu powitanie z Elą, zakupy, szybki obiad i jedziemy się przejechać po okolicy :) W górach coraz wyraźniej widać już jesień. Przekraczamy Sołę i jedziemy Cesarką /niebieskim szlakiem rowerowym w kierunku Milówki.

Spokojna Soła. © Goofy601


Bikerka Ela :) © Goofy601


Po kilku kilometrach kończy się asfalt i zaczynamy kamienisty podjazd w kierunku Kamesznicy. Ela chce mi pokazać fajną miejscówkę, którą ostatnio wykryła z koleżanką :)

Rzeczywiście, już za chwilę znajdujemy się na otwartej przestrzeni. Po prawej - Mała Barania Cisiecka, po lewej – Czumowa Grapa (zwana Grunwaldem) , na wprost – wiadukt w Szarem na tle zachodzącego słońca, za plecami – panorama Milówki :)

Odpoczynek na trawce. © Goofy601


Wiadukt w Szarem © Goofy601


Objawienie? ;) © Goofy601



Nasycamy oczy widokami i ruszamy na „Grunwald”. Górka o wysokości 521m.n.p.m. Na szczycie krzyżo-pomnik i ładny widok w stronę Kotliny Żywieckiej :).

Panorama z "Grunwaldu". © Goofy601


Krzyż na szczycie. © Goofy601


Podziwiamy widoki :) © Goofy601


Jesień... © Goofy601


Robi się późno i chłodno, więc zbieramy się o domu. Trzeba się wyspać, bo jutro ruszamy zdobywać prawdziwe góry :)

To co najlepsze - zjazd :D © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze centrum-pociąg-Cisiec-Mały Cisiec-„Grunwald”(521mnpm)-Mały Cisiec-Cisiec
Kategoria 0 - 25km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
18.50 km 0.00 km teren
01:03 h 17.62 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m

Poranne odprowadzanie.

Poniedziałek, 20 września 2010 · dodano: 23.09.2010 | Komentarze 0

Ela postanowiła zabrać rower do siebie by poćwiczyć w prawdziwych górach :) Jako, że nie znała drogi do Zabrza, był pretekst do wspólnej przejażdżki :P

Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
22.10 km 13.60 km teren
01:58 h 11.24 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m

Po Bytomskich lasach :)

Sobota, 18 września 2010 · dodano: 22.09.2010 | Komentarze 3

Pojechaliśmy z Elą przetestować rower po przeglądzie. Mimo niskiej temperatury pogoda ładna, więc wybraliśmy się do lasu. W planach mieliśmy wyjazd w góry, ale z racji przeziębienia wybraliśmy spokojniejszy wariant ;)

W lesie okazało się, że powstało kilka nowych szlaków na Bytomskich Trasach Rowerowych. Wyśmienita okazja by je przetestować :)

Nowe tablice na Bytomskich Trasach Rowerowych :) © Goofy601


Czerwonym szlakiem docieramy do Miechowic, dalej wzdłuż osiedla skrajem lasu. Dalej szybki zjazd i zmiana kierunku na Dąbrowę Miejską. O wszystkich zmianach kierunku informuje czytelne oznakowanie. Jedzie się bardzo przyjemnie.

Trochę błotka © Goofy601


Środek lasu, piękna pogoda, siadamy więc na krótki odpoczynek. Promienie wczesnojesiennego już słońca prześwitują przez gałęzie drzew. Wsłuchujemy się w śpiew ptaków. Jaki tu spokój... :) Ela mówi, żebym się tak nie cieszył bo zaraz pewnie jakiś tłum się zjawi. I faktycznie – już po chwili mija nas biegacz, chwilę później rowerzysta, a zaraz za nim starszy pan na elektrycznym skuterze... :P Że też kobiety muszą mieć zawsze rację ;)

Śniadanie na pieńku ;) © Goofy601


Muchomorek ;) © Goofy601


Ruszamy dalej. Za autostradą zmieniamy szlak na niebieski, a potem na zielony. Kierujemy się na Segiet. Tam mnie jeszcze w tym roku nie było. Gdyby nie znajomość trasy pogubilibyśmy się już przed samym wjazdem ;)

Niektóre oznaczenia są bardzo dobrze widoczne :P © Goofy601


U bram "Segietu" © Goofy601


Zielony szlakiem wjeżdżamy do rezerwatu. Wielkie stare buki robią spore wrażenie. Koniecznie muszę tu przyjechać jesienią, gdy liście zmienią kolory :)

Drzewna kapliczka. © Goofy601


Wiekowe buki w rezerwacie "Segiet" © Goofy601


Opuszczamy Segiet dalej zielony szlakiem. Postanawiamy trzymać się go aż do Stolarzowic. I to był błąd. Niecały kilometr drogi jest dość mocno rozmiękczony przez sprzęt ciężki :/ Z trudem, ale przejechać się da – bokiem ;)

Zrobiło się błotniście... © Goofy601


Po tej błotnistej przeprawie pora na drugie śniadanie. Na skraju lasu w Stolarzowicach trafia się odpowiednie ku temu miejsce ;)

Leśna jadalnia :P © Goofy601


Pora wracać. Po drodze coraz wyraźniej widać, że lato się kończy. Na to drzewo zawsze można liczyć – co roku ma piękne kolory :)

Jesień juz tuż tuż © Goofy601


Rokitnica-las-Miechowice-las-Segiet-Repty-las-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
42.70 km 6.90 km teren
02:13 h 19.26 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m

Po okolicy bliższej i dalszej ;)

Wtorek, 14 września 2010 · dodano: 14.09.2010 | Komentarze 3

Wczoraj okazało się, że setną wycieczkę w tym roku odbyłem na nie swoim rowerze :P Dziś postarałem się nadrobić zaległości. Pogoda od rana strasznie zmienna – raz chmury, raz słońce i do tego dość zimno. Całe szczęście deszczu w planach nie było. Wybrałem się zobaczyć co nowego w okolicy.

Na początek „remont” dachu i pomieszczeń zabytkowej kotłowni połączony z fantazyjnym niszczeniem elewacji i otoczenia. No ale ileż to radości z wysypywania gruzu z pierwszego piętra... Mam nadzieję, że efekt końcowy będzie w miarę ok, bo na razie nie wygląda to zbyt ładnie.

Rozbiórka dachu kotłowni. © Goofy601


Kierunek Wieszowa. Tam coraz wyraźniej rysuje się zarys wiaduktu nad zjazdem z budowanej A1.

Wiadukt nad A1 nabiera kształtów :) © Goofy601


Odkrywam nowy przyjemny skrót na Zbrosławice. Szybki zjazd gładkim asfaltem i już jestem na znanej mi drodze omijając centrum Wieszowy. Przy drodze stary krzyż z 1876 roku.

Przydrożny krzyż z 1876r © Goofy601


W Zbrosławicach zazwyczaj skręcam w prawo lub w lewo. Dziś spróbowałem pojechać prosto. Niedaleko głównej drogi znajduje się Sanktuarium Macierzyństwa NMP z ciekawymi zdobieniami.

Sanktuarium w Zbrosławicach. © Goofy601


Po pokonaniu pokaźnej górki wjeżdżam w teren. Kieruję się polnymi drogami cały czas na północ ( w prawdzie tak trochę na oko, bo kompasu nie posiadam, ale względnie ok ;) )

Polami w stronę Wilkowic © Goofy601


Ląduję w Wilkowicach, gdzie okazuje się, że ta droga to szlak konny. Trzymam się więc dalej pomarańczowych znaczków. Jakość drogi ulega zmianie, ale póki ją widać jest dobrze ;) Tym sposobem docieram do Miedar.

W kierunku Miedar © Goofy601


Prosto z błota trafiam na równiutki asfalt. Jedzie się świetnie, więc dojeżdżam tak aż do Połomii.

Powoli nadchodzi jesień... © Goofy601


Miałem nadzieję znaleźć gospodarstwo produkujące mleko do mlekomatu, ale nie wyszło. Znajduję za to spożywczak, w którym kupuję batonika i coś do popicia ;)

Klasyk podsklepowy :) © Goofy601


Chwila odpoczynku i wpatrywania się w senny krajobraz. Jak ten czas leci, pora już wracać do domu. Znów rundka po gładkim asfalcie do Miedar, a potem już najkrótszą drogą :)

Jak po stole :) © Goofy601


Rokitnica-Wieszowa-Zbrosławice-Wilkowice-Miedary-Połomia-Miedary-Wilkowice-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria Odkrywczo, 25 - 50km


Dane wyjazdu:
33.50 km 3.70 km teren
01:59 h 16.89 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:100 m

Meridką na przegląd.

Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 13.09.2010 | Komentarze 2

W końcu sensowna pogoda i dzień wolny :) Po pozałatwianiu pilnych spraw postanowiłem zabrać rower mojej dziewczyny na przegląd gwarancyjny. W prawdzie do 200km jeszcze mu trochę brakuje, ale za tydzień jedzie w góry, a przegląd trzeba podbić w Gliwicach ;) Dziś dzień ku temu idealny. Ustawiłem trochę wyżej siodełko i zabrałem małą Meridkę na testy drogowe :)

Trzeba przyznać, że jeździ się przyjemnie. Mimo, że na asfalcie to straszny muł, w mieście i w terenie K-Five jest rewelacyjna :) Będzie Eli dobrze służyć w górach. Podobnie z resztą orzekł Pan Serwisant, który przegląd zrobił od ręki i bez czekania :)

W drodze powrotnej trochę pokręciłem się po mieście, po parku, testując różne walory sprzętu :) Wniosek jest jeden - dopóki jest nierówno, jest super :P

Z Meridką pod radiostacją w Gliwicach :) © Goofy601


Pomnik "Ofiarom Wojen i Totalitaryzmów" © Goofy601


Choć mnie korciło, starałem się nie zapuszczać w teren w obawie przed błotem ;)

Rokitnica-Grzybowice-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Grzybowice-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
38.80 km 13.60 km teren
02:07 h 18.33 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m

Świeże mleko prosto... z mlekomatu :P

Wtorek, 7 września 2010 · dodano: 08.09.2010 | Komentarze 9

Od rana kilka spraw do załatwienia przed pracą. Deszcz na szczęście chwilowo odpuścił, za to jest zimno. Niskie temperatury nie przeszkadzają jednak wybrać się na rower :) Najpierw na pocztę z rachunkami. Przy okazji przyuważyłem że dobiegają końca prace rozbiórkowe przy pomniku. Został rozbity na drobne części, pośród których można doszukać się całej masy granitowych kostek brukowych. Zapewne stanowiły „wypełniacz”.

Dobijanie pomnika ;) © Goofy601


Następnie ruszyłem w kierunku serwisu. Po weekendowych oględzinach kasety okazało się, że wykryty przeze mnie luz jest na bębenku piasty. Jak mi wyjaśnił pan w serwisie część praktycznie nie do zdobycia, a jeśli już to nieopłacalna... Czyli taniej będzie kupić nową piastę – bagatelka 70zł ;) Koło z piastą kupowałem na początku tego roku, więc mi się nie widzi zmieniać po niecałym sezonie. Rozkręcę drania i spróbuję skasować ten luz ;)

Na pocieszenie chciałem jeszcze trochę pojeździć. Ostatnio czytałem gdzieś, że w Tarnowskich Górach postawiono tajemnicze urządzenie zwane Mlekomatem. Postanowiłem zobaczyć to cudo :)

Pierwszy w okolicy mlekomat :) © Goofy601


Mlekomat znajduje się na ulicy Łotewskiej na osiedlu Przyjaźń. Zaraz obok sklepu nocnego ;) Jest to maszyna serwująca mleko „prosto od krowy” ( nie pasteryzowane). Litr kosztuje 3zł. Po wrzuceniu odliczonej kwoty, otwierają się drzwiczki, w które wkładamy butelkę. ( własną, lub zakupioną w automacie obok ). Uprzejmy głos instruuje nas krok po kroku co robić dalej, oraz jak należy przechowywać zakupione mleko :)

Tankowanie z mlekomatu :) © Goofy601


Po zapoznaniu się z działaniem mlekomatu, udoiłem sobie cały litr. Zobaczymy czy będzie różnica w smaku :)

Litr świeżego mleczka ;) © Goofy601


Ten ciekawy pomysł na dystrybucję mleka w mieście cieszy się póki co sporym zainteresowaniem. Ciekawe jak długo i kiedy zainteresują się nim wandale ;)

Do domu wróciłem niespiesznie przez Repty i las. Znów ubłociłem cały rower :P Pogoda zrobiła się ładna, więc mogłem trochę pofocić.
Kościół w Stolarzowicach © Goofy601


Prace przy autostradzie, mimo głośnych ostatnio kradzieży dolomitu, idą całkiem sprawnie :)

Wiadukt A4 w Stolarzowicach © Goofy601


Rokitnica-Wieszowa-las-Górniki-las-Stolarzowice-las-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-las-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

p.s.
Po południu w pracy spotkałem Darka (djk71), ostatnio już kilka razy Dynia... Cóż, jeśli częściej się widzi znajomych rowerzystów w pracy niż na trasie to wyraźny znak, że trzeba coś z tym zrobić ;P
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
22.50 km 3.60 km teren
01:05 h 20.77 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Na szybko do sklepu.

Piątek, 3 września 2010 · dodano: 06.09.2010 | Komentarze 0

Ostatnio zauważyłem niepokojący luz na kasecie. Wyskoczyłem więc przed pracą do serwisu, bo może trzeba dokręcić czy coś. Na miejscu okazało się że nie mają dziś czasu by to zrobić mam rower zostawić do poniedziałku. Taka opcja nie wchodziła w grę. Skoro nie mogli mi pomóc postanowiłem sam się tym pobawić. Zakupiłem klucz do kaset, bacik i wróciłem do domu. Ciekawe co się okaże po rozkręceniu ;)

Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km