Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2012

Dystans całkowity:180.70 km (w terenie 8.50 km; 4.70%)
Czas w ruchu:10:37
Średnia prędkość:17.02 km/h
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:45.17 km i 2h 39m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

MOT Beskidy - czyli jak rowerem zdobyć pieszą odznakę ;)

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 23.01.2013 | Komentarze 4

MOT czyli Międzynarodowa Odznaka Turystyczna - wspólny projekt pięciu towarzystw turystycznych z Polski, Czech i Słowacji. Ustanowiona w 2008 roku w celu propagowania turystyki we wszystkich częściach beskidzkiego pogranicza.

Zasadniczo nie bawię się w turystykę kwalifikowaną. Skomplikowane regulaminy, obliczanie punktów za kilometry oraz poszukiwanie osób mogących potwierdzić moją obecność w danym miejscu jak dotąd skutecznie mnie odstraszały ;)

Książeczka do zbierania potwierdzeń MOT Beskidy © Goofy601


Z MOT sprawa wygląda nieco inaczej. Proste zasady, nieskomplikowana obsługa - odwiedzamy kolejne górskie schroniska i zbieramy naklejki potwierdzające zdobycie danego szczytu. Uzupełniamy odciskiem pieczątki ( w schronisku pieczątka to element co najmniej obowiązkowy ;)). Całość umieszczamy w przyjemnie dla oka wydanej książeczce formatu A5. Za zdobycie sześciu szczytów w danym kraju dostajemy odpowiadającą mu odznakę. Wszystkich szczytów jest 24. Uparciuch, który odwiedzi je wszystkie dostaje Złotą Odznakę i dyplom. Prawda że proste? :D

Uzupełniać można również tak :) © Goofy601


Teoretycznie jest to odznaka piesza... ale czemu by nie spróbować rowerem?? :D

Początkowo miał to być jedynie dodatkowy motywator do częstszych wypadów w góry - jak dojadę na szczyt to będzie nalepka i się zobaczy co dalej. Wkrótce jednak tak mnie to wciągnęło, że zacząłem planować coraz bardziej ambitne eskapady ;)

Zaczęło się w 2010.


Równica - 885 m.n.p.m.

Postawiłem stopę na szczycie :) © Goofy601


Pierwsze nieśmiałe próby. Po chorobie wciąż kondycja jeszcze nie ta. Długi asfaltowy podjazd zwieńczony kamienistą ścieżką na szczyt. Pierwszy sukces i spora satysfakcja. Dodatkowo okazja do pozwiedzania Ustronia ;)


Wielka Czantoria - 995 m.n.p.m.

Wieża widokowa na Wielkiej Czantorii :) © Goofy601


Pierwsza na prawdę górska wycieczka. Pierwsze trudne doświadczenia z jazdą po szlakach pieszych. Odkrycie uroków zjazdów po kamieniach (na sztywnym rowerze też można :)). Pierwsze rowerowe przekroczenie polskiej granicy :)


Wielki Stożek - 978 m.n.p.m.

Czas się zbierać. © Goofy601


Pierwsza wyprawa dwudniowa i rowerowy nocleg w schronisku. Pierwsza jazda "w chmurach" ;) Niedostatek pogody dobrą okazją do dokładniejszego zwiedzenia Wisły :)


Skrzyczne - 1257 m.n.p.m.

Cudowna przestrzeń :) © Goofy601


Ukoronowanie górskiego sezonu 2010 a jednocześnie najbardziej hardkorowa wycieczka po górach jaką było mi dane przeżyć. (ułożenie poziomic na mapie ma jednak wpływ na stopień trudności podjazdu ;)) Pierwszy raz ponad 1000m. Pierwszy raz wyciągnąłem w góry Elę :P


Nastał rok 2011 a ja kontynuowałem rozpoczętą przygodę w polskich Beskidach.


Krawców Wierch - 1064 m.n.p.m.

Już widać bacówkę :) © Goofy601


Kolejny "tysięcznik", tym razem w grupie.


Klimczok - 1110 m.n.p.m.

Bo pamiątka musi być. © Goofy601


Następny szczyt powyżej 1000m. Test nowych opon w prawdziwym terenie :) Pierwsze przymiarki do wożenia roweru w bagażniku samochodu ;)


Rysianka - 1320 m.n.p.m.

Dzielny Zdobywca 2 :P © Goofy601


Najwyższy szczyt polskiej listy MOT. Znowu z Elą tym razem ambitnie bo ponad 50km. Jak to na Rysiance - wspaniałe widoki :)


Barania Góra - 1220 m.n.p.m.

Wieża widokowa :) © Goofy601


I znowu we dwoje. Skrajnie różne warunki pogodowe. Prawdziwa górska burza ;)


Trójstyk

Polska część Trójstyku. © Goofy601


Całodniowa włóczęga z sakwami po polsko-czesko-słowackim pograniczu. Trzy kraje w ciągu jednej wycieczki. Częściowo z Elą. Przy okazji zwiedzanie Koniakowa :)

W sezonie 2011 udało się dotrzeć do wszystkich polskich szczytów z listy MOT.

Jednocześnie przy dokładniejszym wczytaniu się w regulamin okazało się, że odznakę Beskidy można zdobywać jedynie do 15.09.2012. Na spróbowanie swoich sił w Czechach i na Słowacji nie zostało więc dużo czasu ;) Postanowiłem dokończyć rozpoczęte dzieło. A przynajmniej spróbować :P

Silnie zMOTywowany rozpocząłem więc rok 2012 pod znakiem intensywnej turystyki rowerowej :) Właściwie powinienem powiedzieć rozpoczęliśmy, bo Ela również czynnie włączyła się w to szaleństwo ;)

Startujemy weekendem majowym i trzydniową eskapadą w Beskid Śląsko-Moravski


Prašivá - 706 m.n.p.m.

Pora zdobyć szczyt ;) © Goofy601


Większy samochód spokojnie mieści 2 rowery z bagażem. Amatorska nawigacja mapą wydrukowana z internetu. Pierwsze zmagania z komunikacją w języku Czeskim i lokalnym jadłospisem :)


Lysá Hora - 1323 m.n.p.m.

Pamiątkowa focia na szczycie ;) © Goofy601


Nawigacja już z dobrą czeską mapą i według rewelacyjnego czeskiego oznakowania :) Najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Moravskiego. Drugi dzień Eli na rowerze w tym roku. Kolejne regionalne specjały w schronisku. Kolejna udana ucieczka przed burzą. W górach pojawiają się znikąd ;)


Radhošť - 1129 m.n.p.m.

Myśliciel na schodach :P © Goofy601


Zdobywany na raty ;) Pierwsze podejście w Maju w koszmarnej mgle od strony północnej - zakończone na przełęczy Pustevny. Drugie, tym razem skuteczne przy dobrej pogodzie w Sierpniu :) Przy okazji sierpniowej wizyty zwiedzanie wspaniałych zabytków Rożnova i pierwszy nocleg na czeskim kempingu :)


Javorový - 946 m.n.p.m.

Schronisko i maszt na Malym Javorovym. © Goofy601


Tym razem samotnie. Kolejne bliskie spotkanie w "wyższym stopniem wtajemniczenia" czeskiej infrastruktury rowerowej. Znakowany asfaltowy szlak do samego schroniska. Przy okazji zwiedzanie miasta Trzyniec :)


Ostrý - 1044 m.n.p.m.

Schronisko na Ostrym © Goofy601


Punkt serwisowania rowerów w górskim schronisku - szok! :) Długi szeroki zjazd i pierwszy raz zagotowane hamulce. Zwiedzanie Wędryni i szlaku zabytków przemysłu hutniczego.


Wielka Rycerzowa - 1225 m.n.p.m.

Pod schroniskiem na Hali Rycerzowej © Goofy601


Szczyt nie wiedzieć czemu oznaczony w MOT jako słowacki. Z tego wyjazdu dwie złote myśli:
- Pieszy szlak nie zawsze musi nadawać się na rower ;)
- Jeśli na dole nie wieje i jest ciepło to wcale nie znaczy, że można zostawić polar w samochodzie ;)
Przy okazji odkrycie ciekawego rowerowego szlaku z Przegibka :)


Wielka Racza - 1236 m.n.p.m.

Pamiątkowa fota być musi :P © Goofy601


Chyba najprzyjemniejsza terenowa trasa rowerowa :) Prawdziwy wypoczynek wśród pięknych krajobrazów. Znów z Elą :)


Korytovo - 881 m.n.p.m.

Nadmiar atrakcji :P © Goofy601


Schronisko odwiedzone przy okazji dłuższej wycieczki w Javorniky :) Mocno terenowa rozgrzewka przed długą asfaltową jazdą ;)


Veľký Javorník - 1071 m.n.p.m.

Dumny zdobywca :P © Goofy601


Jazda po pograniczu Czesko-Słowackim. Wyraźne różnice w podejściu obu narodów do "cyklistów" ;) Wpis do księgi pamiątkowej na szczycie (z adresem do tego bloga :P ). Po czeskiej stronie odkrycie tajemniczej krainy szczęśliwych rowerzystów i drewnianych domków ;)


Skalka - 932 m.n.p.m.

Hen daleko daleko Mała Fatra. © Goofy601


Niedzielna wycieczka z Elą. Kolejny dowód na to, że jazda z mapą wydrukowaną z googla nie popłaca :P Podjazd terenem zjazd asfaltem :)

Jako że uzbierałem już całkiem sporo punktów kontrolnych, postanowiłem spróbować swoich sił również w trzech ostatnich miejscach przewidzianych przez organizatorów MOT. Wymagało to zapuszczenia się bardziej w głąb Słowacji. Gdyby nie to, że szczyty te były na liście pewnie nigdy bym się nie odważył zapuścić w Małą Fatrę z rowerem. No ale zostałem zMOTywowany :P


Veľký Kriváň - 1709 m.n.p.m.

Musi poczekać ;) © Goofy601


Najwyższy szczyt Małej Fatry. Jak szaleć to szaleć ;) Pierwszy raz powyżej 1500m, pierwszy raz z warunkach prawie tatrzańskich. Wrażenia z jazdy niesamowite :D Pierwszy nocleg na słowackim kempingu


Straník - 769 m.n.p.m.

Widok ze Stranika - Żilina © Goofy601


Załamanie pogody. Szczyt nieduży, ale stromy. Miejsce przyciąga miłośników latania i stanowi wspaniały punkt widokowy :)


Suchý - 1468 m.n.p.m.

Schronisko Chata pod Suchym. © Goofy601



Ostatni ze wskazanych prze organizatora szczytów. Tym razem z Elą by pokazać jej piękno Małej Fatry - nie wyszło :P Mgła i deszcz dotkliwie uprzykrzały wspinaczkę. Nie ma jednak tego złego - tym razem również udaje się dotrzeć do schroniska po drodze podziwiając tajemnicze "Hrady" :)

Tym sposobem udało się zdobyć przewidziane regulaminem 24 punkty kontrolne. Wszystkie przy pomocy niezastąpionego roweru Grand Adventure-S :D (w jego przypadku nazwa nie jest ani trochę przesadzona :) )

Trzy lata trwała rowerowa przygoda z górami. Pozwoliła odwiedzić wiele ciekawych miejsc, o których pewnie bym nie usłyszał a już na pewno nie przyszło by mi do głowy by tam pojechać ;) W tym wypadku odgórnie narzucony cel zadziałał bardzo motywująco :) Okazuje się, że można uprawiać turystykę górską rowerem bez amortyzacji :P

700 przejechanych kilometrów ze średnią prędkością... 10,5 km/h :P
63 godziny w podróży,

Sympatycznym akcentem jest pamiątkowa Złota Odznaka, którą przyznała mi komisja weryfikacyjna, mimo nie przewidzianego regulaminem środka transportu :P

MOT Beskidy - komplecik :) © Goofy601


Prawdziwą nagrodą jest natomiast cała masa wspomnień i rowerowych przygód a także inspiracji do nowych już pozaodznakowych wycieczek :D Kto wie, może się skuszę na startującą w 2013 roku kolejną edycję MOT II? Lista punktów kontrolnych również wydaje się ciekawa. Tym razem w grafice odznaki pojawił się turystyczny... bucik. Czyżby jakaś osobista aluzja? :P


Jeśli ktoś z szanownych czytelników byłby zainteresowany zdobywaniem MOT Beskidy (na przykład w bardziej tradycyjny sposób - na nogach ;)) proponuję zajrzeć TU. Jest także jeszcze szansa na zdobycie odznaki pierwszej edycji, gdyż termin został przesunięty do września 2013 :)
;)
Kategoria MOT


Dane wyjazdu:
59.00 km 1.10 km teren
03:53 h 15.19 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy: m

Na kole PO... i na kole KU... :P

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

WBR - Weekend Bardzo Rowerowy, czyli tak jak lubię ;)

Po wczorajszej Masie w Zabrzu dziś również przyszło mi spędzić cały dzień z Rowerową Bracią :) Tym razem na dwóch niezależnych od siebie imprezach. Przybywa nam imprez rowerowych w okolicy ostatnio. To dobry znak. Całe szczęście nie musiałem wybierać gdzie pojadę, bo oba wydarzenia następowały kolejno po sobie. Trudno o lepszy układ :)

Na pierwszy ogień Gliwice- Rajd Po Zdrowie. Przy okazji imprezy organizowanej na pl. Krakowskim miał się odbyć przejazd rowerzystów ulicami miasta. O umówionej godzinie spotykam się z Piernikiem w Mikulczycach i rozkopaną Leśną ruszamy w kierunku Gliwic. Tempo żwawe, bo nie chcemy się spóźnić. W Żernikach postój - kapeć. Cóż, Piernikowa opona najlepsze lata ma już za sobą. Dętka wylazła na zewnątrz i przetarła się o asfalt. Wymieniamy, a dziurę w oponie łatamy stylowym krzyżykiem z plastra (jak w kreskówce :P). Tak zreperowana Merida jest gotowa do dalszej jazdy ;)

Pewni spóźnienia wpadamy na plac Krakowski. A tu nic się nie dzieje ... la la la la... Wszyscy czekają na przyjazd policyjnej obstawy. Czekamy dobre 40min, dalej nic. Zniecierpliwieni rowerzyści rozjeżdżają się do domów. Zostają tylko najwytrwalsi :P

Z przejazdu nici, ale w programie imprezy miały być również rowerowe konkursy. Rozgrywamy więc szybki konkurs wolnej jazdy. Widocznie jeżdżę zbyt szybko, bo tym razem nie udało mi się nic wygrać, ale koledzy postarali się bardziej:) Nagrody nie były byle jakie - lampka, plecak i licznik rowerowy. Było o co powalczyć :)

Rozdanie nagród i uścisk dłoni Ojca Dyrektora :) © Goofy601


Dla tych jeżdżących za szybko na pocieszenie przewidziano kupon na darmową kiełbaskę. Otóż to - właśnie zaczynałem być głodny :P Po posiłku wręczenie nagród i... koniec :P Więcej rowerowych atrakcji w Gliwicach na dziś nie przewidziano. Było sympatycznie, ale czas już najwyższy zbierać się do Zabrza.

Uformowaliśmy zwarty peleton i w drogę. W Zabrzu czekał na nas rajd o tematyce bardziej historycznej - Na Kole w stronę światła, czyli wycieczka do najładniejszych oświetlonych obiektów w mieście. Jest to druga edycja rajdu Na Kole Ku Familokom, na którym niestety nie miałem możliwości być.

W programie noc, siedem obiektów, siedmiu przewodników i wspaniałe iluminacje :)

Jako pierwszy pomnik Pstrowskiego - przodownika pracy. Gdy docieramy na miejsce jest jeszcze jasno, więc podświetlenie nie bardzo jest widoczne. W nocy zarówno pomnik jak i widoczna za nim fontanna błyszczą aż miło :)

Pomnik Pstrowskiego © Goofy601


Po wysłuchaniu opowieści przewodnika przemieszczamy się pod siedzibę firmy DB Schenker zobaczyć "Szenkusia" czyli parowóz Ty2-5680 o którym już kiedyś pisałem. Tym razem jednak trafiła się okazja by zobaczyć go z bliska, dotknąć i poznać jego ciekawą historię :) Maszyna z 1943 roku jest starannie odrestaurowana i gdyby nie zbyt krótki odcinek torów na którym stoi z pewnością była by w stanie poruszać się samodzielnie.

Węglarka Szenkusia. © Goofy601


Kolejny przystanek to bardzo nietypowy ale i chyba najpiękniejszy w Zabrzu kościół p.w. Św. Józefa. Z racji trwającego nabożeństwa nie możemy zwiedzić wnętrza. Zewnętrze wcale nie jest gorsze :)

Kościół p.w. Św Józefa. © Goofy601


Zrobiło się już całkiem ciemno, jedziemy więc do następnego punktu -neoromańskiego kościoła pw. Św. Andrzeja. Tu również trwa msza więc oglądamy z zewnątrz. Po chwili jednak ludzie wychodzą w procesji a ksiądz proboszcz zaprasza rowerzystów do środka na małą lekcję historii :) Nawiasem mówiąc bardzo interesującą. Wyjaśnia również symbolikę mozaiki za ołtarzem.

Kościół Św. Andrzeja. © Goofy601


Kościół Św. Andrzeja od środka. © Goofy601


Na dowidzenia jeszcze trzy "zdrowaśki" i pożegnawszy się z Panem Księdzem skierowaliśmy nasze koła na plac Teatralny, by wysłuchać kolejnej ciekawej historii, tym razem budynku dyrekcji huty Donnersmarcków obecnie mozolnie przekształcanego w siedzibę Urzędu Miasta.

Już niedługo Urząd Miasta. © Goofy601


Przedostatnim punktem na trasie był Krzyż Papieski stojący na polach przy os. Kopernika. Krzyż łatwy do pomylenia ze słupem energetycznym w rzeczywistości jest naszpikowany symboliką:
- ma 33 metry (33-wiek Jezusa)
- patrząc na niego z profilu widzimy dokładną kopię gliwickiej radiostacji (krzyż został wykonany na wizytę papieża w Gliwicach)
- Stoi nie w Gliwicach a w Zabrzu bo... został wykonany przez zabrzańską firmę.
- podobno też świetnie sprawdza się jako punkt nawigacyjny dla samolotów i przy lądowaniu helikopterów.
O tych oraz innych ciekawostkach opowiedział nam drugi Pan Ksiądz. Mimo lekko na siłę wydaje mi się dodanych ukrytych znaczeń, pozostaje faktem, że w nocy oświetlony krzyż prezentuje się na prawdę okazale :)

Krzyz Papieski © Goofy601


Na ostatni już punkt dzisiejszej wycieczki jedziemy nieco zmarznięci i trochę we mgle. Mimo wszystko humory dopisują i w wesołych nastrojach docieramy pod szyb Maciej. Tu wita nas poczęstunek - ciasteczka i gorąca herbata prosto od znanej już herbaciarni Czajnik :)

Zwieńczeniem dzisiejszego dnia jest wspaniały pokaz wielobarwnych świateł wyświetlany na wieży szybowej :)

Podswietlony szyb Maciej :) © Goofy601


Jest również przewodnik - pan Andrzej, który przybliża nam tajniki działania maszyny wyciągowej. Jest również przygotowany na każdą okazję - także na wspólnego rowerowego grilla. Z braku odpowiedniego mięsiwa i późnej godziny musimy jednak grillowanie przełożyć na inny raz ;)

Ciastka zjedzone, herbatka wypita, pora wracać do domów. To był na prawdę pozytywnie zarowerowany dzień :)

Kilka linków :):
Widziane oczami Serafina
Widziane oczami Roweroholika
Widziane oczami Guśka
Zdjęcia Gliwice
Zdjęcia Zabrze
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria Odkrywczo, 50 - 75km


Dane wyjazdu:
50.60 km 7.40 km teren
03:06 h 16.32 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Zabrzańska Masa Krytyczna + księżycowe szaleństwo :)

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Na masę jak zwykle spóźniony, więc kolumnę łapałem po drodze ;) Frekwencja jak na tę porę roku całkiem niezła, tylko nad robieniem zdjęć o zmroku wciąż muszę jeszcze popracować ;)

Już wystartowali ;) © Goofy601


Resztę zdjęć tradycyjnie można zobaczyć TU

Po Masie nareszcie miałem trochę czasu by wraz z Ekipą przejechać się jeszcze na Szombierki odprowadzić Darię. Tu Serafin musiał zmienić dętkę na solidniejszą bo planowaliśmy powrót przez Księżyc. Uwinął się z tym szybko i z uśmiechem na ustach :P

Z cyklu: Sam naprawiam... swój rower :) © Goofy601


"Księżyc" znajduje się między Bobrkiem a szosą DK88. Stanowi świetny skrót do domu. Przejazd nocą przez tą pustynną równinę zawsze dostarcza niezapomnianych przeżyć. Zwłaszcza gdy w ciemnościach pojawią się dziki :P

Rokitnica-Mikulczyce- Zabrze Centrum-MASA-Biskupice-Ruda-Bobrek-Szombierki-Bobrek-"Księżyc"-OMG-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
21.10 km 0.00 km teren
01:07 h 18.90 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy: m

Nocny objazd miasta.

Czwartek, 11 października 2012 · dodano: 25.12.2012 | Komentarze 0

Tradycyjna już w tym roku pętelka po Zabrzu. Tym razem szybko i bez zdjęć bo zimno :P Nadchodzi prawdziwa jesień...


Rokitnica-OMG-Biskupice-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
02:31 h 19.87 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m

Nocne "bylebydalej " :P

Środa, 3 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Z braku lepszych pomysłów natchnęło mnie by zobaczyć śluzę w Łabędach... nocą ;) Start godzina 20:00, ciemno okrutnie, księżyca brak, ale co tam, mam lampki :P Droga do Czechowic upłynęła bardzo szybko. Tylko ja, i droga pojawiająca się tuż przede mną z nieprzeniknionej ciemności. Ciekawe doświadczenie.

W Czechowicach zaczęło się jeszcze ciekawiej, bo stąd na śluzę w Łabędach jechałem tylko raz, dwa lata temu, w dzień i do tego w przeciwnym kierunku ;) Jakimś sposobem udało mi się jednak trafić ;)

Na miejscu przywitał mnie remont mostu i zamknięty jeden pas. Całe szczęście pozostał jeszcze chodnik, na którym zatrzymałem się by porobić trochę zdjęć. Fociłem tak dopóki bateria nie powiedziała "dość". Poniekąd wypłoszyły mnie stamtąd również coraz intensywniejsze odgłosy pijackiej imprezy w pobliskich krzakach ;)

Śluza Łabędy :) © Goofy601


Śluza Łabędy by night ;) © Goofy601


Jako, że nie bardzo chciało mi się wracać tą samą drogą przez pola, skierowałem się do centrum Gliwic. Na ul. Portowej ( dziwnie pustej o godzinie 21:30 ;) ) zrobiło się strasznie zimno. Chłód ciągnął od wody po obu stronach drogi. Zmyłem się stamtąd jak najszybciej.
W centrum aparat odżył jeszcze na moment więc pstryknąłem jeszcze kilka zdjęć oświetlonego budynku sądu. Następnie bateria zaprotestowała po raz drugi i nie odzywała się do mnie już do końca wieczora.;)

Wojewódzki Sad Administracyjny w Gliwicach © Goofy601


Z nocnych zdjęć dzisiaj nici, więc pora pomyśleć o powrocie. Z racji dobrze oświetlonych ulic najbardziej podeszła mi wersja trasy przez Zabrze. Tak tez wróciłem do domu zdążając przed północą :)

Rokitnica-Grzybowice-Świętoszowice-Ziemięcice-Przezchlebie-Czechowice-Łabędy-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo