Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2012

Dystans całkowity:537.70 km (w terenie 36.50 km; 6.79%)
Czas w ruchu:29:28
Średnia prędkość:18.25 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:44.81 km i 2h 27m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
70.20 km 7.80 km teren
05:12 h 13.50 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Industriada - oficjalnie i co nieco na własną rękę ;)

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 0

INDUSTRIADA - to mówi samo za siebie ;) Dzień w którym wszystko może się zdarzyć, zabytki techniki pokazują się z nieznanej na co dzień strony, a atrakcji jest tyle, że nie wiadomo od czego zacząć :D Do takiej uroczystości każdy miłośnik historii przemysłu musi się odpowiednio przygotować. Zwłaszcza zroweryzowany miłośnik :) Dlatego też już kilka dni wcześniej układa się stosowny plan tak by móc zobaczyć jak najwięcej, załapać się na najciekawsze atrakcje no i oczywiście wszędzie zdążyć na czas ;)

W tym roku miałem dodatkowo skomplikowane zadanie - akcja pod hasłem "Industriada We Dwoje" ;) Ela postanowiła w końcu przeżyć na własnej skórze święto zabytków techniki, więc należało tak dobrać trasę żeby jej nie zamęczyć ;) Postawiliśmy na Zabrze i Bytom. W miarę blisko, a jest co zobaczyć.

Start "Industriady We Dwoje" zaplanowaliśmy na 14:00. Do tego czasu moja Luba regenerowała siły po ciężkim tygodniu w pracy, a ja... ruszyłem na zwiad ;)

Komunikacja musi być - nie wszyscy mają rower :P © Goofy601


Na pierwszy ogień miała pójść Bytomska stacja wąskotorówki w Karbiu. Zamierzałem się rozejrzeć, a przy okazji może i załapać na "wycieczkę bytomską rowerową trasą industrialną" (tak stało napisane w programie ;)) Jak zwykle miałem małe problemy z wygrzebaniem się. Wyjechałem z domu na 20min przed planowanym startem wycieczki ;) Mimo upału przycisnąłem trochę mocniej. Jakimś cudem udało mi się złapać dobry rytm. Światła też sprzyjały. Z trzydziestką na liczniku przemknąłem przez Miechowice,(15min do startu), potem już tylko zjazd z nowego węzła drogowego, Karb (8min do startu), przejście podziemne... jeden zakręt, drugi, poślizg... zaraz jak to poślizg? przy tej temperaturze? Niemożliwe ;) Tylko czemu tak rzuca rowerem?... Aha, kapeć z tyłu... :P No to se pojechałem...

Wiedząc, że nigdzie już nie dojadę sprowadziłem rower do cienia i na skrzyżowaniu w Karbiu rozpocząłem na spokojnie proces wymiany dętki.

Kopalnia Centrum - bez hałdy ;) © Goofy601


Po 17 minutach dotarłem na miejsce. Pokręciłem się trochę po stacji (właściwe zwiedzanie przecież po południu) i upewniłem co do godzin najważniejszych atrakcji. Hitem dnia ma być bliskie spotkanie samochodu z pociągiem zakończone pokazem ratownictwa. 16:30 - powinniśmy zdążyć. Występujący w roli samochodu oskubany ze wszystkiego Polonez czeka na bocznicy. Chyba już sobie zdaje sprawę ze swojego trudnego położenia ;)

Skazaniec ;) © Goofy601


GKW Bytom Karb :) © Goofy601


Miły Pan w pomarańczowej koszulce informuje mnie również, że rowerzyści już pojechali i "do 12:00 będą jeździli z przewodnikiem po Śląsku".

Cóż, nie będę przecież ich szukał. Jadąc w kierunku Zabrza szutrowymi, mało uczęszczanymi ścieżkami zdaję sobie sprawę z ich mocno poprzemysłowego charakteru. Tak rodzi się pomysł zorganizowania własnej bytomsko-zabrzańskiej rowerowej trasy industrialnej. Mogę nawet robić za przewodnika :P Na wszelki wypadek przejeżdżam większą jej część i zadowolony z wyniku oględzin wracam do domu by ustalić z Elą dalszy plan działania :)

Po obiedzie ruszamy niespiesznie na spotkanie czekających nas atrakcji. Na miejsce docieramy przed 16, jest więc jeszcze czas by rozejrzeć się po okolicy. Teren stacji kolejki wąskotorowej w Karbiu nie jest duży, ale jest co oglądać. Na przykład taką lokomotywę spalinową typu WLs. Odpoczywa tu na emeryturze po latach pracy w Hucie Baildon. Jej stan nie jest rewelacyjny, ale może również doczeka się remontu.

Lokomotywa spalinowa WLs75 © Goofy601



Były pracownik Huty. © Goofy601


Kokpit :) © Goofy601


Widok zza sterów ;) © Goofy601


Organizatorzy zadbali, by również najmłodsi nie nudzili się odwiedzając ten punkt na industrialnym szlaku. Prócz możliwości wspinaczki po starych lokomotywach można było przejechać się drezyną. Wśród zwiedzających co jakiś czas pojawiały się też kolorowe zoboty. Szczerze mówiąc musiało im być ciepło w tych strojach ;)

Zobocik ;) © Goofy601


Mobilna piaskownica :) © Goofy601


Jakby ktoś miał wątpliwości jaka to impreza :P © Goofy601


W miarę zbliżania się "godziny zero" wokół Poloneza-straceńca zaczął się zbierać coraz większy tłumek.

Zbliża się moment egzekucji ;) © Goofy601


Jak przystało na atrakcję wieczoru godzina rozpoczęcia pokazu była kilkakrotnie przesuwana. Lokomotywa kursowała tam i z powrotem, nikt nie potrafił dokładnie określić z której strony nadjedzie pociąg a panowie strażacy po kilka razy zmieniali ułożenie taśmy granicznej ( jakby nie wiadomo jak daleko miały polecieć odłamki z tego auta :P )

Pogromca Poldka ;) © Goofy601


Trochę to trwało więc poszliśmy dokończyć zwiedzanie bocznic przy lokomotywowni ;)

A w tle EC Szombierki © Goofy601


Dobry rocznik :) © Goofy601


Świeżo wyremontowany :) © Goofy601


Kokpit drezyny spalinowej Wmc 106 © Goofy601


W lokomotywowni trafiamy na pięknie zachowaną salonkę z 1912 roku (a więc równe 100 lat :)). Wagon typu Asxh jest podobno jednym z dwóch zachowanych egzemplarzy. Drugi stacjonuje w muzeum w Berlinie.

Wnętrze parowozowni © Goofy601


Przedział pasażerski salonki. © Goofy601


Toaleta w wagonie Asxh z 1912 roku :) © Goofy601


Ciekawy detal - sprawny :) © Goofy601


Stylowy włącznik. © Goofy601


Oświetlenie wnętrza :) © Goofy601


Tak to można podróżować :) © Goofy601


Na pamiątkę Ela zabiera zawieszki-ulotki Szlaku Zabytków Techniki. Mnie marzy się coś większego ;)

No rusz się! ;) © Goofy601


Gdy tak sobie beztrosko spacerujemy zaglądając w każdy kąt, rozlega się stłumione "buch" oznaczające ni mniej ni więcej tylko to, że przegapiliśmy kolejowy crash-test ;)
Gdy docieramy na miejsce akcja ratunkowa już trwa w najlepsze. Prawdę powiedziawszy to pociąg nie wyrządził Polonezowi zbyt wielkiej krzywdy. Ot puknął go lekko w bok. Największą demolkę zrobili za to strażacy :P

Wyrok wykonany, teraz ratują rannego. © Goofy601


Stanie w tłumie gapiów nie bardzo nam się uśmiecha, zwłaszcza, że w zasadzie nic nie widać. W zamian idziemy się pobawić stojącym nieopodal parowozem ;)

Gdzieś tu muszą być kluczyki... ;) © Goofy601


No to ruszamy :P © Goofy601


Trzeba dorzucić do kotła ;) © Goofy601


Logo. © Goofy601


Gdy już zajrzeliśmy w każdy kąt, ruszyliśmy w kierunku Zabrza wytyczoną przeze mnie rano "Ścieżką Industrialną". Tak jak przypuszczałem największe zainteresowanie mojej Dziewczyny wzbudził... parociąg ;) Konkretnie spinka parowa łącząca EC Szombierki z EC Miechowice. Aktualnie izolacja na rurach jest systematycznie odnawiana przez Fortum - nowego właściciela obu obiektów.

Parociąg nurza się w zieloność ;) © Goofy601


EC Szombierki - Katedra postindustrialu :) © Goofy601


Bytom Bobrek. © Goofy601


Rury ciąg dalszy ;) © Goofy601


Bytomska "spinka parowa" © Goofy601


Wzorowo wykonana izolacja ;) © Goofy601


Jest ciepło, ale Ela mimo zmęczenia dzielnie pedałuje w kierunku kolejnego punktu na naszej trasie - Szybu Maciej. Gdy docieramy na miejsce jest już właściwie wieczór, ale i tak impreza trwa w najlepsze.

Motoryzacyjne atrakcje na parkingu przed Maciejem. © Goofy601


Tak na dobrą sprawę to pierwszy raz mam okazję zobaczyć co jest z drugiej strony Maciejowego płotu. Tyle razy tędy przejeżdżam, a zawsze zamknięte ;)

Nadszybie Macieja po renowacji. © Goofy601


Maszyna parowa z 1914 roku © Goofy601


Grzeczny kotek :P © Goofy601


Szczęśliwy traf chciał, że udało nam się zdążyć na ostatnią prezentację maszyny wyciągowej - w odróżnieniu od pracującej na Luizie - elektrycznej.

Maszyna wyciągowa o napędzie elektrycznym. © Goofy601


Koła linowe. © Goofy601


Przetwornica Siemensa. © Goofy601


Przez lata szyb Maciej pełnił różne funkcje, między innymi szybu wentylacyjnego. Później jednak został częściowo zasypany (do ok 100m)i do dziś służy jako ujęcie wody pitnej. Nawiasem mówiąc bardzo smacznej, o czym można się przekonać korzystając z kranika przed wejściem :)

Przekrój przez szyb Maciej. © Goofy601


Dwujęzyczna tablica © Goofy601


Kompresor w podziemiach maszynowni. © Goofy601


Maciej - wieża szybowa. © Goofy601


W pozostałościach po ciągu wentylacyjnym szybu urządzono galerię fotografii postindustrialnej. Sam nie wiem co lepsze - same zdjęcia czy oprawa w jakiej je zaprezentowano. Klimat miejsca wyjątkowo pasuje do tematyki prac - wież szybowych, kominów i innych (po)przemysłowych krajobrazów.

Galeria fotografii postindustrialnej. © Goofy601


Bijące serce Industriady © Goofy601


Niesamowity klimat starego szybu :) © Goofy601


Prace p. Marka Stańczyka © Goofy601


Fotografia postindustrialna (autor Marek Stańczyk) © Goofy601


Biorąc pod uwagę spory dystans jaki dziś przejechaliśmy oraz zbliżający się pomału zmrok, zdecydowaliśmy w tym miejscu zakończyć naszą tegoroczną Industriadę. Zadowoleni z tego co udało się zobaczyć ruszyliśmy w stronę Rokitnicy.

Przy okazji pozdrawiam Gliwicko-Zabrzańską ekipę Industriadowych odkrywców - Guśka, Janka i Serafina, z którymi było nam dane się minąć, ale niestety nie spotkać ;) Za rok trzeba wykombinować wspólny wyjazd ;)

Rokitnica-Miechowice-Karb-Szombierki-Bobrek-OMG-Rokitnica-Miechowice-Karb-Szombierki-Bobrek-OMG-Mikulczyce-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
50.70 km 4.00 km teren
02:30 h 20.28 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

Do pracy 07/2012

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

Jakoś weszło mi w krew to jeżdżenie po pracy ;) Tym razem wstąpiłem na Czechowice ocenić stan plaży. Cóż, sezon kąpielowy rozpoczęty, ale nie jest to to co w lipcowe weekendy się tu dzieje ;)

Czechowice - początek sezonu pływackiego. © Goofy601


Dalej już przyjemne kręcenie przez wioski i wioseczki, by w Szałszy odbić w las i ponownie odwiedzić Macieja ;)

Droga do Szałszy - aż chce się jechać :) © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Łabędy-Czechowice-Przezchlebie-Ziemięcice-Szałsza-Maciejów-Mikulczuce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km


Dane wyjazdu:
52.00 km 4.80 km teren
02:31 h 20.66 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Do pracy 06/2012

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

"Do" - nic ciekawego, "Z" znowu wycieczka ;) Tym razem ponownie zawitałem na Łabędy i odnalazłem Kąpielisko Leśne. Bynajmniej nie po drogowskazach ;)

Pogoda straszyła deszczem, więc nie jeździłem zbyt długo, tylko równym tempem skierowałem się na Ziemięcice. Jakoś tak szybko się jechało, że nie było nawet czasu zdjęć porobić. Zresztą, ochłodziło się i pierwsze oznaki zimy już widać... ;)

Czyżby zaspy? ;) © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Łabędy-Czechowice-Przezchlebie-Ziemięcice-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km


Dane wyjazdu:
50.10 km 3.70 km teren
02:38 h 19.03 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m

Do pracy 05/2012 +odkrywanie nieodkrytego :)

Wtorek, 26 czerwca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

Trasa "Do" znów szybko i bez zbędnych utrudnień. W drodze "Z" jak to ostatnio mam w zwyczaju postanowiłem trochę pozwiedzać. Na początek sprawdzenie dokąd poprowadzi mnie szlak rowerowy spod pracy ;)

Stylowe domki w Gliwicach. © Goofy601


Szlak prowadzi mnie na Sikornik, co skutkuje małą rundką wokół Gliwic. Po drodze spotykam Skuda, pozdrawiamy się i każdy jedzie w swoją stronę. Skoro już dotarłem na plac Krakowski to można by do domu wracać przez Sośnicę. Taka spokojna okolica :) Tu zauważam znaczne postępy w renowacji pokopalnianego budynku. Ciekawe co tu będzie gdy skończą.

W zeszłym roku wyglądało to tak:

Wyremontują będzie ładnie :) © Goofy601


a teraz już tak :)

Remont trwa :) © Goofy601


Dojechawszy do Centrum chcę przypomnieć sobie drogę na Maciejów, ale coś kiepsko mi idzie ;) Zupełnie przypadkiem odkrywam inną trasą która prowadzi wprost do Maciejowa wzdłuż rzeki Bytomki :) Tu mnie jeszcze nie było. Nawet lustro do zrobienia pamiątkowej "słit foci" się znalazło ;)

Z cyklu "fotka w lustrze" ;) © Goofy601


Po tych odkrywczych perypetiach trafiam pod szyb Maciej - po gruntownym remoncie prezentuje się naprawdę dobrze. Obowiązkowo wpisuję go na listę tegorocznej Industriady :D

Szyb Maciej po remoncie :) © Goofy601


Teraz wszyscy wiedzą :) © Goofy601


Przede mną pętla przez Koprenik. Nie bardzo mi się chcę robić takie koło, a tajemnicza ścieżka między drzewami wygląda bardzo kusząco ;) Skoro już tyle nowych miejsc dziś znalazłem to może i teraz uśmiechnie się szczęście? Owszem, uśmiechnęło się. Ta ścieżka to wyśmienity skrót na ul. Heweliusza :)

Os. Kopernik. © Goofy601


Sądząc po rosnących tu drzewach trakt ten do najmłodszych nie należy. Na drugim końcu zabytkowa zabudowa oraz... nowe osiedle. Hmm, ciekawe jak będzie wyglądało gdy skończą. Bo lokalizacja wyśmienita :)

Buduje się nowe. © Goofy601



Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria Odkrywczo, 50 - 75km


Dane wyjazdu:
19.80 km 0.00 km teren
01:01 h 19.48 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m

Gonić chmury ;)

Poniedziałek, 25 czerwca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 1

Po weekendowych przygodach, pobudce o 4:00, zjeździe z gór prosto do pracy byłem dziś wyjątkowo... senny :P Nic to jednak nie przeszkadzało w wyjściu na rower przed zasłużonym odpoczynkiem. Trasa nie za długa, ot żeby się rozruszać i trochę pooddychać śląskim luftem ;) Pogoda zmienna - niebo nie mogło się zdecydować czy uraczyć mnie deszczem jak o poranku czy może wysłać kilka słonecznych promieni. Zaowocowało to pięknymi chmurami, które w miarę możliwości starałem się łapać w obiektyw aparatu.

Chmury nad "Strefą" © Goofy601


Chmury nad OMG. © Goofy601


Chmury nad Mikulczycami © Goofy601


Chmury nad mikulczyckimi stawami ;) © Goofy601


Im bliżej wieczora tym chłodniej. Jednak sandałki to nie był dobry pomysł na taką pogodę :P

Rokitnica-OMG-Biskupice-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
39.70 km 0.00 km teren
02:04 h 19.21 km/h:
Maks. pr.:59.00 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy: m

Żywiec - sobota - dzień targowy ;)

Sobota, 23 czerwca 2012 · dodano: 05.07.2012 | Komentarze 1

W ten weekend w planach był wyjazd w góry. I był, ale z pewnych wyższych konieczności bez zdobywania szczytów. Tak więc by nie siedzieć bezczynnie skorzystałem z okazji i na zakupy do Żywca wybrałem się na rowerze ;)

Soła w Cięcinie. © Goofy601


Trasa przyjemna i taka w sam raz by trochę pojeździć i coś zobaczyć. Będąc w Żywcu nie mogłem pominąć tak istotnego miejsca jak browar ;)

Komuś nie smakowało? ;) © Goofy601


Kilka razy przekraczałem też Sołę. Za każdym razem ciekawe widoki.

Widok na Żywiec i Sołę (stary most) © Goofy601


Też bym się chętnie pobawił koparą w rzece :P © Goofy601


Jako że dziś sobota, w Żywcu tradycyjnie można się natknąć na giełdę staroci. Miałem cichą nadzieję znaleźć jakieś rowerowe drobiazgi, niestety nic mi nie spasowało ;)

Targ w Żywcu © Goofy601


Pokręciłem się więc jeszcze trochę po mieście. Na murach ponad stuletniego kina "Janosik" pojawiły się interesujące malowidła :)

Znane twarze przy wejściu do kina "Janosik". © Goofy601


Bruce jak żywy :) © Goofy601


Po załatwieniu wszystkich sprawunków zrobiłem jeszcze postój kanapkowy na rynku i ruszyłem w drogę powrotną.

Dzwonnica w Żywcu. © Goofy601


By nie powtarzać trasy chciałem wracać przez Jeleśnię, ale cóż zrobić gdy nie zna się miasta ;)Po małym błądzeniu wyrzuciło mnie na drugim końcu Żywca, więc dałem sobie spokój z objazdami. W Radziechowach odbiłem za to na Wieprz uciekając od coraz intensywniejszego ruchu ulicznego.

Na koniec podjechałem jeszcze zobaczyć dawno nie odwiedzany ( nietylko rowerowo) fort Wędrowiec. Trwają tu jakieś prace budowlane. Może odtwarzają rowy strzelnicze? ;)

Fort Wędrowiec - Węgierska Górka. © Goofy601


Na koniec jeszcze kolejna perełka do mojej kolekcji "Góralskiej Myśli Technicznej". Na prawdę podziwiam ludzi, którym się chce budować takie maszyny. Pojazdy z części wydawało by się nijak do siebie nie pasujących, a jeżdżące. I to nie byle jak bo w trudnym górzystym terenie :)

Kolejny cud techniki :) © Goofy601


Cisiec-Węgierska Górka-Cięcina-Radziechowy-Żywiec-Radziechowy-Wieprz-Cięcina-Węgierska Górka-Cisiec
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
40.90 km 6.70 km teren
02:13 h 18.45 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m

Do pracy 04/2012

Środa, 20 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 0

I znów mnie do pracy poniosło. Pożywna owsianka z rodzynkami i w drogę. Rano miły chłodek (18'C ;)) ale zapowiadany jest upał. Droga "do" mija szybko i bezproblemowo.

Widząc panujący na dworze gorąc chwilę zwlekam z wyjściem z chłodnego biura. Zwykle się tu marznie, ale latem... klima wymięka ;) Żeby nie było monotonnie obieram dziś nieco inną trasę na powrót. Postanawiam sprawdzić jak poprowadzi mnie ścieżka wyznaczona przez UM Gliwice w kierunku kąpieliska leśnego. Chodzi o te duże białe tablice ze znakiem rowerka. Pojawiły się jakiś czas przed wprowadzeniem "normalnie" oznaczonych szlaków. Jako że tablice wiszą już czas jakiś, wiele z nich padło ofiarą żartownisiów obracających je w różnych niedorzecznych kierunkach. Część natomiast padła łupem zbieraczy pamiątek. Cóż, konstrukcja toporna więc zniszczyć ciężko ale zabrać - czemu nie. Eh, ciągle mam w pamięci połamane tabliczki w Mikołowie :/

Dzięki atrakcyjnemu oznakowaniu plan wycieczki prawie od razu wziął w łeb. Jechałem więc w z grubsza wcześniej założonym kierunku co jakiś czas trafiając na wspomniane wyżej tablice.

Zdradliwe drogowskazy ;) © Goofy601


Po wyrwaniu się z labiryntu ogródków działkowych wyjechałem w Łabędach. Ileż tu ścieżek rowerowych :) Większość na prawdę dobrze wykonana. Tyle że w dalszym ciągu nie wiedziałem gdzie jadę :P Wreszcie po kilku nieudanych próbach trafiłem na Toszecką. Stamtąd już za mniej zniszczonym oznakowaniem w kierunku "Gliwice Tarnogórska".

Infrastruktura rowerowa w Łabędach. © Goofy601


Z nazwy szlaku wnioskuję, że znów ominąłem kąpielisko leśne ;) Kiedyś może tam trafię ;) Zamiast tego jadę skrajem łabędzkiego lasu po nieprawdopodobnie wręcz równej drodze gruntowej. Jeśli wszystkie ścieżki w tym lesie tak wyglądają, to jak będzie chłodniej wracam tu pośmigać :) Póki co żar leje się z nieba okrutny i zaczynam już myśleć o powrocie do domu. W Żernikach wracam na utarty szlak. Stąd już idzie z górki.

Były PGR w Mikulczycach © Goofy601


W Mikulczycach przejeżdżam obok zabudowań byłego PGRu. Budynki zabytkowe, jednak sprawiają wrażenie mocno zapuszczonych. Większość dachy zdjęta, okien brak. Całości dopełnia lekko wyszczerbiona brama wjazdowa. W tyle widać równie opuszczony dworek. Jak podają źródła późnobarokowy, wzniesiony w 1783r. Wygląda na to,że cały kompleks zabudowań popada w ruinę i niebawem podzieli los rozebranej jakiś czas temu gorzelni :/

Dworek w Mikulczycach. © Goofy601


Ślady życia w opuszczonym dworku ;) © Goofy601



Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Łabędy-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica


Dane wyjazdu:
36.40 km 3.40 km teren
01:53 h 19.33 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m

Do pracy 03/2012

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 2

No to skusiłem się na kolejny wyjazd do pracy. By zaoszczędzić na czasie skorzystałem z opcji "śniadanie na szybko" - pożywna owsianka. Parę minut i śniadanie gotowe. Smakuje toto trochę jak klej do tapet z rodzynkami ale jak się dobrze doprawi... ;) Najważniejsze że daje dużo energii i przyrządza się szybko. Dojazd do pracy jeszcze w przyjemnym porannym chłodzie.

Powrót już przy wyższej temperaturze. Nie bawiłem się dziś w zwiedzanie okolicy lecz pojechałem najprostszą drogą do domu. 2 razy dybano na moje życie - wszystko przez... infrastrukturę rowerową ;) Tak, brzmi niedorzecznie, ale od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie utrudniliśmy sobie przypadkiem życia tworząc te wszystkie "udogodnienia" mające ułatwić rowerzystom przemieszczanie się. A wszystko przez to, że ludzie po prostu nie potrafią tego całego dobra używać. ;)

Przykład A:
Wraz z dwójką innych rowerzystów czekam na zielone światło na przejeździe dla rowerzystów. Po obu stronach widnieje niebieski znak z pieszym i rowerkiem. Zapala się zielone, rowerzyści upewniają się i wjeżdżają na przejazd (ja za nimi) W międzyczasie z za zakrętu wpada samochód osobowy. Kierowca w ostatnim momencie wyhamowuje z piskiem opon. Pominę fakt, że na skrzyżowanie wjechał na "późnym żółtym". Mędrzec otwiera okno i poirytowany stwierdza, że... "rower się przeprowadza...". Hola hola, znaków się nie czyta? ;) Rozumiem że przejazdy rowerowe są pewną nowością w naszym kraju, ale bez przesady. Nikt facetowi pod koła nie wyjechał, a mogło się skończyć źle.

Przykład B:
Na ścieżce rowerowej z Mikulczyc tradycyjnie mijam duża ilość pieszych i "nordikłolkerów". To już powoli staje się normą. Mandaty chyba nie skutkują ;) Wyprzedzając kolejna kijkującą parę czuję mocne szarpnięcie. Zostałem trafiony nieporadnie trzymanym kijkiem...:/ Całe szczęście odbił się od korby. Ale gdyby miła pani wsadziła mi to ustrojstwo w szprychy? Gdyby odbity od roweru kijek jej samej zrobił krzywdę?...

Winny oczywiście zawsze pozostaje rowerzysta, bo A - nie przeprowadzał roweru tylko "wtargnął na jezdnię", B - jechał za szybko i stwarzał zagrożenie.

Nikt nie powie, że po przejeździe się jeździ, a po ścieżce rowerowej teoretycznie nie ma prawa nikt się pętać. Moim zdaniem ludzie w Polsce nie dorośli do infrastruktury rowerowej. Są ułatwienia, nowe przepisy, a prawda taka, że większość albo nie ma o ich istnieniu pojęcia albo nie wie jak je interpretować.

Kiedyś było łatwiej. Rowerzysta jechał poboczem (gdy czuł się pewnie) lub chodnikiem (gdy mniej pewnie) Gdy jechał po drodze, kierowcy (w większości) zwracali na niego uwagę. Gdy jechał chodnikiem zwalniał, uważał na pieszych. Wiadomo pieszy ma pierwszeństwo. Nie było to wszystko do końca zgodne z przepisami, ale było życiowe i w miarę bezpiecznie. Opierało się na wzajemnej tolerancji.

Dziś każdy ma swoje prawa, swoje przepisy, swoje ścieżki, a między tym narasta wrogość i agresja:
Kierowcy - rowery won z jezdni, macie przecież swoje ścieżki!
Piesi - jazda z chodników na ścieżki rowerowe!
Przepisy - nie wolno ci jechać poboczem, pobocze nie służy do jazdy!
Na ścieżce z kolei rowerzyści puszczają wodze fantazji w myśl zasady -tu moje, tu mi wszystko wolno. Niektórzy kompletnie ignorują istnienie drogi rowerowej i uparcie jeżdżą szosą, na której jest wąsko i niebezpiecznie. Czasem dla odmiany chodnikiem. Z kolei na nielicznych rowerówkach pełno pieszych utrudniających płynną i bezpieczna jazdę. Idę, bo kto mi zabroni? Przecież gdzieś muszę chodzić.

Wszyscy na wszystkich wkurzeni.

Jeśli by wybudować w naszym kraju idealny szlak komunikacyjny - taki z szeroką jezdnią, dwumetrowym chodnikiem i takąż ścieżką rowerową w obu kierunkach to podejrzewam, że nie minąłby tydzień a można by zaobserwować taki obrazek:

Samochody mijające na odległość lusterek podczas wyprzedzania rowerzystów (bo przecież na ścieżce jest dużo gorszy asfalt). Pieszych lub kijkarzy dumnie maszerujących całą szerokością ścieżki rowerowej, najlepiej z małymi dziećmi lub wózkami. Co jakiś czas trafilibyśmy na zaparkowany na chodniku lub rowerówce samochód, a między tym wszystkim śmigali by ludzie na rolkach (bo przecież o drodze dla nich nikt nie pomyślał... :P)

Może to przez ten upał, ale tak jakoś refleksyjnie upłynęła mi droga do domu.

Na pocieszenie obejrzałem sobie nową stację w Żernikach. Będzie gdzie wpaść na hot-doga :P

Nowa stacja w Żernikach. © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żeniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
21.90 km 1.30 km teren
01:11 h 18.51 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m

Rekreacyjnie pod wieczór ;)

Poniedziałek, 18 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 0

Od rana upalnie. Po powrocie z pracy upalnie. Nie żebym coś miał do wysokich temperatur, ale tak jeździć się nie da ;) Z niecierpliwością odczekałem do wieczora, gdy temperatura spadła do znośnych 26'C i ruszyłem się przewietrzyć ;) Dziś rekreacyjnie - rozruszać się po sobocie. Mimo wszystko bez roweru ciężko wytrzymać :P.

A1 - węzeł Wieszowa już przejezdny. © Goofy601


W Wieszowie mały postój na podziwianie nowootwartego odcinka autostrady A1. Kto by przypuszczał, że wyjdzie tak ładnie. W prawdzie tu i ówdzie się nasyp jakiś osuwa, ale to chyba przez pośpiech. Czego się nie robi by zdążyć przed Euro. Przez ostatni miesiąc prace szły na prawdę imponująco szybko. Tak szybko, że przegapiłem otwarcie odcinka Wieszowa-Pyrzowice ;) A taką miałem nadzieję na inauguracyjną przejażdżkę ;/. Pozostaje mieć nadzieję, że w miarę szybko powstanie jakaś "droga techniczna" lub inny twór przyjazny rowerzystom ;) Na razie za wielkimi zielonymi ekranami czają się zwały ziemi,zastygłe bryły asfaltu, rozlewiska i inne tego typu atrakcje czyniące to miejsce nieprzejezdnym. Jadnak zza wielkich zielonych ekranów tego nie widać i kierowcy mogą bez obaw delektować się luksusową jak na nasze warunki autostradą. Swoją drogą to po co stawiać ekrany w środku lasu?

A1 w kierunku Helenki. © Goofy601


Po tej małej inspekcji terenów przyautostradowych ruszyłem już na normalną przejażdżkę. Małe kółeczko przez Zbrosławice działa bardzo odprężająco. Podjazdy, długie zjazdy i już głowa przewietrzona :) A jutro może się do pracy wybiorę "na kołach" ;)


Rokitnica-Wieszowa-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
82.70 km 3.20 km teren
04:43 h 17.53 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m

Oko w oko z Hałdą i wizyta u wojów ;)

Sobota, 16 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 1

Po raz pierwszy od dłuższego czasu mam czas wolny w weekend i jest ładna pogoda. Postanawiam to spożytkować, jakżeby inaczej - rowerowo. Dziś chciałbym wrócić na ziemię mikołowską, zobaczyć coś więcej z tamtejszych dobrze oznakowanych szlaków, a także wziąć odwet na hałdzie w Łaziskach, której poprzednio nie udało mi się zdobyć ;)

Jest ciepło i bezchmurnie. Wybranie się z domu trochę zajmuje - wyjeżdżam koło 11:00. Późno trochę, ale cóż ;)Zabrze mijam w miarę sprawnie, potem Paniówki i rozpoczynamy odkrywanie nieznanego. Piękne nieuczęszczane drogi prowadzą mnie nienagannym asfaltem wśród drzew do miejscowości Bujaków.

Polna droga w okolicach Bujakowa. © Goofy601


Przydrożny krzyż. © Goofy601


Tu mam okazję zobaczyć zabytkowy kościół pw. Św. Mikołaja. Znajduje się tu również sanktuarium oraz piękny ogród/park. Wokół kościoła wiele pomników upamiętniających różne wydarzenia. Warto zatrzymać się na chwilę i pozwiedzać.

Kościół Św. Mikołaja w Bujakowie. © Goofy601


Miejsce spoczynku ks. proboszcza - nagrobek z połowy XIX wieku. © Goofy601


tablica - na murach prezbiterium kościoła w Bujakowie. © Goofy601


Wejście na plebanię? © Goofy601


Wnętrze kościoła w Bujakowie. © Goofy601


Błogosławiony jak żywy ;) © Goofy601


Ruszam dalej wąskimi ścieżkami przez las w kierunku Łazisk. Robi się coraz cieplej, ale póki jestem pod drzewami jest ok ;) Przy przejeździe kolejowym mały odpoczynek. W oczy rzuca mi się takie cudeńko. Szkoda że za płotem ;)

Ręczna pompka z Leszna. Eh, zboczenie zawodowe ;) © Goofy601


Zaczynają się wzniesienia. Taak, Łaziska i Mikołów to idealne tereny do zaprawy przed górską turystyką :P Jest leniwe sobotnie popołudnie. Z domu kultury dobiegają pieśni piłkarskie przypominające o dzisiejszym meczu Polska-Czechy. Łaziska - ładne miasto.

Łaziska Górne - centrum. © Goofy601


Jadę dalej by zmierzyć się oko w oko z jedną z największych hałd w Europie - Skalnym. Szczyt ten (bo tak to trzeba nazwać) wznosi się 389 m.n.p.m. i usypywano go przez 86 lat z odpadów z pobliskiej kopalni Bolesław Śmiały. W tym roku mija 100 lat od uruchomienia składowiska. Jest więc znakomity powód by wdrapać się na górę ;)

Nie jest to łatwe, bo początek drogi na szczyt znajduje się na terenie kopalni. Po czterech nieudanych próbach z różnych stron, krótkiej tułaczce po lesie, taplaniu w błocie (tak tak, udało mi się znaleźć trochę błota ;)) udaje mi się odnaleźć właściwą ścieżkę :D Następne minuty to już mozolna wspinaczka znana z beskidzkich szlaków. Jest gorąco i duszno. Zawraca mi się w głowie, ale wytrzymałem i dotarłem na szczyt.

Szczyt - równa zielona łąka z uroczym jeziorkiem na środku :P Nigdy bym nie powiedział, że jest to składowisko odpadów pokopalnianych. Jedyne co może o tym przypominać to zardzewiały rurociąg fi100 wyłaniający się gdzieniegdzie z trawy i para wydobywająca się z chłodni Elektrowni Łaziska. A tak to sielanka po prostu. W trawie rosną grzybki, nad jeziorkiem latają jaskółki, są też skowronki. Wszystko to 92 m nad okoliczną zabudową :P

Szczyt hałdy w Łaziskach - jeziorko :) © Goofy601


Skowronek w akcji ;) © Goofy601


Podchodząc do krawędzi przy takiej pogodzie jak dzisiaj ma się naprawdę szerokie spojrzenie na wszystko. Widok rozpościera się stąd bardzo daleko.

Kościół w Łaziskach. © Goofy601


Lasy Kobiórskie. © Goofy601


Wieża ciśnień w Łaziskach. W tle od lewej: Dorotka, EC Będzin i El. Łagisza :) © Goofy601


A nawet...

Elektrownia Rybnik. © Goofy601


Szarlota :) © Goofy601


Rybnik, Rydułtowy, o Beskidach już nie wspomnę... No i ta inna perspektywa Elektrowni Łaziska :)

Elektrownia Łaziska - z chłodniami jak równy z równym ;) © Goofy601


Ożywczy wiaterek pomaga przetrwać upał ale przecież nie można tak stać w pełnym słońcu ;) Z peleryny przeciwdeszczowej robię sobie więc zadaszenie przy pomocy roweru i tablicy "zakaz kąpieli" :P Cień jest, można spożyć namiastkę obiadu. Wszystko przywiozłem ze sobą ;)

Czas zorganizować trochę cienia ;) © Goofy601


Gdy tak leniwie siedziałem w cieniu przysnęło mi się na jakieś 20min. Widocznie odpoczynek był konieczny ;) W międzyczasie na hałdę wdrapał się jakiś Pan Pieszy Turysta. Poprosił o zdjęcie i... przegadaliśmy następną godzinę :P

Najwyższa pora jechać dalej. Zjazd ze Skalnego poszedł już dużo sprawniej, znalazłem też łatwiejszy wyjazd z lasu. By nie wracać tą samą drogą za Łaziskami skręciłem na Orzesze. Tu mnie jeszcze nie niosło ;) Dalej Ornontowice, gdzie Magiczna Mapa pokazała zabytkowy pałac. Był ale mocno zasłonięty drzewami. Na stacji benzynowej niedaleko Kopalni Budryk uzupełniam zapasy płynów. Pierwszy raz widziałem stację, w której był problem ze znalezieniem wody mineralnej. Samo piwo... i to w ogromnych ilościach. Nie wiem czy to sąsiedztwo kopalni czy przygotowania do Euro ;)

Rzut oka na przydrożny zegar - pora jechać dalej :)

Gorąco i późno ;) © Goofy601


Kopalnia Budryk. © Goofy601


Droga z Ornontowic prowadzi mnie do Chudowa. No jak już tu jestem to przecież nie mogę nie wstąpić na zamek ;) A na zamku znów coś się dzieje. Trwają przygotowania do wielkiego turnieju. Wojowie zmierzą się w pojedynkach jeden na jeden. Chętni a nieuzbrojeni mogą oczywiście nabyć podstawowe wyposażenie na miejscu :P

A w Chudowie jak zwykle pełny asortyment ;) © Goofy601


W tym roku wojów jakby mniej, ale to pewnie dlatego że dziś pierwszy dzień. Wikingowie może dopłyną jutro ;) Upał zrobił się okrutny, jest duszno i ciężko wytrzymać w koszulce i krótkich spodenkach. Panowie Wojowie jednak nie baczą na upał i ruszają się całkiem żwawo i to w pełnym rynsztunku. Nie ma lipy, prawdziwi hard korowcy :P

Pierwsze starcia wojów. © Goofy601


Ha, dostał ;) © Goofy601


Ciężkozbrojny :) © Goofy601


Niektórzy od najmłodszych lat zaczynają kompletować sprzęt :)

Hełm już jest pora na resztę wyposażenia :) © Goofy601


Po trudach walki upał zdaje się doskwierać jeszcze bardziej ;)

Skocz no po wodę bracie woju... ;) © Goofy601


Jak na każdym dobrym turnieju nie może zabraknąć komentatora sportowego ;)

Komentator "z epoki" ;) © Goofy601


Zostaną tylko najlepsi :) © Goofy601


Tarcza w prawdzie mała ale za to jaka technika... :P © Goofy601


Wśród tłumów obserwujących potyczki spotykam dawno nie widzianego bibera. Zwiedzamy sobie obóz wojów a potem dłuugo jeszcze dyskutujemy na tematy około rowerowe ;)

Turniej trwa a w obozowisku spokój. © Goofy601


Można by tak długo, ale nieuchronnie zbliża się godzina innego ważnego starcia. Żeby zdążyć trzeba by się pomału zbierać w stronę domu. Wszak to jeszcze jakieś 18 km ;) Do Kończyc jedziemy razem, dalej już sam.

Na mecz zdążyłem, wynik trochę nie bardzo ale cóż… ;) Ważne że wycieczka zakończona stuprocentowym sukcesem :D

Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Kończyce-Paniówki-Paniówy-Bujaków-Łaziska Górne-Łaziska Średnie-Łaziska Górne-Orzesze-Ornontowice-Chudów-Paniówki-Kończyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 75 - 100km, Odkrywczo