Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
163.00 km
3.30 km teren
08:41 h
18.77 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Oświęcim - czyli po nitce do kłębka ;)
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 31.08.2013 | Komentarze 7
Wolna sobota, piękna pogoda, nic tylko wyruszyć na jakąś dłuższą wycieczkę:) Na początek postanowiłem odnaleźć miejscówkę przyuważoną na blogu djk71. Już od ostatniej wizyty w Kobiórze myślałem by dotrzeć w miejsce drugiego znanego mi podobozu KL Auschwitz.Zaopatrzywszy się w mapy ruszyłem skoro świt w kierunku Halemby. (Po raz pierwszy od dawna udało mi się wyjechać o założonej godzinie :P ) Po drodze wstąpiłem odwiedzić pana Godulę, którego dom powoli wyłania się z przydrożnego pagórka. Od ostatnich odwiedzin został odkopany spory fragment "zamku". Stanęła też nowa tablica :)
Rudzki zamek coraz lepiej odkopany© Goofy601
Mijając kilka dzielnic Rudy Śląskiej, właściwie bez kłopotu trafiam pod tablicę upamiętniającą miejsce obozu pracy - Arbeitslager Althammer.
Miejsce pamięci podobozu Auschwitz - Abreitslager Althammer© Goofy601
Dziś mamy tu zadbany skwer z widokiem na Elektrownię Halemba, której budowę rozpoczęli właśnie więźniowie w/w obozu. Po barakach (na szczęście) pozostał jedynie fundament. Sądząc po częściowo rozebranych chłodniach elektrownia również ma się powoli ku końcowi.
Ruszyłem dalej mijając kopalnię Halemba. W międzyczasie w głowie zaczął kiełkować pewien pomysł...
Kopalnia Halemba© Goofy601
Jako, że drugim celem na dziś było zwiedzanie Tychów ruszyłem w upatrzonym wcześniej na mapie kierunku. I po raz kolejny wpadłem w pułapkę niezawodnej zazwyczaj mapy "Województwo Śląskie 1:100 000". Już kiedyś dałem się nabrać jadąc do na Giszowiec. Między Starą Kuźnicą a Starymi Panewnikami ma być rzekomo asfaltowa droga którejś tam kategorii. W rzeczywistości jest tak:
No i gdzie ta droga? ;)© Goofy601
Co jest? Czyżbym pomylił drogę jadąc z mapą? Dla pewności odpaliłem GPS w telefonie (ostatnio nie miałem takich udogodnień ;) ). Chwilę łapał sygnał, ale wkrótce potwierdził - Jesteś na dobrej drodze, asfaltowej. Hmmm, czyżby?
Lokalna droga asfaltowa :P© Goofy601
Wkurzyłem się nieźle, przebijając się przez jak najbardziej realną piaszczystą hałdę do miejscowości Kłodnica. Tu Zwracam się z apelem do wydawnictwa Compass - poprawcie to czym prędzej! :P
W prezencie od wydawcy mapy trafił mi się zatem gratis objazd przez Kochłowice, a także spory podjazd ;) Ale nie ma tego złego. Przy postoju na drugie śniadanie kiełkujący dotychczas pomysł nabrał realnego kształtu...
No i jest pomysł na wycieczkę ;)© Goofy601
"A może by tak odwiedzić miasto w którym obozowa tragedia miała swój początek?" I tak miałem jechać w podobnym kierunku.
Ruszyłem więc w stronę Tychów. Mapa tym razem nie zawiodła. Jeszcze w Kochłowicach trafiłem na powiew rowerowej cywilizacji - odseparowany od jezdni, oznaczony DDR :) I tak przez ponad 4km :D
Ścieżka rowerowa w Kochłowicach© Goofy601
Minąłem też najprawdziwsze Wilkowyje :P
Prawdziwe Wilkowyje :)© Goofy601
I inne ciekawe miejsca :)
Zabytkowy mostek© Goofy601
W Tychach zmiana nogawek na krótkie. Zrobiło się przyjemnie ciepło, z zapowiadanych chmur nic nie będzie ;) Przesiadłem się na dużo wygodniejszą mapę 1:50 000 "Tychy Pszczyna i okolice". Jak się okazało "okolice" sięgają dosyć daleko. W sam raz dla potrzeb dzisiejszej wycieczki :)
Tychy postrzegałem dotąd jako równo rozmieszczone olbrzymie blokowisko. Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak, że bardzo się myliłem. Miasto, zwłaszcza w jego starszej części jest bardzo przemyślnie zaprojektowane. Jest dużo przestrzeni, szerokie chodniki, zadbane skwery i parki, rzeźby, fontanny, itp. Całość przecięta z prawej do lewej oraz z góry do dołu dwiema "głównymi" ścieżkami rowerowymi. Szlaków na mapie jest znacznie więcej, ale nie miałem czasu sprawdzić ;) Przejechanie miasta "w poprzek" dało mi odczuć, że o rowerzystów to tu raczej dbają :)
Tychy mają ścieżki rowerowe :)© Goofy601
Rzeźba w Tychach© Goofy601
Fontanna na placu Baczyńskiego© Goofy601
Sielanka skończyła się w momencie dojazdu do remontowanego odcinka S1-ki. Ekrany, wykopy itd. Po drugiej stronie czekał na mnie czerwony leśny szlak, który doprowadził mnie pod samą fabrykę FIAT-a. Jak szybko mijają kilometry gdy się zmieni mapę z "setki" na "pięćdziesiątkę" :P
Do Fiata w lewo :)© Goofy601
Rozległe tereny fabryczne, będące przedmiotem sporu między Tychami i Bieruniem, minąłem szybko. Przez płot niewiele było widać, a droga praktycznie pusta więc żal było stawać ;) Od rana towarzyszył mi czołowy wiatr. Szczęśliwie niezbyt mocny, więc zamiast przeszkadzać przyjemnie chłodził :)
Bieruń wita :)© Goofy601
Tym sposobem dojechałem do Bierunia. Szczerze powiem - miasto mnie urzekło :) Może dlatego, że patronuje mu św. Walenty. Nie da się ukryć, że zabytkowe uliczki i panujący wokół porządek tworzą wspaniały klimat. Czuje się, że mieszkańcy lubią swoje miasto.
(nie)Zwykły płot na budowie :)© Goofy601
Na początek obejrzałem drewniany kościółek pod wezwaniem patrona miasta. Podobno znajdują się w nim relikwie świętego. Nie było mi dane sprawdzić, bowiem właśnie rozpoczynała się ceremonia zaślubin. Ogólnie ślubów minąłem dziś sporo ;)
Św. Walenty - patron Bierunia© Goofy601
Drweniany kościów św. Walentego© Goofy601
Drewniany kosciół w Bieruniu© Goofy601
Kościelna wieża© Goofy601
Nie chcąc przeszkadzać udałem się na rynek wypić herbatkę w towarzystwie Utopców ;)
Z bieruńskimi utopcami :)© Goofy601
Bieruński Utopiec© Goofy601
Palenie w miejscu publicznym???© Goofy601
Rynek w Bieruniu© Goofy601
Czyżby prawdziwie rowerowe miasto?© Goofy601
Siedziało się przyjemnie, ale czas najwyższy ruszać w kierunku Małopolski ;) Ostatni odcinek do "granicy" mapa wskazała, że będę musiał pokonać główną drogą. Średnio mi się to uśmiechało, ale przecież unikałem jej jak długo mogłem. Chwilę później okazało się, że Bieruń jednak zasługuje na miano rowerowego miasta bo dba o swoich rowerzystów. Do samej granicy gminy prowadziła mnie elegancka ścieżka rowerowa, w większej części poprowadzona w dużym oddaleniu od ruchliwej ulicy. Taką jazdę to ja rozumiem :D
Ścieżka do samej granicy województwa :)© Goofy601
Kopalnia Piast© Goofy601
Dla każdego coś miłego :)© Goofy601
Patrząc na wąską szosę i zagęszczenie samochodów zacząłem rozumieć ideę powstania rowerówki. Tu jest tak wąsko, że by się po prostu nie dało wyprzedzać. Niemniej są miasta, którym taki stan rzeczy nie przeszkadza ;)
Ścieżka doprowadza mnie aż do mostu na Wiśle :)
Most kolejowy na Wiśle - granica© Goofy601
Tak oto wtoczyłem się na ziemie Małopolską :)
Małopolskie wita© Goofy601
Rowerówki tu wprawdzie już nie ma, ale za to nazwa ulicy jaka zacna :D
Ul. Śląska© Goofy601
Do Oświęcimia dotarłem chwilę później.
No i najechałem Oświęcim :)© Goofy601
Nagrodziłem się batonikiem za dobrze wykonane zadanie i ruszyłem na zwiedzanie miasta :)
Soła© Goofy601
Miasto nad Sołą, mimo ciemnych kart w historii, również prezentuje się ciekawie. Jest co pozwiedzać, zwłaszcza w starszej części :)
Kościół NMP w Oswiecimiu© Goofy601
Oświęcimski Zamek© Goofy601
Kościół pw. św. Maksymiliana© Goofy601
Śe. Maksymilian© Goofy601
Rózne takie drobiazgi ;)© Goofy601
Urząd miejski w Oświęcimiu© Goofy601
Oświęcimski rynek - w remoncie ;)© Goofy601
Szkoła salezjańska© Goofy601
Zwiedziwszy starówkę zgłodniałem trochę. Zatrzymałem się więc na stacji benzynowej niedaleko zakładów chemicznych Synthos Dwory.
Siedziba Synthos Dwory© Goofy601
Najwyższy czas na ciepły posiłek :D Podwójny hot dog załatwił sprawę obiadu ;) W toalecie bardzo przydatny wynalazek - wieszak na kask :)
Przydatny wynalazek :)© Goofy601
Z pełnym brzuchem, zregenerowany pożegnałem centrum miasta i ruszyłem na spotkanie z bardziej posępnymi pamiątkami z przeszłości.
Auschwitz© Goofy601
Z racji środka transportu oraz bądź co bądź niestosownego ubioru nie liczyłem na możliwość zwiedzania. Jednak to co zobaczyłem pod wejściem do muzeum skutecznie zniechęciło mnie nawet do próby zobaczenia słynnej bramy obozowej. Wycieczki, kolejki, pamiątki... I cóż z tego, że zwiedzanie bezpłatne. Całe autobusy ludzi, pełne parkingi (już płatne ;) ), parkingowi zaganiający samochody z ulicy by zaparkować właśnie u nich... tragedia :/ Zadowoliłem się tym co widać przez płot ;)
Auschwitz - wieża wartownicza© Goofy601
Okienko, trochę uszkodzone© Goofy601
Muzeum Auschwitz© Goofy601
Podjechałem jeszcze w kierunku Brzezinki. Mając ciągle przed oczami wspomniane wcześniej "mrowisko", myślałem, że i tu trafię na to samo. Gdy jednak z za zakrętu wyłoniła się brama obozowa, widok po prostu wbił mnie w ziemię...
Brama obozowa w Brzezince© Goofy601
Niby człowiek coś tam czytał, niby wie o co chodziło, jak to wyglądało... mimo to nie zdawałem sobie sprawy ze skali zjawiska. Olbrzymi teren a po obu stronach bramy jak okiem sięgnąć drut kolczasty i baraki...
W oczy rzuca się surowość formy i niezwykła geometryczna regularność całego kompleksu. Budynki ustawione jak od linijki. Jak trybiki w precyzyjnej maszynie...
Gdy próbowałem objechać teren obozu miałem wrażenie, że jest to olbrzymi obszar. Jednak gdy zestawić z tym ilość przetrzymywanych tu więźniów...:/
Nie będę silił się na jakieś patetyczne puenty czy refleksje. Z pewnością napisano już na ten temat wiele. Powiem tyle, że jako osobie nieobeznanej dokładniej z tematem obóz w Brzezince zrobił na prawdę duże wrażenie.
Uf. Emocje opadły, spojrzałem na licznik - 90km. Pora wracać. Trasę wytyczyłem przez mniejsze miejscowości by mieć spokój z ruchem samochodowym. Ze względu na ilość kilometrów plan zakładał dojazd do Tychów, a później się zobaczy ;) Gdy tylko skierowałem się w odpowiednią stronę poczułem nagły przypływ "mocy" Dopiero po chwili zorientowałem się, że wiatr, który męczył mnie przez pierwsze pół dnia teraz stał się moim sprzymierzeńcem. I to jak?! Jakby wszystkie Biberowe "wiatru w plecy" skumulowały się właśnie teraz ;)
Przełączyłem licznik na zegarek, by nie demotywować się przebytym kilometrażem i ruszyłem równymi małopolskimi asfaltami w kierunku Tychów. Prędkość utrzymywała się lekko w granicach 29-30km/h, bez specjalnego wysiłku. Tak jechać to ja mogę :D
Gładkim asfaltem w stronę domu :)© Goofy601
Po dwóch godzinkach już widać Tychy. Teraz tylko przeprawić się przez miasto. Tego akurat nie lubię, ale przynajmniej pozwiedzam sobie teraz "z dołu do góry" ;)
Strefa ekonomiczna w Tychach© Goofy601
Trolejbusik :)© Goofy601
Brakuje tylko wielkiego ognistego oka :P© Goofy601
Główną ścieżką rowerową w kierunku północnym dotarłem pod browar. W świetle zachodzącego słońca prezentował się całkiem nieźle. Zwłaszcza baterie tankofermentatorów :)
Tyskie tankofermentatory© Goofy601
Piwne autko ;)© Goofy601
Korzystny wiatr sprawił, że miałem jeszcze sporo siły. Na tyle by zaryzykować powrót do domu :) Tak więc z wiatrem w kierunku Mikołowa. Parę razy już tędy przejeżdżałem, a jeszcze mnie zawitałem na rynek. Dobra okazja by to zmienić :)
Mikołowska starówka© Goofy601
Rynek w Mikołowie© Goofy601
Klimatyczne miejsce. Pełno ławeczek a prawie wszystkie zajęte. przy co drugiej stoi rower ;) Gdy się już w końcu gdzieś usadowiłem poczułem pierwsze oznaki zmęczenia. Zdusiłem je pół-tabliczką czekolady :P
Do Zabrza już znana mi dobrze trasa. Szerokie pobocze, z górki i z wiatrem. No czego chcieć więcej? Zachodu słońca? Proszę bardzo :P
Gdzieś w drodze do Zabrza© Goofy601
Zachód słońca nad Sośnicą ;)© Goofy601
Na Makoszowach słonko schowało się zupełnie i zrobiło się od razu chłodniej. Zrobiłem więc krótki postój na wydłużenie nogawek i montaż oświetlenia ;) Ostatni etap wieczornie przez Zabrze przejechałem już na autopilocie ;)
Przed 21:00 byłem w domu. Włączyłem licznik, a on wyświetlił taką oto informację:
Wisienka na torcie :P© Goofy601
Tak więc Panie i Panowie mamy nową "życiówkę" :D Co najciekawsze nie umieram, i mam się całkiem ok. Przyjmuję to jako dobry znak na następne wyjazdy :)
Trochę statystyki:
- 12,5 godz. poza domem
- ponad 8 godz. jazdy
- do Oświęcimia - 6 godzin
- z Oświęcimia - 4,5 godziny (dobry wiatr:) )
- pierwszy raz w Małopolskim
- 4 nowe gminy do kolekcji :P
Rokitnica-OMG-Biskupice-Ruda-Nowy Bytom-Wirek-Halemba-Stara Kuźnica-Kłodnica-Kochłowice-Stare Panewniki-Zarzecze-Kopaniny-Wilkowyje-Tychy-Bieruń-Babice-Oświęcim-Brzezinka-Harmęże-Wola-Międzyrzecze-Bojszowy Nowe-Świerczyniec-Tychy-Wilkowyje-Mikołów-Śmiłowice-Borowa Wieś-Paniówki-Przyszowice-Makoszowy-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Komentarze
barklu | 17:30 niedziela, 8 września 2013 | linkuj
Niezwykle owocna wycieczka, gratuluję życiówki :)
I nie ma to jak wpaść w ciężki teren na długiej trasie...
I nie ma to jak wpaść w ciężki teren na długiej trasie...
amiga | 08:04 poniedziałek, 2 września 2013 | linkuj
No nie powiem, kawał drogi, co do drogi którą jechałeś w Halembie to tam dalej jest dość fajna droga leśna, ten fragment który fotografowałeś był nie tak dawno mocno zalany, chyba na początku lipca w tym miejscu było ponad 2m wody..., stąd tak to może wyglądać. gdybyś minął może 100 metrów to ciut dalej już można spokojnie jechać nawet na miejskim rowerze...,ale fakt asfaltu tam nie ma i nigdy nie było...
djk71 | 19:18 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj
Niezła wycieczka, jak na decyzję podjętą na trasie :-)
biber | 19:15 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj
Gratulacje "życiówki". Kiedy będziesz atakował większy dystans? Wiatru w plecy!
k4r3l | 16:18 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj
Ciekawy pomysł na wycieczkę. Bieruń faktycznie rowerowy, a co to oświęcimskich obozów, cóż, piekło na ziemii...
Marik1982 | 11:35 sobota, 31 sierpnia 2013 | linkuj
Bardzo ładne zdjęcia. Świetny dystans. Wycieczka zachęcająca do wybrania się do Oświęcimia, ale z racji ograniczonego czasu nie mogę pozwolić sobie na taki luxus (tyle h poza domem), ale może kiedyś się uda ;)
pozdrawiam
Komentuj
pozdrawiam