Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
57.40 km
0.00 km teren
03:08 h
18.32 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Cmentarnie...
Piątek, 1 listopada 2013 · dodano: 18.11.2013 | Komentarze 0
Wczorajszy wyjazd był poniekąd podyktowany dzisiejszym świętem. Byłem prawie pewien, że w natłoku cmentarnych obowiązków nie uda mi się choćby na chwilę wyskoczyć pojeździć. A jednak :) Przy pięknej pogodzie uporaliśmy się ze wszystkim jak trzeba, a wieczorem przyszedł czas na chwilę rowerowej zadumy.W obawie przed wzmożonym ruchem i szaleńcami na drogach ruszyłem bardzo ostrożnie, najpierw zapalić lampkę na najbliższym cmentarzu na Helence. Był już całkiem ładnie rozświetlony.
Cmentarz na Helence© Goofy601
W tym roku święto połączyło się z weekendem, więc zapewne dla tego na drogach panował względny spokój. Ruszyłem więc w stronę centrum Zabrza
Cmentarz w Mikulczycach© Goofy601
Mimo panujących ciemności zajrzałem co tam słychać na Zandce. Jak wynikało z wywieszonych plakatów spóźniłem się trochę na kwestę na rzecz ratowania tutejszego kirkutu. Udało się jednak zwiedzić kawałek zabytkowego bądź co bądź cmentarza.
W taki wieczór jak dziś nie mogłem pominąć oczywiście cmentarza hutniczego w Gliwicach. Dotarłem tam po małej przeprawie przez sośnicki plac budowy. Ludzi nie wiele, ale teren wysprzątany i dobrze oświetlony. Z toku na rok cmentarz wraca powoli wraca do dawnej świetności. Za dnia jest to bardzo klimatycznie miejsce. A co dopiero wieczorem Wszystkich Świętych... Brakowało właściwie tylko złocistego dywanu liści, ale te opadły w tym roku wyjątkowo wcześnie.
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach© Goofy601
Po latach w ukryciu powrócił tu także nagrobek Johna Baildona. Jak przystało na założyciela śląskiego hutnictwa w całości wykonany z metalu. Uratowany przed złomiarzami, dziś prezentuje się imponująco.
Grobowec Johna Baildona© Goofy601
Cmentarz Hutniczy nocą© Goofy601
Pokręciłem się jeszcze trochę po terenie. Właściwie to można by tu spędzić kilka godzin wczytując się w życiorysy spoczywających tu ludzi. Ja jednak miałem inne plany.
Zwiedziwszy już kilka cmentarzy powiedzmy "miejskich" chciałem sprawdzić, jak sprawa wygląda w okolicznych wioskach. Ruszyłem więc przez Czechowice w kierunku Kameńca.
Niesamowicie się jechało. Cisza, wokół żywej duszy, brak samochodów i tylko wiatr gwiżdżący po polach... Nie żebym się bał czy coś, ale wrażenie co najmniej dziwne ;)
Kolejny postój zrobiłem dopiero w Ziemięcicach. Tu na skrzyżowaniu przyplątał się do mnie kot samobójca ;) Taki nieduży, najwyżej roczny, biały w szare łatki. Najpierw przedefilował spokojnym krokiem prze ruszającym samochodem (akurat jeden się trafił ;)), po czym siadł na środku skrzyżowania i czekał nie wiadomo na co. Zawołałem więc nicponia zanim pojedzie coś z większą prędkością. Najwyraźniej uznał to za zaproszenie do zawarcia bliższej znajomości. Gdy już poocierał się o wszystkie wystające części roweru, naostrzył pazury o tylną oponę, jak gdyby nigdy nic wskoczył na sakwę. Wiercił się potem z miną z wyrzutem "dlaczego nie jedziemy", zanim wytłumaczyłem mu, że powinien raczej zmykać do domu. Zrozumiał chyba opacznie, bo chwilę później zajął miejsce na rurce przede mną, z łapkami wspartymi na kierownicy... :P
Uroczy kociak i do tego z rowerowym zacięciem. Nie mogłem go jednak zabrać ze sobą, więc tylko podwiozłem kawałek dalej od ruchliwego jak by nie patrzeć skrzyżowania i się pożegnaliśmy.
Chwilę później dotarłem do Kamieńca. Cmentarz przy kościele z zamkową wieżą prezentował się mniej więcej tak:
Cmentarz w Kamieńcu© Goofy601
Za ogrodzenie nie wchodziłem bo tuż przy bramie spotkałem dawno nie widzianego kolegę (również rowerowego zapaleńca) :) Krótka pogawędka o tym "co słychać" przeciągnęła nam się do ponad 23... :P
Nie było już czasu na dalsze wycieczki, do tego z zimna trochę zesztywniał mi kark. Ale co tam, gadało się fajnie. A do domu już tylko jakieś 10 km :)
Na drodze jeszcze większe pustki. Pewnie ze względu na porę. Nocna jazda wśród pól i wąski snop światła przed rowerem pozwoliły zamyślić się na dłuższą chwilę. O czym to już nie będę się rozpisywać. No ale przecież zaduszki to właśnie czas zamyślenia... :)
Rokitnica-Helenka-Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Sośnica-Gliwice-Łabędy-Czechowice-Przezchlebie-Ziemięcice-Kamieniec-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km