Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Podsumowanie roku 2013 :P:P:P
Niedziela, 2 lutego 2014 · dodano: 02.02.2014 | Komentarze 2
Mżawka skutecznie zniechęciła mnie dziś do wyjścia z domu. Zamiast wpisu z nowej wycieczki wrzucę podsumowanie minionego sezonu. Tak jak w zeszłym roku biorę się za to w lutym :P Podsumować wypada, gdyż 2013 był dla mnie wyjątkowo udanym sezonem.Zaczęło się można powiedzieć "z kopyta". Powołana do zimowej służby Gazela dzielnie wykręcała kolejne kilometry, co zaowocowało najlepszym jak dotąd styczniem i marcem (pod względem przejechanego dystansu). Na "letni" odpoczynek udała się dopiero w maju. (w kwietniu jeszcze spadł śnieg. No ale sorry, taki mamy klimat ;) ) Przez ten czas zdążyła zaliczyć 65km po śniegu, 70km po suchym i całe mnóstwo innych wycieczek również w terenie. W efekcie w grudniu licznik wskazał pierwszy tysiąc :) Jak na rowerek ocalony od stracenia to chyba całkiem nieźle ;)
W maju rozpocząłem regularne dojazdy do pracy. I o ile w ubiegłych latach było tego po kilkanaście, to w tym roku nazbierało się 46 wyjazdów. Większość okraszona mniejszymi lub większymi wycieczkami w drodze powrotnej. Sprawę wycieczek doskonale ułatwiała mapa okolic Gliwic wygrana na "Przywitaniu Wiosny". Mapa dokładna, nieprzemakalna, a opisane w niej "okolice" były raczej z gatunku tych dalszych.
Mogę również śmiało powiedzieć, że 2013 rok upłynął pod znakiem wyjazdów długodystansowych. Wspomniana wyżej mapa już w maju pomogła mi przejechać pierwszą "setkę" wokół Gliwic. Później licznik przekraczał te magicznie trzy cyferki jeszcze 7 razy. Apogeum kilometrowego szaleństwa nastąpiło w lipcu, kiedy to "setka" padła trzy razy (w tym raz dzień po dniu), a miesiąc zakończył się z najwyższym jak dotąd bilansem 1000km. Miesiąc wcześniej mój wierny towarzysz Grand przejechał pierwszą ćwiartkę z "dużej setki" czyli 25 000km. Kolejne tysiące mijały w tym roku zadziwiająco szybko ;) W sierpniu dane mi było pierwszy raz dotrzeć do wschodniej granicy województwa (odwiedzając Oświęcim). Tu przy okazji padł życiowy rekord jednej wycieczki - 160km (dotychczas niezmordowaną granicą było 130 ;) ). Powód do satysfakcji jest, tym bardziej, że już miesiąc później udało się powtórzyć ten wynik odwiedzając Racibórz i Rybnik :)
Cykloza toczyła mój umysł coraz intensywniej, to też nie ograniczyłem się do samego jeżdżenia. W czeluściach piwnicznych trwają prace nad kolejnym wehikułem, który ma mnie przenieść na wyższy stopień rowerowego wtajemniczenia. (A że materia oporna, a jak się jeździ to nie można majsterkować, dzieło przez rok wciąż nie jest ukończone... Mam nadzieję że w 2014 ujrzy w końcu światło dzienne ;) ) Dla sprawniejszego pokonywania długich tras zakupiłem komplet profesjonalnych sakw "na każdą pogodę". Bardzo wygodny wynalazek. Mam pewność, że w razie deszczu bagaż pozostanie suchy ( i tylko bagaż :P ). Wzbogaciłem też biblioteczkę o kilka nowych map "trochę dalszej okolicy". Mimo sympatii dla GPSów chyba jednak wolę te papierowe. Kilku z nich już miałem okazję użyć, cała reszta czaka na ten właściwy dzień :)
I na koniec chyba najważniejsze - LUDZIE :) Począwszy od Eli, która dzielnie znosiła moje rowerowe fanaberie a nawet odważyła się ze mną wsiąść na tandem (mimo że nie wiedziałem jak się to coś prowadzi :P) aż po wszystkich pozytywnych Inspiratorów/Motywatorów, z którymi dane mi było dzielić ciekawe wyjazdy lub wymieniać wrażenia na Masie lub blogu. O ile te kilometry były by uboższe bez współtworzących je ludzi. Ludzi, z którymi "setka" zaprowadzi cię na jurajskie skałki lub do zabytkowej papierni. A może "dwudziestka" po okolicznych wsiach w trakcie rozmów o Goethem? ;) Masy, Industriada, Święto Cykliczne, Ogniska... Ludzie, których znam od wielu wspólnie przejechanych kilometrów, lub tych których blogi czytuję regularnie znajdując inspirację do podejmowania nowych wyzwań. Bez nich na pewno ten rok nie byłby taki wyjątkowy. Po trzykroć Wam dzięki :)
Wracając do statystycznych cyferek:
Rok zamknięty z przebiegiem - 5387km
Wycieczek ponad 100km - 8x
Nowy rekord życiowy - 160km 2x
Nowy rekord miesięczny - 1019km (lipiec)
Zaliczone nowe gminy - dużo ;)
Dni w siodle - 12,25
Średnia - wzrost do ponad 18km/h (z czego się cieszę również ;) )
Stopień zaawansowania Cyklozy - 399 pkt.
A co z sezonem 2014?
Cóż, zmiany zmiany zmiany ;) Jak już się w tych zmianach odnajdę, to przyjdzie czas na realizację planów ;)
Na pewno chciałbym utrzymać lub poprawić wynik z 2013 ( a łatwo nie będzie) ;) Mam w głowie parę pomysłów, ale tych najważniejszych nie zdradzę, by nie zapeszyć. Jak się uda to na pewno dowiecie się z bloga. Rowerowe są - to pewne :)