Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
43.90 km
3.60 km teren
02:43 h
16.16 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Rowerowa kontrabanda ;)
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 27.05.2015 | Komentarze 1
Jak w tytule - w dniu dzisiejszym buszowaliśmy sobie bez skrępowania rowerową grupą tam i z powrotem po niemiecko-polskiej granicy ;) Że niby daleka wycieczka powiecie? Otóż nie. Wystarczyło przejechać się kilka km do mojego rodzinnego miasta. Wszystko za sprawą połączenia sił Muzeum Miejskiego w Zabrzu i Zabrzańskiej Masy Krytycznej. Owocem tej współpracy był kolejny rajd rowerowy z cyklu "Na kole ku...", który tym razem przeniósł nas w czasy, gdy Zabrze było jeszcze Hindenburgiem, a nawet miastem granicznym. Cofnęliśmy się do lat 20-tych XX wieku, kiedy to przez sam środek jednolitej dziś aglomeracji przebiegała (często w dość zawiły sposób) granica polsko-niemiecka.W sobotni poranek liczna grupa rowerzystów, koordynowana przez ZMK, pod policyjną eskortą, ruszyła by sprawdzić co też po niemal 80-ciu latach pozostało z siedmiu zabrzańskich przejść granicznych.
Dla lepszego zobrazowania - Zabrze w 1930r wyglądało mniej więcej tak.
Po krótkim wstępie skierowaliśmy się do Biskupic, gdzie na ul. Szyb Wschodni znajdowało się pierwsze przejście. Znajdują się tu domy polskich i niemieckich celników, które dziś z powodzeniem spełniają rolę budynków mieszkalnych. Mieszkańcy byli chyba lekko zaskoczeni widokiem 80-cio osobowej grupy rowerzystów z przewodnikiem, zajmujących trawnik przed ich posesją :P
Dziś po granicy ani śladu ;)© Goofy601
Drugim na dziś celem było przejście przy ul. Trębackiej. Zaraz za wiaduktem kolejowym znajdowała się już Polska. Obecnie jest to granica administracyjna z Rudą Śląską.
Tam już jest Polska ;)© Goofy601
Po niemieckiej stronie - przejście w Biskupicach© Goofy601
Po wysłuchaniu historii tego miejsca porzuciliśmy przyjemne asfalty, by terenowym skrótem dotrzeć do Zaborza. Jako, że w skład grupy wchodziły chyba wszystkie możliwe rodzaje rowerów, a szlak okazał się trochę rozmokły, nie obyło się bez przygód.
Skrócik ;)© Goofy601
Wszyscy dzielnie jadą :)© Goofy601
Ostatecznie jednak, wszyscy (mniej lub bardziej ubłoceni ;) ) dotarli szczęśliwie do kolejnego punktu - Przejścia przy ul. Wolności.
Niemiecki posterunek przy ul. Wolności© Goofy601
Stąd udaliśmy się na ul. Pszczyńską, gdzie posterunki ulokowano po obu brzegach rzeki Czerniawki.
Pan Przewodnik :)© Goofy601
Polski posterunek w Pawłowie© Goofy601
Kolejny "terenowy" odcinek - przez park Pileckiego. Tutaj nasz rajd rowerowy spotkał się niespodziewanie z zawodami biegowymi... Dwie legalne imprezy w tym samym miejscu i w tym samym czasie ;) Spotkaliśmy się na skrzyżowaniu parkowych alejek. My ścieżką wschód-zachód, finiszowa prosta biegu - północ-południe :P
Poczekaliśmy grzecznie aż biegacze dokończą to co zaczęli, następnie taśma w górę i kolumna rowerzystów przetoczyła się niczym pociąg z wunglem w poprzek trasy :P
Czekamy na swoją kolej ;)© Goofy601
Kawałek dalej, na końcu ul. 3 Maja wysłuchaliśmy kolejnej opowieści o historii zabrzańskiego pogranicza. Posterunek po "polskiej" stronie jest już mocno przebudowany, ale po odpowiednim wprowadzeniu da się rozpoznać jego pierwotną funkcję.
Niemiecki posterunek przy ul. 3 Maja© Goofy601
Jest i polski - mocno przebudowany© Goofy601
Zakamarkami Kończyc :)© Goofy601
Finał rajdu miał miejsce pod Kopalnią Makoszowy. Tu znajdowały się aż dwa przejścia. Jedno zwykłe - drogowe, a drugie dla pracowników kopalni, czynne tylko w godzinach zmian.
Kopalnia Makoszowy© Goofy601
Meta :)© Goofy601
Tu też nastąpiło oficjalne zakończenie dzisiejszego spotkania, podziękowania i zaproszenie na jesienną edycję. Tym razem w planie zabrzańskie ratusze :)
Serafin z Jankiem odprowadzili mnie aż na Sośnicę, przy okazji pokazując nie znany mi wcześniej fragment niebieskiego szlaku rowerowego. Po parku szosówką znów jechało się świetnie ;)
Przypomniało mi się też, że jutro wybory....
Dobrze że ostrzegają ;)© Goofy601
Pod kościołem św. Józefa trafiliśmy na motocyklowy ślub. Nawet pojawił się pomysł zrobienia rowerowej "bramy", ale nasilająca się mżawka pokrzyżowała nam plany. Pogoda i tak długo wytrzymała. Na dziś tyle musiało wystarczyć ;)
Motocyklowy ślub :)© Goofy601
I to by było na tyle ;) Organizatorom należą się ogromne podziękowanie za bardzo pouczającą wycieczkę i za podtrzymanie tradycji rajdów "Na kole ku...". Do zobaczenia jesienią :)
Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Biskupice-Zabrze Centrum-Kończyce-Makoszowy-Zabrze Centrum-Sośnica-Gliwice