Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
148.30 km
1.10 km teren
07:40 h
19.34 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Przywitać się z górami ;)
Czwartek, 4 czerwca 2015 · dodano: 18.07.2015 | Komentarze 0
Maraton podróżnika zbliża się wielkimi krokami. Sprzęt już praktycznie gotowy, ale czy kondycja również? Postanowiłem przekonać się o tym empirycznie. :) Na czerwcowy długi weekend wybrałem się do Ciśca nieco okrężną trasą, by przejechać prawdziwie górski odcinek a przy okazji uzupełnić gminne niedobory w południowej części mapy ;)Wczesnym rankiem zwlokłem się, spakowałem ostatnie bagaże, na sakwach zawiesiłem długorękawną koszulkę (bo jeszcze nie wyschła ;) ) i mając w perspektywie cały dzień na siodełku wyruszyłem na spotkanie z przygodą. Jak ja to lubię :)
Przygodę czas zacząć :)© Goofy601
Zachmurzone niebo i +18'C zapowiadały dobre warunki do jazdy. Minąłem senny jeszcze Knurów, i już po chwili znalazłem się w gminie Czerwionka-Leszczyny, z którą jak dotąd zupełnie było mi nie po drodze. Co dziwne, bo przecież jest tak blisko ;) Minąłem wiekową Kopalnię Dębieńsko, a także wspaniale zachowaną kolonię robotniczą, Porównując z takim na przykład Bobrkiem (podobna zabudowa), tutaj urzeka harmonia i porządek. Trawa zielona, drzewa przystrzyżone, ulice czyste... Może to z okazji Bożego Ciała, a może tu tak po prostu jest :)
Przygotowania do bożocielnej procesji© Goofy601
Kierunek Czerwionka© Goofy601
Kopalnia Dębieńsko© Goofy601
Osiedle robotnicze© Goofy601
Jadąc wciąż na południe, drogą wśród lasów i jeziorek dotarłem do Żor. Kolejna gmina i miasto dotąd nieodwiedzone. Na rynku trafiłem na interesującą wystawę rzeźby... głównie metalowej. Motywy kołowo-rowerowe wyraźnie dominowały, ale były i inne. Niestety, nie doszukałem się niczego o twórcy, więc nie wiem, co przez swoje instalacje chciał powiedzieć, niemniej wnikliwe przyjrzenie się wszystkim rzeźbom zajęło mi ponad pół godziny ;)
Rynek w Żorach© Goofy601
Pomnik podróżnika rowerowego. Atrybuty - rękawice i ciepłe kapcie ;)© Goofy601
Buciki ;)© Goofy601
Trudno wyczuć co to jest :P© Goofy601
Jeleń na mono? :P© Goofy601
Szczurki :P© Goofy601
Najazd gigantycznych monocyklistów ;)© Goofy601
Nacieszywszy oko sztuką nowoczesną ruszam dalej. Początkowo trochę ekstrawagancką ścieżką rowerową (cóż, starówka rządzi się swoimi prawami ;) ) Potem już normalnym asfaltem.
Ścieżka rowerowa? ;)© Goofy601
Droga wznosi się i opada kolejnymi, coraz to większymi pagórkami. Krajobraz z typowymi dla przemysłowego Śląska kontrastami. Zielone pola i łąki aż po horyzont, ale gdzieś w środku tego pojawia się kopalnia, albo znad zieleni łąk wypiętrza się sporej wielkości czarna hałda. Harmonię równo obsianych pól przecina nasyp kolejowy, a przy drodze, zamiast tradycyjnych cieniutkich drucików zwisają dumnie opasłe kable wysokiego napięcia lub jakiś tajemniczy rurociąg, który po chwili znika gdzieś w ziemi... Elementy wydawało by się kompletnie do siebie niepasujące, tworzą jednak całkiem zgrabnie wyglądającą całość :)
Malownicze okolice Żor :)© Goofy601
Kopalnia Pniówek© Goofy601
Łąki, hałdy, kable... taki krajobrazowy mix ;)© Goofy601
W Pniówku przymusowy postój - procesja ;) Tego dnia wielokrotnie spotykałem i będę spotykał płatki kwiatów na asfalcie i kondukty wiernych maszerujące ulicami.
Procesja ;)© Goofy601
Na bogato :)© Goofy601
Zza chmur powoli wychodzi słońce, co od razu przekłada się na komfort jazdy. No ale od czego wymyślono koszulki z zamkiem ;)
Wjeżdżam na ziemię cieszyńską. Tu pagórki coraz większe, asfalty nadal bez zarzutu (nie licząc małego "skrótu" po szutrze ;) ), a widoki coraz bardziej interesujące. Z lekkiej mgiełki wyłaniają się zarysy gór. Lubię ten moment - znaczy, że już blisko :)
Widać już góry :D© Goofy601
Tak to już jest z planami© Goofy601
Wyszło jak zwykle ;)© Goofy601
Pomysłowy skrócik ;)© Goofy601
Kolejnym "punktem obowiązkowym" na dziś jest Dębowiec. Tu odpoczywam trochę od głównej drogi i klucząc wśród malowniczych stawów docieram do pierwszego poważniejszego pagórka. Poważniejszego tzn. takiego, który ma więcej niż kilometr i wymaga zrzucenia przynajmniej na drugi blat ;) Widoki w dalszym ciągu cudne. Bez gór świat byłby uboższy...
Ewangelicki kościółek na pierwszym ambitnym podjeździe :)© Goofy601
Dębowiec - Centrum :)© Goofy601
Podjazd doprowadził mnie bocznymi ścieżkami aż do Skoczowa. Tu znalazłem trochę cienia - idealne miejsce na przekąskę. Trzeba się nagrodzić za dobrze wykonaną robotę ;) Szybki zjazd do centrum i nie zwlekając kieruję się na Brenną. Tu również nigdy jeszcze nie zdarzyło mi się być. Nie tylko rowerem, ale wcale ;) Trudno się dziwić. Do doliny Brennicy nie dojeżdża żaden pociąg, a i żadna droga "dokądś" tędy nie przebiega. Nie przeszkadza to wcale w przyciąganiu turystów, bowiem położenie miejscowości pozwala na swobodne dotarcie "od kuchni" na wiele ciekawych szczytów, zarówno w Beskidzie Śląskim jak i w Żywieckim.
Jadąc wąską szosą między rzeką a górami podziwiam wznoszące się po obu stronach zielone szczyty. Kalkuluję też, czy ze zbierającej się chmury spadnie coś niedobrego ;)
Dojazd do Brennej© Goofy601
W dolinie Brennicy© Goofy601
Nie chcąc kusić losu ewakuuję się do Ustronia. Najpierw jednak kolejna górka. W końcu o to chodziło, prawda? ;) Zjazd do centrum jest wspaniały - ostre, świetnie wyprofilowane zakręty i gładziutki asfalt. Sama przyjemność zjeżdżania :) Od razu można docenić zalety nowego przedniego zawieszenia Demy. Prowadzi się bardzo pewnie. No, może mogła by trochę lepiej skręcać, ale przy tak monstrualnej bazie kół nie można spodziewać się cudów. Na prostej bez zarzutu :)
W Ustroniu można już wyraźnie odczuć, że mamy długi weekend. Sznur samochodów przemieszcza się w kierunku Wisły. W samej Wiśle już jedynie stoi ;) Samochody parkują gdzie popadnie, bez ładu i składu. Jakaś weekendowa apokalipsa... Jedynie motocykle i rowerzyści mają tu jakieś szanse ;)
Korek w Wiśle ;)© Goofy601
Na tym etapie wycieczki muszę zdecydować - czy wspiąć się na Salmopol czy Kubalonkę. Ponad 100km w nogach i nastająca pomału duchota nie ułatwiają sytuacji. Po namyśle przy batoniku stawiam na sprawdzoną Kubalonkę. Z tego co pamiętam większość szlaku biegła w lesie. Odpocznę w cieniu. Nic bardziej mylnego ;) Na całym pierwszym pakiecie serpentyn jakiś "mądrala' postanowił zrobić punkt widokowy i wyciął wszystkie drzewa. Zamiast kojącego cienia zrobiła się więc patelnia :P Nic to, w końcu przybyłem tu się hartować ;)
Podjazd pod Kubalonkę© Goofy601
8km przejechałem w pół godziny. Ale obyło się bez przystanków. Jednak dwie sakwy potrafią strasznie ciągnąć w dół ;) Na szczycie czas na odpoczynek i zmianę bidonów. Turystów tradycyjnie mnóstwo, jednak nie czuje się jakoś tego tłoku. Trochę irytuje jedynie dźwięk automatu z metalowym krążkiem wbijanym do bramki przeciwnika. To charakterystyczne dzwonienie kojarzy mi się bardziej z nadmorskim deptakiem niż ze zdobywaniem górskich przełęczy... ;) Stąd mały dysonans. Nieistotny jednak, wobec wspaniałych widoków i długiego, krętego zjazdu w perspektywie :)
Widok w kierunku Istebnej© Goofy601
Zjazd rzeczywiście bardzo fajny. Nawet udało mi się trochę zmarznąć. W Istebnej mijam bazę zawodów MTB. Nie mam pojęcia co to za impreza, ale pewnie większej rangi, bo zawodników przyjechało sporo. Sama baza też zajmuje praktycznie całe boisko. No nic, trzeba będzie wygooglować jak dojadę na miejsce ;) Póki co przede mną rozgrzewający podjazd do centrum Istebnej, zakończony moim ulubionym skrzyżowaniem ;) O dziwo, nogi odpoczęły podczas zjazdu.
Istebna - skrzyżowanie z efektownym podjazdem ;)© Goofy601
Przez centrum jedzie się minimalnie pod górkę. W porównaniu z wcześniejszymi "hopkami" to jednak kaszka z mleczkiem ;) Ważne, że po obu stronach drogi można sobie popatrzeć na zabytkową góralską zabudowę, Teraz jeszcze okraszoną bożocielną dekoracją :)
Dekoracje na procesję© Goofy601
Istebna - drewniane domki© Goofy601
Istebna© Goofy601
Koniaków już taki relaksujący nie jest. Począwszy od trzech serpentyn, skończywszy na podjeździe przez całą wioskę. No ale przecież to wstęp do podjazdu właściwego na Ochodzitą ;) Nie może być za łatwo :P
Do centrum Koniakowa© Goofy601
Widok z podjazdu na Ochodzitą© Goofy601
Podjazd na najwyższy punkt na trasie zabiera mi trochę sił. Widoki wspaniałe, ale cieszę się , że to już ostatnia górka na dziś. Kończy się picie, została jedna kanapka, a i ziewanie przeciągłe coraz bardziej mnie męczy ;) Czas najwyższy kończyć tę wycieczkę ;) Tym bardziej, że zegar wskazuje już 16:00.
Karczma Ochodzita w świąteczne popołudnie ;)© Goofy601
Do karczmy nie wstępuję, bo mają chyba komplet ( na parkingu na pewno;) ) Piknik robię sobie w cieniu przy drodze. Siły wracają, pora na nagrodę - 15km bardzo widokowego zjazdu w stronę Milówki :D Nie licząc jednego odcinka po bruku, wspaniała nawierzchnia. Można się odprężyć i skupić jedynie na hamowaniu i podziwianiu górskich szczytów :D
Zjazd z Ochodzitej© Goofy601
Stara i nowa droga na Zwardoń© Goofy601
Wiadukt w Milówce© Goofy601
Taki odcinek potrafi nieźle podładować akumulatory :) O zmęczeniu zapominam zupełnie, i wjeżdżam do Ciśca w poczuciu dobrze wykonanej roboty :) Chyba jednak nie jest tak źle z kondycją. Pytanie czy dam radę na dwa razy dłuższym dystansie ;)
Cisiec - Soła :D© Goofy601
Gliwice-Knurów-Krywałd-Szczygłowice-Czerwionka Leszczyny-Stanowice-Szczejkowice-Żory-Osiny-Krzyżowice-Pniówek-Pielgrzymowice-Pruchna-Dębowiec-Simoradz-Skoczów-Górki Wielkie-Górki Małe-Brenna-Górki Małe-Ustroń-Wisła-Istebna-Koniaków-Laliki-Szare-Milówka-Cisiec.