Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
130.20 km
8.40 km teren
07:18 h
17.84 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wyprawa w góry :)
Sobota, 19 września 2009 · dodano: 23.09.2009 | Komentarze 1
Nadszedł czas na realizację długo już planowanej wyprawy w góry, a konkretnie Beskidy. Lato ma się ku końcowi, więc to już ostatni dzwonek. Później może nie być pogody. Trasa zaplanowana, przygotowanie kondycyjne miejmy nadzieję dobre,sprzęt niezbędny jest, rower sprawny więc pora ruszać :) Wczorajszą masę potraktowałem jako "rozgrzewkę" :P Wieczorem jeszcze było mocowanie sakw na bagażnik i pakowanie wszystkiego. Dziś pobudka o 6, ostatnie drobiazgi, kanapki, napoje... 7.00 start :) Choć w to wątpiłem udało się punktualnie wyjechać. Wyruszam pół godziny po wschodzie słońca. Cel - Cisiec, czyli miejsce gdzie mieszka moja luba :D Ponieważ myśli że przyjadę pociągiem na razie ciii... ;) Pogoda ładna, słońce świeci, średni wiatr w twarz, tylko trochę zimno. Odziany w polar i długie spodnie czuję się komfortowo i kieruję się do centrum Zabrza, a następnie na Paniówki. Cały zestaw razem ze mną waży ponad 100kg co wymusza nieco inną technikę jazdy. Początkowo obawiam się czy rower to wytrzyma, ale po kilku kilometrach okazuje się, że jedzie się całkiem normalnie, nawet stabilniej, tylko przy krawężnikach trzeba bardziej uważać i ruszanie zajmuje trochę więcej czasu ;) Pierwsze sakwiarskie szlify :P W Paniówkach postój, kontrola sprzętu - nic się nie poluzowało, nic nie odpadło. No to ruszamy dalej. Kieruję się na Mikołów, następnie Gostyń i Kobiór. Tu "magiczna mapa" którą zabrałem, a jakże, wskazuje mi pomnik upamiętniający istnienie w Kobiórze podobozu Auschwitz. Tu chwila przerwy nad jeziorkiem, kilka zdjęć i w drogę.Kobiór - nad jeziorkiem.© Goofy601
Dobre oznakowanie to podstawa :)© Goofy601
Świetnie oznakowane ścieżki leśne w kobiórskich lasach prowadzą mnie przez Piasek, dębową aleją, prosto do parku w Pszczynie. Tu dłuższy odpoczynek, kanapki, herbatka, i trochę zwiedzania okolicy. Park duży, i mnóstwo w nim ścieżek rowerowych. Aż się można pogubić, co też zaraz robię :P Po obejrzeniu zamku, muzeum prasy śląskiej i rynku ( na zwiedzanie nie starczyło czasu i gotówki ;) ) usiłuję znaleźć drogę wylotową na Goczałkowice. Kręcąc się w kółko po Pszczynie zauważam w końcu, że mój czerwony szlak został od czasu wydania mapy przemianowany na niebieski:P Przypadkiem znajduję zagrodę żubrów, niestety znów nie zna studencką kieszeń. W moim zasięgu był jedynie sztuczny przy bramie, ewentualnie kapslowany lub w puszce :P
Zamek w Pszczynie.© Goofy601
Żubr. Były też kapslowane i puszkowane :P© Goofy601
Niebieski szlak prowadzi mnie na zaporę w Goczałkowicach, gdzie okazuje się, że to co widać z pociągu to wcale nie to jezioro :P Widoki super, na zaporze deptak wyłączony z ruchu, co kilka metrów ławeczka. Idealne miejsce na mały postój.
Jezioro Goczałkowickie.© Goofy601
Na zaporze nad Jeziorem Goczałkowickim© Goofy601
Dobrze się siedzi, ale pora ruszać dalej :)Zabrzeg, Ligota, Mazańcowice. A góry coraz bliżej i widać je już wyraźnie. Biorę zakręt w lewo i...pojawia się pierwsze wyzwanie - pokaźny podjazd. Wcześniej takich nie było. Szybka redukcja na 2-4, niewiele daje, 2-3 też średnio, w desperacji 1-3, no i teraz to można jechać :P Nie pamiętam kiedy ostatnio używałem jedynki i w tym momencie zrozumiałem czemu rower górski ma tyle przerzutek :P Nagrodą za wysiłki na podjeździe spory zjazd w stronę Bielska pośród jabłkowych sadów :) Samo Bielsko okropnie rozkopane. Jakoś udaje mi się ominąć dwie główne drogi i bokami gdzieś koło fabryk fiata przebijam się do centrum. W Sarnim Stoku pasuję i wjeżdżam na chodnik. Strasznie wysokie krawężniki. Na Dworcu krótki postój na zwiedzanie - w końcu to też zabytek:) I pora by pomyśleć o czymś ciepłym do zjedzenia. Wybór pada na McDonalda ;) Może niezbyt zdrowo, i jak się później okazuje wcale nie odżywczo, ale nie mam za bardzo czasu jeśli chcę zdążyć przed pociągiem, którym podobno jadę :P Pod Mc mały dylemat - przecież nie wejdę z rowerem do środka, a sakw mi nikt nie popilnuje przecież... Szybka decyzja-podjeżdżam pod McDrive'a. I to załatwia sprawę :P Jedzonko, chwila przerwy i ruszam dalej. Kierunek Żywiec. Po drodze mijam jakaś ogromną budowę. Pewnie jakaś galeria handlowa powstaje.
Olbrzymia budowa w Bielsku.© Goofy601
Do Żywca przez Wilkowice, Łodygowice, jedzie się super. Wiatr w plecy, pogoda dalej ładna, ruch samochodowy mały bo w końcu sobota :) Tylko że McDonaldowe jedzenie nie dostarcza tak potrzebnej energii na dalsza podróż. Szybka przerwa na batonika i od razu lepiej :) W Żywcu już czuję że cel jest blisko. Mijam dwa ronda, browar, kierunek na Zwardoń. W Radziechowach trafiam na jakąś plagę much - aż gęsto. Jedzie się jak w deszczu :P Na szczęscie ten "opad" był tylko przelotny;) Postój, otrzepuję się z much i ruszam dalej. Przede mną dwie spore górki kalibru podjazdu pod Bielskiem. Redukcja i szturmujemy - powoli jak czołgiem ale daję rade :) Szybki zjazd i kolejna górka. Tu warto się powspinać a nie jechać objazdem przez Cięcinę. Na szczycie jest rondo a z niego piękne widoki. Autem nie bardzo jest się jak zatrzymać, ale rowerem jaknajbardziej :D Tu decyduję się na postój w celu nacieszenia się widokiem ;)
Widok na Cięcinę :)© Goofy601
Czas jednak ucieka więc ruszam dalej na ostatni etap trasy. Ostry zjazd nowiutką drogą prosto do Węgierskiej Górki. Mój zaprzęg osiąga bez pedałowania zawrotną prędkość 54km/h tym samym ustanawiam nowy rekord :P Teraz już pójdzie gładko - zakręty i... roboty drogowe :/ Cisiec i Węgierska Górka przeżywają ostatnio renesans drogownictwa i jest to kraina ruchu wahadłowego i innych niespodzianek ;) Chciałem sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie na wjeździe ze znakiem miejscowości ale cóż, robili most i zdjęli tablicę ... Trochę mi to nie w smak ale trudno. Powoli zbliżam się do celu. Na wjeździe do Ciśca wyprzedza mnie "mój" pociąg. Przyspieszam by zmniejszyć opóźnienie. Mijam kościół i w końcu docieram na ulicę Strażacką :) Pociąg już w prawdzie pojechał, ale niespodzianka się udała. Mina mojej dziewczyny na pytanie czy da się wyciągnąć na rower - bezcenna :P:P:P
Tak oto minął pierwszy dzień mojej pierwszej górskiej wycieczki :)
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze centrum-Kończyce-Paniówki-Borowa Wieś-Mokre-Mikołów-Wyry=Gostyń-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Goczałkowice Zdrój-Zabrzeg-Ligota-Mazańcowice-Bielsko Biała-Wilkowice-Rybarzowice-Łodygowice-Pietrzykowice-Żywiec-Radziechowy-Węgierska Górka-Cisiec