Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
34.50 km
9.40 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:48.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:970 m
Rower:Grand Adventure-S
Przemarsz przez Skrzyczne :P
Sobota, 25 września 2010 · dodano: 12.10.2010 | Komentarze 7
Tylko tak można nazwać naszą dzisiejszą „wyprawę rowerową” ;) W planach było zdobycie jakiejś góry. Najlepiej powyżej 1000mnpm. Zaplanowałem fajną trasę na Rysiankę, ale okazało się, że nie uwzględniłem możliwości kondycyjnych Eli.Jako że wycieczka ma być przyjemnością, z samego rana zabrałem się za opracowywanie czegoś prostszego. Padło na Skrzyczne – najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego. Jak wynikało z wielu relacji górę przyjazną rowerzystom. Jak się później okazało, takie trasy należy planować bardziej dokładnie ;)
Wyruszyliśmy pociągiem do Łodygowic by stamtąd dojechać asfaltem do Szczyrku. Jedziemy przez Rybarzowice, gdzie przy samej drodze rośnie ponad 500letni dąb szypułkowy. Wygląda może nieszczególnie, ale ciągle rośnie :)
Dąb w Rybarzowicach.© Goofy601
Kościół w Rybarzowicach.© Goofy601
W Szczyrku przecinamy nowy rowerowy szlak (z Bielska na Słowację). Nie mamy go jeszcze na mapie, ale prezentuje się interesująco. Może na przyszły sezon? ;)
Trasa rowerowa Bielsko - Martin© Goofy601
Trafiamy na czerwony szlak pieszy. To tędy mamy zamiar wjeżdżać. Już na starcie robi się „ciekawie”. A to dopiero początek...
Początek czerwonego szlaku...© Goofy601
Po jakimś czasie stromizna przechodzi w wąską ścieżkę trawersującą strome zbocze. Tu, z zachowaniem ostrożności, da się w miarę płynnie jechać.
Tu jeszcze dało się jechać ;)© Goofy601
Powoli pniemy się wąską ścieżką do góry. W oddali między drzewami pojawia się Skrzyczne.
To tam zmierzamy ;)© Goofy601
Krótki postój na przełęczy z widokiem na Szczyrk i ruszamy dalej. Ela jest już trochę zmęczona. Usiłuję ją pocieszyć tłumacząc, że teraz już powinno być łatwiej... Niestety już za chwilę czerwony szlak pokazuje swoje prawdziwe oblicze.
Im dalej w las tym... bardziej stromo© Goofy601
Troche kamieni na szlaku© Goofy601
Kawałek z górki i znów ostro do góry. Kamienie, korzenie i stroma ścieżka... To po prostu katastrofa. Mozolnie wrzucamy rowery po dużych głazach. Widoki owszem, są super, ale normalnie nie da się iść, o jeździe nawet nie wspominając.
Jesienny widok na Szczyrk© Goofy601
Resztkami sił wnosimy rowery po czymś na kształt wąskich schodków z korzeni. Niedługo powinniśmy dotrzeć do zielonego szlaku, stamtąd już niedaleko...
Niestety, nie ma zmiłuj – zielony szlak również nie miał dla nas litości ;)
I ciągle pod górę...© Goofy601
Po wspinaczce po luźnych kamykach skręcamy w las, gdzie na trasie leżą już naprawdę duże kamole, a także poprzewracane drzewa. Mamy serdecznie dość, ale teraz już niema odwrotu, trzeba dotrzeć do schroniska.
Odpoczynek w lesie ;)© Goofy601
Kawałek dalej wychodzimy z lasu i trafiamy na dwóch bikerów jadących w jedynym słusznym kierunku – w dół :P Przemykają koło nas i z dziecinną łatwością pokonują kamienisty odcinek pod który gramoliliśmy się przez ostatnie 15 min. Taką jazdę to rozumiem ;)
No, tak to można jechać :)© Goofy601
Żeby nie było tak wesoło wracamy do rzeczywistości. A dla nas, aż do samego szczytu wygląda ona tak:
Skrzyczne nie daje za wygraną...© Goofy601
Na szczycie widok zapiera dech, choć muszę przyznać, że dokładniej przyjrzałem mu się dopiero na zdjęciach. Podczas ich wykonywania ledwo stałem na nogach, a przed oczami mi ciemniało ;)
Widok ze szczytu :D© Goofy601
Ledwo żywi dotarliśmy do schroniska. Dopiero po porcji pierogów i gorącej herbacie dotarło do nas, że wjechaliśmy, a raczej doszliśmy na szczyt ;)
Czas najwyższy pomyśleć o powrocie. Skoro poczuliśmy się lepiej trzeba by zjechać w dół nim ten błogi stan minie. Po konsultacji z Panem w sklepie z pamiątkami stawiamy na szlak niebieski do Lipowej. Pan zapewnia, że tylko trochę na początku po kamieniach, a potem już da się jechać. Focimy trochę na szczycie i ruszamy w dół.
Pod schroniskiem© Goofy601
Maszt na Skrzycznem© Goofy601
Po kamieniach oczywiście sprowadzamy, bo zjazd tędy niechybnie skończyłby się śmiercią lub kalectwem. Niecierpliwie wypatrujemy tego wymarzonego, przejezdnego odcinka. Zamiast niego ukazuje nam się...
Cudowna przestrzeń :)© Goofy601
Widok niesamowity, ale szlak usłany luźnym kamieniem i patykami. Jedynie kawałek drogi w dół jest w miarę równy, co zaraz wykorzystujemy. Cała reszta niebieskiego szlaku to dalej prowadzenie. Na nogach docieramy do cywilizacji. Przysiadamy na chwilę na murku, mówimy sobie „Nigdy więcej!!!” i ruszamy w stronę Ciśca by zdążyć przed zmrokiem.
W drodze do domu :)© Goofy601
Tak na prawdę to tutaj zaczyna się jazda. Po asfalcie, mimo że pagórkowatym, jedzie nam się zadziwiająco dobrze. Jakby ktoś nam silniczki wszczepił :P Przez Twardorzeczkę lecimy na Radziechowy, gdzie mijamy stary wapiennik.
Wapiennik w Radziechowach© Goofy601
Zachodzące słońce oświetla Kotlinę Żywiecką zachęcając do focenia :) Za nami zostaje Skrzyczne i cała udręka związana ze wspinaczką ;)
Skrzyczne za nami.© Goofy601
Rowerzysta w polu ;)© Goofy601
Po uczcie fotograficznej, jakby z nową energią ruszamy do domu. Eli marzy się pewnie ciepłe łóżeczko, bo narzuca ostre tempo. Skąd ona wzięła jeszcze tyle siły? ;) Praktycznie nie schodząc poniżej 20km/h docieramy do Ciśca. W samą porę, bo zrobiło się już szaro i zimno.
A morał z tej wycieczki jest taki, że jadąc w góry trzeba na prawdę dobrze przygotować trasę, by uniknąć całodziennego spaceru z rowerem na plecach. Nikomu nie polecam ;)
P.S. Ale wycieczka udana :)
Łodygowice-Rybarzowice-Buczkowice-Szczyrk Dolny-Skrzyczne(1257mnpm)-Lipowa-Twardorzeczka-Radziechowy-Cięcina-Węgierska Górka-Cisiec
Komentarze
k4r3l | 09:22 sobota, 16 października 2010 | linkuj
teraz doczytałem o tym szlaku niebieskim - też niefortunny wybór, gość w schronisku chyba nie wie co to zjazd na rowerze, gdzie tak szybko traci się wysokość... zaraz po tych pierwszych kamieniach szlak przecina droga - jadąc w prawo zjechalibyście sobie lajtowo na dół szeroką dwumetrową drogą zaliczając po drodze nie takie widoczki... :)
irychu | 08:45 sobota, 16 października 2010 | linkuj
Mimo wszystko, warto było!
Świetnie opisana trasa, zachęcająco aby się tam wybrać. Lubię To! (:
Świetnie opisana trasa, zachęcająco aby się tam wybrać. Lubię To! (:
nax | 16:43 czwartek, 14 października 2010 | linkuj
czerwonym to sie zjezdza nie wjezdza ;)
najszybciej jest zielonym albo niebieskim, tam sie praktycznie 100% da w siodle. no albo wyciagiem =P
na forum w ustawkach temat i sie zrobi jaką ekipę! ;)
najszybciej jest zielonym albo niebieskim, tam sie praktycznie 100% da w siodle. no albo wyciagiem =P
na forum w ustawkach temat i sie zrobi jaką ekipę! ;)
k4r3l | 21:56 środa, 13 października 2010 | linkuj
współczuje, ale nam także nieraz zdarzało się solidnie podprowadzać rowery:) coś niedokładnie czytaliście relacje, bo wszyscy jak jeden mąż pisali, że jedyna słuszna opcja nadająca się do podjeżdżania to nieoznakowana droga od Lipowej-Ostrego za hotelem Zimnik wzdłuż potoku Malinowskiego (widać wyraźnie na mapie jak się wije)... następnym razem będzie lepiej :)pozdr!
Komentuj