Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
36.40 km
3.40 km teren
01:53 h
19.33 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 03/2012
Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 22.06.2012 | Komentarze 2
No to skusiłem się na kolejny wyjazd do pracy. By zaoszczędzić na czasie skorzystałem z opcji "śniadanie na szybko" - pożywna owsianka. Parę minut i śniadanie gotowe. Smakuje toto trochę jak klej do tapet z rodzynkami ale jak się dobrze doprawi... ;) Najważniejsze że daje dużo energii i przyrządza się szybko. Dojazd do pracy jeszcze w przyjemnym porannym chłodzie.Powrót już przy wyższej temperaturze. Nie bawiłem się dziś w zwiedzanie okolicy lecz pojechałem najprostszą drogą do domu. 2 razy dybano na moje życie - wszystko przez... infrastrukturę rowerową ;) Tak, brzmi niedorzecznie, ale od jakiegoś czasu zastanawiam się czy nie utrudniliśmy sobie przypadkiem życia tworząc te wszystkie "udogodnienia" mające ułatwić rowerzystom przemieszczanie się. A wszystko przez to, że ludzie po prostu nie potrafią tego całego dobra używać. ;)
Przykład A:
Wraz z dwójką innych rowerzystów czekam na zielone światło na przejeździe dla rowerzystów. Po obu stronach widnieje niebieski znak z pieszym i rowerkiem. Zapala się zielone, rowerzyści upewniają się i wjeżdżają na przejazd (ja za nimi) W międzyczasie z za zakrętu wpada samochód osobowy. Kierowca w ostatnim momencie wyhamowuje z piskiem opon. Pominę fakt, że na skrzyżowanie wjechał na "późnym żółtym". Mędrzec otwiera okno i poirytowany stwierdza, że... "rower się przeprowadza...". Hola hola, znaków się nie czyta? ;) Rozumiem że przejazdy rowerowe są pewną nowością w naszym kraju, ale bez przesady. Nikt facetowi pod koła nie wyjechał, a mogło się skończyć źle.
Przykład B:
Na ścieżce rowerowej z Mikulczyc tradycyjnie mijam duża ilość pieszych i "nordikłolkerów". To już powoli staje się normą. Mandaty chyba nie skutkują ;) Wyprzedzając kolejna kijkującą parę czuję mocne szarpnięcie. Zostałem trafiony nieporadnie trzymanym kijkiem...:/ Całe szczęście odbił się od korby. Ale gdyby miła pani wsadziła mi to ustrojstwo w szprychy? Gdyby odbity od roweru kijek jej samej zrobił krzywdę?...
Winny oczywiście zawsze pozostaje rowerzysta, bo A - nie przeprowadzał roweru tylko "wtargnął na jezdnię", B - jechał za szybko i stwarzał zagrożenie.
Nikt nie powie, że po przejeździe się jeździ, a po ścieżce rowerowej teoretycznie nie ma prawa nikt się pętać. Moim zdaniem ludzie w Polsce nie dorośli do infrastruktury rowerowej. Są ułatwienia, nowe przepisy, a prawda taka, że większość albo nie ma o ich istnieniu pojęcia albo nie wie jak je interpretować.
Kiedyś było łatwiej. Rowerzysta jechał poboczem (gdy czuł się pewnie) lub chodnikiem (gdy mniej pewnie) Gdy jechał po drodze, kierowcy (w większości) zwracali na niego uwagę. Gdy jechał chodnikiem zwalniał, uważał na pieszych. Wiadomo pieszy ma pierwszeństwo. Nie było to wszystko do końca zgodne z przepisami, ale było życiowe i w miarę bezpiecznie. Opierało się na wzajemnej tolerancji.
Dziś każdy ma swoje prawa, swoje przepisy, swoje ścieżki, a między tym narasta wrogość i agresja:
Kierowcy - rowery won z jezdni, macie przecież swoje ścieżki!
Piesi - jazda z chodników na ścieżki rowerowe!
Przepisy - nie wolno ci jechać poboczem, pobocze nie służy do jazdy!
Na ścieżce z kolei rowerzyści puszczają wodze fantazji w myśl zasady -tu moje, tu mi wszystko wolno. Niektórzy kompletnie ignorują istnienie drogi rowerowej i uparcie jeżdżą szosą, na której jest wąsko i niebezpiecznie. Czasem dla odmiany chodnikiem. Z kolei na nielicznych rowerówkach pełno pieszych utrudniających płynną i bezpieczna jazdę. Idę, bo kto mi zabroni? Przecież gdzieś muszę chodzić.
Wszyscy na wszystkich wkurzeni.
Jeśli by wybudować w naszym kraju idealny szlak komunikacyjny - taki z szeroką jezdnią, dwumetrowym chodnikiem i takąż ścieżką rowerową w obu kierunkach to podejrzewam, że nie minąłby tydzień a można by zaobserwować taki obrazek:
Samochody mijające na odległość lusterek podczas wyprzedzania rowerzystów (bo przecież na ścieżce jest dużo gorszy asfalt). Pieszych lub kijkarzy dumnie maszerujących całą szerokością ścieżki rowerowej, najlepiej z małymi dziećmi lub wózkami. Co jakiś czas trafilibyśmy na zaparkowany na chodniku lub rowerówce samochód, a między tym wszystkim śmigali by ludzie na rolkach (bo przecież o drodze dla nich nikt nie pomyślał... :P)
Może to przez ten upał, ale tak jakoś refleksyjnie upłynęła mi droga do domu.
Na pocieszenie obejrzałem sobie nową stację w Żernikach. Będzie gdzie wpaść na hot-doga :P
Nowa stacja w Żernikach.© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żeniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Komentarze
barklu | 15:20 piątek, 22 czerwca 2012 | linkuj
Co prawda powoli, ale kierowcy w większości jednak się uczą, kto ma pierwszeństwo na przejeździe. Niestety, takie buraki też się zdarzają.
Co do pobocza - rowerzysta nie tylko może, ale wręcz ma obowiązek nim jechać (gdy jest zdatne do jazdy). Za to nie jest nigdzie napisane, że na poboczu musi ustępować pieszym.
Ignorowanie drogi rowerowej - niestety bardzo często nie ma jak legalnie na nią wjechać ani jak zjechać, np. kończy się chodnikiem bez żadnego zjazdu na jezdnię. Albo też jest takiej jakości, że przy szybkiej jeździe stwarza wręcz zagrożenie - nic dziwnego, że "szosowcy" ją ignorują.
Komentuj
Co do pobocza - rowerzysta nie tylko może, ale wręcz ma obowiązek nim jechać (gdy jest zdatne do jazdy). Za to nie jest nigdzie napisane, że na poboczu musi ustępować pieszym.
Ignorowanie drogi rowerowej - niestety bardzo często nie ma jak legalnie na nią wjechać ani jak zjechać, np. kończy się chodnikiem bez żadnego zjazdu na jezdnię. Albo też jest takiej jakości, że przy szybkiej jeździe stwarza wręcz zagrożenie - nic dziwnego, że "szosowcy" ją ignorują.