Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2012
Dystans całkowity: | 139.90 km (w terenie 18.00 km; 12.87%) |
Czas w ruchu: | 09:37 |
Średnia prędkość: | 14.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 42.00 km/h |
Liczba aktywności: | 5 |
Średnio na aktywność: | 27.98 km i 1h 55m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
30.00 km
0.00 km teren
01:28 h
20.45 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wieczorna przewietrzka :)
Poniedziałek, 24 września 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
Piękna pogoda a znów niema kiedy jeździć ;) Znów przyszło mi wyruszyć po ciemku, ale nic tam, przecież mam lampki ;) Gdy się tak tydzień na rowerze nie było strasznie ciężko przychodzą podstawowe czynności. Bo to się trzeba ubrać na cebulkę, skompletować ten ekwipunek, znaleźć okulary, wymienić szkiełka na nocne, bidon uzupełnić, spakować narzędzia... eh a gdzie tam moment wyjazdu ;)Na szczęście przebrnięcie przez tą pozorną drogę przez mękę i walka z "niechcemisiem" przynoszą pozytywny efekt już po pierwszych obrotach korbą :) Ciepły jesienny wieczór i człowiek już wie, że podjął właściwą decyzję. Pozostaje już tylko cieszyć się jazdą i właściwie dobranym odzieniem ;) Dziś w ramach walki z rutyną pojechałem w przeciwną stronę niż zazwyczaj. I wyszła z tego bardzo przyjemna wieczorna przebieżka. Szkoda tylko że po ciemku tak mało można zobaczyć ;)Sprzątanie przy A1 w Stolarzowicach© Goofy601
P.S. Biskupice w pochmurną noc - emocje gwarantowane :P
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Wieszowa-Grzybowice-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Biskupice-OMG-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
0.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m
Rower:Wszystkie inne ;)
Wagant Sport
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 7
Od jakiegoś czasu chodził mi po głowie pomysł wyremontowania jakiejś starej szosówki. Myśl była wprawdzie jeszcze niewyraźna i niesprecyzowana, ale wiedziałem, że chodzi mi o coś "pełnoletniego" pozwalającego zasmakować nieco szybszej jazdy na wąskich oponach.Gdy więc Ela wspomniała, że "Wujek miał kiedyś niebieską szosówkę ale już na niej chyba nie jeździ..." pomysł zaczął przybierać realne kształty. Zatem przy pierwszej możliwej wizycie u Pana Wujka temat roweru został omówiony szerzej. Powróciły wspomnienia dalszych i bliższych wycieczek w tym nawet pamiętnego wyjazdu do Krakowa gdzie na skutek dobrej konserwacji siodełka mocno ucierpiały białe spodnie Pana Wujka. Eh rower z historią, w to mi graj :)
Okazało się również, że maszyna spoczywa od dłuższego czasu w komórce a nawet miała w ostatnim czasie zostać wywieziona na złom. Na to oczywiście nie mogłem pozwolić. Oczami wyobraźni już widziałem postępujące prace renowacyjne ;). Pan Wujek nie widział problemu by zamiast złomiarzom przekazać rower w moje ręce, więc jeszcze tego samego popołudnia pakowaliśmy do bagażnika... mocno podniszczonego Waganta Sport w kolorze zielony metalik. Jednak pamięć ludzka bywa zawodna ;)
Wracając do domu z dalekich Ujsoł już snułem plany, jakie części będą potrzebne by przywrócić Waganta do pełnej sprawności :)
Wagant Sport© Goofy601
Następnego dnia przyszedł czas na dokładniejsze oględziny. Moim przyszłym "połykaczem szos" miał zatem zostać zielony Wagant Sport rocznik 1976 w dość ciekawej wersji z naklejkami upamiętniającymi letnie igrzyska olimpijskie w Montrealu, właśnie z 1976 roku. Albo to inwencja właściciela, albo jakaś limitowana seria :)
Oznakowanie specjalne.© Goofy601
Wagant Sport jest "usportowioną" wersją klasycznego turystycznego Waganta. Pierwszą (jeśli nie jedyną ;)) istotną różnicą jest kierownica "baranek" zamiast zwykłej prostej. Według specyfikacji, którą udało mi się gdzieś znaleźć obie wersje mają taką samą masę - ok 17kg. Jak na wyczynową maszynę wynik nie powala, choć z drugiej strony może być przydatny na zjazdach ;)
Tyle ogólnego wrażenia. Dokładniejsze oględziny ujawniły niestety smutną prawdę przekreślającą szanse na przywrócenie Waganta do życia.
Wieloletnia eksploatacja w bądź co bądź górskich warunkach odcisnęła na nim swoje ślady. Do tego nie posłużyło mu długie przebywanie w zapewne podmokłej komórce.
Spawany widelec :/© Goofy601
Generalnie rzecz ujmując, gdyby rama była zdrowa, zdobycie brakujących części było by tylko przyjemną formalnością. Niestety. Widelec i tylne widełki zostały przegrzane podczas spawania co po latach zaowocowało pokaźną korozją. W niektórych miejscach rurki skorodowały na wylot. Do tego tylny trójkąt jest trochę krzywy, więc rower zostawiał by dwa ślady...
Gdy już nawet chrom odłazi... to znaczy że cos sie dzieje.. ;)© Goofy601
Tak więc pozostało mi tylko Waganta rozmontować. Zostanie dawcą części (tych które się jeszcze do czegoś nadają ;)). Poświęcam mu niniejszy wpis, by chociaż na blogu pozostał po nim jakiś ślad, bo w końcu to maszyna za historią :)
Diagnoza - dawca.© Goofy601
Tymczasem wracam do rozglądania się za jakimś ciekawym klasykiem.
P.S. Gdyby trafił tu jakiś hobbysta odbudowujący Waganta Sport w lepszym stanie, chętnie podzielę się ramą jako wzorcem do dobrania lakieru lub odtworzenia tych ciekawych naklejek :)
Dane wyjazdu:
28.90 km
0.00 km teren
01:48 h
16.06 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
(ty)Dzień Niezrównoważonego Transportu ;)
Niedziela, 16 września 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
Na piątkowej masie padło hasło "Przyjeżdżajcie w niedzielę o 10:00 na przejazd rowerowy ulicami Zabrza". Czemu nie, jeśli tylko nie będzie padać;) Nie padało więc pojechałem. Jako, że jak zwykle wyjechałem spóźniony. Udało się jednak zdążyć dojechać do Centrum w nieco ponad 15min. Jak na razie mój rekord :PDo kolumny dołączam w biegu. Nie wiem za bardzo gdzie jedziemy ani co nas czeka na mecie. Ale mimo wszystko jest wesoło. Pogoda się unormowała, wywiązują się ciekawe okołorowerowe dyskusje:)
Na mecie w Parku Dubiela czeka na nas yerbaciany poczęstunek oraz gadżety od urzędu miasta.
Atrakcją dnia był pokaz pierwszej pomocy, czyli jak bezpiecznie zdjąć kask motocykliście nie uszkadzając przy tym właściciela oraz jak skutecznie unieruchomić kręgosłup szyjny przy pomocy sweterka. Na prawdę sporo cennych informacji, o których by człowiek w internecie nie doczytał.
Jak rozbroić gościa z kasku ? :)© Goofy601
Namiot pierwszopomocny.© Goofy601
Po pokazie nastąpiło krótkie objaśnienie powodu naszego dzisiejszego spotkania. Szczerze mówiąc liczyłem na więcej szczegółów niż tylko że zebraliśmy się tu dzisiaj z okazji Tygodnia Zrównoważonego Transportu ;) Tyle było wiadomo na początku :P
No ale mniejsza z tym. Ważne, że można było się znów spotkać i porozmawiać przy orzeźwiającej herbatce z jakiegoś afrykańskiego krzewu jeśli dobrze zapamiętałem ;) Tak na marginesie bardzo moczopędnej ;)
Herbatka z wielkiego czajnika ;)© Goofy601
Dodatkowo pod czujnym okiem Ratowników ekipa Masowych Fotografów odbyła szybkie przeszkolenie z resuscytacji :)
Jak używać przenosnego defibrylatora.© Goofy601
Takie szkolenie chyba powinien przejść każdy. Ja miałem okazję po raz pierwszy ;)© Goofy601
Przed odjazdem wypiliśmy jeszcze po kubeczku pysznego napoju sponsorowanego przez herbaciarnię Czajnik i ruszyliśmy w kierunku Mikulczyc odprowadzając po drodze kogo się dało ;)
Inspiracja :)© Goofy601
Wreszcie udało mi się sfocić ten tajemniczy znak drogowy ;)
???... :P© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
33.30 km
0.00 km teren
02:03 h
16.24 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
ZMK - już jesiennie :)
Piątek, 14 września 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
I znów udało się wyjść na rower :) Drugi piątek miesiąca , znaczy obowiązkowo do Zabrza. Pogoda spisała się na medal, bo wczoraj było delikatnie mówiąc paskudnie ;) Natomiast dzisiaj wszystko ładnie wyschło więc można mocniej przycisnąć żeby się nie spóźnić. Jak zwykle dojechałem z pracy w ostatniej chwili i wyruszyłem z domu ok. 17:30 :P Już przy szkole w Rokitnicy spotykam Daniela z Leną - też się wybrali na masę. Jedziemy więc razem nieco spokojniejszym tempem. Przed Mikulczycami Lena nam gdzieś znika. Pewnie jakieś kłopoty techniczne. Daniel wraca ja ruszam na miejsce zbiórki ;)Czasu jest już niewiele, więc mocniej dokręcam. Jakoś dziwnie dużo mocy w nogach jest po tym rowerowym poście ;) Dodam że jadę lekko przeziębiony. A to wszystko znowu wina tej Pani :P
Ewa Farna - koncert w Gliwicach :)© Goofy601
Wybrałem się przedwczoraj na koncert. Zabawa super, ale radosne pląsy w strugach deszczu przy temp. 10'C nie są dobre dla zdrowia ;) Ale co tam, podleczę się na rowerze :P
Na pl. Wolności docieram przed czasem, jest więc jeszcze szansa przywitać się i pogadać. Właściwie to na gadaniu schodzi mi większość przejazdu ;) Stąd zdjęć tym razem niewiele. No ale jak się ludzi widzi tak rzadko, to trzeba nadrabiać zaległości ;)
Zabrzańska Masa Krytyczna© Goofy601
Widać już tez niestety powoli zbliżającą się jesień. Dzień krótki i przydały by się rękawiczki z długimi palcami. Jakoś tak umknął mi ten sierpień gdzieś w natłoku obowiązków...
Zabrzńska Masa Krytyczna© Goofy601
Po Masie tradycyjne podziękowania i zaproszenia na kolejne imprezy. Potem dalszy ciąg dyskusji i z pl. Wolności tradycyjnie zjeżdżamy ostatni. Klub dyskusyjny przenosi się do Mikulczyc gdzie mam okazję pierwszy raz na żywo zobaczyć Black'a... Piekielna maszyna, nie odważyłem się dosiąść ;)
Pokaz odwagi - Skud dosiada Blacka ;)© Goofy601
Za to kaskaderskie popisy przy próbie ruszania i zapanowania nad nim były godne uwagi :P
Atrakcji tego wieczora miało być jeszcze sporo, jednak z uwagi na to, że obiecałem być w domu w miarę wcześnie, zdecydowałem się jedynie odprowadzić kawałek Ekipę Zdobywców Księżyca ;) Na Kopalnianej obrałem kierunek na dom. Brr, zimno zaczęło się robić ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-MASA-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
25.00 km
0.00 km teren
01:12 h
20.83 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Po rowerowym poście 2 ;)
Poniedziałek, 10 września 2012 · dodano: 25.12.2012 | Komentarze 0
Noc, jak na złość bezksiężycowa ;) Ale co tam, tyle nie jeździłem, że szersze wytrzeszczanie oczu mi nie zaszkodzi. Prawdziwy rowerowy głód. 8 pięknych słonecznych dni bez roweru. Zwyczajnie nie było kiedy :/ Może teraz się uda nadrobić.Ruszyłam żwawo dobrze już znaną ścieżką po zabrzańskich dzielnicach. Było na prawdę ciemno :P Nie miałem też specjalnej ochoty na zwiedzanie. Ot jazda przed siebie tunelem wyciętym Bocialarką w mroku :)
Rokitnica-OMG-Biskupice-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Grzybowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
22.70 km
18.00 km teren
03:06 h
7.32 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Nie taki suchy Suchy :P
Sobota, 1 września 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
Po ostatniej wyprawie w Małą Fatrę bardzo chciałem pokazać to miejsce również Eli. Ustaliliśmy, że przy następnej sprzyjającej okazji się wybierzemy - tym razem na Suchy(1468m.n.p.m.). Okazja się trafiła, tyle że... padało ;) Ale co tam, jedziemy. Dwie godziny drogi stąd na pewno się zdąży wypogodzić. Owszem, wypogodziło się, ale tylko w okolicach Żiliny :P Mała Fatra powitała nas niskimi chmurami i regularnym siąpieniem ;) Mamy peleryny, damy radę.Samochód zostawiamy w miejscowości Varin i w strugach deszczu kierujemy się na czerwony szlak. W Varin odbywa się właśnie jakiś festyn i część ulic jest pozamykana z powodu biegu ulicznego ;)
Varin - bieg uliczny.© Goofy601
Nieprzerwanie moknąc docieramy do wioski Nezbudzka-Lucka gdzie zaczynamy się rozglądać za szlakiem. Chmury wiszą nisko przesłaniając widok na góry.
Nezbudska-Lucka - ciągle pada ;)© Goofy601
Trafiamy nad brzeg Wagu. deszcz chwilowo odpuszcza a przed nami ukazuje się Hrad Strecno. Wspaniały, położony wysoko na skale. W tych chmurach prawie jak zamek widmo :)
Hrad Strecno© Goofy601
My jednak musimy kierować się na inne zamczysko - Stary Hrad. Obie twierdze widać z głównej drogi. W przeszłości musiały bronić przeprawy przez góry. Błąkamy się chwilę aż w końcu pojawia się tabliczka:
Rowerowo na Stary Hrad :)© Goofy601
Jeśli temu wierzyć to znaczy, że ktoś pomyślał o rowerzystach. Niestety po chwili gubimy trop i lądujemy na czyimś podwórku ;) Wyśmienita okazja by sfocić dwie stare ciężarówki Praga ;)
Praga V3S z pasażerem ładowanym "od góry" ;)© Goofy601
Praga V3S ze skrzynią.© Goofy601
Ledwie widoczną polną dróżką próbujemy wrócić na szlak.
Z lewej rzeka, czyli chyba dobrze jedziemy ;)© Goofy601
Most kolejowy© Goofy601
Niezbyt przystępna nawierzchnia.© Goofy601
Wreszcie jest - czerwony szlak! Jego mamy się trzymać. Ale zaraz... czy myśmy tu czasem już nie byli? ;)
Dejavu - Hrad Strecno po raz drugi ;)© Goofy601
Zawracamy. Czerwony szlak odbija lekko w krzaki. Przedzieramy się przez te chaszcze z rowerami. Jest mokro i paskudnie. Gdy znajdujemy hmmm... niedźwiedzią kupę, Ela ma dość - zmykamy na główną drogę ;)
Czerwony szlak w krzaczorach.© Goofy601
Od tej pory już wszystko idzie jakby lepiej. Odnajdujemy właściwą drogę, pod Starym Hradem zmieniamy czerwony szlak na niebieski i pełni optymizmu jedziemy dalej pod górę. Samego Hradu ze szlaku nie widać, a ścieżka do nie do nie wygląda rowerowo zachęcająco.
Pod Hradem© Goofy601
Według znaków do schroniska mamy jeszcze dwie godziny marszu. Rowerem powinno być szybciej :)
W drodze na Suchy.© Goofy601
Strome zbocza.© Goofy601
Nie wiem dlaczego, ale taka pogoda przypomina mi góry jakie znam z dzieciństwa. Ile razy jako dziecko byłem na wycieczce w Beskidach zawsze było mokro ;) Może dlatego takie warunki nie wydają mi się niczym nieodpowiednim?... ;) Przy takiej pogodzie zwykle spotykało się na szlaku salamandrę. Teraz również :)
Sympatyczny płaz :)© Goofy601
Na kolejnym rozwidleniu niebieski szlak odbija w prawo. Zbyt stromo na rower. Ruszamy zatem schroniskową drogą techniczną - po kamieniach w korycie potoku.
Następne 1,5 godz. to mozolne wpychanie roweru po luźnej nawierzchni, którego opis pominę, zwłaszcza ze względu na padające licznie wyrazy niecenzuralne :P
Wspinaczka na Suchy© Goofy601
Wspinaczka na Suchy© Goofy601
Umęczeni docieramy w końcu do schroniska. Na zdobywanie szczytu nie mamy już najmniejszej ochoty, ale na ciepły obiad jak najbardziej :)
Schronisko Chata pod Suchym.© Goofy601
Tabliczka.© Goofy601
Nawet nie zauważyliśmy kiedy wyszliśmy ponad chmury :)
Nad chmurami :)© Goofy601
Sympatyczna atmosfera w schronisku przywraca nam dobre humory. Na góry nie można się długo gniewać ;) Zamawiamy coś pożywnego. Ela nie ulega urokowi brynzowych halusków i zamawia kluski na parze na słodko. Ja wcinam znów pełny talerz serowych kluseczek z boczkiem ;) Do tego oczywiście po kufelku Kofoli :P Zrobiło się tak jakoś przyjemnie leniwie, aż się nie chce wychodzić na dwór...
Obiad wariant 1© Goofy601
Obiad wariant 2 ;)© Goofy601
Niestety nie możemy tak siedzieć w nieskończoność - trzeba wracać. Opuszczamy więc ukwiecone schronisko i ruszamy w dół. Tym razem jak ludzie - na kołach ;)
Schronisko pod Suchym© Goofy601
Zjazd w dół czas zacząć :)© Goofy601
Kamienisty odcinek mija nam zadziwiająco szybko i już po chwili znów możemy cieszyć się fajnym zjazdem. Bardzo szybko docieramy na dół. Tu robimy jeszcze mały postój, by na kładce pieszo rowerowej porobić kilka zdjęć.
Wag w stronę Żiliny© Goofy601
Hrad Strecno nad Wagiem© Goofy601
Robi się późno i zbliża się kolejna chmura. Przywdziewamy więc coś odblaskowego i zmykamy w stronę czekającego na nas samochodu.
Byle by zdążyć do auta ;)© Goofy601
W sumie to myślałem, że Ela urwie mi głowę za ten wyjazd ;) Tymczasem nawet jej się podobało. Dlatego pewnie wrócimy tu jeszcze ale przy lepszej pogodnie. No i prawdopodobnie bez rowerów ;)
Varin-Nezbudska-Lucka-Podhradske-Hata pod Suchym (1075m.n.p.m.)-Podhradske-Nezbudska-Lucka-Varin