Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

50 - 75km

Dystans całkowity:5592.00 km (w terenie 325.40 km; 5.82%)
Czas w ruchu:299:11
Średnia prędkość:18.13 km/h
Maksymalna prędkość:60.00 km/h
Suma podjazdów:9965 m
Liczba aktywności:95
Średnio na aktywność:58.86 km i 3h 15m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
50.60 km 7.40 km teren
03:06 h 16.32 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Zabrzańska Masa Krytyczna + księżycowe szaleństwo :)

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Na masę jak zwykle spóźniony, więc kolumnę łapałem po drodze ;) Frekwencja jak na tę porę roku całkiem niezła, tylko nad robieniem zdjęć o zmroku wciąż muszę jeszcze popracować ;)

Już wystartowali ;) © Goofy601


Resztę zdjęć tradycyjnie można zobaczyć TU

Po Masie nareszcie miałem trochę czasu by wraz z Ekipą przejechać się jeszcze na Szombierki odprowadzić Darię. Tu Serafin musiał zmienić dętkę na solidniejszą bo planowaliśmy powrót przez Księżyc. Uwinął się z tym szybko i z uśmiechem na ustach :P

Z cyklu: Sam naprawiam... swój rower :) © Goofy601


"Księżyc" znajduje się między Bobrkiem a szosą DK88. Stanowi świetny skrót do domu. Przejazd nocą przez tą pustynną równinę zawsze dostarcza niezapomnianych przeżyć. Zwłaszcza gdy w ciemnościach pojawią się dziki :P

Rokitnica-Mikulczyce- Zabrze Centrum-MASA-Biskupice-Ruda-Bobrek-Szombierki-Bobrek-"Księżyc"-OMG-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
53.30 km 11.60 km teren
04:04 h 13.11 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy: m

Javorniki czyli włóczęga po Czesko-Słowackim pograniczu.

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Sobota, weekend, piękna pogoda. Idealne warunki by wybrać się na kolejna górską wyprawę. Dziś za cel obieram sobie zapoznanie się z leżącym na pograniczu Czesko-Słowackim pasmem Javorników i jeśli się uda wjechanie na najwyższy szczyt tego pasma - Velky Javornik. Wczesnym rankiem wyruszam z domu, by już po paru godzinach wyciągać rower z bagażnika samochodu.

Startuję z przełęczy Bumbalka z parkingu przy samej granicy. Ruch jest tu spory. Widocznie to dobre miejsce by rozpocząć górską wędrówkę po Javornikach :)

Parking na przełęczy Bumbálka © Goofy601



Pierwsza wersja planu zakładała dotarcie do słowackiej miejscowości Makov Kysucką Cestą rowerową. Tak, od tej pory jestem "cyklistą", poruszam się po "cestach" i broń Boże niczego nie "szukam ":P

Szlak zaczyna się zaraz na parkingu. Ruszam więc ochoczo pod górę lekko podniszczonym asfaltem w kierunku szczytu Beskyd (900m.n.p.m.) Chwilę później szlak gwałtownie opada a asfalt zmienia się z kamienistą stromiznę. Następnie znów ostro pod górę też po kamieniach. Z sakwami długo tak nie dam rady. Przynajmniej widoki rekompensują niewygody szlaku :)

Widok na Beskidy i Lysą Horę. © Goofy601


Jeszcze parę takich zjazdo-podjazdów i docieram do Chaty Kminek pod Korytovem. Pora na odpoczynek :)

Kapliczka pod schroniskiem na Kminku. © Goofy601


Nadmiar atrakcji :P © Goofy601


Po złapaniu oddechu i przeanalizowaniu mapy (dość kiepskiej, ale nie udało mi się kupić dokładniejszej) zapada jedyna słuszna decyzja. Wracam i jadę do Makova szosą. Na parkingu ktoś zaparkował pięknie utrzymaną Skodę 105 :P

Piękna sto-piątka :) © Goofy601


Szybkie foto w terenie między granicznym i już czeka na mnie długi i zakręcony zjazd z przełęczy w dół. Sama przyjemność :)

Ani nie w Czechach ani na Słowacji ;) © Goofy601


Rozpędzony mijam nieczynny już budynek przejścia granicznego. Swoją funkcję pełnił raptem 11 lat. Teraz można tu kupić winietę uprawniającą do przejazdu drogami ekspresowymi. Mnie nie dotyczy, wolę lokalne ;)

Przejście graniczne. © Goofy601


Chcąc dostać się w okolice Javornika, w Makovie skręcam w prawo na Kasarne. Teraz zaczyna się dłuugi nieprzerwany podjazd równą asfaltową ścieżką.

7km... pod górę ;) © Goofy601


Po drodze oglądając przydomowe ogródki, pobocza i inna infrastrukturę dochodzę do wniosku, że Polakom jednak bliżej do Słowaków niż do Czechów. Przynajmniej jeśli chodzi o poczucie estetyki ;)

Przystanek - prawie jak w domu :P © Goofy601


Znajduję też kolejnego "potworka" do mojej kolekcji ;)

Pojazd do zadań specjalnych :) © Goofy601


Powoli nabieram wysokości. Domy zostały gdzieś w dole, widoki coraz piękniejsze, przede mną tylko zakręty i... upał. Uf, bardzo gorąco.

Byle do przodu. © Goofy601


Tam już są Czechy ;) © Goofy601


Po ok. godzinie docieram do przełęczy Kasarne, skąd rozpoczyna się żółty szlak na Velky Javornik. Są tu dwa hotele, klika domków letniskowych i ogólnie rzecz biorąc tłum. Trudno się dziwić, w końcu jest to ośrodek narciarski i prowadzą tu dwie asfaltowe drogi ;) Latem teren wydaje się być zdominowany przez rowerzystów, pardon, cyklistów wszelkiej maści. Pod hotelową restauracją jest obszerny stojak na rowery, ale w całości zajęty. Obwieszona rowerami jest również cała balustrada okalająca hotel :P Cóż, chyba za tłoczno tu jak dla mnie ;)

Ruszam więc zmierzyć się ze szczytem. Żółty szlak biegnie przez las i jest można powiedzieć spacerowy. Szeroko tu i równo, nawet podjazd niespecjalnie stromy.

W drodze na Velky Javornik. © Goofy601


Co innego czerwony biegnący z Sedla Gezov na właściwy szczyt Velkego Javornika. Tu trzeba się już się trochę pomęczyć jadąc naprawdę wąską ścieżką między wbitymi w ziemię kamulcami.
Ten odcinek jest jednak krótki i już po chwili mogę się cieszyć ze zdobycia najwyższego szczytu pasma Javorników :)

Czubek góry oznaczony jest drewnianym krzyżem - takim jak w herbie Słowacji.

Dumny zdobywca :P © Goofy601


Tu następuje czas na małą przerwę, chłonięcie widoków, wpis do księgi pamiątkowej i pogawędkę z przechodzącą grupą ...Węgrów ;)

Ponieważ szczyt jest odsłonięty i grzeje tu niemiłosiernie wracam z powrotem pod hotel i przyrządzam improwizowany obiad z kanapek, herbaty i batonika. Na razie musi wystarczyć ;) Przy posiłku towarzyszy mi Harley z pięknie ozdobionym siodłem.

I jak tu siadać na czymś takim? :) © Goofy601


Z przełęczy Kasarne zjeżdżam na czeską stronę.

I znów jesteśmy w Czechach. © Goofy601


Cyklotrasą 6184 szybko docieram na dół w okolice Velkych Karlovic. Tu mapa pokazuje drewnianą kapliczkę. Trochę to trwa, ale w końcu ją odnajduję.

Kapliczka Maryi Różańcowej. © Goofy601


Jadąc dalej szybko orientuję się, że nie będę narzekał na brak architektury drewnianej :P W tej okolicy większość domów i zabudowań gospodarczych jest z drewna. Spora część jest również zabytkowa. Obejścia bez płotów pięknie współgrają z otaczającym je krajobrazem górskiej doliny. Tworzą przyjemną dla oka harmonię :)

Male Karlovice © Goofy601


Nowe domy również buduje się z drewna :)

A tu się dopiero buduje. © Goofy601


Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Skoro wszystko jest tu z drewna było jasne, że prędzej czy później musiałem trafić na tartak. A przy nim chyba największą kupę trocin jaką w życiu widziałem :P

Się trochę nazbierało - tartak w Malych Karlovicach. © Goofy601


Dojeżdżam do głównej drogi z przekonaniem, że teraz czeka mnie ryzykowny odcinek wśród samochodów. Nic bardziej mylnego. Od tego miejsca mogę śmiało powiedzieć, że znalazłem się w rowerowym raju :)

po pierwsze - oznakowana, oczyszczona asfaltowa ścieżka szerokości jednego pasa do wyłącznego użytku cyklistów,

Cyklotrasa Becva © Goofy601


po drugie - czytelne oznakowanie z uwzględnieniem miejsc niebezpiecznych,

Cykloznak. © Goofy601


po trzecie - ścieżka w kilku miejscach przecina rzekę... zadaszonym mostkiem,

Cyklomostek. © Goofy601


po czwarte - przy ścieżce znajdują się... punkty serwisowe i to nie byle jakie :D

Cykloserwis. © Goofy601


Ścieżka jest całkowicie niezależna od jezdni. Mijam tylu cykloturystów, że nie nadążam z pozdrawianiem... Wspaniałe miejsce :)

Oczywiście nie mogło zabraknąć akcentów zawodowych ;P Takie "czerpadlo" ma tu prawie każda chałupa :)

Ręczna pompa Sigma Standard. © Goofy601


Znajduję tez kolejną kapliczkę.

Drewniana kapliczka nad Vsetinską Becvą © Goofy601


Sielanka trwa tak długo, dopóki nie dojeżdżam do końca doliny. Tu cesta skręca w prawo, a ja by skrócić sobie nieco drogę wybieram wariant szosowy. Znów czeka mnie wspinaczka na przełęcz. Ale tu przynajmniej pobocza są zadbane i widać co wyjeżdża zza zakrętu ;)

Wspinaczka na przełęcz Bumbalka. © Goofy601


Nim dotrę do pozostawionego na Bumbalce auta ponownie muszę wjechać na teren Słowacji. Szosa jakoś mniej ogarnięta - rozumiem, ale czemu wandalskie mazaje na znakach głoszą... "Jagiellonia Białystok"??? Czyżby nasi tu byli? :P

"Prawdziwy Polak" wszędzie zaznaczy swoją obecność :P © Goofy601


Jeszcze tylko kilkaset metrów pod górkę i docieram do miejsca z którego wystartowałem. Głowa pełna wrażeń, aparat pełen zdjęć, licznik pełen kilometrów. To była na prawdę ciekawa wycieczka. A "Rowerowy Raj" trzeba będzie jeszcze odwiedzić i sprawdzić jakie jeszcze atrakcje czekają w dolinie Becvy :)

Tymczasem pora spakować rower i wracać do domu. Wszystkiemu przyglądał się mały kosmaty robaczek ;)

No, nareszcie dostrzeżony :P © Goofy601


Przełęcz Bumbálka-Beskyd(900m.n.p.m.)-Korytové (881m.n.p.m.)-Beskyd-przełęcz Bumbálka-Makov-Kopanice-Kasárne-Velký Javorník (1071m.n.p.m.)- Kasárne-Javornik-Podeśví-Malé Karlovice-Vélké Karlovice-Leskové-Uzgrúň-Dupačka-Przełęcz Bumbálka
Kategoria MOT, 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
56.10 km 2.90 km teren
03:15 h 17.26 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Do pracy 14/2012 + Gliwicka (Wodnorowerowa) Masa Krytyczna ;)

Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0

Rano standardowo "DO". Po 16:00 małe co nie co obiadopodobne i na Masę :D Mimo że to Masa Gliwicka pogoda coś nie bardzo chce współpracować. Zdecydowanie zbiera się na deszcz. Nie przeszkadza to jednak sporej grupie zapaleńców zebrać się na pl. Krakowskim. Jak wyczytałem ze szprychówki to już 40 przejazd gliwickimi ulicami. Jak ten czas leci :)

To już 40 Mas... :) © Goofy601


Dziś nie byle jaka okazja, bowiem jedziemy jak co roku z akcją "Góra grosza". Cierpliwie zbierane przez cały rok miedziaki po raz kolejny trafią do domu dziecka. Znów uzbierał się cały wór drobnych. Są też pluszaki.

Góra grosza :P © Goofy601


Jest i ulewa ;) Piętnaście minut przed startem zaczyna ostro ciąć deszczem. Chowamy się gdzie tylko się da i postanawiamy przeczekać. W międzyczasie docierają kompletnie przemoczeni Policjanci na motocyklach. Ten środek transportu chyba nie był na dziś najlepszym pomysłem. Jada więc wymienić jednoślady na radiowóz ;) Eskorta w końcu być musi :P

Kryj się kto może :P © Goofy601


Wreszcie deszcz daje za wygraną i ruszamy wesołą kolumną. Jest Audiobiker więc jest impreza :) Dla niektórych jazda na rowerze jest doskonałą okazją do tańca :P

Robimy kółko przy radiostacji i kierujemy się do domu dziecka przekazać nasze skromne dary :)

Jak Gliwice to radiostacja musi być ;) © Goofy601


Pamiątkowa focia ;) © Goofy601


Reszta przejazdu mija mi na robieniu zdjęć. W końcu fotograf nie może się obijać bo potem będą reklamacje ;)

Tym razem nie wybrałem się na stadionowe afterparty. Przypadło mi w udziale razem z Serafinem odprowadzić Daniela i Lenę do Zabrza. Po drodze podziwiamy widoki. Nie ma to jak PEC o zachodzie słońca :P

PEC w innym świetle ;) © Goofy601


W Zabrzu żegnamy się i już z Serafinem ruszam w kierunku Mikulczyc. Po drodze łapie nas deszcz, więc mamy przymusowy postój pod wiaduktem koło dworca. Dobrze że jest się gdzie schronić.

Gdy deszcz ustępuje powoli, omijając kałuże kierujemy się w stronę domów :)

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-MASA-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
56.60 km 1.70 km teren
03:27 h 16.41 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Do pracy 10/2012 --- 24 ZMK + ognicho :)

Piątek, 13 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 3

Pora zacząć nadrabiać masowe zaległości. Dziś piątek trzynastego, więc wyśmienita okazja by po pracy śmignać na masę do Zabrza :) Od wczoraj w prognozach coś mówią o deszczach, ala na zabrzańskiej to chyba nie powinno dziwić ;)

W drodze "DO" rano zauważyłem, że na rowerówce znów przybyły nowe elementy - między kropkami pojawiły się paski :P

Ścieżka się rozwija :) © Goofy601


Na plac Wolności docieram jakoś dziwnie wcześnie, lecz mimo to czekała tam już spora grupka rowerzystów nie baczacych na ciemne chmury nad głową. Póki nie pada jest dobrze;) Jest czas na przywitania, pogaduchy i zdjęcia. Do 18:00 zebrała się liczna grupa gotowych na przejazd przez miasto cyklistów (jako że pojawił się też kolega wyposażony w jedno kółko nie będę tu wprowadzać niepotrzebnych podziałów więc mono- czy bi-. Cyklistów ujmuję jako całość - wszak to jedna MASA krytyczna ;))

Jest Masa jest wesoło ;) © Goofy601


W liczbie 80 lub 70 sztuk ruszyliśmy na podbój zabrzańskich ulic. Ile dokładnie nas było nie podam bo tym razem w charakterze "liczarki" został powołany Humanista ;)

Przejazd upłynął mi na foceniu pogawędkach i dogadywaniu szczegółów niedzielnej wycieczki. Najbardziej zajmowało mnie to pierwsze ;)

24 ZMK © Goofy601


Peleton 24 ZMK © Goofy601


Czy dwa czy jedno koło - Cykliści się rozumieja :) © Goofy601


Czasem dobrze jest mieć dwie ręce wolne ;) © Goofy601


Mimo kłębiących się nad głowami chmur we wszystkich odcieniach szarości nie dostało nam się deszczem aż do samego finiszu. Po końcowym orędziu Serafina 24 ZMK przeszła do historii a ludzie zaczęli powoli zbierać się do domów. Zostali tylko ci pochłonięci rozmową oraz (tak jak ja) mający ochotę na więcej ;)

Z powodu niepewnej pogody tradycyjny after nie był przewidziany, miałem jednak nadzieję przynajmniej na bytomskie odprowadzanie ;)Okazało się jednak, że dziś nikogo odprowadzać nie trzeba. Dostałem jednak zaproszenie na miniafter w węższym gronie u Piernika na działce :)

I tak, po uzupełnieniu zapasów prowiantu w pobliskiej Biedaronce ruszyliśmy na ognicho. Szczęście dopisało, bo deszcz nas oszczędził. Dzięki temu miło spędziłem wieczór w doborowym towarzystwie delektując się owocami lasu (a raczej piernikowej działki ;)) oraz wyśmienitą kiełbasą Zaj...ehmm, Gospodarza :)

Tak na pogawędkach i planowaniu niedzielnego wypadu zeszło nam do wieczora. Zrobiło się chłodno więc przyszedł czas się zbierać. Okazało się że zapomniałem zabrać lampki , więc wracaliśmy z Danielem w kompletnych ciemnościach. Ech przyzwyczaja się człowiek do mocnego światła ;)

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-MASA-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
57.60 km 2.60 km teren
03:10 h 18.19 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m

Do pracy 09/2012 - "RUDA" Śląska :P

Wtorek, 10 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 2

Tak się kończy czytanie gazet przy śniadaniu ;) Niczego nieświadomy przerzucałem kolejne strony nad miską owsianki, gdy moim oczom ukazał się tekst "... W Rudzie Śląskiej powstaje mural przedstawiający gigantyczną wiewiórkę...". No i klamka zapadła - jadę zobaczyć tą wiewiórę :P

W drodze do pracy pomysł ów dojrzał, a po skończonej dniówce miałem już nawet opracowaną trasę ;)

Po przebiciu się przez węzeł Sośnica skręciłem na Makoszowy. Tu jak się okazuje droga zamknięta. Na szczęście nie dla rowerów :) Jak się okazało trwają prace przy odbudowie zniszczonego przez powódź mostu. Jak widać dość już zaawansowane.

Nowy most w Makoszowach. © Goofy601


Drewnianą kładką dostałem się na drugi brzeg by następnie wstąpić na Zabrzański Szlak Rowerowy. Niestety "pod prąd" więc znalazłem tylko jeden znaczek. Były za to kaczuchy w ilości dużo. Nie przejmowały się wcale kąpiącą się nieopodal rodziną. Swoją drogą, czy to nie jest przypadkiem akwen wędkarski? ;)

Kaczuchy :) © Goofy601


Upał wydawał się być coraz większy a ja wlokłem się ulicą Kokota mijając kolejne dzielnice Rudy oraz liczne roboty drogowe. W końcu dotarłem na ul. 1 Maja 343 gdzie rzeczywiście ze ściany trzypiętrowej kamienicy spoglądało na mnie pocieszne stworzenie mocno niestandardowych rozmiarów ;)

Wiewióra :D © Goofy601


Wiewióra jest maskotką miasta Ruda Śląska. W rzeczy samej - jest ruda no i bez wątpienia Śląska. Wystarczy spojrzeć na stojące po sąsiedzku familoki ;)

Nowy mural w Rudzie Śląskiej :) © Goofy601


Pomysł moim zdaniem bardzo trafiony. Malowidło autorstwa grupy "NIETAK" pokryło całą "ślepą" ścianę budynku. Ludzie zatrzymują się i robią zdjęcia. Niektórzy nawet z daleka przyjeżdżają oglądać, a potem piszą na blogu :P

Porobiłem zdjęcia i ruszyłem dalej, tym razem już w kierunku domu. W Rudzie minąłem bunkier OWŚ. Gdy byłem tu ostatnio trwały prace przy rozbudowie drogi. Obawiałem się, że bunkier zostanie rozebrany lub uszkodzony. A tu proszę, nie dość że pozostał nietknięty, to jeszcze wkomponowali go w ścieżkę rowerową :P Nawet nasypy zostały zabezpieczone.

Bunkier w ścieżce rowerowej - dojazd pod same wrota :P © Goofy601


Słońce zaczęło już schodzić coraz niżej oświetlając ładnie odnowione budynki przy ulicy Wolności.

Zabudowania przy ul Wolności. © Goofy601


Jakoś dziwnie szybko przemknąłem przez Biskupice i koksownię by na OMG zrobić sobie mały postój na coś do zjedzenia ;)

Relaks nad stawem :) © Goofy601


Chwila odpoczynku i ruszyłem do domu. Stąd to już naprawdę rzut beretem ;)

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Przyszowice-Makoszowy-Kończyce-Bielszowice-Wirek-Nowy Bytom-Ruda-Biskupice-OMG-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
64.50 km 18.50 km teren
04:47 h 13.48 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m

Z Javorovego na Ostro ;)

Sobota, 7 lipca 2012 · dodano: 20.07.2012 | Komentarze 2

Po rozgrzewce na wczorajszej Masie w Gliwicach przyszedł czas na zrealizowanie weekendowych planów. Już od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie by znów odwiedzić naszych sąsiadów zza południowej granicy. Tym razem poniosło mnie w okolice miasta Třinec. Wczesnym rankiem wyruszyłem świeżo wybudowaną autostradą A1 by już po 2 godzinach jazdy znaleźć dogodne miejsce do parkowania w centrum Třinca :)

Wjazd do miasta :) © Goofy601


Już od pierwszych chwil po skręceniu roweru w jeden kawałek rzuca się w oczy inny poziom "kultury rowerowej" niż u nas. Zamykam auto, plecak na plecy i... nie muszę się martwić bo już jestem na drodze dla rowerów ;) Wyraźny pas szerokości 130cm biegnie między jezdnią właściwą i parkingiem. I tak po obu stronach ulicy. Jak się wkrótce okaże praktycznie całe centrum jest doskonale skomunikowane całym systemem ścieżek i przejazdów. W to wszystko wplatają się cyklotrasy krajoznawcze i lokalne- tematyczne. Rowerowy raj normalnie ;)

<b></b>
Droga rowerowa w Trincu © Goofy601


Tam gdzie akurat jeszcze ścieżki niema także nie trzeba obawiać się o życie, bo samochody jeżdżą jakby wolniej w obszarze zabudowanym ;) Korzystając z nadarzającej się okazji robię więc rozgrzewkową rundkę po centrum. Kolejna ciekawostka - zadziwiająca wręcz liczba stojaków rowerowych - są praktycznie wszędzie gdzie człowiek mógłby chcieć zaparkować :)

Trafika i miejsca na rowery :) © Goofy601


Krążąc po mieście trafiam w okolice Trineckiej Huty. Wspaniałe industrialne klimaty. Zakłady powstałe w 1839r położone nad brzegiem Olzy nieco kontrastują z otaczającym je górskim krajobrazem. Podobnie jak brunatny pył pokrywający wszystko wokół. Zupełnie jak na naszych dworcach PKP tylko w trochę większej skali ;)

Huta Trinec nad Olzą. © Goofy601


Historia regionu mocno związana jest z przemysłem hutniczym. W okolicach Trinca wyznaczono nawet pętle rowerową szlakiem pamiątek hutniczych (Po stopach hutnictvi)oznaczoną znaczkiem huty. Symbol ten znajduje się również w herbie Trinca.

Huta Trinec :) © Goofy601


Od rana nie było wiadomo czy dzisiejszy dzień nie będzie burzowy. Pełen wątpliwości wyjeżdżałem z domu z postanowieniem, że zorientuję się na miejscu w sytuacji. W końcu dać się złapać przez burzę gdzieś w górach nie było by zbyt przyjemnie. Po objechaniu miasta pogoda zaczyna się stabilizować, więc postanawiam ruszać dalej. Wszak czekają na mnie górskie szczyty do zdobycia :) Po drodze mijam kościół ewangelicki, aktualnie w remoncie, więc nie wiele widać ;)

Kościół ewangelicki z 1899r (chwilowo w remoncie) © Goofy601


Ruszam ku górom podziwiając czeskie krajobrazy. Potwierdzają się spostrzeżenia z ostatniej wycieczki - tu też Beskidy mają kształt kopców porozrzucanych po płaskim. Wydają się niskie, ale zbocza mają strome ;) Mijając kolejne wioski chłoną klimat spokojnego sobotniego przedpołudnia :)

Wózek przełajowy ;) © Goofy601


Szlaków rowerowych jest tu na prawdę sporo. Wybieram Cyklotrasę Radegast 6201 na Javorovy Vyrch.

Do wyboru do koloru ;) © Goofy601


Niespiesznie jadę lekkim podjazdem w kierunku wsi Tyra, położonej w malowniczej dolinie między grzbietami Ostrego i Javorovego. I tu kolejna ciekawostka - w Polsce gdy jedzie się do jakiegoś przysiółku w górskiej dolinie im dalej w górę tym nędzniej. Tutaj wręcz odwrotnie. Im dalej jadę tym bardziej zadbane a nawet "wypasione" chałupy ;)

Zavist :) © Goofy601


Ul Drzymały :P © Goofy601


Zbliżam się do wjazdu na żółty szlak pieszy. Minąłem już szkołę i boisko ze sztuczną nawierzchnią. Wszędzie trawniki przystrzyżone a pobocza wysprzątane. Inny świat czy co? ;) Przed wejściem na szlak, pętla autobusowa oraz parking. Na dużej i czytelnej mapie można spokojnie zaplanować wycieczkę po najbliższej okolicy.

Tyra, pętla autobusowa - mapa okolicy. © Goofy601


Jadę według polskiej mapy Compassu "Województwo Śląskie" 1:100 000. Dobra mapa i ten rejon jeszcze się łapie ;) Według tego co wyczytałem droga zaraz będzie oznaczona czarną ciągłą kreską. Trochę już z tą mapą jeżdżę i wiem, że w naszych warunkach oznacza to drogę że tak powiem "bardzo lokalną", najczęściej szutrową, ale szerokości jednego samochodu. Szykuję się więc na kamulce i dziury. Po raz kolejny nie doceniłem jednak Czechów. Droga owszem wąska i bez barierek, ale wygląda tak :P

Droga na Mały Javorovy © Goofy601


Równiutki asfalt pnie się w górę i nie ma najmniejszego zamiaru się skończyć ;) No i w to mi graj :) Niebawem pojawiają się i pierwsze widoki.

Pierwsze szersze widoki :) © Goofy601


I tak mija mi kolejne 1,5 godz. na spokojnym kręceniu korbą i pozdrawianiu mijanych na trasie rowerzystów. "ahoj, ahoj, ahoj.. ". Pieszych praktycznie brak ;P

Pod samym szczytem... lądowisko dla helikopterów ;) Ostatnia prosta jest chyba jednym z bardziej stromych odcinków na szlaku. Triumfalnie mijam linię oznaczoną jako CIL (meta) i udaję się na zasłużony odpoczynek na ławeczce w cieniu ;) Zrobiło się baarzo gorąco, ale chmury na szczęście zniknęły.

Ostatni etap drogi do schroniska na Malym Javorovym - stromo ;) © Goofy601


Po złapaniu oddechu i czymś w rodzaju drugiego śniadania okraszonego lodami "jahodovymi" szwendam się jeszcze trochę w okolicy schroniska focąc tu u ówdzie ;)

Schronisko i maszt na Malym Javorovym. © Goofy601


Armatki wycelowane ;) © Goofy601


Suweniromat - jedynie 50 koron :P © Goofy601


Pierwszy etap zaliczony - czas wziąć się za prawdziwą jazdę po górach. W końcu prawdziwy szczyt Javorovego czeka na zdobycie :)

Javorovy "właściwy" ;) © Goofy601


Tym razem trasa nie ma przedrostka "cyklo" więc jest już nieco trudniej, ale po uporaniu się z kamienistym odcinkiem droga wypłaszcza się i już jest całkiem przyjemnie. Mijam kolejnych kilkunastu rowerzystów - wszyscy w przeciwnym kierunku ;) Nie wiem czemu ubzdurałem sobie czytając mapę, że skoro będę jechał w lesie to mogę liczyć na cień. Cóż, drzewa mogłyby być nieco wyższe ;)

Droga na szczyt Javorovego Vrchu - 1032 m.n.p.m. © Goofy601


Z Javorovego fajny kamienisty zjazd (podobny do tego z Czantorii), potem małe prowadzenie z buta i znów po równym aż do połączenia niebieskiego szlaku z czerwonym. Tu zaczyna się Cyklotrasa 6083, jest szeroko i równo :)

Cyklotrasa 6083. © Goofy601


Ale to tak na rozgrzewkę. Kawałek dalej szlak odbija w lewo i (tym razem już na prawdę w lesie ;) ) wąską ścieżką prowadzi to w górę, to w dół. Ścieżka wąska, z kamieniami i korzeniami, ale bez jakichś ekstremalnie wysokich progów. Bez sakw przejeżdżam ten odcinek Grandem mając z tego na prawdę dużo frajdy :D


Odcinek bardziej techniczny ;) © Goofy601


Po kilku kilometrach ścieżka nieco się cywilizuje :)

Cudo nie droga :) © Goofy601


Jak na górską ścieżkę na wysokości ok 1000 m.n.p.m. przejezdność jest po prostu bajeczna. No ale w końcu to jest Cyklotrasa więc na samych znaczkach nie może się skończyć. Musi się dać jechać. Co ciekawe nie stwierdziłem żadnych osuwisk czy innej rozwałki spowodowanej zwózką drzewa ( u nas nagminne :/).

Żeby nie było tak całkiem różowo - w niektórych miejscach owszem były błotne pułapki, ale dawało się je łatwo obejść ;)

"Trochę" błota ;) © Goofy601


W takich to komfortowych warunkach dojeżdżam skręcam zgodnie ze znakami na szlak niebieski do Chaty pod Ostrym :)

W drodze na Ostry. © Goofy601


Schronisko na Ostrym © Goofy601


Tu było mi dane przeżyć prawdziwy szok kulturowy. Na ścianie przy wejściu pod stosowną tabliczką... górski punkt naprawy rowerów :D Samoobsługa. Kombinerki, łyżki, śrubokręty, multitoole wiszą na łańcuszkach gotowe do użycia w razie potrzeby :)Zepsułeś rower w górach? Głowa do góry, jesteś przecież na Cyklotrasie :D

Strefa serwisowa :D © Goofy601


Wewnątrz kolejna niespodzianka :P

Części zamienne też są :) © Goofy601


Obok klasycznego asortymentu schronisk górskich, tuż obok map, pocztówek, odznak stoją... dętki, łatki, linki, ba, nawet całe klocki do "V" i do tarcz również :P

Tak, to zdecydowanie miejsce przyjazne. O ponad 20 miejscach na rowery w stojakach chyba się nie muszę rozpisywać ;)

Wnętrze schroniska na Ostrym © Goofy601


Lepszego miejsca na spożycie bardziej konkretnego posiłku nie mogłem sobie wyobrazić. Po krótkich negocjacjach przy barze siedziałem już nad talerzem gorących knedlików z borówkami delektując się ich smakiem a także widokiem :)

Widok na przygraniczne wioski :) © Goofy601


Spróbowałem też w końcu kultowej czeskiej Kofoli - przepadłem ;)

Czas na odpoczynek i trawienie. Na zawieszonej na schronisku mapie dokonuję korekty trasy powrotnej w dół. Jednak lokalna mapa 1:25 000 daje większe możliwości niż moja poczciwa "setka" ;)

Na zjazd wybieram leśną drogę stokami Ostrego i Velkego Kozinca. Chcę jak najdłużej przeciągnąć jazdę w terenie ;). Wybór okazuje się słuszny.

Zjazd z Ostrego. © Goofy601


Mam trochę stracha, bo znaczna część trasy przebiega nieznakowanymi drogami. Ciekawe czy będą przejezdne? Znów zapomniałem, że w Czechach jestem ;) Droga nie tylko jest przejezdna, ale też szeroka i równa. Tylko nieco mniej uczęszczana ;)

Ostry - zachodni stok. © Goofy601


Droga fajna, ale cały czas w dół, więc muszę pamiętać o studzeniu hamulców. Obręcze nie dają się dotknąć ;)

Wreszcie dojeżdżam do asfaltu, jeszcze kawałek stromizny i znów jestem na płaskim ;)

Javorovy zdobyty :) © Goofy601


By nie powtarzać tej samej trasy odbijam w prawo i trafiam do miejscowości Karpentna. Długi zjazd w kierunku rzeki Olzy pozwala delektować się krajobrazem i widokiem na pasmo Wielkiej Czantorii.

Karpentna © Goofy601


Docieram go głównej drogi nr 11. Stąd powinienem skierować się do Trinca.

Cieplutko :) © Goofy601


Zanim to jednak nastąpi trafiam na taki znak.

Wjazd do Wędryni. © Goofy601


Wędrynia... zaraz, przecież to stąd pochodzi Ewa Farna ;) Postanawiam skorzystać z okazji i pozwiedzać trochę jej rodzinne strony.

Na początek przejście podziemne, którym trafiam na peron. Ale jaki. Aż miło popatrzeć.

Peron w Wędryni © Goofy601


Kawałek dalej mam okazję przejechać się Wędryńskimi ścieżkami rowerowymi.
Całość widać na poniższym zdjęciu ;)

Wędryńska sieć dróg rowerowych ;) © Goofy601


Wędrynia © Goofy601


Kościół Św Katarzyny w Wędryni. © Goofy601


Mimo że po Wędryni zrobiłem spore koło to Ewy nie spotkałem ;) Trafiłem za to na ładnie zachowane... wapienniki z końca XIX wieku ;)

Wapienniki z XIX w - Wędrynia © Goofy601


Podstawa starszego wapiennika © Goofy601


Wnętrze wapiennika © Goofy601


Ceglany szczyt wapiennika © Goofy601


Wapienniki jak łatwo się domyślić wchodzą w skład poprowadzonej wokół Trinca ścieżki dydaktycznej "Śladami hutnictwa". Trzeba się będzie kiedyś sprężyć i przejechać całość ;)

Obejrzawszy dokładnie zabytki ze wszystkich stron ruszam w drogę powrotną do Trinca. Dla odmiany bocznymi drogami równoległymi do głównej jedenastki. Po lewej stronie pojawia mi się cała panorama dzisiejszej wycieczki, i trochę mi żal że już trzeba wracać.

Ostry i Javorovy - rzut oka na trasę wycieczki ;) © Goofy601


Jednak mam przed sobą jeszcze parę kilometrów szosą wśród owocowych drzewek, więc nie będę marudził ;)

Droga do Trinca. © Goofy601


Gdy tak jadę przez pola podziwiając otaczający krajobraz i doszukując się różnic w oznakowaniu dochodzę do wniosku że...

Czeskie jelenie mają większe... poroże ;) © Goofy601


W drodze do samochodu jeszcze szybki rzut oka na Hutę od frontu. Niestety teraz pod słońce ze zdjęć nic nie będzie. Rano prezentowała się kosmicznie ;)

Trinecke Zelezarny :) © Goofy601


Wracam na parking, pakuję rower i ruszam do domu. Po drodze jeszcze wstępuję do Tesco po zapas Kofoli i innych kulinarnych pamiątek ;) Ledwo wszedłem do sklepu a już słyszę dudnienie o dach. Co jest? Wyglądam na zewnątrz a tam ściana wody omalże z gradem... Mam fart nie ma co... :P Po skończonych zakupach po deszczu nie ma już śladu. Tylko kompletnie mokre ulice połyskują w wieczornym słońcu. W takich okolicznościach opuszczam czeską ziemię, z nadzieją by wrócić tu jeszcze nie raz. Z rowerem oczywiście :P


Třinec-Oldřichovice-Tyra-Maly Javorovy (947 mnpm)-Javorovy (1032 mnpm)-Šindelna (1000 mnpm)-Smrcina (1015 mnpm)-Kaluzny (994 mnpm)- Ostry (1044 mnpm)- Velky Kozinec (802 mnpm)-Karpentna-Bystrice-Vendryne-Třinec
Kategoria MOT, 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
53.20 km 3.10 km teren
03:04 h 17.35 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:27.0
Podjazdy: m

Do pracy 08/2012 - Gliwicka Masa Krytyczna - wreszcie ;)

Piątek, 6 lipca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 0

Nadszedł wreszcie ten dzień, gdy udało się zmobilizować siły i wszystkie okoliczności sprzyjające by pojawić się na Gliwickiej Masie Krytycznej :) Po pracy i szybkim wszamaniu czegoś na mieście zameldowałem się na pl. Krakowskim, gdzie zebrała się już spora grupa rowerzystów, a ciągle przybywali następni na różnych ciekawych maszynach.

Ostra elegancja :) © Goofy601


Z wieloma osobami nie widziałem się już baardzo długo, więc był dobry pretekst do choćby krótkiej pogawędki. Tradycyjnie ok 18:00 start na nieco zmienioną trasę (oj nie było mnie to nie wiedziałem ;)). Podczas przejazdu latałem od końca do początku kolumny wyżywając się fotograficznie, czego efekty można zobaczyć TU

Lipcowa Gliwicka Masa Krytyczna :) © Goofy601


Tempo z początku było iście rajdowe, momentami ocierając się o 20km/h ;) Na szczęście z czasem peleton się uspokoił i dalsza jazda przebiegała już bez przygód. Z resztą w razie nagłych zasłabnięć mieliśmy do dyspozycji ochotniczy Patrol Pierwszej Pomocy. Rowerowy oczywiście :)

Wsparcie medyczne :) © Goofy601


Jak na gliwicką masę przystało nie mogło zabraknąć symbolu miasta - radiostacji :)

Jak Gliwice to radiostacja obowiązkowo musi być :) © Goofy601


Przejazd pod radiostacją © Goofy601


Mimo że od początku zapowiadało się na deszcz, lub chociaż małą burzę, nasz Ojciec Dyrektor zamówił dobrą pogodę, więc nic złego nas spotkać nie mogło. Tylko co jakiś czas ktoś tam na górze odpowiedzialny za opad zerkał przez wizjer czy aby na pewno komfortowo nam się jedzie ;)

Okienko ;) © Goofy601


Masa na ul."którychś" wałów ;) © Goofy601


Sprawny przejazd przez skrzyżowanie :) © Goofy601


Po zakończonej masie jeszcze chwila pogaduszek, formowanie szyku i odwrót w kierunku domu. Po drodze jeszcze grupowy postój pod sklepem w celu uzupełnienia prowiantu.

Parking pełny ;) © Goofy601


Siedząc na rowerowych stojakach obserwowaliśmy, przetaczającą się nad Pyskowicami burzę. No tak, gdzieś spaść musiało ;)

W Mikulczycach podział grupy i mała przejażdżka z Serafinem, który wyraził chęć odprowadzenia mnie praktycznie pod sam dom :) Nie obyło się oczywiście bez pogawędki około rowerowej, która jakoś nie bardzo chciała się zakończyć ;)


Więcej zdjęć z Masy znajdziecie tradycyjnie TUTAJ :)

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-MASA-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
70.20 km 7.80 km teren
05:12 h 13.50 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m

Industriada - oficjalnie i co nieco na własną rękę ;)

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 17.07.2012 | Komentarze 0

INDUSTRIADA - to mówi samo za siebie ;) Dzień w którym wszystko może się zdarzyć, zabytki techniki pokazują się z nieznanej na co dzień strony, a atrakcji jest tyle, że nie wiadomo od czego zacząć :D Do takiej uroczystości każdy miłośnik historii przemysłu musi się odpowiednio przygotować. Zwłaszcza zroweryzowany miłośnik :) Dlatego też już kilka dni wcześniej układa się stosowny plan tak by móc zobaczyć jak najwięcej, załapać się na najciekawsze atrakcje no i oczywiście wszędzie zdążyć na czas ;)

W tym roku miałem dodatkowo skomplikowane zadanie - akcja pod hasłem "Industriada We Dwoje" ;) Ela postanowiła w końcu przeżyć na własnej skórze święto zabytków techniki, więc należało tak dobrać trasę żeby jej nie zamęczyć ;) Postawiliśmy na Zabrze i Bytom. W miarę blisko, a jest co zobaczyć.

Start "Industriady We Dwoje" zaplanowaliśmy na 14:00. Do tego czasu moja Luba regenerowała siły po ciężkim tygodniu w pracy, a ja... ruszyłem na zwiad ;)

Komunikacja musi być - nie wszyscy mają rower :P © Goofy601


Na pierwszy ogień miała pójść Bytomska stacja wąskotorówki w Karbiu. Zamierzałem się rozejrzeć, a przy okazji może i załapać na "wycieczkę bytomską rowerową trasą industrialną" (tak stało napisane w programie ;)) Jak zwykle miałem małe problemy z wygrzebaniem się. Wyjechałem z domu na 20min przed planowanym startem wycieczki ;) Mimo upału przycisnąłem trochę mocniej. Jakimś cudem udało mi się złapać dobry rytm. Światła też sprzyjały. Z trzydziestką na liczniku przemknąłem przez Miechowice,(15min do startu), potem już tylko zjazd z nowego węzła drogowego, Karb (8min do startu), przejście podziemne... jeden zakręt, drugi, poślizg... zaraz jak to poślizg? przy tej temperaturze? Niemożliwe ;) Tylko czemu tak rzuca rowerem?... Aha, kapeć z tyłu... :P No to se pojechałem...

Wiedząc, że nigdzie już nie dojadę sprowadziłem rower do cienia i na skrzyżowaniu w Karbiu rozpocząłem na spokojnie proces wymiany dętki.

Kopalnia Centrum - bez hałdy ;) © Goofy601


Po 17 minutach dotarłem na miejsce. Pokręciłem się trochę po stacji (właściwe zwiedzanie przecież po południu) i upewniłem co do godzin najważniejszych atrakcji. Hitem dnia ma być bliskie spotkanie samochodu z pociągiem zakończone pokazem ratownictwa. 16:30 - powinniśmy zdążyć. Występujący w roli samochodu oskubany ze wszystkiego Polonez czeka na bocznicy. Chyba już sobie zdaje sprawę ze swojego trudnego położenia ;)

Skazaniec ;) © Goofy601


GKW Bytom Karb :) © Goofy601


Miły Pan w pomarańczowej koszulce informuje mnie również, że rowerzyści już pojechali i "do 12:00 będą jeździli z przewodnikiem po Śląsku".

Cóż, nie będę przecież ich szukał. Jadąc w kierunku Zabrza szutrowymi, mało uczęszczanymi ścieżkami zdaję sobie sprawę z ich mocno poprzemysłowego charakteru. Tak rodzi się pomysł zorganizowania własnej bytomsko-zabrzańskiej rowerowej trasy industrialnej. Mogę nawet robić za przewodnika :P Na wszelki wypadek przejeżdżam większą jej część i zadowolony z wyniku oględzin wracam do domu by ustalić z Elą dalszy plan działania :)

Po obiedzie ruszamy niespiesznie na spotkanie czekających nas atrakcji. Na miejsce docieramy przed 16, jest więc jeszcze czas by rozejrzeć się po okolicy. Teren stacji kolejki wąskotorowej w Karbiu nie jest duży, ale jest co oglądać. Na przykład taką lokomotywę spalinową typu WLs. Odpoczywa tu na emeryturze po latach pracy w Hucie Baildon. Jej stan nie jest rewelacyjny, ale może również doczeka się remontu.

Lokomotywa spalinowa WLs75 © Goofy601



Były pracownik Huty. © Goofy601


Kokpit :) © Goofy601


Widok zza sterów ;) © Goofy601


Organizatorzy zadbali, by również najmłodsi nie nudzili się odwiedzając ten punkt na industrialnym szlaku. Prócz możliwości wspinaczki po starych lokomotywach można było przejechać się drezyną. Wśród zwiedzających co jakiś czas pojawiały się też kolorowe zoboty. Szczerze mówiąc musiało im być ciepło w tych strojach ;)

Zobocik ;) © Goofy601


Mobilna piaskownica :) © Goofy601


Jakby ktoś miał wątpliwości jaka to impreza :P © Goofy601


W miarę zbliżania się "godziny zero" wokół Poloneza-straceńca zaczął się zbierać coraz większy tłumek.

Zbliża się moment egzekucji ;) © Goofy601


Jak przystało na atrakcję wieczoru godzina rozpoczęcia pokazu była kilkakrotnie przesuwana. Lokomotywa kursowała tam i z powrotem, nikt nie potrafił dokładnie określić z której strony nadjedzie pociąg a panowie strażacy po kilka razy zmieniali ułożenie taśmy granicznej ( jakby nie wiadomo jak daleko miały polecieć odłamki z tego auta :P )

Pogromca Poldka ;) © Goofy601


Trochę to trwało więc poszliśmy dokończyć zwiedzanie bocznic przy lokomotywowni ;)

A w tle EC Szombierki © Goofy601


Dobry rocznik :) © Goofy601


Świeżo wyremontowany :) © Goofy601


Kokpit drezyny spalinowej Wmc 106 © Goofy601


W lokomotywowni trafiamy na pięknie zachowaną salonkę z 1912 roku (a więc równe 100 lat :)). Wagon typu Asxh jest podobno jednym z dwóch zachowanych egzemplarzy. Drugi stacjonuje w muzeum w Berlinie.

Wnętrze parowozowni © Goofy601


Przedział pasażerski salonki. © Goofy601


Toaleta w wagonie Asxh z 1912 roku :) © Goofy601


Ciekawy detal - sprawny :) © Goofy601


Stylowy włącznik. © Goofy601


Oświetlenie wnętrza :) © Goofy601


Tak to można podróżować :) © Goofy601


Na pamiątkę Ela zabiera zawieszki-ulotki Szlaku Zabytków Techniki. Mnie marzy się coś większego ;)

No rusz się! ;) © Goofy601


Gdy tak sobie beztrosko spacerujemy zaglądając w każdy kąt, rozlega się stłumione "buch" oznaczające ni mniej ni więcej tylko to, że przegapiliśmy kolejowy crash-test ;)
Gdy docieramy na miejsce akcja ratunkowa już trwa w najlepsze. Prawdę powiedziawszy to pociąg nie wyrządził Polonezowi zbyt wielkiej krzywdy. Ot puknął go lekko w bok. Największą demolkę zrobili za to strażacy :P

Wyrok wykonany, teraz ratują rannego. © Goofy601


Stanie w tłumie gapiów nie bardzo nam się uśmiecha, zwłaszcza, że w zasadzie nic nie widać. W zamian idziemy się pobawić stojącym nieopodal parowozem ;)

Gdzieś tu muszą być kluczyki... ;) © Goofy601


No to ruszamy :P © Goofy601


Trzeba dorzucić do kotła ;) © Goofy601


Logo. © Goofy601


Gdy już zajrzeliśmy w każdy kąt, ruszyliśmy w kierunku Zabrza wytyczoną przeze mnie rano "Ścieżką Industrialną". Tak jak przypuszczałem największe zainteresowanie mojej Dziewczyny wzbudził... parociąg ;) Konkretnie spinka parowa łącząca EC Szombierki z EC Miechowice. Aktualnie izolacja na rurach jest systematycznie odnawiana przez Fortum - nowego właściciela obu obiektów.

Parociąg nurza się w zieloność ;) © Goofy601


EC Szombierki - Katedra postindustrialu :) © Goofy601


Bytom Bobrek. © Goofy601


Rury ciąg dalszy ;) © Goofy601


Bytomska "spinka parowa" © Goofy601


Wzorowo wykonana izolacja ;) © Goofy601


Jest ciepło, ale Ela mimo zmęczenia dzielnie pedałuje w kierunku kolejnego punktu na naszej trasie - Szybu Maciej. Gdy docieramy na miejsce jest już właściwie wieczór, ale i tak impreza trwa w najlepsze.

Motoryzacyjne atrakcje na parkingu przed Maciejem. © Goofy601


Tak na dobrą sprawę to pierwszy raz mam okazję zobaczyć co jest z drugiej strony Maciejowego płotu. Tyle razy tędy przejeżdżam, a zawsze zamknięte ;)

Nadszybie Macieja po renowacji. © Goofy601


Maszyna parowa z 1914 roku © Goofy601


Grzeczny kotek :P © Goofy601


Szczęśliwy traf chciał, że udało nam się zdążyć na ostatnią prezentację maszyny wyciągowej - w odróżnieniu od pracującej na Luizie - elektrycznej.

Maszyna wyciągowa o napędzie elektrycznym. © Goofy601


Koła linowe. © Goofy601


Przetwornica Siemensa. © Goofy601


Przez lata szyb Maciej pełnił różne funkcje, między innymi szybu wentylacyjnego. Później jednak został częściowo zasypany (do ok 100m)i do dziś służy jako ujęcie wody pitnej. Nawiasem mówiąc bardzo smacznej, o czym można się przekonać korzystając z kranika przed wejściem :)

Przekrój przez szyb Maciej. © Goofy601


Dwujęzyczna tablica © Goofy601


Kompresor w podziemiach maszynowni. © Goofy601


Maciej - wieża szybowa. © Goofy601


W pozostałościach po ciągu wentylacyjnym szybu urządzono galerię fotografii postindustrialnej. Sam nie wiem co lepsze - same zdjęcia czy oprawa w jakiej je zaprezentowano. Klimat miejsca wyjątkowo pasuje do tematyki prac - wież szybowych, kominów i innych (po)przemysłowych krajobrazów.

Galeria fotografii postindustrialnej. © Goofy601


Bijące serce Industriady © Goofy601


Niesamowity klimat starego szybu :) © Goofy601


Prace p. Marka Stańczyka © Goofy601


Fotografia postindustrialna (autor Marek Stańczyk) © Goofy601


Biorąc pod uwagę spory dystans jaki dziś przejechaliśmy oraz zbliżający się pomału zmrok, zdecydowaliśmy w tym miejscu zakończyć naszą tegoroczną Industriadę. Zadowoleni z tego co udało się zobaczyć ruszyliśmy w stronę Rokitnicy.

Przy okazji pozdrawiam Gliwicko-Zabrzańską ekipę Industriadowych odkrywców - Guśka, Janka i Serafina, z którymi było nam dane się minąć, ale niestety nie spotkać ;) Za rok trzeba wykombinować wspólny wyjazd ;)

Rokitnica-Miechowice-Karb-Szombierki-Bobrek-OMG-Rokitnica-Miechowice-Karb-Szombierki-Bobrek-OMG-Mikulczyce-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
50.70 km 4.00 km teren
02:30 h 20.28 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m

Do pracy 07/2012

Czwartek, 28 czerwca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

Jakoś weszło mi w krew to jeżdżenie po pracy ;) Tym razem wstąpiłem na Czechowice ocenić stan plaży. Cóż, sezon kąpielowy rozpoczęty, ale nie jest to to co w lipcowe weekendy się tu dzieje ;)

Czechowice - początek sezonu pływackiego. © Goofy601


Dalej już przyjemne kręcenie przez wioski i wioseczki, by w Szałszy odbić w las i ponownie odwiedzić Macieja ;)

Droga do Szałszy - aż chce się jechać :) © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Łabędy-Czechowice-Przezchlebie-Ziemięcice-Szałsza-Maciejów-Mikulczuce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km


Dane wyjazdu:
52.00 km 4.80 km teren
02:31 h 20.66 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m

Do pracy 06/2012

Środa, 27 czerwca 2012 · dodano: 10.07.2012 | Komentarze 0

"Do" - nic ciekawego, "Z" znowu wycieczka ;) Tym razem ponownie zawitałem na Łabędy i odnalazłem Kąpielisko Leśne. Bynajmniej nie po drogowskazach ;)

Pogoda straszyła deszczem, więc nie jeździłem zbyt długo, tylko równym tempem skierowałem się na Ziemięcice. Jakoś tak szybko się jechało, że nie było nawet czasu zdjęć porobić. Zresztą, ochłodziło się i pierwsze oznaki zimy już widać... ;)

Czyżby zaspy? ;) © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Łabędy-Czechowice-Przezchlebie-Ziemięcice-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km