Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 13136.94 km (w terenie 1268.70 km; 9.66%) |
Czas w ruchu: | 735:31 |
Średnia prędkość: | 17.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma podjazdów: | 24798 m |
Liczba aktywności: | 245 |
Średnio na aktywność: | 53.62 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
64.30 km
20.30 km teren
04:01 h
16.01 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Niebieski szlak (mnie trafi) - kolejne starcie ;)
Niedziela, 1 czerwca 2014 · dodano: 02.06.2014 | Komentarze 7
Niedojeżdżony po wczoraj dziś również chciałem się gdzieś wybrać. Z braku lepszych pomysłów. Na dzień dziecka sprezentowałem sobie kolejna próbę pokonania za jednym zamachem rowerowej obwodnicy Zabrza. Powiem tak... jeśli macie dzieci, nie fundujcie im takiego prezentu ;)Kilka razy bez powodzenia mierzyłem się już z tym wyzwaniem. Trochę czasu minęło, doszły mnie słuchy, że szlak został oznakowany wreszcie w obu kierunkach. Stwierdziłem, że pewnie przeszedł już wszystkie choroby wieku dziecięcego i jest już w pełni dopracowana rodzinna trasą rekreacyjną. Otóż nie bardzo ;) Owszem, całkiem tragicznie nie jest, bo w niektórych miejscach jedzie się na prawdę sympatycznie. Ale przebycie całości wydaje się być mocno utrudnione , a już na pewno nie wykonalne dla rowerów miejskich i cięższych trekingowych. Mimo, że sprawdziłem przed wyjazdem mapę i wiedziałem gdzie jadę, to wielokrotnie musiałem zawracać i kluczyć sprawdzając czy znakarze malujący strzałki też tu dotarli ;) Właśnie, strzałki. Jeśli już uda nam się znaleźć niebieski znaczek z rowerkiem (często sprytnie poukrywany w różnych dziwnych miejscach) trzeba zadać sobie pytanie, czy jest to prostokącik, czy strzałka. Jeśli strzałka to czy skręcać już, czy na najbliższym skrzyżowaniu, bo to wcale nie jest takie oczywiste. Sytuację dodatkowo skomplikowała budowa DTŚ-ki, która kieruje szlak jakimiś trudnymi do ogarnięcia objazdami. Modernizacja kanalizacji w Pawłowie również dokłada swoje...
Mówiąc krótko, jechało się ciężko, na tyle, że pod koniec odpuściłem. W końcu to miała być przyjemność. Może gdybym jechał z przewodnikiem... :P
Koniec końców nie było całkiem do bani, bo szlak często prowadził mnie w dawno nie odwiedzane zaułki i inne całkiem ciekawe miejsca.
W Rokitnicy spotkałem takiego oto rozczochrańca ;)
Leniuchowanie na słoneczku© Goofy601
Uśmiech proszę ;)© Goofy601
Szlak przeobraża się nieustannie. Od zwykłej drogi asfaltowej poprzez szerokie szutrówki kończąc na wąskich ścieżynkach przez chaszcze, po podkładach kolejowych albo zalanych wodą ewentualnie rozjeżdżonym błotem ;)
Niebieski szlak czasem wygląda tak© Goofy601
A innym razem tak ;)© Goofy601
Dawno nie odwiedzałem ul. Zwrotniczej. Okazuje się, ze stary dworzec jest już pustostanem.
Pusty dworzec w Mikulczycach© Goofy601
Trafia się też pewnie ostatnia okazja zobaczenia resztek wyburzanego szpitala.
Resztki szpitala - długo nie postoją© Goofy601
Za Maciejowem "niebieski" wyprowadził mnie na zrekultywowane tereny przy rzece Bytomce. Powstał tu całkiem spory park, z boiskami i całym kompleksem szerokich alejek.
Park nad Bytomką© Goofy601
Są też ciekawie pomyślane ławeczki. Przy każdej umieszczono tabliczkę z informacjami o zwierzętach jakie można tutaj spotkać. Dodatkowo na siedzisku takiej ławki odciśnięte są ślady opisywanego zwierzaka. Podoba mi się ten pomysł, bo na pewno urozmaici wycieczki do parku z dziećmi. Zwłaszcza zimą, gdy na śniegu mogą pojawić się w/w tropy.
O ile jednak tropy zajączka nie wzbudzają szczególnych emocji...
O zajączku słów kilka© Goofy601
A jego ślady wyglądają tak© Goofy601
... to zanim poszedłbym z dzieckiem do tego parku, wolałbym żeby wcześniej wyłapali wałęsające się tutaj monstrualne wiewiórki :P
Nasza dobra znajoma wiewióreczka© Goofy601
...z tym że w wersji XXL :P© Goofy601
Fauna doliny Bytomki bywa zaskakująca ;)
Dalszy odcinek szlaku jechało się w miarę normalnie. Różnymi zaułkami dotarłem w końcu do parku, gdzie stanąłem oko w oko z DTŚ-ką. Znaczki wyprowadziły mnie w pole ;)
No i zderzenie ze ścianą... Fundament DTŚ-ki© Goofy601
Nie pozostało mi nic innego jak przejechać kawałek pięknie wyasfaltowaną ekspresówką. Nie obyło się bez pogawędki z Panem Ochroniarzem, że jest to czyn nielegalny i wysoce naganny. Na szczęście był wyrozumiały i wskazał drogę do następnego zjazdu.
Jeszcze pusta Drogowa Trasa Średnicowa - przedostatni odcinek© Goofy601
Dalszą część improwizowałem po swojemu. Znalazły się znaczki, to jechałem zgodnie z nimi, znikały - jechałem swoją drogą, zgadując gdzie mógłbym znowu na nie trafić ;)
Kopalnia Sośnica-Makoszowy© Goofy601
Ostatecznie zrezygnowałem z tej zabawy w ciuciubabkę w Pawłowie. Jazda nad wykopami w całkowicie rozkopanej dzielnicy nie była wymarzonym sposobem na niedzielne popołudnie. ;)
Niebieski szlak w Pawłowie. Tu skapitulowałem ;)© Goofy601
Dałem więc sobie spokój z "niebieskim" i odbiłem przez centrum w kierunku domu. Dość już tych przyjemności na dziś ;) Podziwiam tych, którzy dotrwali do końca, bowiem nasz flagowy szlak rowerowy nadal w pełni zasługuje na swój nieoficjalny przydomek (jak w tytule) ;)
Zaborze - stare osiedle© Goofy601
Rokitnica-Miechowice-Helenka-Rokitnica-Grzybowice-Świętoszowice-Mikulczyce-Szałsza-Maciejów-Zabrze Centrum-Makoszowy-Kończyce-Pawłów-Zaborze-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
26.80 km
3.40 km teren
01:42 h
15.76 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Do pracy 31/2014 + gliwicowanie ;)
Środa, 28 maja 2014 · dodano: 08.01.2015 | Komentarze 0
I znów ciekawość pognała mnie by odkrywać gliwickie zakamarki. Znanym już dobrze parkiem, następnie przez zatłoczone miasto przedostałem się na drugą stroną torów. Tych okolic jeszcze dokładnie nie zwiedzałem ;).Zatłoczone Gliwice© Goofy601
Już na początku trafiłem na ciekawą "bliźniaczą" kamienicę z 1906r. Połowa została odnowiona, a druga wciąż czeka na lepsze czasy spoglądając n świat przybrudzoną elewacją.
Przed renowacją© Goofy601
Po renowacji© Goofy601
Przy takiej stylowej bramie nawet przechodnie z chęcią pozują do zdjęć ;)
Obiektyw przyciąga :P© Goofy601
Kawałek dalej popadający w powolną ruinę dom pogrzebowy nowszego cmentarza żydowskiego. Budynek przepiękny, zwłaszcza okazałe witraże. Niestety póki co wygląda raczej smętnie dając schronienie okolicznym gołębiom. Im dłużej zwiedzam tym więcej takich luksusowych gołębników znajduję.
Tu na szczęście pojawia się iskierka nadziei, bo miasto ma w planach obiekt odrestaurować i przekazać na cele muzealne. Oby się to ziściło :)
Dom pogrzebowy© Goofy601
Zaniedbane witraże© Goofy601
Dzicy lokatorzy© Goofy601
Może jeszcze da się to uratować?© Goofy601
Nieopodal znajduje się Park Kultury i Wypoczynku. Znam, ale zwykle przejeżdżam bokiem. Dziś spenetrowałem trochę więcej zielonych ścieżek :)
Droga w zieleń ;)© Goofy601
Zahaczywszy o Maciejów wróciłem na Sośnicę by poszukać jakiegoś dogodnego skrótu. Jak nie trudno się domyślić, efekt był wręcz odwrotny ;) Trafiłem za to na ciekawe tereny kolejowe...
Most kolejowy - gdzieś w Sośnicy© Goofy601
... a także na zabytkowe mosty nad Bytomką. :)
Zabytkowe mosty nad Bytomką© Goofy601
To tajemnicze miejsce wymaga dokładniejszego zbadania :) Póki co wydostałem się jakoś na ul. Chorzowską i kontynuowałem zwiedzanie.
Kościół św. Rodziny© Goofy601
Kościelna wieża... zegarowa :)© Goofy601
Wracając pokręciłem się jeszcze przy placu budowy a rozkopanej ul .Konarskiego.
Najnowsze cudeńko Pol. Śl. Obok powstanie średnicówka ;)© Goofy601
Pod GZUT-em Gazela stanęła oko w oko z żubrem. W nosie miał jeszcze pełno piachu formierskiego, więc chyba nie był groźny ;)
Dobrze przycupnąć przy żubrze ;)© Goofy601
Na koniec jeszcze kilka trofeów "łowcy głów" ;P
Gliwice-Sośnica-Maciejów-Sośnica-Gliwice
Dane wyjazdu:
102.70 km
0.00 km teren
05:02 h
20.40 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
A gdyby tak od drugiej strony...? :)
Niedziela, 25 maja 2014 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 3
Po burzach ani śladu, więc pora wracać do domu. Pomyślałem sobie, że skoro zwykle jeżdżę tym samym brzegiem Jeziora Goczałkowickiego to tym razem można by spróbować drugą stroną - przez Strumień. Z takim to zacnym zamysłem wyruszam z Bielska, oczywiście trochę spóźniony. Najpierw jeszcze krótkie zwiedzanie starówki a potem wio - na zachód ;)Centrum Bielska - zamek© Goofy601
Dom tkacza© Goofy601
Główka do kolekcji ;)© Goofy601
Niedaleko rynku znajduje się ciekawa knajpka z maluchem w środku. Co ciekawe mieści on aż 50 osób :P
Jak on się tam zmieścił?© Goofy601
Na podjeździe kawałek dalej też interesujący wehikuł
Chrabąszcz przycupnął przy krawężniku ;)© Goofy601
Ciekawe na kogo czeka? :)© Goofy601
No w tym tempie to ja przed zmrokiem nie zajadę :P Tym razem już pewniej ruszam w kierunku na Cieszyn. Z lewej strony towarzyszą mi góry, z prawej rozległe równiny. Jedzie się świetnie.
W drodze do Jasienicy© Goofy601
W Jasienicy odbijam na północ. Tu mijam pierwszy niezidentyfikowany znak...
No bez żartów :P© Goofy601
Myślę, ktoś sobie żarty robi ;) Ale im bliżej Rudzicy tym więcej znaków zdaje się poświadczać, że to nie omam spowodowany gorącem ;)
Strachowy przystanek :)© Goofy601
Strachowy przystanek ;)© Goofy601
I rzeczywiście. W spokojnej, położonej na szczycie wzgórza Rudzicy znajduje się Galeria Stracha Polnego z całkiem pokaźną kolekcją eksponatów :)
Galeria tuż tuż© Goofy601
Zasłużeni strachowie :)© Goofy601
Artysta, pan Florian Kohut, który z zamiłowaniem uwiecznia polne strachy na swoich obrazach, w swoim ogrodzie założył coś w rodzaju strachowego domu kombatanta. Utrudzone w bojach z ptactwem strachy znajdują tu swój zasłużony odpoczynek. Ba, raz do roku odbywa się Dzień Stracha Polnego, kiedy to strachy "świeżaki" mają okazję oddać cześć starszym kolegom, nim same wyruszą w pola czynić swą powinność.
Niesamowite miejsce ;)
Z Rudzicy czeka mnie piękny długi zjazd zakończony skrzyżowaniem z główną trasą na Strumień. Jadąc dalej przejeżdżam przez Chybie, o którym słyszałem, że jest to najbardziej rowerowe miasteczko w okolicy. Faktycznie jest tu więcej stojaków niż parkingów. I to praktycznie przed każdym sklepem czy urzędem :) Dodatkowo, zacienioną aleją w otoczeniu wielowiekowych dębów jedzie się bardzo przyjemnie.
Chybie - dębowa aleja© Goofy601
Cień jest mi teraz bardzo potrzebny, bo robi się gorąco.
Ciepło :)© Goofy601
Nic dziwnego, że tak mało samochodów się tu zapuszcza. W środku miasta stoi jeden nieszczęśnik przykładnie nabity na pal niczym Azja Trabantowcz. Zapewne ku przestrodze ;)
Azja Trabantowicz na pal nabity :(© Goofy601
Za Chybiem trafiam też na przydrożny krzyż z czaszką. Taki sam, jakie swego czasu zbierał mój imiennik Kajman z BS :)
Chybie - krzyż z czaszką© Goofy601
Kawałek dalej jestem zmuszony zmniejszyć prędkość i utknąć na chwilę w ... rowerowym korku :P Rozluźnia się nieco dopiero przy zabytkowym żelaznym moście na Wiśle.
Rowerowy korek przed mostem ;)© Goofy601
Ponad sto lat :)© Goofy601
W Strumieniu również jestem po raz pierwszy. Robię więc szybki objazd starówki, i w parku w cieniu robię małą przerwę na drugie śniadanie.
Rynek w Strumieniu© Goofy601
Odnowiona WSK© Goofy601
Trzeba by trochę przyspieszyć i tyle nie focić, bo robi się późno. Ale jak to zrobić gdy wokół jest tak pięknie? :P
Jezioro Goczałkowickie "od drugiej" strony ;)© Goofy601
Z drugiego brzegu jeziora wszystko wygląda inaczej. Widać całą zaporę, i piaszczyste mielizny pełne ptactwa. Czasami przydał by się teleobiektyw... Nic to trzeba jechać.
Przez Kryry docieram do Suszca. Tu już szlaki są trochę bardziej przetarte. Zawsze jednak można zauważyć coś nowego. Na przykład domek z intensywnie kobaltowymi dachówkami ;)
Kobaltowe dachówki w pełnym słońcu ;)© Goofy601
Boczne drogi w niedzielne popołudnia są fajne. Jeździ po nich więcej rowerów niż samochodów :) A i nawierzchnia potrafi być w bardzo dobrej kondycji. Do tego te stare drzewa dające chłodny cień...
Kierunek Orzesze© Goofy601
Przez Orzesze i Bujaków kierują się do Chudowa. Nie myliłem się, tu znów trwa jakiś piknik militarny :) Sądząc po rozpłaszczonych samochodach, to główna atrakcja dnia już była;) Oglądam więc sprzęt jaki przyjechał i lecę dalej. W końcu do domu jeszcze trochę zostało.
Do Chudowa znów w przyjemnym cieniu© Goofy601
Ten rowerzysta musiał sporo przejechać nim porzucił siodełko ;)© Goofy601
Kierunek Przyszowice. Na polach różne geometryczne wzory. Ciekawe co tu wyrośnie? ;)
Polna geometria :)© Goofy601
Jak się okazuje, "wojskowi" kręcą się nie tylko pod zamkiem. Tym razem jakaś awaria. Najwyraźniej czołg złapał gumę :P
Może podholować? ;)© Goofy601
Pojazd prawidłowo oznakowany ;)© Goofy601
Hmm, jeśli ktoś będzie wyjeżdżał z za tego zakrętu i zobaczy trójkąt i to co nad nim może się nieco zdziwić ;)
Chwila odpoczynku u von Raczków w Przyszowicach i ruszam na ostatni etap. Tradycyjnie już przez Zabrze przemieszczam się "na autopilocie". W Mikulczycach zastaje mnie zachód słońca. No ale to już właściwie koniec dzisiejszej wycieczki :)
Mikulczyce - pora akurat na powrót do domu :)© Goofy601
Bielsko Biała-Jaworze-Jasienica-Rudzica-Landek-Chybie-Strumień-Wisła Mała-Wisła WIelka-Kobielice-Kryry-Suszec-Orzesze-Bujaków-Chudów-Przyszowice-Makoszowy-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
19.20 km
5.00 km teren
01:41 h
11.41 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:29.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Rekreacja górsko-miejska ;)
Sobota, 24 maja 2014 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 5
Po wczorajszej "rozgrzewce" przyszła kolej na obiecaną przejażdżkę. Wskazania termometru wyglądały nader zachęcająco ;)Idealne warunki na rower ;)© Goofy601
Miało być po górach, więc jedziemy. Chcąc ochronić się przed doskwierającym coraz bardziej upałem zjeżdżamy w las. Kierunek na dziś - Magurka.
Rzeczka Mroźnica - brzmi super :)© Goofy601
Podjazd asfaltem, ale całkiem konkretny. W lesie zamiast ochłody zastaliśmy straszną duchotę. Oj, ciężko będzie ;)
W lesie pod górkę© Goofy601
Czyżby?© Goofy601
Dotarliśmy na Łysą Przełęcz zwaną Siodłem (563m.n.p.m). Tu zarządziliśmy obowiązkowy postój, który przerodził się w mały piknik.
Błogie lenistwo na przełęczy© Goofy601
Godzina siedzenia gadania o byle czym i gapienia się w chmury ;) Podziwianie widoków uniemożliwiała niestety prywatna rezydencja. Podobno jeszcze do niedawna pół Bielska przychodziło tu z rodzinami na weekendowe spacery podziwiać przepiękną panoramę Kotliny Żywieckiej z górującym nad nią Skrzycznem. Niestety własność prywatna rzecz święta - ktoś wpływowy wykupił tę ziemię, postawił sobie a jakże w punkcie widokowym chałupę a całość ogrodził wysokim płotem... Dobrze że chociaż szlaku nie zamknął, choć turystów nim zmierzających bacznie obserwuje monitoring ;)
Własność prywatna rzecz święta - (były) punkt widokowy© Goofy601
Jedyny pożytek z tej "inwestycji" to równo wyasfaltowana droga dojazdowa, którą sprawnie ewakuujemy się z przełęczy w obawie przed nadchodzącą burzą.
Gdy dojeżdżamy do miasta okazuje się, że burza owszem jest, ale na razie nie idzie w tą stronę. (jednakże przeszła przez szczyt Magurki, zatem decyzja o strategicznym odwrocie była słuszna.;) ) W takim układzie można by trochę pojeździć po starówce.
Biała - stare miasto© Goofy601
Nie tylko na deptaku w Międzyzdrojach można spotkać znane osobistości. W Bielsku coraz częściej pojawiają się gwiazdy kina... rysunkowego ;) W takich okolicznościach któż odmówiłby sobie wspólnej "słit foci" z gwiazdą filmową :P
Sesja z Reksiem© Goofy601
Prawie jak taniec z gwiazdami :P© Goofy601
Dłuższą pogawędkę z Reksiem przerwały nam odgłosy nadchodzącej jednak burzy. Tym razem nie ma co zwlekać. Pora wracać.
Na ulicach spory ruch, jak to w weekend w górach. Niektóre auta były jednak całkiem interesujące :)
Miła odmiana od plastikowej codzienności :)© Goofy601
Dane wyjazdu:
104.80 km
8.20 km teren
05:11 h
20.22 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 29/2014 + prywatny Night Biking :P
Piątek, 23 maja 2014 · dodano: 31.05.2014 | Komentarze 4
Po ostatniej deszczowej przygodzie Grand znów musiał przejść gruntowne czyszczenie. Napęd przestał skrzypieć i odzyskał siły witalne. Nie wiem ile jeszcze pociągnie bo łańcuch i kaseta mają już lekko dość. Póki nie przeskakuje trzeba jeździć. Potem się zobaczy ;) Akurat w tym tygodniu zastanawiałem się gdzie by go zabrać na wycieczkę, a tu jak na życzenie przychodzi zaproszenie od Eli "Przyjedź z rowerem, pojeździmy po górach w weekend :) " Super pomysł :) Tylko z radości nie doczytałem tego "z" w treści ;)Mimo zapowiadanych burz postanowiłem zaryzykować. Wszak ma być ciepło. A jakby tak panikować przy każdej wzmiance w radiu o deszczach to człowiek nigdzie by się nie ruszył... Dlatego rano w pracy stawiłem się już z całym ekwipunkiem bagażowym, gotów ruszyć jak tylko wybije 16:00 ;)
Oj dawno nie było tak ciepło. Jeszcze się chyba nie przestawiłem po zimie. A może to "mroźna majówka" zakłóciła mi skalę porównawczą... ;) Na dokładkę w pracy spędziłem ponad godzinę przy piecu rozgrzanym do ok 1800'C. Po takiej dawce nawet najgorszy upał wydawał mi się przyjemnym chłodkiem :P
Ostatecznie podjechałem jeszcze na obiad i wyruszyłem po 17:00. Nareszcie znowu w trasie :)
Szmat drogi przede mną :)© Goofy601
Nową rowerówką ruszyłem przez Bojków w kierunku Orzesza. Ruch znikomy, cieplutko, tylko z niewyspania już w Ornontowicach złapał mnie lekki kryzys. Ale udało się go rozjeździć. Nogi znowu podawały jak należy i jechało się bajecznie. Trasę już trochę znam, więc nie obawiałem się nie zdążyć przed zmrokiem. W końcu jakieś fotki po drodze trzeba zrobić ;)
Elektrownia Łaziska i Skalny© Goofy601
Gostyń - koniki :)© Goofy601
Zaczątki nowego wiaduktu w Kobiórze© Goofy601
W Kobiórze czekałem chwilę pod szlabanem aż przejedzie... sama lokomotywa ;)
Samotna EP07-387. A gdzie wagoniki ja się pytam? ;)© Goofy601
Potem odbiłem w lasy kobiórskie, by "leśną autostradą" przedostać się do Piasku. Tu zabawna przygoda pod kolejnym szlabanem. Rogatki zamknięte, więc czekam grzecznie. Coś długo się nic nie pojawia. Podjeżdża jakaś zroweryzowana rodzinka, machają gdzieś przed siebie i... szlaban się otwiera ;) O co chodzi? Dopiero później zauważyłem lekko wypłowiałą tabliczkę :P
"Uwaga rogatki zamknięte, proszę czekać na otwarcie, dróżnik widzi na monitorze" :P© Goofy601
Z Piasku do Pszczyny moją ulubioną dębową aleją. Ogromne stare dęby pamiętają pewnie jeszcze czasy świetności pszczyńskiego pałacu. Zakończyła się już budowa obwodnicy Pszczyny, więc znów jest tu czysto i spokojnie. Bez błota i ciężkiego sprzętu. Dęby przetrwały ;)
Wjazd na dębową aleję© Goofy601
Przed zachodem słońca dotarłem do Goczałkowic gdzie na zaporze robę małą przerwę na papu i przyodzianie się w nocny ekwipunek. Odblaski, lampki, jasne szkła... Ale jest na tyle ciepło, że krótkie spodnie i bezrękawnik zostają ;) Czuje się nadchodzące lato :D
Jezioro Goczałkowickie - zapora© Goofy601
Cieplutko, nawet dżdżownicom ;)© Goofy601
Tradycyjna focia goczałkowicka ;)© Goofy601
Droga przez Czechowice upłynęła bezwidokowo, podobnie jak przez przedmieścia Bielska. Cóż, ciemno już było a chmury zasłoniły księżyc :P
Na sam koniec załapałem się za to na oświetlone nocne centrum Bielska. Postój na fotki był czymś oczywistym ;)
Wenecja? Nie, Bielsko :)© Goofy601
Pod Sferą w Bielsku© Goofy601
A dzieci o tej porze nie śpią? ;) Bolek i Lolek w Bielsku© Goofy601
Czyżby Bolek pokazywał mi gdzie mam się udać na następną wycieczkę? ;)© Goofy601
Myślałem czy by nie wyskoczyć jeszcze na stare miasto, ale dochodziła już 22:00 więc najwyższa pora zameldować się u Eli ;)
W nagrodę dostałem pyszne leczo. Faktycznie, trochę już zgłodniałem ;)
Ostatnio chłopaki zapraszali mnie na Night Biking do Katowic. Nie wyszło, ale zrobiłem sobie prywatny :P
Rokitnica-Wieszowa-Grzybowice-Czekanów-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Bojków-Gierałtowice-Ornontowice-Orzesze-Gostyń-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Goczałkowice-Czechowice Dziedzice-Bielsko Biała.
Dane wyjazdu:
14.10 km
0.00 km teren
00:56 h
15.11 km/h:
Maks. pr.:27.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Wreszcie sucho!!! :D
Wtorek, 20 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 3
Na pewno mieliście kiedyś taką sytuację, że po długiej trasie tak Was nogi bolały, że nie dało się normalnie chodzić. Dziś doświadczyłem podobnego zjawiska. Tyle że w odwrotnym kierunku ;) Z braku rowerowych wycieczek nogi miałem jak dwa patyki a przy tym od czasu do czasu same z siebie rwały niemiłosiernie. Trudno więc się dziwić, że przy takiej pogodzie jak dziś od razu po pracy wskoczyłem na koło i ruszyłem byle jak, byle gdzie, byle choć trochę pokręcić. Jakaż to ulga dla udręczonych od tygodnia kończyn... :D:DNajpierw coś zjeść. Wreszcie nie pada, wreszcie ciepło. Czekając na obiad obserwowałem sobie ruch na pl. Piastów a także napisy na szybie "od kuchni"...:P
Druga strona medalu ;)© Goofy601
Najedzony ruszyłem w miasto. Na początek podjechałem raz jeszcze na odkryty ostatnio cmentarz. Tym razem na miejscówce za wagonem nie było miejscowej klienteli pijącej piwo. Sądząc po spożywanych napojach są to lokalni patrioci ;)
Das Oberschlesische Bier :P© Goofy601
Skorzystałem z okazji i rzuciłem okiem przez płot. Rzeczywiście widać stąd dużo więcej niż przez żelazną furtkę :)
Niesamowita "zielona kraina" w środku miasta :)
Żeby nie pętać się w zagęszczonym o tej porze ruchu pojechałem przetestować w końcu nowiutką rowerówkę na Bojkowskiej.
Na Pszczyńskiej odsłonięto wreszcie remontowaną od jakiegoś czasu kamienicę. Trzeba przyznać że ładna robota. I zdobienia ciekawe :) Czekam na kolejne ;)
Świeżo po renowacji :)© Goofy601
Ciekawe wykorzystanie żużla hutniczego :)© Goofy601
Nowa droga rowerowa na Bojkowskiej jest jedną z najlepiej wykonanych i przemyślanych jakie dotąd zdarzyło mi się oglądać. Zasadniczo łączy Nowe Gliwice z Bojkowem. Podstawowym atutem jest to, że przebiega wzdłuż bardzo wąskiej a zarazem bardzo ruchliwej drogi, po której jazda rowerem byłaby co najmniej nieporozumieniem. Teraz jadąc gdzieś przez Bojków nie trzeba szukać uciążliwych objazdów albo ryzykować potrącenia przez samochód. Największe znaczenie ma to zapewne dla osób korzystających z tej trasy codziennie. Wnioskując po sporych wiatach rowerowych na parkingach, zarówno kopalnia jak i coraz liczniej powstające tu fabryki i magazyny posiadają wielu zroweryzowanych pracowników. Nowa droga z pewnością oszczędzi im stresów ;)
Co do jakości i komfortu jazdy również nie ma się do czego przyczepić. Ścieżka w całości wylana jest asfaltem, a wszelkie przejazdy (nawet przez torowisko) są po prostu idealnie wyprofilowane. Obniżone i równiutko spasowane z jezdnią. I tak przez ok. 3 kilometry :)
Zauważyłem, że jeżdżą tędy również szosowcy (jakby nie patrzeć bardzo wybredni), co chyba najlepiej świadczy o jakości nawierzchni ;). Ścieżka oficjalnie nie jest jeszcze otwarta dla ruchu. Prawdopodobnie pojawią się jeszcze znaki poziome, może jakaś sygnalizacja świetlna...
Tak równo, że nawet szosówki tu jeżdżą ;)© Goofy601
Chwaląc nową rowerówkę nie mam zamiaru robić tu jakiejkolwiek reklamy (w końcu zawsze lepiej gdy ruch będzie mniejszy :P ). Po prostu podoba mi się, że ktoś w końcu pomyślał i zrobił coś co jest potrzebne i funkcjonalne. Autor projektu przewidział odpowiednią szerokość dla większego natężenia ruchu, przystanki autobusowe są omijane z właściwej strony, przejazdy odpowiednio obniżono, są szerokie i mają dobrą widoczność, pomyślano nawet o wygodnych zjazdach na istniejące oznakowane szlaki gruntowe. Biorąc pod uwagę dotychczasowe standardy to jest na prawdę coś.
Jeszcze nie skończona a już piękna :)© Goofy601
Pozostaje mieć nadzieję, że powstanie więcej takich traktów, a ten jak najdłużej pozostanie w dobrej kondycji. Bo jeździ się po prostu bajecznie :)
Przejazd jak się patrzy :)© Goofy601
Tak więc zrobiłem rundkę do Bojkowa i z powrotem, ciesząc się bezstresową jazdą i widokami :)
Lotnisko musi być blisko ;)© Goofy601
Się budują magazyny© Goofy601
Poczciwa Dacia 1300 :)© Goofy601
Wracając wstąpiłem jeszcze na zakupy. Pod sklepem trafiłem na bardzo już rzadko spotykanego Granda Action. I to prawie w oryginale. To ci dopiero rarytasik :)
Grand Action© Goofy601
P.S.
A co tam, pochwalę się ;) Oprócz rowerowania wciągnęło mnie ostatnio "ogrodnictwo". I oto po kilku tygodniach starań, prób i błędów przyszedł czas na pierwsze poważne "zbiory".
Rzotkwiobranie ;)© Goofy601
Wprawdzie ten pierwszy plon jest trochę zróżnicowany pod względem kształtu i wielkości, ale jest smaczny, zdrowy i przede wszystkim "z własnego chowu" :P
Unijnych standardów może nie spełniają, ale i tak trafią na kanapkę :P© Goofy601
Gliwice-Bojków-Gliwice
Dane wyjazdu:
16.70 km
0.70 km teren
01:06 h
15.18 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Do pracy 26/2014 niespodziewajki ;)
Wtorek, 13 maja 2014 · dodano: 13.05.2014 | Komentarze 4
Nie padało, więc do pracy udałem się rowerowo. Wprawdzie przez dzień cały chmury chodziły po niebie i tu i ówdzie zagrzmiało, jednak upiekło mi się i po 16 było już sucho i ładnie :) Ruszyłem więc na miasto coś zjeść. Jako że mój ulubiony bar został ostatnio przeniesiony, postanowiłem sprawdzić jak się sprawuje w nowej odsłonie pod nowym adresem. Zmieniło się wiele - ceny, wystrój, menu, profil ale nadal było smacznie, więc myślę, że jeszcze czasem wstąpię. Mimo, że to na drugim końcu miasta ;)I tak, kulinarnym zbiegiem okoliczności trafiłem na ul. Na Piasku. Krótka ślepa uliczka między dworcem a pl. Piastów. Niby cóż tam może być ciekawego. A jednak... Przy tejże właśnie ulicy, wciśnięty pomiędzy budynki dworca kolejowego, znajduje się jak gdyby nigdy nic, najstarszy w Gliwicach cmentarz żydowski :D Około półhektarowa zielona wysepka pośrodku znanych mi na co dzień i od lat obiektów :) A to dopiero odkrycie. O tym, że za garażami w kępce zieleni może czaić się coś więcej świadczy jedynie niewielka kuta furtka oraz resztki przedniej ściany niewielkiego domu pogrzebowego.
Furtka od ul. Na Piasku© Goofy601
Cmentarz powstał w 1815 roku i do 1937 stał się miejscem wiecznego spoczynku ok. 1000 osób. Obecnie jest na stałe zamknięty, ale myślę, że wart dokładniejszego zwiedzenia :)
Link1, Link2
Cmentarz żydowski Na Piasku© Goofy601
Próbowałem zerknąć przez płot od strony torów, ale stały tam jakieś wagony i wiele z tego nie wyszło ;)
Dworzec PKP z perspektywy... klombu ;)© Goofy601
Przespacerowałem się przez halę dworca, gdzie trzech młodych ludzi usiłowało interpretować teksty Paktofoniki do gitarowego akompaniamentu. Efekt co najmniej ciekawy :P Pstryknąłem sobie też dworcową mozaikę. Ile razy na nią patrzę jadąc gdzieś pociągiem wiem jedno - nie mam pojęcia co przedstawia ;) Ale za to, podobnie jak dworzec jest już wiekowa :)
Dworcowa mozaika© Goofy601
I jej twórca© Goofy601
Znów mnie natchnęło na focenie detali okolicznych kamienic. Gdzie się człowiek nie obejrzy tam coś nowego :)
Odnowiona, ale co za rocznik :)© Goofy601
Niby zwykły balkonik ;)© Goofy601
Prosty budynek, a gdy popatrzeć z bliska... :)© Goofy601
Zerknąłem też na DTŚ-kę. Prace ruszyły ostro przy ul. Dubois.
Prace przy DTŚ na ul Dubois© Goofy601
Z kolei przy ul. Dworcowej spawają już konstrukcję sklepienia tunelu pod centrum.
Konstrukcja zbrojenia stropu tunelu© Goofy601
Przy okazji uwieczniłem resztki ogrodzenia dawnego portu. Nie zostało tego wiele, i kto wie kiedy znienacka znikną.
Stare ogrodzenie na trasie DTŚ-ki© Goofy601
Płotek z bliska© Goofy601
Ponieważ zaczęła zbliżać się kolejna burza, ruszyłem w kierunku domu. Po drodze załapałem się jeszcze na coroczne igrowe zawody kajakowe. Chętnych do ścigania się kajakiem po tych mętnych wodach nie brakowało :P
Hmm, kajakarz jaki jest każdy widzi ;)© Goofy601
Kłodnicka "woda" :P© Goofy601
Grunt to odpowiedni ubiór ;)© Goofy601
Chętnych nie brakuje :)© Goofy601
Zmiana drużyn© Goofy601
Niektórzy zawodnicy walczyli naprawdę zawzięcie
Kto szybciej? ;)© Goofy601
Czyżby nowi faworyci? :)© Goofy601
A niektórzy na luzie i z pieśnią na ustach ;)
Z pieśnią na ustach przez kłodnickie odmęty ;)© Goofy601
Pokibicowałem trochę, lecz niebawem na niebie znów zaczęły się dziać dziwne rzeczy, więc zarządziłem szybki odwrót.
Straż ładnie komponuje się z Czerwoną Chemią :)© Goofy601
Na koniec jeszcze niecodzienne ale miłe spotkanie :)
Dwie Gazele... bo w stadzie raźniej ;)© Goofy601
.
Dane wyjazdu:
109.30 km
0.00 km teren
05:21 h
20.43 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Wielkosobotni Churching 2014 - na bogato :)
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 29.05.2014 | Komentarze 2
Utarło się, że w Wielką Sobotę (jeśli tylko pogoda pozwoli) wsiadam na rower i ruszam nawiedzić okoliczne kościoły. Pomijając względy religijne i chęć pomodlenia się chwilę przy Bożym Grobie jest to też znakomita okazja by zajrzeć do wnętrza najczęściej zabytkowych świątyń. Na co dzień są zwykle pozamykane na cztery spusty, a właśnie w ten jeden dzień w roku stoją otworem dla rowerowego turysty i to bez ryzyka przeszkodzenia w jakimś ważnym nabożeństwie. W poprzednich latach zwiedziłem w ten sposób większość kościołów w mojej najbliższej okolicy. Tym razem podjąłem się ambitniejszego zadania i postanowiłem zmierzyć się ze Szlakiem Architektury Drewnianej a konkretnie z Gliwicką jego pętlą. Taka poniekąd rowerowa pielgrzymka ;)Załatwiwszy sobie godne zastępstwo do święconego koszyka, wczesnym rankiem (ok 10:00 :P) ruszam w kierunku pierwszego punktu na trasie. Pogoda zapowiada się idealnie. Sucho, słonecznie no i ten silny wiatr w plecy... :)
Dosyć sprawnie docieram do Księżego Lasu. Fajnie znów zobaczyć dawno nie odwiedzane wioski. Trochę się pozmieniało, drogi jakby równiejsze ;) Kościół p.w. św. Michała wielokrotnie już miałem przyjemność oglądać z zewnątrz. Teraz jednak zgodnie z moimi przypuszczeniami drzwi są otwarte :)
W Lesie, w Księżym Lesie© Goofy601
Kościół stoi otworem :)© Goofy601
Na Szlaku Architektury Drewnianej© Goofy601
Trwają przygotowania do Świątecznych uroczystości. Początkowo nieufne Panie po małym wywiadzie środowiskowym "Kto?" "Po co?" i "Dlaczego z aparatem?" w końcu pozwalają mi się trochę rozejrzeć a nawet pstryknąć kilka zdjęć. Podobno Proboszcz nie lubi jak się kręcą różni tacy i fotografują...
Kościół św. Michała - ołtarz© Goofy601
Kościółek nieduży, ale ładny. Trochę szkoda, że ściany z 1494 roku pokrywa warstwa tynku i farby ;) Ale i tak warto było tu zajrzeć.
Kościół św. Michała - sklepienie© Goofy601
Boży Grób w Księżym Lesie© Goofy601
Opuszczam Księży Las z poczuciem, że to będzie dobry dzień. Następny punkt to już ziemie jeszcze przeze mnie rowerowo nie zdobyte. Chwilę zajmuje mi odnalezienie schowanego w dolince kościoła p.w. Wszystkich Świętych w Sierotach. Dużo większy od poprzedniego, z wyraźnie zarysowaną dzwonnicą.
Drewniany kościół w Sierotach© Goofy601
Drewniany kościół w Sierotach - od frontu© Goofy601
Soboty© Goofy601
Zwiedzanie zaczynam od rundki wokół kościoła. Jest murowane prezbiterium, drewniane soboty i kilka starych nagrobków. Niektóre z kolorowymi naklejkami...
Czyżby znów natrętna reklama? ;)© Goofy601
Na szczęście nie są to kolejne natrętne reklamy kredytów "chwilówek" tylko pomysłowa interwencja Proboszcza ;)
Pomysłowy Proboszcz :)© Goofy601
Pora zajrzeć do środka :)
Kościół w Sierotach - zajrzyjmy do środka© Goofy601
Ściany w drewnianej części pomalowano na jednolity kolor natomiast murowaną część zdobią piękne gotyckie polichromie.
Kościół w Sierotach - ołtarz© Goofy601
Trwa adoracja, więc nie szaleję zbytnio z aparatem. Dyskretne kilka fotek i już się zbieram. ;)
Kościół w Sierotach - Boży Grób© Goofy601
Przy wyjściu pod drzewem stoi zaparkowany typowy "rower wiejski", za to z odświętnym pokrowcem na siodełko ;)
Odświętny pokrowiec :P© Goofy601
Z Sierot już niedaleko do Zacharzowic - trzeciego kościółka na trasie. Piszę kościółka, bo kościół p.w. św. Wawrzyńca jest na prawdę nieduży. Za to niedawno otrzymał nowe pokrycie ścian i dachu. Chyba przyzwyczaiłem się, że drewniane kościoły mają raczej ciemny kolor i to nowe drewno jakoś razi... ;) Tak czy inaczej po raz pierwszy dziś drzwi zastałem zamknięte. Cóż, widocznie parafia za mała...
Kościół w Zacharzowicach© Goofy601
Na pocieszenie kawałek dalej wypasiona siedziba OSP. Orzełek chyba jeszcze bez korony ;)
OSP Zacharzowice :)© Goofy601
W Pniowie mijam ruiny jakiegoś majątku ale niestety nie czas dziś na ich zwiedzanie. Może innym razem.
Pniów - ruiny gospodarstwa© Goofy601
Jedzie się świetnie. wiatr energicznie popycha, na liczniku często gości 30km/h lub więcej. Droga również bardzo widokowa :) W oddali pokazały się już szklarnie w Paczynie. Aż nabrałem ochoty na świeżego pomidorka... ;)
Szklarnie w Paczynie© Goofy601
Przez zielone pagórki :)© Goofy601
Kościół w Paczynie okazuje się być drewnianą dzwonnicą, do tego zamkniętą na solidną kłódkę. Moją uwagę przyciąga natomiast intrygujący napis wyłaniający się spod tynku domku naprzeciwko :) Ktoś ma pomysł co tu się mogło znajdować?
Kościół w Paczynie i drewniana dzwonnica© Goofy601
Zamknięte na głucho ;)© Goofy601
Paczyna - tajemniczy napis spod tynku© Goofy601
Już za chwilę muszę się zmierzyć z bardzo silnym bocznym wiatrem. Momentami muszę się mocno odchylać w stronę jezdni by nie wylądować w rowie. Do tego te koleiny... Jak na złość żadnego krzaczka tylko kwitnące drzewa owocowe ;)
Pospiesznie mijam pałac w Bycinie (nie zmienił się nic a nic. No może trochę więcej papy z dachu odpadło :/ ) Wpadam na szosę na Ujazd. Wiatr dodaje skrzydeł i malowniczo rozwiewa zboża na mijanych polach. W okolicach Jeziora Pławniowickiego odbijam w prawo do Poniszowic. Krajobraz niczym wyjęty z Windowsa ;)
Gdyby nie ta szosa widoczek znajomy ;)© Goofy601
Tu nawiedzam kościół pw. Św. Jana Chrzciciela z 1499r. Jak dotąd jeden z moich faworytów na trasie. Sądząc po kolorze drewna również niedawno przechodził remont. Jest jednak bardziej rozbudowany, posiada boczną kaplicę, częściowo zabudowane soboty a obok znajduje się również drewniana dzwonnica.
Kościół w Poniszowicach© Goofy601
Tajemnicza tablica© Goofy601
No ale zajrzyjmy do środka. Wnętrze również pomalowano na kremowo o zgrozo olejna farbą. Cóż, pewnie łatwiej się myje. Wystrój wnętrza ratuje piękny barokowy ołtarz. Gdzieniegdzie da się zauważyć mozolnie wydobywane spod farby fragmenty polichromii. Ciekawym elementem wnętrza (którego nie widywałem wcześniej) jest loża kolatorska, czyli coś w rodzaju strefy dla VIPów. Małe zdobione okienko w bocznej ścianie prezbiterium było przeznaczone dla osób mających znaczny wkład w powstanie kościoła - patronów lub fundatorów. Jeśli dobrze zauważyłem loża posiada też osobne wejście nad zakrystią.
Kościół w Poniszowicach - ołtarz© Goofy601
Loża kolatorska© Goofy601
Miejscem oddającym "drewnianość" tego kościoła są na pewno zabudowane soboty. Światło wpadające przez niewielkie świetliki tworzy przyjemny półmrok. Tu właśnie umieszczono pamiątkowe tablice ku pamięci poległych w I i II wojnie parafian z należących do parafii miejscowości. Jadąc przez kolejne wioski zauważyłem, że jest to dość częsta praktyka. Z tym że, zwykle nazwiska i daty wypisane są na pomnikach lub krzyżach. Tu mamy spore tablice. Z I wojny po niemiecku z II po polsku.
Tablica pamięci ofiar I Wojny Światowej© Goofy601
Tablica pamięci ofiar II Wojny Światowej© Goofy601
Klimatyczny detal :)© Goofy601
Tą samą trasą wracam do głównej szosy. Wiatr radośnie popędza obłoczki na niebie i mnie przy okazji też. Na liczniku 40 km/h, równiutki asfalt. kilometry same lecą. Tylko czemu kolarze jadący w przeciwnym kierunku jadą tak powoli...? Na odpowiedź nie muszę długo czekać. W ekspresowym tempie mijam Łany, lecę sobie spokojnie z górki, skręcam w lewo na Rudziniec i... piekielnie mocny podmuch wiatru prawie wyrzuca mnie z drogi. Musiał skubany przybrać na sile, dlatego jechało się tak dobrze :P
Otrząsnąwszy się z szoku, pochylony 30 stopni na lewą burtę kontynuuję podróż w kierunku Rudzińca, gdzie czeka na mnie kościół pw. Św. Michała z 1657r.
Kościół w Rudzińcu© Goofy601
Oglądałem go kiedyś z zewnątrz. Teraz pora zajrzeć do środka. No tak, ale gdzie są drzwi? ;) Okazuje się, że trzeba przejść pod dzwonnicą. Wnętrze tajemnicze i trochę mroczne. Wchodzę przez niskie ale masywne drzwi. Tu również trwa adoracja.
Tylko gdzie szukać wejścia? ;)© Goofy601
Zapraszamy do środka :)© Goofy601
Tym razem ołtarz jest skromny, ale barokowe polichromie można by oglądać godzinami. Dobrze że choć tu na przestrzeni wieków nie trafił się artysta malarz z kubełkiem farby olejnej... ;)
Wnętrze kościoła w Rudzińcu© Goofy601
Apokalipsa chyba ;)© Goofy601
Oglądać można by długo, ale czasu starczy jedynie na chwilę kontemplacji i pora ruszać dalej. Następny cel znajduje się w Bojszowie. Wiatr boczno-twarzowy nie ułatwia zadania. Już w Rudnie widzę, że nie przywiał dobrych wieści. Chmurzy się i zaczyna lekko kropić. Może przejdzie bokiem? ;)
Rudno - nadciąga deszcz ;)© Goofy601
W Bojszowie kropi już całkiem konkretnie. Chwilę zajmuje mi znalezienie kościoła pw. Wszystkich Świętych z początku XVI wieku. Problem w tym, że są tu dwa kościoły i to obok siebie. Trudno się zatem dziwić, że czuwanie zorganizowano w większym i nowszym a drewniany pozostał zamknięty. Pozostały mi zatem oględziny zewnętrzne.
Drewniany kościół w Bojszowie© Goofy601
Kościół w Bojszowie, niestety zamknięty© Goofy601
Na pocieszenie trafiła się ciekawa cmentarna pompa ;)
Pompka cmentarna :)© Goofy601
Nie mając widoków na przeczekanie pod dachem ruszam dalej w kierunku Rachowic. Po chwili zaczyna się las i koszmarne dziury w jezdni. Cóż, jak już nie wieje to mnie chociaż wytelepie na tych cienkich oponkach ;) W Rachowicach pierwsza dwujęzyczna tabliczka i... asfaltowy dywanik równy jak stół. Przypadek? :P
Zwróćcie uwagę na zmianę nawierzchni ;)© Goofy601
Rachowicki kościół pw. Trójcy Świętej różni się od wcześniejszych budową. Prezbiterium i spora część nawy głównej jest murowana. Dalszy ciąg wraz z dzwonnicą tradycyjnie w drewnie. Całość z przełomu XV i XVI wieku. Wnętrze bardzo skromne. Poza ołtarzem i kilkoma rzeźbami próżno tu szukać zdobień czy polichromii. Ot prosty wystrój wiejskiego kościółka. Spędzam tu jakiś czas w ciszy, chcąc choć na chwilę uciec od tego ciągłego gwizdu wiatru ;)
Kościół w Rachowicach© Goofy601
Boży Grób w kościele w Rachowicach© Goofy601
Nie chcąc pakować się w największe deszczowisko ruszam jeszcze chwilę z wiatrem w kierunku Sierakowic. Tu, nad niewielkim jeziorkiem położony jest najdalszy z dzisiaj założonych celów - kościół pw. Św. Katarzyny z 1675r.
Kościół w Sierakowicach© Goofy601
Tak właśnie rozumiem pojęcie "drewniany kościółek" - pociemniałe drewno i ewentualnie mech. Świeżutki gont do mnie jakoś nie przemawia ;)
Ciemny i omszały - autentyczny ;)© Goofy601
Znów mam szczęście - otwarte. Wnętrze po prostu cudowne. Praktycznie każda płaska powierzchnia pokryta, wizerunkami świętych, scenami biblijnymi lub cytatami. Nawa główna, prezbiterium, po prostu wszystko. Do tego mogę to wszystko podziwiać nie przeszkadzając nikomu :)
Wnętrze kościoła w Sierakowicach© Goofy601
Malowidła są wszędzie :)© Goofy601
Po opuszczeniu tej uczty dla oczu przyszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. A właściwie zderzenie ze ścianą wiatru. Nie pamiętam czy kiedykolwiek musiałem się tak z wiatrem namęczyć. A przecież to najdalej od domu wysunięty fragment trasy :P Cały odcinek do Ostropy to jedna wielka orka. Mozolnie, czasem nawet 5km/h byle do przodu. Tuje w ogródkach zagięte do ziemi, tablice reklamowe niemiłosiernie trzeszczą, minęło mnie nawet przelatujące na wysokości głowy wiaderko po farbie... :P
Jakimś cudem dokulałem się pod kościół pw. Św. Jerzego w Ostropie. Znów, z racji obecności w pobliżu murowanego obiektu, drewniany pozostał zamknięty. Szkoda, bo miałem nadzieję zobaczyć odnowione malowidła. Nowy gont nabrał już trochę "patyny" więc i w środku pewnie jest co pooglądać.
Niedawno remontowany kościół w Ostropie© Goofy601
Zbieram zabawki i ruszam dalej. Mżawka odpuszcza a i między domami jedzie się lżej. Tak docieram do centrum Gliwic, gdzie również znajduje się drewniany zabytek. W prawdzie przeniesiony tu z okolic Olesna ale jak najbardziej kompletny. Kościół pw. Wniebowzięcia MB z 1493r. swoją spokojną bryłą ani trochę nie zdradza, co kryje się wewnątrz. Przyciskając wielką metalową kulę na klamce wchodzę najpierw do zaciemnionego pomieszczenia pod dzwonnicą a później... do wnętrza jak z dziecięcej kolorowanki ;) Takich kolorków jeszcze w kościele nie widziałem :) Dodatkowo od razu poznać, że po przenosinach jest to już miejski przybytek. Boży Grób z niebieskim LED-owym podświetleniem świadczy o tym najlepiej ;)
Kościół w centrum Gliwic© Goofy601
Klameczka ;)© Goofy601
Kolorowe sklepienie© Goofy601
Pastelowo jak się patrzy ;)© Goofy601
LED-owe podświetlenie grobu to jest to ;)© Goofy601
Wnętrze kościołw w Gliwicach© Goofy601
Drogę do ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki oprócz wiatru uprzyjemnia mi mżawka. Cóż, z cukru nie jestem a do domu dojechać muszę. Czekoladowy baton na stacji natychmiastowo poprawia mi humor ;)
Gdy docieram pod kościół pw. Matki Boskiej w Szałszy pada już nawet dość mocno. Niestety, tu również zastaję zamknięte drzwi. Akurat w taką pogodę... ;)
Kościół w Szałszy© Goofy601
Pod daszkiem czekam aż przestanie padać. Teraz powrót do domu to już czysta formalność. Wiatr mi nawet zobojętniał. W końcu jedziemy razem już od 40 km :P Do domu docieram przed zmrokiem, wymęczony ale szczęśliwy z realizacji planu.
Całkiem przypadkiem wyszła z tego mocna "setka". Trochę wymęczona, ale bogata w atrakcje i trochę pouczająca. Dotarłem do 12 drewnianych kościołów, 7 z nich udało się zwiedzić od środka :) Można zatem powiedzieć, że w sposób uduchowiony spędziłem ten dzień na siodełku :)
Tym czasem Wam wszystkim tu zaglądającym życzę zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!!!
Rokitnica-Wieszowa-Kamieniec-Księży Las-Łubie-Kopienica-Sieroty-Zacharzowice-Pniów-Paczyna-Bycina-Niewiesze-Poniszowice-Niewiesze-Łany-Rudziniec-Rudno-Bojszów-Rachowice-Sierakowice-Sośnicowice-Ostropa-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Czekanów-Wieszowa-Rokitnica
Dane wyjazdu:
34.20 km
6.40 km teren
02:14 h
15.31 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Do pracy 17/2014 oraz gdzie koła poniosą ;)
Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 16.04.2014 | Komentarze 2
Dzisiejszy dzień znowu przywitał mnie ładną pogodą :) Nic tylko skorzystać ze słoneczka i wybrać się na rowerowy spacer. Gdzie? Gdzie koła poniosą. Czasem trzeba tak bez celu. Skusi jakaś dróżka, zobaczyć do jest na jej drugim końcu. Można w ten sposób odkryć ciekawe rzeczy. Tak było i dziś ;)Ruszyłem w kierunku Zabrza, najpierw przez Sośnice, gdzie trafiłem na ciekawe domki. Prawdopodobnie dawna kolonia górnicza. Szeregowce, parterowe lub z piętrem, o spadzistych dachach (z poddaszem), wąskie. Z tyłu za każdym przynależny pas ziemi na ogródek/trawnik oraz garaż/komórka w zależności jak kto sobie zaaranżuje. Mimo, że powierzchnia mieszkalna nie wydaje się zbyt duża wszystkie wygody posiadania małego domku zostały zapewnione. Kiedyś to się budowało. Nie to co te baraczki teraz - bez fundamentu, bez strychu, byle tanio, byle szybko. Tylko jak w tym mieszkać? Dawniej myślano o potrzebach mieszkańców takiego osiedla a nie o szybkim zysku... ;) No ale dość już tego gderania :P. Okolica cicha i spokojna. Ulice trochę jakby z innego regionu polski ;)
Górsko :)© Goofy601
Ul. Tatrzańska© Goofy601
Chwilę później wyjeżdżam na znaną mi już drogę w do Zabrza. Dziś się nie spieszę, więc jest okazja sfocić ładne ceglane elewacje.
Cegła też może zdobić :)© Goofy601
Kawałek dalej zapuszczam się na chwilę spenetrować nowy zjazd z DTŚki. Już niedługo tu będzie się kończyła. Węzeł już gotowy. W stronę Gliwic jak widać jeszcze grzebią. Nie szwendam się tu zbyt długo by nie drażnić ochrony ;) Inspekcja wypadła pomyślnie ;)
Zjazd z DTŚki© Goofy601
Wracam na główna drogę, by już po chwili odbić na niebieski szlak rowerowy. Zawsze gdy tędy jadę powtarzam sobie, że muszę sprawdzić dokąd biegnie ten odcinek. Okazja trafiła się sama ;) Początkowo szlak wiedzie nieco dziurawą asfaltową ścieżką wzdłuż torów.
Niebieski szlak rowerowy© Goofy601
Gdy droga zmienia się w szutrową, a właściwie kamienistą (kamienia podkładowego wszak przy torach nie brakuje ;) ) odbijam na ciekawie wyglądającą ścieżkę z płyt...
Ciekawe dokąd prowadzi?© Goofy601
Niestety okazuje się być ślepa. Prowadzi do szybu wentylacyjnego kopalni Sośnica. W środku lasu olbrzymie wentylatory tłoczą powietrze do podziemnych chodników. Widok ciekawy, taka harmonia industrialu z przyrodą. Niestety na płocie wiszą tablice z zakazem fotografowania więc musze obejść się smakiem :/
Podjeżdżam z powrotem do kamienistej ścieżki. Wrodzona niechęć do zawracania kieruje mnie dalej niebieskim szlakiem. "No przecież jak jest szlak, to gdzieś muszę wyjechać" ;)
Niebieskiego szlaku ciąg dalszy© Goofy601
Ścieżka robi się coraz węższa, ale i ciekawsza. Pomiędzy młodymi brzózkami rafia się a to jakaś kładka z podkładów, a to urokliwe jeziorko oplecione wiekowym rurociągiem. Lubię takie klimaty :)
Mostek© Goofy601
Jeziorko ze specyficznym "ogrodzeniem" :)© Goofy601
Za kolejnym zakrętem stromy podjazd pod górę. Zaraz zaraz, czy ja przypadkiem nie dojechałem na hałdę? Oczywiście, chciałem tu kiedyś przyjechać , ale nie dziś, no i na pewno nie tym rowerem... Przecież to Gazela a nie za przeproszeniem kozica, żeby się po hałdach telepać ;)
No ale cóż, skoro już tu jestem, skoro ktoś wyznaczył tędy szlak prawdopodobnie dla rodzinnych wycieczek za miasto, to powinno się dać przejechać ;)
Trochę pchania pod górkę wzdłuż zaimprowizowanego toru zjazdowego i już mam nieco inny pogląd na sytuację. Jedziemy :)
Stąd bym nie zjechał ;)© Goofy601
I niech mi ktoś powie, że hałdy to jałowe, toksyczne, brzydkie składowiska odpadów. Jak dla mnie krajobrazy nie gorsze niż w Beskidach ;)
Wiosna na hałdzie :)© Goofy601
Wiosna na hałdzie© Goofy601
Nie, to nie w górach ;)© Goofy601
Odbijam jeszcze na chwilę na niezalesiony wierzchołek. Widok mocno mnie zaskoczył. Widoczność dziś nieszczególna, a widać dokładnie największą zabrzańską wieżę ciśnień, kościół św. Anny, oraz odległe kopalnie w Rudzie Śląskiej. A wszystko to łania się z zielonego morza rosnącego u podnóża hałdy lasu :) Aż korci by przyjechać tu przy dobrej widoczności. Kto wie, może Beskidy się zobaczy? :)
Wieża ciśnień© Goofy601
Wieża kościoła św. Anny w Zabrzu© Goofy601
Kopalnia Bielszowice© Goofy601
Jak kozica :P© Goofy601
Widoki wspaniałe, ale i dzień krótki. Pora pomyśleć o znalezieniu drogi do domu. Wracam na niebieski szlak i długim, częściowo piaszczystym duktem docieram na dół. Trasa zdecydowanie dla roweru górskiego, ale "Kozica" i jej torpedo dają nieźle radę ;)
Szlak skręca w kierunku Bojkowa, a ja podążam dalej wokół hałdy. Przecież musi się ją dać objechać. Szeroka szutrówka przecież musi gdzieś prowadzić. Jedzie się miło, widoczki ładne, ale zjazdu na Sośnicę jak nie było, tak nie ma ;) Słońce jest już bardzo nisko, a ja nie mam przedniej lampki. Wszak tylko na poobiedni spacer pojechałem ;)
Gdzieś się musi kończyć© Goofy601
Wreszcie sprawdza się czarny scenariusz i droga kończy się ślepo, a konkretnie Kłodnicą ;) Jak później doczytałem dało się tędy przejechać, ba nawet był szlak rowerowy, ale droga przestała istnieć po wybudowaniu węzła Sośnica. Eh, te autostrady. Żadnego z nich pożytku... ;)
Kłodnica© Goofy601
Nie mając większego wyboru odbijam w prawo, znów pod górę. Nie mam zamiaru zostać tu po zmroku ;) Trafiam na nowszą część, bardziej podobną do typowego wyobrażenia o hałdzie. Tu w końcu udaje mi się znaleźć jakieś oznaki bytowania człowieka ;)
Pierwsze siedliska ludzkie ;)© Goofy601
Ta część zdecydowanie nie nadaje się do rekreacyjnego jeżdżenia rowerem. Pracują maszyny, jeżdżą ciężarówki... Podążając za dwiema takimi znalazłem w końcu wyjazd z terenu kopalni. Kiedy na niego wjechałem nie wiem, bo żadnych tablic nie było. Teraz natomiast wszędzie pełno zakazów wstępu. No ale skoro ja właśnie z tej hałdy "zstępuję" to chyba nikt nie powinien się czepiać prawda? ;)
Dojechałem na Sośnicę, skąd już bezproblemowo trafiłem do domu (jeszcze przy świetle słonecznym ;) )
Oto jak zwykły spacer może przerodzić się w ciekawą przygodę. Na Hałdę oczywiście wrócę, ale ma się rozumieć o normalnej porze i z odpowiednim sprzętem. Gazela dała radę, ale zdecydowanie lepiej jej będzie na asfaltowych ścieżkach ;)
Gliwice-Sośnica-Gliwice
Dane wyjazdu:
114.10 km
0.50 km teren
05:30 h
20.75 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Cięcie kosztów ;)
Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 15.04.2014 | Komentarze 6
Poszczęściło mi się ostatnio. Upolowałem na portalu aukcyjnym ciekawy, prawie nowy przewodnik po Czechach za jedyne 1.25zł. W takiej sytuacji opłata za przesyłkę kurierską wydała mi się niestosownie wysoka. Oczywiście czym prędzej umówiłem się na odbiór osobisty, w końcu Bojszów tuż za Gliwicami leży, więc podjadę sobie rowerkiem. Szybko i bez dodatkowych kosztów. Cóż, czytanie ze zrozumieniem nie boli... Bojszów ku mojemu zdziwieniu okazał się Bojszowami. Jakby nie patrzeć trochę dalej ;) Co zrobić, słowo się rzekło...Sobotnim przedpołudniem ruszyłem więc w stronę nie znanej mi dotąd wioski w powiecie bieruńsko-lędzińskim. Doskonała okazja by przetestować Demota na dłuższym dystansie :) Pogoda dopisała a lekki wiatr w twarz przyjemnie chłodził. Rower dalej trochę narowisty, ale już jakby bardziej poddawał się mojej woli. Chyba musimy się dotrzeć :) Duży blat, wąskie koła, raz dwa i dotarłem do Mikołowa. Tu mała przerwa na przebranie i fotki.
Rynek w Mikołowie© Goofy601
Znów mnie domy śledzą ;)© Goofy601
Mikołów podjazdami stoi, tak więc przetestowałem sobie wszystkie możliwe ułożenia łańcucha. Wynik? Da się komfortowo jechać nawet pod górkę. Przyjemność z jazdy odbierały mi jedynie wszędobylskie koleiny i intensywny ruch samochodowy. Następnym razem dokładniej zaplanuję trasę, bo droga Mikołów-Tychy była chyba najmniej przyjemnym odcinkiem dzisiejszej wycieczki.
Przyszła kolej zmierzyć się z Tychami. Przebrnięcie przez to olbrzymie blokowisko zajęło mi prawie godzinę. Muszę przyznać, że gdyby nie bardzo czytelne oznakowanie i liczne ścieżki rowerowe z pewnością bym się tu zgubił ;)
Bloki po horyzont ;)© Goofy601
Ścieżki występują tu we wszystkich możliwych odmianach. Od dziurawych chodników z namalowanym rowerkiem, poprzez klasyczną czerwoną kostkę aż po prawdziwe perełki - idealnie równe z kolorową, przyczepną nawierzchnią. Tak więc nie sposób się nudzić. Jadąc z północy na południe miasta można spróbować wszystkiego :)
Jak w kraju kwitnącej wiśni... :)© Goofy601
Oczywiście bloki w różnych kolorach i kształcie to nie jedyna (choć dominująca) zabudowa Tychów. Trafiłem też na inne perełki
Tyska Piramida© Goofy601
A także kościół z dzwonnicą jakby właśnie przygotowaną do odpalenia ;)
Kościół pw. Błogosławionej Karoliny© Goofy601
Tuż przy plebani ciekawie wyposażony Dom Parafialny ;)
Coś dla ducha© Goofy601
I coś dla ciała ;)© Goofy601
Wy jesteście solą ziemi... ;)© Goofy601
Gdy tylko wyrwałem się z tego uporządkowanego, betonowego świata, trafiłem znów na tak lubiane wiejskie, kręte dróżki. Asfalt, pola, lasy... no czego chcieć więcej? :)
Polne kręte drózki :)© Goofy601
Wreszcie u celu© Goofy601
Tym sposobem dotarłem do Bojszów (tych właściwych ;) ). Pod wskazanym adresem sfinalizowałem transakcję z bardzo miłym, aczkolwiek zaskoczonym panem. Cóż, przez telefon zapomniałem wspomnieć że przyjadę rowerem ;)
Korzystając z okazji postanowiłem trochę pozwiedzać. Pierwsze wzmianki o wsi Bojszowy pochodzą z 1368r, tak więc na pewno jest tu coś ciekawego do zobaczenia.
Już sam herb wygląda dość zagadkowo.
Bojszowy - herb© Goofy601
Sprawę bardzo ułatwiła ustawiona w '"centrum" mapa, z zaznaczonymi ważniejszymi ciekawostkami w okolicy.
Na przykład figura św. Floriana z 1768r.
Bojszowy - Św. Florian© Goofy601
Z trochę nowszych pomników kawałek dalej trafiłem na taką oto instalację poświęconą św. Barbarze i tragicznie zmarłym górnikom.
Bojszowy - pomnik pamięci górników© Goofy601
Św. Barbara© Goofy601
Chyba najbardziej rzucającym się w oczy świadkiem miejscowej historii jest kościół Narodzenia Św. Jana Chrzciciela. A raczej teren wokół niego i cmentarz. Jest tu wskazane miejsce, gdzie w 1581r. wzniesiono drewniany, nieistniejący już kościół, a także miejsca pochówku właścicieli tutejszych ziem. Obecny, murowany budynek kościoła ma ok 110 lat.
Miejsce głównego ołtarza starego kościoła© Goofy601
Tablica© Goofy601
Płyta nagrobna właściciela Bojszów© Goofy601
Stare i nowe :)© Goofy601
Kolejny podpis mistrza kamieniarskiego do kolekcji ;)
Autor pomnika© Goofy601
W cieniu kościelnej wieży zrobiłem sobie dłuższą przerwę na jakiś mały posiłek, w międzyczasie zastanawiając się, jak ominąć centrum Tychów w drodze powrotnej. Mimo szczegółowej analizy mapy wyszło mi, że jakbym nie kombinował nie zdążę przed zmrokiem. Zatem pozostał mi powrót tą samą trasą.
Kombinowanie nad mapą ;)© Goofy601
Jeszcze tylko pamiątkowa fotka pod 600-letnim dębem Świętojanem i w drogę.
Dąb Świętojan© Goofy601
Powrót okazał się nie taki straszny. Wprawdzie znowu pod wiatr ale za to z górki ;) Dotarłem do domu w sam raz na pożywną kolację (albo późny obiad, jak kto woli ;) ) W tym całym zamieszaniu nie zauważyłem, że cały dzień jechałem w pełnym słońcu bez jakiegokolwiek kremu z filtrem. Kolarska opalenizna gwarantowana. Oj, będzie piekło... :P
Morały z dzisiejszego wyjazdu są dwa:
- należy dokładnie czytać gdzie ma się odbierać towar zakupiony przez internet ;)
- każdy pretekst do zrobienia dłuższej trasy jest dobry :P
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Kończyce-Paniówki-Borowa Wieś-Śmiłowiec-Mikołów-Wilkowyje-Tychy-Bojszowy-Tychy-Wilkowyje-Mikołów-Śmiłowiec-Borowa Wieś-Paniówki-Przyszowice-Makoszowy-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica