Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
10.90 km
0.00 km teren
01:00 h
10.90 km/h:
Maks. pr.:20.00 km/h
Temperatura:-6.0
Podjazdy: m
Po paliwo :P
Czwartek, 26 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 0
Tak tak, po paliwo :) To teraz drogocenny surowiec, więc trzeba brać jak jest tanio ;) Dobry pretekst żeby wyjść na rower. Załadowawszy pięciolitrowy kanister na pakę zimówki ruszyłem w stronę Stolarzowic. Mróz nie przeszkadzał nawet za bardzo. Po drodze mała sesja zdjęciowa przy budowanym wiadukcie A-jedynki.Zdjęcie grupowe :P© Goofy601
Wiadukt A1 w Stolarzowicach - sie buduje.© Goofy601
No i oczywiście moje ulubione miny kierowców gdy wlewam paliwo do kuferka :P Tego już niestety nie mogę sfotografować ;)
Powrót tą samą drogą, od Helenki ścieżką rowerową. To chyba jedyny w okolicy nieodśnieżony trakt.Za to umiejętnie zadeptany ;)
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Helenka Rokitnica
Kategoria 0 - 25km, Białe szaleństwo :)
Dane wyjazdu:
8.30 km
0.00 km teren
00:42 h
11.86 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy: m
Weekend, więc może by tak na rower? ;)
Sobota, 21 stycznia 2012 · dodano: 21.01.2012 | Komentarze 1
Kto by przypuszczał, że zostanę "weekendowym jeźdźcem" ;) Cóż, lepsze to niż nic. Wraz z nastaniem śniegiui soli odstawiłem Granda na zimowy odpoczynek. Po ostatnich szaleństwach na Orkiestrowej Masie należała mu się porządna kąpiel, smarowanie i odpoczynek. Dostanie nowe części i przejdzie gruntowny przegląd. Teraz do akcji wkracza Zimówka ;) Najwyższy czas, wszak to już druga połowa stycznia. Obfite smarowanie ubiegłej wiosny przyniosło zamierzony efekt - otarty z kurzu i podpompowany rower był praktycznie gotowy do jazdy. Pozostało tylko włożyć naładowany akumulator, przeprogramować licznik i w drogę :) Swoją drogą, to nie wiem dlaczego baterie do licznika od zeszłego roku podrożały o 100%. Kryzys czy co? :/Plan na dziś nie był ambitny. Właściwie była to improwizacja. Chciałem się dotrzeć do roweru i trochę przewietrzyć. Odwilż nie jest najlepszym czasem do jazdy po nieodśnieżonej ścieżce rowerowej. W prawdzie miłośnicy spacerów z pieskiem i nordic walkingu wydeptali całkiem fają ścieżynkę, jednak w błocie pośniegowym nie pomogło to zbyt wiele w przemieszczaniu się na przód ;) Dalej już tylko tam gdzie względnie odśnieżone. Przyjdzie poczekać na mróz.
Tajemniczy dom ogrodnika.© Goofy601
Zrobiłem kilka kółek po Rokitnicy. Z siodła Zimówki można w spokoju kontemplować okolice. Stara stacja CPN powoli odchodzi do przeszłości. Miałem nadzieję, że jeszcze zdążę sfocić ten budynek, a tu proszę, już zbiorniki wykopane. Ciekawe co tu teraz wybudują?.
Wykopany zbiornik rokitnickiego CPNu© Goofy601
Jeszcze tylko pętelka po Budowlanej i zbieram się na obiad. Jak na pierwszy raz wystarczy :)
Kategoria 0 - 25km, Białe szaleństwo :)
Dane wyjazdu:
81.50 km
0.00 km teren
05:22 h
15.19 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
WOŚPowa Masa Krytyczna :)
Niedziela, 8 stycznia 2012 · dodano: 09.01.2012 | Komentarze 1
Pogoda nie zna litości :P Od rana pochmurno i wszystko zlane wodą. Do tego temperatura mocno niezachęcająca. Ale co mi tam, jadę - cel jest szczytny, a z cukru nie jestem. Trochę ciuchów na zmianę ciepła herbata do termosu i w drogę - na Świąteczną, Orkiestrową Masę Krytyczną :)Zapowiadany dystans wydawał mi się w tych warunkach dość spory, a i jak zwykle nie mogłem się zebrać do wyjścia. Postanowiłem więc masę złapać w Zabrzu - jak będą przejeżdżać. Jadąc mokrymi ulicami miałem już przedsmak tego że lekko nie będzie ;) Na Bytomskiej podpytałem Pana Policjanta co i jak i rozpocząłem oczekiwanie. Po dłuższej chwili ukazał się sporej wielkości peleton z białym bicyklem na czele. Wszyscy nie licząc grupy porządkowej w jednakowych kamizelkach :)
Nadjeżdża WOŚPowa Masa :)© Goofy601
W cale nie jest łatwo dogonić żółto-pomarańczową grupę, bo nadają całkiem słuszne tempo. Moja kamizelka nosi barwy ZMK. Szybko namierza mnie Roman i zbieram reprymendę, że tylko ja z Zabrza jestem, gdzie są inni, i że wstyd... no ale o co mu chodzi? Przecież ja jestem... :P
Na drodze mokro i dżdżyście. Czuje jak zaczynają mi przemakać rękawiczki. Wokół pusto i co tu dużo mówić smutno. Szkoda, bo to przecież taki piękny dzień - 20 finał WOŚP. No i ci zmoknięci wolontariusze... Kolorowy peleton nie traci jednak wigoru i twardo pedałuje w stronę Bytomia.
W kolumnie spotykam Mariusza. Nie widzieliśmy się ho ho i jeszcze trochę, chyba od liceum. Jak się okazuje również przerzucił się na rowerowy tryb życia. No to mam kompana do rozmowy ;)
Jak to przy gadaniu na rowerach droga szybciej mija (tylko gardło boli :P) i ani się obejrzałem jak znaleźliśmy się pod BCK gdzie czekał już na nas gorący poczęstunek :) Tego właśnie było trzeba - talerz ciepłej zupy i buła do tego :)
Kolejka po krupnik :)© Goofy601
Po odstaniu swojego można już było pałaszować :)
Gorący krupnik i coś do gryzienia :)© Goofy601
W międzyczasie w tłumie rowerzystów kręcili się osobnicy o dość nietypowym wyglądzie. Mimo że uzbrojeni to na szczęście nie groźni ;)
Właściwie to jaka to epoka...?? :P© Goofy601
Na postoju była też wreszcie okazja przywitać się ze znajomymi, zmienić rękawiczki na cieplejsze i suchsze a także zaopatrzyć w kamizelkę okolicznościową oraz numerek startowy. Pogaduchy, żarty, wesoła atmosfera, ale trzeba jechać dalej. Darek i Kosma decydują się wracać. Podobnie McAron. Cóż, nie wszyscy lubią moknąć i marznąć i w tym wypadku doskonale ich rozumiem. Ale mnie korciło co będzie dalej na trasie :P
Pokrzepieni krupnikiem kierujemy się do Rudy Śląskiej. Tam na placu pod bardzo ładnym kościołem spotkanie z panią Burmistrz i wspólna fotka. Przychodzi też wiadomość o zwycięstwie Justyny Kowalczyk :)
Kościół św. Pawła w Rudzie Śląskiej.© Goofy601
Kolejny przystanek w Świętochłowicach i Chorzowie. Tu żaden prezydent do nas nie wychodzi, więc kierujemy się do chorzowskiego parku, gdzie mimo cyklicznych opadów trwa w najlepsze orkiestrowa impreza. Z przyczyn technicznych zarządzona zostaje prawie godzinna przerwa - czekamy na wejście antenowe, by mogli nas na żywo w TV pokazać :) Jest więc tzw "czas wolny" ;) Byłaby dobra okazja się rozejrzeć... niestety, pogoda prawdopodobnie również z przyczyn technicznych zarządza deszcz. Czas wolny spędzamy z Mariuszem pod wiatą racząc się herbata z termosu ;)
Nadchodzi godzina zero. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami zasilimy szeregi startującego o 15:00 Rajdu Rowerowego. Z racji pogody frekwencja niewielka więc czemu mamy nie wspomóc tej akcji :) W końcu to tylko dwa kółka wokół parku. Dobra rozgrzewka, bo zdążyłem już nieco zmarznąć od tego czekania. Na starcie zjawia się też Michał. Jego też dawno już nie widziałem. Cały rajd jak i dalsza droga do Katowic zeszła znów na pogaduchach ;) W sumie podziwiania okolicy nie było co żałować - zaczęło się robić szaro i ciąć zimnym drobnym deszczem...
Tym sposobem ostatni etap z Chorzowa pod katowicki Spodek minął praktycznie bezboleśnie :) Muszę przyznać, że odnowiona hala prezentuje się "na żywo" bardzo fajnie.
Odnowiony Spodek wita rowerzystów.© Goofy601
Cała masa otrzymała honorowe miejsce pod samą sceną ( za barierkami ) i... no właśnie nic ;) Żadnego spektakularnego "BUM" nie było. Ot dojechaliśmy, można się rozejść ;) Trochę dziwnie to wyszło, bo dopiero po jakimś czasie zespół przestał grać i coś tam powiedziano na nasz temat. A przecież jechali wśród nas wolontariusze i mogliśmy trochę pokwestować pod spodkiem wykorzystując masowy potencjał :)
Cóż, słabe zakończenie nie zmienia faktu, że impreza mimo wszelkich niesprzyjających warunków pogodowych udała się wyśmienicie :) Pozostaje kwesta powrotu do domu. O tej porze jedyną rozsądną opcją wydawał mi się powrót pociągiem. Dzięki Michałowi trafiam bezbłędnie na dworzec. Choć to niedaleko sam bym go pewnie nigdy nie znalazł, zwłaszcza w przebudowie ;) Jeszcze raz wielkie dzięki! :) W drodze na dworzec uformował się mały peleton, i wkrótce okazało się , że nie będę wracał sam.
Razem z Gliwicką Ekipą w ostatniej chwili wskoczyliśmy do pospiesznego na Wrocław i rozprawiając o różnych aspektach turystyki rowerowej dojechaliśmy do Gliwic. Tak tak, do Gliwic. Jakoś nie chciało się przerywać rozmowy w Zabrzu ;)
W Gliwicach jeszcze małe rozpoznanie co też się dzieje na pl. Krakowskim. Był koncert ale średni, więc pożegnaliśmy się i w drogę do domu. Oznaczało to jeszcze przynajmniej 18km. Ale gdy tylko przestało polewać mnie deszczem jechało się o wiele przyjemniej ;)
Tym sposobem dotarłem do domu mokry, brudny i prze szczęśliwy :P Z dystansem ponad 80km na liczniku. To jeden z lepszych przebiegów w ostatnim czasie, do tego w styczniu i po sporej przerwie w jeżdżeniu. Marzyła mi się tylko ciepła kąpiel, łóżeczko i urlop w poniedziałek. Na to ostatnie jednak nie miałem co liczyć :P
Na pocieszenie zostały mi trofea z dzisiejszej wycieczki - okolicznościowa kamizelka, przemyślnie uchroniona przed zabrudzeniem, oraz pamiątkowa koszulka z rowerowego rajdu w Chorzowie :)
Kamizelka okolicznościowa :)© Goofy601
Rajdowa koszulka :)© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Biskupice-Bobrek-Karb-Bytom-Szombierki-Świętochłowice-Chorzów-Katowice-pociąg-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Grzybowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 75 - 100km, Masa Krytyczna, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
27.70 km
0.80 km teren
01:37 h
17.13 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Nowy sezon czas zacząć... od rozgrzewki :)
Sobota, 7 stycznia 2012 · dodano: 07.01.2012 | Komentarze 2
Rok 2012 uraczył nas bardzo ciepłym początkiem stycznia. Trzydniowy długi weekend zapowiadał się bardzo rowerowo. Niestety piątkowy deszcz zmusił mnie do dezercji z Gliwickiej Masy Krytycznej . Kolejna opuszczona masa, hmm trzeba będzie coś z tym zrobić. Na pocieszenie pozostaje niedzielna Świąteczna Masa Krytyczna na którą mam nadzieję uda mi się zdążyć, a na którą niestety również zapowiadają deszcz. :/Dziś po południu nastąpiła przerwa w weekendowych opadach a nawet pojawiły się słoneczne przebłyski. Dzień krótki czasu mało, szybka decyzja – mycie auta czy rowerowa rozgrzewka. Wybrałem rower – auto i tak się zaraz znów ubrudzi ;)
Ponieważ ostatnio prowadzę bardzo siedzący tryb życia ( i nie mam tu na myśli siedzenia na siodełku ;) ), postanowiłem nie porywać się na jakieś większe dystanse, by nie dać sobie w kość przed jutrem. Rowerówką na pętlę. Tu pojawił się nowy przejazd rowerowy. Nareszcie :)
Dalej przez OMG do Biskupic. Jadąc główną drogą podziwiam zabytkowe kamienice i jak zwykle zastanawiam się jakby mogły wyglądać gdyby ktoś o nie zadbał, oczyścił, wyremontował... O stojący przy drodze pomnik Józefa Lompy ktoś się już zatroszczył i zaopatrzył go w ciepłą czapeczkę. Wprawdzie zima w tym roku łagodna, ale liczą się intencje. ;)
W zimie pomniki też marzną ;)© Goofy601
Błąkam się jeszcze trochę po Biskupicach zaglądając w różne zakamarki. Pora już jednak wracać, bo licznik zbliża się do 20km, a miała być dziś tylko rozgrzewka ;)
Bo rynna była z metalu... ;)© Goofy601
Wracam odkrytym w ubiegłym roku skrótem na Mikulczyce. Nadkładam jeszcze trochę drogi by zobaczyć jak się sprawy mają przy kopalni. Tu prace rozbiórkowe jakby zupełnie ustały. To dobrze, ale generalnie większość pokopalnianej zabudowy od strony ulicy prezentuje się z roku na rok coraz gorzej :/ Z pomostu łączącego szyb z sortownią nie pozostało już prawie nic, z budynków leci tynk i dachówki.
Położone nieco dalej od ulicy stara łaźnia i kompresorownia prezentują się znacznie lepiej, ale to pewnie dlatego, że są w dalszym ciągu użytkowane.
Zabytkowy komin na terenie dawnej kopalni Mikulczyce.© Goofy601
Czubek komina - kiedyś to się ludziom chciało :)© Goofy601
Przykopalniane osiedle.© Goofy601
Korzystając z ładnej pogody porobiłem zdjęcia i zebrałem się w drogę powrotną. Pod dom dojechałem z dystansem nieco większym niż uprzednio zakładałem, ale całkiem przyzwoitym jak na rozgrzewkę :)
Rokitnica-OMG-Biskupice-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
31.50 km
2.10 km teren
01:48 h
17.50 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Złapać oddech ;)
Niedziela, 25 grudnia 2011 · dodano: 28.12.2011 | Komentarze 2
Otóż to, złapać oddech. Pierwszy dzień świąt może być ku temu znakomitą okazją. W prawdzie z pełnym brzuchem trochę ciężko się pedałuje, ale co tam ;) Po raz pierwszy od dłuższego czasu jestem wyspany i mam ogromną ochotę się przejechać.Patrząc w tył trochę szkoda, że najbardziej suchy listopad/grudzień tego stulecia upłynął całkowicie nierowerowo. No ale cóż, chcąc zrealizować plany na przyszły sezon trzeba trochę popracować ;) Dziś jednak w końcu mam wolne, więc pora zobaczyć co mi przez te dwa miesiące umknęło.
Jesień? ;)© Goofy601
Na początek nową rowerówką w dół - rewelacja :) trzymając się tej trasy docieram aż do OMG. Tu mały postój nad stawem i pętla wokół osiedla. Skręcam na Kopalnianą. Tuż przy skrzyżowaniu mogiła z czasów wojny. Tabliczka na krzyżu "Poległ podczas wojennych działań w styczniu 1945r". Albo mi się wydaje albo ten pomnik był niedawno odnawiany.
Mogiła przy skrzyżowaniu OMG.© Goofy601
Trzeba to będzie sprawdzić. Jadę dalej. Kolejny przystanek przy kopalni Mikulczyce ulegającej stopniowemu rozmontowaniu. Jako że dziś święto, sporo ludzi spaceruje dziś w tej okolicy. Spotykam byłego pracownika kopalni, który przybliża mi nieco historię obiektu obok którego stoimy - szybu "awaryjnego" Jan. Fotorelację z najprawdopodobniej końcówki żywota tej bądź co bądź historycznej budowli można znaleźć TU - na blogu pewnego Roweroholika.
Znikająca kopalnia... :/© Goofy601
Nie mam zamiaru samotnie zaglądać wgłąb niczym nie zabezpieczonej studni o nieznanej głębokości, więc po zapoznaniu się z tym przykrym widokiem ruszam dalej.
Droga jakoś tak sama z siebie prowadzi mnie do Szałszy. Tędy całe lato śmigałem do pracy przez a później nad placem budowy. Nie minęło wiele czasu a tu proszę, nowy odcinek autostrady już otwarty. Prezentuje się okazale - po 3 pasy w każdą stronę. Jest już nawet przygotowane miejsce na bramki :P
Nowootwarty odcinek A1 - Szałsza© Goofy601
Miejsce na bramki już jest ;)© Goofy601
Zaczyna się ściemniać. Baterie w światełkach wymienione, więc można spokojnie wracać do domu. Z Szałszy kieruję się na Ziemięcice, dalej Świętoszowice i przez pola do Grzybowic. Tu jest już całkiem ciemno. W oknach i w ogródkach świecą świąteczne dekoracje. Jest spokojnie i ciepło, prawdziwa Cicha Noc ;)
Jest i stajenka naturalnych rozmiarów :)
Mizerna ciiicha staajenka liiicha.... :)© Goofy601
Dalej już prosta droga do domu :)
Wszystkim czytelnikom niniejszego bloga życzę zdrowych, relaksujących, być może nawet rowerowych Świąt :)
Rokitnica-OMG-Mikulczyce-Szałsza-Ziemięcice-Świętoszowice-Grzybowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
21.30 km
0.00 km teren
01:04 h
19.97 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:2.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Ostatnie przebłyski "ciepłego sezonu" ;)
Poniedziałek, 28 listopada 2011 · dodano: 28.11.2011 | Komentarze 6
Tak, sezon nazwijmy to cieplejszy odchodzi na zasłużony odpoczynek. Czas przygotować się do sezonu zimniejszego ;) Z racji że obowiązki służbowe, oraz mnóstwo innych spraw spowodowały znikomą liczbę wycieczek w listopadzie postanowiłem wykorzystać wolną godzinkę i zrobić małą nocną przejażdżkę. Bezchmurne, rozgwieżdżone niebo wyglądało bardzo zachęcająco. Być może to ostatnie dni kiedy jest jeszcze sucho. W końcu już prawie grudzień ;) Pełen zapału ruszyłem w dół niedawno wyasfaltowaną rowerówką Rokitnica-Helenka ( a właściwie nawet Stolarzowice). Już po niecałym kilometrze okazało się, że rękawice b-twin "do jazdy dziennej" nie dają rady. Rękawice "by Lidl kolekcja 2011" sprawdziły się idealne :)Generalnie nie spodziewałem się takiego nagłego spadku temperatury z 5 na niecałe 2 stopnie. Zrobiło się trochę mglato, licznik parował, ale gdy już złapałem rytm nie przeszkadzało mi to specjalnie. Od zimna zaniemogły baterie w tylnej lampce. Cóż, ostatni raz były zmieniane chyba na wiosnę, więc miały pełne prawo zastrajkować. Podczas zimowego przeglądu powymieniam co trzeba :)
Tak się jakoś fajnie jechało, że zamiast szybkiego kółeczka "dla zdrowia" wyszła nieco większa ósemka ;) Nie mogłem sobie odmówić zjazdu z Helenki nową rowerówką ładnie poprowadzoną za przystankami. Podobno apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc ciekawe czy dało by się taką ścieżką dojechać do centrum? ;)
Rokitnica-OMG-Mikulczyce-Rokitnica-Wieszowa-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
29.50 km
5.30 km teren
01:53 h
15.66 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:5.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Punkt Oporu Zbrosławice
Niedziela, 20 listopada 2011 · dodano: 20.11.2011 | Komentarze 0
Listopadowa niedziela. Jest sucho, jest ciepło, niema co marudzić. Ruszam na podbój fortyfikacji :) Od jakiegoś czasu po głowie chodzi mi spenetrowanie skupiska bunkrów w okolicach Zbrosławic. Jest to jeden z punktów oporu Niemieckiej Pozycji Górnośląskiej mający za zadanie ochronę terenów przygranicznych oraz linii kolejowej Mikulczyce-Brynek. Linia ta, na poniższym zdjęciu pod postacią zakrzaczorowanej miedzy, nie pierwszy raz pojawia się na tym blogu. Póki co systematycznie znika z niej wszystko co kolejowe i niedługo zapewne ostanie się tylko jako ślad na starych mapach. Jeżeli jednak pewne projekty i plany zostaną wprowadzone w życie ma szansę odrodzić się jako ścieżka rowerowa. Dydaktyczna lub rekreacyjna. Za pomyślną realizację tego zamierzenia cały czas trzymam mocno kciuki. Wróćmy jednak do bunkrów ;)Pola w Wilkowicach© Goofy601
Do Wilkowic dojeżdżam standardową trasą asfaltową. Odbijam w polną drogę/niebieski szlak i zaczynam poszukiwania. Jeszcze przed wyjazdem zaopatrzyłem się w odpowiednie wskazówki by nie szukać w złym miejscu.
Już na starcie odpuszczam R116a w Miedarach z racji jego położenia na terenie jednostki wojskowej. Zaczynam od trzech położonych blisko siebie schronów. Powinny być gdzieś na tym wzniesieniu...
Ta niepozorna górka kryje coś ciekawego :)© Goofy601
I rzeczywiście. Kępka drzew pośrodku zaoranego pola kryje na prawdę spory schron. Listopad w tym roku nie raczy nas dużą ilością opadów, więc pole jest suche jak wiór. Z podejściem niema najmniejszego problemu :)
Gdybym miał w planach dogłębne zwiedzanie, zapewne byłoby tu na co popatrzeć. Ponieważ jednak samotnie zwiedzam bunkry jedynie powierzchniowo musi mi wystarczyć to co widać na poniższym zdjęciu ;) Znalezienie takiego okazu daje wystarczającą satysfakcję :) Ciekawi mnie tylko jak prowadzono tu walki, skoro całość konstrukcji umieszczona jest pod ziemią?
Tu się schował ;) - Schron typu Sonderwerk.© Goofy601
Kawałek dalej znajduję drugą "drzewną wysepkę". Tym razem trafiam na R111a. Dużo lepiej wyeksponowany od poprzednika. Tu dopiero widać ogrom betonowej budowli.
Nicht schießen! ;)© Goofy601
R 111a - punkt oporu Zbrosławice© Goofy601
Kawałek dalej kolejna "stojedenastka". Wejście zarośnięte gęsto drzewami. Natomiast z drugiej strony pagórka widać odsłonięte stanowisko kopuły pancernej. Samej kopuły niestety nie zamontowano. Przygotowany na ten cel otwór został starannie zabetonowany, jednak przez lata plomba uległa oddzieleniu.
Zabetonowane stanowisko kopuły pancernej kolejnego R 111a.© Goofy601
Gdy przyjrzeć się bliżej tym pęknięciom można znaleźć ciekawe rzeczy :)
Buknier w ujęciu makro ;)© Goofy601
Gdzieś w spękanym żelbecie ;)© Goofy601
Prawdziwa dżungla :)© Goofy601
Tak oto docieram do półmetka dzisiejszych poszukiwań. Następny na liście jest dobrze mi znany R111a zza przystanku w Zbrosławicach. Zaraz po pobliskiej izbie muzealnej jest to chyba najlepiej zachowany schron w tej okolicy. Byłem tu już kilka razy, dobre miejsce na odpoczynek i drugie śniadanie.
Tu dobra rada - jeśli lubicie swoje cztery litery nie siadajcie na kopule pancernej gdy na dworze 5'C :P
Zachowana kopuła pancerna R111a w Zbrosławicach.© Goofy601
Częściowo zasypany niestety :/© Goofy601
Po zregenerowaniu sił i zagrzaniu zmarzniętego tyłka ruszyłem zmierzyć się z prawdziwą perełką PO Zbrosławice - jedynym wybudowanym na Górnym Śląsku schronem R107a. Niestety zgodnie z podaną w necie informacją znajduje się on na terenie prywatnym. Dojścia od ulicy pilnuje nieduży ale bardzo uciążliwy pies, natomiast z wszystkich innych stron drogę odcięły mi działki budowlane lub rzeka Drama. Trzeba będzie kiedyś wrócić i spróbować dogadać się z właścicielem czworonoga.
Po drodze spotkałem dużo sympatyczniejszego zwierzaka ;)
Koń to czy osioł? ;)© Goofy601
Poszukując alternatywnej drogi do "stosiódemki" poniosło mnie na drugi brzeg Dramy, przez teren piaskowni trafiłem na kolejny odcinek linii Brynek-Mikulczyce. O tym ze kiedyś jeździły tędy pociągi świadczy jedynie typowo "kolejowa" nawierzchnia i gdzieniegdzie odkopane z piasku fundamenty słupów trakcyjnych. W piaskowni znalazłem też kilka podkładów ;)
Resztki nasypu kolejowego w Zbrosławicach.© Goofy601
Trzymając się tej trasy niespodziewanie trafiam na wiadukt nad skrzyżowaniem w Zbrosławicach. Nigdy nie widziałem go z tej perspektywy, ciekawe wrażenie :)
Widok z nieczynnego wiaduktu.© Goofy601
Listopadowy dzień zbliża się ku końcowi, więc pora zawrócić w kierunku domu. Podjechałem jeszcze kawałek torowiskiem. W pewnym momencie w oczy rzuciła mi się wydeptana w lecie ścieżka. Intuicja tropiciela nie zawiodła i już po chwili trafiłem pod pozbawiony nasypów ziemnych schron R116a. W świetle zachodzącego słońca wyglądał na prawdę dostojnie :)
Odkopany R116a w Zbrosławicach.© Goofy601
Gdyby nie krótki dzień pewnie rozejrzałbym się jeszcze za ostatnim z listy, częściowo przysypanym R106a, ale zaczęło się ściemniać więc czas najwyższy wyjść z lasu ;)
Tym sposobem udało mi się odwiedzić 6 z 8 schronów Punktu Oporu Zbrosławice, a przy okazji aktywnie spędzić listopadową niedzielę. Jest też przynajmniej kilka powodów by zawitać tu po raz kolejny :)
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Ptakowice-Zbrosławice-Wilkowice-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, fortyfikacje, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
44.70 km
5.30 km teren
02:41 h
16.66 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Ostatni raz w październiku - cmentarno-jesiennie ;)
Niedziela, 30 października 2011 · dodano: 08.11.2011 | Komentarze 0
Z okazji wszystkoświętnego weekendu wybrałem się dziś na małą sentymentalną wycieczkę. Zasadnicze cele były dwa – Cmentarz Hutniczy w Gliwicach i Cmentarz Żydowski na Zandce. Obydwa miejsca miałem zamiar odwiedzić już dawno, ale jakoś się nie składało. Tym razem okazja wyśmienita.Na grobach będzie kolorowo.© Goofy601
Droga do Gliwic upłynęła mi w atmosferze ogólnej zadumy i podziwiania jesiennych krajobrazów.
Nieco zaniedbany park przy ul Chorzowskiej.© Goofy601
Do centrum dojechałem bardzo szybko. Cmentarz mimo wcześniejszych obaw też odnalazłem bez problemu. Niesamowite miejsce. Cisza, pożółkłe liście, bluszcz i zabytkowe pomniki.
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach.© Goofy601
Kiedyś musiało być tu na prawdę pięknie. Niestety, większość nagrobków uległa zniszczeniu. Liczne metalowe zdobienia zaginęły, a płyty zostały pozbawione niemieckich napisów. (barbarzyński zwyczaj, którego nie jestem w stanie zrozumieć :/)
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach.© Goofy601
Obecny, uporządkowany wygląd cmentarz zawdzięcza stowarzyszeniu „Gliwickie Metamorfozy”, które powolutku stara się przywrócić temu magicznemu miejscu dawną świetność.
Bluszcz :)© Goofy601
Dużo bliszczu ;)© Goofy601
Niemieckojęzyczne tablice© Goofy601
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach.© Goofy601
Płyta.© Goofy601
Cmentarz Hutniczy w Gliwicach.© Goofy601
Więcej informacji
Po blisko godzinnej sesji fotograficznej na Gliwickim cmentarzu ruszyłem w kierunku Zabrza. Postanowiłem skorzysta z okazji i podjechać pod samą wieżę ciśnień na ul. Zamoyskiego. Budowla z 1909 roku jest imponująca. I aż się prosi o renowację ;)
Wieża ciśnień w Zabrzu - olbrzym :)© Goofy601
Z Centrum dotarłem na Zandkę gdzie niestety nie znalazłem wejścia na Cmentarz Żydowski. Z za wysokiego muru nie wiele było widać. Poszedłem więc odwiedzić sąsiadujący z nim, również stary cmentarz ewangelicki.
Później mała rundka po Zandce i powrót przez Mikulczyce.
Zandka - widok ogólny :)© Goofy601
Szybko zmienia się okoliczny krajobraz. Jeszcze niedawno stał tu spory narożny budynek.
Był budynek przy ul. Hagera - nima.© Goofy601
Do Mikulczyc tędy :)© Goofy601
Po drodze wstąpiłem jeszcze na hałdę by spojrzeć na jesień z nieco innej perspektywy :)
Od Rokitnicy po Stolarzowice :)© Goofy601
Kościół w Rokitnicy.© Goofy601
Okręt wśród fal - kościół na Helence :)© Goofy601
Szyb kopalni na OMG.© Goofy601
Kolorowa wyspa :P© Goofy601
Koksownia Jadwiga.© Goofy601
Na koniec jeszcze kilka ciekawych detali z dzisiejszej wycieczki. Na Helence ostała się jedna tabliczka ze starą nazwą ulicy przy której mam przyjemność mieszkać :) Tyle lat koło tego chodziłem a nie widziałem :P
Pamiątka z przeszłości :)© Goofy601
Świeżo ukończony fragment kostkowego odcinka ścieżki rowerowej ma dość oryginalne zakończenie. Zazwyczaj stosuje się znak C-13a :P
Ścieżka rowerowa z Helenki...© Goofy601
... zwieńczona, hmm, happy endem ;)© Goofy601
Rokitnica-Helenka-Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
25.70 km
0.00 km teren
01:15 h
20.56 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy:193 m
Rower:Grand Adventure-S
Wieczorne harce ze statywem ;)
Czwartek, 27 października 2011 · dodano: 08.11.2011 | Komentarze 0
Wyjazdy służbowe nie służą rowerowaniu. Po kolejnej dłuższej przerwie znów postanowiłem zasmakować nieco nocnej jazdy. Tym razem zabrałem ze sobą statyw, ale jakoś mi nie szło.Budynek Główny ŚUM by night ;)© Goofy601
Inne spojrzenie na jesień ;)© Goofy601
Pod liśćmi czai się rowerówka :)© Goofy601
Natomiast jeździło się wyśmienicie. Noc absolutnie bezksiężycowa. W niektórych miejscach jedynym źródłem światła była niezastąpiona Bocialarka. W takich warunkach nazwa "ulica Kopalniana" nabrała nowego znaczenia. Przez las jechało się niczym w podziemnym wyrobisku :P
Po objechaniu OMG i Mikulczyc podskoczyłem jeszcze na wieszowskie wahadło. Coraz bardziej lubię nocne przejażdżki :)
Rokitnica-Helenka-Rokitnica-OMG-Mikulczyce-Grzybowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
35.70 km
5.20 km teren
01:53 h
18.96 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy:226 m
Rower:Grand Adventure-S
Do Pyskowic.
Niedziela, 16 października 2011 · dodano: 20.10.2011 | Komentarze 0
Zimny ale piękny jesienny dzień. Z racji rowerowego głodu wybrałem się trochę pokręcić w poszukiwaniu jesieni. Chciałem się dziś wyciszyć i poniekąd się to udało. Różnymi mało uczęszczanymi drogami dotarłem do Pyskowic.Polna droga gdzieś w okolicach Karchowic.© Goofy601
Pies przygotowany do zimy :)© Goofy601
Ruiny w Zawadzie.© Goofy601
Miałem zamiar zrobić większe kółko wracając przez Łubie i Księży las. Olśniło mnie jednak, że przecież jeszcze nigdy nie zwiedzałem Pyskowickiej starówki. Niedziele okołopołudnie było do tego znakomita okazją :)
Rynek w Pyskowicach.© Goofy601
Kompletna informacja turystyczna - i wszystko działa :)© Goofy601
Kapliczka w Pyskowicach.© Goofy601
Jak małe czeskie miasteczko ;)© Goofy601
Objechałem kilka razy wyludniony rynek, zapuściłem się w boczne brukowane uliczki. Na prawdę jest na co popatrzeć. Pewnie zobaczyłbym więcej, niestety mimo dobrego ubioru zaczęło mi się robić zimno :/ Taki sezon...
Powrót do domu całkiem pustą główna drogą. Jechało by się bardzo dobrze gdyby nie nieustanny wiatr od frontu. Całe szczęście że nie zdecydowałem się na dłuższą trasę. To już któryś raz gdy tędy jadę i padam ze zmęczenia. Jakaś zła energia musi być w tej drodze, może dlatego zwykle jej unikam :P
Rokitnica-Grzybowice-Świętoszowice-Ziemięcice-Karchowcice-Zawada-Pyskowice-Zawada-Karchowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km