Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
126.00 km
17.20 km teren
06:37 h
19.04 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Korona Hałd Śląskich - odsłona druga :)
Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 3
Jakiś tydzień temu na forum Gliwickiej Masy Krytycznej pojawiła się propozycja wspólnego wyjazdu. Zaciekawiła mnie od razu, choć miałem pewne obawy co do zakładanego dystansu. W miarę jak klarowała się ekipa niepewność zaczęła ustępować pokusie przeżycia rowerowej przygody ;) Ostatecznie wątpliwości poszły precz podczas ostatniej Masy w Zabrzu. Postanowione - jadę i zobaczymy jak to będzie.W niedzielę kilka minut przed dziewiątą stawiłem się na pętli w Rokitnicy, gdzie oczekując na Daniela podziwiałem graficzną ewolucję naszej pełnoprawnej ścieżki rowerowej ;)
Jasna i ciemna strona ścieżek rowerowych ;)© Goofy601
Punktualnie o dziewiątej ruszyliśmy już we dwóch w kierunku Gliwic, by w okolicach 10:00 pojawić się na miejscu zbiórki. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po Piernika, który przedstawił zupełnie dla mnie nową koncepcję dotarcia na ul. Toszecką ;)Muszę kiedyś dokładniej objeździć te tereny :)
W Gliwicach dołączyliśmy do reszty ekipy i po ostatnich poprawkach i regulacjach sprzętu ruszyliśmy na spotkanie z przygodą. Plan na dziś zapowiadał się świetnie - Pięciu Nieustraszonych, ok 50km do przejechania i najwyższa hałda w Europie :D :D:D
Na początek główną - Rybnicką. Można by jechać i jechać bo asfalt równy, ale ruch spory. Odbiliśmy więc na Pilchowice by zasmakować nieco terenu oraz uciec od samochodowego zgiełku. Dalej już przez mniejsze miejscowości z zadziwiająco równym asfaltem ;)
W drodze do Rud.© Goofy601
Jako że było po drodze, pierwszy większy postój zrobiliśmy w Rudach. Wreszcie miałem okazję pozwiedzać muzeum kolei wąskotorowej. Jakoś nigdy wcześniej nie udało mi się tu dojechać ;)
Dworzec wąskotorówki w Rudach© Goofy601
Grupa rekonstrukcyjna.© Goofy601
Oczywiście najciekawsze są zawsze te miejsca w które praktycznie nikt nie zagląda ;) W tym przypadku bocznica z wąskotorowym złomem - lokomotywami i wagonami, których chyba nie da się już odratować.
Zapomniane zakamarki stacji ;)© Goofy601
Trafiły się też bardziej optymistyczne akcenty, takie jak np. ładnie odrestaurowana lokomotywa WLs 75 w stanie wręcz odwrotnym niż oglądana podczas ostatniej Industriady w Bytomiu Karbiu.
Odrestaurowana WLs 75 - Skansen kolejowy w Rudach© Goofy601
Hitem okazał się być prawdziwy parowóz wożący turystów po ocalałych odcinkach torowiska.
Ooooodjaazd!! :)© Goofy601
Parowóz pojechał, więc i na nas przyszła pora. Ponownie skierowaliśmy swe koła w stronę Rydułtów.
Kajaki na rzece Rudzie.© Goofy601
Bo wybór właściwej drogi zawsze jest trudny ;)© Goofy601
Po sforsowaniu kilku pokaźnych podjazdów oraz wielu piaszczystych ścieżek docieramy do Gaszowic, skąd już widać cel naszej wyprawy:)
Widać ją z daleka - Szarlota :)© Goofy601
Nie znaczyło to wcale, że cel jest bliski ;) Minęła jeszcze prawie godzinka nim dotarliśmy do podnóża. Tu dopiero przygniótł nas ogrom tego skalno-węglowego usypiska. 134m wysokości, 37 hektarów widziane z bliska robi na prawdę duże wrażenie :)
Wspinaczka na Szarlotę - żeby nie było za łatwo ;)© Goofy601
Jako że na hałdę nie prowadzi żadna otwarta dla turystów droga pierwszym krokiem było zdobycie dwóch położonych dość wysoko "półek". Za nimi znajdowała się już droga pozwalająca na powolną ale skuteczną rowerową wspinaczkę :)
Pierwszy obóz - którędy dalej? ;)© Goofy601
Na stokach Szarloty przyjęło się bardzo mało jakiejkolwiek roślinności stąd też wjazd na główny masyw hałdy przypomina wędrówkę po księżycu ;)
Krajobraz księżycowy ;)© Goofy601
Po kilku stromo poprowadzonych zakrętach dotarliśmy na rozległy "płaskowyż" ;) Niemalże idealnie równą "czarną" część hałdy, z której roztaczały się niesamowite wręcz widoki. Mimo że znajdowaliśmy się już na znacznej wysokości nad płaskowyżem górował jeszcze czerwony, najbardziej charakterystyczny czubek Szarloty.
Pod szczytem.© Goofy601
Tu nie ma możliwości dostać się z rowerem. Już samo wlezienie piechotą wymaga odrobiny samozaparcia ;)
Budzi respekt© Goofy601
Znajdż rowerzyste ;)© Goofy601
Tu jest ścieżka :)© Goofy601
O ile do tej pory widoki były super, to ze szczytu mogę powiedzieć śmiało że są niesamowite :D Trafiliśmy na poprawę pogody, dzięki czemu bez większych trudności mogliśmy podziwiać panoramę od Góry Świętej Anny aż po Beskidy ( te czeskie :P)
Widok ze szczytu Szarloty.© Goofy601
Elektrownia Rybnik na wyciągnięcie ręki :)© Goofy601
Koksownia Radlin© Goofy601
Na horyzoncie pojawiła się nawet hałda "Skalny" z której to jakiś czas temu wypatrzyłem Szarlotę :)
El. Łaziska i Skalny.© Goofy601
Rzut oka na Beskidy :)© Goofy601
KWK Rydułtowy© Goofy601
Przez moment czułem się jakbym robił zdjęcia z paralotni lub szybowca ;)
Zejście w dół ze względu na dużą stromiznę i urwisko pod konie ścieżki było nieco stresujące, ale po chwili wszyscy dotarliśmy pod wielki napis wzorowany na tym z Hollywood ;)
Ścieżka w dół ;)© Goofy601
Prawie jak Hollywood ;)© Goofy601
Gra kolorów :)© Goofy601
Jeszcze kilka zdjęć i nadszedł czas pożegnania z Szarlotą. Zachód słońca mógłby tu pięknie wyglądać, jednak my musieliśmy jeszcze dotrzeć do Gliwic a potem do domu ;)
Tym razem wybraliśmy drogę przez Rybnik. Tu też mnie jeszcze nie było :P
Kościół w Niedobczycach© Goofy601
Konfesjonał na szczególnie ciężkie grzechy ;)© Goofy601
Najpierw bocznymi drogami, w końcu jednak wylądowaliśmy na głównej. Tędy będzie najkrócej ( mimo że góra, dół, góra, dół :P )
Kierunek Rybnik :)© Goofy601
Po uporaniu się z remontowaną drogą zrobiliśmy mały postój w galerii na uzupełnienie zapasów. Ciekawy musieliśmy stanowić widok - niedziela, galeria, ludzie bez mała na galowo a my tacy umorusani prosto z hałdy :P Ale widać było że szczęśliwi, więc nikt nam drobnych do kasków nie wrzucał ;)
Dalsza droga do Gliwic upływała w fajnym rytmie po gładziutkim asfalcie i było by wszystko w porządku, gdyby nie zbliżająca się burzowa chmura. Jak się później okazało w Gliwicach już zaczęło padać na nasze powitanie ;)
Zleje nas czy nie zleje ;)© Goofy601
Do miasta wjechaliśmy w strugach deszczu, na szczęście bardziej spod kół mijanych samochodów niż z nieba - pierwsza ulewa już przeszła a druga jeszcze nie zdążyła dojść. Korzystając więc z tego szczęśliwego "okienka" pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy z Danielem w stronę Rokitnicy. Żeby nie kusić losu dociskaliśmy na pedały trochę mocniej niż nakazywałby to zdrowy rozsądek po przejechaniu ponad 100km ;) Średnia na poziomie 29km/h zaowocowała jednak tym, że niemal idealnie uniknęliśmy ponownego zamoknięcia pod samym domem :)
Podsumowując:
Ogłaszam wszem i wobec, że w dniu dzisiejszym padła pierwsza od prawie 3 lat "setka" a nawet trochę więcej. Nie żebym się chciał chwalić czy coś, ale uważam to za swój osobisty mały przełom :) Średnia też nie należała do niskich. Drugi i chyba najistotniejszy szczyt "Korony Hałd Sląskich" zaliczony :P No i najważniejsze - cały dzień spędzony na siodełku w towarzystwie doborowej ekipy :D
Dzięki raz jeszcze za wspólny wyjazd. Z chęcią dam się namówić na następne :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Nieborowice-Pilchowice-Stanice-Rudy-Zwonowice-Szczerbice-Gaszowice-Piece-Rydułtowy-Niedobczyce-Zamysłów-Rybnik-Ochojec-Nieborowice-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Komentarze
niradhara | 08:37 czwartek, 2 sierpnia 2012 | linkuj
Niesamowity pomysł z tym wjazdem na hałdę! Fotki robią wrażenie.
Serafin | 14:01 wtorek, 31 lipca 2012 | linkuj
"Znajdź rowerzystę" pięknie oddaje skalę tego molocha... Kibicowałem wam z podobnej wysokości Góry św. Anny żałując nieco, że ominęła mnie taka fajna wyprawa...
Komentuj