Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
9.60 km
6.90 km teren
01:18 h
7.38 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Pustevny i Radhošť czyli dokończyć co się zaczęło :P
Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 09.12.2012 | Komentarze 0
Z górami bywa tak, że nie zawsze uda się dokonać tego co się zaplanowało. Przyczyną niepowodzeń jest najczęściej pogoda. Niektóre szczyty potrafią się bronić przed zbyt pewnymi siebie śmiałkami i deszczem, śniegiem lub burzą pokrzyżować nawet najbardziej misterny plan. Tak właśnie było w przypadku przełęczy Pustevny w maju 2012. Trzy miesiące później wracamy by dokończyć to co wtedy zaczęliśmy :)Tym razem pogoda dopisała. Żeby nie drażnić tej kapryśnej góry podjęliśmy decyzję, że naszą wycieczkę zaczniemy od tego miejsca gdzie się ostatnio skończyła. Jako że przyjechaliśmy dosyć późno a chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej darowaliśmy sobie ponowną wspinaczkę na Pustevny i podjechaliśmy ma górę od strony Roznova autem. Pod przełęczą jest sporej wielkości parking, ale jak widać nie tylko my wpadliśmy na pomysł ułatwienia sobie życia ;)
I gdzie by tu zaparkować? ;)© Goofy601
Na szczęście znalezienie miejsca nie zajęło dużo czasu i już po chwili na poskręcanych rowerach mogliśmy dostojnie ruszyć na zwiedzanie. A było co oglądać :) Wszystko zdawało się być inne niż poprzednim razem :P Tłumy spacerujących całymi rodzinami Czechów, rowerzyści, "hulajnogiści" no i oczywiście piękna zabytkowa zabudowa :)
Pustevny - zabytkowe schroniska górskie© Goofy601
Dwa bogato zdobione schroniska górskie Libusin i Mamenka, które ostatnio tak brawurowo przeoczyliśmy, zostały wybudowane w latach 1897-1899. Swój charakterystyczny wygląd zawdzięczają architektowi Dusanovi Jurkovicowi, który połączył w nich większość znanych wówczas motywów ludowych Wołoszczyzny Morawskiej i Słowacji. Są więc i motywy roślinne, ludowi bohaterowie oraz liczne przysłowia.
Piękne zdobienia.© Goofy601
Obydwu budynkom dwukrotnie groziło zniszczenie. Za każdym razem przyczyną był ich zły stan techniczny. Na szczęście ocalały, ale gruntowną renowację do obecnego stanu rozpoczęto dopiero w 1997 roku. Prace zakończyły się w 2003r i od tej pory zabytki znów cieszą oko i służą turystom. Libusin przyjmuje zgłodniałych wędrowców w swojej jadalni a w Mamence urządzono hotel. W pokojach podobno odtworzono oryginalne wystroje. Sprawdzić nie mieliśmy jak, bo część hotelowa nie jest ogólnodostępna.
Wnętrze jadalni - Libusin.© Goofy601
Myśliciel na schodach :P© Goofy601
Sądząc po stale przewijających się tędy grupach ludzi, Pustevny jest popularnym miejscem spędzania wolnego czasu. Można się tu dostać standardowo - na nogach którymś z licznych szlaków, rowerem - dwa asfaltowe podjazdy, samochodem lub autobusem - przystanki i duży parking zlokalizowane praktycznie pod samą przełęczą, a także kolejką. Na miejscu oprócz pięknych widoków można też dobrze zjeść w kilku punktach gastronomicznych, są stoiska z pamiątkami oraz ciekawostka - wypożyczalnia hulajnóg :) Sprytny wynalazek - turysta, który wdrapał się już na górę (albo wjechał kolejką;) ) Może sobie wypożyczyć hulajnogę i komfortowo zjechać na dół. Tam oddaje ją w odpowiednim punkcie i wraca do swoich zajęć ;)
My jednak przyjechaliśmy tu w innym celu - ostrożnie mijając licznych dziś na szlaku turystów ruszamy niebieskim szlakiem na Radhost.
Pora wyruszyć na Radhost.© Goofy601
Trasa nie jest długa i wydaje się być idealnym miejscem na weekendowy spacer. Po pierwszym asfaltowym podjeździe toczymy się już rekreacyjnie po grzbiecie - to w górę to w dół, ale właściwie to prawie po płaskim :) Co jakiś czas wjeżdżamy w przecinkę zaroślach by podziwiać widok na pobliski Frenstat i okolice.
Rzut oka na wschodnie Moravy :P© Goofy601
Cały niebieski szlak usiany jest mniejszymi lub większymi skupiskami kamiennych konstrukcji rodem z "Dobranocnego ogrodu". Kopczyki z kamieni wyrastają w różnych miejscach. Aż chciało by się rzec "Jaki ładny stosik" :P Niestety nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji na temat ich pochodzenia czy symboliki. Zakładam, że stawiają je turyści, ale po co? Ktoś ma jakiś pomysł? ;)
Tajemnicze konstrukcje z kamieni.© Goofy601
Szeroką, dobrze ubitą ścieżką docieramy pod chyba najbardziej znaną w okolicy figurę - posąg Radegasta. Charakterystyczną podobiznę słowiańskiego bóstwa znaleźć można również na etykietkach dobrego czeskiego piwa o tej samej nazwie. Sam posąg powstał w USA a na szczycie Radegastu (1106m.n.p.m.) został umieszczony w 1931r. Można go tu podziwiać do dziś :)
Posąg Radegasta na Radhosti.© Goofy601
Ścieżka robi się coraz szersza (ależ ci turyści depczą :P). Jeszcze parę minut i docieramy na szczyt Radhosti (1129m.n.p.m.). Znajduje się tu kościółek a może kaplica p.w. Św. Cyryla i Metodego z 1898r. Tuż za nim rzeźba przedstawiająca obu patronów.
Kościół pw. Cyryla i Metodego + podobizna obu panów :)© Goofy601
Kościół, choć z zewnątrz drewniany tak na prawdę jest murowany z drewnianą kruchtą. Wnętrze urządzone jest bardzo ascetycznie - praktycznie bez zdobień.
Radhost - wejscie do kościoła.© Goofy601
Ołtaż w kościele pw. Cyryla i Metodego na Radhosti.© Goofy601
Choć z samego szczytu już roztaczają się piękne panoramy, kościół posiada własną wieżę widokową :)
Gdy już nasyciliśmy się widokami, do głosu doszły rzeczy bardziej przyziemne - puste żołądki :P Na szczęście nieco poniżej kościoła znajduje się schronisko - Hotel Radegast. Tu odpoczywamy delektując się pysznym "syrem w bramboraku" i popijając kultową Kofolą :) Taaak, przyjeżdżając w Beskid Śląsko-Morawski na prawdę warto spróbować co Czesi potrafią zrobić z sera :)
Hotel Radegast.© Goofy601
Z pełnym brzuszkiem jakoś nie bardzo chce się jechać dalej, ale robi się późno. Na szczęście auto czekana nas zaledwie 4 km stąd. Obserwujemy więc sobie spokojnie jak na szlaku robi się coraz bardziej pusto. W końcu pora i na nas. Leniwym tempem wracamy na parking podziwiając jeszcze górskie widoki.
Z widokiem na Beskid Śląsko-Moravski.© Goofy601
Pakowanie rowerów do bagażnika mamy już nieźle opanowane, więc nie zajmuje to dużo czasu. Pozostaje jeszcze znaleźć jakiś nocleg. Wybór pada na Camping Roznov. Tu za rozsądne pieniądze rozbijamy namiot w przyzwoitych warunkach i ruszamy w miasto upolować coś na kolację :)
Roznov - cudaczna maszyna latająca ;)© Goofy601
Ruszamy w miasto to dość odważnie powiedziane, bo z kempingu do centrum trzeba przejść spory kawałek wzdłuż rzeki Becva. Po 15 min marszu zaczynamy żałować, że nie pojechaliśmy na rowerach :P Jest tu modelowa wręcz ścieżka i co chwile mijają nas ludzie na rowerach i "kolobezkach" czyli hulajnogach, które jak widać są tu bardzo popularne i służą nie tylko do zjeżdżania z Radhosti :) Niektóre mają nawet foteliki dla dzieci :)
Kaczuchy z Czeskim obywatelstwem :P© Goofy601
Trzymając się rzeki dotarliśmy do centrum Roznova a potem na roznovski rynek.
Roznov - rynek.© Goofy601
Wspaniale odnowiona starówka. Przy jednym z licznych stojaków stał zaparkowany niezbity dowód na to, że legendarna marka Favorit ma się dobrze i nadal produkuje ciekawe rowery :)
Dowód na dalsze istnienie marki Favorit :)© Goofy601
Po zakupach udaliśmy się w drogę powrotną, by jeszcze przed zmrokiem "umeblować" namiot :P
Dziś Ela dała się wyciągnąć na rowerową przejażdżkę więc jutro żeby było sprawiedliwie zwiedzamy jej metodą - na nogach ;)
[edit] Kolejny dzień upłynął nam na zwiedzaniu roznovskiej starówki oraz imponującego skansenu. Roznov jest miastem gdzie spokojnie można się zatrzymać na więcej niż dwa dni bez obaw o brak ciekawych miejsc do zobaczenia :) Trzeba będzie jeszcze tu wrócić :)[/edit]
Pustevny- Radegast-Radhost-Radegast-Pustevny