Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w miesiącu
Lipiec, 2011
Dystans całkowity: | 505.74 km (w terenie 62.90 km; 12.44%) |
Czas w ruchu: | 31:01 |
Średnia prędkość: | 16.31 km/h |
Maksymalna prędkość: | 56.00 km/h |
Suma podjazdów: | 5356 m |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 36.12 km i 2h 12m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
83.00 km
2.30 km teren
04:53 h
17.00 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:773 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 11 + BMK + wielkie odprowadzanie ;)
Piątek, 29 lipca 2011 · dodano: 01.08.2011 | Komentarze 0
Od wczoraj szukałem jakiegoś logicznego sposobu by przejechać troche więcej kilometrów przed weekendem. Wybór padł na bytomską masę - dawno mnie tam nie było, jest wyśmienita okazja i odpowiedni daleko ;)Najpierw jesnak do pracy. Prognoza ICM spełniła się jak zwykle co do minuty i od 7 do 8 dopadła mnie regularna mżawka. Dobrze że tym razem miałem zapasowe ciuchy ;)
Po pracy aura już znacznie przyjemniejsza, rowerowy przyodziewek wysechł, więc szybki obiad na mieście i ruszam w stronę Bytomia.
Jedzie się przyjemnie, ale nie przypuszczałem że to taki kawał drogi. Czas leci, a ja jadę i jadę :P
Parowóz w Zabrzu.© Goofy601
Zabrze, Biskupice, Bobrek... W Szombierkach mała przerwa na zakup prowiantu ( nie wiadomo czy potem będzie okazja ;) ).
Czas jakiś jeszcze bładzę po Bytomiu by w końcu, dwie minuty przed planowym rozpoczęciem dotrzeć na rynek.
Bytomska Masa Krytyczna.© Goofy601
Tam spotykam sporą grupkę rowerzystów (bytomska masa na frekwencję nie narzeka) oraz nieco ubłoconą ekipę Gliwicko-Zabrzańską ;) (w składzie Gusiek, Skud i Piernik) po chwili dojechał także Daniel. Jak się okazało przywiodła ich tu.. nuda :P
Masowy przejazd upłynął mi na pogawędkach, przerywanych raz po raz przez poganiającego nas pana w organizacyjnej kamizelce.
Kolumna przy zabytkowej linii tramwajowej.© Goofy601
BMK na trasie© Goofy601
Fontanna na rynku w Bytomiu.© Goofy601
Mijamy różne zakamarki Bytomia w większości w opłakanym stanie. Jednak miasto spore i jest gdzie jeździć. (choć samemu trochę strach ;))
Gusiek :)© Goofy601
Pogawędki po masie ;)© Goofy601
Janek - mina mówi sama za siebie :)© Goofy601
Po powrocie na rynek spotykamy jeszcze Serafina, Janka oraz Koleżankę z Szombierek i w takim właśnie składzie wracamy na ulicę Wałową gdzie Daniel wypatrzył tajemnicze okno.
Tajemnicza ulica Wałowa.© Goofy601
Niesamowite... cóż za widok! ;)© Goofy601
Co w nim zobaczył można przeczytać TUTAJ ;)
Zachwyceni widokiem ruszamy w kierunku Szombierek odprowadzić koleżankę. Nie wiem kto wymyślił trasę, ale jechaliśmy nieco na około zachaczając o Elektrociepłownię i linię kolejki wąskotorowej :P
Robimy własny pociąg ;)© Goofy601
W efekcie objechaliśmy jeszcze Szombierki na około by stamtąd dopiero skierować się na Biskupice przez... Rudę Śląską ;)
Z kwaśnej chmury kwaśny deszcz... koksownia Jadwiga.© Goofy601
Odprowadzaniu nie było końca. Odprowadziliśmy się na OMG, potem na nowa rowerówkę do ronda, potem jeszcze do Mikulczyc. Na koniec Daniel odprowadził mnie praktycznie pod same drzwi.
Wieczór był ciepły, bezchmurny, aż nie chciało się wracać. Jednak licznik nieubłaganie wskazywał 80km. Na dziś zdecydowanie wystarczy, w końcu wyszedłem z domu przed 7 a wróciłem przed 21 :P
P.S. Reszcie ekipy odprowadzanie tak się spodonało, że odprowadzali się jeszcze do późnych godzin wieczornych ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Biskupice-Bobrek-Szombierki-Bytom-MASA-Szombierki-Bobrek-Ruda Śląska-Biskupice-OMG-Rokitnica-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 75 - 100km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
40.20 km
3.40 km teren
02:09 h
18.70 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:327 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 10
Czwartek, 28 lipca 2011 · dodano: 29.07.2011 | Komentarze 1
Dziś wbrew niepewnej aurze wybrałem się na kolejny dojazd do pracy. W tamtą stronę jak zwykle podróż uprzyjemnił mi mój ulubiony odcinek leśny :PJadę do pracy prze bagna i laas... jadę przez błoto by zdążyć na czaas... :P© Goofy601
Z powrotem było już bez fajerwerków. Wypogodziło się, więc pojechałem to tu to tam, niespiesznie kierując się w stronę domu.
Kościół św Bartłomieja.© Goofy601
W Żernikach otworzyli nowy market. Rano stała kolejka ludzi z wózkami, a i jak widać po południu ruch też był spory ;)
Nowootwarty market w Żernikach© Goofy601
Towar dowozi ciężarówka z ciekawym malowaniem.
Miejmy nadzieję że kierowca nie jeździ na napoju Panoramixa :P© Goofy601
Budowa wiaduktu w Szałszy ma się ku końcowi. Czyżby niebawem dało się tędy jeździć? :)
Wiadukcik w Szałszy już prawie skończony :)© Goofy601
Ekolatarnia :P© Goofy601
Widoczek z ul. Leśnej.© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
17.50 km
0.20 km teren
00:51 h
20.59 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:116 m
Rower:Grand Adventure-S
Po okolicy dla zdrowia ;)
Środa, 27 lipca 2011 · dodano: 28.07.2011 | Komentarze 0
Dzisiaj znów rano mokro. Po południu jednak zrobiło się całkiem przyjemnie - w sam raz na wieczorne jeżdżenie. Tak, by odetchnąć po całym dniu za biurkiem. Zrobiłem kilka kółek po Rokitnicy a potem udałem się na WSE (Wirtualną Strefę Ekonomiczną) by pokręcić trochę w równym rytmie.Prawie dojrzałe :)© Goofy601
Dokończone dzieło kibiców.© Goofy601
W sumie im dłużej ta strefa pozostanie wirtualna tym lepiej. Jakoś nie umiem sobie wyobrazić, że zamiast tych pól staną magazyny szczelnie obłożone betonową kostką...
Wszędzie stoi woda... :/© Goofy601
Aż po horyzont :)© Goofy601
Póki co nowa ścieżka rowerowa pozwala jeździć po całkiem fajnej asfaltowej pętli. Na początku pierwszego okrążenia zaniepokoiły mnie dziwne zjawiska na niebie.
I zrobiło się ciemno...© Goofy601
Drugiego kręgu nie zaryzykowałem bo zaczęło lekko mżyć ;)
Rokitnica-OMG-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
27.00 km
4.20 km teren
01:19 h
20.51 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:191 m
Rower:Grand Adventure-S
Pogoda dla...ślimaków :/
Wtorek, 26 lipca 2011 · dodano: 26.07.2011 | Komentarze 1
Od rana pogoda gra mi na nosie ;) Miał być rowerowy wypad do pracy, niestety... Przez 10 minut napadało akurat tyle by porobić kałuże, po czym przestało. Cóż, plany są po to by je zmieniać ;)Przez osiem godzin było sucho, nawet na chwilę wyszło słońce. Przez ten czas nabrałem ochoty na jakiś dłuższy wyjazd po południu. Drogi suche, więc powinno być przyjemnie. Nic bardziej mylnego ;) Gdy wracałem z pracy pogoda powtórzyła swój poranny numer - 20min deszczu i znów wszędzie woda stoi...
Hmm, zjadłem obiad i po raz kolejny zmieniłem plany. Dziś bardzo potrzebowałem chociaż kilku kilometrów. Gdy znów przestało padać, a kałuże względnie znikły ruszyłem poszwendać się po okolicy. Najpierw do Miechowickiego lasu skąd szybko wygoniło mnie błoto ;)
Przeniosłem się więc na mało uczęszczane asfalty. Postanowiłem zrobić dziś jakiś logiczny dystans, więc zacząłem kręcić kółeczka wokół wirtualnej na razie Strefy Ekonomicznej. Jak najbardziej realna ścieżka rowerowa bardzo ułatwiała zadanie ;)
Za pierwszym okrążeniem złapałem rytm i jechało się fajnie. Za drugim dopadła mnie mżawka co juz nie było takie przyjemne. Na trzecie kółko się nie zdecydowałem bo chmury przybrały nieciekawy siny kolor :/
Czyżby winowajca? ;)© Goofy601
Nie lubię narzekać na blogu, ale taka pogoda bardziej nadaje się dla ślimaków niż dla rowerzystów :(. Tych pierwszych spotkałem z resztą bez liku. Nie jestem rasistą, ale wolę te ze skorupką od tych brązowych ;)
Rokitnica-las-Miechowice-las-OMG-Mikulczyce-OMG-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
25.20 km
0.00 km teren
01:15 h
20.16 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:228 m
Rower:Grand Adventure-S
Ślub :)
Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 1
Po załatwieniu całej masy spraw (nie wiedzieć czemu zawsze w sobotę jest tyle do zrobienia ;) ) udałem się do Zabrza na uroczyste wydarzenie - zaślubiny Ani i Kubusha.Na ognisku pożegnalnym mnie nie było, więc tym razem obecność więcej niż obowiązkowa ;)
Ceremonia odbywała się w kościele Św Józefa - jednym z najpiękniejszych kościołów w jakich zdarzył mi się być. To miejsce ma niezwykły potencjał fotograficzny.
Kościół św. Józefa w Zabrzu.© Goofy601
Mimo, że narzuciłem od początku spore tempo, zaliczyłem spóźnienie. Na szczęście na najważniejszy moment (biorę sobie Ciebie za..., itd) zdążyłem ;)
Państwo Młodzi przed wysoko usytuowanym ołtarzem, kościół wypełniony gośćmi, a tuż przy drzwiach szereg znajomych postaci w odblaskowych kamizelkach. Przez okna wpadały promienie popołudniowego słońca, tworząc niezwykłą atmosferę. Tak, pogoda również zrobiła Nowożeńcom miłą niespodziankę :)
Zaślubiny :)© Goofy601
Po niezbyt długiej mszy ustawiliśmy się z rowerami przed kościołem, by tam powitać Anię i Kubę dźwiękiem dzwonków i trąbek :)
Chwila oczekiwania i w końcu pojawili się w bramie w kształcie wielkiego serca (którą wcześniej musieli sami sobie wyciąć) ;)
Wreszcie są - Ania i Kubush :)© Goofy601
Nim wszyscy złożyli życzenia minęła dłuższa chwila. Potem jeszcze pamiątkowe zdjęcia i ruszyliśmy odprowadzić świeżo poślubionych aż do ronda na DTŚ-ce.
Odblaskowy orszak weselny :P© Goofy601
Garnitur i SPD - idealne połączenie :)© Goofy601
Na koniec kolorową kolumną objechaliśmy rondo, przegrupowaliśmy szyk i w dwóch grupach skierowaliśmy się w stronę domów. W towarzystwie Serafina i Janka dotarliśmy do Mikulczyc, gdzie Serafin udał się uzupełniać braki snu. Z Jankiem ucięliśmy sobie jeszcze pogawędkę na przejeździe kolejowym. (jak to po ślubie - o motocyklach :P )
To była piękna uroczystość i za razem drugi "rowerowy" ślub w którym miałem przyjemność uczestniczyć.:) A do kościoła jeszcze wrócę z aparatem :P
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
p.s. A Dartha to chyba z rok nie widziałem ;)
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
23.90 km
1.80 km teren
01:12 h
19.92 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:187 m
Rower:Grand Adventure-S
Księża i czarny kot x2 ;)
Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 21.07.2011 | Komentarze 2
Chyba mi już gór brakuje ;) Po pracy i obiadku, wypatrzaywszy lukę w deszczu wybrałem się w kierunku Radzionkowa. Jakoś tak, niebo wydawało się tam najmniej zachmurzone. Po drodze w okolicach DSD lekka mżawka, ale poważniejsze zmoczenie zostało mi odpuszczone. Za Stroszkiem kilka zjazdów i podjazdów, następnie kilka razy róznymi drogami na Ksiażą Górę. Aż wróciły miłe wspomnienia z zeszłego weekendu ;)W zasadzie to nie jestem przesądny, ale mam nadzieję, że dwa czarne koty się w sumie redukują ;) Na jednym ze zjazdów, za zakrętem, dwa zajęte sobą futrzaki sturlały mi się prosto pod koła. Wyhamowałem, koty przeżyły, ja też więc chyba nie jest tak najgorzej ;)Nawet nie padało już więcej po drodze. Na Helence powitała mnie mokra nawierzchnia, wiec chyba jednak miałem szczęście :P
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Stroszek-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
36.40 km
3.00 km teren
01:52 h
19.50 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:222 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 9
Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 0
Dziś bez fajerwerków. Połączyłem i tak stracony czas dojazdu do pracy z przyjemnością przebywania na siodełku ;) Rano tradycyjnie sprint, powrót spokojniejszy w ciepłym letnim deszczu. Dawno nie czułem tego zapachu nagrzanej zmoczonej ziemi. Eh wakacje... :)P.S. W Szałszy chyba przymierzają się do skończenia wiaduktu nad A1. Nie bedzie trzeba objeżdżać ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
50.30 km
13.50 km teren
04:34 h
11.01 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1053 m
Rower:Grand Adventure-S
Na Rysiankę :)
Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 3
Drugi dzień rowerowego urlopu upłynął pod znakiem przelotnych opadów i burz-znienacków ;) Dlatego spożytkowaliśmy go na wożenie się po komisach w poszukiwaniu jakiegoś wozidełka dla Eli.Tabliczka :)© Goofy601
Dziś dzień trzeci, a więc wypadałoby trochę porowerować :) Pogoda bardzo łaskawa, bo ani nie grzało za bardzo ani nie padało. Za pierwszy cel obraliśmy Halę Boraczą. Tam pomyślimy co dalej. Ostatnie zakupy na drogę i ruszamy.
Wodospady w Żabnicy.© Goofy601
Przez Węgierską Górkę do Żabnicy, i na czarny szlak. Ostatnio gdy tu zawitaliśmy był już nowy asfalt, ale my nie mieliśmy rowerów. Teraz mamy i jedzie się wyśmienicie :)
Ela próbuje swoich sił w kasku, ale tu gniecie, tam uwiera więc ostatecznie ubierze go gdy wjedziemy w teren ;) Przynajmniej na nowych oponach ma lekko. Continentale też dają radę na równym.
Kask nie jest taki straszny ;)© Goofy601
Potoczek.© Goofy601
Asfaltem docieramy prawie pod samo schronisko. Mimo zakazu wjazdu mija nas sporo samochodów. Cóż, trzeba uważać, bo droga wąska.
Przed nami Hala Boracza.© Goofy601
Posiłek w plenerze :)© Goofy601
Pod schroniskiem pierwszy dłuższy postój. Kanapki i decyzja co dalej. Spróbujemy zdobyć Rysiankę :) To już któreś z kolei podejście, ale przecież nie wypada się poddawać, w końcu to nasza ulubiona góra ;)
W tle nasz cel na dziś :)© Goofy601
Jako że zielony szlak mamy już obcykany na nogach, i wiemy że jest wąski i korzeniasty, postanawiamy spróbować żółtym, gdzie podobno czekają fajne widoki. A pogoda dziś na prawdę widokowa.
Widok na Kotlinę Żywiecką.© Goofy601
Widok na Halę Boraczą.© Goofy601
Stoki Rysianki i Lipowskiej.© Goofy601
Jeszcze kilka zdjęć i ruszamy najpierw w dół, a potem w górę zielonym by po chwili odbić na czarny. Mapa w telefonie to jednak przydatny wynalazek :)
Na zielonym szlaku.© Goofy601
Po drodze mijamy dwie Panie na dwóch rowerach typu Zenit (piszę typu, bo nie przyjrzałem się dokładnie. Na pewno nie były to rowery górskie. No chyba że miały jakieś tajemne ukryte moce ;) )Jak się okazało, Panie zamierzały pokonać tą samą trasę co my. Na takim sprzęcie gratuluję odwagi :) Miejmy nadzieję że ta ekspedycja odniosła sukces.
Nietypowy sprzęt do turystyki górskiej (no ale przecież liczy się pomysłowość :) )© Goofy601
Czarny szlak pnie się stromo po zboczu. Są kamienie, trzeba pchać. Ale te widoki za plecami... :D
Trochę stromo ;)© Goofy601
Damy radę :P© Goofy601
Kawałek dalej trafiamy na szeroką równą ścieżkę którą stopniowo nabierając wysokości docieramy do żółtego szlaku. Tu mały postój na złapanie oddechu. Widok zjazdu do Rajczy jest na prawdę kuszący, jednak mamy tu pewną górę do zdobycia więc zabieramy się do wpychania rowerów na szczyt Redykalnego Wierchu.
Wygląda ładnie ale my w dół nie jedziemy ;)© Goofy601
Ta odrobina wysiłku po chwili odpłaca się pięknym zjazdem na Halę Bacmańską skąd roztaczają się wspaniałe widoki na granicę i Słowackie Beskidy.
Zjazd na Halę Bacmańską.© Goofy601
Widok na Wielką Rycerzową i słowackie Beskidy :)© Goofy601
Gdzie my to jestesmy? ;)© Goofy601
I tak jeszcze kilka razy - pod górkę przez las, zjazd na Halę, podziwianie widoków. Jest też okazja pożywić się rosnącymi przy szlaku borówkami (tym to Ela nie odpuści ;) ), które niestety w tym roku coś słabo obrodziły.
Rower czy borówka... trudny wybór ;)© Goofy601
I w górę przez las..© Goofy601
Na ostatnim podjeździe przez las docieramy do znanego nam dobrze zielonego szlaku (biegnie tu razem z żółtym). Tu niezależnie od pogody praktycznie zawsze jest błoto ;) Do tego małe potoczki, śliskie kamienie w ilości dużo i trochę korzeni. Innymi słowy na żółtym szlaku mieliśmy luksus. Ale nie spodziewaliśmy się niczego innego po tym odcinku, wiec zamiast marudzić brniemy wytrwale do przodu.
Już niedaleko - znowu żółty z zielonym.© Goofy601
I tu ciekawostka - zmęczona wcześniej Ela przejeżdża ten trudny technicznie etap z zadziwiającą lekkością. Czyżby schronisko było już blisko? ;) Próbuję dotrzymać jej kroku, ale niezwyciężone Contunentale pokazują swoją pierwsza jak dotąd słabość - nie lubią wody :P A konkretnie szybkich manewrów na mokrym. Kilka niekontrolowanych uśliźnięć i decyduję się jednak poprowadzić kawałek ;)
Po chwili droga robi się znów szeroka i równa, więc oboje na kołach docieramy do schroniska na Lipowskiej. Tu tylko na chwilę po pamiątkową pieczątkę. Wszak postój zaplanowaliśmy na Rysiance :)
Kilka minut później triumfalnie docieramy pod schronisko. Tak udało się dojechać :D Rowery trochę ufyfrane, ale to na ostatnim odcinku. Zrobiło się chłodno. Narzucamy bluzy i idziemy coś zjeść.
Nareszcie u celu ;)© Goofy601
Tak się złożyło, że trafiliśmy na porę obiadową. Ruch spory, w końcu to środek weekendu. Znajdujemy wolne miejsce, zamawiamy po talerzu pomidorowej i pierogi z jagodami. (jakoś trzeba sobie zrekompensować nieurodzaj borówek ;) )
W górach nawet najprostsze potrawy smakują najlepiej :)© Goofy601
W schronisku spędzamy jakąś godzinkę podziwiając widoki za oknem. Rysianka ma chyba najlepsze okno widokowe w Beskidach. Przynajmniej spośród tych które widziałem ;)
Magiczne okno :)© Goofy601
Wymarzony widok z okna :)© Goofy601
Już po drodze zapadła decyzja, że zjeżdżamy czarnym szlakiem do Złatnej. Sporo jeszcze km przed nami, więc pora się zbierać. Jeszcze tylko sesja zdjęciowa "dzielnych zdobywców" i ruszamy.
Dzielny Zdobywca 1 (gdzieś w oddali Babia Góra :) )© Goofy601
Dzielny Zdobywca 2 :P© Goofy601
Czarny szlak należy do tych krótkich, ale stromych. Znamy go dobrze z wcześniejszych pieszych wypadów na Rysiankę. Ma jednak tą zaletę, że jest w miarę równy i szeroki, a wokół biegnie kilka równie szerokich dróg technicznych o mniejszym kącie nachylenia.
I właśnie w oparciu o te drogi opracowaliśmy koncepcję zjazdu bezpiecznego dla średnio wprawnego rowerzysty :)
Widok z Hali Rysianki :)© Goofy601
Ponieważ jednak nie ma rozwiązań idealnych, kilka odcinków czarnego szlaku trzeba było zjechać. Początkowo nie wyglądało to różowo, ale po zastosowaniu triku wytrawnych MTB-owców (opuszczeniu siodełka :P ), rower dosłownie przykleił się do stoku :) Tak to można jechać.
Na czarnym szlaku.© Goofy601
Czarny szlak.© Goofy601
I dalej w dół :)© Goofy601
Ela opuściła siodło prawie całkiem i pomknęła w dół. Ja z racji barku amortyzatora również, ale trochę wolniej ;) Tym sposobem zjechaliśmy praktycznie cały czarny szlak, co dało nam ogromną satysfakcję :)
Ostatni zjazd do potocka :D© Goofy601
Na dole nie odmówiliśmy sobie taplania się w strumyku :P
Płytko było ;)© Goofy601
I czemu mam mokre buty? ;)© Goofy601
Złatna - tu jeżdżą takie wynalazki :)© Goofy601
"Słit focia" na mostku musi być :P© Goofy601
Dalszy ciąg trasy to już ponad 20km asfaltu różnej jakości. Ale praktycznie cały czas z górki :) Po drodze odwiedziliśmy Eli dziadka w Ujsołach. Posiedzieliśmy chwilkę i ruszyliśmy dalej do Ciśca, gdzie dotarliśmy pod wieczór.
Kościół w Rajczy.© Goofy601
Stodoła w Milówce o zachodzie słońca ;)© Goofy601
Licznik pokazał równe 50km. Sporo jak na wypad z takimi przewyższeniami. Dla mnie najdłuższa jak dotąd wycieczka (rowerem) po górach, dla Eli kolejna życiówka. (i nawet nie była bardzo zmęczona :P)
Trzeba będzie pomyśleć nad kolejnymi takimi wyjazdami. Póki co, ciepła kąpiel i regeneracja sił :)
P.S. Opony przeszły test na medal ;)
Cisiec-Węgierska Górka-Żabnica-Milówki-Hala Boracza-Hala Redykalna-Redykalny Wierch(1144mnpm)-Hala Bacmańska-Hala Gawłowska-Hala Bieguńska-Hala Lipowska-Rysianka(1322mnpm)-Hala Rysianka-Złatna-Ujsoły-Rajcza-Milówka-Cisiec.
Dane wyjazdu:
16.34 km
10.00 km teren
01:51 h
8.83 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy:642 m
Rower:Grand Adventure-S
Na Klimczok :)
Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0
Deszczowa pogoda nie jest najlepsza na rower... słoneczna też nie zawsze się sprawdza. Dziś na przykład trafił się wyjątkowy upał. Nie przeszkodziło to jednak rozpocząć rowerowego urlopu.Tablica prawdę Ci powie ;)© Goofy601
Po tym jak udało się upakować rower do bardzo małego sedana stwierdziłem, że teraz już musi się udać ;)
A kto powiedział że trzeba mieć kombi? :P© Goofy601
Jak w góry to oczywiście do Eli. Po drodze jednak chciałem zmierzyć się z Klimczokiem. Skierowałem się więc do Szczyrku z godzinną przerwą na korek w rozkopanym Bielsku.
Na miejscu problem z zaparkowaniem bo w środku sezonu ktoś postanowił remontować parkingi ;)Po chwili kluczenia znalazłem jednak dogodną miejscówkę. Skręciłem rower w całość, przebrałem ciuchy na bardziej "stosowne" i już byłem gotów na spotkanie z przygodą :) Mając w pamięci ostatnie przygody tym razem nie żałowałem kremu z filtrem :P
Kierując się zielonymi znaczkami najpierw po asfalcie, potem po płytach rozpocząłem mozolny podjazd. Początek zawsze jest najgorszy zanim się rytm złapie.
No to ruszamy na Klimczok :)© Goofy601
Za płytami skończyła się jazda, zaczęło się pchanie. W tym gorącu każda próba podjęcia wspinaczki kończyła się bardzo szybko. Ponieważ wybrałem się na Klimczok dla przyjemności a nie w celu sprawdzenia maksymalnej wartości pulsu, dalszą drogę pokonywałem pieszo podjeżdżając bardziej płaskie odcinki.
Chwila ochłody w potoczku.© Goofy601
Stopniowo było ich coraz więcej, a w miarę nabierania wysokości pojawił się lekki wietrzyk i coraz piękniejsze widoki.
W dole Szczyrk a nad nim Skrzyczne.© Goofy601
Skrzyczne - tam już byliśmy ;)© Goofy601
Jadę :P© Goofy601
Zakręty w górach są super :)© Goofy601
Tym sposobem trochę "z buta" trochę na kołach dotarłem do schroniska "Klimczok", które wcale na Klimczoku się nie znajduje ;). Jest położone na zboczach Magury, ale Klimczok właściwy widać już z okna, więc na szczęście nie jest daleko.
Schronisko "Klimczok"© Goofy601
Bardzo surowe tu mają zasady ;)© Goofy601
W schronisku.© Goofy601
Schronisko spore, kamienne w fajnym PTTK-owym stylu. Posiliłem się pysznymi naleśnikami z serem, odpocząłem chwilę i ruszyłem na szczyt Klimczoka.
W międzyczasie jakaś nisko przelatująca chmura część widoków dając ciekawy efekt.
Chmura zawadziła o Klimczok... oby nie padało ;)© Goofy601
Jeszcze mi się nie zdarzyło oglądać takiej mgły ;)
Bo pamiątka musi być.© Goofy601
Krótka acz mozolna wspinaczka nartostradą i docieram do celu. Gdyby nie wspomniana chmura widok byłby na pewno super. Dobrze że chociaż widać schronisko ;)
Magura widziana z Klimczoka© Goofy601
Magura (nie)widziana z Klimczoka ;)© Goofy601
Zdjęcie pod słońce ;)© Goofy601
Na samym szczycie.© Goofy601
Jako że odgłosy burzy zaczęły się nasilać czym prędzej zebrałem się w drogę powrotną. Tym razem czerwono żółty szlak w kierunku Bystrej. Ścieżka szeroka, w miarę równa. Jechałoby się wręcz sielankowo, gdyby nie sporej wielkości świerk lądujący nagle na drodze 10m przede mną. Panowie drwale nie raczyli nikogo poinformować że tu się pracuje... :/
Magura - czerwono żółty szlak.© Goofy601
Kawałek dalej okazało się, że pracowali pilnie od rana, w związku z czym czekało mnie noszenie roweru na plecach ;)
Dobrze że chociaż znaczek ocalał ;)© Goofy601
Dalej czekała miła niespodzianka - genialny wprost widok na panoramę Bielska :) Gdyby nie ta "czapa" w powietrzu pewnie byłoby stąd widać nawet GOP.
Bielsko widziane z góry.© Goofy601
Odbiłem ze szlaku i alternatywnymi drogami, przejezdnymi dla roweru ruszyłem w dół. Warto się pogimnastykować pod górę dla tej przyjemności podziwiania widoków z siodełka i emocji gdy droga robi się bardziej stroma ;)
Drogami, których jak się później okazało nie było na mapie ;), dotarłem do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim, którym to zamierzałem dojechać do Szczyrku.
Odkrywanie nowych dróg.© Goofy601
Skalny stwór. Na szczeście roślinożerny ;)© Goofy601
Jeszcze tylko kawałek po kamieniach i nawierzchnia zmieniła się w jakże lubiane przez rowerzystów dziurkowane płyty, a potem w gładki asfalt. Specjalny znak przypominał miłośnikom większych prędkości, że poruszają się tędy też nieświadomi niczego piesi. Ponieważ i tak nie zamierzałem się rozpędzać (na co nie pozwalały ciasne i efektowne zakręty), ruszyłem dalej delektując się zjazdem ale nie przekraczając 40stki ;)
Jak pięknie jest jechać na dół...© Goofy601
Sanktuarium Na Górce.© Goofy601
Po drodze mijam salezjańskie Sanktuarium na Górce, gdzie mylę drogę i zamiast niebieskim, docieram do Szczyrku zielonym szlakiem . Tym którym wyjechałem. ;)
Po drodze na parking w oczy rzuciła mi się karczma z ciekawą dekoracją.
Dłonie na ścianie ;)© Goofy601
Dłonie bardziej lub mniej znanych osób odciśnięte w betonie pokrywały całą elewację budynku. Uważam, ze od betonu lepszy byłby gips, ale pomysł mimo to ciekawy :)
Jako, zrobiło się późno, a przecież miałem się zameldować u Eli na obiedzie, zwiedzanie miasta zostawiłem sobie na "innym razem"
Gdy tylko spakowałem rower i zatrzasnąłem za sobą drzwi auta zaczęło kropić, a chwilę później przyszło oberwanie chmury i burza (znad Klimczoka :P ) Ale fart... Dobrze że nie podkusiło mnie jeszcze na Szyndzielnię ;)
Jak to w górach - za Żywcem już po burzy ani śladu, zaczęło nawet wychodzić słoneczko. Wypogodziło się na tyle, że wieczorem wybraliśmy się jeszcze z Elą nad Sołę, potaplać się w chłodnej wodzie ;)
Latarnia morska? ;)© Goofy601
Prusów przesłonięty chmurką ;)© Goofy601
Tak to zakończył się rowerowego urlopu dzień pierwszy :D
Szczyrk Górny-Klimczok(1117mnpm)-Magura(1109mnpm)-Szczyrk Górny.
Dane wyjazdu:
15.90 km
8.30 km teren
00:58 h
16.45 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy:147 m
Rower:Grand Adventure-S
Test opon :)
Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0
W niedzielę skorzystałem z okazji, że Ela poszła się opalać i zabrałem się za montowanie opon. Trzeba przyznać że różnica w wielkości znaczna, ale prezentują się nieźle. Przede wszystkim są bardzo delikatne i lekkie jak na drutówki. Po drobnych modyfikacjach udało się nawet dopasować błotniki. Pewne jest, że nic większego tam nie wejdzie ;)Za sprawą wyjazdowych obowiązków służbowych na testy drogowe przyszedł czas dopiero dzisiaj. ( Jutro początek górskiego urlopu więc wypadałoby wiedzieć jak się na tym zestawie jeździ ;) )
Z wiadomych powodów od razu skierowałem się do lasu. Opony bardzo ładnie tłumią nierówności nawet przy wyższym ciśnieniu. Przyczepność też conajmniej zadowalająca. Wreszcie można się trochę rozpędzić nie narażając nadgarstków na niepotrzebne wstrząsy i szarpnięcia. Sztywnej ramie też zapewne przypadnie do gustu lepsza amortyzacja ;)
Kolejnym wyzwaniem były betonowe płyty. Tu również przejazd bez zająknięcia i bez utraty prędkości :)
Żeby nie było za łatwo skierowałem się na hałdę. Kilka rundek w górę i w dół rozwiało moje wątpliwości - nawet na dużej stromiźnie nie tracą przyczepności. A ile przy tym zabawy :D
Jak na księżycu :P© Goofy601
Spojrzenie z góry...© Goofy601
...spojrzenie z dołu ;)© Goofy601
Powrót (a jakże ) nową rowerówką :) Tu, na asfalcie, licznik pokazał 51km/h co chyba nieźle wróży na jazdę po mieście.
Nowe rondo przy ZSE :)© Goofy601
Podsumowując- po testach wrażenia bardzo pozytywne, opony duże, ale z małym oporem toczenia. W na dziurach dobrze tłumią, na asfalcie się nie kleją. Po zmianie z poprzednich czułem się jakbym się przesiadł na full'a :P Dodatkowo ładnie się prezentują.
Zobaczymy jak się będą sprawować jutro - w PRAWDZIWYM terenie :)
Zachód słońca nad jeziorem ;)© Goofy601
Rokitnica-las-Miechowice-las-OMG-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km