Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2014
Dystans całkowity: | 444.70 km (w terenie 15.20 km; 3.42%) |
Czas w ruchu: | 23:29 |
Średnia prędkość: | 18.94 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.00 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 37.06 km i 1h 57m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
42.20 km
0.00 km teren
01:52 h
22.61 km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Do pracy 22/2014
Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 08.05.2014 | Komentarze 0
Szybki doprac. Po drodze załatwianie niezbędnych sprawunków zakupowych przed majówką i zakup nowych klocków hamulcowych do Granda :) Niestety nie było okładzinowych. Odlewane trzyskładnikowe Meridy muszą wystarczyć ;)Rokitnica-Wieszowa-Grzybowice-Czekanów-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Czekanów-Grzybowice-Wieszowa-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
29.20 km
3.60 km teren
01:45 h
16.69 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Najbliższa (nie)znana okolica :)
Niedziela, 27 kwietnia 2014 · dodano: 30.05.2014 | Komentarze 7
Po trudach ubiegłego sezonu trochę czasu zajęło mi na doprowadzaniu Granda do pełnej sprawności. A trzeba przyznać, że należało mu się trochę dopieszczenia. W końcu w zeszłym roku zrobił bez poważniejszych przeglądów tyle co normalnie w dwa sezony ;) Wszystkie elementy zostały dokładnie wyczyszczone i sprawdzone, rama nawoskowana, obyło się bez większych interwencji. Jedynie z wielkim żalem musiałem pożegnać się z przednią przerzutką (FD TY-10). Po niefortunnym zmiażdżeniu łańcuchem podczas jesiennej "papierniczej setki" nie dało się jej już wyprostować. Zagięcie nie było duże, ale pech chciał, że akurat na przetłoczeniu. Wyregulować się już nie dała. Wielka szkoda, bo przez ponad 28000 km pracowała bez zarzutu. Ba, nawet bez luzów była :/Jej miejsce zajęła zdobyta wielkim fartem przerzutka z grupy STX (FD MC-30). Dlaczego fartem. A no spróbujcie znaleźć dobrej klasy przerzutkę top swing dodatkowo z górnym ciągiem i obejmą 28,6 :P Ta jest fabrycznie nowa (jeszcze w oryginalnym woreczku i z instrukcją montażu :D ) Dodatkowo jest rocznikowo zgodna z Grandem, a więc gdyby producenci z Krossa dołożyli nieco więcej mogli by ją spokojnie montować w tym modelu. Oczywiście cena była by odpowiednio wyższa ;) Ja nie przepłaciłem i mam nadzieję, że chwalona przez wielu jakość grupy STX zapewni bezproblemową pracę przez co najmniej następne 30 000 km :)
Do tego ta zgrabnie wykonana dwukolorowa błyskotka dobrze prezentuje się w ramie :)
Lekko odświeżony napęd :)© Goofy601
Ale dość już tego chwalipiętstwa ;) Czas ruszyć na testy :) Wybrałem się zobaczyć co słychać w najbliższej okolicy. Kursując między Zabrzem a Gliwicami ostatnio nie miałem okazji. Na początek mała niespodzianka - nowy sklep rowerowy :) Był zoologiczny, potem salon firan. Pamiętam jeszcze czasy gdy w Rokitnicy mieliśmy sklep rowerowy. Ale kiedy to było... ;) Trzeba będzie sprawdzić co zacz.
Coś nowego :)© Goofy601
Na terenie Zabrzańskiej Strefy Ekonomicznej trwa wycinka drzew. W sumie jakoś trzeba te działki uzbroić by przyciągnąć inwestorów. Tylko po co w tym celu wycinać kilkusetletnie jesiony? Taka aleja w środku strefy była by na pewno ciekawym akcentem...
Spore były... gdy rosły :/© Goofy601
Już się nie przejadę w cieniu tych pięknych drzew. Szkoda, tak tu teraz łyso.
Pusta aleja© Goofy601
Wycinka trwa wszędzie© Goofy601
Jadę w kierunku folwarku Wesoła. Tu wycinka odsłoniła zapomniany od wielu lat pomnik. Granitowy obelisk ustawiono dla upamiętnienia tragicznego wypadku w kopalni Castellengo. 10.01.1923. W podziemnym pożarze zginęło wówczas 45 górników. Ciał 18-stu z nich nie udało się wydobyć na powierzchnię. 290m nad miejscem gdzie spoczęli na wieczność ustawiono pomnik, a na nim tablicę z nazwiskami. Po wojnie oczywiście tablica została skrupulatnie "odniemczona" (sic!)
Pomnik górników - Wesoła© Goofy601
Teraz dzięki wycince zarośnięty od lat pomnik znów stał się widoczny i łatwo dostępny. Oby tylko został należycie wyeksponowany i zachowany a nie np. rozebrany lub przeniesiony w inne miejsce. Wszak opis dlaczego akurat tu ma stać został skuty ;)
Ostały się tylko nazwiska© Goofy601
Ruszam dalej z zamiarem dotarcia do Mikulczyc. Mijam ostatnie pozostałości dawnego folwarku. Wiele to tego nie zostało. A i pod inwestycje pewnie teren wyrównają.
Tyle zostało z folwarku Wesoła© Goofy601
Koniarze nareszcie w swoim naturalnym środowisku (nie na ścieżkach rowerowych ;))© Goofy601
Nieopodal leśniczówki trafia mnie największa niespodzianka dzisiejszego dnia. Otóż miejsce gdzie do tej pory były jeszcze niedawno nieprzebyte chaszcze również zostało uprzątnięte. Wśród poustawianych tu i ówdzie kup gałęzi pojawiły się trzy parterowe ceglane budynki. Właściwie to jeden. Dwa pozostałe zawaliły się zapewne jeszcze wiele lat temu. Ale widać wyraźnie ich zarys i ściany. Budynki niskie , do połowy wkopane w ziemię. Wewnątrz ocalałego pełno wody, jednak już od wejścia widać łukowate sklepienia. Jak to się tu uchowało? ;) Przez wiele lat krzaczory były tak gęste, że nie wiem czy ktokolwiek się tu zapuszczał. Jak później wygrzebałem w internetowych zasobach chaszcze skrywały dawny obóz pracy pobliskiej kopalni Abwehr/Castellengo. W wybudowanych w 1943r. 3 barakach przebywało łącznie 360-ciu mężczyzn...
Obóz pracy kopalni Castellengo© Goofy601
Zalane wnętrze jednego z baraków© Goofy601
Okienko© Goofy601
Ilość zgromadzonych gałęzi najlepiej świadczy jaki tu przedtem był busz ;)© Goofy601
Brzoza Postindustrialna potrafi rosnąć w każdych warunkach ;)© Goofy601
Barak nr. 2© Goofy601
Barak nr 3© Goofy601
Człowiek tyle lat tu mieszka a tu proszę, takie rewelacje tuż obok w krzakach ;)
Ruszyłem dalej do Mikulczyc by odnaleźć brakujący fragment układanki - pomnik upamiętniający pozostałych 27-miu zmarłych w pożarze górników. Szukać nie muszę długo bo znajduje się nieopodal w parku. Nieco omszałe, pociemniałe kamienne płyty przechylają się do przodu. Ale pomnik nie jest zniszczony. Nie licząc skłutych nazwisk oczywiście. Tu najprawdopodobniej upamiętniono te osoby, które udało się wydobyć na powierzchnię.
Pomnik górników w parku w Mikulczycach© Goofy601
Odniemczone... :/© Goofy601
Aby dopełnić dzisiejszą wycieczkę, która wyraźnie zaczęła się kręcić wokół kopalni Mikulczyce/Castellengo, postanowiłem wybrać się jeszcze na hałdę. Cóż, postanowić to jedno, a wykonać to drugie.
Hałda - jak odkryłem całkiem niedawno jeden z lepszych punktów widokowych w Zabrzu. Byłem tu zaledwie kilka razy, porobiłem ciekawe zdjęcia, i powiem szczerze miałem ochotę na więcej. Niestety, hałda jest od jakiegoś czasu rozbierana celem pozyskania taniego kruszywa. Żeby tego było mało manipulacje przy niej spowodowały zaostrzenie trawiącego ją od środka pożaru. Obecnie rozgrzebana z każdej strony, kopcąca i śmierdząca stanowi widok raczej przykry. Wjechać już się na nią nie da, z resztą było by to co najmniej ryzykowne. Rozorane czerwone stoki nie upiększają również krajobrazu. Przy obecnym tempie prac zapewne niebawem zostanie tu równe jak stół klepisko. Tylko ciekawe na co to komu? :/
Dawny wjazd na hałdę. Żegnajcie dalekie widoki i piękne panoramy... :/© Goofy601
Konająca hałda :/© Goofy601
Może trochę przysmucam ostatnio na blogu, ale szczerze wolałbym opisywać jak świat wokół mnie zmienia się na lepsze, a nie tylko wycinki, rozbiórki, wyburzenia... Do tego w zupełnie nie przemyślany sposób. Czas pokaże i może wykluje się z tego coś dobrego. Postaram się o tym napisać :)
Tymczasem dobiegła końca moja krótka, acz treściwa pętelka po okolicy. Całkiem przypadkiem wspólny mianownik stanowiła kopalnia Mikulczyce. Jakbym chciał, to bym tego tak nie wykombinował ;)
Dla zainteresowanych:
Materiały a temat zabrzańskich obozów
Ciekawa relacja z podobnej wyprawy-dobre zdjęcia
Rokitnica-Mikulczyce-OMG-Mikulczyce-Rokitnica-OMG-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
44.60 km
0.00 km teren
01:55 h
23.27 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Do pracy 21/2014
Piątek, 25 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 0
Hurra, dziś też nie pada i nie muszę jechać autobusem :P Powtórka z wczoraja ale z nieco wyższą średnią. Nie było czasu na zdjęcia. Ten rower jest piekielnie szybki :) Poza tym trochę postraszyło deszczem. Na Koperniku jakiś koncert chóru przy kościele. Czyżby w związku z niezielną kanonizacją? ;)Rokitnica-Wieszowa-Grzybowice-Czekanów-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Maciejów-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
44.90 km
0.00 km teren
02:00 h
22.45 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Do pracy 20/2014
Czwartek, 24 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 2
Wczoraj auto powędrowało do warsztatu, Grand się jeszcze serwisuje po zimie, a do pracy dojechać jakoś trzeba ;) Dosiadłem więc Demy i lekko spóźniony puściłem się pędem w stronę Gliwic. Właściwie to ten pęd wyszedł sam z siebie gdy tylko mocniej nacisnąłem na pedały ;) Prawdę mówiąc to nawet się nie zdążyłem zmęczyć na trasie, a spociłem się bardziej ze strachu przy pokonywaniu kolejnych dziur i kolein z prędkością bliską 40km/h na tych wąskich kółkach :P Spowolniły mnie dopiero gliwickie korki. Tu wyszły na jaw pewne mankamenty, bo długim, mało zwrotnym rowerem ciężko jest manewrować między samochodami. Ale i to nie przeszkodziło w dotarciu do pracy z czasem 45min i średnią 26km/h 8) Taka się jeszcze nie zdarzała ;)Po pracy z obawy przed zapowiadanym dzień cały deszczem ruszyłem prosto do domu. Tzn. na tyle prosto na ile pozwalała utwardzona nawierzchnia. A że nie uśmiechało i się wracać zatłoczoną 78-ką to zniosło mnie aż do centrum Zabrza :P
Taki tam zwykły dojazd do pracy ;)
Rokitnica-Wieszowa-Grzybowice-Czekanów-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Maciejów-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
109.30 km
0.00 km teren
05:21 h
20.43 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Wielkosobotni Churching 2014 - na bogato :)
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 29.05.2014 | Komentarze 2
Utarło się, że w Wielką Sobotę (jeśli tylko pogoda pozwoli) wsiadam na rower i ruszam nawiedzić okoliczne kościoły. Pomijając względy religijne i chęć pomodlenia się chwilę przy Bożym Grobie jest to też znakomita okazja by zajrzeć do wnętrza najczęściej zabytkowych świątyń. Na co dzień są zwykle pozamykane na cztery spusty, a właśnie w ten jeden dzień w roku stoją otworem dla rowerowego turysty i to bez ryzyka przeszkodzenia w jakimś ważnym nabożeństwie. W poprzednich latach zwiedziłem w ten sposób większość kościołów w mojej najbliższej okolicy. Tym razem podjąłem się ambitniejszego zadania i postanowiłem zmierzyć się ze Szlakiem Architektury Drewnianej a konkretnie z Gliwicką jego pętlą. Taka poniekąd rowerowa pielgrzymka ;)Załatwiwszy sobie godne zastępstwo do święconego koszyka, wczesnym rankiem (ok 10:00 :P) ruszam w kierunku pierwszego punktu na trasie. Pogoda zapowiada się idealnie. Sucho, słonecznie no i ten silny wiatr w plecy... :)
Dosyć sprawnie docieram do Księżego Lasu. Fajnie znów zobaczyć dawno nie odwiedzane wioski. Trochę się pozmieniało, drogi jakby równiejsze ;) Kościół p.w. św. Michała wielokrotnie już miałem przyjemność oglądać z zewnątrz. Teraz jednak zgodnie z moimi przypuszczeniami drzwi są otwarte :)
W Lesie, w Księżym Lesie© Goofy601
Kościół stoi otworem :)© Goofy601
Na Szlaku Architektury Drewnianej© Goofy601
Trwają przygotowania do Świątecznych uroczystości. Początkowo nieufne Panie po małym wywiadzie środowiskowym "Kto?" "Po co?" i "Dlaczego z aparatem?" w końcu pozwalają mi się trochę rozejrzeć a nawet pstryknąć kilka zdjęć. Podobno Proboszcz nie lubi jak się kręcą różni tacy i fotografują...
Kościół św. Michała - ołtarz© Goofy601
Kościółek nieduży, ale ładny. Trochę szkoda, że ściany z 1494 roku pokrywa warstwa tynku i farby ;) Ale i tak warto było tu zajrzeć.
Kościół św. Michała - sklepienie© Goofy601
Boży Grób w Księżym Lesie© Goofy601
Opuszczam Księży Las z poczuciem, że to będzie dobry dzień. Następny punkt to już ziemie jeszcze przeze mnie rowerowo nie zdobyte. Chwilę zajmuje mi odnalezienie schowanego w dolince kościoła p.w. Wszystkich Świętych w Sierotach. Dużo większy od poprzedniego, z wyraźnie zarysowaną dzwonnicą.
Drewniany kościół w Sierotach© Goofy601
Drewniany kościół w Sierotach - od frontu© Goofy601
Soboty© Goofy601
Zwiedzanie zaczynam od rundki wokół kościoła. Jest murowane prezbiterium, drewniane soboty i kilka starych nagrobków. Niektóre z kolorowymi naklejkami...
Czyżby znów natrętna reklama? ;)© Goofy601
Na szczęście nie są to kolejne natrętne reklamy kredytów "chwilówek" tylko pomysłowa interwencja Proboszcza ;)
Pomysłowy Proboszcz :)© Goofy601
Pora zajrzeć do środka :)
Kościół w Sierotach - zajrzyjmy do środka© Goofy601
Ściany w drewnianej części pomalowano na jednolity kolor natomiast murowaną część zdobią piękne gotyckie polichromie.
Kościół w Sierotach - ołtarz© Goofy601
Trwa adoracja, więc nie szaleję zbytnio z aparatem. Dyskretne kilka fotek i już się zbieram. ;)
Kościół w Sierotach - Boży Grób© Goofy601
Przy wyjściu pod drzewem stoi zaparkowany typowy "rower wiejski", za to z odświętnym pokrowcem na siodełko ;)
Odświętny pokrowiec :P© Goofy601
Z Sierot już niedaleko do Zacharzowic - trzeciego kościółka na trasie. Piszę kościółka, bo kościół p.w. św. Wawrzyńca jest na prawdę nieduży. Za to niedawno otrzymał nowe pokrycie ścian i dachu. Chyba przyzwyczaiłem się, że drewniane kościoły mają raczej ciemny kolor i to nowe drewno jakoś razi... ;) Tak czy inaczej po raz pierwszy dziś drzwi zastałem zamknięte. Cóż, widocznie parafia za mała...
Kościół w Zacharzowicach© Goofy601
Na pocieszenie kawałek dalej wypasiona siedziba OSP. Orzełek chyba jeszcze bez korony ;)
OSP Zacharzowice :)© Goofy601
W Pniowie mijam ruiny jakiegoś majątku ale niestety nie czas dziś na ich zwiedzanie. Może innym razem.
Pniów - ruiny gospodarstwa© Goofy601
Jedzie się świetnie. wiatr energicznie popycha, na liczniku często gości 30km/h lub więcej. Droga również bardzo widokowa :) W oddali pokazały się już szklarnie w Paczynie. Aż nabrałem ochoty na świeżego pomidorka... ;)
Szklarnie w Paczynie© Goofy601
Przez zielone pagórki :)© Goofy601
Kościół w Paczynie okazuje się być drewnianą dzwonnicą, do tego zamkniętą na solidną kłódkę. Moją uwagę przyciąga natomiast intrygujący napis wyłaniający się spod tynku domku naprzeciwko :) Ktoś ma pomysł co tu się mogło znajdować?
Kościół w Paczynie i drewniana dzwonnica© Goofy601
Zamknięte na głucho ;)© Goofy601
Paczyna - tajemniczy napis spod tynku© Goofy601
Już za chwilę muszę się zmierzyć z bardzo silnym bocznym wiatrem. Momentami muszę się mocno odchylać w stronę jezdni by nie wylądować w rowie. Do tego te koleiny... Jak na złość żadnego krzaczka tylko kwitnące drzewa owocowe ;)
Pospiesznie mijam pałac w Bycinie (nie zmienił się nic a nic. No może trochę więcej papy z dachu odpadło :/ ) Wpadam na szosę na Ujazd. Wiatr dodaje skrzydeł i malowniczo rozwiewa zboża na mijanych polach. W okolicach Jeziora Pławniowickiego odbijam w prawo do Poniszowic. Krajobraz niczym wyjęty z Windowsa ;)
Gdyby nie ta szosa widoczek znajomy ;)© Goofy601
Tu nawiedzam kościół pw. Św. Jana Chrzciciela z 1499r. Jak dotąd jeden z moich faworytów na trasie. Sądząc po kolorze drewna również niedawno przechodził remont. Jest jednak bardziej rozbudowany, posiada boczną kaplicę, częściowo zabudowane soboty a obok znajduje się również drewniana dzwonnica.
Kościół w Poniszowicach© Goofy601
Tajemnicza tablica© Goofy601
No ale zajrzyjmy do środka. Wnętrze również pomalowano na kremowo o zgrozo olejna farbą. Cóż, pewnie łatwiej się myje. Wystrój wnętrza ratuje piękny barokowy ołtarz. Gdzieniegdzie da się zauważyć mozolnie wydobywane spod farby fragmenty polichromii. Ciekawym elementem wnętrza (którego nie widywałem wcześniej) jest loża kolatorska, czyli coś w rodzaju strefy dla VIPów. Małe zdobione okienko w bocznej ścianie prezbiterium było przeznaczone dla osób mających znaczny wkład w powstanie kościoła - patronów lub fundatorów. Jeśli dobrze zauważyłem loża posiada też osobne wejście nad zakrystią.
Kościół w Poniszowicach - ołtarz© Goofy601
Loża kolatorska© Goofy601
Miejscem oddającym "drewnianość" tego kościoła są na pewno zabudowane soboty. Światło wpadające przez niewielkie świetliki tworzy przyjemny półmrok. Tu właśnie umieszczono pamiątkowe tablice ku pamięci poległych w I i II wojnie parafian z należących do parafii miejscowości. Jadąc przez kolejne wioski zauważyłem, że jest to dość częsta praktyka. Z tym że, zwykle nazwiska i daty wypisane są na pomnikach lub krzyżach. Tu mamy spore tablice. Z I wojny po niemiecku z II po polsku.
Tablica pamięci ofiar I Wojny Światowej© Goofy601
Tablica pamięci ofiar II Wojny Światowej© Goofy601
Klimatyczny detal :)© Goofy601
Tą samą trasą wracam do głównej szosy. Wiatr radośnie popędza obłoczki na niebie i mnie przy okazji też. Na liczniku 40 km/h, równiutki asfalt. kilometry same lecą. Tylko czemu kolarze jadący w przeciwnym kierunku jadą tak powoli...? Na odpowiedź nie muszę długo czekać. W ekspresowym tempie mijam Łany, lecę sobie spokojnie z górki, skręcam w lewo na Rudziniec i... piekielnie mocny podmuch wiatru prawie wyrzuca mnie z drogi. Musiał skubany przybrać na sile, dlatego jechało się tak dobrze :P
Otrząsnąwszy się z szoku, pochylony 30 stopni na lewą burtę kontynuuję podróż w kierunku Rudzińca, gdzie czeka na mnie kościół pw. Św. Michała z 1657r.
Kościół w Rudzińcu© Goofy601
Oglądałem go kiedyś z zewnątrz. Teraz pora zajrzeć do środka. No tak, ale gdzie są drzwi? ;) Okazuje się, że trzeba przejść pod dzwonnicą. Wnętrze tajemnicze i trochę mroczne. Wchodzę przez niskie ale masywne drzwi. Tu również trwa adoracja.
Tylko gdzie szukać wejścia? ;)© Goofy601
Zapraszamy do środka :)© Goofy601
Tym razem ołtarz jest skromny, ale barokowe polichromie można by oglądać godzinami. Dobrze że choć tu na przestrzeni wieków nie trafił się artysta malarz z kubełkiem farby olejnej... ;)
Wnętrze kościoła w Rudzińcu© Goofy601
Apokalipsa chyba ;)© Goofy601
Oglądać można by długo, ale czasu starczy jedynie na chwilę kontemplacji i pora ruszać dalej. Następny cel znajduje się w Bojszowie. Wiatr boczno-twarzowy nie ułatwia zadania. Już w Rudnie widzę, że nie przywiał dobrych wieści. Chmurzy się i zaczyna lekko kropić. Może przejdzie bokiem? ;)
Rudno - nadciąga deszcz ;)© Goofy601
W Bojszowie kropi już całkiem konkretnie. Chwilę zajmuje mi znalezienie kościoła pw. Wszystkich Świętych z początku XVI wieku. Problem w tym, że są tu dwa kościoły i to obok siebie. Trudno się zatem dziwić, że czuwanie zorganizowano w większym i nowszym a drewniany pozostał zamknięty. Pozostały mi zatem oględziny zewnętrzne.
Drewniany kościół w Bojszowie© Goofy601
Kościół w Bojszowie, niestety zamknięty© Goofy601
Na pocieszenie trafiła się ciekawa cmentarna pompa ;)
Pompka cmentarna :)© Goofy601
Nie mając widoków na przeczekanie pod dachem ruszam dalej w kierunku Rachowic. Po chwili zaczyna się las i koszmarne dziury w jezdni. Cóż, jak już nie wieje to mnie chociaż wytelepie na tych cienkich oponkach ;) W Rachowicach pierwsza dwujęzyczna tabliczka i... asfaltowy dywanik równy jak stół. Przypadek? :P
Zwróćcie uwagę na zmianę nawierzchni ;)© Goofy601
Rachowicki kościół pw. Trójcy Świętej różni się od wcześniejszych budową. Prezbiterium i spora część nawy głównej jest murowana. Dalszy ciąg wraz z dzwonnicą tradycyjnie w drewnie. Całość z przełomu XV i XVI wieku. Wnętrze bardzo skromne. Poza ołtarzem i kilkoma rzeźbami próżno tu szukać zdobień czy polichromii. Ot prosty wystrój wiejskiego kościółka. Spędzam tu jakiś czas w ciszy, chcąc choć na chwilę uciec od tego ciągłego gwizdu wiatru ;)
Kościół w Rachowicach© Goofy601
Boży Grób w kościele w Rachowicach© Goofy601
Nie chcąc pakować się w największe deszczowisko ruszam jeszcze chwilę z wiatrem w kierunku Sierakowic. Tu, nad niewielkim jeziorkiem położony jest najdalszy z dzisiaj założonych celów - kościół pw. Św. Katarzyny z 1675r.
Kościół w Sierakowicach© Goofy601
Tak właśnie rozumiem pojęcie "drewniany kościółek" - pociemniałe drewno i ewentualnie mech. Świeżutki gont do mnie jakoś nie przemawia ;)
Ciemny i omszały - autentyczny ;)© Goofy601
Znów mam szczęście - otwarte. Wnętrze po prostu cudowne. Praktycznie każda płaska powierzchnia pokryta, wizerunkami świętych, scenami biblijnymi lub cytatami. Nawa główna, prezbiterium, po prostu wszystko. Do tego mogę to wszystko podziwiać nie przeszkadzając nikomu :)
Wnętrze kościoła w Sierakowicach© Goofy601
Malowidła są wszędzie :)© Goofy601
Po opuszczeniu tej uczty dla oczu przyszedł czas na zderzenie z rzeczywistością. A właściwie zderzenie ze ścianą wiatru. Nie pamiętam czy kiedykolwiek musiałem się tak z wiatrem namęczyć. A przecież to najdalej od domu wysunięty fragment trasy :P Cały odcinek do Ostropy to jedna wielka orka. Mozolnie, czasem nawet 5km/h byle do przodu. Tuje w ogródkach zagięte do ziemi, tablice reklamowe niemiłosiernie trzeszczą, minęło mnie nawet przelatujące na wysokości głowy wiaderko po farbie... :P
Jakimś cudem dokulałem się pod kościół pw. Św. Jerzego w Ostropie. Znów, z racji obecności w pobliżu murowanego obiektu, drewniany pozostał zamknięty. Szkoda, bo miałem nadzieję zobaczyć odnowione malowidła. Nowy gont nabrał już trochę "patyny" więc i w środku pewnie jest co pooglądać.
Niedawno remontowany kościół w Ostropie© Goofy601
Zbieram zabawki i ruszam dalej. Mżawka odpuszcza a i między domami jedzie się lżej. Tak docieram do centrum Gliwic, gdzie również znajduje się drewniany zabytek. W prawdzie przeniesiony tu z okolic Olesna ale jak najbardziej kompletny. Kościół pw. Wniebowzięcia MB z 1493r. swoją spokojną bryłą ani trochę nie zdradza, co kryje się wewnątrz. Przyciskając wielką metalową kulę na klamce wchodzę najpierw do zaciemnionego pomieszczenia pod dzwonnicą a później... do wnętrza jak z dziecięcej kolorowanki ;) Takich kolorków jeszcze w kościele nie widziałem :) Dodatkowo od razu poznać, że po przenosinach jest to już miejski przybytek. Boży Grób z niebieskim LED-owym podświetleniem świadczy o tym najlepiej ;)
Kościół w centrum Gliwic© Goofy601
Klameczka ;)© Goofy601
Kolorowe sklepienie© Goofy601
Pastelowo jak się patrzy ;)© Goofy601
LED-owe podświetlenie grobu to jest to ;)© Goofy601
Wnętrze kościołw w Gliwicach© Goofy601
Drogę do ostatniego punktu dzisiejszej wycieczki oprócz wiatru uprzyjemnia mi mżawka. Cóż, z cukru nie jestem a do domu dojechać muszę. Czekoladowy baton na stacji natychmiastowo poprawia mi humor ;)
Gdy docieram pod kościół pw. Matki Boskiej w Szałszy pada już nawet dość mocno. Niestety, tu również zastaję zamknięte drzwi. Akurat w taką pogodę... ;)
Kościół w Szałszy© Goofy601
Pod daszkiem czekam aż przestanie padać. Teraz powrót do domu to już czysta formalność. Wiatr mi nawet zobojętniał. W końcu jedziemy razem już od 40 km :P Do domu docieram przed zmrokiem, wymęczony ale szczęśliwy z realizacji planu.
Całkiem przypadkiem wyszła z tego mocna "setka". Trochę wymęczona, ale bogata w atrakcje i trochę pouczająca. Dotarłem do 12 drewnianych kościołów, 7 z nich udało się zwiedzić od środka :) Można zatem powiedzieć, że w sposób uduchowiony spędziłem ten dzień na siodełku :)
Tym czasem Wam wszystkim tu zaglądającym życzę zdrowych i spokojnych Świąt Wielkanocnych!!!
Rokitnica-Wieszowa-Kamieniec-Księży Las-Łubie-Kopienica-Sieroty-Zacharzowice-Pniów-Paczyna-Bycina-Niewiesze-Poniszowice-Niewiesze-Łany-Rudziniec-Rudno-Bojszów-Rachowice-Sierakowice-Sośnicowice-Ostropa-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Czekanów-Wieszowa-Rokitnica
Dane wyjazdu:
12.40 km
0.00 km teren
00:55 h
13.53 km/h:
Maks. pr.:21.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Sprawunki na mieście ;)
Środa, 16 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 2
Całodzienne siedzenie na krześle doprowadza mnie już do rozpaczy... Poniekąd to wina deszczowej aury, która zmienia się co godzinę. Wczoraj na przykład, gdy po pracy poszedłem się trochę przejść, wracałem ze spaceru w całkiem sporym gradobiciu ( takie groszki ;) ) Mimo, że jak wychodziłem świeciło jeszcze słońce :PDziś o poranku szary baldachim z chmur również nie zachęcał do kręcenia. Po pracy natomiast wyjrzało już trochę błękitu, więc choć na zakupy wybrałem się na rowerze ;)
I znów kręciłem się po mieście to tu, to tam, jakby specjalnie odwlekając powrót, by jak najdłużej nacieszyć się tą przystępną pogodą. Nie przeszkadzały mi nawet cywilne ciuchy. Czasem trzeba się przecież polansować po mieście... :P
Pięknie rozkwitły :)© Goofy601
Gliwice ul. Zwycięstwa© Goofy601
Się buduje DTŚ-ka© Goofy601
Papież ogrodowy© Goofy601
Cała paleta Jezusów ;)© Goofy601
Po powrocie zdążyłem jeszcze przedświątecznie umyć okna i... znowu zaczęło lać :P Wiosna chyba po prostu musi się wyszumieć ;) Ale co pojeździłem to moje :)
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
26.50 km
0.00 km teren
01:15 h
21.20 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:DemoTywator
Szybkie zakupy :)
Sobota, 12 kwietnia 2014 · dodano: 17.04.2014 | Komentarze 2
Zagoniony okrutnie postanowiłem skorzystać ładnej pogody i chociaż na szybkie zakupy wybrać się rowerem. Na zakupy do rowerowego oczywiście ;) Tak się złożyło, że parę osób w trybie pilnym potrzebowało kilku części, więc załatwiłem sprawę hurtem ;) Delektując się wczesnowiosennym krajobrazem udałem się do Tarnowskich Gór, skwapliwie unikając leśnego błota. Przyznam, że podróżowanie szosówką owszem, jest szybkie, ale co chwilę człowieka korci, żeby odbić gdzieś w las i sobie drogę skrócić. A tu nic z tego. Trzeba się przestawić na czysto "asfaltowe" myślenie. Zwykła droga do sklepu staje się ciekawym wyzwaniem. Zwłaszcza gdy zazwyczaj jeździło się "na kreskę" ;)Powrót ze wszystkimi niezbędnymi elementami i wielką oponą zawieszoną na szyi :P
Rynek w Tarnowskich Górach© Goofy601
Gwarkowy drogowskaz© Goofy601
Bruk na ul. Krakowskiej po remoncie :)© Goofy601
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
.
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
41.20 km
3.70 km teren
02:21 h
17.53 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Wszystkie inne ;)
Do pracy 19/2014 nieco inaczej ;)
Poniedziałek, 7 kwietnia 2014 · dodano: 16.04.2014 | Komentarze 3
Jakiś czas temu Ela poprosiła mnie o przygotowanie Meridki do sezonu. Jako, że rower dotarł do mnie dopiero w ten weekend, postanowiłem go najpierw przetestować. Dokonałem drobnych regulacji tego co trzeba i dziarsko ruszyłem rano do pracy. Przez pierwsze 500m myślałem, że zaraz zawrócę i nie dam rady ;) Może to przez te grube opony, może przez smar, który zgęstniał w piastach... a może po prostu rozleniwiłem się na tych dużych wąskich kółkach przez zimę :P Z każdym kolejnym kilometrem szło jednak coraz lepiej, a w Gliwicach jechało się już nawet całkiem miło. Kwestia przyzwyczajenia. Ramka na mnie zdecydowanie za mała, przełożenia też jakby za miękkie, ale dało się jechać. Po mieście nawet całkiem zwinnie :) Do pracy dotarłem nawet z małym zapasem.Pozowanie w parku ;)© Goofy601
Powrót już na zupełnym luzie. Zahaczyłem jeszcze o macierzysty sklep Meridki - BikeAtelier celem nabycia bagażnika. (na życzenie Eli rowerek ma być dostosowany do wypraw). Udało się dobrać odpowiedni, nawet pasujący kolorem do przednich widełek ;)
A potem się dziwić, że trawa nie rośnie :P© Goofy601
Zachęcony ładną pogodą wpadłem na szatański pomysł, by sobie ten bagażnik zamontować "pod chmurką" ;) Rozłożyłem się więc z całym podręcznym warsztatem w parku pod palmiarnią i przystąpiłem do dzieła ;) Niestety, jak to bywa z uniwersalnymi bagażnikami, nie obyło się bez przeróbek. W warunkach polowych taki "tuning" jest nieco utrudniony, chociażby ze względu na brak dostępu do odpowiedniej długości śrub ;) Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie przenieść warsztatu pod najbliższy market budowlany, gdzie o takowe śrubki nie trudno... :P Siniejące niebo i zimny wiatr skutecznie odwiodły mnie od tego pomysłu. Cóż, taki mamy klimat ;)
Krok po kroku, czyli składanie bagażnika pod chmurką ;)© Goofy601
W domu mam już lepsze warunki do majsterkowania. A i Meridzie przyda się pełniejszy serwis bo znalazłem już kilka niedociągnięć.
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
23.70 km
0.00 km teren
01:40 h
14.22 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Do pracy 18/2014 + GMK
Piątek, 4 kwietnia 2014 · dodano: 16.04.2014 | Komentarze 1
No i kolejny masowy kwiecień. Jeśli dobrze pamiętam wszystko zaczęło się właśnie w kwietniu 2009 roku, a więc za miesiąc stuknie nam 5 lat Gliwickiego masowania :) Póki co rowerzyści przebudzili się po zimie i zjechało ich ok. 70. Całkiem przyzwoity wynik. Oby tak dalej.Mało brakowało, a znów zaliczyłbym spóźnienie. Tak to jest jak się ma blisko ;) W czasie przejazdu dopadł mnie leń, i nie bardzo chciało mi się focić. Z resztą i tak większość czasu upłynęła na pogawędkach. Powrót tym razem w towarzystwie Kiry i Chemika.
After odpuściłem, bo czeka mnie jeszcze pakowanie i wyjazd do Bielska. Ale to już nierowerowo... ;)
Jest i baner :)© Goofy601
Wesoła gromadka :)© Goofy601
Kategoria 0 - 25km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
34.20 km
6.40 km teren
02:14 h
15.31 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Śnieżna Gazela :)
Do pracy 17/2014 oraz gdzie koła poniosą ;)
Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 16.04.2014 | Komentarze 2
Dzisiejszy dzień znowu przywitał mnie ładną pogodą :) Nic tylko skorzystać ze słoneczka i wybrać się na rowerowy spacer. Gdzie? Gdzie koła poniosą. Czasem trzeba tak bez celu. Skusi jakaś dróżka, zobaczyć do jest na jej drugim końcu. Można w ten sposób odkryć ciekawe rzeczy. Tak było i dziś ;)Ruszyłem w kierunku Zabrza, najpierw przez Sośnice, gdzie trafiłem na ciekawe domki. Prawdopodobnie dawna kolonia górnicza. Szeregowce, parterowe lub z piętrem, o spadzistych dachach (z poddaszem), wąskie. Z tyłu za każdym przynależny pas ziemi na ogródek/trawnik oraz garaż/komórka w zależności jak kto sobie zaaranżuje. Mimo, że powierzchnia mieszkalna nie wydaje się zbyt duża wszystkie wygody posiadania małego domku zostały zapewnione. Kiedyś to się budowało. Nie to co te baraczki teraz - bez fundamentu, bez strychu, byle tanio, byle szybko. Tylko jak w tym mieszkać? Dawniej myślano o potrzebach mieszkańców takiego osiedla a nie o szybkim zysku... ;) No ale dość już tego gderania :P. Okolica cicha i spokojna. Ulice trochę jakby z innego regionu polski ;)
Górsko :)© Goofy601
Ul. Tatrzańska© Goofy601
Chwilę później wyjeżdżam na znaną mi już drogę w do Zabrza. Dziś się nie spieszę, więc jest okazja sfocić ładne ceglane elewacje.
Cegła też może zdobić :)© Goofy601
Kawałek dalej zapuszczam się na chwilę spenetrować nowy zjazd z DTŚki. Już niedługo tu będzie się kończyła. Węzeł już gotowy. W stronę Gliwic jak widać jeszcze grzebią. Nie szwendam się tu zbyt długo by nie drażnić ochrony ;) Inspekcja wypadła pomyślnie ;)
Zjazd z DTŚki© Goofy601
Wracam na główna drogę, by już po chwili odbić na niebieski szlak rowerowy. Zawsze gdy tędy jadę powtarzam sobie, że muszę sprawdzić dokąd biegnie ten odcinek. Okazja trafiła się sama ;) Początkowo szlak wiedzie nieco dziurawą asfaltową ścieżką wzdłuż torów.
Niebieski szlak rowerowy© Goofy601
Gdy droga zmienia się w szutrową, a właściwie kamienistą (kamienia podkładowego wszak przy torach nie brakuje ;) ) odbijam na ciekawie wyglądającą ścieżkę z płyt...
Ciekawe dokąd prowadzi?© Goofy601
Niestety okazuje się być ślepa. Prowadzi do szybu wentylacyjnego kopalni Sośnica. W środku lasu olbrzymie wentylatory tłoczą powietrze do podziemnych chodników. Widok ciekawy, taka harmonia industrialu z przyrodą. Niestety na płocie wiszą tablice z zakazem fotografowania więc musze obejść się smakiem :/
Podjeżdżam z powrotem do kamienistej ścieżki. Wrodzona niechęć do zawracania kieruje mnie dalej niebieskim szlakiem. "No przecież jak jest szlak, to gdzieś muszę wyjechać" ;)
Niebieskiego szlaku ciąg dalszy© Goofy601
Ścieżka robi się coraz węższa, ale i ciekawsza. Pomiędzy młodymi brzózkami rafia się a to jakaś kładka z podkładów, a to urokliwe jeziorko oplecione wiekowym rurociągiem. Lubię takie klimaty :)
Mostek© Goofy601
Jeziorko ze specyficznym "ogrodzeniem" :)© Goofy601
Za kolejnym zakrętem stromy podjazd pod górę. Zaraz zaraz, czy ja przypadkiem nie dojechałem na hałdę? Oczywiście, chciałem tu kiedyś przyjechać , ale nie dziś, no i na pewno nie tym rowerem... Przecież to Gazela a nie za przeproszeniem kozica, żeby się po hałdach telepać ;)
No ale cóż, skoro już tu jestem, skoro ktoś wyznaczył tędy szlak prawdopodobnie dla rodzinnych wycieczek za miasto, to powinno się dać przejechać ;)
Trochę pchania pod górkę wzdłuż zaimprowizowanego toru zjazdowego i już mam nieco inny pogląd na sytuację. Jedziemy :)
Stąd bym nie zjechał ;)© Goofy601
I niech mi ktoś powie, że hałdy to jałowe, toksyczne, brzydkie składowiska odpadów. Jak dla mnie krajobrazy nie gorsze niż w Beskidach ;)
Wiosna na hałdzie :)© Goofy601
Wiosna na hałdzie© Goofy601
Nie, to nie w górach ;)© Goofy601
Odbijam jeszcze na chwilę na niezalesiony wierzchołek. Widok mocno mnie zaskoczył. Widoczność dziś nieszczególna, a widać dokładnie największą zabrzańską wieżę ciśnień, kościół św. Anny, oraz odległe kopalnie w Rudzie Śląskiej. A wszystko to łania się z zielonego morza rosnącego u podnóża hałdy lasu :) Aż korci by przyjechać tu przy dobrej widoczności. Kto wie, może Beskidy się zobaczy? :)
Wieża ciśnień© Goofy601
Wieża kościoła św. Anny w Zabrzu© Goofy601
Kopalnia Bielszowice© Goofy601
Jak kozica :P© Goofy601
Widoki wspaniałe, ale i dzień krótki. Pora pomyśleć o znalezieniu drogi do domu. Wracam na niebieski szlak i długim, częściowo piaszczystym duktem docieram na dół. Trasa zdecydowanie dla roweru górskiego, ale "Kozica" i jej torpedo dają nieźle radę ;)
Szlak skręca w kierunku Bojkowa, a ja podążam dalej wokół hałdy. Przecież musi się ją dać objechać. Szeroka szutrówka przecież musi gdzieś prowadzić. Jedzie się miło, widoczki ładne, ale zjazdu na Sośnicę jak nie było, tak nie ma ;) Słońce jest już bardzo nisko, a ja nie mam przedniej lampki. Wszak tylko na poobiedni spacer pojechałem ;)
Gdzieś się musi kończyć© Goofy601
Wreszcie sprawdza się czarny scenariusz i droga kończy się ślepo, a konkretnie Kłodnicą ;) Jak później doczytałem dało się tędy przejechać, ba nawet był szlak rowerowy, ale droga przestała istnieć po wybudowaniu węzła Sośnica. Eh, te autostrady. Żadnego z nich pożytku... ;)
Kłodnica© Goofy601
Nie mając większego wyboru odbijam w prawo, znów pod górę. Nie mam zamiaru zostać tu po zmroku ;) Trafiam na nowszą część, bardziej podobną do typowego wyobrażenia o hałdzie. Tu w końcu udaje mi się znaleźć jakieś oznaki bytowania człowieka ;)
Pierwsze siedliska ludzkie ;)© Goofy601
Ta część zdecydowanie nie nadaje się do rekreacyjnego jeżdżenia rowerem. Pracują maszyny, jeżdżą ciężarówki... Podążając za dwiema takimi znalazłem w końcu wyjazd z terenu kopalni. Kiedy na niego wjechałem nie wiem, bo żadnych tablic nie było. Teraz natomiast wszędzie pełno zakazów wstępu. No ale skoro ja właśnie z tej hałdy "zstępuję" to chyba nikt nie powinien się czepiać prawda? ;)
Dojechałem na Sośnicę, skąd już bezproblemowo trafiłem do domu (jeszcze przy świetle słonecznym ;) )
Oto jak zwykły spacer może przerodzić się w ciekawą przygodę. Na Hałdę oczywiście wrócę, ale ma się rozumieć o normalnej porze i z odpowiednim sprzętem. Gazela dała radę, ale zdecydowanie lepiej jej będzie na asfaltowych ścieżkach ;)
Gliwice-Sośnica-Gliwice