Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
MOT
Dystans całkowity: | 699.34 km (w terenie 233.60 km; 33.40%) |
Czas w ruchu: | 62:58 |
Średnia prędkość: | 10.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma podjazdów: | 6864 m |
Liczba aktywności: | 21 |
Średnio na aktywność: | 33.30 km i 3h 08m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
32.40 km
25.40 km teren
03:35 h
9.04 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:1010 m
Rower:Grand Adventure-S
Góry II-ga odsłona :)
Wtorek, 27 lipca 2010 · dodano: 02.08.2010 | Komentarze 1
Tablica© Goofy601
Kilka wolnych dni w grafiku, więc znów zrodził się pomysł by gdzieś w góry wyskoczyć. Plan ambitny – dwa dni i kilka szczytów do zdobycia. Prognozy pogody średnie, ale nie tragiczne, więc cóż, kiedy indziej wolnego nie będzie ;)
Wyruszam porannym pociągiem, by tak jak ostatnio koło 10 wylądować na stacji Ustroń Zdrój. Rano w Rokitnicy było 18’C, po trzech godzinach w Ustroniu jest 15. Trochę zimno, na słońce się nie zanosi, ale nie wieje i nie pada. Szybkie śniadanko na wyludnionej ścieżce rowerowej i pora ruszać. Poznanymi ostatnio ścieżkami kieruję się do Poniwca, skąd rozpoczynam podjazd asfaltową drogą wzdłuż Potoku Roztoki. Podjazd stromy, ale powoli pnę się do góry. Wokół las bukowy, a w tle szum potoku :)
Asfaltem w górę Potoku Roztoki© Goofy601
Moim pierwszym celem na dziś jest Wielka Czantoria (995m.n.p.m). Po kilku kilometrach asfalt się kończy. Zaczyna się natomiast ostre podejście po luźnych kamieniach. Szlak którym wjeżdżam zwie się „Rycerska Ścieżka” i na tym odcinku wymaga na prawdę rycerskiej wytrwałości... przy wpychaniu roweru :P
Rycerska Ścieżka© Goofy601
Po jakichś 800 m ścieżka zaczyna trawersować zbocze. Tu już da się jechać. Chwilę później kończy się las i docieram do czarnego szlaku łączącego Małą i Wielką Czantorię. Od tej pory trzymam się granicznych słupków ;) Mały postój na podziwianie panoramy Ustronia. Chmury dość nisko, ale widać całkiem nieźle. Odkryty teren, zaczyna wiać, pora ruszać dalej.
Widok na Ustroń© Goofy601
Wspinaczka na Wielką Czantorię. Widok na Małą Czantorię :)© Goofy601
Szlak prowadzi trochę w górę, trochę w dół, ale nie jest to już taka wspinaczka jak na początku. Jadąc wzdłuż granicy docieram do czeskiego schroniska Horska Chata. Tu pojawiają się pierwsi ludzie na szlaku. Do tej pory nie spotkałem nikogo ;)
Dotarłem do granicy :)© Goofy601
Stąd już tylko podjazd szeroką ubitą drogą na szczyt Wielkiej Czantorii.
Wieża widokowa na Wielkiej Czantorii :)© Goofy601
Kilka informacji na temat wieży© Goofy601
Na szczycie już całkiem sporo turystów. Z każdej strony ktoś fotografuje i trzeba bardzo uważać by nie wleźć w kadr ;) Postanawiam robić tu pierwszy większy postój na coś do zjedzenia. Do tutejszej gastronomii spore kolejki, więc pożywiam się we własnym zakresie. Kanapki, herbatka, batonik i już wracają mi siły. Na wieżę nie wchodzę, bo chmurzy się coraz bardziej. Został bym dłużej, ale obawiam się deszczu więc ruszam dalej.
Kolejnym celem na dziś jest Stożek. Z Czantorii zjazd czerwonym kamienistym szlakiem w kierunku przełęczy Beskidek. Po drodze ciekawe widoki.
W dole Wisła.© Goofy601
Ciekawy zjazd w kierunku Soszowa ;)© Goofy601
I tak w górę i w dół, w górę i w dół, docieram do schroniska pod Soszowem Wielkim. Po drodze zaczęło mżyć. Chowam więc rower pod dachem a sam idę zjeść coś ciepłego. Talerz gęstej pomidorówki, herbata i oczekiwanie na koniec opadów. Po godzinie faktycznie przestaje padać. Ruszam dalej – Stożek wzywa :)
Schronisko na Szoszowie Wielkim. W tle wyciąg krzesełkowy.© Goofy601
Kwietnik w klimacie miejsca ;)© Goofy601
Na trasie wychodzi na jaw przyczyna braku deszczu – chmury zeszły tak nisko, że zamiast deszczu jest mgła. W prawdzie nic na mnie nie pada, ale jestem u źródła więc i tak jestem cały mokry :P Pomocna okazuje się pelerynka z Lidla ;) We mgle przychodzi mi jechać już cały czas. Drogę widzę, oznakowanie szlaku na szczęście też, ale z widokami mogę się pożegnać.
Ah te widoki... ;)© Goofy601
Końcówka – “podjazd” pod Stożek okazuje się bardzo wymagająca. Szlak jest tak stromy, że nawet podchodzić nie jest łatwo, a co dopiero mówić o pchaniu roweru. Technika wrzucania jednośladu na wyższy poziom i podciągania się na nim daje jednak rezultaty ;) Po dwudziestu minutach trafiam na bardziej cywilizowany szlak zielony.
Troszkę za ostro jak dla mnie ;)© Goofy601
Tu już powoli na 1:1 toczę się pod górkę. Z mgły wyłania się coś, co niewątpliwie oznacza działalność człowieka :P
niedaleko musi być cywilizacja :P© Goofy601
Fioletowa krowa z laminatu musi oznaczać schronisko :) Tak jest i tym razem. Wejścia pilnuje druga krasula ;)
U bram schroniska na Stożku.© Goofy601
Jako że już jestem solidnie zmęczony i mokry, decyduję się przenocować w schronisku. Może do jutra się wypogodzi?
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze-pociąg-Ustroń-Wielka Czantoria (995mnpm)- Soszów Mały (762mnpm)-Soszów Wielki (885mnpm)- Cieślar (920mnpm) – Stożek Mały (843mnpm) – Stożek Wielki (978mnpm)
Dane wyjazdu:
59.40 km
2.00 km teren
04:29 h
13.25 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:30.0
Podjazdy:490 m
Rower:Grand Adventure-S
Równica :)
Czwartek, 15 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 7
tablica :)© Goofy601
W rytm codziennych obowiązków lato mija coraz szybciej. Ani się człowiek obejrzał a tu już połowa lipca. Na ten sezon zaplanowałem sobie kilka górskich wyjazdów. W maju i czerwcu plany pokrzyżował mi brak kondycji i ulewne deszcze skutkujące powodzą, teraz z kolei doskwierają upały. Nic to jednak, ryzyk fizyk. W czwartek wypada mi dzień wolny w pracy i postanawiam to jak najlepiej wykorzystać. Cel na dziś – Ustroń Zdrój i próba zdobycia Równicy.
Rano, po wschodzie słońca jeszcze przyjemny chłodek, ale już wiadomo, że będzie ciepło. W pół godzinki docieram na dworzec w Zabrzu. Pani w kasie informuje mnie, że gdybym jechał w piątek, bilet na rower kosztowałby złotówkę. Dnia wolnego się nie wybiera, ale następnym razem będę miał to na uwadze. Kupuję bilety i czekam niecierpliwie na peronie. Pociąg do Katowic bardzo dobrze wyposażony rowerowo. Są wieszaki, jest gdzie usiąść. Szkoda że to tylko początek podróży ;)
Porządne miejsce na rower :)© Goofy601
Z Katowic do Ustronia już w klasycznym przedziale dla „pasażerów z większym bagażem”. Oprócz mnie w przedziale jeszcze dwóch rowerowych turystów. Na dworze upał narasta i pomimo otwartych okien robi się niemiłosiernie duszno. Pojawiają się różne wątpliwości co do powodzenia wyprawy w tych warunkach. Na szczęście w okolicach Skoczowa widać już burzowe chmury, a powietrze robi się przyjemnie rześkie :) W takich warunkach docieram do stacji Ustroń Zdrój, skąd rozpoczyna się właściwa wycieczka.
Jadę rozejrzeć się trochę po mieście. Naprawdę zadbana miejscowość turystyczna. Kolorowe chodniki, ścieżki rowerowe, dobre oznakowanie ( bez mapy też trudno się zgubić ;) ), pod urzędem miejskim znajduję nawet parking rowerowy z parkomatem :P
Prawdziwy parking rowerowy© Goofy601
Właściciele licznych restauracji stosują różne sposoby by zwrócić na siebie uwagę turysty :)
Klimatyczny środek transportu ;)© Goofy601
Chcąc zdążyć przed największym upałem, postanawiam od razu spróbować podjazdu pod Równicę. Przejeżdżam most nad Wisłą podziwiając masyw Wielkiej Czantorii. Widok ten będzie mi towarzyszył aż na samą górę.
Wisła i Wielka Czantoria© Goofy601
Zaraz za mostem zaczyna się prawdziwa jazda pod górę. Mimo że po asfalcie, to dla mnie – nizinnego rowerzysty, łatwo nie jest. Wrzucam 1:1 i niespiesznie pnę się w górę. W końcu chodzi o to żeby wjechać, a nie żeby się zmęczyć ;)
Wiedziałem że czegoś zapomniałem ;)© Goofy601
Na trasie całe szczęście nie jest tak źle. Większość podjazdu jest w lesie, a że od rana było pochmurno, więc panuje tu przyjemny chłodek. Kilkaset metrów po bruku, a potem znów ładny asfalt, zakręty i pod górę.
Równy asfalt , zakręty i cały czas pod górę :)© Goofy601
Prawie u celu. Widok na Czantorię :)© Goofy601
Rekreacyjnym tempem i z odpoczynkami docieram na górę. Tzn. tam gdzie większość turystów uważa, że znalazło się „na Równicy”. Prawdziwy szczyt znajduje się nieco wyżej.
Ostatni raz byłem tu siedem lat temu na wycieczce w liceum. Trochę się pozmieniało od tego czasu. Kiedyś było tylko schronisko i „Zbójnicka Chata”. Teraz przybyło karczm, stoisk z pamiątkami, powstał park linowy, tor saneczkowy i kino 3D. Krótko mówiąc centrum rozrywki. Większość ludzi dociera tu teraz samochodem, autobusem lub taksówką, co trochę się gryzie z moim wyobrażeniem turystyki górskiej ;)
Powyżej schroniska stanął okazały, luksusowy pensjonat. Pomijając luksusy to prezentuje się dobrze i ładnie wpasował się w otaczający krajobraz.
Pod szczytem Równicy© Goofy601
Schronisko natomiast wypada w tym całym towarzystwie dość mizernie. Tym bardziej, że chyba od dawna nikt tu nic nie remontował :/
Schronisko PTTK na Równicy© Goofy601
Z sentymentu chyba wybrałem odpoczynek w schronisku. Wystrój identyczny jak siedem lat temu ( i pewnie dawniej też ;) ) . Powspominałem, zjadłem co nieco, przybiłem pamiątkową pieczątkę i wyruszyłem szukać szczytu. Wybrałem drogę trochę okrężną, ale za to mniej stromą niż kamienisty żółty szlak. I co najważniejsze w lesie a nie na otwartym terenie, gdzie robiło się już naprawdę gorąco.
Po komfortowym wręcz asfaltowym podjeżdżaniu przyszła kolej na prawdziwie beskidzką nawierzchnię. Tu po raz pierwszy zatęskniłem za zębatką 34T, ale jakoś dałem radę.
Zaczął się prawdziwy beskidzki szlak ;)© Goofy601
Po jakimś czasie ścieżka złagodniała, a trudy podjazdu wynagrodził mi piękny widok na Brenną i okolice.
Widok na Brenną© Goofy601
Jeszcze kilka metrów w górę i... zdobywam szczyt :)
Sam czubeczek ;)© Goofy601
Postawiłem stopę na szczycie :)© Goofy601
Powrót zaplanowałem tą samą trasą do Ustronia. Początek zjazdu po kamieniach dość męczący. Na sztywnym rowerze z wysoką ramą wymaga sporej koncentracji. W razie czego, nie można sobie pozwolić na zeskoczenie do przodu bo będzie bolało :P
Asfaltowa cześć zjazdu to już sama przyjemność :D W 15 min byłem na dole. Pomimo dociskania hamulców po drodze padł rekord prędkości. :)
Do pociągu jeszcze sporo czasu, więc zwiedzam sobie Ustroń. Jest to jedna z najstarszych osad Śląska Cieszyńskiego. Pierwsze wzmianki pochodzą z 1305 roku. Z początku była to osada pastersko - rolnicza, później hutnicza (z własną hutą, kuźnią, odlewnią i walcownią), ostatecznie uzdrowiskowa. Przy tak bogatej historii, jest co zwiedzać, a i władze miasta starają się to należycie wyeksponować.
Muzeum Regionalne "Stara Zagroda"© Goofy601
Kościół Ewagnelicko - Augsburski z 1865.© Goofy601
Największy upał postanawia przeczekać w jakiejś restauracji. Przy okazji jem smaczny obiad i uzupełniam zapasy wody w bidonie i bukłaku. Ponieważ dalej jest bardzo ciepło, kieruję się na zacienioną ścieżkę rowerową biegnącą wzdłuż rzeki i szukam dogodnego miejsca by pomoczyć nogi w Wiśle :) Nie jest to łatwe, bo dziesiątki ludzi przybyły tu w tym samym celu :P
Przy okazji odnajduję znany mi ze szkolnych wycieczek „bujany” most. Most ma tą specyficzną cechę, że ku uciesze wycieczki (a rozpaczy wychowawcy ;)), podczas przejścia da się nim odczuwalnie zakołysać :P Dziwne rzeczy zostają człowiekowi w pamięci ;)
"Bujany" most na Wiśle ;)© Goofy601
Po odpoczynku nad Wisłą, kręcę się jeszcze po parku i przypadkiem natrafiam na Muzeum Ustrońskie. Mieści się ono w zabytkowym budynku dyrekcji huty z 1772 roku, a także jest częścią Szlaku Zabytków Techniki. Niestety o tej godzinie jest już zamknięte, więc muszę się obejść smakiem.
Muzeum Ustrońskie© Goofy601
Tak przy okazji dotarło do mnie, że Ustroń to przecież rodzinne strony Gustlika z „Czterech Pancernych”. Jak film głosi, przed wojną był on kowalem w tamtejszej kuźni ;)
Zabytkowe prasy kuźnicze© Goofy601
Cóż, ze zwiedzania nici, ale i tak, czas już się zbierać na pociąg. Na stacji orientuję się, że coś mi hamulec z tyłu blokuje. Po szybkiej rozbiórce całości okazuje się że winowajcą jest śruba regulacji skoku manetki. Podczas zjazdu z Równicy na zaciśniętych hamulcach, z lewej manetki śruba wypadła a w prawej dokręciła się blokując klamkę ;) Usterka usunięta, nawet poskręcać zdążyłem przed przyjazdem pociągu.
Powrót do domu spokojnie, leniwie, wprost na kolację :)
Pokaż trasę GPS/widget?width=600&height=400&maptype=0&extended=true&unit=km&redirect=no" width="600" height="515" frameborder="0" scrolling="no" marginheight="0" marginwidth="0"></iframe>#lat=49.71566&lng=18.83022&zoom=14&type=2">[img width="600" height="450" author="Goofy601"]#lat=49.71566&lng=18.83022&zoom=14&type=2[/img]
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze-pociąg-Ustroń-Równica(885m)-Ustroń-pociąg-Zabrze-Mikulczyce-Rokitnica