Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
25 - 50km
Dystans całkowity: | 13828.30 km (w terenie 1129.20 km; 8.17%) |
Czas w ruchu: | 738:06 |
Średnia prędkość: | 18.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21629 m |
Liczba aktywności: | 379 |
Średnio na aktywność: | 36.49 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
25.20 km
0.00 km teren
01:15 h
20.16 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:228 m
Rower:Grand Adventure-S
Ślub :)
Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 1
Po załatwieniu całej masy spraw (nie wiedzieć czemu zawsze w sobotę jest tyle do zrobienia ;) ) udałem się do Zabrza na uroczyste wydarzenie - zaślubiny Ani i Kubusha.Na ognisku pożegnalnym mnie nie było, więc tym razem obecność więcej niż obowiązkowa ;)
Ceremonia odbywała się w kościele Św Józefa - jednym z najpiękniejszych kościołów w jakich zdarzył mi się być. To miejsce ma niezwykły potencjał fotograficzny.
Kościół św. Józefa w Zabrzu.© Goofy601
Mimo, że narzuciłem od początku spore tempo, zaliczyłem spóźnienie. Na szczęście na najważniejszy moment (biorę sobie Ciebie za..., itd) zdążyłem ;)
Państwo Młodzi przed wysoko usytuowanym ołtarzem, kościół wypełniony gośćmi, a tuż przy drzwiach szereg znajomych postaci w odblaskowych kamizelkach. Przez okna wpadały promienie popołudniowego słońca, tworząc niezwykłą atmosferę. Tak, pogoda również zrobiła Nowożeńcom miłą niespodziankę :)
Zaślubiny :)© Goofy601
Po niezbyt długiej mszy ustawiliśmy się z rowerami przed kościołem, by tam powitać Anię i Kubę dźwiękiem dzwonków i trąbek :)
Chwila oczekiwania i w końcu pojawili się w bramie w kształcie wielkiego serca (którą wcześniej musieli sami sobie wyciąć) ;)
Wreszcie są - Ania i Kubush :)© Goofy601
Nim wszyscy złożyli życzenia minęła dłuższa chwila. Potem jeszcze pamiątkowe zdjęcia i ruszyliśmy odprowadzić świeżo poślubionych aż do ronda na DTŚ-ce.
Odblaskowy orszak weselny :P© Goofy601
Garnitur i SPD - idealne połączenie :)© Goofy601
Na koniec kolorową kolumną objechaliśmy rondo, przegrupowaliśmy szyk i w dwóch grupach skierowaliśmy się w stronę domów. W towarzystwie Serafina i Janka dotarliśmy do Mikulczyc, gdzie Serafin udał się uzupełniać braki snu. Z Jankiem ucięliśmy sobie jeszcze pogawędkę na przejeździe kolejowym. (jak to po ślubie - o motocyklach :P )
To była piękna uroczystość i za razem drugi "rowerowy" ślub w którym miałem przyjemność uczestniczyć.:) A do kościoła jeszcze wrócę z aparatem :P
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
p.s. A Dartha to chyba z rok nie widziałem ;)
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
36.40 km
3.00 km teren
01:52 h
19.50 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:222 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 9
Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 0
Dziś bez fajerwerków. Połączyłem i tak stracony czas dojazdu do pracy z przyjemnością przebywania na siodełku ;) Rano tradycyjnie sprint, powrót spokojniejszy w ciepłym letnim deszczu. Dawno nie czułem tego zapachu nagrzanej zmoczonej ziemi. Eh wakacje... :)P.S. W Szałszy chyba przymierzają się do skończenia wiaduktu nad A1. Nie bedzie trzeba objeżdżać ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
41.80 km
1.60 km teren
02:23 h
17.54 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:287 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 7+sklepy i wariacje na temat roweru z bagażnikiem w tle ;)
Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 0
Pogoda wreszcie się zlitowała i można było zaryzykować rowerowy wyjazd do pracy. Fajnie być niezależnym od psujących się autobusów.Mając na uwadze planowany kolejny weekendowy urlop górski, po pracy postanowiłem rozejrzeć się za oponami idealnymi - czymś co nie będzie mnie w żaden sposób ograniczać jeśli chodzi o jazdę ;) Nie żebym narzekał na obecne Rubeny, są super ale po mieście i w lesie. W Beskidy się raczej nie nadają. Jako, że opona idealna nie istnieje nastawiłem się na szukanie czegoś co poradzi sobie w terenie ale pozwoli też sprawnie poruszać się po asfalcie.
Z takim zamierzeniem objechałem większość gliwickich sklepów rowerowych. Niestety nie znalazłem nic co sprostało by moim wygórowanym wymaganiom ;)
Przy okazji pokręciłem się po ostatnio odkrytych uliczkach starego miasta.
Tablica pamiątkowa.© Goofy601
Pomysłowa krata.© Goofy601
Czy nie wygląda znajomo? ;)© Goofy601
Wykopaliska w Gliwicach© Goofy601
Coś odkopali.© Goofy601
Gliwicki rynek© Goofy601
Na rynku szybki posiłek pod świeżo odremontowaną fontanną Neptuna. Ma ona przedstawiać władcę mórz dosiadającego delfina. Z tym czy autor widział kiedykolwiek delfina mógłbym polemizować ;)
Odnowiona fontanna Neptuna© Goofy601
W upalny dzień gołębie gasiły pragnienie w fontannie.
Piodełko ;)© Goofy601
Nawet ładnie pozuje ;)© Goofy601
Hmm, jeszcze całkiem wcześnie, można by się też w Zabrzu rozejrzeć.
Po objechaniu kilku sklepów poszukiwane opony znalazłem tylko w jednym i to znacznie drożej niż na Alledrogro. W drodze do ostatniego sklepu spotkałem Serafina z Jankiem. Cóż za niespodzianka :) Razem jedziemy na pl.Wolności powymieniać się zdjęciami i obejrzeć ruiny makiety, którą jeszcze niedawno opisywałem. Jednak słońce i wysoka temperatura robią swoje i makieta wygląda jak po małym trzęsieniu ziemi ;)
Ah te szkody górnicze... ;)© Goofy601
Jak po trzęsieniu ziemi.© Goofy601
W drodze do domu jest jeszcze jeden sklep, gdzie w prawdzie opon nie ma, ale za to Serafin znalazł wymarzony "pro"- bagażnik ;) Jako że montaż pod sklepem nie bardzo da się zrealizować, lądujemy u Janka w warsztacie. Tam znajduje się sprzęt zdolny poradzić sobie z każdą oporną materią ;)
Na wszystko znajdzie się sposób ;)© Goofy601
Po kilku podejściach bagażnik jest już na swoim miejscu. Pozostaje tylko wykalibrować siodełko ;)
Ostatnie poprawki... ;)© Goofy601
Zadowoleni z efektu końcowego siedzimy jeszcze chwilę, gadamy i oglądamy zdjęcia.
Coraz głośniejsze burczenie w brzuchu przypomina jednak o tym, że wypadało by zjeść obiad ;) Z doborową eskortą "LIDL-TEAMu" docieram do domu tak koło 20.00.
Powrót z pracy trochę się przeciągnął, ale było bardzo sympatycznie :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikuczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
28.90 km
0.00 km teren
01:43 h
16.83 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:227 m
Rower:Grand Adventure-S
Między kroplami ;)
Czwartek, 30 czerwca 2011 · dodano: 01.07.2011 | Komentarze 2
Duży rowerowy głód wygonił mnie dziś na niepewną pogodę. Byłem pewien że jak tylko wyjdę z pracy to zacznie lać. I miałem rację :P Gdy dojechałem do domu okazało się że tu już jakiś czas nie padało więc drogi są względnie suche. Zaopatrzony w odzież ochronną ruszyłem więc na małą przejażdżkę z nadzieją że mnie nie zmoczy.I nawet dość długo mi się udawało. Dopiero na Zaborzu zaczęło mżyć. Przeczekałem trochę na stacji benzynowej aż przestało. Następny przymusowy postój na stacji pod platanem. Tu już musiałem odczekać dobre czterdzieści minut bo zaczęło ostro zacinać ;) Ponieważ nie zanosiło się na poprawę ale wiatr się zmniejszył, zarzuciłem pelerynę i powoli ruszyłem w stronę domu. Ulicami płynęła woda i trzeba było omijać co większe kałuże. W Mikulczycach przestało padać. Niestety do czasu. W okolicach przejazdu dopada mnie straszna ulewa. Skąd się wzięło tyle wody? :P Na jezdni szybko tworzy się jezioro w którym brodzą samochody, bo właśnie zamknął się szlaban ;) Wszystko to było mi dane obserwować z bezpiecznego i suchego przystanku.
Leje :P© Goofy601
Nie ma to jak dach nad głową ;)© Goofy601
Lało tak kilkanaście minut a gdy przestało ruszyłem w stronę domu. Nawet nie zmokłem za bardzo :P
P.S. Tak mi było spieszno na rower że zapomniałem aparatu ;) więc dziś zdjęcia z komórki.
Rokitnica-OMG-Biskupice-Ruda Śląska-Zaborze-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
26.70 km
3.40 km teren
02:08 h
12.52 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:386 m
Rower:Grand Adventure-S
Matyska między posiłkami ;)
Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 2
Wczoraj odpoczywaliśmy. Eli należała się chwila wytchnienia po przejechaniu życiowego dystansu. Poza tym deszcz postanowił sobie troszeczkę popadać, więc i tak pewnie daleko byśmy nie ujechali.Dziś dzięki uprzejmości Łukasza i Dory (dziękuję za użyczenie miejsca w bagażniku :) ) mogliśmy sobie pozwolić na małą wycieczkę przed obiadem.
W pierwszej kolejności skierowaliśmy się nad Sołę by przy pomocy szmatki, szczoteczki do zębów i odrobiny cierpliwości doprowadzić nasze rowery do jako takiego wyglądu ;)
Wielkie mycie ;)© Goofy601
Znów czysty :)© Goofy601
Jak wiadomo górskie błoto najlepiej zmywa się górską wodą, więc mycie nie zabrało nam dużo czasu. Lżejsi o dobrych kilka kilogramów ruszyliśmy w stronę Cięciny z nadzieją by chociaż zajrzeć do kościoła św. Katarzyny. Niestety pomimo niedzieli nadal był zamknięty :/
Obraliśmy zatem inny cel będący w zasięgu naszych możliwości czasowych – Matyskę. Całkiem spora górka (609 mnpm) między Przybędzą a Radziechowami, z wielkim milenijnym krzyżem na szczycie oraz ciekawą interpretacją drogi krzyżowej – Golgotą Beskidów, którą mieliśmy nadzieję obejrzeć.
Wybraliśmy podjazd od strony Przybędzy. Dość stromy ale za to po nowym równiutkim asfalcie. Im dalej w górę tym ładniejszy roztaczał się widok na nasze ulubione pasmo Romanki-Rysianki-Lipowskiej. Końcowy etap podjazdu, a raczej właściwy szlak na Matyskę to już niestety betonowe płyty z dziurką. Nie ma rady, trzeba prowadzić.
Po płytach do góry...© Goofy601
Przed nami Matyska.© Goofy601
Dalej płytami, tylko trochę nowszymi dotarliśmy pod X stację. Muszę przyznać, że rzeźby robią wrażenie. Ciekawie tez komponują się z otaczającym krajobrazem. A widać stąd całkiem sporo :)
Pasmo Romanki w chmurach.© Goofy601
Droga na Matyskę© Goofy601
W sumie obejrzeliśmy ostatnie 5 stacji. Pozostałe znajdują się wzdłuż podjazdu od strony Radziechów. Zostawiliśmy sobie tą opcję na następny raz.
Golgota Beskidów - stacja X© Goofy601
Golgota Beskidów - stacja XI© Goofy601
Golgota Beskidów - stacja XII© Goofy601
Postać w kapturze.© Goofy601
Widok w kierunku Żywca.© Goofy601
Tablica pod krzyżem milenijnym.© Goofy601
Anioł z wuwuzelą? ;)© Goofy601
Spory wiatr przyciągnął tu też miłośników szybowania na paralotni
A może by trochę polatać? ;)© Goofy601
Na szczycie :)© Goofy601
Widok ze szczytu można kontemplować bardzo długo, zwłaszcza przy dobrej pogodzie. Teraz jednak chmury znad Romanki zdawały się przemieszczać w naszym kierunku. Zegarek też sugerował, że pora już wracać. Jeszcze tylko kilka zdjęć, techniczny zjazd w dół po płytach i już mogliśmy się delektować swobodną utratą wysokości z perspektywy rowerowego siodełka :) I tak aż do samej Cięciny – równo i szybko :) Dalej wzdłuż Soły przez Węgierską Górkę do Ciśca.
Demon Prędkości :D© Goofy601
Trakt Cesarski (potocznie Cesarka :) )© Goofy601
Smaczny obiad i pakowanie dobytku do auta. Miało być bezproblemowo, a skończyło się rozkręceniem roweru na części ;) Ale się zmieścił. Pierwszy raz wykręciłem siodełko i poluzowałem mostek :P
W Rokitnicy ponowny montaż zestawu „zrób to sam” i triumfalny powrót ostatnie kilkaset metrów na kołach. Jakoś nie wyobrażałem sobie powrotu z ramą pod pachą ;)
Tym sposobem zakończył się kolejny aktywnie i rowerowo spędzony weekend. Kiedy następny? :)
Cisiec-Węgierska Górka-Cięcina-Przybędza-Matyska(609 mnpm)-Przybędza-Cięcina-Węgierska Górka-Cisiec-auto:P-Rokitnica
Dane wyjazdu:
42.30 km
13.40 km teren
03:25 h
12.38 km/h:
Maks. pr.:35.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:623 m
Rower:Grand Adventure-S
Na Krawców Wierch :)
Piątek, 24 czerwca 2011 · dodano: 27.06.2011 | Komentarze 2
Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem kolarstwa górskiego z prawdziwego zdarzenia. Było wszystko czego trzeba – strome podjazdy, upał, trochę błota, loty przez kierownicę, techniczne zjazdy, szerokie szutry i obiad w bacówce :) Ale po kolei…Tablica na schronisku.© Goofy601
Po wczorajszym zwiedzaniu sztuki sakralnej przyszedł czas na prawdziwie górską przygodę :) Umówiliśmy się ze znajomymi na wspólne zdobywanie Krawców Wierchu (1064 mnpm). Na miejsce zbiórki (do Rajczy) dojechaliśmy sobie pociągiem. Niby to tylko trzy stacje, ale Pan Konduktor przez dobre 10min wypisywał ponad półmetrowej długości bilet ;) Kiedyś uwinąłby się z tym raz dwa na małej karteczce papieru, lecz teraz ma do dyspozycji terminal. Jak ta technika idzie na przód ;)
Dworzec w Rajczy.© Goofy601
Na dworcu w Rajczy szybki sms do Piotrka. Spotykamy się w drodze do centrum. Na bliskiej stacji dołącza do nas Sandra i w takim składzie ruszczmy do Glinki.
Po drodze mijamy stary kamieniołom nad którym można sobie zjechać na linie by niczym mucha złapać się siatki po drugiej stronie. Może innym razem skorzystamy z tej atrakcji, bo jesteśmy już trochę spóźnieni.
Kamieniołom w Ujsołach.© Goofy601
Sandra w jest umówiona z koleżanką, więc odprowadzamy ją do Glinki (odprowadzamy to mocne słowo, bo nie możemy jej dogonić na podjazdach ;) ) i ruszamy na podbój górskich szczytów w składzie Ela i dwa Piotrki ;)
Jeszcze kawałek przez wieś i skręcamy na żółty szlak, który ma nas doprowadzić do celu.
Ciekawy pojazd w Glince.© Goofy601
No to zaczyna się "podjazd właściwy" ;)© Goofy601
Na początek ostre podejście po betonowych płytach. Podejście, bo jazda jest bardzo problematyczna. Mimo że na nogach to i tak jest wesoło. Nabieramy wysokości i zaczynają się pojawiać odcinki nadające się do jazdy ;)
Serpentyny z płyt dziurkowanych ;)© Goofy601
W drodze na Krawców Wierch.© Goofy601
A za plecami takie widoki :)© Goofy601
Kawałek dalej zaczyna się teren. Tu już jedzie się przyjemnie. Czasem stromo, czasem trochę błota po wczorajszej burzy. Mijamy schronisko i szturmujemy kolejne podjazdy.
Po drodze zachmurzyło się i zaczęło mocniej kropić. Pora założyć kurtki.
Trochę deszczu - czas ubrać kurtki.© Goofy601
Kwiatuszek ;)© Goofy601
Deszcz szybko minął zostawiając po sobie kilka kałuż u sporo błota, które tylko potęgowało frajdę z jazdy :P
Po błocie podjeżdża się najlepiej :)© Goofy601
Nawet niespecjalnie brudni dotarliśmy na Halę Krawculę gdzie znajduje się bacówka. Znów wyszło słońce i zrobiło się przyjemnie, zostaliśmy więc na dworze oddając się błogiemu lenistwu.
Już widać bacówkę :)© Goofy601
Ponad godzinę zabawiliśmy na szczycie. Pogaduchy, zdjęcia, opowieści no i oczywiście coś pożywnego do zjedzenia. Nigdzie mi tak zupy nie smakują jak w beskidzkich schroniskach ;) Takie… treściwe :)
Bacówka na Krawców Wierchu.© Goofy601
Generalnie bardzo sympatyczne miejsce. Trochę na uboczu szlaków turystycznych więc nie ma tłoku. Czysto, zadbane i wszystkiego tak w sam raz :)
Czytelny komunikat :)© Goofy601
Na zjazd wybraliśmy niebieski szlak do Złatnej. Tu już nieco bardziej wymagająca trasa. Wąsko, momentami bardzo stromo a po szlaku płynie woda. Piotrek twardo zjeżdżał gdzie tylko się dało, my asekuracyjnie prowadziliśmy.
Bywało wąsko.© Goofy601
Na jednym z kamieni stracił tylny błotnik a chwilę później wykonał efektowne turlanie się z górki. (prawdopodobnie od tej pory Ela zaczęła rozważać zakup kasku :P ) Nic mu się na szczęście nie stało, tylko rower zgubił tylne koło. Po wprawnym rozdzieleniu zaciśniętych klocków przy pomocy nożyka możemy ruszać dalej. :)
Szybki serwis :)© Goofy601
Kawałek dalej droga zmieniła się nie do poznania – szeroka szutrówka aż kusiła by się bardziej rozpędzić. Zupełnie inny komfort jazdy ;)
Tak to można zjeżdżać :)© Goofy601
Żwawym tempem, praktycznie bez wysiłku docieramy do samych Ujsół. Tu dołącza do nas Sandra i w komplecie wracamy do Rajczy. Reszta wieczoru upłynęła bardzo miło u Piotrków w ogródku.
Efekt szybkiego zjeżdżania ;)© Goofy601
Zebraliśmy się dopiero wieczorem bo Ela chciała wracać do Ciśca na kołach. Zaopatrzony w kamizelkę i tylne lampki zamykałem peleton. Chyba byliśmy widoczni na drodze bo dotarliśmy w jednym kawałku, a było już prawie ciemno. Przy okazji Ela pokonała dziś swój życiowy dystans – pierwsze 40km. I to w jakim stylu :D
Rajcza-Ujsoły-Glinka-Krawców Wierch (1064 mnpm)-Złatna-Ujsoły-Rajcza-Milówka-Ciesiec.
Dane wyjazdu:
26.50 km
13.40 km teren
01:41 h
15.74 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy:250 m
Rower:Grand Adventure-S
Wyrównanie zaległości terenowych + inspekcja budowlana ;)
Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 1
Weekend spędzony głównie na asfalcie zaowocował wzmożoną chęcią przejażdżki w teren. Kierując się tym założeniem ruszyłem po obiedzie w kierunku najbliższego lasu (miechowickiego) z zamiarem nie wyjeżdżania z niego, chyba że z wyższej konieczności ;)Na początku nie chciało mi się okrutnie, nogi takie jakieś ciężkie, przełożenia nienaturalnie niskie… Ale w miarę jak kręciłem się więcej po BTR ochota do jazdy wracała, a trekingowe oponki udowadniały, że nawet 30km/h leśnym duktem im nie straszne.
By nadać dzisiejszemu wyjazdowi jakiś konkretniejszy cel postanowiłem odwiedzić plac budowy autostrady A1 i skontrolować postępy prac. Bardzo szybko im idzie robota na tym odcinku. Sporo asfaltu już zdążyli położyć , a w miejscu gdzie jeszcze niedawno jechałem prostą ścieżką pojawił się okazały nasyp. Oj zmienia się nam krajobraz zmienia… ;)
Zaczyna wyglądać jak autostrada.© Goofy601
Po zbadaniu jakości asfaltu (oraz jego przyczepności gdy nagle zakończył się sporym uskokiem ;) ) pojechałem zobaczyć co słychać nad jeziorem w Miechowicach. Dobrze trafiłem, bo zachodzące słońce dawało fajne światło do robienia zdjęć.
Nad jeziorem.© Goofy601
Pusto, odludnie, przyjemnie. Nie dziwię się wędkarzom że lubią to miejsce, bo faktycznie można by tu siedzieć godzinami i obserwować jezioro, las, pola a na horyzoncie kominy i szyby kopalniane, wieże kościołów i inne budynki świadczące że nie jest się np. na Mazurach ;)
Jezioro w Miechowicach - w tle EC Szombierki.© Goofy601
Kaczuchy.© Goofy601
Perkozy.© Goofy601
Prawie jak Apache ;)© Goofy601
Nasyciwszy się widokiem chciałem pojechać w kierunku Karbia, lecz po drodze okazało się, że miałbym mały kawałek do przepłynięcia. Czyżby podniosła się woda?
Koniec jazdy - trzeba płynąć ;)© Goofy601
Wróciłem więc kawałek przez hałdę (tu opony skapitulowały dopiero na luźnych kamieniach ;) ). Następnie przez podobno zamknięty odcinek drogi dotarłem do Karbia.
Podjazd pod hałdę.© Goofy601
Wiadukt nad przyszłą A1.© Goofy601
Nie wiem dlaczego ktoś zasypał tory wąskotorówki i ustawił taką oto barykadę :(
Ktoś zasypał wąskotorówkę :(© Goofy601
Zjeżdżając w dół nie używaną chyba rowerówką wpadam na pomysł, by odwiedzić jeszcze budowę obwodnicy. Ostatnio się nie udało, ale teraz prace są na pewno dużo bardziej zaawansowane.
Z góry szerszy punkt widzenia.© Goofy601
Kawałek drogą techniczną w kopnym piachu, następnie długim nasypem po wyrównanym podkładzie :)
Szutrowy odcinek obwodnicy ;)© Goofy601
Dalej znów rozkopane więc z powrotem na techniczną. Tym razem pod górę po czymś co przypomina sproszkowany cement. Tak drobnego pyłu dawno na drodze nie widziałem. Leży go spora warstwa, ale rozstępuje się pod kołami. Uczucie jakby się jechało po księżycu :P
Z takim bieżnikiem też można :)© Goofy601
W zaroślach odkrywam takie oto coś – ni to bunkier ni magazyn. Betonowa ściana z zamurowanym wejściem ;) Może ktoś wie co to takiego?
Tajemniczy obiekt.© Goofy601
Dalej już jadę asfaltem. Dosyć już tego terenu na dziś ;) Poza tym robi się ciemno i pora przyspieszyć. Wracam przez Miechowice i Stolarzowicką na Helenkę. Po nowej nawierzchni jedzie się przyjemnie i szybko :)
Rokitnica-las-Miechowice-las-Karb-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
36.90 km
3.10 km teren
01:59 h
18.61 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:419 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 3 + metamorfoza :)
Czwartek, 26 maja 2011 · dodano: 26.05.2011 | Komentarze 2
Wczorajszego wieczora Grand przeszedł małą metamorfozę. Ponieważ mam w planach częstsze dojazdy do pracy, a odległość jest całkiem słuszna, postanowiłem przysposobić go bardziej do warunków miejskich.Opracowałem sobie pewną koncepcję i powoli zbierałem części. Wczoraj przyszedł ostatni element układanki więc można było zabrać się do dzieła.
Na pierwszy ogień poszły opony. Nie chcę ścierać dobrych terenowych Michelinów na asfalcie. Dobrze byłoby tez zmniejszyć opory toczenia. Wybór padł zatem na ponoć wszechstronne Rubeny V41 26x1,75x2. Nie za cienkie by dały radę na szutrach i zapewniały choć minimum amortyzacji, ale też sporo węższe od poprzednich. Zmiana opon spowodowała konieczność przestawienia licznika.
(niektórzy o tym zapominają, a potem cieszą się jak bardzo im prędkość wzrosła :P )
Letnie kapcie ;)© Goofy601
Kolejną zmianą był dodanie bagażnika. Wożenie wszystkich rzeczy w plecaku powoduje niepotrzebne pocenie a co za tym idzie bardzo mokrą koszulkę, co w pracy nie jest zbyt pożądanym zjawiskiem. ;)
W celu zwiększenia ładowności, na bagażniku znalazła się świeżo zakupiona sakwa Kellysa. Trochę się jej naszukałem, ale w końcu jest i spełnia wszystkie moje wymagania. Niby zwykła torba na bagażnik ale po rozłożeniu bocznych kieszeni jest w stanie pomieścić teczkę A4 i zostaje miejsce na inne drobiazgi :)
Zamiast plecaka© Goofy601
Dziś postanowiłem wypuścić ten zestaw na głęboką wodę – czyli pierwszy raz do pracy. Ruszyłem z e sporym zapasem czasowym na ewentualne niespodzianki.
Pierwszym zaskoczeniem było prowadzenie roweru. Tych opon wcale nie słychać!! :P Przyzwyczajony do mniejszych lub większych wibracji i charakterystycznego gwizdu nie mogłem zupełnie oszacować prędkości bez patrzenia na licznik ;) Czy 10 czy 30 km/h tak samo cicho i… miękko. Opony są bardzo miękkie mimo nominalnego ciśnienia. W efekcie przód roweru „nurkuje” przy hamowaniu ;) Ale za to świetnie wybierają drobne nierówności – kostka chodnikowa a nawet bruk nie robią na nich większego wrażenia. Idealne na miasto :) Drobny bieżnik powoduje, że przejazd przez pola też nie sprawił większych problemów.
W drodze powrotnej musiałem jeszcze załatwić kilka spraw. Między innymi podskoczyć na targ po kwiatki z okazji Dnia Matki. Jak się okazuje w sakwach da się bez uszczerbku przewieźć bukiet średniej wielkości róż :P Miły Pan na targu zapakował kwiaty specjalnie na podróż w pomarańczową folię przez co byłem lepiej widoczny na drodze ;)
Nowe wcielenie w akcji :)© Goofy601
Tak oto minęły pierwsze testy drogowe Granda w wersji miejsko-trekingowej ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
40.70 km
3.10 km teren
02:12 h
18.50 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:23.0
Podjazdy:337 m
Rower:Grand Adventure-S
Kosmiczny upał ;)
Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 22.05.2011 | Komentarze 0
Upewniwszy się rano, że po wczorajszym wypadzie nogi mi nie odpadły postanowiłem dziś również się gdzieś wybrać. Zapowiadali taki sam upał jak wczoraj, więc trzeba działać szybko, póki jest wcześnie. Wybór pada na sośnicką giełdę. Sam już nie pamiętam, kiedy ostatnio tam byłem w niedzielny poranek. A że rozglądam się za jakimś mobilem zdolnym do przewożenia roweru, to jest okazja połączyć przyjemne z pożytecznym. :)Jadę przez Mikulczyce, by na Leśnej złapać Zabrzański Szlak Rowerowy. Tego odcinka jeszcze nie testowałem. Przyjemnie pofalowana leśna ścieżka prowadzi mnie w okolice kąpieliska.
Niebieski Szlak w kierunku Maciejowa.© Goofy601
Odbijam na Maciejów. Pod szybem „Maciej” straszny ruch. Nie wiem jakie właściwości ma tutejsza woda, ale niektórzy przyjeżdżają z całymi bagażnikami butelek. Lecznicza czy jak? Może też kiedyś spróbuję?
Fotografuję wieżę szybową, ale coś światło dzisiaj niewyraźne. Przez płot dostrzegam jednak coś ciekawego – stojącą na trawniku pompę... To chyba jakieś zboczenie zawodowe :P
Pompa :P© Goofy601
Z Maciejowa już rzut beretem do Sośnicy. A tam tradycyjne giełdowe zamieszanie. Kolejka aut (nie tak długa jak za dawnych czasów ale jest ;) ) i tłum ludzi niosących rozmaite części duże i małe. Rozgrzany niemiłosiernie plac i zapach pieczonej kiełbasy. To akurat pozostało jak kiedyś. Wprawdzie teren został trochę okrojony przez plac budowy autostrady, ale giełda i tak tętni własnym życiem. Smutne, że zniknął sektor rowerowo-motocyklowy. Tam zawsze można było zobaczyć jakieś dziwne wynalazki ( Wigry z silnikiem itp ;) )
Giełdowy plac :)© Goofy601
Wybór aut też jakby skromniejszy. No chyba, że ktoś szuka kilkuletniego Volkswagena, tego jest cała paleta ;) A tak, to na całym placu były może ze 4 ciekawe auta.
Pochodziłem jeszcze trochę, ale upał był już nie do zniesienia, więc skierowałem się do Zabrza.
Pod estakadą w Sośnicy.© Goofy601
Wyremontują będzie ładnie :)© Goofy601
Za Śośnicą w cieniu postój na posiłek. Wracam przez centrum. Tu, a konkretnie pod Platanem, kolejna atrakcja dzisiejszej wycieczki – Planetarium :) W ramach propagowania wiedzy o kosmosie, na parkingu stanął spory namiot, w którym zaprezentowano interesującą wystawę.
Planetarium :)© Goofy601
Na licznych tablicach informacyjnych można znaleźć wiele ciekawych informacji począwszy od astronomicznej historii i prehistorii po najnowsze plany podboju kosmosu. Są kolorowe zdjęcia, modele i krótkie filmy edukacyjne. Salę wystawową podzielono na cztery sektory zaaranżowane na kształt podróży w czasie.
Wielcy astronomowie - stanowisko pracy ;)© Goofy601
Brama do przyszłości ;)© Goofy601
Meteoryt.© Goofy601
Przekrój wahadłowca.© Goofy601
W centralnej części umieszczono kopułę, w której wyświetlane są animacje o tematyce kosmicznej. Na tą część programu zabrakło mi jednak czasu.
Centrum wystawy :)© Goofy601
Wystawę można oglądać do 5 czerwca, codziennie więc chyba jeszcze się skuszę ;) Ktoś chętny? :)
W drodze powrotnej baaardzo ciepło, więc wybrałem dłuższy, ale zacieniony wariant ulicą Kopalnianą. Do domu dotarłem z ponad czterdziestką na liczniku. Dwa dni i przejechane 100km. Jak dla mnie to sporo. Teraz mogę odpoczywać z poczuciem dobrze wykorzystanego weekendu. Oczywiście do czasu kiedy znów gdzieś mnie poniesie ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Maciejów-Sośnica-Zabrze Centrum-Biskupice-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
41.70 km
1.80 km teren
01:59 h
21.03 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:520 m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 2
Środa, 18 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 2
Ciepły i bezwietrzny poranek skłonił mnie by po raz kolejny wybrać się do pracy rowerem. Tym razem wyruszyłem wcześniej, by nie gonić po drodze za bardzo. Ale i tak jechało się dość szybko. Pewnie przez to, że do Gliwic jest w większości z górki ( ok 100m w dół) ;)Jak już ostatnio pisałem trasę powrotną można dowolnie modyfikować. W ramach "wariacji na temat powrotu do domu" dziś wracałem przez Zabrze. Miałem w planach odwiedzić polecany przez Piernika sklep rowerowy celem rozejrzenia się za torbą na bagażnik. Niestety jak to zwykle bywa nie było prawie nic, a większa dostawa ma przyjść jutro. Ja to zawsze wiem kiedy przyjechać ;) Trzeba będzie powtórzyć wycieczkę do Zabrza za kilka dni.
Na więcej jeżdżenia już dziś nie miałem siły ;)
Na rowerówce w Rokitnicy spotkałem Daniela zmierzającego zapewne na rozgrywki piłkarskie. Pozdrawiam :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km