Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
25 - 50km
Dystans całkowity: | 13828.30 km (w terenie 1129.20 km; 8.17%) |
Czas w ruchu: | 738:06 |
Średnia prędkość: | 18.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Suma podjazdów: | 21629 m |
Liczba aktywności: | 379 |
Średnio na aktywność: | 36.49 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
32.40 km
13.60 km teren
02:09 h
15.07 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:168 m
Rower:Grand Adventure-S
Cisza wyborcza ;)
Niedziela, 21 listopada 2010 · dodano: 21.11.2010 | Komentarze 2
Od dziś miejmy nadzieję koniec kampanii :PPraktycznie cały tydzień nie udało się pojeździć. Nie ma w tym nic dziwnego o tej porze roku, niemniej nadarzających się okazji nie należy przegapiać. Rano rzut oka na ICMkę, do 19 nie będzie deszczu. Pora rozprostować kości :)
Mimo zimnej i dość wilgotnej aury ruszam w kierunku Mikulczyc. Dziś bez jakiegoś specjalnego celu. Chcę po prostu pojeździć. Najlepiej gdzieś, gdzie z każdego drzewa, słupa czy latarni nie będą się do mnie uśmiechać postaci z plakatów wyborczych ;)
Widok z ul. Kopalnianej© Goofy601
Ulicą Kopalnianą docieram na os Młodego Górnika. Tu tradycyjne kółko i przy stawie wjeżdżam w teren. Postanawiam powłóczyć się trochę po hałdzie. Najpierw wspinaczka pod górkę ( tym razem udana ;) ) a potem już kółka mniejsze i większe po równym jak stół „płaskowyżu” przyprószonym na pomarańczowo modrzewiowymi igłami. Jest szaro, ale z każdym przejechanym kilometrem cieplej :)
Ostatni bastion zieleni na hałdzie :P© Goofy601
Nawet najfajniejsza hałda kiedyś się kończy. Zjeżdżam więc na dół i przez tereny elektrociepłowni docieram do Miechowic. Tu kawałek ulicami i znów odbijam w teren. W lesie szansa na spotkanie oko w oko z kandydatem do rady miejskiej jest zdecydowanie mniejsza :P
Ścieżki są lekko błotniste, ale przejezdne. Gwarantuje to przyjemne mlaskanie opon w czasie jazdy, bez większego ryzyka zabrudzenia ;) Ruszam więc niedawno powstałym czerwonym szlakiem rowerowym. Trzeba przyznać, że sieć dróg przejezdnych i oznakowanych dla rowerów w miechowickich lasach rozwija się bardzo prężnie. Ta którą jadę jeszcze niedawno była tylko oznakowaną ścieżką. Teraz ma porządną, utwardzoną nawierzchnię z dobrym drenażem. Zapewne nawet na cienkich oponach nie było by problemu z jazdą tędy.
Podczas takich mniej więcej rozmyślań trafiam na tabliczkę, której wcześniej tu nie było...
Coś nowego :)© Goofy601
Znaczy się będzie kolejna trasa :) Częściowo już oznakowana. Jadę więc sprawdzić jej przebieg. Póki co jest trochę błotniście i trwa zwózka drewna. Niemniej szlak ten ma potencjał. Jest parę zjazdów i parę ostrzejszych górek. Krajobraz wokół też niemonotonny. Ciekaw jestem bardzo efektu końcowego, bo po „stanie surowym” jeździło się świetnie :)
Budka dla nielotów ;)© Goofy601
Słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez chmury. Nie żeby zaraz miało zachodzić, ale lepsze to niż nic ;) Kręcę się jeszcze trochę po lesie, zaliczając mniejsze i większe dróżki, sprawdzając dokąd prowadzą ;)
Powrót i wytrzepywanie błota z kół (na plecy :P) nową szybką asfaltówką Miechowice-Stolarzowice.
I ukazało się słońce.© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-os. Młodego Górnika-hałda-Miechowice-las-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
41.80 km
0.00 km teren
02:25 h
17.30 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:271 m
Rower:Grand Adventure-S
Listopadowo, słonecznie, rodzinnie, odkrywczo ;)
Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 17.11.2010 | Komentarze 6
Zapowiadana wyśmienita pogoda okazała się faktem. Zamierzałem wybrać się na wycieczkę z Pomarańczową Ekipą na Red Rock, ale jechali rano, a ja mogłem wyruszyć dopiero po południu.Z wielu pomysłów na trasę wybór padł na fortyfikacje w Dobieszowicach. Jesień sprzyja zwiedzaniu bunkrów, bo nie ma już liści, a chaszczory obumierają i wszystko dokładnie widać :) Na taki wyjazd udało mi się nawet wyciągnąć Tatę. We dwóch zawsze raźniej.
Po zmodyfikowaniu trasy na przejezdną dla szosowego Favorita ruszyliśmy przez Stolarzowice do Radzionkowa. Następnie wzdłuż torów i na Piekary. Nie spodziewałem się, że teren będzie tu aż tak górzysty. No ale przecież stawianie bunkrów na płaskim było by bezcelowe ;) Szturmowanie pagórków rekompensowały długie zjazdy przyzwoitej jakości asfaltami.
Pagórki w drodze do Dobieszowic.© Goofy601
Jeszcze kawałek przez las i przekroczyliśmy most na rzece Brynicy za którym znajdował się pierwszy nasz cel – schron bojowy nr 52. Mieści się w nim Izba Muzealna Obszaru Warownego Śląsk.
Pod bunkrem w Dobieszowicach© Goofy601
Niestety zwiedzanie kończy się we wrześniu, więc pozostało nam tylko dokładne obejrzenie schronu z wierzchu. Trzeba będzie przyjechać tu jeszcze w sezonie zobaczyć co kryje w środku:)
Schron bojowy 52.© Goofy601
Przyszła pora na konsumpcję kanapek na zaporze przeciwczołgowej, zbadanie wnętrza pobliskiego kochbunkra, i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Kolejnym punktem programu był położony niedaleko XVII wieczny dwór obronny w Dobieszowicach.
Dwór obronny w Dobieszowicach.© Goofy601
Obiekt znajduje się na płaskowyżu, więc znów trzeba było zaliczyć wspinaczkę pod górkę.
tablica© Goofy601
Obecnie znajdują się tu Urząd Stanu Cywilnego oraz Gminny Ośrodek Kultury. Bardzo zainteresowały mnie schody. Pierwszy raz takie widziałem :)
Ciekawe schody :)© Goofy601
Niedaleko Dworu budowana jest autostrada A1 ( a gdzie jej nie budują? :P ). Wcina się ona głęboko w pagórek, z którego roztacza się niesamowity widok na całą okolicę. Nie wiem czy to zasługa pogody i specyficznego listopadowego światła, ale podziwianie panoramy zajęło mnie na dłuższą chwilę. Potem szybki zjazd gładkim jak stół autostradowym objazdem i gonienie Taty ;)
Malowniczy objazd przy budowanej autostradzie.© Goofy601
Z tego wiaduktu będzie na prawdę ładny widok :)© Goofy601
Skierowaliśmy się do Wymysłowa poszukać bunkrów w okolicy zapory. Włóczenie się po krzakach przy cienkich oponach Favoritki nie miało sensu, natomiast przy drodze trafiliśmy na wyremontowany, trochę kanciasty schron. Remont zakończył się niedawno a obiekt będzie dostępny do zwiedzania prawdopodobnie w przyszłym sezonie. Jak tylko wróci do niego wyposażenie ;).
Wyremontowany niedawno tzw. "kwadraciok" w Wymysłowie© Goofy601
Póki co oglądamy go przez wszystkie dostępne otwory :P ( nie pozasłaniane jak w pięćdziesiątce dwójce )
Wnętrze schronu przy zaporze.© Goofy601
Kawałek dalej zapora. I znów chłonięcie widoków :)
Zapora na zbiorniku Kozłowa Góra.© Goofy601
Zapora :)© Goofy601
Brynica© Goofy601
Jest pięknie. Nic dziwnego, że sporo ludzi przyszło tu dziś na spacer. Rowerzystów mijanych po drodze dawno już przestałem liczyć ;) Taki to listopadowy dzień :P
Słońce schodziło już bardzo nisko, więc na objazd parku w Świerklańcu nie było już czasu. Podobną, ale nie tą samą trasą wróciliśmy do domu. Powrót zgrał się akurat z zachodem słońca, więc można powiedzieć, że wykorzystaliśmy ten dzień do ostatniego promyka ;)
Prawiezachódsłońca a Stolarzowicach ;)© Goofy601
Przy okazji wyszło, że przydało by się zamontować przednią przerzutkę w Favoritce bo Tata wszystkie górki po drodze brał na największej zębatce ;) Mnie by się też nie chciało łańcucha przekładać :P
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Kozłowa Góra-Dobieszowice-Wymysłów-Kozłowa Góra-Radzionków-Stroszek-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo, fortyfikacje
Dane wyjazdu:
26.90 km
13.00 km teren
01:48 h
14.94 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:288 m
Rower:Grand Adventure-S
Za późno...
Wtorek, 9 listopada 2010 · dodano: 09.11.2010 | Komentarze 1
Za późno zabrałem się za zmianę łańcucha. Miałem zamiar wymienić zanim zębatka się wyrobi. Wczoraj cały wieczór upłynął mi na czyszczeniu i polerowaniu napędu. Bo przecież nowy łańcuch nie może się toczyć po brudnym ;) Po zmontowaniu wszystko chodziło cacy dopóki dziś nie spróbowałem jak to jeździ. Otóż nie jeździ... Na wszystkich używanych przełożeniach przeskakuje. Czyli jednak za późno...Szybki powrót, celem założenia starego łańcucha. Trochę zabawy skuwaczem i w końcu jest, pasuje :) Wyjeżdżam z domu, patrzę na zegarek... na dłuższą trasę jaką planowałem jest już niestety za późno... Cóż, trzeba nacieszyć się tymi kilkoma godzinami które zostały do zmroku ;) Jest słonecznie, ale wieje. Dobrze by było znaleźć schronienie w lesie. Zatem kierunek las Miechowicki :)
Miłe zaskoczenie – stary łańcuch po kąpieli w ropie i dokładnym czyszczeniu odzyskał nieco swojego dawnego wigoru. Pracuje cicho i bez zbędnych zacięć. To chyba dobry znak skoro w przyszłym sezonie przyjdzie mi dobijać kasetę ;) Kolejna niespodzianka – pomimo dwóch dni deszczu w lesie nie ma błota. Tylko liście wszystkie spadły przykrywając mniej uczęszczane ścieżki, na które dziś miałem chrapkę. Nie przejmuję się jednak tym zbytnio. Najpierw czerwonym rowerowym, potem ścieżką przyrodniczą koło trzech stawów docieram do leśniczówki. Gdzie by tu dalej pojechać? Kiedyś słyszałem o różanej ławie znalezionej niedawno w tutejszych lasach. Może by tak spróbować ją odszukać? :)
Z tego co zapamiętałem ława miała znajdować się gdzieś przy „Różanej drodze”. Droga ta odchodzi od czerwonego rowerowego szlaku w okolicach domu opieki społecznej a kończy przy trzech stawach. Dziś ledwo ją widać spod liściowej kołderki. Jedzie się miękko, ale zdradliwie – kto wie jakie przeszkody czają się pod spodem. Zaczynam poszukiwania :)
Las Miechowicki - ścieżka wąska, ale nawet ją widać ;)© Goofy601
Kawałek w dół od ścieżki...© Goofy601
Czas jakiś kluczę między drzewami, zapuszczam się w różne wąskie ścieżki i nic. W końcu jest! Przy samej drodze, osadzona w niedużej skarpie :) Kamienna ława ze zdobnym napisem „Rosen:Bank” i datą 1888. Zapewne pamięta jeszcze czasy gdy las ten był olbrzymim parkiem. :) Podobno odkopano ją przypadkiem w 2003 roku podczas prac leśnych. Jak udało mi się doczytać w pobliżu znajduje się również ciekawie obudowane źródełko – „różane”, którego niestety nie udało mi się znaleźć.
"Różana Ława" w lesie Miechowickim© Goofy601
Ozdobny napis na "Różanej Ławie"© Goofy601
Po nacieszeniu się znaleziskiem ruszam dalej objeżdżać leśne ścieżki. Czerwonym rowerowym szlakiem mijam osiedle ( gdzie testuje podpatrzone na Dynio-wym blogu kamienne stojaki rowerowe :)) i docieram do budowanej autostrady A1. Prace przy wiaduktach i tunelu już mocno zaawansowane. Mi jednak nie uśmiecha się brudzić wypolerowanego napędu i całego roweru budowlanym błotem, więc zawracam i daję się ponieść nieznanym leśnym ścieżkom.
Ścieżka przyrodnicza jesienią :)© Goofy601
Coś tu kiedyś było, ale natura zabrała z powrotem ;)© Goofy601
Tu w prawo, tu w lewo, i tak nie wiem gdzie jadę ale ładnie wygląda wiec tu skręcę... :P Na tej zasadzie kontynuuję wycieczkę z nadzieją, że trafię na coś ciekawego. I nie mylę się – całkiem przypadkiem dojeżdżam nad staw w Miechowicach/Karbiu ( nie wiem dokładnie czyj on jest ;) ) Niskie jesienne słońce odbija się w sfalowanej wiatrem wodzie dając niesamowite efekty świetlne. Stoję i patrzę, patrzę, patrzę... :D Miejsce ma na prawdę spory urok. Co z tego że z jednej strony hałda podchodzi do wody a na horyzoncie kominy – jest po prostu pięknie :)
Rower - tryb boski ;)© Goofy601
Wędkarze na tle Śląskiego krajobrazu.© Goofy601
Bytomska panorama - Szombierki,Bobrek© Goofy601
Słońce nad Miechowicami :)© Goofy601
Jadę wzdłuż brzegu ile się da, a słońce jest coraz niżej i niżej. Posiedziałbym jeszcze trochę, ale czas się zbierać do domu, bo światełek nie wziąłem. Eh to roztargnienie. Powrót przez Karb, Miechowice i Helenkę.
W sumie jak tak pomyślę to wcale nie wyszło „za późno”. Dzisiejsza wycieczka była „w samą porę” i „we właściwym czasie” ;)
Roitnica-las-Miechowice-las-Karb-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica.
Dane wyjazdu:
49.40 km
1.40 km teren
03:13 h
15.36 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:578 m
Rower:Grand Adventure-S
20 Gliwicka Masa Krytyczna + nocna jazda :)
Piątek, 5 listopada 2010 · dodano: 07.11.2010 | Komentarze 4
Piękny listopadowy wieczór :) Właśnie, dość nietypowe zjawisko o tej porze roku. Doskonała okazja by wybrać się na Masę do Gliwic. Pierwszy raz jadę w tą stronę po ciemku. Zaopatrzony w dobre światło jadę standardowo przez Leśną. Trochę obawiam się ciemności na polach, ale o dziwo tempo wyszło jak za dnia ;)Na pl. Krakowskim całkiem sporo rowerzystów (ok 70 szt.). To pewnie też zasługa pogody. Wyśmienicie się dziś jeździ. Pogawędki ze znajomym, poznawanie nieznajomych i tak pomału czas się zbierać do wyjazdu. W roli pilota tym razem wystąpił elegancki składak-tandem w barwach Masy.
Jedziemy dość żwawym tempem ulicami miasta. Jazdę umila Audiobiker serwując dynamiczny podkład muzyczny. Jest głośno i świetlnie. Kamizelki, odblaski i wszelkiej maści lampki czynią kolumnę na prawdę widoczną i dobrze :) Przechodnie pozdrawiają, machają, a kierowcy nie denerwują się zbytnio. Chyba się już przyzwyczaili ;) Nawet jeden kierowca autobusu droczył się z nami dojeżdżając zderzakiem na centymetry do tylnego koła ;P
Trasa jest tym razem nieco skrócona, więc szybciej lądujemy z powrotem na pl. Krakowskim. Tu pamiątkowe zdjęcie i... ciąg dalszy imprezy – tradycyjne ognisko pomasowe. W tym roku tak się złożyło, że nie byłem jeszcze na żadnym. Najwyższy czas nadrobić zaległości. Sporą kolumną jedziemy się integrować na stadion XXlecia. Szybka organizacja ogniska. Widać, że rowerowa ekipa ogniskowa zna swój fach, bo już po kilku minutach jest na czym upiec kiełbaskę :) Atmosfera przednia. Mimo, że już noc to nadal jest cieplutko. (ok 14’C).
Do domu zabieram się z Zabrzańską ekipą. Do domu to trochę dużo powiedziane ;) Robimy mały tour po Zabrzu odprowadzając kolejnych masowiczów. Do centrum jedziemy dosyć mocnym tempem. Pierwszy odłącza się Nax. ( ma chłopak zdrowie – kolana popsute a jeździ jak szatan :P ), potem odprowadzamy kolejnych, aż zostaje nas czterech. Przez zakamarki Mikulczyc docieramy do przejazdu kolejowego. W oddali dostrzegamy światła pociągu. Zatrzymujemy się więc by go sfocić jak będzie przejeżdżał. Po dłuższym oczekiwaniu okazało się że pociąg stoi i nie ma dziś zamiaru pozować ;)
W Rokitnicy jakoś nie chce się jeszcze jechać do domu. Najpierw gonimy kombajn w górę ulicy Krakowskiej, wstępujemy do żabki po napoje a potem pada pomysł by zobaczyć stalowe domy ( i pokazać je koledze który mieszka zaraz obok nich :P ). Potem jeszcze postój pod latarnią i dłuuga rozmowa o wszystkim ;) Dopiero po 23 stwierdzamy że już pora i każdy jedzie w swoją stronę :)
Naprawdę sympatyczny wieczór rowerowy. Zupełnie jak nie w listopadzie :P
Masowy składaczek :)© Goofy601
Poziomka :)© Goofy601
GMK Przejazd pod Forum© Goofy601
Wjeżdżamy na Piwną© Goofy601
u. Zwycięstwa© Goofy601
Ognicho na stadionie XX lecia :)© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-masa-ognicho-Sośnica-Zabrze Centrum-Kopernik-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Masa Krytyczna, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
40.40 km
12.00 km teren
02:23 h
16.95 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:319 m
Rower:Grand Adventure-S
Słonecznie listopadowo ;)
Wtorek, 2 listopada 2010 · dodano: 02.11.2010 | Komentarze 2
Dziś właściwie miałem nigdzie nie jechać, bo wczoraj cały wieczór męczył mnie kaszel. Poranne słońce przekonało mnie jednak, że wypadałoby się ruszyć. Na zachętę wybrałem się do Tarnowskich Gór do sklepu i pozałatwiać parę spraw.Na rynku w Tarnowskich Górach© Goofy601
Uwinąłem się szybko i miałem zamiar wracać, ale tak mnie poniosło jakoś w kierunku Nakła.
Tam obejrzałem sobie kościół oraz grobowiec rodzinny Donnersmarcków.
Neogotycki kościół w Nakle Śląskim© Goofy601
Zdobienia nad wejściem.© Goofy601
Grobowiec Donnersmarcków© Goofy601
Herb rodowy.© Goofy601
Potem poniosło mnie do pałacowego parku. W samym pałacu trwa jakiś remont, więc zdjęcia można robić tylko przez siatkę.
Pałac w Nakle Ślaskim ( w remoncie )© Goofy601
Wieża pałacowa.© Goofy601
Jesienny park w Nakle© Goofy601
Kręcąc się po zasypanych liśćmi alejkach, na jednym z drzew trafiłam na oznaczenia czarnego szlaku pieszego. Ciekawe gdzie prowadzi? :) Spokojnymi uliczkami jadę za czarnym oznakowaniem. Jest pięknie – słoneczko grzeje lekki wiatr w plecy. Nagle zakręt w prawo na szuterek i... nie no, to chyba jakiś żart :P
Zapraszamy na kładkę ;)© Goofy601
Sugestię szlaku, by z rowerem wdrapać się na tę wątłą kładkę kwituję uśmiechem. Rower na plecy i pokonuję torowisko dołem. Instynkt tropiciela wziął górę – idę dalej. Mijam opuszczone budynki kolejowe – teren działań paintball’istów. Wszędzie pełno tłuczonego szkła. Co oni do siebie flaszkami rzucają czy jak? :/ Kawałek dalej szlak się kończy. W krzaczorach. Cóż, gdzieś trzeba dalej jechać. Na mapie czarnego nie ma wcale, ale za to wkrótce odnajduję czerwony :) Drogą z betonowych płyt jedzie się nawet komfortowo.
Po prawej mijam coś, co wygląda na mini obóz koncentracyjny – spora woliera ale... pod napięciem. W środku chyba hodowla pawi. Nie wiem bo nie odważyłem się wkroczyć na teren ;)
Woliera pod napięciem© Goofy601
Resztki wiaduktu© Goofy601
Jadę dalej przez Orzech, Radzionków i Stroszek, gdzie robię sobie przerwę śniadaniową przy wejściu do Segietu. Te liście wyglądają bardzo zachęcająco ;) Ruszam więc zielonym szlakiem rowerowym przez Segiet po liściastym dywaniku. Jaki tu spokój. No i te widoki. Nawet nie wiem kiedy dopada mnie zaduma. Coś w tym jest co pisali Kajman i djk71, że w lesie najlepiej się myśli… :)
Liściasta rynna ;)© Goofy601
Segiet w listopadzie :)© Goofy601
By nie przerywać tego stanu odbijam w lewo, by po chwili znaleźć się na kolejnej fajnej ścieżce. Ta jest prawie jak autostrada – równa i szeroka, oznaczona czerwonymi znakami. Przy drodze staw, a w stawie kaczuchy. Nic sobie nie robią z mojej obecności i kontynuują konsumpcję czegoś zapewne bardzo apetycznego, bo mlaskanie słychać bardzo wyraźnie :P
Kaczucha :P© Goofy601
Tym samym przypomniały mi, że wypadałoby już wracać na jakiś obiad ;) W drodze do domu zataczam jeszcze sporą pętlę zielonym szlakiem i ląduję w Stolarzowicach. Teraz już tylko równy asfalt. Przy drodze zauważyłem porzucony samochód. A może ktoś tylko na chwilę zaparkował? ;)
Hmm... komuś przeszkadzało :/© Goofy601
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Nakła Śląskie-Orzech-Radzionków-Stroszek-Segiet-las-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
43.20 km
9.20 km teren
02:32 h
17.05 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:545 m
Rower:Grand Adventure-S
Skansen Kolejowy w Pyskowicach.
Sobota, 30 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 2
Skansen kolejowy w Pyskowicach© Goofy601
Dziś przerwa w cmentarnych szaleństwach. Z okazji dnia wolnego, pięknej pogody oraz ogromnego rowerowego głodu wybrałem się na wycieczkę. Jako cel wybrałem Skansen kolejowy w Pyskowicach – miejsce, do którego wybierałem się od wiosny, ale zawsze było jakoś nie po drodze. Oczywiście, żeby nie było tak łatwo opracowałem trasę tak, by prowadziła drogami, którymi jeszcze nigdy nie jechałem ;) Zaczęło się już za Wieszową, gdzie skierowałem się polnymi drogami na zachód.
Gdzieś na polach za Wieszową.© Goofy601
Droga przechodzi w leśną ścieżkę, która wyprowadza mnie w okolice ziemięcickiej leśniczówki. Tu skręcam do centrum Ziemięcic i mijając ruiny kościoła jadę kawałek znaną mi szosą na Czechowice.
Ruiny kościoła w Ziemięcicach.© Goofy601
Przed Przezchlebiem znów skręcam w pola, a raczej w szeroką szutrową drogę. Jedzie się bajecznie. Niestety chwilę później ląduję w jedynej na całej trasie kałuży. Jedynej za to rozlewającej się na całą szerokość drogi i dosyć błotnistej. Nie zrażony ruszam jednak dalej i zgrzytając przeraźliwie hamulcami jadę w nieznane. A trzeba przyznać, że widoki są zachęcające :)
Zaciszne polne ścieżki.© Goofy601
W miarę jak odpada błoto z opon i obręczy krajobraz wokół robi się coraz piękniejszy. Jadę raz w górę raz w dół, raz wąskim asfaltem, raz szerokim szutrem. Mijam spokojne wioseczki oraz ruiny gorzelni w Karchowicach. Gdyby nie wyznaczony na dziś cel, mógłbym tak jeździć jeszcze długo :P
Kaplica Św. Marka w Zawadzie.© Goofy601
Wąską piaszczystą dróżką docieram do samych Pyskowic. Zaczyna się poszukiwania skansenu. Po tej części miasta jeszcze nie jeździłem.
Pyskowice© Goofy601
Wreszcie trafiam na ul. Piaskową. Do skansenu trafić nie jest łatwo. Na początek trafiam na parowóz-pomnik.
Parowóz na stacji w Pyskowicach© Goofy601
Tu od pana Ochroniarza/Dróżnika dowiaduję się – „za trzecim wiaduktem w lewo, tam jest na ścianie napisane, schodkami do góry”. Faktycznie, znalezienie odręcznego napisu łatwe nie jest. Po wdrapaniu się po dość stromych, częściowo pokruszonych schodkach mam przed oczami coś, co było kiedyś jednym z najważniejszych węzłów kolejowych tej części Śląska. Teraz wygląda delikatnie mówiąc smętnie. Zarośnięte trawą olbrzymie torowisko i popadająca w ruinę zabytkowa infrastruktura z zawaloną niedawno parowozownią wachlarzową (1902r) na czele.
Zaniedbane zabudowania kolejowe© Goofy601
Zawalona parowozownia :/© Goofy601
Ocalały fragment zawalonej parowozowni z 1902r© Goofy601
Po chwili zadumy ruszam dalej za wymalowanymi na murach strzałkami. Niektóre z nich zdają się być widoczne tylko w bezlistnych porach roku ;)
Drogowskaz ;)© Goofy601
W tej przygnębiającej scenerii działa grupa miłośników kolei. Założyli oni stowarzyszenie mające na celu ratowanie zabytków taboru kolejowego. Na terenie parowozowni i hali wagonowej założyli skansen, w którym zgromadzili ponad 70 cennych parowozów, lokomotyw oraz wagonów. Przywracaniu im dawnej świetności poświęcają swój wolny czas, przy okazji udostępniając tabor zwiedzającym.
Obecnie członkowie stowarzyszenia zamiast walczyć z wcinającą parowozy korozją, muszą zmagać się z oporem urzędników. PKP ”Nieruchomości” widzi w nich źródło zysku, nakładając ogromne czynsze za dzierżawę budynków. Z kolei miasto, które mogłoby wykupić grunt pod muzeum, nie widzi w tym interesu. Nie przeszkadza mu to jednak chwalić się, że posiada skansen ;)
Na prawdę przykro jest patrzeć na zrezygnowane miny tych ludzi, gdy ich pasję i kawał historii przelicza się na pieniądze w tak bezmyślny sposób. Bo co jest lepszą wizytówką dla przedsiębiorstwa kolejowego jakim jest PKP? Zadbane, przyciągające turystów muzeum, czy kupa gruzu rozkradana przez złomiarzy?
Nóż się otwiera patrząc na takie marnotrawstwo.
Póki co, kolekcję można oglądać pod gołym niebem. Z powodu zawalenia się parowozowni pod dachem znalazły miejsce tylko odnowione egzemplarze. Może to przez zbliżające się Zaduszki, ale zwiedzając miałem wrażenie, że to nie skansen a cmentarzysko parowozów :(
Duch parowozu...© Goofy601
... prawie całkiem przejrzysty ;)© Goofy601
Olbrzymia maszyna© Goofy601
Co to może być? ;)© Goofy601
Wnętrze© Goofy601
kilka detali ;):
Dobrze że ostrzegają ;)© Goofy601
Zabytkowy WARS© Goofy601
Z całości zabudowań najlepiej prezentuje się chyba wieża wodna.
Wieża wodna.© Goofy601
Na deser to co lubię najbardziej – stare hale ;) Czy to fabryka, elektrownia czy warsztat mają w sobie ten specyficzny klimat. Przed wejściem zostaję pouczony, że oprócz ekspozycji prowadzony jest tu także czynny warsztat, że wszędzie leżą różne elementy i mam uważać by nigdzie nie wpaść. Ok. kask już mam, wchodzę. W środku lekka poświata, ale poza tym ciemno jak w... nocy :P Już wiem, że ze zdjęć nici. Hala faktycznie nieduża, dwa tory a na nich stłoczone lokomotywy. Przeciskając się obok kolejnych parowozów przyświecam sobie latarką. Zapatrzony na potężne koła potykam się o coś twardego. Tym czymś jest... Warszawa M20 :P Pewnie też czeka na remont.
Nagle rozlega się gwizd i wielka maszyna stojąca jakieś 30cm ode mnie zaczyna się przemieszczać. Niesamowite wrażenie :D Wyjeżdżający z wagonowni parowóz odsłania okna i do hali wpada wreszcie trochę światła. Moim oczom ukazuje się ta oto perełka :)
Prawdziwe cudeńko :)© Goofy601
Hala warsztatowa.© Goofy601
Zakamarki hali warsztatowej© Goofy601
Na zewnątrz jeszcze sporo ciekawych parowozów i wagonów. Niestety aparat ma już dość, a i ja muszę się zbierać bo słońce zeszło już dość nisko.
Cierpliwie czeka na swoją kolej© Goofy601
Powrót do domu już znaną trasą przez Czechowice. Wizyta w skansenie zadziałała na mnie jakoś tak dziwnie refleksyjnie. Całą drogę nie dawała mi spokoju beznadziejna sytuacja tego miejsca... :/ Może znajdzie się ktoś, kto wymyśli cudowne rozwiązanie. Ja niestety nie mam pomysłu.
A kto by chciał pojechać pooglądać stare parowozy póki jeszcze istnieją to wszelkie informacje znajdzie tutaj
Zwiedzanie w każdą sobotę od 11:00 do 18:00
Pokaż trasę GPS">[img width="600" height="450"] [/img]
Dane wyjazdu:
42.20 km
6.10 km teren
02:14 h
18.90 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Praca dobrym pretekstem ;)
Sobota, 23 października 2010 · dodano: 24.10.2010 | Komentarze 2
Dziś dzień bardzo ładny ale wietrzny. Od rana zastanawiam się gdzie by tu pojechać. Po obiedzie sms z pracy, że trzeba by cośtam podpisać. Dwa razy powtarzać nie trzeba – zasuwam do Gliwic :)Na miejsce dociera dość szybko. Zimny wiatr w twarz nie uprzyjemniał jazdy, dlatego tą cześć wolałem już mieć za sobą. Podpisik, krótka pogawędka i ruszam z powrotem.
W tą stronę to już sama przyjemność – cieplutko, wiatr w plecy, no i piękny jesienny krajobraz. Leniwie przetoczyłem się przez Żerniki. Mijając kościół zasłuchałem się na chwilę – msza odprawiana po niemiecku. Jakoś tak dziwnie pasowała do tego miejsca i krajobrazu... jakbym się przeniósł w czasie :)
Najlepszy środek transportu do kościoła.© Goofy601
Dzwonnica kościoła w Żernikach.© Goofy601
Kawałek dalej skusiło mnie kilka nowych polnych dróżek.
Polna droga w Żernikach© Goofy601
W Szałszy mijam remizę. Zajęty zamiataniem podjazdu strażak nawet nie zwrócił uwagi że robię zdjęcia. Pod ścianą zabytkowy rower, cisza, spokój, zachodzące słońce.. sielanka po prostu :)
Remiza w Szałszy© Goofy601
Tak mnie jakoś ciągnęło by się włóczyć po polach. Trafiłem na plac budowy „A jedynki”, wjechałem na niedawno zrobiony nasyp wiaduktu. Niestety jeszcze nie przejezdny górą ;)
Nawet nie zauważyłem kiedy zrobiło się ciemniej i chłodno.
Wiadukt na A1© Goofy601
Do domu już żwawszym tempem w celu rozgrzewki ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Żerniki-Szałsza-Czekanów-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
38.40 km
3.10 km teren
02:25 h
15.89 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Bytomska Ogniskowa Masa Krytyczna :)
Piątek, 22 października 2010 · dodano: 24.10.2010 | Komentarze 2
Ostatnio co się wybieram na masę to jest coś do zrobienia przy rowerze. Tak było i dziś ;) Rozwiązałem zagadkę szurającego hamulca. Źle wykonany klocek wytarł się do metalu i skutecznie zmniejszał masę przedniego koła metodą obróbki skrawaniem ;) Następne klocki będą porządnej firmy. Tymczasowo wymieniłem ten uszkodzony na mało używany znaleziony w szafie. (całe szczęście był jakiś ;) ) Potem już tylko smarowanie łańcucha, ciepłe ciuchy i w drogę.Przez las Miechowicki i Karb docieram do rozkopanego Bytomia. Tym razem trasa przejazdu Masy będzie skrócona z powodu licznych robót drogowych i meczu. Decyzja dobra, bo już w połowie trasy robi się dość zimno. Tempo spokojne, kolumnę asekuruje policja, pogotowie i straż miejska.
Najdłuzszy rower na masie ;)© Goofy601
Na trasie Bytomskiej Masy Krytycznej© Goofy601
Wszyscy ( a jest nas całkiem sporo) zmierzamy na teren kąpieliska miejskiego, gdzie czeka już na nas wyborna grochówka i ognicho:) W samą porę, bo już solidnie wymarzłem.
Uroczyste zaproszenie do grochówki ;)© Goofy601
Pomimo niskiej temperatury atmosfera świetna. Poznaję osobiście Kubush’a i Serafina z Zabrzańskiej Masy. Gadamy chwilę i umawiamy się wstępnie na objazd zabrzańskiej obwodnicy rowerowej:)
Na terenie basenów są do wypożyczania rowery elektryczne. Trzeba będzie kiedyś spróbować jazdy takim wynalazkiem ;)
Rowery elektryczne.© Goofy601
Przy ognisku ciąg dalszy pogawędek, pieczenie kiełbachy i ogólnie super klimat. Podobno jest to pierwsze legalne ognisko tutaj od 30 lat.
Prawdziwy rowerzysta nawet przy ognisku jest widoczny :P© Goofy601
Masowe ognisko :)© Goofy601
Na koniec dla chętnych nocne zwiedzanie podświetlonego Bytomia. Do domu zbieram się z Gliwicką ekipą. Jeszcze w Bytomiu udaje mi się zgubić, na szczęście wraca po mnie Nax. Dzięki za wspólną jazdę :)
W Bobrku niestety muszę opuścić ekipę i samotnie przez Karb i Miechowice wracać do domu. Na szczęście złapałem dobry rytm, a dzięki nowemu miotaczowi fotonów nawet w lesie Miechowickim nie musiałem zwalniać ;) Baardzo udana masa :)
Rokitnica-Miechowice-Karb-Bytom-masa-Szombierki-Bobrek-Karb-Miechowice-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
38.80 km
3.00 km teren
01:59 h
19.56 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:7.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Jesienne zwiedzanie okolicy :)
Środa, 20 października 2010 · dodano: 20.10.2010 | Komentarze 5
Wybrałem się dziś standardową trasą do Gliwic pozałatwiać parę spraw. Aura już mocno jesienna, ale bez deszczu więc spokojnie można śmigać na rowerze. Przy drodze pojawiły się nowe znaki prowadzące do „obiektów atrakcyjnych kulturowo” :)Nowe oznakowanie unijne ;)© Goofy601
Jadę sobie dalej znaną mi trasą, rozmyślam, nagle stop – coś się nie zgadza. Zawracam i już wiem co jest nie tak. Część dworca kolejowego w Mikulczycach przestała istnieć...
Czegoś brak...© Goofy601
Jeździłem tędy wiele razy, zupełnie nie zwracając uwagi na budynek o jak się okazuje bogatej, choć smutnej historii.
W latach świetności wyglądał mniej – więcej tak :
Archiwalne zdjęcie dworca w Mikulczycach© Goofy601
(nawet retro-biker się załapał ;) )
edit 23,10,2010
Okrojony dworzec w Mikulczycach.© Goofy601
Cóż, po chwili zadumy ruszam dalej, by o w miarę normalnej porze być w Gliwicach. Na miejscu okazuje się, że nic nie załatwię bo kadrowa jest na urlopie ;) Hmm, przynajmniej mam fajną jesienną wycieczkę.
Kręcę się trochę po mieście focąć tu i ówdzie. W oczy rzuca mi się ciekawa architektonicznie szkoła z 1908 roku.
Szkoła podstawowa nr 20 w Gliwicach© Goofy601
Nad każdym z wejść znajduje się rzeźbiona postać.
Profesor ?© Goofy601
Czyżby lekcja WF-u? ;)© Goofy601
Przykładna uczennica?© Goofy601
Po solidnej porcji focenia kieruję się do domu podziwiając jesienny krajobraz.
Pola w okolicy ul. Leśnej© Goofy601
Liściasta posypka :)© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
38.10 km
3.20 km teren
01:58 h
19.37 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Praca we mgle ;)
Czwartek, 14 października 2010 · dodano: 14.10.2010 | Komentarze 3
Dziś znowu wybrałem się do pracy rowerem. W prawdzie mgła nie wyglądała zachęcająco, ale dało się jechać. (wycierając co chwila okulary :P)ul. Lesna© Goofy601
Z powrotem było już dużo ładniej i nawet trochę cieplej ;)
Droga rowerowa niedaleko budowanej A1 :)© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km