Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
>100km
Dystans całkowity: | 4781.30 km (w terenie 176.00 km; 3.68%) |
Czas w ruchu: | 241:06 |
Średnia prędkość: | 19.83 km/h |
Maksymalna prędkość: | 58.00 km/h |
Suma podjazdów: | 3889 m |
Liczba aktywności: | 34 |
Średnio na aktywność: | 140.63 km i 7h 05m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
126.00 km
17.20 km teren
06:37 h
19.04 km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Korona Hałd Śląskich - odsłona druga :)
Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 3
Jakiś tydzień temu na forum Gliwickiej Masy Krytycznej pojawiła się propozycja wspólnego wyjazdu. Zaciekawiła mnie od razu, choć miałem pewne obawy co do zakładanego dystansu. W miarę jak klarowała się ekipa niepewność zaczęła ustępować pokusie przeżycia rowerowej przygody ;) Ostatecznie wątpliwości poszły precz podczas ostatniej Masy w Zabrzu. Postanowione - jadę i zobaczymy jak to będzie.W niedzielę kilka minut przed dziewiątą stawiłem się na pętli w Rokitnicy, gdzie oczekując na Daniela podziwiałem graficzną ewolucję naszej pełnoprawnej ścieżki rowerowej ;)
Jasna i ciemna strona ścieżek rowerowych ;)© Goofy601
Punktualnie o dziewiątej ruszyliśmy już we dwóch w kierunku Gliwic, by w okolicach 10:00 pojawić się na miejscu zbiórki. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po Piernika, który przedstawił zupełnie dla mnie nową koncepcję dotarcia na ul. Toszecką ;)Muszę kiedyś dokładniej objeździć te tereny :)
W Gliwicach dołączyliśmy do reszty ekipy i po ostatnich poprawkach i regulacjach sprzętu ruszyliśmy na spotkanie z przygodą. Plan na dziś zapowiadał się świetnie - Pięciu Nieustraszonych, ok 50km do przejechania i najwyższa hałda w Europie :D :D:D
Na początek główną - Rybnicką. Można by jechać i jechać bo asfalt równy, ale ruch spory. Odbiliśmy więc na Pilchowice by zasmakować nieco terenu oraz uciec od samochodowego zgiełku. Dalej już przez mniejsze miejscowości z zadziwiająco równym asfaltem ;)
W drodze do Rud.© Goofy601
Jako że było po drodze, pierwszy większy postój zrobiliśmy w Rudach. Wreszcie miałem okazję pozwiedzać muzeum kolei wąskotorowej. Jakoś nigdy wcześniej nie udało mi się tu dojechać ;)
Dworzec wąskotorówki w Rudach© Goofy601
Grupa rekonstrukcyjna.© Goofy601
Oczywiście najciekawsze są zawsze te miejsca w które praktycznie nikt nie zagląda ;) W tym przypadku bocznica z wąskotorowym złomem - lokomotywami i wagonami, których chyba nie da się już odratować.
Zapomniane zakamarki stacji ;)© Goofy601
Trafiły się też bardziej optymistyczne akcenty, takie jak np. ładnie odrestaurowana lokomotywa WLs 75 w stanie wręcz odwrotnym niż oglądana podczas ostatniej Industriady w Bytomiu Karbiu.
Odrestaurowana WLs 75 - Skansen kolejowy w Rudach© Goofy601
Hitem okazał się być prawdziwy parowóz wożący turystów po ocalałych odcinkach torowiska.
Ooooodjaazd!! :)© Goofy601
Parowóz pojechał, więc i na nas przyszła pora. Ponownie skierowaliśmy swe koła w stronę Rydułtów.
Kajaki na rzece Rudzie.© Goofy601
Bo wybór właściwej drogi zawsze jest trudny ;)© Goofy601
Po sforsowaniu kilku pokaźnych podjazdów oraz wielu piaszczystych ścieżek docieramy do Gaszowic, skąd już widać cel naszej wyprawy:)
Widać ją z daleka - Szarlota :)© Goofy601
Nie znaczyło to wcale, że cel jest bliski ;) Minęła jeszcze prawie godzinka nim dotarliśmy do podnóża. Tu dopiero przygniótł nas ogrom tego skalno-węglowego usypiska. 134m wysokości, 37 hektarów widziane z bliska robi na prawdę duże wrażenie :)
Wspinaczka na Szarlotę - żeby nie było za łatwo ;)© Goofy601
Jako że na hałdę nie prowadzi żadna otwarta dla turystów droga pierwszym krokiem było zdobycie dwóch położonych dość wysoko "półek". Za nimi znajdowała się już droga pozwalająca na powolną ale skuteczną rowerową wspinaczkę :)
Pierwszy obóz - którędy dalej? ;)© Goofy601
Na stokach Szarloty przyjęło się bardzo mało jakiejkolwiek roślinności stąd też wjazd na główny masyw hałdy przypomina wędrówkę po księżycu ;)
Krajobraz księżycowy ;)© Goofy601
Po kilku stromo poprowadzonych zakrętach dotarliśmy na rozległy "płaskowyż" ;) Niemalże idealnie równą "czarną" część hałdy, z której roztaczały się niesamowite wręcz widoki. Mimo że znajdowaliśmy się już na znacznej wysokości nad płaskowyżem górował jeszcze czerwony, najbardziej charakterystyczny czubek Szarloty.
Pod szczytem.© Goofy601
Tu nie ma możliwości dostać się z rowerem. Już samo wlezienie piechotą wymaga odrobiny samozaparcia ;)
Budzi respekt© Goofy601
Znajdż rowerzyste ;)© Goofy601
Tu jest ścieżka :)© Goofy601
O ile do tej pory widoki były super, to ze szczytu mogę powiedzieć śmiało że są niesamowite :D Trafiliśmy na poprawę pogody, dzięki czemu bez większych trudności mogliśmy podziwiać panoramę od Góry Świętej Anny aż po Beskidy ( te czeskie :P)
Widok ze szczytu Szarloty.© Goofy601
Elektrownia Rybnik na wyciągnięcie ręki :)© Goofy601
Koksownia Radlin© Goofy601
Na horyzoncie pojawiła się nawet hałda "Skalny" z której to jakiś czas temu wypatrzyłem Szarlotę :)
El. Łaziska i Skalny.© Goofy601
Rzut oka na Beskidy :)© Goofy601
KWK Rydułtowy© Goofy601
Przez moment czułem się jakbym robił zdjęcia z paralotni lub szybowca ;)
Zejście w dół ze względu na dużą stromiznę i urwisko pod konie ścieżki było nieco stresujące, ale po chwili wszyscy dotarliśmy pod wielki napis wzorowany na tym z Hollywood ;)
Ścieżka w dół ;)© Goofy601
Prawie jak Hollywood ;)© Goofy601
Gra kolorów :)© Goofy601
Jeszcze kilka zdjęć i nadszedł czas pożegnania z Szarlotą. Zachód słońca mógłby tu pięknie wyglądać, jednak my musieliśmy jeszcze dotrzeć do Gliwic a potem do domu ;)
Tym razem wybraliśmy drogę przez Rybnik. Tu też mnie jeszcze nie było :P
Kościół w Niedobczycach© Goofy601
Konfesjonał na szczególnie ciężkie grzechy ;)© Goofy601
Najpierw bocznymi drogami, w końcu jednak wylądowaliśmy na głównej. Tędy będzie najkrócej ( mimo że góra, dół, góra, dół :P )
Kierunek Rybnik :)© Goofy601
Po uporaniu się z remontowaną drogą zrobiliśmy mały postój w galerii na uzupełnienie zapasów. Ciekawy musieliśmy stanowić widok - niedziela, galeria, ludzie bez mała na galowo a my tacy umorusani prosto z hałdy :P Ale widać było że szczęśliwi, więc nikt nam drobnych do kasków nie wrzucał ;)
Dalsza droga do Gliwic upływała w fajnym rytmie po gładziutkim asfalcie i było by wszystko w porządku, gdyby nie zbliżająca się burzowa chmura. Jak się później okazało w Gliwicach już zaczęło padać na nasze powitanie ;)
Zleje nas czy nie zleje ;)© Goofy601
Do miasta wjechaliśmy w strugach deszczu, na szczęście bardziej spod kół mijanych samochodów niż z nieba - pierwsza ulewa już przeszła a druga jeszcze nie zdążyła dojść. Korzystając więc z tego szczęśliwego "okienka" pożegnaliśmy się z chłopakami i ruszyliśmy z Danielem w stronę Rokitnicy. Żeby nie kusić losu dociskaliśmy na pedały trochę mocniej niż nakazywałby to zdrowy rozsądek po przejechaniu ponad 100km ;) Średnia na poziomie 29km/h zaowocowała jednak tym, że niemal idealnie uniknęliśmy ponownego zamoknięcia pod samym domem :)
Podsumowując:
Ogłaszam wszem i wobec, że w dniu dzisiejszym padła pierwsza od prawie 3 lat "setka" a nawet trochę więcej. Nie żebym się chciał chwalić czy coś, ale uważam to za swój osobisty mały przełom :) Średnia też nie należała do niskich. Drugi i chyba najistotniejszy szczyt "Korony Hałd Sląskich" zaliczony :P No i najważniejsze - cały dzień spędzony na siodełku w towarzystwie doborowej ekipy :D
Dzięki raz jeszcze za wspólny wyjazd. Z chęcią dam się namówić na następne :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Nieborowice-Pilchowice-Stanice-Rudy-Zwonowice-Szczerbice-Gaszowice-Piece-Rydułtowy-Niedobczyce-Zamysłów-Rybnik-Ochojec-Nieborowice-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
130.20 km
8.40 km teren
07:18 h
17.84 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wyprawa w góry :)
Sobota, 19 września 2009 · dodano: 23.09.2009 | Komentarze 1
Nadszedł czas na realizację długo już planowanej wyprawy w góry, a konkretnie Beskidy. Lato ma się ku końcowi, więc to już ostatni dzwonek. Później może nie być pogody. Trasa zaplanowana, przygotowanie kondycyjne miejmy nadzieję dobre,sprzęt niezbędny jest, rower sprawny więc pora ruszać :) Wczorajszą masę potraktowałem jako "rozgrzewkę" :P Wieczorem jeszcze było mocowanie sakw na bagażnik i pakowanie wszystkiego. Dziś pobudka o 6, ostatnie drobiazgi, kanapki, napoje... 7.00 start :) Choć w to wątpiłem udało się punktualnie wyjechać. Wyruszam pół godziny po wschodzie słońca. Cel - Cisiec, czyli miejsce gdzie mieszka moja luba :D Ponieważ myśli że przyjadę pociągiem na razie ciii... ;) Pogoda ładna, słońce świeci, średni wiatr w twarz, tylko trochę zimno. Odziany w polar i długie spodnie czuję się komfortowo i kieruję się do centrum Zabrza, a następnie na Paniówki. Cały zestaw razem ze mną waży ponad 100kg co wymusza nieco inną technikę jazdy. Początkowo obawiam się czy rower to wytrzyma, ale po kilku kilometrach okazuje się, że jedzie się całkiem normalnie, nawet stabilniej, tylko przy krawężnikach trzeba bardziej uważać i ruszanie zajmuje trochę więcej czasu ;) Pierwsze sakwiarskie szlify :P W Paniówkach postój, kontrola sprzętu - nic się nie poluzowało, nic nie odpadło. No to ruszamy dalej. Kieruję się na Mikołów, następnie Gostyń i Kobiór. Tu "magiczna mapa" którą zabrałem, a jakże, wskazuje mi pomnik upamiętniający istnienie w Kobiórze podobozu Auschwitz. Tu chwila przerwy nad jeziorkiem, kilka zdjęć i w drogę.Kobiór - nad jeziorkiem.© Goofy601
Dobre oznakowanie to podstawa :)© Goofy601
Świetnie oznakowane ścieżki leśne w kobiórskich lasach prowadzą mnie przez Piasek, dębową aleją, prosto do parku w Pszczynie. Tu dłuższy odpoczynek, kanapki, herbatka, i trochę zwiedzania okolicy. Park duży, i mnóstwo w nim ścieżek rowerowych. Aż się można pogubić, co też zaraz robię :P Po obejrzeniu zamku, muzeum prasy śląskiej i rynku ( na zwiedzanie nie starczyło czasu i gotówki ;) ) usiłuję znaleźć drogę wylotową na Goczałkowice. Kręcąc się w kółko po Pszczynie zauważam w końcu, że mój czerwony szlak został od czasu wydania mapy przemianowany na niebieski:P Przypadkiem znajduję zagrodę żubrów, niestety znów nie zna studencką kieszeń. W moim zasięgu był jedynie sztuczny przy bramie, ewentualnie kapslowany lub w puszce :P
Zamek w Pszczynie.© Goofy601
Żubr. Były też kapslowane i puszkowane :P© Goofy601
Niebieski szlak prowadzi mnie na zaporę w Goczałkowicach, gdzie okazuje się, że to co widać z pociągu to wcale nie to jezioro :P Widoki super, na zaporze deptak wyłączony z ruchu, co kilka metrów ławeczka. Idealne miejsce na mały postój.
Jezioro Goczałkowickie.© Goofy601
Na zaporze nad Jeziorem Goczałkowickim© Goofy601
Dobrze się siedzi, ale pora ruszać dalej :)Zabrzeg, Ligota, Mazańcowice. A góry coraz bliżej i widać je już wyraźnie. Biorę zakręt w lewo i...pojawia się pierwsze wyzwanie - pokaźny podjazd. Wcześniej takich nie było. Szybka redukcja na 2-4, niewiele daje, 2-3 też średnio, w desperacji 1-3, no i teraz to można jechać :P Nie pamiętam kiedy ostatnio używałem jedynki i w tym momencie zrozumiałem czemu rower górski ma tyle przerzutek :P Nagrodą za wysiłki na podjeździe spory zjazd w stronę Bielska pośród jabłkowych sadów :) Samo Bielsko okropnie rozkopane. Jakoś udaje mi się ominąć dwie główne drogi i bokami gdzieś koło fabryk fiata przebijam się do centrum. W Sarnim Stoku pasuję i wjeżdżam na chodnik. Strasznie wysokie krawężniki. Na Dworcu krótki postój na zwiedzanie - w końcu to też zabytek:) I pora by pomyśleć o czymś ciepłym do zjedzenia. Wybór pada na McDonalda ;) Może niezbyt zdrowo, i jak się później okazuje wcale nie odżywczo, ale nie mam za bardzo czasu jeśli chcę zdążyć przed pociągiem, którym podobno jadę :P Pod Mc mały dylemat - przecież nie wejdę z rowerem do środka, a sakw mi nikt nie popilnuje przecież... Szybka decyzja-podjeżdżam pod McDrive'a. I to załatwia sprawę :P Jedzonko, chwila przerwy i ruszam dalej. Kierunek Żywiec. Po drodze mijam jakaś ogromną budowę. Pewnie jakaś galeria handlowa powstaje.
Olbrzymia budowa w Bielsku.© Goofy601
Do Żywca przez Wilkowice, Łodygowice, jedzie się super. Wiatr w plecy, pogoda dalej ładna, ruch samochodowy mały bo w końcu sobota :) Tylko że McDonaldowe jedzenie nie dostarcza tak potrzebnej energii na dalsza podróż. Szybka przerwa na batonika i od razu lepiej :) W Żywcu już czuję że cel jest blisko. Mijam dwa ronda, browar, kierunek na Zwardoń. W Radziechowach trafiam na jakąś plagę much - aż gęsto. Jedzie się jak w deszczu :P Na szczęscie ten "opad" był tylko przelotny;) Postój, otrzepuję się z much i ruszam dalej. Przede mną dwie spore górki kalibru podjazdu pod Bielskiem. Redukcja i szturmujemy - powoli jak czołgiem ale daję rade :) Szybki zjazd i kolejna górka. Tu warto się powspinać a nie jechać objazdem przez Cięcinę. Na szczycie jest rondo a z niego piękne widoki. Autem nie bardzo jest się jak zatrzymać, ale rowerem jaknajbardziej :D Tu decyduję się na postój w celu nacieszenia się widokiem ;)
Widok na Cięcinę :)© Goofy601
Czas jednak ucieka więc ruszam dalej na ostatni etap trasy. Ostry zjazd nowiutką drogą prosto do Węgierskiej Górki. Mój zaprzęg osiąga bez pedałowania zawrotną prędkość 54km/h tym samym ustanawiam nowy rekord :P Teraz już pójdzie gładko - zakręty i... roboty drogowe :/ Cisiec i Węgierska Górka przeżywają ostatnio renesans drogownictwa i jest to kraina ruchu wahadłowego i innych niespodzianek ;) Chciałem sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie na wjeździe ze znakiem miejscowości ale cóż, robili most i zdjęli tablicę ... Trochę mi to nie w smak ale trudno. Powoli zbliżam się do celu. Na wjeździe do Ciśca wyprzedza mnie "mój" pociąg. Przyspieszam by zmniejszyć opóźnienie. Mijam kościół i w końcu docieram na ulicę Strażacką :) Pociąg już w prawdzie pojechał, ale niespodzianka się udała. Mina mojej dziewczyny na pytanie czy da się wyciągnąć na rower - bezcenna :P:P:P
Tak oto minął pierwszy dzień mojej pierwszej górskiej wycieczki :)
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze centrum-Kończyce-Paniówki-Borowa Wieś-Mokre-Mikołów-Wyry=Gostyń-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Goczałkowice Zdrój-Zabrzeg-Ligota-Mazańcowice-Bielsko Biała-Wilkowice-Rybarzowice-Łodygowice-Pietrzykowice-Żywiec-Radziechowy-Węgierska Górka-Cisiec
Dane wyjazdu:
127.00 km
6.50 km teren
06:33 h
19.39 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:35.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Muzeum Energetyki i kawałeczek dalej ;)
Środa, 15 lipca 2009 · dodano: 15.07.2009 | Komentarze 1
No i padł rekord :)Trochę nieplanowane to było ale jednak ;)Kolejnym miejscem które postanowiłem zwiedzić w ramach szlaku zabytków techniki było Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych. Kawałek drogi, ale nie aż tak znowu duży. Opracowałem trasę z pomocą "magicznej mapy" i ruszyłem w miarę wcześnie bo zapowiadany był upał... I był ;) Pogoda trochę nie do jazdy bo żar lał się z nieba i lepiej byłoby z cienia nie wychodzić, ale jednak pojechałem. Wody i innych płynów wypiłem chyba ze 3 litry, kalorie uzupełniane batonami i jakoś się jechało.
Koło południa byłem już na miejscu, co pozwoliło mi przeczekać największy upał w chłodnym budynku starej transformatorowni gdzie znajduje się muzeum:) Kto ma blisko, albo jak ja lubi oglądać różne stare wynalazki, to polecam to miejsce :) Zwiedzanie za darmo, rower można bezpiecznie zostawić u pana strażnika lub pani strażniczki przy głównej bramie elektrowni, a do oglądania jest naprawdę sporo. Duża część eksponatów ma z energetyką tyle wspólnego że działa na prąd, ale i tak warto to sobie obejrzeć :)
http://www.muzeumenergetyki.pl
Po ponad dwugodzinnym zwiedzaniu ruszyłem w stronę Kobióra by zakupić jakąś wodę na drogę. Chciałem podjechać jeszcze na Tyskie Paprocany, bu trochę odpocząć nad wodą, ale źle odczytałem mapę i trochę pobłądziłem w Kobiórskich lasach ;) Kiedy znalazłem w końcu drogę czas było wracać bo do domu daleko ;) I tak prawie cały dzień zszedł na rowerowaniu ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Centrum-Kończyce-Paniówki-Borowa Wieś-Śmiłowice-Mokre-Mikołów-Łaziska Dolne-Łaziska Górne-Wyry-Gostyń-Kobiór-Promnice-Kobiór-Gostyń-Mikołów-Mokre-Śmiłowice-Borowa Wieś-Paniówki-Kończyce-Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Po zjazdach i podjazdach niczym w górach nareszczie - chłodnie :)© Goofy601
Duże te kominy... :P© Goofy601
To akurat wejście główne, wrota muzeum wyglądają nieco skromniej ;)© Goofy601
Pradziadek lampki LED :P Karbidówka rowerowa :)© Goofy601
Pokaźny zbiór liczników energii© Goofy601
Nawet trenażer do jazdy w nocy się znalazł :P© Goofy601
Dane wyjazdu:
100.50 km
3.00 km teren
06:08 h
16.39 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Kierunek Giszowiec :)
Wtorek, 30 czerwca 2009 · dodano: 30.06.2009 | Komentarze 1
Dziś umyśliło mi się zobaczyć to zabytkowe osiedle. Trasa przygotowana, prowiant spakowany, więc pora ruszać. Start dość późno bo o 10, upał spory, ale deszczu nie zapowiadali więc jechać się da ;) Na początek w Bytomiu małe zaskoczenie, bo zrujnowany budynek z ciekawymi kominami wyglądał dziś nieco inaczej niż zwykle...Tak wyglądał jeszcze na początku czerwca...© Goofy601
... a dziś tak :/© Goofy601
Następnie zjazd przez Rudę Śląską (tak tak, prawie cały czas ostro z górki;) )aż do Halemby, gdzie odbijam w lewo, by zgodnie z planem znaleźć się na żółtym leśnym szlaku. Niestety okazuje się, że szlak został całkiem zalany przez niewielką rzeczkę... :/ Omijam na około po jakiejś hałdzie, przejeżdżam małym spróchniałym mosteczkiem nad Kłodnicą (tu też płynie, choć może nie wygląda tak okazale jak w Gliwicach - jest czystsza :P ) i droga wyrzuca mnie w miejscowości Kłodnica. Po krótkich kombinacjach z mapą i krótkim potyczkom w terenie, skracam sobie drogę niebieskim szlakiem na ulicy Panewnickiej, by już po chwili jechać piękną asfaltówką w kierunku Katowic. W Panewnikach pojawia się coś na kształt ścieżki rowerowej, z czego korzystam zręcznie omijając ustawione gdzieniegdzie słupy ;)
Upał daje się pomału we znaki jak i zmęczenie. Mijam Ligotę, i ulicą Kolejową kieruję się w stronę Giszowca. Przy okazji spostrzeżenie: W tunelu warto jednak zdjąć okulary słoneczne, zwłaszcza jak się nie ma przedniej lampki :P Powoli szukam miejsca na postój. Pierwszy zacieniony kawałek lasu przypada na parkingu przy wjeździe na 3 garby. Tam zjadam kanapki i robię krótką przerwę. Na dłuższą się nie decyduję za sprawą spojrzeń kierowców czekających w kolejce do pracującej tam pani. Pewnie myśleli że chcę się do kolejki wepchnąć :P
Ruszam dalej Jak mam się za chwilę przekonać, Śląsk to bardzo górzysty region. Przede mną trzy całkiem spore wzniesienia. Ruch spory, ale na szczęście po szutrowym poboczu całkiem fajnie się jedzie. Dalej już tylko pod wiadukt i jestem praktycznie na miejscu :)
Górzysty Śląsk czyli droga przez trzy garby ;)© Goofy601
Całkiem przyjemna dzielnica. Zwiedzam, robię zdjęcia, odpoczywam trochę na ławeczce w parku i ruszam w drogę powrotną. Już od trzech garbów zbierało się na burzę, na szczęście poszła w inną stronę strasząc tylko lekkim deszczem:) Przeczekuje pod drzewkiem, jeszcze parę fotek i ruszam do domu. Swoją drogą to ciekawe wrażenie robi takie osiedle zabytkowych domków otoczone praktycznie z każdej strony blokowiskiem... Heh, właściwie to spodziewałem się większych wrażeń, ale ciężko się dziwić skoro podobne zabudowania ( może kilka lat młodsze) mam za oknem :P
Zabytek na tle blokowiska... :P© Goofy601
Typowy domeczek ;)© Goofy601
Pomnik ku czci poległych© Goofy601
Kościół ;)© Goofy601
Do domu skierowałem się już nieco inną trasą, a mianowicie przez Kochłowice, Zaborze (całkiem zalane przez burzę) a dalej już przez centrum, Mikulczyce, nowa dalej nie dokończoną ścieżkę rowerową prosto do domku :)
No i magiczne 100km przekroczone :D Pierwsza setka od trzech lat i mam nadzieję że nie ostatnia:)
Rokitnica-Miechowice-Bytom"Plejada"-Karb-Bobrek-Rudzka Kuźnica-Ruda Południowa-Nowy Bytom-Wirek-Halemba-Stara Kuźnica-Kłodnica-Kochłowice-Wymysłów-Panewniki-Ligota-Giszowiec-Ligota-Panewniki-Wymysłów-Kochłowice-Wirek-Nowy Bytom-Ruda Południowa-Zaborze-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica