Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
Odkrywczo
Dystans całkowity: | 13136.94 km (w terenie 1268.70 km; 9.66%) |
Czas w ruchu: | 735:31 |
Średnia prędkość: | 17.56 km/h |
Maksymalna prędkość: | 60.00 km/h |
Suma podjazdów: | 24798 m |
Liczba aktywności: | 245 |
Średnio na aktywność: | 53.62 km i 3h 04m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
39.70 km
2.30 km teren
02:15 h
17.64 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:314 m
Rower:Grand Adventure-S
Tarnowskie Góry, bunkrowo-kolejowo ;)
Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 5
Po ostatnich kąpielach błotnych zakiełkowała w mojej głowie myśl by dokładniej przyjrzeć się Pozycji „Tarnowskie Góry”. Zapewne żyzny grunt z zaoranego pola sprawił, że myśl rozrosła się na tyle, by wybrać się tam przy pierwszej nadarzającej się okazji ;)Droga w kierunku Ptakowic.© Goofy601
Na Pozycję „Tarnowskie Góry” składa się sześć niewielkich bunkrów, wybudowanych przed wojną na granicy z Niemcami ( granica przebiegała wówczas blisko Tarnowskich Gór). Większość wybudowana została wg Instrukcji Saperskiej w klasie B i są identyczne jak zwiedzany ostatnio schron nr 3. Ich rozmieszczenie przedstawiono na MAPIE.
Jako pierwszy do odnalezienia na dzisiaj wybrałem schron nr 2. Właściwie to ciężko tu cokolwiek odnaleźć, bo już nie istnieje. Znajdował się przy bramie wejściowej do starych koszar przy ul. Kościuszki. Teraz znajduje się tam „kerfur” ;) Liczyłem na jakieś choćby drobne pozostałości, ale niestety.
Carrefour na miejscu dawnych koszar.© Goofy601
Niezrażony tym niepowodzeniem skierowałem się ku drugiemu celowi. Schron nr 1 postanowiłem odnaleźć przy użyciu zamieszczonej wyżej poglądowej mapki oraz skromnego opisu z netu. Nie było to takie proste jak mi się wydawało. Błądzenie po nieznanych mi wcześniej tarnogórskich dzielnicach Lasowice i Sowice nie poszło na marne, bo dzięki temu znalazłem kilka interesujących miejsc.
Kościół św Katarzyny© Goofy601
Zwiedzanie jest fajne, ale czas leci a efektów poszukiwań nie widać. Daję więc za wygraną i porównuję internetowy szkic z prawdziwą, aktualną mapą. Od razu jaśniej to wygląda. Przynajmniej na tyle, że wiem że jestem zupełnie nie tam gdzie powinienem ;)
Szukając dalej trafiam na tajemniczo wyglądający wiadukt.
Tajemniczy wiadukt.© Goofy601
Hmmm, iść w stronę światła? ;)© Goofy601
Niczym przejście do innego wymiaru przenosi mnie w świat pociągów i torowisk. Tak ogromnego węzła kolejowego jeszcze nie widziałem. Przez czas jakiś gapię się jak zamurowany na precyzyjne przestawianie wagoników i lokomotyw :)
Żebym ja jeszcze wiedział co to za urządzenie :P© Goofy601
Węzeł kolejowy w Tarnowskich Górach.© Goofy601
Manewry na torach :)© Goofy601
No ale w końcu nie po to tu przyjechałem. Gdzieś w tej plątaninie szyn, zwrotnic i najróżniejszych hangarów i magazynów czai się niewielki bunkier nr 1. Błąkam się więc trochę zaglądając to tu to tam. Już miałem rezygnować, gdy nagle go zauważam...
Zagadka - znajdź bunkier ;)© Goofy601
Zgodnie z wytycznymi znalezionymi w internecie, schron bojowy nr 1 znajduje się na terenie zamkniętym. Faktycznie, jest szlaban, ale uniesiony. Idę więc do stróżówki by grzecznie zapytać o pozwoleństwo na zwiedzanie. Tam jednak nikogo. Czekam chwilę, zaglądam pukam. Dalej nic. Cóż, chciałem dobrze.
Ponieważ i tak nie zamierzałem niczego ukraść, pomyślałem, nikt się nie obrazi jak wejdę na chwilę i zrobię parę fotek. Tym bardziej, że schron jest niecałe sto metrów od bramy :) Jak pomyślałem, tak zrobiłem, po czym odjechałem w dalszym ciągu nie zwracając niczyjej uwagi :)
Schron nr 1© Goofy601
Schron nr 1 - wejście.© Goofy601
Długo zajęły mi te poszukiwania, więc czas już był najwyższy pomyśleć o powrocie. Myśl o obiedzie zdecydowała o wyborze najkrótszej trasy do domu. Po drodze towarzyszyło mi zachodzące słońce i wieczorna mgła :)
Budynek przy cmentarzu żydowskim na ul Gliwickej.© Goofy601
Samotny kochbunkier we mgle ;)© Goofy601
Dużo ciekawych informacji na temat Pozycji Tarnowskie Góry oraz innych fortyfikacji można znaleźć tutaj.
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Ptakowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, fortyfikacje, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
27.50 km
4.50 km teren
01:36 h
17.19 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:247 m
Rower:Grand Adventure-S
Błotniście do sklepu i pierwszy bunkier w tym roku ;)
Piątek, 4 marca 2011 · dodano: 06.03.2011 | Komentarze 4
Po ostatnim jeżdżeniu „gdzie oczy poniosą dość mocno odczułem siedzenie ;) Cóż, jeszcze nie przyzwyczajony po zimie do wąskiego siodełka. Dlatego dziś asekuracyjnie – do sklepu i z powrotem. Sklep w Tarnowskich Górach, więc chcąc uniknąć głównej drogi wybrałem się przez las ;) W Stolarzowicach krótki przejazd przez pole uświadomił mi, że będzie ciekawe... Opony zalepiły się od razu i do samego lasu jechałem bokiem ;)Niewinnie wyglądające pole o poranku ;)© Goofy601
Tym prostym sposobem z 1.95 zrobiło się co najmniej 2.3 :P
A myślałem, że założyłem węższe opony :P© Goofy601
W lesie już normalniejsze warunki. Błoto odpadło i już do samych Tarnowskich gór jechało się komfortowo. W sklepie nabyłem wreszcie klocki hamulcowe na przód ( ileż można jeździć bez klocków ;) ) i jeszcze kilka drobiazgów. W drodze powrotnej postanowiłem obejrzeć sobie bunkier nr 3 Pozycji Tarnowskie Góry, który wreszcie udało mi się namierzyć. Szybki zjazd na drogę gruntową – jest :) Jedyną przeszkodą dzielącą mnie od bunkra było jakieś 20m zaoranego pola... Hmm, jakoś przejdę. Żeby nie zapaść się gdzieś po drodze, pomyślałem, że bezpieczniej będzie prowadzić rower. Z trudem, ale się udało:) . Taak, w tej kępce drzew przy ulicy Gliwickiej kryje się niewielki schron klasy B z przeznaczeniem na dwa stanowiska ckm. Z ulicy jest praktycznie niewidoczny, nawet teraz gdy nie ma liści. Z bliska jednak prezentuje się całkiem ciekawie. Dotarcie utrudniają gęste zarośla. W lecie chyba w ogóle nie można się przedrzeć. Na samotne zwiedzanie wnętrza się nie zdecydowałem. Takie rozrywki to jednak lepiej w większej grupie ;)
Wejście do bunkra w Tarnowskich Górach.© Goofy601
Bunkier od strony ulicy.© Goofy601
Po obfotografowaniu schronu ze wszystkich stron ( na ile pozwalały krzaczory ;) ) zabrałem się za ponowną przeprawę przez pole. Niby najkrótszą drogą, niby po własnych śladach a i tak w połowie przednie koło przestało się kręcić :P.
I koło przestało się obracać :P© Goofy601
Następne 15 min spędziłem na zeskrobywaniu patyczkiem nadmiaru błota z butów i roweru. Jednak najprostsze narzędzia są najlepsze :P Powrót do domu, z dala od dróg gruntowych, przez Ptakowice.
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica.
Kategoria fortyfikacje, Odkrywczo, 25 - 50km
Dane wyjazdu:
22.50 km
1.50 km teren
01:51 h
12.16 km/h:
Maks. pr.:24.00 km/h
Temperatura:-3.0
Podjazdy:217 m
Niedzielny spacer z turystyką postindustrialną ;)
Niedziela, 30 stycznia 2011 · dodano: 31.01.2011 | Komentarze 8
Ruszyłem dziś z zamiarem powłóczenia się po okolicy ;) W myśl starej rowerowej mądrości ludowej „Jak się ubierzesz tak sobie pojeździsz” ubrałem się warstwowo by w razie zmiany warunków pogodowych móc modyfikować strój i się nie przegrzać. W końcu spacer powinien być przyjemny ;)Głównym celem na dziś było odnalezienie zabytkowej wieży ciśnień byłej huty Donnersmarcków. Zainspirował mnie do tego irychu i jego ostatnia wycieczka.
Jadę przez Mikulczyce kręcąc kółka i podziwiając starą zabudowę. Jest cicho i bezludnie. Lubię jeździć w porze obiadowej ;)
ul. Bałtycka w Mikulczycach© Goofy601
Na ulicy Hagera zatrzymuję się by zrobić kilka zdjęć powracającym do dawnej świetności kopalnianym zabudowaniom. Jeszcze dwa lata temu wydawało się że będzie kolejna ruina. Na szczęście jak widać ktoś się nimi zainteresował i nie wyglądają już tak tragicznie jak kiedyś.
Koplalnia przy ul. Hagera.© Goofy601
Zabudowania przy ulicy Hagera.© Goofy601
Dojeżdżam do skrzyżowania, skręcam w prawo i zaczynam poszukiwania. Nie wiem jakim cudem jeszcze tędy nie jechałem. Przecież to idealny skrót do Platana ;) Wokół zabytkowa zabudowa przemysłowa, na drodze błyszczy się lód.
Teren Huty Zabrze, dawnej Huty Donnersmarcków.© Goofy601
Wreszcie jest! Najstarsza na Śląsku wieża ciśnień. Mimo opłakanego wręcz stanu nadal robi wrażenie. W całości ma ok. 30 metrów, w dolnej części wykonana została z cegły, na górze natomiast znajduje się zbiornik obudowany drewnem na stalowym szkielecie. Z drewnianej części pozostało już niewiele, jednak ocalałe elementy nadal przyciągają uwagę starannością wykonania. Równie interesujące są ozdobne gzymsiki na cokole wieży. Najlepszy to dowód na to, że kiedyś ludziom chciało się budować ładnie i solidnie. Konstrukcja ma 140 lat a mimo to wciąż trzyma się w jednym kawałku ( choć bez odpowiedniej konserwacji ten stan pewnie nie potrwa długo :( ).
Wieża ciśnień z 1871 roku.© Goofy601
Resztki drewnianej obudowy zbiornika.© Goofy601
Pięknie wykonane detale wieży.© Goofy601
Obiekt zabytkowy zabezpieczony przed złomiarzami.© Goofy601
Więcej o wieży i całej hucie można poczytać TU (ciekawe zdjęcia :) )
Miejmy nadzieję, że tym historycznym obiektem zainteresuje się wkrótce ktoś oprócz miłośników stopu żelaza z węglem. Ktoś, kto zadba przynajmniej o jego zabezpieczenie. Bo moim zdaniem przywieszenie tabliczki „obiekt zabytkowy” i wymalowanie na murze „grozi zawaleniem” to zdecydowanie za mało :/
Drogę powrotną obieram przez Biskupice i os Młodego Górnika. Po napotykam drobne utrudnienie przejazdu. Ja rozumiem dziury w jezdni, ale to? :P
Niespodziewana przeszkoda wodna ;)© Goofy601
Uwaga niebezpieczne wiry na drodze ;)© Goofy601
Końcówka przez las bo ruch samochodowy się nasilił. No cóż, inni też chcą pojeździć w tak piękną niedzielę ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Biskupice-os. Mł. Górnika-Rokitnica.
Kategoria 0 - 25km, Białe szaleństwo :), Odkrywczo
Dane wyjazdu:
27.00 km
7.30 km teren
01:55 h
14.09 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Kopalnia Mikulczyce
Wtorek, 23 listopada 2010 · dodano: 02.12.2010 | Komentarze 2
Drodzy Rowerzyści piszcie swoje wpisy jak najszybciej po wycieczkach! ( Ja tego nie zrobiłem i teraz siedzę i myślę jak to właściwe było :P ) Za oknem konkretna zima, mroźno, śnieżnie, a ja silę silę się na opis późnojesiennego kręcenia.Wybrałem się na szybki przejazd w okolice kopalni Mikulczyce. Było zimno i wietrznie, więc postanowiłem pozwiedzać gdzieś możliwie blisko domu. A że tam jeszcze mnie nie było...
Na początek wjechałem na hałdę przy kopalni. Wjazd łatwy, a panorama okolicy super. Jest to chyba jeden z najwyższych punktów w mieście. Przy sporym zachmurzeniu dało się zobaczyć EC Miechowice, koksownie w Biskupicach,, szyb Maciej, EC Zabrze na Zaborzu a nawet gliwicką radiostację :) No i oczywiście zabytkową zabudowę kopalni Mikulczyce.
Widok z hałdy.© Goofy601
Zabudowania kopalni Mikulczyce© Goofy601
Ponieważ na górze wiało niemiłosiernie ruszyłem oglądać kopalnię z innych stron. Imponująca zabudowa z początku ubiegłego wieku jest niestety w dość opłakanym stanie. Część budynków stanowi siedziby firm różnych branż. Tu sytuacja wygląda nieco lepiej. Natomiast obiekty niezagospodarowane popadają niestety w ruinę.
Kopalnia Mikulczyce© Goofy601
Platan przed wejściem.© Goofy601
Dziś na obiektach przemysłowych nie sposób dopatrzyć się zdobień, gzymsów, napisów. Ma być prosto i funkcjonalnie – nowocześnie. Kiedyś przywiązywano większą wagę do wyglądu elewacji. Budynek musiał być ładny.
Na kopalnianych ścianach zachowało się jeszcze trochę nie zniszczonej dekoracji. Np. napis informujący o roku budowy. Wprawdzie przerobiony na A.D. 1908 ale gdy przyjrzeć się uważnie, ślady po oryginalnych literach układają się w niemieckie słowo ERBAUT (wybudowano) :)
No niech będzie że A.D. 1908 ;)© Goofy601
Na kolejnym budynku znów data.
Detal :)© Goofy601
Po kopalnianych rozważaniach ruszyłem jeszcze trochę się pokręcić, ale zimny wiatr szybko zagonił mnie do domu ;)
Rokitnica-Mikulczyce-os. Młodego Górnika-Rokitnica
Dane wyjazdu:
32.40 km
13.60 km teren
02:09 h
15.07 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:168 m
Rower:Grand Adventure-S
Cisza wyborcza ;)
Niedziela, 21 listopada 2010 · dodano: 21.11.2010 | Komentarze 2
Od dziś miejmy nadzieję koniec kampanii :PPraktycznie cały tydzień nie udało się pojeździć. Nie ma w tym nic dziwnego o tej porze roku, niemniej nadarzających się okazji nie należy przegapiać. Rano rzut oka na ICMkę, do 19 nie będzie deszczu. Pora rozprostować kości :)
Mimo zimnej i dość wilgotnej aury ruszam w kierunku Mikulczyc. Dziś bez jakiegoś specjalnego celu. Chcę po prostu pojeździć. Najlepiej gdzieś, gdzie z każdego drzewa, słupa czy latarni nie będą się do mnie uśmiechać postaci z plakatów wyborczych ;)
Widok z ul. Kopalnianej© Goofy601
Ulicą Kopalnianą docieram na os Młodego Górnika. Tu tradycyjne kółko i przy stawie wjeżdżam w teren. Postanawiam powłóczyć się trochę po hałdzie. Najpierw wspinaczka pod górkę ( tym razem udana ;) ) a potem już kółka mniejsze i większe po równym jak stół „płaskowyżu” przyprószonym na pomarańczowo modrzewiowymi igłami. Jest szaro, ale z każdym przejechanym kilometrem cieplej :)
Ostatni bastion zieleni na hałdzie :P© Goofy601
Nawet najfajniejsza hałda kiedyś się kończy. Zjeżdżam więc na dół i przez tereny elektrociepłowni docieram do Miechowic. Tu kawałek ulicami i znów odbijam w teren. W lesie szansa na spotkanie oko w oko z kandydatem do rady miejskiej jest zdecydowanie mniejsza :P
Ścieżki są lekko błotniste, ale przejezdne. Gwarantuje to przyjemne mlaskanie opon w czasie jazdy, bez większego ryzyka zabrudzenia ;) Ruszam więc niedawno powstałym czerwonym szlakiem rowerowym. Trzeba przyznać, że sieć dróg przejezdnych i oznakowanych dla rowerów w miechowickich lasach rozwija się bardzo prężnie. Ta którą jadę jeszcze niedawno była tylko oznakowaną ścieżką. Teraz ma porządną, utwardzoną nawierzchnię z dobrym drenażem. Zapewne nawet na cienkich oponach nie było by problemu z jazdą tędy.
Podczas takich mniej więcej rozmyślań trafiam na tabliczkę, której wcześniej tu nie było...
Coś nowego :)© Goofy601
Znaczy się będzie kolejna trasa :) Częściowo już oznakowana. Jadę więc sprawdzić jej przebieg. Póki co jest trochę błotniście i trwa zwózka drewna. Niemniej szlak ten ma potencjał. Jest parę zjazdów i parę ostrzejszych górek. Krajobraz wokół też niemonotonny. Ciekaw jestem bardzo efektu końcowego, bo po „stanie surowym” jeździło się świetnie :)
Budka dla nielotów ;)© Goofy601
Słońce zaczęło nieśmiało przebijać się przez chmury. Nie żeby zaraz miało zachodzić, ale lepsze to niż nic ;) Kręcę się jeszcze trochę po lesie, zaliczając mniejsze i większe dróżki, sprawdzając dokąd prowadzą ;)
Powrót i wytrzepywanie błota z kół (na plecy :P) nową szybką asfaltówką Miechowice-Stolarzowice.
I ukazało się słońce.© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-os. Młodego Górnika-hałda-Miechowice-las-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
41.80 km
0.00 km teren
02:25 h
17.30 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:271 m
Rower:Grand Adventure-S
Listopadowo, słonecznie, rodzinnie, odkrywczo ;)
Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 17.11.2010 | Komentarze 6
Zapowiadana wyśmienita pogoda okazała się faktem. Zamierzałem wybrać się na wycieczkę z Pomarańczową Ekipą na Red Rock, ale jechali rano, a ja mogłem wyruszyć dopiero po południu.Z wielu pomysłów na trasę wybór padł na fortyfikacje w Dobieszowicach. Jesień sprzyja zwiedzaniu bunkrów, bo nie ma już liści, a chaszczory obumierają i wszystko dokładnie widać :) Na taki wyjazd udało mi się nawet wyciągnąć Tatę. We dwóch zawsze raźniej.
Po zmodyfikowaniu trasy na przejezdną dla szosowego Favorita ruszyliśmy przez Stolarzowice do Radzionkowa. Następnie wzdłuż torów i na Piekary. Nie spodziewałem się, że teren będzie tu aż tak górzysty. No ale przecież stawianie bunkrów na płaskim było by bezcelowe ;) Szturmowanie pagórków rekompensowały długie zjazdy przyzwoitej jakości asfaltami.
Pagórki w drodze do Dobieszowic.© Goofy601
Jeszcze kawałek przez las i przekroczyliśmy most na rzece Brynicy za którym znajdował się pierwszy nasz cel – schron bojowy nr 52. Mieści się w nim Izba Muzealna Obszaru Warownego Śląsk.
Pod bunkrem w Dobieszowicach© Goofy601
Niestety zwiedzanie kończy się we wrześniu, więc pozostało nam tylko dokładne obejrzenie schronu z wierzchu. Trzeba będzie przyjechać tu jeszcze w sezonie zobaczyć co kryje w środku:)
Schron bojowy 52.© Goofy601
Przyszła pora na konsumpcję kanapek na zaporze przeciwczołgowej, zbadanie wnętrza pobliskiego kochbunkra, i ruszyliśmy w dalszą drogę.
Kolejnym punktem programu był położony niedaleko XVII wieczny dwór obronny w Dobieszowicach.
Dwór obronny w Dobieszowicach.© Goofy601
Obiekt znajduje się na płaskowyżu, więc znów trzeba było zaliczyć wspinaczkę pod górkę.
tablica© Goofy601
Obecnie znajdują się tu Urząd Stanu Cywilnego oraz Gminny Ośrodek Kultury. Bardzo zainteresowały mnie schody. Pierwszy raz takie widziałem :)
Ciekawe schody :)© Goofy601
Niedaleko Dworu budowana jest autostrada A1 ( a gdzie jej nie budują? :P ). Wcina się ona głęboko w pagórek, z którego roztacza się niesamowity widok na całą okolicę. Nie wiem czy to zasługa pogody i specyficznego listopadowego światła, ale podziwianie panoramy zajęło mnie na dłuższą chwilę. Potem szybki zjazd gładkim jak stół autostradowym objazdem i gonienie Taty ;)
Malowniczy objazd przy budowanej autostradzie.© Goofy601
Z tego wiaduktu będzie na prawdę ładny widok :)© Goofy601
Skierowaliśmy się do Wymysłowa poszukać bunkrów w okolicy zapory. Włóczenie się po krzakach przy cienkich oponach Favoritki nie miało sensu, natomiast przy drodze trafiliśmy na wyremontowany, trochę kanciasty schron. Remont zakończył się niedawno a obiekt będzie dostępny do zwiedzania prawdopodobnie w przyszłym sezonie. Jak tylko wróci do niego wyposażenie ;).
Wyremontowany niedawno tzw. "kwadraciok" w Wymysłowie© Goofy601
Póki co oglądamy go przez wszystkie dostępne otwory :P ( nie pozasłaniane jak w pięćdziesiątce dwójce )
Wnętrze schronu przy zaporze.© Goofy601
Kawałek dalej zapora. I znów chłonięcie widoków :)
Zapora na zbiorniku Kozłowa Góra.© Goofy601
Zapora :)© Goofy601
Brynica© Goofy601
Jest pięknie. Nic dziwnego, że sporo ludzi przyszło tu dziś na spacer. Rowerzystów mijanych po drodze dawno już przestałem liczyć ;) Taki to listopadowy dzień :P
Słońce schodziło już bardzo nisko, więc na objazd parku w Świerklańcu nie było już czasu. Podobną, ale nie tą samą trasą wróciliśmy do domu. Powrót zgrał się akurat z zachodem słońca, więc można powiedzieć, że wykorzystaliśmy ten dzień do ostatniego promyka ;)
Prawiezachódsłońca a Stolarzowicach ;)© Goofy601
Przy okazji wyszło, że przydało by się zamontować przednią przerzutkę w Favoritce bo Tata wszystkie górki po drodze brał na największej zębatce ;) Mnie by się też nie chciało łańcucha przekładać :P
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Kozłowa Góra-Dobieszowice-Wymysłów-Kozłowa Góra-Radzionków-Stroszek-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo, fortyfikacje
Dane wyjazdu:
26.90 km
13.00 km teren
01:48 h
14.94 km/h:
Maks. pr.:47.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:288 m
Rower:Grand Adventure-S
Za późno...
Wtorek, 9 listopada 2010 · dodano: 09.11.2010 | Komentarze 1
Za późno zabrałem się za zmianę łańcucha. Miałem zamiar wymienić zanim zębatka się wyrobi. Wczoraj cały wieczór upłynął mi na czyszczeniu i polerowaniu napędu. Bo przecież nowy łańcuch nie może się toczyć po brudnym ;) Po zmontowaniu wszystko chodziło cacy dopóki dziś nie spróbowałem jak to jeździ. Otóż nie jeździ... Na wszystkich używanych przełożeniach przeskakuje. Czyli jednak za późno...Szybki powrót, celem założenia starego łańcucha. Trochę zabawy skuwaczem i w końcu jest, pasuje :) Wyjeżdżam z domu, patrzę na zegarek... na dłuższą trasę jaką planowałem jest już niestety za późno... Cóż, trzeba nacieszyć się tymi kilkoma godzinami które zostały do zmroku ;) Jest słonecznie, ale wieje. Dobrze by było znaleźć schronienie w lesie. Zatem kierunek las Miechowicki :)
Miłe zaskoczenie – stary łańcuch po kąpieli w ropie i dokładnym czyszczeniu odzyskał nieco swojego dawnego wigoru. Pracuje cicho i bez zbędnych zacięć. To chyba dobry znak skoro w przyszłym sezonie przyjdzie mi dobijać kasetę ;) Kolejna niespodzianka – pomimo dwóch dni deszczu w lesie nie ma błota. Tylko liście wszystkie spadły przykrywając mniej uczęszczane ścieżki, na które dziś miałem chrapkę. Nie przejmuję się jednak tym zbytnio. Najpierw czerwonym rowerowym, potem ścieżką przyrodniczą koło trzech stawów docieram do leśniczówki. Gdzie by tu dalej pojechać? Kiedyś słyszałem o różanej ławie znalezionej niedawno w tutejszych lasach. Może by tak spróbować ją odszukać? :)
Z tego co zapamiętałem ława miała znajdować się gdzieś przy „Różanej drodze”. Droga ta odchodzi od czerwonego rowerowego szlaku w okolicach domu opieki społecznej a kończy przy trzech stawach. Dziś ledwo ją widać spod liściowej kołderki. Jedzie się miękko, ale zdradliwie – kto wie jakie przeszkody czają się pod spodem. Zaczynam poszukiwania :)
Las Miechowicki - ścieżka wąska, ale nawet ją widać ;)© Goofy601
Kawałek w dół od ścieżki...© Goofy601
Czas jakiś kluczę między drzewami, zapuszczam się w różne wąskie ścieżki i nic. W końcu jest! Przy samej drodze, osadzona w niedużej skarpie :) Kamienna ława ze zdobnym napisem „Rosen:Bank” i datą 1888. Zapewne pamięta jeszcze czasy gdy las ten był olbrzymim parkiem. :) Podobno odkopano ją przypadkiem w 2003 roku podczas prac leśnych. Jak udało mi się doczytać w pobliżu znajduje się również ciekawie obudowane źródełko – „różane”, którego niestety nie udało mi się znaleźć.
"Różana Ława" w lesie Miechowickim© Goofy601
Ozdobny napis na "Różanej Ławie"© Goofy601
Po nacieszeniu się znaleziskiem ruszam dalej objeżdżać leśne ścieżki. Czerwonym rowerowym szlakiem mijam osiedle ( gdzie testuje podpatrzone na Dynio-wym blogu kamienne stojaki rowerowe :)) i docieram do budowanej autostrady A1. Prace przy wiaduktach i tunelu już mocno zaawansowane. Mi jednak nie uśmiecha się brudzić wypolerowanego napędu i całego roweru budowlanym błotem, więc zawracam i daję się ponieść nieznanym leśnym ścieżkom.
Ścieżka przyrodnicza jesienią :)© Goofy601
Coś tu kiedyś było, ale natura zabrała z powrotem ;)© Goofy601
Tu w prawo, tu w lewo, i tak nie wiem gdzie jadę ale ładnie wygląda wiec tu skręcę... :P Na tej zasadzie kontynuuję wycieczkę z nadzieją, że trafię na coś ciekawego. I nie mylę się – całkiem przypadkiem dojeżdżam nad staw w Miechowicach/Karbiu ( nie wiem dokładnie czyj on jest ;) ) Niskie jesienne słońce odbija się w sfalowanej wiatrem wodzie dając niesamowite efekty świetlne. Stoję i patrzę, patrzę, patrzę... :D Miejsce ma na prawdę spory urok. Co z tego że z jednej strony hałda podchodzi do wody a na horyzoncie kominy – jest po prostu pięknie :)
Rower - tryb boski ;)© Goofy601
Wędkarze na tle Śląskiego krajobrazu.© Goofy601
Bytomska panorama - Szombierki,Bobrek© Goofy601
Słońce nad Miechowicami :)© Goofy601
Jadę wzdłuż brzegu ile się da, a słońce jest coraz niżej i niżej. Posiedziałbym jeszcze trochę, ale czas się zbierać do domu, bo światełek nie wziąłem. Eh to roztargnienie. Powrót przez Karb, Miechowice i Helenkę.
W sumie jak tak pomyślę to wcale nie wyszło „za późno”. Dzisiejsza wycieczka była „w samą porę” i „we właściwym czasie” ;)
Roitnica-las-Miechowice-las-Karb-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica.
Dane wyjazdu:
49.40 km
1.40 km teren
03:13 h
15.36 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy:578 m
Rower:Grand Adventure-S
20 Gliwicka Masa Krytyczna + nocna jazda :)
Piątek, 5 listopada 2010 · dodano: 07.11.2010 | Komentarze 4
Piękny listopadowy wieczór :) Właśnie, dość nietypowe zjawisko o tej porze roku. Doskonała okazja by wybrać się na Masę do Gliwic. Pierwszy raz jadę w tą stronę po ciemku. Zaopatrzony w dobre światło jadę standardowo przez Leśną. Trochę obawiam się ciemności na polach, ale o dziwo tempo wyszło jak za dnia ;)Na pl. Krakowskim całkiem sporo rowerzystów (ok 70 szt.). To pewnie też zasługa pogody. Wyśmienicie się dziś jeździ. Pogawędki ze znajomym, poznawanie nieznajomych i tak pomału czas się zbierać do wyjazdu. W roli pilota tym razem wystąpił elegancki składak-tandem w barwach Masy.
Jedziemy dość żwawym tempem ulicami miasta. Jazdę umila Audiobiker serwując dynamiczny podkład muzyczny. Jest głośno i świetlnie. Kamizelki, odblaski i wszelkiej maści lampki czynią kolumnę na prawdę widoczną i dobrze :) Przechodnie pozdrawiają, machają, a kierowcy nie denerwują się zbytnio. Chyba się już przyzwyczaili ;) Nawet jeden kierowca autobusu droczył się z nami dojeżdżając zderzakiem na centymetry do tylnego koła ;P
Trasa jest tym razem nieco skrócona, więc szybciej lądujemy z powrotem na pl. Krakowskim. Tu pamiątkowe zdjęcie i... ciąg dalszy imprezy – tradycyjne ognisko pomasowe. W tym roku tak się złożyło, że nie byłem jeszcze na żadnym. Najwyższy czas nadrobić zaległości. Sporą kolumną jedziemy się integrować na stadion XXlecia. Szybka organizacja ogniska. Widać, że rowerowa ekipa ogniskowa zna swój fach, bo już po kilku minutach jest na czym upiec kiełbaskę :) Atmosfera przednia. Mimo, że już noc to nadal jest cieplutko. (ok 14’C).
Do domu zabieram się z Zabrzańską ekipą. Do domu to trochę dużo powiedziane ;) Robimy mały tour po Zabrzu odprowadzając kolejnych masowiczów. Do centrum jedziemy dosyć mocnym tempem. Pierwszy odłącza się Nax. ( ma chłopak zdrowie – kolana popsute a jeździ jak szatan :P ), potem odprowadzamy kolejnych, aż zostaje nas czterech. Przez zakamarki Mikulczyc docieramy do przejazdu kolejowego. W oddali dostrzegamy światła pociągu. Zatrzymujemy się więc by go sfocić jak będzie przejeżdżał. Po dłuższym oczekiwaniu okazało się że pociąg stoi i nie ma dziś zamiaru pozować ;)
W Rokitnicy jakoś nie chce się jeszcze jechać do domu. Najpierw gonimy kombajn w górę ulicy Krakowskiej, wstępujemy do żabki po napoje a potem pada pomysł by zobaczyć stalowe domy ( i pokazać je koledze który mieszka zaraz obok nich :P ). Potem jeszcze postój pod latarnią i dłuuga rozmowa o wszystkim ;) Dopiero po 23 stwierdzamy że już pora i każdy jedzie w swoją stronę :)
Naprawdę sympatyczny wieczór rowerowy. Zupełnie jak nie w listopadzie :P
Masowy składaczek :)© Goofy601
Poziomka :)© Goofy601
GMK Przejazd pod Forum© Goofy601
Wjeżdżamy na Piwną© Goofy601
u. Zwycięstwa© Goofy601
Ognicho na stadionie XX lecia :)© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-masa-ognicho-Sośnica-Zabrze Centrum-Kopernik-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Masa Krytyczna, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
40.40 km
12.00 km teren
02:23 h
16.95 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:319 m
Rower:Grand Adventure-S
Słonecznie listopadowo ;)
Wtorek, 2 listopada 2010 · dodano: 02.11.2010 | Komentarze 2
Dziś właściwie miałem nigdzie nie jechać, bo wczoraj cały wieczór męczył mnie kaszel. Poranne słońce przekonało mnie jednak, że wypadałoby się ruszyć. Na zachętę wybrałem się do Tarnowskich Gór do sklepu i pozałatwiać parę spraw.Na rynku w Tarnowskich Górach© Goofy601
Uwinąłem się szybko i miałem zamiar wracać, ale tak mnie poniosło jakoś w kierunku Nakła.
Tam obejrzałem sobie kościół oraz grobowiec rodzinny Donnersmarcków.
Neogotycki kościół w Nakle Śląskim© Goofy601
Zdobienia nad wejściem.© Goofy601
Grobowiec Donnersmarcków© Goofy601
Herb rodowy.© Goofy601
Potem poniosło mnie do pałacowego parku. W samym pałacu trwa jakiś remont, więc zdjęcia można robić tylko przez siatkę.
Pałac w Nakle Ślaskim ( w remoncie )© Goofy601
Wieża pałacowa.© Goofy601
Jesienny park w Nakle© Goofy601
Kręcąc się po zasypanych liśćmi alejkach, na jednym z drzew trafiłam na oznaczenia czarnego szlaku pieszego. Ciekawe gdzie prowadzi? :) Spokojnymi uliczkami jadę za czarnym oznakowaniem. Jest pięknie – słoneczko grzeje lekki wiatr w plecy. Nagle zakręt w prawo na szuterek i... nie no, to chyba jakiś żart :P
Zapraszamy na kładkę ;)© Goofy601
Sugestię szlaku, by z rowerem wdrapać się na tę wątłą kładkę kwituję uśmiechem. Rower na plecy i pokonuję torowisko dołem. Instynkt tropiciela wziął górę – idę dalej. Mijam opuszczone budynki kolejowe – teren działań paintball’istów. Wszędzie pełno tłuczonego szkła. Co oni do siebie flaszkami rzucają czy jak? :/ Kawałek dalej szlak się kończy. W krzaczorach. Cóż, gdzieś trzeba dalej jechać. Na mapie czarnego nie ma wcale, ale za to wkrótce odnajduję czerwony :) Drogą z betonowych płyt jedzie się nawet komfortowo.
Po prawej mijam coś, co wygląda na mini obóz koncentracyjny – spora woliera ale... pod napięciem. W środku chyba hodowla pawi. Nie wiem bo nie odważyłem się wkroczyć na teren ;)
Woliera pod napięciem© Goofy601
Resztki wiaduktu© Goofy601
Jadę dalej przez Orzech, Radzionków i Stroszek, gdzie robię sobie przerwę śniadaniową przy wejściu do Segietu. Te liście wyglądają bardzo zachęcająco ;) Ruszam więc zielonym szlakiem rowerowym przez Segiet po liściastym dywaniku. Jaki tu spokój. No i te widoki. Nawet nie wiem kiedy dopada mnie zaduma. Coś w tym jest co pisali Kajman i djk71, że w lesie najlepiej się myśli… :)
Liściasta rynna ;)© Goofy601
Segiet w listopadzie :)© Goofy601
By nie przerywać tego stanu odbijam w lewo, by po chwili znaleźć się na kolejnej fajnej ścieżce. Ta jest prawie jak autostrada – równa i szeroka, oznaczona czerwonymi znakami. Przy drodze staw, a w stawie kaczuchy. Nic sobie nie robią z mojej obecności i kontynuują konsumpcję czegoś zapewne bardzo apetycznego, bo mlaskanie słychać bardzo wyraźnie :P
Kaczucha :P© Goofy601
Tym samym przypomniały mi, że wypadałoby już wracać na jakiś obiad ;) W drodze do domu zataczam jeszcze sporą pętlę zielonym szlakiem i ląduję w Stolarzowicach. Teraz już tylko równy asfalt. Przy drodze zauważyłem porzucony samochód. A może ktoś tylko na chwilę zaparkował? ;)
Hmm... komuś przeszkadzało :/© Goofy601
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Nakła Śląskie-Orzech-Radzionków-Stroszek-Segiet-las-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
43.20 km
9.20 km teren
02:32 h
17.05 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy:545 m
Rower:Grand Adventure-S
Skansen Kolejowy w Pyskowicach.
Sobota, 30 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 2
Skansen kolejowy w Pyskowicach© Goofy601
Dziś przerwa w cmentarnych szaleństwach. Z okazji dnia wolnego, pięknej pogody oraz ogromnego rowerowego głodu wybrałem się na wycieczkę. Jako cel wybrałem Skansen kolejowy w Pyskowicach – miejsce, do którego wybierałem się od wiosny, ale zawsze było jakoś nie po drodze. Oczywiście, żeby nie było tak łatwo opracowałem trasę tak, by prowadziła drogami, którymi jeszcze nigdy nie jechałem ;) Zaczęło się już za Wieszową, gdzie skierowałem się polnymi drogami na zachód.
Gdzieś na polach za Wieszową.© Goofy601
Droga przechodzi w leśną ścieżkę, która wyprowadza mnie w okolice ziemięcickiej leśniczówki. Tu skręcam do centrum Ziemięcic i mijając ruiny kościoła jadę kawałek znaną mi szosą na Czechowice.
Ruiny kościoła w Ziemięcicach.© Goofy601
Przed Przezchlebiem znów skręcam w pola, a raczej w szeroką szutrową drogę. Jedzie się bajecznie. Niestety chwilę później ląduję w jedynej na całej trasie kałuży. Jedynej za to rozlewającej się na całą szerokość drogi i dosyć błotnistej. Nie zrażony ruszam jednak dalej i zgrzytając przeraźliwie hamulcami jadę w nieznane. A trzeba przyznać, że widoki są zachęcające :)
Zaciszne polne ścieżki.© Goofy601
W miarę jak odpada błoto z opon i obręczy krajobraz wokół robi się coraz piękniejszy. Jadę raz w górę raz w dół, raz wąskim asfaltem, raz szerokim szutrem. Mijam spokojne wioseczki oraz ruiny gorzelni w Karchowicach. Gdyby nie wyznaczony na dziś cel, mógłbym tak jeździć jeszcze długo :P
Kaplica Św. Marka w Zawadzie.© Goofy601
Wąską piaszczystą dróżką docieram do samych Pyskowic. Zaczyna się poszukiwania skansenu. Po tej części miasta jeszcze nie jeździłem.
Pyskowice© Goofy601
Wreszcie trafiam na ul. Piaskową. Do skansenu trafić nie jest łatwo. Na początek trafiam na parowóz-pomnik.
Parowóz na stacji w Pyskowicach© Goofy601
Tu od pana Ochroniarza/Dróżnika dowiaduję się – „za trzecim wiaduktem w lewo, tam jest na ścianie napisane, schodkami do góry”. Faktycznie, znalezienie odręcznego napisu łatwe nie jest. Po wdrapaniu się po dość stromych, częściowo pokruszonych schodkach mam przed oczami coś, co było kiedyś jednym z najważniejszych węzłów kolejowych tej części Śląska. Teraz wygląda delikatnie mówiąc smętnie. Zarośnięte trawą olbrzymie torowisko i popadająca w ruinę zabytkowa infrastruktura z zawaloną niedawno parowozownią wachlarzową (1902r) na czele.
Zaniedbane zabudowania kolejowe© Goofy601
Zawalona parowozownia :/© Goofy601
Ocalały fragment zawalonej parowozowni z 1902r© Goofy601
Po chwili zadumy ruszam dalej za wymalowanymi na murach strzałkami. Niektóre z nich zdają się być widoczne tylko w bezlistnych porach roku ;)
Drogowskaz ;)© Goofy601
W tej przygnębiającej scenerii działa grupa miłośników kolei. Założyli oni stowarzyszenie mające na celu ratowanie zabytków taboru kolejowego. Na terenie parowozowni i hali wagonowej założyli skansen, w którym zgromadzili ponad 70 cennych parowozów, lokomotyw oraz wagonów. Przywracaniu im dawnej świetności poświęcają swój wolny czas, przy okazji udostępniając tabor zwiedzającym.
Obecnie członkowie stowarzyszenia zamiast walczyć z wcinającą parowozy korozją, muszą zmagać się z oporem urzędników. PKP ”Nieruchomości” widzi w nich źródło zysku, nakładając ogromne czynsze za dzierżawę budynków. Z kolei miasto, które mogłoby wykupić grunt pod muzeum, nie widzi w tym interesu. Nie przeszkadza mu to jednak chwalić się, że posiada skansen ;)
Na prawdę przykro jest patrzeć na zrezygnowane miny tych ludzi, gdy ich pasję i kawał historii przelicza się na pieniądze w tak bezmyślny sposób. Bo co jest lepszą wizytówką dla przedsiębiorstwa kolejowego jakim jest PKP? Zadbane, przyciągające turystów muzeum, czy kupa gruzu rozkradana przez złomiarzy?
Nóż się otwiera patrząc na takie marnotrawstwo.
Póki co, kolekcję można oglądać pod gołym niebem. Z powodu zawalenia się parowozowni pod dachem znalazły miejsce tylko odnowione egzemplarze. Może to przez zbliżające się Zaduszki, ale zwiedzając miałem wrażenie, że to nie skansen a cmentarzysko parowozów :(
Duch parowozu...© Goofy601
... prawie całkiem przejrzysty ;)© Goofy601
Olbrzymia maszyna© Goofy601
Co to może być? ;)© Goofy601
Wnętrze© Goofy601
kilka detali ;):
Dobrze że ostrzegają ;)© Goofy601
Zabytkowy WARS© Goofy601
Z całości zabudowań najlepiej prezentuje się chyba wieża wodna.
Wieża wodna.© Goofy601
Na deser to co lubię najbardziej – stare hale ;) Czy to fabryka, elektrownia czy warsztat mają w sobie ten specyficzny klimat. Przed wejściem zostaję pouczony, że oprócz ekspozycji prowadzony jest tu także czynny warsztat, że wszędzie leżą różne elementy i mam uważać by nigdzie nie wpaść. Ok. kask już mam, wchodzę. W środku lekka poświata, ale poza tym ciemno jak w... nocy :P Już wiem, że ze zdjęć nici. Hala faktycznie nieduża, dwa tory a na nich stłoczone lokomotywy. Przeciskając się obok kolejnych parowozów przyświecam sobie latarką. Zapatrzony na potężne koła potykam się o coś twardego. Tym czymś jest... Warszawa M20 :P Pewnie też czeka na remont.
Nagle rozlega się gwizd i wielka maszyna stojąca jakieś 30cm ode mnie zaczyna się przemieszczać. Niesamowite wrażenie :D Wyjeżdżający z wagonowni parowóz odsłania okna i do hali wpada wreszcie trochę światła. Moim oczom ukazuje się ta oto perełka :)
Prawdziwe cudeńko :)© Goofy601
Hala warsztatowa.© Goofy601
Zakamarki hali warsztatowej© Goofy601
Na zewnątrz jeszcze sporo ciekawych parowozów i wagonów. Niestety aparat ma już dość, a i ja muszę się zbierać bo słońce zeszło już dość nisko.
Cierpliwie czeka na swoją kolej© Goofy601
Powrót do domu już znaną trasą przez Czechowice. Wizyta w skansenie zadziałała na mnie jakoś tak dziwnie refleksyjnie. Całą drogę nie dawała mi spokoju beznadziejna sytuacja tego miejsca... :/ Może znajdzie się ktoś, kto wymyśli cudowne rozwiązanie. Ja niestety nie mam pomysłu.
A kto by chciał pojechać pooglądać stare parowozy póki jeszcze istnieją to wszelkie informacje znajdzie tutaj
Zwiedzanie w każdą sobotę od 11:00 do 18:00
Pokaż trasę GPS">[img width="600" height="450"] [/img]