Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
11.60 km 0.00 km teren
00:46 h 15.13 km/h:
Maks. pr.:28.00 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: m

Do pracy 106/2014

Poniedziałek, 1 grudnia 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Jak zacząć grudzień to na bogato. Bogato w lodowaty wiatr, który od kilku dni nieprzerwanie dmie od wschodu ;) Wprawdzie ułatwił mi rano dojazd do pracy, ale powrót uczynił wysoce nieprzyjemnym. Niby nic się przez odzież nie przedostaje, ale jednak spowalnia strasznie i chłodno tak jakoś. Mówią, że odczuwalna była w granicach -8.
Jako że po weekendowych eskapadach czułem się trochę "zawiany", wstąpiłem do wiejskiej apteki by profilaktycznie uzupełnić apteczkę. Lepiej dmuchać na zimne (tekst jak motto pogodowe dzisiejszego dnia :P ). Pani Sprzedawczyni, jakoś nie bardzo mogła zrozumieć, jak mogę nie chcieć dużego opakowania saszetek na grypę (mimo, że wyraźnie prosiłem o tabletki). Po krótkim tłumaczeniu, z wielkim wyrzutem sprzedała mi jakiś zamiennik i rutinoskorbin...
Cóż, przynajmniej wiem, gdzie więcej kupować nie będę ;) Póki co apteczka uzupełniona i mam nadzieję, że w najbliższym czasie nie będę musiał jej używać ;)
Byle do wiosny :P
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
30.30 km 5.30 km teren
01:34 h 19.34 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:-1.0
Podjazdy: m

VI Wrocławskie Spotkania Podróżników Rowerowych + niedzielne mrożonki ;)

Niedziela, 30 listopada 2014 · dodano: 17.12.2014 | Komentarze 3

Słowo się rzekło - znów trafiłem do Wrocławia by wziąć udział w dorocznym podróżniczym święcie. Tym razem jednak, mając w pamięci ostatnie perypetie z autem oraz spore koszty, obrałem nieco inną koncepcję. Z miesięcznym wyprzedzeniem udało mi się zarezerwować miejscówkę w Polskim Busie, dzięki czemu koszty przejazdu tam i z powrotem zamknęły się w kwocie 20zł :P Drobnym mankamentem pomysłu była konieczność znalezienia się w Katowicach przed 5:00 rano, ale i to udało się rozwiązać. Co mi się należało odespałem w busie. W końcu i tak nocą na autostradzie nie dzieje się nic wartego uwagi ;)
Na wrocławskim dworcu wylądowałem po 7:00. Start imprezy przewidziano na 10:00 zatem miałem trochę czasu by się rozejrzeć po mieście. Pusty o tej porze Wrocław powoli budził się do życia. Budził się raczej powoli, zapewne z powodu przeszywającego zimnem wschodniego wiatru. Początkowo myślałem, że zagrzeję się trochę w Galerii Dominikańskiej i stamtąd ruszę na zwiad. Szybko okazało się jednak, że galeria posiada nie tylko arcydrogi parking, ale również będzie otwarta dopiero o 9:30. Do tego czasu tu zamarznę... Cóż, zwiedzając też można się rozgrzać ;) Pobuszowałem więc trochę wśród opustoszałych zabytkowych uliczek. Odwiedziłem wspaniałą Katedrę św. Jana Chrzciciela a także trafiłem na słynny most Tumski obwieszony tysiącami kłódek z miłosnymi wyznaniami :)

Wrocław - most Tumski © Goofy601


Miłosne wyznania zaklęte w kłódkach :) © Goofy601


Można i tak ;) © Goofy601


Albo tak :P © Goofy601

Wrota Katedry św. Jana Chrzciciela © Goofy601

Gotycko tu... :) © Goofy601


Przy zwiedzaniu czas szybko zleciał. Nie zamarzłem i punktualnie stawiłem się w Kinie Nowe Horyzonty, gdzie już licznie zebrali się rowerowi podróżnicy i miłośnicy opowieści.

Podróżnicy w oczekiwaniu na rozpoczęcie :) © Goofy601

Stoisko Crosso 2014 © Goofy601

Nowy system mocowania sakw. Czy lepszy od metalowego haka? Czas pokaże © Goofy601


Kolejne 4 a właściwie 5 godzin to już podróże do najodleglejszych zakątków świata :)

Na rozgrzewkę swojskie klimaty - kilkudniowy wyjazd na Mazury okraszony pięknymi widokami naszego pojezierza - Mazuriada 2014

Następnie dwóch podróżników z Bielska zaprezentowało swoje wrażenia z wyprawy do Izraela i Palestyny

Kolejną prezentacją był rowerowy objazd Tajwanu. Prelegenci przygotowali dodatkową nagrodę dla uważnych słuchaczy - mocną lampkę rowerową własnej produkcji :)

Po tym miłym akcencie przenieśliśmy się na kirgiskie pustkowia by odebrać "SMS z Azji Środkowej"

Ani się człowiek nie obejrzał a tu już półmetek imprezy ;) Podczas przerwy tradycyjnie była przypadła chwila na rozprostowanie kości, odwiedzenie stoisk sponsorów (mniej ich było niż rok temu) oraz rozmowy i wymianę doświadczeń. 

Fachowe rozmowy przy stoiskach © Goofy601
Jest i Diuna :) © Goofy601


Gdy po pół godziny znów wszyscy zasiedli wygodnie w fotelach przyszła kolej na chyba najbardziej poruszającą prezentację tego spotkania (przynajmniej w mojej opinii). Mateusz Waligóra opowiedział o przedsięwzięciu, które budzi respekt chyba nawet u najbardziej doświadczonych podróżników - samotnym przemierzeniu największych australijskich pustyń szlakiem Canning Stock Route. Podobno ma o tym powstać książka. Jeśli będzie tak napisana jak prezentacja, to ja się pisze na jeden egzemplarz :)

Prosto z rozpalonej pustyni przenieśliśmy się w Himalaje, by wraz z grupą śmiałków objechać na rowerach masyw Annapurny.

By nie było monotonnie następna ekipa przybliżyła nam szczegóły spaceru z psem - nieco dłuższego spaceru, bo ok. 1000km po Mongolskim Ałtaju. Na miejsce "spacerowania" dojechali oczywiście rowerami. ;)

Tegoroczne Spotkania zakończyła relacja z ponad półtorarocznej podróży przez Czarny Ląd - z góry do dołu - Pataty i Pomarańcze.

Wszystko co dobre kiedyś się kończy. Tak i IV Wrocławskie Spotkania Podróżników Rowerowych dobiegły końca. Cieszę się , że po raz drugi udało mi się tu dotrzeć. Z niecierpliwością czekam na następne edycje :)

IV Wrocławskie Spotkania Podróżników Rowerowych dobiegły końca © Goofy601

Jako że do busa zostało jeszcze sporo czasu wyruszyłem jeszcze pozwiedzać co nieco. Ziąb nie zamierzał ustąpić, ale przecież chciałem zobaczyć jak  najwięcej ;) Błąkałem się więc po starówce dobre 3 godziny trafiając w wiele ciekawych miejsc.

Kościół św. Elżbiety © Goofy601

Jaś i Małgosia :) © Goofy601

Dzielni strażacy ruszają do akcji © Goofy601
Jest impreza ;) © Goofy601

Nie mogłem też pominąć Bożonarodzeniowego Jarmarku, gdzie pośród różnych pyszności trafiłem na takie oto cudeńka :P

Słodki smak... korozji :P © Goofy601

Może kranik? ;) © Goofy601

Jarmark Bożonarodzeniowy na wrocławskim rynku © Goofy601

Wrocławska starówka nocą © Goofy601

Jatki © Goofy601

Po 19:00 już dobrze przemrożony udałem się w kierunku dworca. Niewiele brakowało a wsiadłbym w autobus do Berlina. Były identyczne :P Na szczęście do pomyłki nie doszło i w komfortowych warunkach wróciłem do domu po 22:00. Długi był to dzień, ale za to pełen "treści"... :)


Po wczorajszych wrocławskich emocjach, dziś postanowiłem się trochę przejechać rowerkiem. Uciążliwy chłodny wiatr ze wschodu dalej wieje z niespotykaną systematycznością. Nie przypuszczałem, że będzie mi dziś aż tak utrudniał jazdę. Cóż, miała być krótka rekreacyjna trasa z okazji wolnej niedzieli, a wyszła wyczerpująca walka z podmuchami lodowatego powietrza. Nie powiem, i tak było fajnie, ale w pewnym momencie nie wytrzymałem i najzwyczajniej zacząłem marznąć ;) Wstąpiłem więc jeszcze do sklepu po coś pożywnego i wróciłem do domu na ciepłą herbatkę :)

Już mrozi... :( © Goofy601


Gliwice-Ostropa-Żernica-Bojków-Gliwice
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
12.00 km 0.00 km teren
00:45 h 16.00 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:1.0
Podjazdy: m

Do pracy 105/2014

Piątek, 28 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Dziś droga powrotna trochę na około. Ruch samochodowy jakby się zwiększył, do tego te objazdy przy budowie DTŚ-ki. Kombinuję jakąś nową trasę na te "mroczne" powroty. Gdy spadnie śnieg będzie jak znalazł ;)
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
11.60 km 0.00 km teren
00:42 h 16.57 km/h:
Maks. pr.:29.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy: m

Do pracy 104/2014

Czwartek, 27 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

I znów stopień niżej :P
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
11.20 km 0.00 km teren
00:37 h 18.16 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m

Do pracy 103/2014

Środa, 26 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Robi się coraz zimniej. Ale co tam, póki nie pada można chociaż do pracy pomykać ;)
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
16.50 km 0.00 km teren
01:10 h 14.14 km/h:
Maks. pr.:26.00 km/h
Temperatura:4.0
Podjazdy: m

Do pracy 102/2014

Piątek, 21 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

Powiało chłodem ;) Rano lekko spóźniony. Po raz kolejny wyszła na jaw wyższość roweru nad samochodem. Straszne korki ;)
Po pracy wiele się nie ociepliło. Za to wyschło, przez co jechało się przyjemniej. Na tyle, że po obiedzie nie odmówiłem sobie przejażdżki po starówce. Nocą wygląda równie interesująco jak w dzień :)
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
11.20 km 0.00 km teren
00:42 h 16.00 km/h:
Maks. pr.:30.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m

Do pracy 101/2014

Środa, 19 listopada 2014 · dodano: 01.12.2014 | Komentarze 0

No i zaczyna się jesienno-zimowe szaleństwo. Nadciągające nie wiadomo skąd chmury, ziąb i przenikliwe mżawki ;) Codzienne dylematy - Będzie padać czy nie będzie, zmoknę i zmarznę, czy może nie? :P Dziś mimo jawnych sygnałów z Meteo, że może co nieco pokropić zaryzykowałem. Rano było bardzo sympatycznie. 5'C więc wreszcie można dobrze dobrać ciuchy.

Po 15:00 dostałem od koleżanki cynk, że właśnie zaczęło padać i chyba nie przyjechałem dziś rowerem. Owszem przyjechałem :P Miałem jednak tyle szczęścia, że do 16:00 przestało i mogłem spokojnie wrócić do domu. Ba, nawet na obiad podjechać zdążyłem. Wszystko to przy na prawdę lekkiej mżawce i delikatnej bryzie rzucanej spod kół samochodów ;) Wystarczyło po powrocie przetrzeć twarz i okulary. A chwilę po moim powrocie rozpadało się na dobre. To się nazywa szczęście :)
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
101.10 km 8.60 km teren
04:42 h 21.51 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Strzelce Opolskie, czyli w listopadzie też można ;)

Sobota, 15 listopada 2014 · dodano: 10.12.2016 | Komentarze 0

Korzystając z dobrej pogody postanowiłem zrobić sobie nieco dłuższą przejażdżkę. W końcu nie zawsze w listopadzie aura bywa tak łaskawa. Jadę tam, gdzie dobre asfalty - na zachód. Wiatr wieje w plecy, ruch minimalny, jest dobrze :)

Wszystko jedno gdzie, byle z wiatrem :) © Goofy601

Przygotowane do zimy © Goofy601


Albo mam spore zapasy energii albo ten wiatr tak bardzo pomaga. Niebawem docieram do Paczynki gdzie tuż przy drodze znajduje się stary młyn. Mimo że już dawno przebudowany, nietrudno rozpoznać jego pierwotną funkcję.

Stary młyn w Paczynce © Goofy601


Chwilę później już widzę wieżę wodną. A więc dotarłem do Toszka. Ze średnią... 27 km/h... no pięknie :P

Toszek wita wieżą wodną już z daleka © Goofy601

Będąc w Toszku nie mogę sobie odmówić wizyty na zamku. Jak się okazuje przeprowadzane są tu właśnie jakieś prace remontowe. Na szczęście nie przeszkadza to nikomu wpuszczać zwiedzających.

Brama zamku w Toszku © Goofy601


Toszecki zamek w remoncie. Panowie Robotnicy pozują ;) © Goofy601


Jest i biała dama :P © Goofy601

Jest leniwe, wręcz senne przedpołudnie. Skoro idzie tak dobrze, to gdzie by tu jeszcze...? ;) Włącza mi się tryb "odkrywczy" i z ciekawości zaraz za miastem skręcam w prawo. Kierunek Sarnów. Na horyzoncie majaczy Sarnowska Góra o zatrważającej wysokości 292 m.n.p.m. Niby skromnie, ale przy tej rzeźbie terenu wystarczy by zlokalizować na niej punkt widokowy na okolicę. Niestety drogi żadnej na szczyt nie znajduję, a dojazd odcina mi traktor, przerzucający niespiesznie skiby czerwonawej ziemi. Nic to, ruszam dalej w nieznane :)

Czas odkryć nieznane :) © Goofy601


Ciekawe dokąd dojadę? :) © Goofy601

Wąskie i bardzo urokliwe dróżki prowadzą mnie najpierw do Sarnowa, później do Dąbrówki. Mapy nie wziąłem, ale nie mam na co narzekać. W tej małej miejscowości oznakowania turystycznego wszelkiej maści prawdziwe zatrzęsienie. Jest również plan okolicznych szlaków rowerowych. Po krótkiej analizie decyduję się kontynuować podróż na północny zachód. Po drodze mijam resztki zabudowy folwarcznej z początku XIX w.

Stodoły zabytkowego dworu © Goofy601

Kawałek dalej kończy się Dąbrówka, a zaraz za nią... asfalt ;) Jadę rowerem teoretycznie szosowym, mapa pokazywała drogę utwardzoną. Liczę więc, że ów leśny dukt będzie wystarczająco utwardzony ;) Przecież Dema ma klika cech roweru trekingowego, a na oponach jest bieżnik. Damy radę.

Definitywnie koniec ;) © Goofy601


Asfaltu niestety też... ;/ © Goofy601


Im dalej w las tym ciekawiej... :P

Dobrze że uprzedzają ;) © Goofy601


Po dłuższej przeprawie przez rozjeżdżone kałuże ląduję na niewielkiej polanie w środku rezerwatu Hubertus. Jak się później okazało jest to właśnie tu prawie 70 lat temu miał miejsce tragiczny finał operacji "Lawina" - likwidacja części oddziału partyzantki NSZ z Podbeskidzia. Tak sobie przypominam, że kiedyś trafiłem w Zabrzegu na tablicę upamiętniającą miejsce śmierci ich dowódcy - "Bartka".

Krzyż upamiętniający miejsce śmierci partyzantów © Goofy601


Tablica przy "Polanie Śmierci" © Goofy601


Kawałek dalej znajduje się dwór myśliwski z 1895r, obecnie filia szpitala psychiatrycznego w Toszku. Zwiedzanie z wiadomych przyczyn niemożliwe ;)

Dawny dwór myśliwski w Hubertusie © Goofy601


Jeszcze kilka metrów leśną ścieżką i dojeżdżam w końcu do "cywilizacji". Sądząc po nazwie miejscowości wjechałem również na Opolszczyznę :)

Czyżby już Opolszczyzna? ;) © Goofy601


Barutu nie zdążam dokładnie obejrzeć bo już z pierwszej zagrody wypada na mnie bardzo bojowy jamnik. Szybki i do tego strasznie ambitny - odprowadza mnie aż do ostatnich zabudowań.

Cała na przód :) © Goofy601


Wjeżdżam do niemal zupełnie opustoszałej Jemielnicy. Nie widać tu żywego ducha. Za to w miasteczku panuje ogólny ład i harmonia.

Hmm, nawet podobnie ;) © Goofy601


Rynek w Jemielnicy © Goofy601


Jemielnicka zabudowa rynku © Goofy601

Na rynku trafiam na pomnik upamiętniający ofiary wojny. Początkowo jedynie z pierwszej, potem także i tej drugiej. Monument umieszczony między kamiennymi łukami otaczają tablice z nazwiskami poległych mieszkańców Jemielnicy. Najstarsze napisy są też wyryte na cokole, na którym spoczywa wielki hełm w wiadomym kształcie. Nie wiedzieć czemu przypomina mi dawną formę zburzonego niedawno rokitnickiego pomnika spod poczty. Tyle że tamten wzniesiono ku czci Horsta Wessela ;)

Pomnik pamięci ofiar obu wojen © Goofy601


Charakterystyczny kształt © Goofy601

Jako że trwa przedwyborcze zamieszanie, i tutaj dotarły plakaty. Na szczęście Jemielnicę ominęła mania "tapetowania" wszystkiego podobiznami potencjalnych wybrańców narodu. Plakaty owszem, są, ale w ilości rozsądnej ;) Co ciekawe polityczna walka rozgrywa się tu chyba wyłącznie między Mniejszością Niemiecką a Ruchem Autonomii Śląska... Innych plakatów nie zaobserwowałem :P

Eh, specyfika regionu :) © Goofy601


Plakat wyborczy 2 ;) © Goofy601

Obiektem dominującym okoliczny krajobraz jest kościół Wniebowzięcia NMP oraz klasztor Cystersów.

Kościół wniebowzięcia NMP w Jemielnicy © Goofy601


Kościelna brama © Goofy601


Tuż obok znajduje się stary młyn przyklasztorny, w latach 30-tych ubiegłego wieku przebudowany na dom mieszkalny. W jego sąsiedztwie informacja turystyczna.

Pocysterski młyn, a raczej jego przebudowana adaptacja z lat 30-tych © Goofy601


Dom mieszkalny w zabytkowym młynie © Goofy601


Tablica pamiątkowa © Goofy601

Punkt informacji turystycznej © Goofy601

Panoramę Jemielnicy najlepiej podziwiać z brzegu przykościelnego stawu otoczonego  deptakiem z żółtych kamyczków. Wspaniałe miejsce na poobiedni spacer z rodziną. Niestety nawet tu żywego ducha... ;)

Do parku :) © Goofy601

Deptak nad jeziorkiem © Goofy601

Leżakowanie na słońcu (kaczuchy muszą być :P ) © Goofy601

Pora ruszać w dalszą drogę. Na wyjeździe żegna mnie "witacz" z makietą kościoła i... prawdopodobnie cystersa :P Skala całkowicie przypadkowa ;)

Egzotyczny "witacz" :P © Goofy601

Na pobliskiej stacji zatrzymuję się na obiad. Pożywny hot-dog zjedzony na stacyjnym krawężniku dodaje sił. Można jechać dalej.

Mijam wioskę Szczepanek a w niej zabytkowy drewniany kościółek. Jest zamknięty (w przypadku drewnianych kościółków to raczej normalne), czytam więc w umieszczonej obok gablocie ciekawą historię jego powstania. Otóż stanął on w tym miejscu dopiero w 1962 roku, dzięki staraniom cieśli Antoniego Piontka, który postanowił zorganizować jego przeniesienie w dowód wdzięczności za uratowanie życia po wypadku motocyklowym.

Drewniany kościół w Szczepanku © Goofy601

Jesień, słońce szybko zachodzi, pora myśleć o powrocie. Przyspieszam i wjeżdżam do Strzelec Opolskich od nie znanej wcześniej strony. Zresztą samych Strzelec również za bardzo nie znam ;) Czasu niewiele, ale błądząc ulicami starówki też można wiele zobaczyć.

Uliczki strzeleckiej starówki © Goofy601


Browar w Strzelcach © Goofy601


No, skoro zaprasza... :P © Goofy601


Pomnik Żeromskiego (wbrew pierwszemu skojarzeniu nie był on budowlańcem... ;) ) © Goofy601

Strzelecki ratusz © Goofy601


Wyłupiasty bruk ewidentnie nie służy szosowym kołom. Odnajduję wreszcie główną wylotówkę we właściwym kierunku i już gładkim opolskim asfaltem śmigam w stronę domu. Śmigam to oczywiście na wyrost powiedziane. Mój sprzymierzeniec wiatr teraz postanowił działać na moją niekorzyść ;) Na otwartych przestrzeniach daje się to szczególnie we znaki.

Cichy spowalniacz wiatr... ale widoki i tak fajne ;) © Goofy601


Wieża obserawcyjna w Błotnicy Strzeleckiej © Goofy601

I tak będzie już aż do zmroku. Walka z wiatrem, ale za to ruch minimalny i ładne widoki. Po dwóch godzinach, już w całkowitej ciemności docieram do upragnionej tablicy "Zabrze". Odziany w kamizelkę odblaskową, bez tylnej lampki (o zgrozo, nie przewidziałem, że będę wracał tak późno :/ ). Jeszcze mała rundka na Helenkę dla rozruszania kości i wyrównania kilometrażu ;) Okazuje się, że nawet w listopadzie można przypadkiem walnąć "setkę". I do tego jaką pouczającą :D


Rokitnica-Wieszowa-Boniowice-Karchowice-Zawada-Pyskowice-Paczynka-Pisarzowice-Toszek-Sarnów-Dąbrówka-Barut-Jemielnica-Szczepanek-Strzelce Opolskie-Warmątowice-Błotnica Strzelecka-Płużnica-Toszek-Pisarzowice-Paczynka-Pyskowice-Zawada-Karchowice-Boniowice-Wieszowa-Rokitnica-Helenka-Rokitnica

Kategoria Odkrywczo, >100km


Dane wyjazdu:
35.80 km 0.00 km teren
01:59 h 18.05 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Do pracy 100/2014 + ZMK :)

Piątek, 14 listopada 2014 · dodano: 21.11.2014 | Komentarze 2

Taki mały jubileusz ;) Setny raz wybieram się do pracy na rowerze. Przy tej okazji nawet pogoda nie płatał psikusów, za to kierowcy jeździli jak poplątani ;/
Po pracy szybki obiad i pędem na Zabrzańską Masę. Ostatnio zbyt często zdarza mi się opuszczać Gliwicką, to chociaż na Zabrzańską wpadłem. W końcu jeśli już awansowałem do rangi "pomarańczowej kamizelki" to nie wypada nie być :P Dojazd szybki, niestety już w ciemnościach. Trudno się dziwić w listopadzie, ale jakoś jeszcze nie umiem się przestawić i wyraźnie brakuje mi słońca. Nie brakuje natomiast pozytywnej energii, w której spory zapas zaopatrzyłem się podczas kolejnego przejazdu :) Zjawiło się (o)koło 30-stu osób, więc byliśmy całkiem dobrze widoczni. Coraz więcej uczestników używa dzwonków i trąbek co dodatkowo zwraca na nas uwagę. A przecież o to w Masie chodzi - by nas dostrzeżono :)

52 Zabrzańska Masa Krytyczna © Goofy601


Powrót bez dodatkowych atrakcji. (Nie licząc jakiegoś dziwnego bólu zatok, ale to chyba z zimna :P)

Tradycyjnie więcej zdjęć znajdziecie TUTAJ :)

Gliwice-Sośnica-Maciejów-Zabrze Centrum-MASA-Maciejów-Sośnica-Gliwice

Dane wyjazdu:
17.60 km 0.00 km teren
01:02 h 17.03 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Do pracy 99/2014

Czwartek, 13 listopada 2014 · dodano: 21.11.2014 | Komentarze 1

I znów sprzyjająca temperatura :) Po pracy natomiast już prawie całkiem ciemno :/ Tym razem poniosło mnie aż do Oszołoma na Rybnickiej. Przyszedł czas na większe zakupy. Dwa "worki owsa" i już temat śniadań przez następny miesiąc załatwiony :) Prócz podstawowych produktów spożywczych na hali można kupić coraz dziwniejsze rzeczy. Np. polarowa bluza z kapturem... dla psa. Tylko czemu w barwach maskujących?? :P

Dobry kamuflaż to podstawa ;) © Goofy601

(najlepszy sposób by zgubić Yorka w lesie :P)

Wstąpiłem też do pobliskiego marketu budowlanego. Tam również rzeczy niezwykłe ;)

Do ciekawskich świat należy :P © Goofy601


Kategoria 0 - 25km