Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
90.10 km
7.90 km teren
04:53 h
18.45 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Rowerowa Industriada 2013! :D
Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 20.06.2013 | Komentarze 2
W tym roku miałem mocne postanowienie, by spędzić Industriadę rowerowo. Ela tym razem stwierdziła że spasuje, zatem szykowało się samotne przemierzanie Szlaku Zabytków Techniki. Na wczorajszej Masie jednak powstał plan by wyruszyć na szlak większą grupą. Tak więc z samego rana (tzn. po 11:00 :P) Zebraliśmy się silną grupą - Daniel, Serafin i ja na rokitnickiej pętli. Na trasie miał dołączyć jeszcze Skud. Moją starannie planowaną od tygodni trasę zastąpiliśmy swobodnym dobieraniem obiektów na zasadzie "jak nam się będzie chciało" :P I prawdę mówiąc nie żałuję tej decyzji bo "spontan" zwrócił się z nawiązką :)Trudno mi będzie opisać cały ten naszpikowany wrażeniami dzień. Postaram się może przytoczyć najważniejsze fakty, z nadzieją, że koledzy w przypływie weny bardziej rozwiną się na swoich blogach :)
Zatem po kolei...
Na pierwszy ogień poszła Stacja Wodociągowa w Karchowicach.
Stacja wodociągowa Zawada w Karchowicach© Goofy601
Tu zawsze się coś dzieje i zawsze warto wpaść. Oprócz tradycyjnych atrakcji, sprawdzonych już w zeszłych latach (gry terenowe, armatka wodna, zabawa suwnicą, oraz wszelkie możliwe pokazy z przewodnikiem :)) ciągle pojawia się coś nowego. Tym razem otwarto dla zwiedzających starą kotłownię. Zwiedzanie odbywało się o wyznaczonych godzinach, zatem wiekowe kotły rusztowe mogliśmy sobie obejrzeć jedynie przez okno. Eh, szkoda ;)
Kotłownia - otwarta op raz pierwszy w tym roku :)© Goofy601
Na pocieszenie wzięliśmy udział w pokazie produkcji ozonu przy pomocy mini wytwornicy błyskawic. Całe szczęście były to jedyne jakie się nam dziś przytrafiły ;)
Jako "specjaliści z branży" ruszyliśmy z Serafinem na halę maszyn by przyjrzeć się bliżej uzbieranym tam pompom.
Najmłodsze pompy w parku maszyn - ciągle w ruchu© Goofy601
Ciekawe kto to produkuje... :P© Goofy601
Zaspokoiwszy ciekawość udaliśmy się jeszcze po pamiątkowe pieczątki i herbatkę parzoną na karchowickiej wodzie. Przy stoisku spotkałem dawno niewidzianą koleżankę Dorotkę. A to dopiero spotkanie po latach :)
Można by tak siedzieć długo, ale pora jechać dalej. Ustaliliśmy, że można by wstąpić do Muzeum Inżynierii Sanitarnej. Ha, więc znowu jedziemy do Gliwic :P
Po drodze Skudy oprowadza nas po dobrze sobie znanych terenach Huty Łabędy. Niesamowity obiekt. W prawdzie wiszą tabliczki z zakazem fotografowania, ale w jednym z zaułków udało mi się pstryknąć kilka fotek ;)
Okolice Huty Łabędy© Goofy601
Zrobiło się już dość duszno i parno kiedy dotarliśmy pod muzeum.
Muzeum Techniki Sanitarnej - Gliwice© Goofy601
Pierwszy raz miałem okazję oglądać tą ekspozycje. Całkiem spory zbiór armatur łazienkowych, starych dokumentów, zdjęć oraz pomp i urządzeń hydrotechnicznych
Zastawka kanałowa© Goofy601
Przed budynkiem prezentację swojego wyposażenia urządziła jednostka wojskowa. Trafiła się fajna okazja pooglądać sprzęt w wieku niemuzealnym :P
Dobrze strzeżona ekspozycja ;)© Goofy601
Wnętrze Hummera - miejsce kierowcy© Goofy601
... i przedział dla VIPów :P© Goofy601
Przed odjazdem załapaliśmy się jeszcze na wycieczkę po oczyszczalni ścieków. Przyznaję, że wejście do budynku pierwszego etapu oczyszczania z kanapką i kubeczkiem herbaty nie było najlepszym pomysłem :P
W zasadzie było to chyba jedyne miejsce gdzie dało się odczuć jakikolwiek smród. Pozostałe zbiorniki instalacji są dokładnie przykryte, więc zapachy nie wydostają się na zewnątrz. Jest estetycznie, ale nie ma czego pokazać turystom ;) No chyba że osadniki kawałek dalej ;)
Hmmm... osady? ;)© Goofy601
Umęczeni już nieco panującą wokół duchotą skierowaliśmy się na Nowe Gliwice do Muzeum Odlewnictwa Artystycznego. Tu po raz kolejny dopisało nam szczęście, bo udało się przyłączyć do grupy oprowadzanej osobiście przez dyrektora całego przedsięwzięcia. Swoją drogą bardzo sympatyczny człowiek, z bogatą wiedzą historyczną i zupełnie niedzisiejszym podejściem do architektury przemysłowej. Przydało by się takich więcej :) Opowiadając przeróżne ciekawostki i smaczki z renowacji pokopalnianych budynków - centrum całego kompleksu, oprowadził nas po pomieszczeniach technicznych niedostępnych na co dzień :)
Historia i współczesność - a jednak da się pogodzić :)© Goofy601
Oryginalne kafle© Goofy601
Trafiliśmy nawet do podziemi by zobaczyć prawdziwe gliwickie piramidy ;)
Gliwickie piramidy :)© Goofy601
Może znajdziemy i mumię...? :P© Goofy601
Tak na prawdę są to filary wieży zegarowej, która posiadała osobny fundament, niezależny od reszty budynku.
Po tej nieplanowanej wycieczce zostało nam jeszcze trochę czasu na zwiedzenie samego Muzeum Odlewnictwa. Trzeba przyznać, że aranżacja tak małej przestrzeni robi wrażenie. Jedno duże pomieszczenie zawiera w sobie kilka mniejszych "komórek" urządzonych tematycznie. Zwiedzając ma się wrażenie, że muzeum jest przynajmniej 2 razy większe :P
Muzeum Odlewnictwa Atrystycznego© Goofy601
Dość już tego kręcenia się po Gliwicach. Czas zacząć prawdziwe jeżdżenie ;) Następnym przyjętym większością głosów punktem programu na dziś zostaje Szyb Mikołaj. Jest to jego debiut na Industriadzie. Nie został jeszcze nawet wpisany na szlak. I to już jest wystarczający powód by pojechać i zobaczyć :)
Wieża szybu Mikołaj© Goofy601
Wieża szybowa może jeszcze wygląda surowo, ale myślę, że z biegiem czasu i za sprawą zdobytych funduszy wkrótce będzie cieszył oko podobnie jak kilka już odnowionych historycznych szybów w okolicy.
Przyjechaliśmy trochę za późno na pokaz maszyny wyciągowej. Ale po raz kolejny dziś nam się poszczęściło i razem z grupką jeszcze kilku spóźnialskich mogliśmy chociaż pozwiedzać wnętrze maszynowni :)
Tu już widać świeże kolory. A jak widać kolory, to znaczy że coś się dzieje... (cytując klasyka ;) )
Elektryczna maszyna wyciągowa© Goofy601
Po ostatniej turze zwiedzania zrobiliśmy małą przerwę na coś w rodzaju obiadu. W ruch poszły kanapki i francuskie racje żywnościowe :) W międzyczasie organizatorzy zaczęli pakować swój dobytek. Szło im to na tyle sprawnie, że po chwili musieli już ławki spod nas wyciągać ;) Dokończyliśmy obiad na stojąco :P
Niebo zaciągnęło się gęstą chmurą, a w oddali było słychać groźne pomruki. Powoli trzeba było się zbierać. Ruszyliśmy więc w stronę Zabrza.
Najpierw wstąpiliśmy do Skansenu Królowa Luiza. Tu o dziwo nic się w tym roku nie odbywało. Następny przystanek - Muzeum Górnictwa Węglowego. Tu też niedawno skończyli. Spotkaliśmy za to Guśka. Niestety bez roweru ;)
Chwilę później wylądowaliśmy pod Guido. Tutaj frekwencja nie było powalająca. Czyżby ludzie przestraszyli się burzy? ;) Chyba pierwszy raz ochrona pozwalała wprowadzić rowery na teren. ( zwykle kazali przypinać do płotu ;) ).
Industriada pod Guido© Goofy601
Ogromne lalki DUNDU odpoczywały w odosobnieniu, więc nie widzieliśmy pokazu. Sam koncert też nie był aż tak zajmujący by tracić tu czas. Udaliśmy się więc po pieczątkę i wio na następny a za razem finałowy punkt dzisiejszej wycieczki - Szyb Maciej.
Dotarliśmy akurat na koncert Indios Bravos. Zebrane tu tłumy wyjaśniały by pustki pod Guido. Coś mi się zdaje, że odnowiony Maciej zaczyna przejmować pałeczkę kulturalno-industrialnego lidera miasta :) W sumie to nawet i dobrze, bo kopalnia Guido jest jakaś taka bezosobowa.
W tłumie sporo znajomych twarzy. (niektóre ciężko rozpoznać bez kasku i okularów :P ) Trafił się też Pan Andrzej - dobry duch i przewodnik szybu.
Szyb Maciej - dużo nas, ale jeszcze się upchnie :P© Goofy601
Po raz "enty" zawitaliśmy na pokaz maszyny wyciągowej. Mimo wszystko warto wpaść - zawsze się można czegoś nowego dowiedzieć :P
Czy to aby nie przetwornica wysokiego napięcia? I nawet działa! :P© Goofy601
Zaopatrzywszy się w grillowaną kiełbasę (bardzo dobrą :)) usiedliśmy pod starą maszyną parową w oczekiwaniu na maping 3D - jak to wyjaśnił Serafin - film wyświetlany na budynku z wykorzystaniem jego elementów. Zapowiadało się ciekawie, wyszło tak sobie ;)
Jako, że nazajutrz czekał nas kolejny rowerowy dzionek postanowiliśmy na tym zakończyć objazd Industriady 2013. To był jeden z tych fajnych dni spędzonych całkowicie rowerowo, w doborowym towarzystwie :) Spontaniczny wybór kolejnych punktów na trasie okazał się zaskakująco dobry i myślę, że nikt nie poczuł się pominięty. Ilość zdobytych pieczątek mówi sama za siebie ;)
Industriadowe trofea :P© Goofy601
Rokitnica-Wieszowa-Zbrosławice-Kamieniec-Karchowice-Przezchlebie-Czechowice-Łabędy-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Zaborze-Ruda Śląska-Zaborze-Zabrze Centrum-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 75 - 100km, Odkrywczo
Dane wyjazdu:
61.50 km
2.40 km teren
03:41 h
16.70 km/h:
Maks. pr.:45.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 08/2013 + GMK + Odjechany Bibliotekarz :)
Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 18.06.2013 | Komentarze 0
Po tygodniu deszczów wreszcie szansa na odrobinę rowerowania :) "DO" wyjechałem z dwudziestominutowym wyprzedzeniem, aby na wypełnionej błotem Leśnej nie stracić zbyt dużo czasu ;)Powrót to już same przyjemności. Miały być burze, ale Daro jak zwykle pogadał z kim trzeba i cudownym zbiegiem okoliczności na kolejnej Gliwickiej Masie Krytycznej mięliśmy ładną pogodę. Po tak długom czasie panowania pory deszczowej niektórzy długo nie mogli wyjść z szoku :P
Na pl. Krakowskim kolejna niespodzianka - Odjazdowy Bibliotekarz zawitał tym razem do Gliwic. Przywiózł ze sobą jeszcze więcej zaczytanych rowerzystów w pomarańczowych koszulkach, a także szprychówki dające szansę na wygranie różnych ciekawych upominków :) Oczywiście pod warunkiem dotarcia wraz z całym peletonem pod siedzibę Gliwickiej Biblioteki.
Tak wiec w drogę Panowie i Panie :) Frekwencja była więcej niż zadowalająca. Nie wiadomo czy to za sprawą przerwy w deszczach, czy ogólnie aury tej generującej pozytywne emocje imprezy, przyjechały prawdziwe tłumy, a wykwalifikowana kadra obliczająca zarejestrowała ok. 180 rowerzystów/ek :)
Przez Gliwice w podskokach :)© Goofy601
Standardową masową trasą przejechaliśmy przez miasto, by znaleźć się pod Kwaterą Główną Bibliotekarzy. (kolejna niespodzianka - nie byłem świadomy, że mam Główną Bibliotekę dwie przecznice od biura :P )
No to jesteśmy na mecie© Goofy601
Tu czekał już na nas pyszny poczęstunek (herbata, ciasto itp.) oraz odbyło się losowanie nagród.
Meta - odjazdowa, tak jak bibliotekarze :)© Goofy601
Chętni mogli również zacieśnić swe relacje z Gliwicką Strażą Miejską poprzez wydziaranie sobie na rowerze identyfikacyjnego numeru. Ponieważ swego czasu inna Straż Miejska już zbezcześciła mi lakier, nie skorzystałem z tej przyjemności ponownie ;)
Powrót do domu z doborową ekipą. Trochę opłotkami, trochę naokoło... Wstąpiliśmy jeszcze do Skuda, który poratował mój napęd przed jutrzejszą Industriadą. Jeszcze raz serdeczne dzięki :)
Jeśli tylko Jej Kapryśność Pogoda pozwoli, jutro szykuje się wypełniony atrakcjami dzień :) Teraz spaaać... :P
Fotorelacja TUTAJ
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-MASA-Żerniki-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
39.70 km
0.00 km teren
02:59 h
13.31 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Na kole ku ... zabrzańskim wieżom :)
Sobota, 1 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0
Mając w pamięci poprzednią, bardzo udaną wycieczkę z cyklu "Na Kole Ku..." (nie wstawiać wulgaryzmów proszę ;)), dowiedziawszy się o kolejnej edycji nie mogłem się nie pojawić :) Tym razem wspólna inicjatywa Muzeum Miejskiego oraz Zabrzańskiej Masy Krytycznej pozwoliła na bliższe przyjrzenie się... zabrzańskim wieżom. A tych jak się okazuje mamy sporo. Ale po kolei...Wieża pierwsza - wieża wodna należąca do zabrzańskiego szpitala. Jak się okazuje, ta zdobiona u szczytu konstrukcja pełniła również funkcję komina. Ciąg kominowy został poprowadzony przez środek pierścieniowego zbiornika na wodę. Z powodu dość licznej grupy zroweryzowanych miłośników zabytków niestety nie mogliśmy zajrzeć do środka.
Wieża wodna zabrzańskiego szpitala© Goofy601
Wieża druga - wieża chłodnicza rzeźni miejskiej. Prawdę powiedziawszy nie wiedziałem, że w Zabrzu działał tak dobrze zorganizowany zakład przetwórstwa mięsnego. No ale po to się jeździ na takie wycieczki ;) Kompleks byłej rzeźni znajduje się niedaleko torów kolejowych. Wielokrotnie, przejeżdżając tamtędy pociągiem zastanawiałem się do czego mogła służyć ta wieża.
Wieża rzeźni miejskiej© Goofy601
Stan budynku nie zachwyca, ale podobno jest on dobrze zabezpieczony. Na tyle dobrze, że można w przylegających budynkach prowadzić działalność handlowo-usługową. W samej zaś wieży znajduje się... hurtownia rajstop :P
Była rzeźnia jest... hurtownia rajstop :P© Goofy601
Następny obiekt znajdował się nieco dalej bo na ulicy Zamojskiego.
Wieża trzecia - największa i zarazem chyba najbardziej charakterystyczna wieża wodna w Zabrzu. Ośmioboczny "grzyb" na rozłożystych nóżkach skrywał niegdyś potężny zbiornik zaopatrujący w wodę bliższą i dalszą okolicę. Lokalizacja w najwyższym punkcie miasta (historycznie) z pewnością to ułatwiała. Obecnie budynek stoi nieużywany i jest zabezpieczony przed ulatnianiem się elementów metalowych. Niemniej jest już w dobrych rękach, więc lada moment można się będzie spodziewać rozpoczęcia prac mających przywrócić nietypowej wieży jej dawne piękno.
Najokazalsza z zabrzańskich wież© Goofy601
Kolejnym punktem gdzie skierowaliśmy swe koła była...
Wieża czwarta - wieża obserwacyjna w remizie strażackiej. Wieża przy zabytkowym budynku remizy pełniła właściwie trzy funkcje:
- obserwacyjną
- ćwiczebną
- suszarniczą (do suszenia przemoczonych w czasie akcji gaśniczej węży)
Obecnie pozostała tylko ta ostatnia funkcja. Wysoka zabudowa wokół utrudnia obserwację, a ćwiczenia na wieży nie są dozwolone ze względu na jej odchylenie od pionu.
Wieża remizy strażackiej© Goofy601
Po spotkaniu ze Strażakami czekał nas przejazd przez malowniczą Zandkę, skąd trafiliśmy prosto pod:
Wieża piąta - szyb Tadeusz dawnej kopalni Ludwik. Szyb, jak również otaczające go zabudowania znajduje się pod opieką firmy DEMEX. Firma ta jest również właścicielem Szybu Maciej. Choć obecny wygląd pokopalnianych budynków a zwłaszcza nadszybia pozostawia jeszcze wiele do życzenia, to mając na uwadze metamorfozę Macieja są szanse że miejsce to jeszcze odzyska blask, i będzie służyć kolejnym pokoleniom w nowej funkcji.
Nadszybie szybu Tadeusz© Goofy601
Wieża szybu Tadeusz© Goofy601
W budynku nadszybia doskonale widać przykład symbiozy przemysłu z przyrodą. Zawsze zastanawiało mnie jakim cudem te drzewa potrafią spokojnie rosnąć pomiędzy cegłami lub tak jak w tym przypadku - na stalowych dźwigarach ;)
Brzoza Postindustrialna - cały zagajnik ;)© Goofy601
Zostawiliśmy na chwilę nasze dwukołowe pomykacze, by dokładniej przyjrzeć się odremontowanemu nie tak dawno Domowi Kawalera. Jeśli wszystkie obiekty w tym miejscu zostaną doprowadzone o takiego stanu, to będzie się na prawdę z czego cieszyć. Oryginalne posadzki, kafle na ścianach, poręcz... cud miód :)
W międzyczasie pogoda postanowiła dotrzymać słowa i uraczyła nas deszczem :P
Się rozpadało :/© Goofy601
Na dobry początek bezpieczeństwo przed deszczem ;)© Goofy601
W takich deszczowo-posępnych okolicznościach dojechaliśmy pod...
Wieża szósta - wieża wodna na terenie Huty Zabrze. Tu rzeczywiście pogoda zrobiła dobrą oprawę do całość. W strugach deszczu staliśmy pod jedynym drzewem w okolicy słuchając opowieści przewodnika o bezskutecznych jak na razie próbach ocalenia tego zabytku. Wygląda na to, że przez kryzys i niezgodności na drodze Huta-Miasto najstarsza wieża wodna na śląsku może odejść w niebyt :/ Póki co trzyma się w jednym kawałku, jednak stan drewnianej konstrukcji obudowy zbiornika bardzo się pogorszył przez ostatnie kilka lat. Teraz zagrożone są fundamenty, a z tym jak wiadomo żartów niema.
Zapomniana "Staruszka" w strugach deszczu© Goofy601
Deszcz padał, Pan Przewodnik opowiadał smutne rzeczy, trwało to dobrych kilka chwil nim zebraliśmy się w dalszą drogę. Z powodu opadów trasa została skrócona
i pokręciliśmy prosto w kierunku Skansenu Królowa Luiza, gdzie czekała na nas...
Wieża siódma - wieża szybu Carnall. Tu gwoździem programu miało być wejście na platformę widokową. Niestety, w takim deszczu ani widoków za bardzo nie było, ani chodzenie po mokrych, metalowych stopniach nie było by zbyt bezpiecznie.
Wieża szybu Carnall© Goofy601
Zostaliśmy za to gorąco przyjęci ( dosłownie :P ) w maszynowni, gdzie była okazja zobaczyć w ruchu maszynę parową. Widziałem ją już kilka razy, ale zawsze robi na mnie duże wrażenie. Z bardziej prozaicznych spraw, wizyta w maszynowni była też wyśmienitą okazją by się ogrzać i wysuszyć :P
Witamy serdecznie :)© Goofy601
To tu zorganizowany został finał dzisiejszej imprezy. Był konkurs z wiedzy historycznej, atrakcyjne nagrody, a także orzeźwiająca Yerbata tradycyjnie przygotowana przez herbaciarnię Czajnik
Dzięki uprzejmości pana Stefana Arendarczyka zwiedziliśmy także Muzeum Pojazdów Zabytkowych (z fachowym komentarzem ). Taki bonus na zakończenie :)
Opel P4 (1931r)© Goofy601
W międzyczasie stacjonująca na Luizie Mała Armia prowadziła prace remontowe przy czołgu T-34. Tu nawet zamknięcie pokrywy silnika bywa kłopotliwe ;)
Przydomowy warsztat czołgowy© Goofy601
Po uroczystym zakończeniu i podziękowaniach ruszyliśmy w drogę powrotną między kałużami :P
Teraz pozostaje trzymać za słowo organizatorów, że nie był to ostatni rajd z cyklu na Na Kole Ku... :)
Rokitnica-Helenka-Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
25.10 km
0.00 km teren
01:08 h
22.15 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Meblowanie + rowerowanie ;)
Piątek, 31 maja 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 0
Do składania mebli z IKEA nie trzeba mnie długo namawiać. To jak zabawa klockami Lego dla dorosłych :P A jeśli przy okazji na miejsce składania można dojechać rowerem... Montaż nowych regałów u Cioci był tylko kwestią dogadania terminu :PDojazd w dzień, powrót w nocy :)
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Ptakowice-Repty-Stare Tarnowice-Repty-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
37.10 km
4.80 km teren
01:56 h
19.19 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:15.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 07/2013
Środa, 29 maja 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 1
Zgodnie z wczorajszą prognozą dziś nie padało. Po całonocnej ulewie było jednak jeszcze trochę mokro, dlatego cały dojazd "DO" upłynął znacznie wolniej niż zwykle. Jakoś nie widzi mi się ubłoconym przychodzić do pracy ;) Największy problem stanowiła oczywiście utopiona Leśna, ale jadąc powoli udało się zbyt wiele błota nie nazbierać.Droga "Z" tym razem bez dodatkowych atrakcji. Słoneczko przyświecało i próbowało wysuszyć tu i ówdzie zmoknięte ścieżki. Na Leśnej mu się nie udało :P
Gdzieniegdzie mijałem przygotowania do jutrzejszych uroczystości Bożocielnych. Szkoda, że ma lać cały dzień ;)
Ołtarz lepiej wybudować póki jeszcze nie pada ;)© Goofy601
Niedaleko pętli spotkałem Daniela. Zamieniliśmy dwa słowa i ruszył w swoją stronę. Wszak dziś środa :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
30.10 km
0.00 km teren
01:27 h
20.76 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Pogodowe okienko :)
Wtorek, 28 maja 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 0
Od rana pogoda nie rozpieszcza. W strugach deszczu dotarłem rano z Bielska do pracy (nierowerowo) i już myślałem, że na dziś z wieczornej przejażdżki nici. Postanowiłem jednak dać się wykazać nieomylnej ICMce. Zapowiedziana dwugodzinna przerwa w deszczu sprawdziła się idealnie :D Nie mogłem tego nie wykorzystać :)Przejazd rowerowy - czekając na zielone :)© Goofy601
Chwilowo nie pada ;)© Goofy601
Rokitnica-OMG-Biskupice-Mikulczyce-Grzybowice-Wieszowa-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
123.30 km
7.70 km teren
06:07 h
20.16 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
W chowanego z deszczem :)
Sobota, 25 maja 2013 · dodano: 02.06.2013 | Komentarze 2
Mimo prognozowych niepewności co do pogody postanowiłem dziś spędzić z rowerem nieco więcej czasu. Rano pogoda była przystępna, jak się zepsuje to najwyżej wrócę wcześniej ;)Na początek kilka sprawunków w Tarnowskich Górach. Wizyta w dwóch sklepach rowerowych i już mam kilka interesujących mnie drobiazgów oraz przy okazji nowy katalog Krossa. Będzie co czytać przed snem :P
Kółeczko po mieście i już mogę ruszać dalej. W planie miałem wstąpić zobaczyć Kawaleryjkę w pod-gliwickiej Smolnicy. Z TG ruszyłem więc nieco odmienną trasą.
Początkowo znajomy odcinek przez Zbrosławice do Pyskowic. Już wiedziałem, że niezbyt silny ale jednostajny wiatr w twarz będzie mi uprzykrzał jazdę przez dłuższy czas. No ale może chociaż rozgoni te szare chmury, które zaczęły się już gromadzić na niebie w ilości stanowczo zbyt dużej ;)
Za Pyskowicami odbijam w lewo. Nieznane tereny. Zaczyna się podróż w nieznane. Tzn, wiem mniej więcej gdzie jadę bo prowadzi mnie zdobyczna mapa okolic Gliwic, ale rowerowo są to ziemie jeszcze nie odkryte ;) Mijam opisywane przez Daniela nieukończone mosty kolejowe. Teraz toną w morzu zieleni więc na zwiedzanie trzeba się będzie wybrać na jesieni. A przecież to tak niedaleko.
Mało ruchliwą drogą docieram do Byciny, gdzie po chwili poszukiwań znajduję pałac rodu Tenczyńskich. Wzniesiony w 1700 roku obiekt, choć okazały, nie prezentuje się najlepiej.
Pałac w Bycinie© Goofy601
Brak okien, odpadający tynk, zniszczone zdobienia nie wróżą mu świetlanej przyszłości. No chyba, że ktoś zechce zainwestować trochę grosza ;)
Nad głównym wejściem zachował się herb dawnych właścicieli posiadłości.
Posiadłość rodu Tenczyńskich herbu Topór© Goofy601
Jakby ktoś miał wątpliwości jak pałac powinien wyglądać po ukończeniu remontu, na zachodniej ścianie przygotowano wersję "demo" :P Czyżby nie starczyło funduszy na resztę?
Remont częściowy?© Goofy601
Nieopodal znajduje się równie zabytkowa figura św. Floriana (1787)
Święty Florian© Goofy601
Ruszam dalej w kierunku Taciszowa by stamtąd odbić na Pławniowice. Wiatr nadal nie daje za wygraną :/ Gdzieś na horyzoncie deszczowe chmury. Mnie to na razie nie dotyczy ;)
W kierunku Pławniowic© Goofy601
Przekraczam Kłodnicę, jadę jakiś czas krętą drogą przez las. Wreszcie mijam tabliczkę "Pławniowice". Tyle razy miałem tu zajrzeć a zawsze było nie po drodze ;) Dojeżdżam pod wspaniale odnowione zabudowania pałacowe.
Zespół Pałacowy w Pławniowicach© Goofy601
Idealne miejsce na zwiedzanie i dłuższy postój na śniadanie. Idealne pod warunkiem, że się zabierze ze sobą trochę gotówki. Bilet wstępu do parku kosztuje 3zł. Niby niedużo ale kartą nie zapłacę ;) Cóż, pozostaje mi rozłożyć się ze śniadaniem i mapą na płocie :P
Spichlerz w Paławniowicach© Goofy601
Siakieś małe te pałace. Na zdjęciach w materiałach reklamowych wyglądają na większe ;) Ciekawa jest również zabudowa poza parkiem. Na niektórych budynkach widnieje data budowy. Oczywiście co niepotrzebne zostało skute :/
Moje "ulubione" odniemczanie :/© Goofy601
Z Pławniowic jadę w kierunku stolicy gminy - Rudzińca. Śniadanie wzmocniło nadszarpnięte siły więc teraz mogę śmiało kręcić dalej. Po lewej czają się jakieś sine chmury. Póki są po lewej nie mam się czego bać - wiatr sobie z nimi poradzi. Nieoczekiwanie zyskałem sprzymierzeńca :P
A deszcz gdzieś tam pada© Goofy601
Rudziniec wita mnie kilkoma pagórkami, równym asfaltem i kamienicą z pozostałością niemieckich napisów. Ktoś wie co się tu znajdowało?
Resztki niemieckiego szyldu - Rudziniec© Goofy601
Ze stojącej przy drodze tablicy można wyczytać, że w gminie jest wiele miejsc wartych odwiedzenia. Część z nich na trasie mojej wycieczki :)
Atrakcje gminy Rudziniec :)© Goofy601
I tak, już po chwili trafiam pod drewniany kościół św. Michała Archanioła.
Kościół św, Michała Archanioła w Rudzińcu© Goofy601
Pamięci poległym w I Wojnie Światowej© Goofy601
Kościół wiadomo, zabytkowy. Ale i kaplica w nowszej części cmentarza ma już ponad 100 lat :)
Kapliczka na "nowszej" części cmentarza© Goofy601
Z Rudzińca już niedaleko do polecanej przez gliwickich Rowerzystów Łączy. Wioseczka nieduża, położona w lesie, ale klub sportowy ma :)
Klub sportowy Łącza© Goofy601
Ale tak patrząc z rowerowego punktu widzenia, to rzeczywiście piękne okolice do przejażdżek po lesie. Ścieżki szerokie, dobrze utrzymane i na dodatek oznakowane :)
Żółty szlak rowerowy w kierunku Rachowic© Goofy601
Przyspieszam nieco, bo drogi jeszcze przede mną kawałek, a robi się późno. Żółtym szlakiem trafiam do Rachowic. Tu kolejny kościółek wpisany na szlak architektury drewnianej
Kościół Świętej Trójcy w Rachowicach© Goofy601
Zaraz obok kościoła znajduje się stary, drewniany spichlerz. Niestety warunki do focenia mam średnie bo zasłania go nieco nowszy obiekt komunikacji zbiorowej ;)
Dziewiętnastowieczny spichlerz w Rachowicach© Goofy601
Rzut oka na mapę i szybka aktualizacja trasy. Przyjemnie się szwendać po podgliwickich wioskach, ale czas goni. Jadę więc skrótem przez trochę bardziej ruchliwą drogę Gliwice-Kędzierzyn. Ten niezbyt długi odcinek daje mi popalić. Ruch wahadłowy z krótką fazą świateł ;) Do samych Sośnicowic pokonuję sprintem by nie natknąć się na niespodziankę z przeciwka ;)
Pałac w Sośnicowicach© Goofy601
W Sośnicowicach łapię oddech pod pałacem i jadę dalej w kierunku Smolnicy. Impreza miała się zacząć o 10, jest po 16 więc nie wiem czy zdążę ;). Ledwo zjechałem z głównej szosy już trafia się pierwsza kałuża. Zaraz zaraz, czy ja nie jechałem o suchym? Jak się okazuje miałem fart. Jakieś 5 minut wcześniej musiało tu nieźle lać. Teraz tylko asfalt mokry został ;)
Smolnica już w pierwszej chwili urzeka podjazdem niczym żywcem wyjętym z Beskidów. Skąd tu się takie pagóry wzięły ledwie parę km od Gliwic? ;) Znajduję leśniczówkę. Jest dużo aut, niestety większość już wyjeżdża. A więc chyba się spóźniłem. Cóż, może za rok się załapię.
Jeszcze chwilę temu niebo niebieskie widziałem, a teraz znów szaro się robi. Pora jechać dalej. Zahaczam jaszcze o drewniany kościółek św. Bartłomieja(1600 r) i ruszam w kierunku Pilchowic. Wiem że to nie w stronę domu, ale jakoś mi się nie chce po raz kolejny przez centrum Gliwic przebijać :P
Kościół św. Barrtłomieja w Smolnicy© Goofy601
Po drodze przejeżdżam przez drewniano-stalowy mostek o bardzo ciekawej konstrukcji
Drewniano-skręcany mostek :)© Goofy601
W Pilchowicach robi się już na prawdę szaro, więc mimo że jest co zwiedzać naciskam mocniej na pedały i odbijam w stronę Knurowa. Tam wydaje się być jaśniejsza luka w chmurach ;)
Półkamieniczka© Goofy601
Swoją drogą, czy w tej okolicy zawsze musi czyhać deszcz? W zeszłym roku wracaliśmy tędy z Szarloty i była podobna sytuacja. Też prawie nas zlało :P
Mobilizuję siły i przyspieszam. Przekraczam ul. Rybnicką, mijam domy graniczne i dworek w Kuźni Nieborowickiej. Akurat trwa jakiś festyn, ale chyba tym razem nie wstąpię ;)
Dworek w Kuźni Nieborowickiej© Goofy601
Knurów wita mnie deszczem. A jednak ;) Nie jest to może jakaś szczególna ulewa, ale mogło by się wstrzymać aż przejadę ;)Zresztą co tam deszcz - asfalt i tak jest mokry. Pełno kałuż, samochody chlapią... brrr :/
Szpital w Knurowie© Goofy601
Za Knurowem jest już zdecydowanie lepiej. Kurtka schnie, a ja znajduję jakaś wąską drogę z równym asfaltem. Kierunek słuszny, gdzieś na pewno dojadę :) Okazało się, że odkryłam ciekawy skrót do Przyszowic omijający główną drogę. Przestało kropić, licznik pokazał trzycyfrowy wynik... Po prostu pięknie :)
Gierałtowice - koniec najbardziej mokrego odcinka :P© Goofy601
W Przyszowicach robię jeszcze honorową rundkę wokół pałacu i co sił w nogach jadę w kierunku Makoszów.
Pałac rodziny von Raczek - Przyszowice© Goofy601
Od jakiegoś czasu chodzi mi pogłowie coś ciepłego na obiad. Ale kto mógł przypuszczać, że w żadnej z mijanych wiosek nie będzie stacji benzynowej z ciepłym pożywnym hot-dogiem? Albo chociaż bankomatu :P Tak tak, dłuższe wycieczki bez gotówki w kieszeni to poważny błąd ;) Pocieszam się kilkoma kostkami czekolady i jadę dalej pilnie wypatrując "obiadu".
Nowy most na Kłodnicy - Makoszowy© Goofy601
Mijam kopalnię i kawałek dalej dostaję SMS-a z domu. "Gdzie jesteś, pod M1 leje jak z cebra"... Hmmm, od Przyszowic asfalt suchy. Dla pewności patrzę w niebo... też nic. Jakiś wybiórczy dzisiaj ten deszcz ;)
Tak jak się obawiałem pierwszą stację benzynową trafiam dopiero na pl. Teatralnym. Lepiej późno niż wcale. Hot-dog w rozmiarze XL znakomicie załatwia sprawę obiadu :)
Ostatnie 9km do domu upływa spokojnie. Do Mikulczyc po mokrym i miedzy kałużami, za przejazdem do samej Rokitnicy suchutki asfalt. Tu chyba cały dzień nie padało :P
Wychodzi na to, że chcąc oszczędzić sobie stresów powinienem był zostać w domu ;) Ale czy wtedy zobaczyłbym te wszystkie ciekawe miejsca? :)
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Stare Tarnowice-Zbrosławice-Kamieniec-Karchowice-Pyskowice-Bycina-Taciszów-Pławniowice-Rudziniec-Łącza-Rachowice-Sośnicowice-Smolnica-Leboszowice-Pilchowice-Kuźnia Nieborowska-Knurów-Gierałtowice-Przyszowice-Makoszowy-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
48.40 km
7.10 km teren
02:24 h
20.17 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 06/2013 + mechanik
Wtorek, 21 maja 2013 · dodano: 21.05.2013 | Komentarze 0
Od wczoraj zewsząd straszyli burzami. Sprawdziłem jednak prognozę w ICM i wyszło mi, że owszem, ale całe burzowanie wystąpi w godzinach pracy. Jeśli tak to najwyższa pora pojechać rowerem :) Nie pomyliłem się.Droga "DO" przebiegała pod hasłem rozterek pomiędzy skupieniem uwagi na drodze a pięknymi widokami pól i lasu po wczorajszej wieczornej ulewie. Slalom między kałużami skutecznie utrudniał to drugie ;)
Pola po deszczu o świcie :)© Goofy601
W drodze powrotnej miałem odebrać auto z warsztatu (rower to serwisuję sam ;) ) Wpadłem więc przejazdem do MC na Toszeckiej na coś w rodzaju obiadu. Po raz kolejny potwierdza się, że fast-foodowe żarcie nie dodaje energii a jedynie obciąża żołądek. Do tego nie bardzo chcą obsługiwać rowerzystów na McDrive ;)
Konsumpcję dodatkowo utrudniała stojąca na parkingu "świeca dymna" ;)
Się zapaliło... :/© Goofy601
Reszta trasy do mechanika przebiegła spokojnie. Udało mu się uporać z upartym modułem zapłonu, więc wrzuciłem rower do bagażnika i wróciłem do domu.
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Bobrowniki
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
37.50 km
4.80 km teren
01:46 h
21.23 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 05/2013
Piątek, 17 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 1
Mimo zapowiadanych burz dziś jeszcze się upiekło. Z pracy urwałem się wcześniej by odebrać certyfikat ukończenia szkolenia. Trzeba się dokształcać, a co ;) Dawno nie wracałem do domu przed 16. O tej porze rower to chyba jedyny sensowny środek transportu :PRower w mieście ma wiele niezaprzeczalnych zalet :P© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
39.60 km
4.40 km teren
01:56 h
20.48 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 04/2013
Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 0
Pogoda dalej piękna, auto dalej w warsztacie, korzystam więc ile mogę :P Dziś rano prócz sprintu "DO" miałem jeszcze do podrzucenia przesyłkę. Trochę nadłożyłem drogi ale przy okazji znalazłem to:Gleiwitz Kanalization© Goofy601
Trzeba to będzie dokładniej sprawdzić ;)
Powrót standardową, krótką trasą. Eh ta rozkopana Leśna z wysokim krawężnikiem ;)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km