Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
25.20 km 0.00 km teren
01:15 h 20.16 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:19.0
Podjazdy:228 m

Ślub :)

Sobota, 23 lipca 2011 · dodano: 24.07.2011 | Komentarze 1

Po załatwieniu całej masy spraw (nie wiedzieć czemu zawsze w sobotę jest tyle do zrobienia ;) ) udałem się do Zabrza na uroczyste wydarzenie - zaślubiny Ani i Kubusha.

Na ognisku pożegnalnym mnie nie było, więc tym razem obecność więcej niż obowiązkowa ;)

Ceremonia odbywała się w kościele Św Józefa - jednym z najpiękniejszych kościołów w jakich zdarzył mi się być. To miejsce ma niezwykły potencjał fotograficzny.

Kościół św. Józefa w Zabrzu. © Goofy601


Mimo, że narzuciłem od początku spore tempo, zaliczyłem spóźnienie. Na szczęście na najważniejszy moment (biorę sobie Ciebie za..., itd) zdążyłem ;)
Państwo Młodzi przed wysoko usytuowanym ołtarzem, kościół wypełniony gośćmi, a tuż przy drzwiach szereg znajomych postaci w odblaskowych kamizelkach. Przez okna wpadały promienie popołudniowego słońca, tworząc niezwykłą atmosferę. Tak, pogoda również zrobiła Nowożeńcom miłą niespodziankę :)

Zaślubiny :) © Goofy601


Po niezbyt długiej mszy ustawiliśmy się z rowerami przed kościołem, by tam powitać Anię i Kubę dźwiękiem dzwonków i trąbek :)

Chwila oczekiwania i w końcu pojawili się w bramie w kształcie wielkiego serca (którą wcześniej musieli sami sobie wyciąć) ;)

Wreszcie są - Ania i Kubush :) © Goofy601


Nim wszyscy złożyli życzenia minęła dłuższa chwila. Potem jeszcze pamiątkowe zdjęcia i ruszyliśmy odprowadzić świeżo poślubionych aż do ronda na DTŚ-ce.

Odblaskowy orszak weselny :P © Goofy601


Garnitur i SPD - idealne połączenie :) © Goofy601


Na koniec kolorową kolumną objechaliśmy rondo, przegrupowaliśmy szyk i w dwóch grupach skierowaliśmy się w stronę domów. W towarzystwie Serafina i Janka dotarliśmy do Mikulczyc, gdzie Serafin udał się uzupełniać braki snu. Z Jankiem ucięliśmy sobie jeszcze pogawędkę na przejeździe kolejowym. (jak to po ślubie - o motocyklach :P )


To była piękna uroczystość i za razem drugi "rowerowy" ślub w którym miałem przyjemność uczestniczyć.:) A do kościoła jeszcze wrócę z aparatem :P

Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica

p.s. A Dartha to chyba z rok nie widziałem ;)
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
23.90 km 1.80 km teren
01:12 h 19.92 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy:187 m

Księża i czarny kot x2 ;)

Środa, 20 lipca 2011 · dodano: 21.07.2011 | Komentarze 2

Chyba mi już gór brakuje ;) Po pracy i obiadku, wypatrzaywszy lukę w deszczu wybrałem się w kierunku Radzionkowa. Jakoś tak, niebo wydawało się tam najmniej zachmurzone. Po drodze w okolicach DSD lekka mżawka, ale poważniejsze zmoczenie zostało mi odpuszczone. Za Stroszkiem kilka zjazdów i podjazdów, następnie kilka razy róznymi drogami na Ksiażą Górę. Aż wróciły miłe wspomnienia z zeszłego weekendu ;)

W zasadzie to nie jestem przesądny, ale mam nadzieję, że dwa czarne koty się w sumie redukują ;) Na jednym ze zjazdów, za zakrętem, dwa zajęte sobą futrzaki sturlały mi się prosto pod koła. Wyhamowałem, koty przeżyły, ja też więc chyba nie jest tak najgorzej ;)Nawet nie padało już więcej po drodze. Na Helence powitała mnie mokra nawierzchnia, wiec chyba jednak miałem szczęście :P



Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Stroszek-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
36.40 km 3.00 km teren
01:52 h 19.50 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:222 m

Do pracy 9

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 20.07.2011 | Komentarze 0

Dziś bez fajerwerków. Połączyłem i tak stracony czas dojazdu do pracy z przyjemnością przebywania na siodełku ;) Rano tradycyjnie sprint, powrót spokojniejszy w ciepłym letnim deszczu. Dawno nie czułem tego zapachu nagrzanej zmoczonej ziemi. Eh wakacje... :)

P.S. W Szałszy chyba przymierzają się do skończenia wiaduktu nad A1. Nie bedzie trzeba objeżdżać ;)

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
50.30 km 13.50 km teren
04:34 h 11.01 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:1053 m

Na Rysiankę :)

Sobota, 16 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 3

Drugi dzień rowerowego urlopu upłynął pod znakiem przelotnych opadów i burz-znienacków ;) Dlatego spożytkowaliśmy go na wożenie się po komisach w poszukiwaniu jakiegoś wozidełka dla Eli.

Tabliczka :) © Goofy601


Dziś dzień trzeci, a więc wypadałoby trochę porowerować :) Pogoda bardzo łaskawa, bo ani nie grzało za bardzo ani nie padało. Za pierwszy cel obraliśmy Halę Boraczą. Tam pomyślimy co dalej. Ostatnie zakupy na drogę i ruszamy.

Wodospady w Żabnicy. © Goofy601


Przez Węgierską Górkę do Żabnicy, i na czarny szlak. Ostatnio gdy tu zawitaliśmy był już nowy asfalt, ale my nie mieliśmy rowerów. Teraz mamy i jedzie się wyśmienicie :)

Ela próbuje swoich sił w kasku, ale tu gniecie, tam uwiera więc ostatecznie ubierze go gdy wjedziemy w teren ;) Przynajmniej na nowych oponach ma lekko. Continentale też dają radę na równym.

Kask nie jest taki straszny ;) © Goofy601


Potoczek. © Goofy601


Asfaltem docieramy prawie pod samo schronisko. Mimo zakazu wjazdu mija nas sporo samochodów. Cóż, trzeba uważać, bo droga wąska.

Przed nami Hala Boracza. © Goofy601


Posiłek w plenerze :) © Goofy601


Pod schroniskiem pierwszy dłuższy postój. Kanapki i decyzja co dalej. Spróbujemy zdobyć Rysiankę :) To już któreś z kolei podejście, ale przecież nie wypada się poddawać, w końcu to nasza ulubiona góra ;)

W tle nasz cel na dziś :) © Goofy601


Jako że zielony szlak mamy już obcykany na nogach, i wiemy że jest wąski i korzeniasty, postanawiamy spróbować żółtym, gdzie podobno czekają fajne widoki. A pogoda dziś na prawdę widokowa.

Widok na Kotlinę Żywiecką. © Goofy601


Widok na Halę Boraczą. © Goofy601


Stoki Rysianki i Lipowskiej. © Goofy601


Jeszcze kilka zdjęć i ruszamy najpierw w dół, a potem w górę zielonym by po chwili odbić na czarny. Mapa w telefonie to jednak przydatny wynalazek :)

Na zielonym szlaku. © Goofy601


Po drodze mijamy dwie Panie na dwóch rowerach typu Zenit (piszę typu, bo nie przyjrzałem się dokładnie. Na pewno nie były to rowery górskie. No chyba że miały jakieś tajemne ukryte moce ;) )Jak się okazało, Panie zamierzały pokonać tą samą trasę co my. Na takim sprzęcie gratuluję odwagi :) Miejmy nadzieję że ta ekspedycja odniosła sukces.

Nietypowy sprzęt do turystyki górskiej (no ale przecież liczy się pomysłowość :) ) © Goofy601


Czarny szlak pnie się stromo po zboczu. Są kamienie, trzeba pchać. Ale te widoki za plecami... :D

Trochę stromo ;) © Goofy601


Damy radę :P © Goofy601


Kawałek dalej trafiamy na szeroką równą ścieżkę którą stopniowo nabierając wysokości docieramy do żółtego szlaku. Tu mały postój na złapanie oddechu. Widok zjazdu do Rajczy jest na prawdę kuszący, jednak mamy tu pewną górę do zdobycia więc zabieramy się do wpychania rowerów na szczyt Redykalnego Wierchu.

Wygląda ładnie ale my w dół nie jedziemy ;) © Goofy601


Ta odrobina wysiłku po chwili odpłaca się pięknym zjazdem na Halę Bacmańską skąd roztaczają się wspaniałe widoki na granicę i Słowackie Beskidy.

Zjazd na Halę Bacmańską. © Goofy601


Widok na Wielką Rycerzową i słowackie Beskidy :) © Goofy601


Gdzie my to jestesmy? ;) © Goofy601


I tak jeszcze kilka razy - pod górkę przez las, zjazd na Halę, podziwianie widoków. Jest też okazja pożywić się rosnącymi przy szlaku borówkami (tym to Ela nie odpuści ;) ), które niestety w tym roku coś słabo obrodziły.

Rower czy borówka... trudny wybór ;) © Goofy601


I w górę przez las.. © Goofy601


Na ostatnim podjeździe przez las docieramy do znanego nam dobrze zielonego szlaku (biegnie tu razem z żółtym). Tu niezależnie od pogody praktycznie zawsze jest błoto ;) Do tego małe potoczki, śliskie kamienie w ilości dużo i trochę korzeni. Innymi słowy na żółtym szlaku mieliśmy luksus. Ale nie spodziewaliśmy się niczego innego po tym odcinku, wiec zamiast marudzić brniemy wytrwale do przodu.

Już niedaleko - znowu żółty z zielonym. © Goofy601


I tu ciekawostka - zmęczona wcześniej Ela przejeżdża ten trudny technicznie etap z zadziwiającą lekkością. Czyżby schronisko było już blisko? ;) Próbuję dotrzymać jej kroku, ale niezwyciężone Contunentale pokazują swoją pierwsza jak dotąd słabość - nie lubią wody :P A konkretnie szybkich manewrów na mokrym. Kilka niekontrolowanych uśliźnięć i decyduję się jednak poprowadzić kawałek ;)

Po chwili droga robi się znów szeroka i równa, więc oboje na kołach docieramy do schroniska na Lipowskiej. Tu tylko na chwilę po pamiątkową pieczątkę. Wszak postój zaplanowaliśmy na Rysiance :)

Kilka minut później triumfalnie docieramy pod schronisko. Tak udało się dojechać :D Rowery trochę ufyfrane, ale to na ostatnim odcinku. Zrobiło się chłodno. Narzucamy bluzy i idziemy coś zjeść.

Nareszcie u celu ;) © Goofy601


Tak się złożyło, że trafiliśmy na porę obiadową. Ruch spory, w końcu to środek weekendu. Znajdujemy wolne miejsce, zamawiamy po talerzu pomidorowej i pierogi z jagodami. (jakoś trzeba sobie zrekompensować nieurodzaj borówek ;) )

W górach nawet najprostsze potrawy smakują najlepiej :) © Goofy601


W schronisku spędzamy jakąś godzinkę podziwiając widoki za oknem. Rysianka ma chyba najlepsze okno widokowe w Beskidach. Przynajmniej spośród tych które widziałem ;)

Magiczne okno :) © Goofy601


Wymarzony widok z okna :) © Goofy601


Już po drodze zapadła decyzja, że zjeżdżamy czarnym szlakiem do Złatnej. Sporo jeszcze km przed nami, więc pora się zbierać. Jeszcze tylko sesja zdjęciowa "dzielnych zdobywców" i ruszamy.

Dzielny Zdobywca 1 (gdzieś w oddali Babia Góra :) ) © Goofy601


Dzielny Zdobywca 2 :P © Goofy601


Czarny szlak należy do tych krótkich, ale stromych. Znamy go dobrze z wcześniejszych pieszych wypadów na Rysiankę. Ma jednak tą zaletę, że jest w miarę równy i szeroki, a wokół biegnie kilka równie szerokich dróg technicznych o mniejszym kącie nachylenia.
I właśnie w oparciu o te drogi opracowaliśmy koncepcję zjazdu bezpiecznego dla średnio wprawnego rowerzysty :)

Widok z Hali Rysianki :) © Goofy601


Ponieważ jednak nie ma rozwiązań idealnych, kilka odcinków czarnego szlaku trzeba było zjechać. Początkowo nie wyglądało to różowo, ale po zastosowaniu triku wytrawnych MTB-owców (opuszczeniu siodełka :P ), rower dosłownie przykleił się do stoku :) Tak to można jechać.

Na czarnym szlaku. © Goofy601


Czarny szlak. © Goofy601


I dalej w dół :) © Goofy601


Ela opuściła siodło prawie całkiem i pomknęła w dół. Ja z racji barku amortyzatora również, ale trochę wolniej ;) Tym sposobem zjechaliśmy praktycznie cały czarny szlak, co dało nam ogromną satysfakcję :)

Ostatni zjazd do potocka :D © Goofy601


Na dole nie odmówiliśmy sobie taplania się w strumyku :P

Płytko było ;) © Goofy601


I czemu mam mokre buty? ;) © Goofy601


Złatna - tu jeżdżą takie wynalazki :) © Goofy601


"Słit focia" na mostku musi być :P © Goofy601


Dalszy ciąg trasy to już ponad 20km asfaltu różnej jakości. Ale praktycznie cały czas z górki :) Po drodze odwiedziliśmy Eli dziadka w Ujsołach. Posiedzieliśmy chwilkę i ruszyliśmy dalej do Ciśca, gdzie dotarliśmy pod wieczór.

Kościół w Rajczy. © Goofy601


Stodoła w Milówce o zachodzie słońca ;) © Goofy601


Licznik pokazał równe 50km. Sporo jak na wypad z takimi przewyższeniami. Dla mnie najdłuższa jak dotąd wycieczka (rowerem) po górach, dla Eli kolejna życiówka. (i nawet nie była bardzo zmęczona :P)

Trzeba będzie pomyśleć nad kolejnymi takimi wyjazdami. Póki co, ciepła kąpiel i regeneracja sił :)

P.S. Opony przeszły test na medal ;)


Cisiec-Węgierska Górka-Żabnica-Milówki-Hala Boracza-Hala Redykalna-Redykalny Wierch(1144mnpm)-Hala Bacmańska-Hala Gawłowska-Hala Bieguńska-Hala Lipowska-Rysianka(1322mnpm)-Hala Rysianka-Złatna-Ujsoły-Rajcza-Milówka-Cisiec.
Kategoria MOT, 50 - 75km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
16.34 km 10.00 km teren
01:51 h 8.83 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy:642 m

Na Klimczok :)

Czwartek, 14 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0

Deszczowa pogoda nie jest najlepsza na rower... słoneczna też nie zawsze się sprawdza. Dziś na przykład trafił się wyjątkowy upał. Nie przeszkodziło to jednak rozpocząć rowerowego urlopu.

Tablica prawdę Ci powie ;) © Goofy601


Po tym jak udało się upakować rower do bardzo małego sedana stwierdziłem, że teraz już musi się udać ;)

A kto powiedział że trzeba mieć kombi? :P © Goofy601


Jak w góry to oczywiście do Eli. Po drodze jednak chciałem zmierzyć się z Klimczokiem. Skierowałem się więc do Szczyrku z godzinną przerwą na korek w rozkopanym Bielsku.
Na miejscu problem z zaparkowaniem bo w środku sezonu ktoś postanowił remontować parkingi ;)Po chwili kluczenia znalazłem jednak dogodną miejscówkę. Skręciłem rower w całość, przebrałem ciuchy na bardziej "stosowne" i już byłem gotów na spotkanie z przygodą :) Mając w pamięci ostatnie przygody tym razem nie żałowałem kremu z filtrem :P

Kierując się zielonymi znaczkami najpierw po asfalcie, potem po płytach rozpocząłem mozolny podjazd. Początek zawsze jest najgorszy zanim się rytm złapie.

No to ruszamy na Klimczok :) © Goofy601


Za płytami skończyła się jazda, zaczęło się pchanie. W tym gorącu każda próba podjęcia wspinaczki kończyła się bardzo szybko. Ponieważ wybrałem się na Klimczok dla przyjemności a nie w celu sprawdzenia maksymalnej wartości pulsu, dalszą drogę pokonywałem pieszo podjeżdżając bardziej płaskie odcinki.

Chwila ochłody w potoczku. © Goofy601


Stopniowo było ich coraz więcej, a w miarę nabierania wysokości pojawił się lekki wietrzyk i coraz piękniejsze widoki.

W dole Szczyrk a nad nim Skrzyczne. © Goofy601


Skrzyczne - tam już byliśmy ;) © Goofy601


Jadę :P © Goofy601


Zakręty w górach są super :) © Goofy601


Tym sposobem trochę "z buta" trochę na kołach dotarłem do schroniska "Klimczok", które wcale na Klimczoku się nie znajduje ;). Jest położone na zboczach Magury, ale Klimczok właściwy widać już z okna, więc na szczęście nie jest daleko.

Schronisko "Klimczok" © Goofy601


Bardzo surowe tu mają zasady ;) © Goofy601


W schronisku. © Goofy601


Schronisko spore, kamienne w fajnym PTTK-owym stylu. Posiliłem się pysznymi naleśnikami z serem, odpocząłem chwilę i ruszyłem na szczyt Klimczoka.
W międzyczasie jakaś nisko przelatująca chmura część widoków dając ciekawy efekt.

Chmura zawadziła o Klimczok... oby nie padało ;) © Goofy601


Jeszcze mi się nie zdarzyło oglądać takiej mgły ;)

Bo pamiątka musi być. © Goofy601


Krótka acz mozolna wspinaczka nartostradą i docieram do celu. Gdyby nie wspomniana chmura widok byłby na pewno super. Dobrze że chociaż widać schronisko ;)

Magura widziana z Klimczoka © Goofy601


Magura (nie)widziana z Klimczoka ;) © Goofy601


Zdjęcie pod słońce ;) © Goofy601


Na samym szczycie. © Goofy601


Jako że odgłosy burzy zaczęły się nasilać czym prędzej zebrałem się w drogę powrotną. Tym razem czerwono żółty szlak w kierunku Bystrej. Ścieżka szeroka, w miarę równa. Jechałoby się wręcz sielankowo, gdyby nie sporej wielkości świerk lądujący nagle na drodze 10m przede mną. Panowie drwale nie raczyli nikogo poinformować że tu się pracuje... :/

Magura - czerwono żółty szlak. © Goofy601


Kawałek dalej okazało się, że pracowali pilnie od rana, w związku z czym czekało mnie noszenie roweru na plecach ;)

Dobrze że chociaż znaczek ocalał ;) © Goofy601


Dalej czekała miła niespodzianka - genialny wprost widok na panoramę Bielska :) Gdyby nie ta "czapa" w powietrzu pewnie byłoby stąd widać nawet GOP.

Bielsko widziane z góry. © Goofy601


Odbiłem ze szlaku i alternatywnymi drogami, przejezdnymi dla roweru ruszyłem w dół. Warto się pogimnastykować pod górę dla tej przyjemności podziwiania widoków z siodełka i emocji gdy droga robi się bardziej stroma ;)

Drogami, których jak się później okazało nie było na mapie ;), dotarłem do skrzyżowania ze szlakiem niebieskim, którym to zamierzałem dojechać do Szczyrku.

Odkrywanie nowych dróg. © Goofy601


Skalny stwór. Na szczeście roślinożerny ;) © Goofy601


Jeszcze tylko kawałek po kamieniach i nawierzchnia zmieniła się w jakże lubiane przez rowerzystów dziurkowane płyty, a potem w gładki asfalt. Specjalny znak przypominał miłośnikom większych prędkości, że poruszają się tędy też nieświadomi niczego piesi. Ponieważ i tak nie zamierzałem się rozpędzać (na co nie pozwalały ciasne i efektowne zakręty), ruszyłem dalej delektując się zjazdem ale nie przekraczając 40stki ;)

Jak pięknie jest jechać na dół... © Goofy601


Sanktuarium Na Górce. © Goofy601


Po drodze mijam salezjańskie Sanktuarium na Górce, gdzie mylę drogę i zamiast niebieskim, docieram do Szczyrku zielonym szlakiem . Tym którym wyjechałem. ;)
Po drodze na parking w oczy rzuciła mi się karczma z ciekawą dekoracją.

Dłonie na ścianie ;) © Goofy601


Dłonie bardziej lub mniej znanych osób odciśnięte w betonie pokrywały całą elewację budynku. Uważam, ze od betonu lepszy byłby gips, ale pomysł mimo to ciekawy :)

Jako, zrobiło się późno, a przecież miałem się zameldować u Eli na obiedzie, zwiedzanie miasta zostawiłem sobie na "innym razem"

Gdy tylko spakowałem rower i zatrzasnąłem za sobą drzwi auta zaczęło kropić, a chwilę później przyszło oberwanie chmury i burza (znad Klimczoka :P ) Ale fart... Dobrze że nie podkusiło mnie jeszcze na Szyndzielnię ;)

Jak to w górach - za Żywcem już po burzy ani śladu, zaczęło nawet wychodzić słoneczko. Wypogodziło się na tyle, że wieczorem wybraliśmy się jeszcze z Elą nad Sołę, potaplać się w chłodnej wodzie ;)

Latarnia morska? ;) © Goofy601


Prusów przesłonięty chmurką ;) © Goofy601


Tak to zakończył się rowerowego urlopu dzień pierwszy :D


Szczyrk Górny-Klimczok(1117mnpm)-Magura(1109mnpm)-Szczyrk Górny.
Kategoria MOT, 0 - 25km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
15.90 km 8.30 km teren
00:58 h 16.45 km/h:
Maks. pr.:51.00 km/h
Temperatura:26.0
Podjazdy:147 m

Test opon :)

Środa, 13 lipca 2011 · dodano: 18.07.2011 | Komentarze 0

W niedzielę skorzystałem z okazji, że Ela poszła się opalać i zabrałem się za montowanie opon. Trzeba przyznać że różnica w wielkości znaczna, ale prezentują się nieźle. Przede wszystkim są bardzo delikatne i lekkie jak na drutówki. Po drobnych modyfikacjach udało się nawet dopasować błotniki. Pewne jest, że nic większego tam nie wejdzie ;)

Za sprawą wyjazdowych obowiązków służbowych na testy drogowe przyszedł czas dopiero dzisiaj. ( Jutro początek górskiego urlopu więc wypadałoby wiedzieć jak się na tym zestawie jeździ ;) )

Z wiadomych powodów od razu skierowałem się do lasu. Opony bardzo ładnie tłumią nierówności nawet przy wyższym ciśnieniu. Przyczepność też conajmniej zadowalająca. Wreszcie można się trochę rozpędzić nie narażając nadgarstków na niepotrzebne wstrząsy i szarpnięcia. Sztywnej ramie też zapewne przypadnie do gustu lepsza amortyzacja ;)

Kolejnym wyzwaniem były betonowe płyty. Tu również przejazd bez zająknięcia i bez utraty prędkości :)

Żeby nie było za łatwo skierowałem się na hałdę. Kilka rundek w górę i w dół rozwiało moje wątpliwości - nawet na dużej stromiźnie nie tracą przyczepności. A ile przy tym zabawy :D

Jak na księżycu :P © Goofy601


Spojrzenie z góry... © Goofy601


...spojrzenie z dołu ;) © Goofy601


Powrót (a jakże ) nową rowerówką :) Tu, na asfalcie, licznik pokazał 51km/h co chyba nieźle wróży na jazdę po mieście.

Nowe rondo przy ZSE :) © Goofy601


Podsumowując- po testach wrażenia bardzo pozytywne, opony duże, ale z małym oporem toczenia. W na dziurach dobrze tłumią, na asfalcie się nie kleją. Po zmianie z poprzednich czułem się jakbym się przesiadł na full'a :P Dodatkowo ładnie się prezentują.

Zobaczymy jak się będą sprawować jutro - w PRAWDZIWYM terenie :)

Zachód słońca nad jeziorem ;) © Goofy601


Rokitnica-las-Miechowice-las-OMG-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
58.30 km 1.60 km teren
03:28 h 16.82 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy:587 m

Do pracy 8 + Zabrzańska Masa Krytyczna :)

Piątek, 8 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 1

Dziś po raz kolejny zabrałem rower do pracy. Tradycyjne kłopoty z wstawaniem zaowocowały nowym rekordem czasowym na tej trasie ;)

Po wypełnieniu służbowych obowiązków przyszedł czas na przyjemności. Najpierw obiadek (tradycyjnie specjalność zakładu - pyzy ;)) i w drogę do Zabrza.

Pstrowski spoglada na muzeum górnictwa ;) © Goofy601


Po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że zakup opon na allegro pozwoli mi zaoszczędzić 3zł. W zaistniałych okolicznościach postanowiłem dać zarobić panu z rowerowego, ale mieć nowe gumy od ręki, bez stresu że nie przyjdą na czas.

Jak się później okazało z i tak mocno zawyżonej ceny dało się trochę odliczyć. W ten sposób stałem się szczęśliwym (?) posiadaczem pachnących nowością Continentali. Zapach ten towarzyszył mi z resztą przez całą masę, gdyż z braku innej możliwości wiozłem je przerzucone przez szyję ;P
Z tego też powodu nie bardzo miałem jak robić zdjęcia podczas przejazdu :/

Niema jednak tego złego. Zamiast szaleć z aparatem miałem trochę czasu na pogaduchy ;)

Generalnie na placu Wolności zjawiło się koło 100 rowerzystów na wszelkiej możliwej maści sprzęcie.

szosa © Goofy601


Rasowa maszyna zjazdowa :) © Goofy601


Jakoś po 18 ruszyliśmy, tym razem zmienioną trasą. To tak żeby nie było nudno ;)

Ruszyła 12 ZMK © Goofy601


Długie po masie rozmowy :) © Goofy601


Po masie spora ekipa skierowała się na after, a ja wraz z moim "trofeum" w stronę domu, gdzie czekała już na mnie Ela (bez roweru niestety).

Na koniec fotka, która wyszła spod obiektywu mistrza portretu - Piernika
(nie wiedziałem że ma takie zdolności :) )


Maksymalnie rowerowo :D (dzieło utalentowanego fotograficznie Piernika) © Goofy601


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-MASA-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
41.80 km 1.60 km teren
02:23 h 17.54 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy:287 m

Do pracy 7+sklepy i wariacje na temat roweru z bagażnikiem w tle ;)

Czwartek, 7 lipca 2011 · dodano: 09.07.2011 | Komentarze 0

Pogoda wreszcie się zlitowała i można było zaryzykować rowerowy wyjazd do pracy. Fajnie być niezależnym od psujących się autobusów.

Mając na uwadze planowany kolejny weekendowy urlop górski, po pracy postanowiłem rozejrzeć się za oponami idealnymi - czymś co nie będzie mnie w żaden sposób ograniczać jeśli chodzi o jazdę ;) Nie żebym narzekał na obecne Rubeny, są super ale po mieście i w lesie. W Beskidy się raczej nie nadają. Jako, że opona idealna nie istnieje nastawiłem się na szukanie czegoś co poradzi sobie w terenie ale pozwoli też sprawnie poruszać się po asfalcie.

Z takim zamierzeniem objechałem większość gliwickich sklepów rowerowych. Niestety nie znalazłem nic co sprostało by moim wygórowanym wymaganiom ;)

Przy okazji pokręciłem się po ostatnio odkrytych uliczkach starego miasta.

Tablica pamiątkowa. © Goofy601


Pomysłowa krata. © Goofy601


Czy nie wygląda znajomo? ;) © Goofy601


Wykopaliska w Gliwicach © Goofy601


Coś odkopali. © Goofy601


Gliwicki rynek © Goofy601


Na rynku szybki posiłek pod świeżo odremontowaną fontanną Neptuna. Ma ona przedstawiać władcę mórz dosiadającego delfina. Z tym czy autor widział kiedykolwiek delfina mógłbym polemizować ;)

Odnowiona fontanna Neptuna © Goofy601


W upalny dzień gołębie gasiły pragnienie w fontannie.

Piodełko ;) © Goofy601


Nawet ładnie pozuje ;) © Goofy601


Hmm, jeszcze całkiem wcześnie, można by się też w Zabrzu rozejrzeć.

Po objechaniu kilku sklepów poszukiwane opony znalazłem tylko w jednym i to znacznie drożej niż na Alledrogro. W drodze do ostatniego sklepu spotkałem Serafina z Jankiem. Cóż za niespodzianka :) Razem jedziemy na pl.Wolności powymieniać się zdjęciami i obejrzeć ruiny makiety, którą jeszcze niedawno opisywałem. Jednak słońce i wysoka temperatura robią swoje i makieta wygląda jak po małym trzęsieniu ziemi ;)

Ah te szkody górnicze... ;) © Goofy601


Jak po trzęsieniu ziemi. © Goofy601


W drodze do domu jest jeszcze jeden sklep, gdzie w prawdzie opon nie ma, ale za to Serafin znalazł wymarzony "pro"- bagażnik ;) Jako że montaż pod sklepem nie bardzo da się zrealizować, lądujemy u Janka w warsztacie. Tam znajduje się sprzęt zdolny poradzić sobie z każdą oporną materią ;)

Na wszystko znajdzie się sposób ;) © Goofy601


Po kilku podejściach bagażnik jest już na swoim miejscu. Pozostaje tylko wykalibrować siodełko ;)

Ostatnie poprawki... ;) © Goofy601


Zadowoleni z efektu końcowego siedzimy jeszcze chwilę, gadamy i oglądamy zdjęcia.

Coraz głośniejsze burczenie w brzuchu przypomina jednak o tym, że wypadało by zjeść obiad ;) Z doborową eskortą "LIDL-TEAMu" docieram do domu tak koło 20.00.

Powrót z pracy trochę się przeciągnął, ale było bardzo sympatycznie :)


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikuczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
17.80 km 6.80 km teren
01:12 h 14.83 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:136 m

Łapanie chmur ;)

Wtorek, 5 lipca 2011 · dodano: 05.07.2011 | Komentarze 1

Drugi dzień z rzędu 8 godzin przy kompie... Musiałem gdzieś wyjść, oczy też muszą czasem odpocząć. Potrzebowałem większej przestrzeni, większej niż odległość od monitora (nawet ta najbardziej zalecana :P )
Nic więc dziwnego, że kiedy pogoda przestała wreszcie straszyć deszczem ruszyłem w kierunku wieszowskich pól nacieszyć się letnim krajobrazem.

Za lidlem grupa artystów z zacięciem sportowym tworzyła właśnie kolejne dzieło. Coraz więcej takich malowideł w okolicy. I w sumie dobrze, bo na szarych ścianach fani mogą wyrazić sympatię dla swoich klubów. I jest to przyjemne dla oka, w przeciwieństwie do mazajów treści kogo należy p*****ić ;)

Szary płot nabiera kolorów :) © Goofy601


Tradycyjnie gdy jadę gdzieś bez celu zawitałem na Cegielnię.

Lato na Cegielni. © Goofy601


Kłos :P © Goofy601


Z zaciekawieniem obserwowałem niebo, na którym toczyła się wyrównana walka chmur ze słońcem. Widoczność była dziś super, od czasu do czasu pojawiał się jakiś samolot by za chwilę zniknąć w chmurach.

Pojechałem zobaczyć jak idzie budowa węzła Wieszowa. Jest już asfalt, barierki, niebawem staną latarnie i ekrany. Ciekawe jak to będzie wyglądało gdy skończą. Będę sprawdzał na bieżąco ;)

Zmieści się ;) © Goofy601


Pokręciłem się trochę po gładkiej nawierzchni delektując się przestrzenią. Tak, tego mi było trzeba :)

Kilimandżaro ? :P © Goofy601


Dojechałem do mojego ulubionego wiaduktu, by w końcu przyjrzeć mu się z bliska.

Ciekawe kiedy będziemy tak pędzić autem? ;) © Goofy601


Promienie :) © Goofy601


Wiadukt w Wieszowie - w całej okazałości. © Goofy601


Na niebie od strony Tarnowskich Gór nadciągnęły chmurzaste posiłki ;)

Słońce vs chmury, kto wygra? ;) © Goofy601


Wiadukty są jeszcze nie podłączone, ale nasypy juz prawie gotowe. Wjechałem więc na jeden z nich by spojrzeć z góry na okolicę. Gdyby nie budowa, to znaną mi przecież Rokitnicę i Wieszowę mógłbym oglądać z tej perspektywy jedynie stanąwszy na środku pola i to na 10-metrowej drabinie :P. A tak, już niebawem wszyscy zjeżdżający z A1 będa mieli taki widok. Ciekawe wrażenie.

Węzeł Wieszowa - spojrzenie z góry. © Goofy601


Ponieważ na horyzoncie zaczęło robić się sino zdecydowałem się wracać. Oczywiście tradycyjnie musiałem wpakować się w jakieś błoto :P

To się musi dać przejechać :P © Goofy601


Dalej już przez Grzybowice prosto do domu.

ul. Traktorzystów - będzie padać? © Goofy601


Na Budowlanej licznik pokazał 19 000 km :)

Rokitnica-Wieszowa-Grzybowice-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
52.10 km 6.20 km teren
03:04 h 16.99 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy:460 m

Na śląską nutę ;)

Sobota, 2 lipca 2011 · dodano: 03.07.2011 | Komentarze 4

Ostatnio pogoda zrobiła się delikatnie mówiąc smętna. Deszcz, mżawka, zimno, chmury... Dlatego miłą odmianą był dzisiejszy wietrzny, ale suchy dzień. Na poranną „Masę Krytyczną” w Tarnowskich Górach nie zdążyłem, więc zabrałem się za realizację planu B.

Jako że okolice Rudy Śląskiej są mi praktycznie rowerowo nieznane, postanowiłem zacząć nadrabiać zaległości. Na początek skrótem nową rowerówką (która daje na prawdę duże możliwości o czym świadczy dzisiejsza V-max :P ) na Os. Mł. Górnika, obok koksowni do Biskupic, w lewo i już jechałem do krainy śląskich krajobrazów, przemysłowej zabudowy i miast/dzielnic splecionych ze sobą tak gęsto, że nie sposób się połapać w którym się człowiek aktualnie znajduje ;)

Ruda. © Goofy601


Skrzyżowanie © Goofy601


Na pierwszy rzut poszedł szyb Franciszek z połowy XIX wieku , a raczej jego pozostałości.

Szyb Franciszek. © Goofy601


Budynek maszynowni? © Goofy601


Komin przyszybowej kotłowni. © Goofy601


Szyb był częścią kopalni Wawel., jednej z najstarszych kopalni węgla kamiennego w kraju. Obecnie jak widać na zdjęciach znajduje się w nienajlepszym stanie.

Bardzo ciekawie prezentuje się natomiast stojąca tuż obok zabytkowa remiza strażacka ( którą wiele razy widywałem z pociągu).

Zabytkowa remiza strażacka. © Goofy601


Detale remizy. © Goofy601


Wieża. © Goofy601


Zabytkowa remiza ujęcie 2 ;) © Goofy601


Zaraz obok resztki innego budynku, prawdopodobnie zbudowanego w tym samym co remiza stylu.

Pozostałości budynku. © Goofy601


Kolejnym celem na dziś była kolonia robotnicza Ficinus w Rudzie Śląskiej Wirku. Po drodze odkryłem kolejny bunkier OWS pozycji „Nowy Bytom”. Całkiem przypadkiem – stał przy głównej drodze częściowo odsłonięty na skutek jej poszerzania :) Duży, z dwoma pancernymi kopułami ciężki schron bojowy klasy „D”. Do środka samotnie tradycyjnie się nie zapuściłem, ale może następnym razem, jak znajdą się chętni do wspólnej wyprawy „na bunkry”, zobaczymy co kryje wewnątrz. Wyglądał na dobrze zachowany i nie rozkradziony za bardzo. Podobno w okolicy jest ich jeszcze kilka. Miejmy nadzieje że nie zostanie zniszczony w ramach poszerzania ulicy.

Przyczajony przy drodze bunkier. © Goofy601


Wejście i ocalałe elemrnty metalowe. © Goofy601


Bunkier OWŚ pozycji "Nowy Bytom" © Goofy601


Pierwsza kopuła pancerna. © Goofy601


Wpasowany w otaczający krajobraz ;) © Goofy601


Druga kopuła/półkopuła pancerna. © Goofy601


Mocowanie stanowiska karabinu i resztki stopni. © Goofy601


Po kilku minutach dotarłem do kolonii Ficinus. Jest to kompleks szesnastu domów usytuowanych wzdłuż jednej ulicy. Domy jak na czterorodzinne wydają się bardzo ciasne, ale ponad 140 lat temu wymagania mieszkaniowe były zupełnie inne. Zabudowania kolonii wykonane są z piaskowca z ceglanymi wstawkami. W latach 90-tych większość budynków została wyremontowana ( głównie pod lokale użytkowe) i prezentuje się dziś bardzo ładnie. Mnie jednak najbardziej zainteresowały trzy z nich. Nierestaurowane dają mniej więcej poglądowy obraz jak to mogło wyglądać przed remontem w stanie powiedzmy oryginalnym.

Kolonia Ficinus w Rudzie Wirku. © Goofy601


Stan surowy - nieremontowany. © Goofy601


Ściany z piaskowca. © Goofy601


Coś osiadło... © Goofy601


Stylowe drzewo wyrastające z okna ;) © Goofy601


Konstrukcja mocno ześrubowana. © Goofy601


Oryginalne okno. © Goofy601


Odnowione domy. © Goofy601


Ficinus jest jednym z najstarszych osiedli patronackich na Śląsku wpisany na Szlak Zabytków Techniki.

Dalej droga zaprowadziła mnie przez Bielszowice w kierunku Zabrza.

Kopalnia w Bielszowiczach. © Goofy601


Ruda Śląska - w lewo :P © Goofy601


W Kończycach odbiłem jeszcze na Makoszowy, gdzie przypadkiem odnalazł się Zabrzański szlak rowerowy. Oczywiście jechałem pod prąd jednokierunkowej trasy więc większość znaczków pozostała niewidoczna ;)

Którą drogę wybierasz? ;) © Goofy601


Nic dodać nic ująć ;) © Goofy601


Pływający las w drodze na Makoszowy. © Goofy601


Te drzewa potrafią się bronić. © Goofy601


W Makoszowach jeszcze na rowerze nie byłem. Czasu na zwiedzanie mało, więc ograniczyłem się do przejazdu główną drogą i kilku zdjęć pod kopalnią. Kolejne miejsce do którego muszę wrócić zbadać dokładniej ;)

Fontanna przy kopalni Makoszowy. © Goofy601


Droga wyrzuciła mnie pod „Guido”, skąd już bez marudzenia skierowałem się do domu.


Prawdą jest, że apetyt rośnie w miarę zwiedzania ;) Jeden wyjazd a już przynajmniej trzy pomysły na nowe wycieczki po głowie mi chodzą. Pytanie tylko kiedy i czy pogoda pozwoli na realizację.
Bo na razie za oknem tylko kap, kap, kap..... ;/

Rokitnica-OMG-Biskupice-Orzegów-Ruda-Chebzie-Nowy Bytom-Wirek-Bielszowice-Kończyce-Makoszowy-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica