Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Dane wyjazdu:
12.60 km
1.00 km teren
00:39 h
19.38 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wieczorna przewietrzka :)
Czwartek, 23 sierpnia 2012 · dodano: 25.12.2012 | Komentarze 0
Klasyczne małe kółeczko dla rozprostowania kości. Oj, jak dawno tej trasy nie jeździłem ;)Rokitnica-Wieszowa-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km
Dane wyjazdu:
15.90 km
5.60 km teren
01:32 h
10.37 km/h:
Maks. pr.:39.00 km/h
Temperatura:25.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Niedzielny wypad na Skałkę ;)
Niedziela, 19 sierpnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
Żeby zrekompensować Eli mój samotny wypad w Javorniki dziś pojechaliśmy razem. Tym razem wybór padł na szczyt Skała położony niedaleko granicy w Beskidzie Śląsko-Moravskim. Miało być lekko i sympatycznie jak na niedzielnym spacerku ;) Pogoda znów dopisywała, choć było już nieco bardziej duszno niż wczoraj.Nieduże góry mają to do siebie, że bardzo łatwo je zlekceważyć. "A, poniżej tysiąca metrów to na pewno damy radę". Takie podejście sprawia, że góra zaczyna się mścić :P Dokładnych map nie mięliśmy, więc nawigowałem za pomocą mapy 1:100 000 i wydruku z googla. Efektów można się domyślić ;)
Najpierw próbując dojść do szlaku błądziliśmy trochę po lesie. Gdy przedostawszy się przez gęste krzaki i zagajnik pokrzyw wytaszczyliśmy rowery na drogę mięliśmy już serdecznie dość. Wjazd na szlak był kawałek dalej ;) Na szczęście reszta trasy przebiegała już spokojnie i zgodnie z pierwszym założeniem. Szeroką ścieżką wspinaliśmy się w górę, tym razem podwójnie pilnując znaczków na drzewach :P
Nareszcie na szlaku.© Goofy601
Praktycznie pod samo schronisko doprowadziła nas szeroka szutrówka.
Droga na Skałkę© Goofy601
Drogowskaz.© Goofy601
Na polanie przed schroniskiem urządziliśmy sobie mały piknik.
Odpoczynek na Skałce (910 m.n.p.m.)© Goofy601
Był obiad z batoników oraz kultowa Kofola.
Pyszności :)© Goofy601
Nie mogło też zabraknąć fotki w okularach ;)
Autoportret© Goofy601
A w schronisku...
Aż strach wchodzić :P© Goofy601
Gdy już odpoczęliśmy trochę ruszyliśmy szlakiem wokół szczytu podziwiać widoki.
Widok na Ostry i Mały Javorovy© Goofy601
Przed nami punkt widokowy.© Goofy601
To robisz to zdjęcie czy nie...?© Goofy601
Jako nagroda za początkowy trud czekał nas jeszcze ponad pięciokilometrowy zjazd gładkim asfaltem. Trasa baaardzo widokowa :)
Hen daleko daleko Mała Fatra.© Goofy601
Ela złapała motylka :)© Goofy601
Zbocza Skałki.© Goofy601
Niespieszne toczenie się w dół :)© Goofy601
W końcowym odcinku szlak zmienił się w szutrowy a na samym końcu dowiedzieliśmy się gdzie powinniśmy byli zacząć :P Taki prezencik na zakończenie wycieczki ;)
Mosty u Jablunkova-Sance-Skałka (931 m.n.p.m.)-Sance-Mosty u Jablunkova
Dane wyjazdu:
53.30 km
11.60 km teren
04:04 h
13.11 km/h:
Maks. pr.:52.00 km/h
Temperatura:21.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Javorniki czyli włóczęga po Czesko-Słowackim pograniczu.
Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
Sobota, weekend, piękna pogoda. Idealne warunki by wybrać się na kolejna górską wyprawę. Dziś za cel obieram sobie zapoznanie się z leżącym na pograniczu Czesko-Słowackim pasmem Javorników i jeśli się uda wjechanie na najwyższy szczyt tego pasma - Velky Javornik. Wczesnym rankiem wyruszam z domu, by już po paru godzinach wyciągać rower z bagażnika samochodu.Startuję z przełęczy Bumbalka z parkingu przy samej granicy. Ruch jest tu spory. Widocznie to dobre miejsce by rozpocząć górską wędrówkę po Javornikach :)
Parking na przełęczy Bumbálka© Goofy601
Pierwsza wersja planu zakładała dotarcie do słowackiej miejscowości Makov Kysucką Cestą rowerową. Tak, od tej pory jestem "cyklistą", poruszam się po "cestach" i broń Boże niczego nie "szukam ":P
Szlak zaczyna się zaraz na parkingu. Ruszam więc ochoczo pod górę lekko podniszczonym asfaltem w kierunku szczytu Beskyd (900m.n.p.m.) Chwilę później szlak gwałtownie opada a asfalt zmienia się z kamienistą stromiznę. Następnie znów ostro pod górę też po kamieniach. Z sakwami długo tak nie dam rady. Przynajmniej widoki rekompensują niewygody szlaku :)
Widok na Beskidy i Lysą Horę.© Goofy601
Jeszcze parę takich zjazdo-podjazdów i docieram do Chaty Kminek pod Korytovem. Pora na odpoczynek :)
Kapliczka pod schroniskiem na Kminku.© Goofy601
Nadmiar atrakcji :P© Goofy601
Po złapaniu oddechu i przeanalizowaniu mapy (dość kiepskiej, ale nie udało mi się kupić dokładniejszej) zapada jedyna słuszna decyzja. Wracam i jadę do Makova szosą. Na parkingu ktoś zaparkował pięknie utrzymaną Skodę 105 :P
Piękna sto-piątka :)© Goofy601
Szybkie foto w terenie między granicznym i już czeka na mnie długi i zakręcony zjazd z przełęczy w dół. Sama przyjemność :)
Ani nie w Czechach ani na Słowacji ;)© Goofy601
Rozpędzony mijam nieczynny już budynek przejścia granicznego. Swoją funkcję pełnił raptem 11 lat. Teraz można tu kupić winietę uprawniającą do przejazdu drogami ekspresowymi. Mnie nie dotyczy, wolę lokalne ;)
Przejście graniczne.© Goofy601
Chcąc dostać się w okolice Javornika, w Makovie skręcam w prawo na Kasarne. Teraz zaczyna się dłuugi nieprzerwany podjazd równą asfaltową ścieżką.
7km... pod górę ;)© Goofy601
Po drodze oglądając przydomowe ogródki, pobocza i inna infrastrukturę dochodzę do wniosku, że Polakom jednak bliżej do Słowaków niż do Czechów. Przynajmniej jeśli chodzi o poczucie estetyki ;)
Przystanek - prawie jak w domu :P© Goofy601
Znajduję też kolejnego "potworka" do mojej kolekcji ;)
Pojazd do zadań specjalnych :)© Goofy601
Powoli nabieram wysokości. Domy zostały gdzieś w dole, widoki coraz piękniejsze, przede mną tylko zakręty i... upał. Uf, bardzo gorąco.
Byle do przodu.© Goofy601
Tam już są Czechy ;)© Goofy601
Po ok. godzinie docieram do przełęczy Kasarne, skąd rozpoczyna się żółty szlak na Velky Javornik. Są tu dwa hotele, klika domków letniskowych i ogólnie rzecz biorąc tłum. Trudno się dziwić, w końcu jest to ośrodek narciarski i prowadzą tu dwie asfaltowe drogi ;) Latem teren wydaje się być zdominowany przez rowerzystów, pardon, cyklistów wszelkiej maści. Pod hotelową restauracją jest obszerny stojak na rowery, ale w całości zajęty. Obwieszona rowerami jest również cała balustrada okalająca hotel :P Cóż, chyba za tłoczno tu jak dla mnie ;)
Ruszam więc zmierzyć się ze szczytem. Żółty szlak biegnie przez las i jest można powiedzieć spacerowy. Szeroko tu i równo, nawet podjazd niespecjalnie stromy.
W drodze na Velky Javornik.© Goofy601
Co innego czerwony biegnący z Sedla Gezov na właściwy szczyt Velkego Javornika. Tu trzeba się już się trochę pomęczyć jadąc naprawdę wąską ścieżką między wbitymi w ziemię kamulcami.
Ten odcinek jest jednak krótki i już po chwili mogę się cieszyć ze zdobycia najwyższego szczytu pasma Javorników :)
Czubek góry oznaczony jest drewnianym krzyżem - takim jak w herbie Słowacji.
Dumny zdobywca :P© Goofy601
Tu następuje czas na małą przerwę, chłonięcie widoków, wpis do księgi pamiątkowej i pogawędkę z przechodzącą grupą ...Węgrów ;)
Ponieważ szczyt jest odsłonięty i grzeje tu niemiłosiernie wracam z powrotem pod hotel i przyrządzam improwizowany obiad z kanapek, herbaty i batonika. Na razie musi wystarczyć ;) Przy posiłku towarzyszy mi Harley z pięknie ozdobionym siodłem.
I jak tu siadać na czymś takim? :)© Goofy601
Z przełęczy Kasarne zjeżdżam na czeską stronę.
I znów jesteśmy w Czechach.© Goofy601
Cyklotrasą 6184 szybko docieram na dół w okolice Velkych Karlovic. Tu mapa pokazuje drewnianą kapliczkę. Trochę to trwa, ale w końcu ją odnajduję.
Kapliczka Maryi Różańcowej.© Goofy601
Jadąc dalej szybko orientuję się, że nie będę narzekał na brak architektury drewnianej :P W tej okolicy większość domów i zabudowań gospodarczych jest z drewna. Spora część jest również zabytkowa. Obejścia bez płotów pięknie współgrają z otaczającym je krajobrazem górskiej doliny. Tworzą przyjemną dla oka harmonię :)
Male Karlovice© Goofy601
Nowe domy również buduje się z drewna :)
A tu się dopiero buduje.© Goofy601
Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Skoro wszystko jest tu z drewna było jasne, że prędzej czy później musiałem trafić na tartak. A przy nim chyba największą kupę trocin jaką w życiu widziałem :P
Się trochę nazbierało - tartak w Malych Karlovicach.© Goofy601
Dojeżdżam do głównej drogi z przekonaniem, że teraz czeka mnie ryzykowny odcinek wśród samochodów. Nic bardziej mylnego. Od tego miejsca mogę śmiało powiedzieć, że znalazłem się w rowerowym raju :)
po pierwsze - oznakowana, oczyszczona asfaltowa ścieżka szerokości jednego pasa do wyłącznego użytku cyklistów,
Cyklotrasa Becva© Goofy601
po drugie - czytelne oznakowanie z uwzględnieniem miejsc niebezpiecznych,
Cykloznak.© Goofy601
po trzecie - ścieżka w kilku miejscach przecina rzekę... zadaszonym mostkiem,
Cyklomostek.© Goofy601
po czwarte - przy ścieżce znajdują się... punkty serwisowe i to nie byle jakie :D
Cykloserwis.© Goofy601
Ścieżka jest całkowicie niezależna od jezdni. Mijam tylu cykloturystów, że nie nadążam z pozdrawianiem... Wspaniałe miejsce :)
Oczywiście nie mogło zabraknąć akcentów zawodowych ;P Takie "czerpadlo" ma tu prawie każda chałupa :)
Ręczna pompa Sigma Standard.© Goofy601
Znajduję tez kolejną kapliczkę.
Drewniana kapliczka nad Vsetinską Becvą© Goofy601
Sielanka trwa tak długo, dopóki nie dojeżdżam do końca doliny. Tu cesta skręca w prawo, a ja by skrócić sobie nieco drogę wybieram wariant szosowy. Znów czeka mnie wspinaczka na przełęcz. Ale tu przynajmniej pobocza są zadbane i widać co wyjeżdża zza zakrętu ;)
Wspinaczka na przełęcz Bumbalka.© Goofy601
Nim dotrę do pozostawionego na Bumbalce auta ponownie muszę wjechać na teren Słowacji. Szosa jakoś mniej ogarnięta - rozumiem, ale czemu wandalskie mazaje na znakach głoszą... "Jagiellonia Białystok"??? Czyżby nasi tu byli? :P
"Prawdziwy Polak" wszędzie zaznaczy swoją obecność :P© Goofy601
Jeszcze tylko kilkaset metrów pod górkę i docieram do miejsca z którego wystartowałem. Głowa pełna wrażeń, aparat pełen zdjęć, licznik pełen kilometrów. To była na prawdę ciekawa wycieczka. A "Rowerowy Raj" trzeba będzie jeszcze odwiedzić i sprawdzić jakie jeszcze atrakcje czekają w dolinie Becvy :)
Tymczasem pora spakować rower i wracać do domu. Wszystkiemu przyglądał się mały kosmaty robaczek ;)
No, nareszcie dostrzeżony :P© Goofy601
Przełęcz Bumbálka-Beskyd(900m.n.p.m.)-Korytové (881m.n.p.m.)-Beskyd-przełęcz Bumbálka-Makov-Kopanice-Kasárne-Velký Javorník (1071m.n.p.m.)- Kasárne-Javornik-Podeśví-Malé Karlovice-Vélké Karlovice-Leskové-Uzgrúň-Dupačka-Przełęcz Bumbálka
Dane wyjazdu:
46.70 km
3.00 km teren
02:18 h
20.30 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 15/2012 + zakupy
Piątek, 17 sierpnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0
W drodze "DO" niespodzianka - spalone auto na Leśnej.Co to było zanim się spaliło?© Goofy601
Powrót przez Zabrze i Zandkę w celu zrobienia zakupów.
Zandka - dawny sklep?© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałasza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
21.20 km
19.50 km teren
03:30 h
6.06 km/h:
Maks. pr.:19.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wielka Racza czyli szczyt Polsko-Słowacki :)
Poniedziałek, 13 sierpnia 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 1
Końcówka dłuższego urlopu. Słoneczny poniedziałek. Wybraliśmy się więc z Elą pokręcić się trochę po górach. Do Rycerki Kolonii podjechaliśmy samochodem by następnie, już w bardziej honorowy sposób rozpocząć wspinaczkę na Przegibek. Bardzo pomocny okazał się odkryty podczas ostatniej wyprawy na Rycerzową szlak rowerowy. Wysokość 1000m.n.p.m zdobyliśmy zatem bezboleśnie, ciesząc się szeroką i niezbyt nachyloną ścieżką.Rowerowym szlakiem na Przegibek.© Goofy601
Kwiat w... butonierce? :P© Goofy601
W schronisku pierwszy planowany postój. Kawka, zasłużony batonik i obmyślanie strategii na dzisiejszy dzień. Wszystkiemu przyglądał się uważnie puchaty mieszkaniec schroniska.
Tubylec ;)© Goofy601
Wysłuchał, poczęstował się mlekiem do kawy i wrócił do swoich zajęć :P
Smacznego ;)© Goofy601
My tymczasem postanowiliśmy przetestować czerwony szlak na Wielką Raczę. Oby nie okazał się tak beznadziejny jak niebieski na Rycerzową ;) Uzbrojeni w nowe siły rozpoczynamy wspinaczkę na Jaworzynę (1173m).
No to podjeżdżamy ;)© Goofy601
Zgodnie z mapą szlak nie jest zbyt stromy. Jest trochę ostrych podejść, ale da się jechać, a wspinaczkę rekompensują przyjemne zjazdy i... piękne widoki :)
Widok z Jaworzyny na słowacką stronę.© Goofy601
Od zjazdu z Jaworzyny szlak nieco się wypłaszcza i biegnie grzbietami raz w górę raz w dół. Zmienia się tez jego szerokość. Manewrowanie wąskim singlem między korzeniami i niskimi świerkami wymaga nieco wprawy, ale daje też sporo radości :)
Singielek.© Goofy601
Chwilę później znów wjeżdżamy w las przecinając wyschnięty już prawie strumyk.
W potoczku :)© Goofy601
Okolice rezerwatu Śrubita.© Goofy601
Droga wije się trawersując zbocze Bugaja i Wielkiej Czerwenkowej. Jest trochę kamieni i parę błotnistych kałuż, ale o to dla nas - przecież mamy rowery :P Chwilę później już wcinamy kanapki delektując się widokami na Hali Śrubita.
Hala Śrubita© Goofy601
Widać już cel naszej dzisiejszej wyprawy. Straciliśmy już trochę wysokości, więc musimy na nowo wspiąć się na Przełęcz pod Orłem (1060m) i Halę na Małej Raczy. Stąd mamy wspaniały widok na słowackie Beskidy a nawet na Małą Fatrę :)
Hala na Małej Raczy .© Goofy601
Jeszcze tylko kilka obrotów korbą pod górkę i już jesteśmy u celu - Schronisko :)
Tablica© Goofy601
Tu czeka na nas zasłużony obiad i odpoczynek :) Właściwie trudno orzec czy Wielka Racza jest szczytem polskim czy słowackim. Leży dokładnie na granicy, choć według mapy 2/3 masywu jest po stronie słowackiej. Schronisko jest polskie, natomiast reszta obiektów na szczycie już nie. Na szczęście oba kraje należą do UE, więc rozważania co jest czyje mają charakter jedynie teoretyczny ;) A możliwość swobodnego maszerowania granicznymi szlakami bez kontroli i paszportów mnie osobiście bardzo odpowiada :)
Po zregenerowaniu sił pora rozejrzeć się po szczycie. Nie było nas tu cztery lata, więc trochę się pozmieniało. Nowością jest na pewno trójjęzyczny krzyż oraz nowe schodki na platformę widokową.
Krzyż na Wielkiej Raczy, idziemy zobaczyć ;)© Goofy601
Nie zmieniło się natomiast jedno - wieje :P Ostatnio też chciało nas stąd wydmuchać. Mimo wszystko twardo trwamy czas jakiś na platformie widokowej podziwiając również niezmiennie piękne krajobrazy.
Widok ze szczytu Wielkiej Raczy.© Goofy601
Odgadnięcie na co się właśnie patrzy ułatwia (prawie)wandaloodporna metalowa tabliczka.
Sprawdź na co patrzysz :)© Goofy601
Ok, nie wytrzymamy dłużej na tym wietrzysku. Jeszcze tylko pamiątkowa fotka przy schronisku i możemy myśleć o zjeździe w dół.
Pamiątkowa fota być musi :P© Goofy601
Ogólnie rzecz biorąc to czerwony szlak z Przegibka na Raczę można uznać za bardzo przyjemny i odpowiedni dla takich jak my niewyczynowych rowerzystów. Najlepiej przemawia za tym fakt, że przejechałem tą trasę bez problemów w obuwiu a la uciekinier z sanatorium w Ciechocinku... :P
Zaawansowane obuwie do turystyki MTB/Enduro :P© Goofy601
Za najodpowiedniejszą drogę w dół uznaliśmy żółty szlak do Rycerki. I słusznie, bo już zrobiło się trochę późno. Szlak szybki, szeroki i bardzo przyjemny dla oka. No może trochę kamienisty, ale i to nie za bardzo :)
To jak? Jedziemy? :)© Goofy601
Widok na Bendoszkę Wlk.© Goofy601
Na żółtym szlaku - w dół ku Rycerce.© Goofy601
Jak to bywa w górach - podjeżdżasz długo zjeżdżasz krótko. W 15 min byliśmy na dole. Stąd jeszcze kilka machnięć korbą i na parking. Nawet nie chciało mi się siodełka podnosić :P
Ubłocone rowery do auta i w drogę do domu. Bardzo udana wycieczka. Trasa pewnie znana górskim "wyjadaczom", nas amatorów bardzo przyjemnie zaskoczyła :) Nie wiem jak Ela, ale ja wpisuję to miejsce z adnotacją TTW (Trzeba Tu Wrócić :))
Rycerka Kolonia-Przełęcz Przegibek (1000 m.n.p.m.)-Kikula (1119m.n.p.m.)-Jaworzyna (1173m.n.p.m.)-Abramów (1084m.n.p.m.)-Hala Śrubita-Przełęcz Śrubita-Przełęcz pod Orłem-Hala na Małej Raczy-Wielka Racza (1236m.n.p.m.)- Rycerka Kolonia.
Dane wyjazdu:
9.60 km
6.90 km teren
01:18 h
7.38 km/h:
Maks. pr.:31.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Pustevny i Radhošť czyli dokończyć co się zaczęło :P
Środa, 8 sierpnia 2012 · dodano: 09.12.2012 | Komentarze 0
Z górami bywa tak, że nie zawsze uda się dokonać tego co się zaplanowało. Przyczyną niepowodzeń jest najczęściej pogoda. Niektóre szczyty potrafią się bronić przed zbyt pewnymi siebie śmiałkami i deszczem, śniegiem lub burzą pokrzyżować nawet najbardziej misterny plan. Tak właśnie było w przypadku przełęczy Pustevny w maju 2012. Trzy miesiące później wracamy by dokończyć to co wtedy zaczęliśmy :)Tym razem pogoda dopisała. Żeby nie drażnić tej kapryśnej góry podjęliśmy decyzję, że naszą wycieczkę zaczniemy od tego miejsca gdzie się ostatnio skończyła. Jako że przyjechaliśmy dosyć późno a chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej darowaliśmy sobie ponowną wspinaczkę na Pustevny i podjechaliśmy ma górę od strony Roznova autem. Pod przełęczą jest sporej wielkości parking, ale jak widać nie tylko my wpadliśmy na pomysł ułatwienia sobie życia ;)
I gdzie by tu zaparkować? ;)© Goofy601
Na szczęście znalezienie miejsca nie zajęło dużo czasu i już po chwili na poskręcanych rowerach mogliśmy dostojnie ruszyć na zwiedzanie. A było co oglądać :) Wszystko zdawało się być inne niż poprzednim razem :P Tłumy spacerujących całymi rodzinami Czechów, rowerzyści, "hulajnogiści" no i oczywiście piękna zabytkowa zabudowa :)
Pustevny - zabytkowe schroniska górskie© Goofy601
Dwa bogato zdobione schroniska górskie Libusin i Mamenka, które ostatnio tak brawurowo przeoczyliśmy, zostały wybudowane w latach 1897-1899. Swój charakterystyczny wygląd zawdzięczają architektowi Dusanovi Jurkovicowi, który połączył w nich większość znanych wówczas motywów ludowych Wołoszczyzny Morawskiej i Słowacji. Są więc i motywy roślinne, ludowi bohaterowie oraz liczne przysłowia.
Piękne zdobienia.© Goofy601
Obydwu budynkom dwukrotnie groziło zniszczenie. Za każdym razem przyczyną był ich zły stan techniczny. Na szczęście ocalały, ale gruntowną renowację do obecnego stanu rozpoczęto dopiero w 1997 roku. Prace zakończyły się w 2003r i od tej pory zabytki znów cieszą oko i służą turystom. Libusin przyjmuje zgłodniałych wędrowców w swojej jadalni a w Mamence urządzono hotel. W pokojach podobno odtworzono oryginalne wystroje. Sprawdzić nie mieliśmy jak, bo część hotelowa nie jest ogólnodostępna.
Wnętrze jadalni - Libusin.© Goofy601
Myśliciel na schodach :P© Goofy601
Sądząc po stale przewijających się tędy grupach ludzi, Pustevny jest popularnym miejscem spędzania wolnego czasu. Można się tu dostać standardowo - na nogach którymś z licznych szlaków, rowerem - dwa asfaltowe podjazdy, samochodem lub autobusem - przystanki i duży parking zlokalizowane praktycznie pod samą przełęczą, a także kolejką. Na miejscu oprócz pięknych widoków można też dobrze zjeść w kilku punktach gastronomicznych, są stoiska z pamiątkami oraz ciekawostka - wypożyczalnia hulajnóg :) Sprytny wynalazek - turysta, który wdrapał się już na górę (albo wjechał kolejką;) ) Może sobie wypożyczyć hulajnogę i komfortowo zjechać na dół. Tam oddaje ją w odpowiednim punkcie i wraca do swoich zajęć ;)
My jednak przyjechaliśmy tu w innym celu - ostrożnie mijając licznych dziś na szlaku turystów ruszamy niebieskim szlakiem na Radhost.
Pora wyruszyć na Radhost.© Goofy601
Trasa nie jest długa i wydaje się być idealnym miejscem na weekendowy spacer. Po pierwszym asfaltowym podjeździe toczymy się już rekreacyjnie po grzbiecie - to w górę to w dół, ale właściwie to prawie po płaskim :) Co jakiś czas wjeżdżamy w przecinkę zaroślach by podziwiać widok na pobliski Frenstat i okolice.
Rzut oka na wschodnie Moravy :P© Goofy601
Cały niebieski szlak usiany jest mniejszymi lub większymi skupiskami kamiennych konstrukcji rodem z "Dobranocnego ogrodu". Kopczyki z kamieni wyrastają w różnych miejscach. Aż chciało by się rzec "Jaki ładny stosik" :P Niestety nigdzie nie udało mi się znaleźć informacji na temat ich pochodzenia czy symboliki. Zakładam, że stawiają je turyści, ale po co? Ktoś ma jakiś pomysł? ;)
Tajemnicze konstrukcje z kamieni.© Goofy601
Szeroką, dobrze ubitą ścieżką docieramy pod chyba najbardziej znaną w okolicy figurę - posąg Radegasta. Charakterystyczną podobiznę słowiańskiego bóstwa znaleźć można również na etykietkach dobrego czeskiego piwa o tej samej nazwie. Sam posąg powstał w USA a na szczycie Radegastu (1106m.n.p.m.) został umieszczony w 1931r. Można go tu podziwiać do dziś :)
Posąg Radegasta na Radhosti.© Goofy601
Ścieżka robi się coraz szersza (ależ ci turyści depczą :P). Jeszcze parę minut i docieramy na szczyt Radhosti (1129m.n.p.m.). Znajduje się tu kościółek a może kaplica p.w. Św. Cyryla i Metodego z 1898r. Tuż za nim rzeźba przedstawiająca obu patronów.
Kościół pw. Cyryla i Metodego + podobizna obu panów :)© Goofy601
Kościół, choć z zewnątrz drewniany tak na prawdę jest murowany z drewnianą kruchtą. Wnętrze urządzone jest bardzo ascetycznie - praktycznie bez zdobień.
Radhost - wejscie do kościoła.© Goofy601
Ołtaż w kościele pw. Cyryla i Metodego na Radhosti.© Goofy601
Choć z samego szczytu już roztaczają się piękne panoramy, kościół posiada własną wieżę widokową :)
Gdy już nasyciliśmy się widokami, do głosu doszły rzeczy bardziej przyziemne - puste żołądki :P Na szczęście nieco poniżej kościoła znajduje się schronisko - Hotel Radegast. Tu odpoczywamy delektując się pysznym "syrem w bramboraku" i popijając kultową Kofolą :) Taaak, przyjeżdżając w Beskid Śląsko-Morawski na prawdę warto spróbować co Czesi potrafią zrobić z sera :)
Hotel Radegast.© Goofy601
Z pełnym brzuszkiem jakoś nie bardzo chce się jechać dalej, ale robi się późno. Na szczęście auto czekana nas zaledwie 4 km stąd. Obserwujemy więc sobie spokojnie jak na szlaku robi się coraz bardziej pusto. W końcu pora i na nas. Leniwym tempem wracamy na parking podziwiając jeszcze górskie widoki.
Z widokiem na Beskid Śląsko-Moravski.© Goofy601
Pakowanie rowerów do bagażnika mamy już nieźle opanowane, więc nie zajmuje to dużo czasu. Pozostaje jeszcze znaleźć jakiś nocleg. Wybór pada na Camping Roznov. Tu za rozsądne pieniądze rozbijamy namiot w przyzwoitych warunkach i ruszamy w miasto upolować coś na kolację :)
Roznov - cudaczna maszyna latająca ;)© Goofy601
Ruszamy w miasto to dość odważnie powiedziane, bo z kempingu do centrum trzeba przejść spory kawałek wzdłuż rzeki Becva. Po 15 min marszu zaczynamy żałować, że nie pojechaliśmy na rowerach :P Jest tu modelowa wręcz ścieżka i co chwile mijają nas ludzie na rowerach i "kolobezkach" czyli hulajnogach, które jak widać są tu bardzo popularne i służą nie tylko do zjeżdżania z Radhosti :) Niektóre mają nawet foteliki dla dzieci :)
Kaczuchy z Czeskim obywatelstwem :P© Goofy601
Trzymając się rzeki dotarliśmy do centrum Roznova a potem na roznovski rynek.
Roznov - rynek.© Goofy601
Wspaniale odnowiona starówka. Przy jednym z licznych stojaków stał zaparkowany niezbity dowód na to, że legendarna marka Favorit ma się dobrze i nadal produkuje ciekawe rowery :)
Dowód na dalsze istnienie marki Favorit :)© Goofy601
Po zakupach udaliśmy się w drogę powrotną, by jeszcze przed zmrokiem "umeblować" namiot :P
Dziś Ela dała się wyciągnąć na rowerową przejażdżkę więc jutro żeby było sprawiedliwie zwiedzamy jej metodą - na nogach ;)
[edit] Kolejny dzień upłynął nam na zwiedzaniu roznovskiej starówki oraz imponującego skansenu. Roznov jest miastem gdzie spokojnie można się zatrzymać na więcej niż dwa dni bez obaw o brak ciekawych miejsc do zobaczenia :) Trzeba będzie jeszcze tu wrócić :)[/edit]
Pustevny- Radegast-Radhost-Radegast-Pustevny
Dane wyjazdu:
56.10 km
2.90 km teren
03:15 h
17.26 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 14/2012 + Gliwicka (Wodnorowerowa) Masa Krytyczna ;)
Piątek, 3 sierpnia 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0
Rano standardowo "DO". Po 16:00 małe co nie co obiadopodobne i na Masę :D Mimo że to Masa Gliwicka pogoda coś nie bardzo chce współpracować. Zdecydowanie zbiera się na deszcz. Nie przeszkadza to jednak sporej grupie zapaleńców zebrać się na pl. Krakowskim. Jak wyczytałem ze szprychówki to już 40 przejazd gliwickimi ulicami. Jak ten czas leci :)To już 40 Mas... :)© Goofy601
Dziś nie byle jaka okazja, bowiem jedziemy jak co roku z akcją "Góra grosza". Cierpliwie zbierane przez cały rok miedziaki po raz kolejny trafią do domu dziecka. Znów uzbierał się cały wór drobnych. Są też pluszaki.
Góra grosza :P© Goofy601
Jest i ulewa ;) Piętnaście minut przed startem zaczyna ostro ciąć deszczem. Chowamy się gdzie tylko się da i postanawiamy przeczekać. W międzyczasie docierają kompletnie przemoczeni Policjanci na motocyklach. Ten środek transportu chyba nie był na dziś najlepszym pomysłem. Jada więc wymienić jednoślady na radiowóz ;) Eskorta w końcu być musi :P
Kryj się kto może :P© Goofy601
Wreszcie deszcz daje za wygraną i ruszamy wesołą kolumną. Jest Audiobiker więc jest impreza :) Dla niektórych jazda na rowerze jest doskonałą okazją do tańca :P
Robimy kółko przy radiostacji i kierujemy się do domu dziecka przekazać nasze skromne dary :)
Jak Gliwice to radiostacja musi być ;)© Goofy601
Pamiątkowa focia ;)© Goofy601
Reszta przejazdu mija mi na robieniu zdjęć. W końcu fotograf nie może się obijać bo potem będą reklamacje ;)
Tym razem nie wybrałem się na stadionowe afterparty. Przypadło mi w udziale razem z Serafinem odprowadzić Daniela i Lenę do Zabrza. Po drodze podziwiamy widoki. Nie ma to jak PEC o zachodzie słońca :P
PEC w innym świetle ;)© Goofy601
W Zabrzu żegnamy się i już z Serafinem ruszam w kierunku Mikulczyc. Po drodze łapie nas deszcz, więc mamy przymusowy postój pod wiaduktem koło dworca. Dobrze że jest się gdzie schronić.
Gdy deszcz ustępuje powoli, omijając kałuże kierujemy się w stronę domów :)
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-MASA-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 50 - 75km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
37.40 km
3.20 km teren
01:49 h
20.59 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:18.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 13/2012
Środa, 1 sierpnia 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0
I znów tam i z powrotem. Tym razem nawet bez zdjęć ;)Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
37.30 km
3.20 km teren
01:48 h
20.72 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Do pracy 12/2012
Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 0
Dziś skromnie do pracy i z powrotem. Niby nic a jednak odstresowuje ;)Po drodze "DO" pstryknąłem na szybko rozbiórkę zabudowań gospodarczych przy dworku w Mikulczycach. Pewnie niedługo nic z tego nie zostanie.
Rozbiórka zabudowań gospodarczych w Mikulczycach.© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
104.20 km
20.40 km teren
05:15 h
19.85 km/h:
Maks. pr.:56.00 km/h
Temperatura:28.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Na Chechło przez Krupski Młyn ;)
Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 30.11.2012 | Komentarze 4
Od jakiegoś czasu miałem ochotę na dłuższą wycieczkę. Dziś była ku temu znakomita okazja. Uzbrojony w prowiant i mapę ruszyłem w kierunku Krupskiego Młyna by obejrzeć znajdujący się tam zabytkowy most wiszący. Poza tym tam mnie jeszcze nie było a to chyba wystarczający powód ;)Czas żniw :)© Goofy601
Po drodze za Księżym Lasem rzuciły mi się w oczy zabytkowe zabudowania przypałacowe. Szybkie foto i pojechałem dalej. Gdyby ktoś chciał poznać bliżej historię okolicznych dworków i pałaców zapraszam na blog pewnego Roweroholika :)
Zabudowania przypałacowe - Jasiona© Goofy601
Dojeżdżając do Wielowsi zauważyłem drogowskaz prowadzący do pobliskiego Kirkutu.
Kirkut w Wielowsi© Goofy601
Miejsce to zostało założone pod koniec XVII wieku i liczy ok 250 nagrobków. Mimo braku ogrodzenia kirkut zachował się w dość dobrym stanie i dziś wygląda jak drzewna wyspa wśród pól.
Kirkut w Wielowsi© Goofy601
Kirkut w Wielowsi© Goofy601
Jest oznakowany i łatwo można do niego dojechać z głównej drogi. Zadbano również o wygodę odwiedzającego to miejsce turysty. Jest stolik i tablica informacyjna, kosz na śmieci a nawet stojak na rowery. "Wyrwikółko" ale zawsze coś :)
Odpocząwszy chwilę ruszyłem dalej do Wielowsi. Tu wprawne oko trafi na resztki synagogi. Jest kirkut jest i synagoga. Nie wygląda zbyt efektownie bo po wojnie została przebudowana i przez lata służyła jako... magazyn zbożowy.
Magazyn w Wielowsi - dawna synagoga.© Goofy601
Widoczny zarys okien.© Goofy601
Magazyn - dawna synagoga.© Goofy601
Rzuciłem okiem na mapę, no tak, znalazłem się blisko granicy województwa. Wyśmienita okazja by zobaczyć co tam słychać na Opolszczyźnie ;)
Przekraczanie granic :P© Goofy601
Na razie jedynie musnąłem oponami opolskie asfalty, ale następnym razem spróbuję zapuścić się nieco dalej. Objechawszy pierwszą "przygraniczną" miejscowość zawróciłem w kierunku właściwego celu dzisiejszego wyjazdu - Krupskiego Młyna.
Mapka poglądowa :P© Goofy601
Miejscowość o zabytkowym charakterze, ogólnie mówiąc zadbana :)
Dawne kasyno w Krupskim Młynie :)© Goofy601
[edit 02-12-2012]W trosce o rzetelny przekaz tego bloga wprowadzam poprawki do opisu zdjęcia powyżej. Jest to dawny budynek administracyjny prochowni. Później znajdowało się tu kasyno, biblioteka i stołówka. Obecnie własność prywatna rozbudowywana na obiekt rekreacyjno-gastronomiczny. [/edit]
Chwilę pokręciłem się po okolicy i znalazłem. Most...
Most wiszący w Krupskim Młynie.© Goofy601
Dwudziestopięciometrowa przeprawa przez Małą Panew prezentuje się naprawdę ciekawie. I pomyśleć, że wisi tu tak od 1930 roku...
W pobliżu znajduje się fabryka materiałów wybuchowych NITROERG. Na zakładowej pętli autobusowej zrobiłem sobie małą przerwę na coś w rodzaju porządnej imitacji obiadu. Regenerując siły podziwiałem kajakarzy leniwie pokonujących zakola Małej Panwi. Piękne sobotnie popołudnie :)
Gdy już odsapnąłem nieco skierowałem się do Tworoga a potem do Brynka. Tu pierwszy raz poniosło mnie pod zabudowania pałacowe Donnersmarcków, do tej pory znane mi jedynie ze zdjęć znajomych bikerów :)
Pałac w Brynku.© Goofy601
Wieża wodna - Brynek.© Goofy601
Chciało by się zostać tu dłużej, ale to miejsce to raczej materiał na osobną wycieczkę. Ważne, że udało mi się je namierzyć ;)
Jako że upał robił się już pomału nieznośny, postanowiłem wybrać się jeszcze nad jakąś wodę. Odkąd Pniowiec stał się rezerwatem ptactwa i innej wodnej fauny najbliższą możliwą alternatywą zostało Chechło. A więc do dzieła :)
Po drodze kusił mnie zabytkowy budynek papierni w Boruszowicach. Niestety możliwości poznawcze tego obiektu ograniczał płot z napisem "Obiekt chroniony". Cóż, zatem nie tym razem ;)
Stara papiernia w Boruszowicach.© Goofy601
Boruszowice od Miasteczka Śląskiego oddzielają olbrzymie lasy poszatkowane regularnie siecią ścieżek. Niby sprawa jasna - jechać prosto aż droga się skończy. Niemniej po 10 km widoku las, las, przecinka, las, przecinka, las, las... robi się trochę monotonnie. Na każdym skrzyżowaniu miałem wrażenie że przed chwilą tu byłem. A przecież jechałem cały czas prosto :P
10 km prostej drogi leśnej :D© Goofy601
Z Miasteczka już prosta droga nad Chechło. Ludzi standardowo sporo, ale po całym dniu plażowania zaczęło się już trochę przerzedzać. Ruszyłem więc wzdłuż brzegu w poszukiwaniu dogodnego miejsca.
Wjechałem w bardziej zakrzaczoną cześć linii brzegowej i... utknąłem w korku :P Widocznie nie wszyscy pojęli do czego służą czterokołowe rowerki wypożyczane (za ciężkie pieniądze ;) ) zwykle w miejscach wakacyjnych skupisk ludzkich. Oto rodzinna przejażdżka na takim rowerku w wersji ekstremalnej :P
Rowerek rodzinny-przeprawowy :P© Goofy601
I wyprzedź tu człowieku takiego, jak sam się ledwo między drzewami mieści :P
Zrobiłem więc mały postój by poobserwować kaczuchy :)
Kaczuszki :)© Goofy601
Po objechaniu całego niemal jeziora dookoła znalazłem wreszcie dogodne miejsce pod choinką. Tak się przy okazji złożyło, że znalazłem tam również Skudy'ego, z którym uciąłem sobie ciekawą rowerową pogawędkę :)
Mógłbym tak siedzieć dłuugo. Gdy zaczęło się robić późno trzeba było pomału myśleć o powrocie. W końcu to jeszcze 18km do domu a lampek nie wziąłem ;)
Na pożegnanie jeszcze krótka rundka wokół brzegu, kilka fotek i wio do domu :)
Nie ma co, to był na prawdę dobrze spędzony dzień.
Zachód słońca nad Chechłem.© Goofy601
P.S. A tak przy okazji-druga "setka" w tym roku. Chyba się zagalopowałem :P
Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Ptakowice-Zbrosławice-Wilkowice-Księży Las-Jasiona-Wojska-Kotków-Wielowieś-Kieleczka-Raduń-Kielcza-Krupski Młyn-Ziętek-Potępa-Koty-Tworóg-Brynek-Boruszowice-Miasteczko Śląskie-Chechło-Lasowice-Tarnowskie Góry-Repty-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica