Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

fortyfikacje

Dystans całkowity:768.20 km (w terenie 99.40 km; 12.94%)
Czas w ruchu:41:58
Średnia prędkość:17.57 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:3715 m
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:40.43 km i 2h 28m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
39.70 km 2.30 km teren
02:15 h 17.64 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:14.0
Podjazdy:314 m

Tarnowskie Góry, bunkrowo-kolejowo ;)

Sobota, 12 marca 2011 · dodano: 16.03.2011 | Komentarze 5

Po ostatnich kąpielach błotnych zakiełkowała w mojej głowie myśl by dokładniej przyjrzeć się Pozycji „Tarnowskie Góry”. Zapewne żyzny grunt z zaoranego pola sprawił, że myśl rozrosła się na tyle, by wybrać się tam przy pierwszej nadarzającej się okazji ;)

Droga w kierunku Ptakowic. © Goofy601


Na Pozycję „Tarnowskie Góry” składa się sześć niewielkich bunkrów, wybudowanych przed wojną na granicy z Niemcami ( granica przebiegała wówczas blisko Tarnowskich Gór). Większość wybudowana została wg Instrukcji Saperskiej w klasie B i są identyczne jak zwiedzany ostatnio schron nr 3. Ich rozmieszczenie przedstawiono na MAPIE.

Jako pierwszy do odnalezienia na dzisiaj wybrałem schron nr 2. Właściwie to ciężko tu cokolwiek odnaleźć, bo już nie istnieje. Znajdował się przy bramie wejściowej do starych koszar przy ul. Kościuszki. Teraz znajduje się tam „kerfur” ;) Liczyłem na jakieś choćby drobne pozostałości, ale niestety.

Carrefour na miejscu dawnych koszar. © Goofy601



Niezrażony tym niepowodzeniem skierowałem się ku drugiemu celowi. Schron nr 1 postanowiłem odnaleźć przy użyciu zamieszczonej wyżej poglądowej mapki oraz skromnego opisu z netu. Nie było to takie proste jak mi się wydawało. Błądzenie po nieznanych mi wcześniej tarnogórskich dzielnicach Lasowice i Sowice nie poszło na marne, bo dzięki temu znalazłem kilka interesujących miejsc.

Kościół św Katarzyny © Goofy601


Zwiedzanie jest fajne, ale czas leci a efektów poszukiwań nie widać. Daję więc za wygraną i porównuję internetowy szkic z prawdziwą, aktualną mapą. Od razu jaśniej to wygląda. Przynajmniej na tyle, że wiem że jestem zupełnie nie tam gdzie powinienem ;)

Szukając dalej trafiam na tajemniczo wyglądający wiadukt.

Tajemniczy wiadukt. © Goofy601


Hmmm, iść w stronę światła? ;) © Goofy601


Niczym przejście do innego wymiaru przenosi mnie w świat pociągów i torowisk. Tak ogromnego węzła kolejowego jeszcze nie widziałem. Przez czas jakiś gapię się jak zamurowany na precyzyjne przestawianie wagoników i lokomotyw :)

Żebym ja jeszcze wiedział co to za urządzenie :P © Goofy601


Węzeł kolejowy w Tarnowskich Górach. © Goofy601


Manewry na torach :) © Goofy601


No ale w końcu nie po to tu przyjechałem. Gdzieś w tej plątaninie szyn, zwrotnic i najróżniejszych hangarów i magazynów czai się niewielki bunkier nr 1. Błąkam się więc trochę zaglądając to tu to tam. Już miałem rezygnować, gdy nagle go zauważam...

Zagadka - znajdź bunkier ;) © Goofy601


Zgodnie z wytycznymi znalezionymi w internecie, schron bojowy nr 1 znajduje się na terenie zamkniętym. Faktycznie, jest szlaban, ale uniesiony. Idę więc do stróżówki by grzecznie zapytać o pozwoleństwo na zwiedzanie. Tam jednak nikogo. Czekam chwilę, zaglądam pukam. Dalej nic. Cóż, chciałem dobrze.
Ponieważ i tak nie zamierzałem niczego ukraść, pomyślałem, nikt się nie obrazi jak wejdę na chwilę i zrobię parę fotek. Tym bardziej, że schron jest niecałe sto metrów od bramy :) Jak pomyślałem, tak zrobiłem, po czym odjechałem w dalszym ciągu nie zwracając niczyjej uwagi :)

Schron nr 1 © Goofy601


Schron nr 1 - wejście. © Goofy601


Długo zajęły mi te poszukiwania, więc czas już był najwyższy pomyśleć o powrocie. Myśl o obiedzie zdecydowała o wyborze najkrótszej trasy do domu. Po drodze towarzyszyło mi zachodzące słońce i wieczorna mgła :)

Budynek przy cmentarzu żydowskim na ul Gliwickej. © Goofy601


Samotny kochbunkier we mgle ;) © Goofy601



Dużo ciekawych informacji na temat Pozycji Tarnowskie Góry oraz innych fortyfikacji można znaleźć tutaj.


Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Górniki-Ptakowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
27.50 km 4.50 km teren
01:36 h 17.19 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy:247 m

Błotniście do sklepu i pierwszy bunkier w tym roku ;)

Piątek, 4 marca 2011 · dodano: 06.03.2011 | Komentarze 4

Po ostatnim jeżdżeniu „gdzie oczy poniosą dość mocno odczułem siedzenie ;) Cóż, jeszcze nie przyzwyczajony po zimie do wąskiego siodełka. Dlatego dziś asekuracyjnie – do sklepu i z powrotem. Sklep w Tarnowskich Górach, więc chcąc uniknąć głównej drogi wybrałem się przez las ;) W Stolarzowicach krótki przejazd przez pole uświadomił mi, że będzie ciekawe... Opony zalepiły się od razu i do samego lasu jechałem bokiem ;)

Niewinnie wyglądające pole o poranku ;) © Goofy601


Tym prostym sposobem z 1.95 zrobiło się co najmniej 2.3 :P

A myślałem, że założyłem węższe opony :P © Goofy601


W lesie już normalniejsze warunki. Błoto odpadło i już do samych Tarnowskich gór jechało się komfortowo. W sklepie nabyłem wreszcie klocki hamulcowe na przód ( ileż można jeździć bez klocków ;) ) i jeszcze kilka drobiazgów. W drodze powrotnej postanowiłem obejrzeć sobie bunkier nr 3 Pozycji Tarnowskie Góry, który wreszcie udało mi się namierzyć. Szybki zjazd na drogę gruntową – jest :) Jedyną przeszkodą dzielącą mnie od bunkra było jakieś 20m zaoranego pola... Hmm, jakoś przejdę. Żeby nie zapaść się gdzieś po drodze, pomyślałem, że bezpieczniej będzie prowadzić rower. Z trudem, ale się udało:) . Taak, w tej kępce drzew przy ulicy Gliwickiej kryje się niewielki schron klasy B z przeznaczeniem na dwa stanowiska ckm. Z ulicy jest praktycznie niewidoczny, nawet teraz gdy nie ma liści. Z bliska jednak prezentuje się całkiem ciekawie. Dotarcie utrudniają gęste zarośla. W lecie chyba w ogóle nie można się przedrzeć. Na samotne zwiedzanie wnętrza się nie zdecydowałem. Takie rozrywki to jednak lepiej w większej grupie ;)

Wejście do bunkra w Tarnowskich Górach. © Goofy601


Bunkier od strony ulicy. © Goofy601


Po obfotografowaniu schronu ze wszystkich stron ( na ile pozwalały krzaczory ;) ) zabrałem się za ponowną przeprawę przez pole. Niby najkrótszą drogą, niby po własnych śladach a i tak w połowie przednie koło przestało się kręcić :P.

I koło przestało się obracać :P © Goofy601


Następne 15 min spędziłem na zeskrobywaniu patyczkiem nadmiaru błota z butów i roweru. Jednak najprostsze narzędzia są najlepsze :P Powrót do domu, z dala od dróg gruntowych, przez Ptakowice.



Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Repty-Tarnowskie Góry-Repty-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica.

Dane wyjazdu:
41.80 km 0.00 km teren
02:25 h 17.30 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:271 m

Listopadowo, słonecznie, rodzinnie, odkrywczo ;)

Niedziela, 14 listopada 2010 · dodano: 17.11.2010 | Komentarze 6

Zapowiadana wyśmienita pogoda okazała się faktem. Zamierzałem wybrać się na wycieczkę z Pomarańczową Ekipą na Red Rock, ale jechali rano, a ja mogłem wyruszyć dopiero po południu.

Z wielu pomysłów na trasę wybór padł na fortyfikacje w Dobieszowicach. Jesień sprzyja zwiedzaniu bunkrów, bo nie ma już liści, a chaszczory obumierają i wszystko dokładnie widać :) Na taki wyjazd udało mi się nawet wyciągnąć Tatę. We dwóch zawsze raźniej.

Po zmodyfikowaniu trasy na przejezdną dla szosowego Favorita ruszyliśmy przez Stolarzowice do Radzionkowa. Następnie wzdłuż torów i na Piekary. Nie spodziewałem się, że teren będzie tu aż tak górzysty. No ale przecież stawianie bunkrów na płaskim było by bezcelowe ;) Szturmowanie pagórków rekompensowały długie zjazdy przyzwoitej jakości asfaltami.

Pagórki w drodze do Dobieszowic. © Goofy601


Jeszcze kawałek przez las i przekroczyliśmy most na rzece Brynicy za którym znajdował się pierwszy nasz cel – schron bojowy nr 52. Mieści się w nim Izba Muzealna Obszaru Warownego Śląsk.

Pod bunkrem w Dobieszowicach © Goofy601


Niestety zwiedzanie kończy się we wrześniu, więc pozostało nam tylko dokładne obejrzenie schronu z wierzchu. Trzeba będzie przyjechać tu jeszcze w sezonie zobaczyć co kryje w środku:)

Schron bojowy 52. © Goofy601


Przyszła pora na konsumpcję kanapek na zaporze przeciwczołgowej, zbadanie wnętrza pobliskiego kochbunkra, i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Kolejnym punktem programu był położony niedaleko XVII wieczny dwór obronny w Dobieszowicach.

Dwór obronny w Dobieszowicach. © Goofy601

Obiekt znajduje się na płaskowyżu, więc znów trzeba było zaliczyć wspinaczkę pod górkę.

tablica © Goofy601


Obecnie znajdują się tu Urząd Stanu Cywilnego oraz Gminny Ośrodek Kultury. Bardzo zainteresowały mnie schody. Pierwszy raz takie widziałem :)

Ciekawe schody :) © Goofy601


Niedaleko Dworu budowana jest autostrada A1 ( a gdzie jej nie budują? :P ). Wcina się ona głęboko w pagórek, z którego roztacza się niesamowity widok na całą okolicę. Nie wiem czy to zasługa pogody i specyficznego listopadowego światła, ale podziwianie panoramy zajęło mnie na dłuższą chwilę. Potem szybki zjazd gładkim jak stół autostradowym objazdem i gonienie Taty ;)

Malowniczy objazd przy budowanej autostradzie. © Goofy601


Z tego wiaduktu będzie na prawdę ładny widok :) © Goofy601


Skierowaliśmy się do Wymysłowa poszukać bunkrów w okolicy zapory. Włóczenie się po krzakach przy cienkich oponach Favoritki nie miało sensu, natomiast przy drodze trafiliśmy na wyremontowany, trochę kanciasty schron. Remont zakończył się niedawno a obiekt będzie dostępny do zwiedzania prawdopodobnie w przyszłym sezonie. Jak tylko wróci do niego wyposażenie ;).

Wyremontowany niedawno tzw. "kwadraciok" w Wymysłowie © Goofy601


Póki co oglądamy go przez wszystkie dostępne otwory :P ( nie pozasłaniane jak w pięćdziesiątce dwójce )

Wnętrze schronu przy zaporze. © Goofy601


Kawałek dalej zapora. I znów chłonięcie widoków :)

Zapora na zbiorniku Kozłowa Góra. © Goofy601


Zapora :) © Goofy601


Brynica © Goofy601


Jest pięknie. Nic dziwnego, że sporo ludzi przyszło tu dziś na spacer. Rowerzystów mijanych po drodze dawno już przestałem liczyć ;) Taki to listopadowy dzień :P
Słońce schodziło już bardzo nisko, więc na objazd parku w Świerklańcu nie było już czasu. Podobną, ale nie tą samą trasą wróciliśmy do domu. Powrót zgrał się akurat z zachodem słońca, więc można powiedzieć, że wykorzystaliśmy ten dzień do ostatniego promyka ;)

Prawiezachódsłońca a Stolarzowicach ;) © Goofy601


Przy okazji wyszło, że przydało by się zamontować przednią przerzutkę w Favoritce bo Tata wszystkie górki po drodze brał na największej zębatce ;) Mnie by się też nie chciało łańcucha przekładać :P

Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Kozłowa Góra-Dobieszowice-Wymysłów-Kozłowa Góra-Radzionków-Stroszek-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
34.90 km 5.10 km teren
01:54 h 18.37 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m

To tu to tam ;)

Niedziela, 23 maja 2010 · dodano: 25.05.2010 | Komentarze 7

Praca, deszcze, powodzie... Tak się to wszystko ułożyło, że znów przez tydzień nie jeździłem. Skoro więc tylko dzisiaj pogoda wydała się obiecująca i miałem trochę czasu, czym prędzej pojechałem rozprostować kości :) W końcu miałem ambitne plany przejechać w maju co najmniej tyle km co rok temu. A tu proszę – końcówka miesiąca i dalej tak skromnie . Pojechałem więc dzisiaj tak jak lubię – gdzie mnie poniesie. Na początek Wieszowa. Przypadkiem wylądowałem w okolicy nieczynnego już dworca kolejowego z 1928 roku. Dworzec funkcjonował jeszcze w latach osiemdziesiątych, a w 2001 roku były jeszcze tory. Teraz po metalowych elementach nie został nawet ślad, a przylegający do dworca teren porósł drzewami.

Dworzec kolejowy w Wieszowie © Goofy601


Postanowiłem dotrzeć starym nasypem do głównej drogi na Pyskowice. Ścieżka wyglądała przyjemnie. Tylko nawierzchnia strasznie kamienista ;)

Ta dróżka tylko tak niepozornie wygląda ;) © Goofy601


Po kilkuset metrach podskakiwania na kamieniach ścieżka zmienia się w rozlewisko. Tak, miałem nie wjeżdżać dziś w teren... Na szczęście daje się to jakoś objechać polną drogą. Lekko ubłocony dotarłem do szosy 78. W niedzielę koło południa ruch praktycznie znikomy, więc podjechałem sobie w kierunku Karchowic.

Zabudowania gospodarcze w Karchowicach © Goofy601


Z Karchowic wzdłuż rzeki Dramy do Kamieńca. Właściwie to tylko tu widać jakieś ślady zostawione przez wodę.

Naniosło trochę piachu © Goofy601


Następnie poniosło mnie do Zbrosławic. Tu również poziom wody był tylko nieznacznie podwyższony.

Płynie spokojnie jak zwykle ;) © Goofy601


W Zbrosławicach pokręciłem się trochę po uliczkach i przypadkiem znalazłem polecany przez bibera Bunkier Majora.

Bunkier Majora © Goofy601


Jest to Niemiecki schron bojowy Pozycji Górnośląskiej. W 2006 został odrestaurowany i jest udostępniony dla zwiedzających. Zaraz obok schronu znajduje się Pub u Majora. Niestety przyjechałem trochę za wcześnie i był jeszcze zamknięty ;)
Więcej na temat

U Majora :) © Goofy601


Odpoczynek, kilka zdjęć i pora wracać do domu. W Ptakowicach spotkałem kolegę z liceum. Też na rowerku. Trenuje przed rowerową pielgrzymką do Częstochowy – fajna inicjatywa:) Pogadaliśmy chwilę i każdy w swoją stronę. W Stolarzowicach prace nad autostradą postępują szybko. Już uzbrajają świeżo usypany nasyp.

Roboty trwają... © Goofy601


I tak, ze zwykłego włóczenia się po okolicy zrobiła się całkiem fajna wycieczka:) Oby już nie padało, bo głód jeżdżenia tylko się zaostrzył :P

Rokitnica-Wieszowa-Boniowice-Karchowice-Kamieniec-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
24.40 km 2.60 km teren
01:13 h 20.05 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:12.0
Podjazdy: m

Przerwa w deszczu ;)

Sobota, 15 maja 2010 · dodano: 15.05.2010 | Komentarze 5

Nareszcie przestało padać. Jest to w prawdzie tylko chwilowe, bo od jutra zapowiada się powtórka z rozrywki, niemniej było dziś sucho, a ja dawno nie jeździłem :) Po pracy wybrałem się na tradycyjną trasę spacerową. Fajnie jest znowu pokręcić. Od ostatniego razu bardzo się zazieleniło,

Trochę deszczu i już jest zielono ;) © Goofy601


oraz zażółciło ;)

Rzepakowo © Goofy601


Jadąc przez Zbrosławice natknąłem się na "nowy" bunkier ;) Z trawiastego pagórka za przystankiem wystawała metalowa kopuła. Szybkie zdjęcie i ruszyłem dalej.

Się schował ;P © Goofy601


Dziś nie miałem czasu dokładniej oglądać. Trzeba będzie zrobić osobny wyjazd na zwiedzanie. Ale to jak trochę przeschnie ;)

Rokitnica-Wieszowa-Zbrosławice-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
43.40 km 4.00 km teren
02:37 h 16.59 km/h:
Maks. pr.:40.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy:180 m

Dom "Strzelca" w Kamieniu

Poniedziałek, 3 maja 2010 · dodano: 05.05.2010 | Komentarze 5

Czytając relację z wycieczki bibera do bunkrów Obszaru Warownego Śląsk, przejrzałem dołączony link i... tak narodził się pomysł na dzisiejszy wyjazd ;) Jako cel wybrałem, chyba najdziwniejszy z całego OWŚ schron - Dom "Strzelca" w Kamieniu. Prawdopodobnie jedyny w Polsce schron zakamuflowany... w domu mieszkalnym :)

Jako że pogoda w tegoroczną majówkę nie rozpieszcza, nie było łatwo się zebrać. Wczoraj trochę wieczorem dla rozruszania kości. Ale na dzisiaj postanowiłem sobie, że pojadę niezależnie od pogody. Trochę szkoda nowego napędu na takie warunki, ale coś za coś - prędzej czy później i tak się zużyje ;) Jadąc w nieznane tereny wyposażyłem się w e wszelki możliwy sprzęt i z tak wypchanym plecakiem ruszyłem w kierunku Radzionkowa. Do tego etapu wiedziałem gdzie jadę. Później już "witaj przygodo" :)
Po przejechaniu pod mostkiem na ulicy Zejera pierwsza niespodziewajka. Znienacka wyrósł przede mną stromy podjazd, tak nagle że nie zdążyłem nawet zredukować... A była to Góra Powstańców Śląskich (351 m). Zielono - niebieskim szlakiem wjeżdżam w lekko zmoczony, wiosenny las. Jedzie się świetnie. Wąska ścieżka pnie się pod górę, trochę korzeni.

W lesie za Radzionkowem © Goofy601


Zaraz za lasem zaczyna padać :P Na razie lekko, więc nie zrażony jadę dalej podziwiając piękne widoki. Wszędzie taka soczysta zieleń, że nawet ta odrobina deszczu dodaje uroku. Przede mną Kopiec Wyzwolenia (356 m). Kawałek zjazdu w dół i znowu wspinaczka pod górkę. Wyjątkowo górzysty tutaj teren ;) Skoro już tu jestem postanawiam zmierzyć się z kopcem. Zaczyna mocniej padać więc wskakuję w przeciwdeszczową pelerynkę prosto z Lidla. Niestety pod kopcem okazuje się że z podjazdu nici - kamienie z których zbudowana jest ścieżka są na mokro tak śliskie, że ledwo da się na nich stać, a co dopiero jechać. No ale od czego mamy nogi? ;) W strugach deszczu, niebieskiej pelerynie i z rowerem docieram na szczyt. Widoki mimo chmur fajne. Ciekawe jak daleko widać przy dobrej pogodzie?

Panorema Piekar..w deszczu ;) © Goofy601


Pod Kopcem Wyzwolenia © Goofy601


Zsuwam się z kopca i ruszam ścieżką rowerową w kierunku Piekar. Deszcz chwilowo odpuścił więc można zdjąć pelerynkę.
W Piekarach jestem pierwszy raz. Od razu widać że centrum pielgrzymkowe - pielgrzym znajdzie tu wszystko, od noclegu po kramik z pamiątkami ;)

Bazylika NMP w Piekarach :) © Goofy601


Po drodze postanawiam zobaczyć kompleks czterdziestu kaplic na Górze Kalwarii. Interesujące miejsce, ale wygląda na trochę zaniedbane. A szkoda, bo kaplice są na prawdę piękne. Ścieżki pokryte znów moim "ulubionym" dziś żółtym kamieniem na mokro ;)

Ścieźki na górze kalwarii © Goofy601


Kościół Zmartwychwstania Pańskiego © Goofy601


Ruszam dalej. Właściwie bez większego błądzenia trafiam do celu dzisiejszej wycieczki. Może dlatego że znałem dokładny adres ;) Schron faktycznie nie rzuca się w oczy. Jak głosi tablica na ścianie wewnątrz urządzona jest izba pamięci. Niestety nie trafiłem na godziny otwarcia. Jakby ktoś chciał się wybrać to w drugą sobotę miesiąca od 14 do 18 można sobie zaglądnąć do środka. Kto wie, może przejadę się jeszcze raz ;)
Więcej informacji o Domu "Strzelca"

Dom "Strzelca" i cel dzisiejszej wycieczki ;) © Goofy601


Robię zdjęcia, oglądam co da się obejrzeć z zewnątrz i pora się zbierać do domu. Kieruję się na Bytom. Zaraz za zakrętem tuż przy drodze stoi... bunkier ;) Tym razem o wyglądzie bunkra. Ma nawet metalową kopułę. Ależ obrodziło. To pewnie przez ten deszcz :P Schron i kopuła są starannie zamurowane więc nie da się zajrzeć do środka. Podczas oglądania poznaję Pana Henia - Złomiarza, który opowiada mi o co ciekawszych bunkrach w okolicy, a także swój bujny życiorys ;) Fajnie się gada, bardzo miły pan, ale po 45 minutach pogawędki muszę już lecieć do domu. Tym bardziej, że zaczyna padać. Znów w ruch idzie pelerynka. Całkiem wygodnie się w tym jedzie. Tylko sygnalizować skrętu się nie da ;) Powrót przez Bytom, Karb i Miechowice.

Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Stroszek-Radzionków-Piekary Śląskie-Szarlej-Brzozowice-Kamień-Brzeziny Śląskie-Rozbark-Bytom centrum-Karb-Miechowice-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
12.50 km 3.80 km teren
00:52 h 14.42 km/h:
Maks. pr.:15.00 km/h
Temperatura:0.0
Podjazdy: m

Odkrywanie okolicznych bunkrów :)

Niedziela, 7 marca 2010 · dodano: 07.03.2010 | Komentarze 5

Już jakiś czas korciło mnie by przyjrzeć się bliżej bunkrom w Stolarzowicach. Trasa w sam raz na dzisiaj-blisko i wycieczkowo ;) Ponieważ w nocy napadało trochę śniegu wziąłem zimówkę i skierowałem się w upatrzone już zimą miejsce...

Tam na horyzoncie jest miejsce docelowe ;) © Goofy601


Jak się okazało czekał mnie jeszcze spory kawałek przez pole, które w popołudniowym słońcu zdążyło już trochę odtajeć. Powoli i z poślizgami ale udało się dojechać przez błoto na kołach. Jechałem w ciemno, informacji o bunkrach poszukałem po powrocie. Jak się okazało to co brałem za bunkier o heksagonalnym kształcie wcale bunkrem nie było tylko... podstawą pod radar :P

U celu :) © Goofy601


Kiedyś wyglądało to tak:

FuMG-65 Würzburg-Riese

W pobliżu podstawy znajdują się dwa małe zagajniki. Gdy się im przyjrzeć uważnie, spod gęstej trawy wystaje coś jakby fundamenty. Jak się później okazało stacjonowała tu bateria przeciwlotnicza, a schrony zostały wysadzone przez armię rosyjską. Sądząc po rozmiarach dość spore. Niestety niewiele można dziś podziwiać.

Wysadzony schron Pozycju Górnośląskiej w Stolarzowicach © Goofy601


W planach na dziś był jeszcze jeden "bunkier", więc ruszyłem z powrotem przez pole do najbliższej drogi.

Przejazd przez pole do najłatwiejszych nie należał ;) © Goofy601


Po przejechaniu przez Stolarzowice, zacząłem poszukiwania w okolicach kościoła. Tak było zaznaczone na mapie ;) Doświadczenia z Węgierskiej Górki powinny mnie nauczyć, że jak bunkra nie da się znaleźć, to jest on na terenie prywatnym... Oczywiście nie znalazłem. Że jest i ma się dobrze dowiedziałem się dopiero szukając informacji w internecie. No ale cóż, nie dziś to innym razem go upoluję :)

Trochę dokładniejszych zdjęć zespołu schronów w którym byłem :)

A tu nie trafiłem, ale się postaram ;)Pozycja Stolarzowice

Rokitnica-Helenka-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
18.90 km 4.10 km teren
h km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Zwiedzanie fortów ciąg dalszy :)

Poniedziałek, 21 września 2009 · dodano: 25.09.2009 | Komentarze 0

Zachęceni wczorajszym dniem dziś również postanowiliśmy zwiedzać forty :D Na pierwszy ogień poszedł "Wędrowiec" usytuowany blisko centrum Węgierskiej Górki zaraz przy wyjeździe na Żabnicę. Jest to najbardziej znany z tutejszych fortów ( przyznam szczerze do tej pory słyszałem tylko o nim ;) ) W czasie obrony Węgierskiej Górki w 1939 roku bronił się najdłużej oraz przyczynił się do znacznych strat wśród żołnierzy niemieckich. Obecnie w forcie mieści się izba pamięci poświęcona tamtym walkom. Mamy duże szczęście - jest otwarty :) Już kilka razy miałem okazje go oglądać, ale nigdy od środka ;) Po uiszczeniu opłaty
1zł za wstęp zaczynamy zwiedzanie :) Zgromadzono tu na prawdę dużo ciekawych eksponatów. Są elementy umundurowania, broń, stare mapy, dokumenty, archiwalne fotografie... jest co oglądać. Przy wyjściu kupuje pamiątkową pocztówkę, oczywiście z pieczątką :P Rozmawiamy jeszcze chwilę z Panem Przewodnikiem, który serdecznie zaprasza w przyszłym roku na pokazy grup rekonstrukcyjnych, odbywające się tu cyklicznie 11 lipca.

Fort "Wędrowiec" i tablica upamiętniająca poległych żołnierzy. © Goofy601


Gablota w izbie pamięci fortu "Wędrowiec" © Goofy601


Obrońca fortu ;) © Goofy601


Ruszamy dalej w kierunku Żabnicy. "Magiczna mapa" wskazuje, że w tej okolicy znajdziemy jeszcze dwa forty. Byłby wtedy komplecik ;) I faktycznie, po kilku zakrętach widać już strzałkę w lewo - "fort Wąwóz". Zaczynamy ostry podjazd polną drogą. Wjeżdżam ile mogę, i wracam po rower Eli. To zdecydowanie nie jest typ na takie trasy ;) Gdy stromizna nieco łagodnieje i da się już jechać rozpoczynamy poszukiwania. Oba forty leżą na stokach Bukowiny wznoszącej się między Żabnicą a Cięciną na wysokość 510 m.n.p.m. Jako pierwszy znajdujemy fort "Wyrwidąb". Był to jedyny ukończony, ale nie obsadzony schron. Nie brał udziału w walkach i wojnę przetrwał w idealnym stanie. Dopiero w latach 60-tych polscy saperzy mocno go zniszczyli testując materiały wybuchowe. Cóż, trochę szkoda, ale dzięki temu można sobie obejrzeć fort "w przekroju" :P Widać grubość ścian oraz rodzaj zbrojenia, co też jest na swój sposób pouczające ;) Oglądamy każdy zakamarek, robimy zdjęcia i ruszamy szukać "Wąwozu".

Gdzieś nad Żabnicą w poszukiwaniu fortów :) © Goofy601


Elcia w poszukiwaniu fortów :) © Goofy601


Fort "Wyrwidąb" © Goofy601


Z tym mamy trochę kłopot, bo gdzieś pogubiliśmy właściwą drogę. Przedzieramy się więc przez trawę na przełaj, aż w końcu ukazuje nam się ostatni z fortów. Jest dość dobrze ukryty więc nie widać go z drogi. "Wąwóz" został w 39 roku częściowo wysadzony przez niemieckich saperów, stąd jego główna izba bojowa praktycznie nie istnieje. Reszta pomieszczeń zachowała się dość dobrze. Po wojnie fort został zabezpieczony i służył jako magazyn materiałów wybuchowych dla pobliskiego kamieniołomu. Tu z racji niepewnie wyglądającego stropu baliśmy się wchodzić. Jak się później okazało niesłusznie, ale przecież zawsze można to nadrobić ;)

Tu się schował ;) © Goofy601


Izba bojowa fortu "Wąwóz" © Goofy601


Wieczorna mgła i widok na Baranią Górę © Goofy601


Ponieważ więcej fortów w tej okolicy nie ma, ruszamy w drogę powrotną. Wąską asfaltową dróżką zjeżdżamy z Bukowiny do Cięciny. Ela wykręca rekordy prędkości a ja podaję jej odczyty z licznika :P Dobrze że nic nie jedzie z przeciwka ;) W Cięcinie zatrzymujemy się na chwilkę przy nowoczesnym ale stylowym kościele. Niestety zamknięty o tej godzinie. Chwila odpoczynku i wracamy przez Węgierską Górkę, cesarką do Ciśca :)

Takie zjazdy to rozumiem :) Droga do Cięciny. © Goofy601


kościół w Cięcinie © Goofy601


Dane wyjazdu:
11.80 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:23.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m

Okolice Węgierskiej Górki i zwiedzanie fortu :)

Niedziela, 20 września 2009 · dodano: 24.09.2009 | Komentarze 0

No i dała się wyciągnąć na rower ;) Jak na niedzielne popołudnie przystało, w planach mieliśmy rekreacyjną przejażdżkę traktem cesarskim zwanym tu cesarką. Ruszamy z Ciśca, przez mostek na Sole, w stronę Węgierskiej Górki. Dróżka wąska ale równa więc jedzie się elegancko. Niestety strasznie dużo tu samochodów bo kierowcy robią sobie objazd by nie stać na wahadle. Po jakimś czasie rzuca nam się w oczy tabliczka z napisem "Fort Waligóra". Ela mówi, że faktycznie był tu gdzieś w lesie jakiś fort, więc postanawiamy to sprawdzić :) Zjeżdżamy z asfaltu i rozpoczynamy wspinaczkę czerwonym szlakiem pieszym. Dla mnie to pierwsze kroki w prawdziwej jeździe terenowej, próbuję więc pokonać trasę na kołach. Ela niestety zmuszona jest prowadzić swoją wybitnie miejską damkę. Brak przerzutek jest tu nie do przeskoczenia. Chyba pomału dojrzewa do własnego MTB :) Powoli pniemy się coraz wyżej. To powinno być już niedaleko. W końcu znajduję przywieszoną na drzewie kartkę ze strzałką że do fortu tędy. Faktycznie jest - na lewo od szlaku. Ela znalazła go szybciej, bo zamiast patrzeć pod koła rozglądała się wokół ;) Przypinamy rowerki i zaczynamy zwiedzanie. Fort Waligóra, jak mówi ustawiona obok tabliczka, jest jednym z czterech broniących Węgierskiej Górki przed wkroczeniem armii niemieckiej. Jest dobrze zachowany, i co najważniejsze nie zamknięty, więc można wchodzić do środka :) Podobno w przyszłym roku mają się zacząć prace renowacyjne, i będzie lepiej przystosowany dla turystów. Póki co wchodzimy tylko do dwóch pierwszych pomieszczeń gdyż na więcej nie pozwala nam błoto ;) A szkoda, bo czołówka spisuje się tu całkiem fajnie. Oglądamy więc jeszcze z zewnątrz, robimy zdjęcia i zbieramy się z powrotem. Próbowaliśmy jaszcze znaleźć zaznaczony na mapce pobliski Fort Włóczęga, ale jak się później okazało nie przetrwał on do naszych czasów ;)
Spokojny zjazd czerwonym szlakiem na cesarkę i do domu. Chyba się zakochałem w jeżdżeniu po górach :P

Dla zainteresowanych podaję jak trafić do Fortu:
Jadąc od strony Żywca, w Węgierskiej Górce przez rondo prosto, skręcić w prawo za mostkiem na rzece Żabnica (na granicy z Ciścem), mostkiem przez Sołę, zaraz za nim w prawo na trakt cesarski. Trochę pod górkę traktem cesarskim, potem zjazd, powinna być widoczna tabliczka "Fort Waligóra" i wejście na czerwony szlak. Z Traktu cesarskiego w lewo na czerwony szlak, jakieś 300-400m pod górkę wypatrując po lewej stronie od szlaku fortu. :)

Z widokiem na Węgierską Górkę :) © Goofy601


Wpychanie roweru pod górkę... © Goofy601


Fort "Waligóra" © Goofy601


Fort "Waligóra" © Goofy601


Prawie jak DH :P © Goofy601