Info
Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.Rowerowanie w liczbach:
Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...
- dystans: 34312.14 km
- w terenie: 2208.10 km
- średnia prędkość: 17.84 km/h
- prędkość maksymalna: 60 km/h
- najdalej: 331 km
więcej
- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w miesiącu
Wrzesień, 2009
Dystans całkowity: | 899.90 km (w terenie 75.40 km; 8.38%) |
Czas w ruchu: | 37:01 |
Średnia prędkość: | 19.03 km/h |
Maksymalna prędkość: | 54.00 km/h |
Liczba aktywności: | 20 |
Średnio na aktywność: | 44.99 km i 2h 28m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
52.70 km
7.30 km teren
02:32 h
20.80 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Dzień chłopaka :P:P:P
Środa, 30 września 2009 · dodano: 30.09.2009 | Komentarze 1
Jak przypomniała mi Dominika dziś jest dzień chłopaka ;) Postanowiłem więc sobie zrobić prezent i wybrać się na wycieczkę. Od rana strasznie zimno, ale zdecydowałem że jednak jadę. Szybkie spojrzenie w "Magiczną Mapę" i wybór trasy padł na Tarnowskie Góry, ale turystycznie bo przez Kamieniec i Księży Las. W Księżym Lesie jeszcze nie byłem, a przecież to tak blisko ;) Wycieczka się udała, mimo dość niskiej temperatury (15'C max) Teraz już przewietrzony mogę dalej pisać pracę ;)Kamieniec© Goofy601
Krzyż przy gotyckim kościele w Księżym Lesie :)© Goofy601
W pełni ekologiczna kosiarka ;)© Goofy601
Rokitnica-Grzybowice-Świętoszowice-Ziemięcice-Kamieniec-Księży Las-Wilkowice-Miedary-Laryszów-Stare Tarnowice-Tarnowskie Góry-Repty-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Dane wyjazdu:
37.40 km
3.00 km teren
01:40 h
22.44 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Sprint do Gliwic ;)
Poniedziałek, 28 września 2009 · dodano: 28.09.2009 | Komentarze 0
Dziś robiłem za kuriera ;) Woziłem dla mamy przesyłkę z Gliwic. Tempo narzuciłem ostre, ale i tak światła i skrzyżowania w mieście rozłożyły średnią :PRokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
44.60 km
2.50 km teren
02:08 h
20.91 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Jesienne kółeczko niedzielne ;)
Niedziela, 27 września 2009 · dodano: 27.09.2009 | Komentarze 0
W taką pogodę jak dziś grzechem byłoby nie pojechać gdzieś na rowerku :) Zebrałem się więc i zrobiłem mały objazd okolicy. Na ścieżce rowerowej do Mikulczyc trwały jakieś prace (dziwne że w niedziele, ale panowie się przy czymś uwijali) i ktoś bardzo mądry zostawił na środku wśród liści grabie i łopatę... Bezmyślność ludzka czasem poraża ;) Po raz kolejny zaliczyłem też slalom między końskimi bobkami. Ja rozumiem że na wsi mieszkam, ale czy rzeczywiście aż taką frajdę daje jazda konna po ścieżce rowerowej?? Całe szczęście reszta trasy minęła spokojnie i bez niespodzianek :) ot taka niedzielna przejażdżka ;) Dużo ludzi dziś wyciągnęło rowery i wcale im się nie dziwię :)Jesień... :)© Goofy601
Pod domem licznik pokazał mi taki oto przebieg ;) Zważywszy na to że na początku roku było około 900km to wynik całkiem pozytywny. A przecież zimy jeszcze nie ma :P
No i zabrakło tego jednego kilometra :P© Goofy601
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Ziemięcice-Kamieniec-Zbrosławice-Laryszów-Stare Tarnowice-Repty-Ptakowice-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
46.50 km
2.20 km teren
02:43 h
17.12 km/h:
Maks. pr.:38.00 km/h
Temperatura:16.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Po sklepach za butami :P
Piątek, 25 września 2009 · dodano: 25.09.2009 | Komentarze 3
Czas wreszcie ruszyć cztery litery i gdzieś się wybrać na rowerku ;) Czas najwyższy poszukać jakiegoś obuwia na zimę. Taki mały rajdzik po marketach ;)Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze centrum-"Platan"-M1-Sośnica-Gliwice-"Arena"-Żerniki-Szałsza-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km
Dane wyjazdu:
67.50 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:53.00 km/h
Temperatura:24.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Powrót do domu....
Wtorek, 22 września 2009 · dodano: 26.09.2009 | Komentarze 1
Każda fajna wyprawa musi się kiedyś zakończyć. Tak i w moim przypadku czas najwyższy jechać do domu. Korzystam z okazji, że Ela ma dziś dużo spraw do załatwienia w Bielsku i koło 11 wyruszamy razem. Tzn ja rowerem, ona autobusem ;)Kieruję się na Żywiec, tym razem przez Cięcinę. W Żywcu postój pod browarem i trochę zwiedzam miasto.Mieć taki składzik w piwnicy... :P© Goofy601
Niestety po parku ani pod zamkiem pojeździć się nie da bo tam jakaś budowa teraz. Może się w końcu wzięli za renowację ;) Jako że czasu mam jeszcze sporo, postanawiam dojechać na rowerku do Bielska i tam dopiero wsiąść w pociąg do domu. Żeby było ciekawiej, nie chcę powtarzać ostatniej trasy tylko planuję objechać Jezioro Żywieckie. Przez Oczków wjeżdżam do Tresnej, gdzie na zaporze jam drugie śniadanie i podziwiam widoki. Pogoda rewelacyjna, tylko chmury bardzo nisko. Za mną góra Żar, spod której co chwilę startują szybowce :) Chciałoby się dłużej posiedzieć, ale trzeba jechać dalej. Kilka zdjęć i w drogę ;)
Widoczek na Jezioro Żywieckie© Goofy601
zapora w Tresnej© Goofy601
Na zaporze w Tresnej. W tle góra Żar :)© Goofy601
W Międzybrodziu Żywieckim przejeżdżam na drugą stronę jeziora. Jest stąd fajny widok na elektrownię szczytowo-pompową :)W Międzybrodziu Bialskim odbijam w lewo na Bielsko-Straconka. Na mapie fajna dróżka, wydawałoby się między górami, do Bielska spokojnie dojadę ;) Czas nauczyć się dobrze czytać mapę :P Droga lekko pod górkę, więc nie zrażony jadę dalej - kiedyś musi w końcu być w dół... Podjazd coraz bardziej stromy, skończyły się domy, zaczęły się zakręty, a końca nie widać. Po godzinie wspinaczki zastanawiam się gdzie ja właściwie trafiłem;) Za każdym następnym zakrętem mam nadzieje, że będzie chociaż płasko, a tu zonk - dalej pod górę. Zjadam batonika, pot się ze mnie leje, woda się kończy, jeszcze dwa zakręty i... na reszcie koniec :D W oczy rzuca mi się tabliczka "Przełęcz Przegibek 663 m.n.p.m" :P Też się nie miałem gdzie z tymi sakwami wspinać :P Jakbym wiedział gdzie się pakuję to bym pewnie inną drogę wybrał ;) Tak więc zupełnie przypadkiem zdobywam Przegibek. Więcej o tej trasie można znaleźć jak się okazuje w rowerowej bazie podjazdów:
http://www.genetyk.com/podjazdy/przegibek1.html
Kolejny zakręt i cały czas pod górę... Droga na przełęcz Przegibek ;)© Goofy601
No i wiadomo już skąd te zakręty ;)© Goofy601
Wspinało się ciężko, ale zjazd jest super :) Sakwy ciągną w dół, 40 nie schodzi z licznika. Na dole jestem w 15 min :P Teraz już tylko przebić się przez zakorkowane miasto i na dworzec.
Koniec tarasy - dworzec w Bielsku.© Goofy601
Na dworcu uzupełniam zapas wody i kalorie, kupuję bilety dla mnie i roweru i cierpliwie czekam na pociąg:) Do Katowic na stojąco trzymając rower. W Katowicach 2 min na przetarganie roweru z sakwami po schodach dwa perony dalej. Za to do Zabrza już dało się usiąść :) Słońce już zachodziło kiedy znowu na kołach jechałem z centrum do Rokitnicy :)
Cisiec-Węgierska Górka-Cięcina-Radziechowy-Żywiec-Oczków-Tresna-Międzybrodzie Żywieckie-Międzybrodzie Bialskie-Przełęcz Przegibek-Bielsko Biała-pociąg ;)-Zabrze-Mikulczyce-Rokitnica
Dane wyjazdu:
18.90 km
4.10 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:42.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Zwiedzanie fortów ciąg dalszy :)
Poniedziałek, 21 września 2009 · dodano: 25.09.2009 | Komentarze 0
Zachęceni wczorajszym dniem dziś również postanowiliśmy zwiedzać forty :D Na pierwszy ogień poszedł "Wędrowiec" usytuowany blisko centrum Węgierskiej Górki zaraz przy wyjeździe na Żabnicę. Jest to najbardziej znany z tutejszych fortów ( przyznam szczerze do tej pory słyszałem tylko o nim ;) ) W czasie obrony Węgierskiej Górki w 1939 roku bronił się najdłużej oraz przyczynił się do znacznych strat wśród żołnierzy niemieckich. Obecnie w forcie mieści się izba pamięci poświęcona tamtym walkom. Mamy duże szczęście - jest otwarty :) Już kilka razy miałem okazje go oglądać, ale nigdy od środka ;) Po uiszczeniu opłaty1zł za wstęp zaczynamy zwiedzanie :) Zgromadzono tu na prawdę dużo ciekawych eksponatów. Są elementy umundurowania, broń, stare mapy, dokumenty, archiwalne fotografie... jest co oglądać. Przy wyjściu kupuje pamiątkową pocztówkę, oczywiście z pieczątką :P Rozmawiamy jeszcze chwilę z Panem Przewodnikiem, który serdecznie zaprasza w przyszłym roku na pokazy grup rekonstrukcyjnych, odbywające się tu cyklicznie 11 lipca.
Fort "Wędrowiec" i tablica upamiętniająca poległych żołnierzy.© Goofy601
Gablota w izbie pamięci fortu "Wędrowiec"© Goofy601
Obrońca fortu ;)© Goofy601
Ruszamy dalej w kierunku Żabnicy. "Magiczna mapa" wskazuje, że w tej okolicy znajdziemy jeszcze dwa forty. Byłby wtedy komplecik ;) I faktycznie, po kilku zakrętach widać już strzałkę w lewo - "fort Wąwóz". Zaczynamy ostry podjazd polną drogą. Wjeżdżam ile mogę, i wracam po rower Eli. To zdecydowanie nie jest typ na takie trasy ;) Gdy stromizna nieco łagodnieje i da się już jechać rozpoczynamy poszukiwania. Oba forty leżą na stokach Bukowiny wznoszącej się między Żabnicą a Cięciną na wysokość 510 m.n.p.m. Jako pierwszy znajdujemy fort "Wyrwidąb". Był to jedyny ukończony, ale nie obsadzony schron. Nie brał udziału w walkach i wojnę przetrwał w idealnym stanie. Dopiero w latach 60-tych polscy saperzy mocno go zniszczyli testując materiały wybuchowe. Cóż, trochę szkoda, ale dzięki temu można sobie obejrzeć fort "w przekroju" :P Widać grubość ścian oraz rodzaj zbrojenia, co też jest na swój sposób pouczające ;) Oglądamy każdy zakamarek, robimy zdjęcia i ruszamy szukać "Wąwozu".
Gdzieś nad Żabnicą w poszukiwaniu fortów :)© Goofy601
Elcia w poszukiwaniu fortów :)© Goofy601
Fort "Wyrwidąb"© Goofy601
Z tym mamy trochę kłopot, bo gdzieś pogubiliśmy właściwą drogę. Przedzieramy się więc przez trawę na przełaj, aż w końcu ukazuje nam się ostatni z fortów. Jest dość dobrze ukryty więc nie widać go z drogi. "Wąwóz" został w 39 roku częściowo wysadzony przez niemieckich saperów, stąd jego główna izba bojowa praktycznie nie istnieje. Reszta pomieszczeń zachowała się dość dobrze. Po wojnie fort został zabezpieczony i służył jako magazyn materiałów wybuchowych dla pobliskiego kamieniołomu. Tu z racji niepewnie wyglądającego stropu baliśmy się wchodzić. Jak się później okazało niesłusznie, ale przecież zawsze można to nadrobić ;)
Tu się schował ;)© Goofy601
Izba bojowa fortu "Wąwóz"© Goofy601
Wieczorna mgła i widok na Baranią Górę© Goofy601
Ponieważ więcej fortów w tej okolicy nie ma, ruszamy w drogę powrotną. Wąską asfaltową dróżką zjeżdżamy z Bukowiny do Cięciny. Ela wykręca rekordy prędkości a ja podaję jej odczyty z licznika :P Dobrze że nic nie jedzie z przeciwka ;) W Cięcinie zatrzymujemy się na chwilkę przy nowoczesnym ale stylowym kościele. Niestety zamknięty o tej godzinie. Chwila odpoczynku i wracamy przez Węgierską Górkę, cesarką do Ciśca :)
Takie zjazdy to rozumiem :) Droga do Cięciny.© Goofy601
kościół w Cięcinie© Goofy601
Kategoria 0 - 25km, Odkrywczo, fortyfikacje
Dane wyjazdu:
11.80 km
2.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:23.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Okolice Węgierskiej Górki i zwiedzanie fortu :)
Niedziela, 20 września 2009 · dodano: 24.09.2009 | Komentarze 0
No i dała się wyciągnąć na rower ;) Jak na niedzielne popołudnie przystało, w planach mieliśmy rekreacyjną przejażdżkę traktem cesarskim zwanym tu cesarką. Ruszamy z Ciśca, przez mostek na Sole, w stronę Węgierskiej Górki. Dróżka wąska ale równa więc jedzie się elegancko. Niestety strasznie dużo tu samochodów bo kierowcy robią sobie objazd by nie stać na wahadle. Po jakimś czasie rzuca nam się w oczy tabliczka z napisem "Fort Waligóra". Ela mówi, że faktycznie był tu gdzieś w lesie jakiś fort, więc postanawiamy to sprawdzić :) Zjeżdżamy z asfaltu i rozpoczynamy wspinaczkę czerwonym szlakiem pieszym. Dla mnie to pierwsze kroki w prawdziwej jeździe terenowej, próbuję więc pokonać trasę na kołach. Ela niestety zmuszona jest prowadzić swoją wybitnie miejską damkę. Brak przerzutek jest tu nie do przeskoczenia. Chyba pomału dojrzewa do własnego MTB :) Powoli pniemy się coraz wyżej. To powinno być już niedaleko. W końcu znajduję przywieszoną na drzewie kartkę ze strzałką że do fortu tędy. Faktycznie jest - na lewo od szlaku. Ela znalazła go szybciej, bo zamiast patrzeć pod koła rozglądała się wokół ;) Przypinamy rowerki i zaczynamy zwiedzanie. Fort Waligóra, jak mówi ustawiona obok tabliczka, jest jednym z czterech broniących Węgierskiej Górki przed wkroczeniem armii niemieckiej. Jest dobrze zachowany, i co najważniejsze nie zamknięty, więc można wchodzić do środka :) Podobno w przyszłym roku mają się zacząć prace renowacyjne, i będzie lepiej przystosowany dla turystów. Póki co wchodzimy tylko do dwóch pierwszych pomieszczeń gdyż na więcej nie pozwala nam błoto ;) A szkoda, bo czołówka spisuje się tu całkiem fajnie. Oglądamy więc jeszcze z zewnątrz, robimy zdjęcia i zbieramy się z powrotem. Próbowaliśmy jaszcze znaleźć zaznaczony na mapce pobliski Fort Włóczęga, ale jak się później okazało nie przetrwał on do naszych czasów ;)Spokojny zjazd czerwonym szlakiem na cesarkę i do domu. Chyba się zakochałem w jeżdżeniu po górach :P
Dla zainteresowanych podaję jak trafić do Fortu:
Jadąc od strony Żywca, w Węgierskiej Górce przez rondo prosto, skręcić w prawo za mostkiem na rzece Żabnica (na granicy z Ciścem), mostkiem przez Sołę, zaraz za nim w prawo na trakt cesarski. Trochę pod górkę traktem cesarskim, potem zjazd, powinna być widoczna tabliczka "Fort Waligóra" i wejście na czerwony szlak. Z Traktu cesarskiego w lewo na czerwony szlak, jakieś 300-400m pod górkę wypatrując po lewej stronie od szlaku fortu. :)
Z widokiem na Węgierską Górkę :)© Goofy601
Wpychanie roweru pod górkę...© Goofy601
Fort "Waligóra"© Goofy601
Fort "Waligóra"© Goofy601
Prawie jak DH :P© Goofy601
Kategoria 0 - 25km, Odkrywczo, fortyfikacje
Dane wyjazdu:
130.20 km
8.40 km teren
07:18 h
17.84 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:17.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Wyprawa w góry :)
Sobota, 19 września 2009 · dodano: 23.09.2009 | Komentarze 1
Nadszedł czas na realizację długo już planowanej wyprawy w góry, a konkretnie Beskidy. Lato ma się ku końcowi, więc to już ostatni dzwonek. Później może nie być pogody. Trasa zaplanowana, przygotowanie kondycyjne miejmy nadzieję dobre,sprzęt niezbędny jest, rower sprawny więc pora ruszać :) Wczorajszą masę potraktowałem jako "rozgrzewkę" :P Wieczorem jeszcze było mocowanie sakw na bagażnik i pakowanie wszystkiego. Dziś pobudka o 6, ostatnie drobiazgi, kanapki, napoje... 7.00 start :) Choć w to wątpiłem udało się punktualnie wyjechać. Wyruszam pół godziny po wschodzie słońca. Cel - Cisiec, czyli miejsce gdzie mieszka moja luba :D Ponieważ myśli że przyjadę pociągiem na razie ciii... ;) Pogoda ładna, słońce świeci, średni wiatr w twarz, tylko trochę zimno. Odziany w polar i długie spodnie czuję się komfortowo i kieruję się do centrum Zabrza, a następnie na Paniówki. Cały zestaw razem ze mną waży ponad 100kg co wymusza nieco inną technikę jazdy. Początkowo obawiam się czy rower to wytrzyma, ale po kilku kilometrach okazuje się, że jedzie się całkiem normalnie, nawet stabilniej, tylko przy krawężnikach trzeba bardziej uważać i ruszanie zajmuje trochę więcej czasu ;) Pierwsze sakwiarskie szlify :P W Paniówkach postój, kontrola sprzętu - nic się nie poluzowało, nic nie odpadło. No to ruszamy dalej. Kieruję się na Mikołów, następnie Gostyń i Kobiór. Tu "magiczna mapa" którą zabrałem, a jakże, wskazuje mi pomnik upamiętniający istnienie w Kobiórze podobozu Auschwitz. Tu chwila przerwy nad jeziorkiem, kilka zdjęć i w drogę.Kobiór - nad jeziorkiem.© Goofy601
Dobre oznakowanie to podstawa :)© Goofy601
Świetnie oznakowane ścieżki leśne w kobiórskich lasach prowadzą mnie przez Piasek, dębową aleją, prosto do parku w Pszczynie. Tu dłuższy odpoczynek, kanapki, herbatka, i trochę zwiedzania okolicy. Park duży, i mnóstwo w nim ścieżek rowerowych. Aż się można pogubić, co też zaraz robię :P Po obejrzeniu zamku, muzeum prasy śląskiej i rynku ( na zwiedzanie nie starczyło czasu i gotówki ;) ) usiłuję znaleźć drogę wylotową na Goczałkowice. Kręcąc się w kółko po Pszczynie zauważam w końcu, że mój czerwony szlak został od czasu wydania mapy przemianowany na niebieski:P Przypadkiem znajduję zagrodę żubrów, niestety znów nie zna studencką kieszeń. W moim zasięgu był jedynie sztuczny przy bramie, ewentualnie kapslowany lub w puszce :P
Zamek w Pszczynie.© Goofy601
Żubr. Były też kapslowane i puszkowane :P© Goofy601
Niebieski szlak prowadzi mnie na zaporę w Goczałkowicach, gdzie okazuje się, że to co widać z pociągu to wcale nie to jezioro :P Widoki super, na zaporze deptak wyłączony z ruchu, co kilka metrów ławeczka. Idealne miejsce na mały postój.
Jezioro Goczałkowickie.© Goofy601
Na zaporze nad Jeziorem Goczałkowickim© Goofy601
Dobrze się siedzi, ale pora ruszać dalej :)Zabrzeg, Ligota, Mazańcowice. A góry coraz bliżej i widać je już wyraźnie. Biorę zakręt w lewo i...pojawia się pierwsze wyzwanie - pokaźny podjazd. Wcześniej takich nie było. Szybka redukcja na 2-4, niewiele daje, 2-3 też średnio, w desperacji 1-3, no i teraz to można jechać :P Nie pamiętam kiedy ostatnio używałem jedynki i w tym momencie zrozumiałem czemu rower górski ma tyle przerzutek :P Nagrodą za wysiłki na podjeździe spory zjazd w stronę Bielska pośród jabłkowych sadów :) Samo Bielsko okropnie rozkopane. Jakoś udaje mi się ominąć dwie główne drogi i bokami gdzieś koło fabryk fiata przebijam się do centrum. W Sarnim Stoku pasuję i wjeżdżam na chodnik. Strasznie wysokie krawężniki. Na Dworcu krótki postój na zwiedzanie - w końcu to też zabytek:) I pora by pomyśleć o czymś ciepłym do zjedzenia. Wybór pada na McDonalda ;) Może niezbyt zdrowo, i jak się później okazuje wcale nie odżywczo, ale nie mam za bardzo czasu jeśli chcę zdążyć przed pociągiem, którym podobno jadę :P Pod Mc mały dylemat - przecież nie wejdę z rowerem do środka, a sakw mi nikt nie popilnuje przecież... Szybka decyzja-podjeżdżam pod McDrive'a. I to załatwia sprawę :P Jedzonko, chwila przerwy i ruszam dalej. Kierunek Żywiec. Po drodze mijam jakaś ogromną budowę. Pewnie jakaś galeria handlowa powstaje.
Olbrzymia budowa w Bielsku.© Goofy601
Do Żywca przez Wilkowice, Łodygowice, jedzie się super. Wiatr w plecy, pogoda dalej ładna, ruch samochodowy mały bo w końcu sobota :) Tylko że McDonaldowe jedzenie nie dostarcza tak potrzebnej energii na dalsza podróż. Szybka przerwa na batonika i od razu lepiej :) W Żywcu już czuję że cel jest blisko. Mijam dwa ronda, browar, kierunek na Zwardoń. W Radziechowach trafiam na jakąś plagę much - aż gęsto. Jedzie się jak w deszczu :P Na szczęscie ten "opad" był tylko przelotny;) Postój, otrzepuję się z much i ruszam dalej. Przede mną dwie spore górki kalibru podjazdu pod Bielskiem. Redukcja i szturmujemy - powoli jak czołgiem ale daję rade :) Szybki zjazd i kolejna górka. Tu warto się powspinać a nie jechać objazdem przez Cięcinę. Na szczycie jest rondo a z niego piękne widoki. Autem nie bardzo jest się jak zatrzymać, ale rowerem jaknajbardziej :D Tu decyduję się na postój w celu nacieszenia się widokiem ;)
Widok na Cięcinę :)© Goofy601
Czas jednak ucieka więc ruszam dalej na ostatni etap trasy. Ostry zjazd nowiutką drogą prosto do Węgierskiej Górki. Mój zaprzęg osiąga bez pedałowania zawrotną prędkość 54km/h tym samym ustanawiam nowy rekord :P Teraz już pójdzie gładko - zakręty i... roboty drogowe :/ Cisiec i Węgierska Górka przeżywają ostatnio renesans drogownictwa i jest to kraina ruchu wahadłowego i innych niespodzianek ;) Chciałem sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie na wjeździe ze znakiem miejscowości ale cóż, robili most i zdjęli tablicę ... Trochę mi to nie w smak ale trudno. Powoli zbliżam się do celu. Na wjeździe do Ciśca wyprzedza mnie "mój" pociąg. Przyspieszam by zmniejszyć opóźnienie. Mijam kościół i w końcu docieram na ulicę Strażacką :) Pociąg już w prawdzie pojechał, ale niespodzianka się udała. Mina mojej dziewczyny na pytanie czy da się wyciągnąć na rower - bezcenna :P:P:P
Tak oto minął pierwszy dzień mojej pierwszej górskiej wycieczki :)
Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze centrum-Kończyce-Paniówki-Borowa Wieś-Mokre-Mikołów-Wyry=Gostyń-Kobiór-Piasek-Pszczyna-Goczałkowice Zdrój-Zabrzeg-Ligota-Mazańcowice-Bielsko Biała-Wilkowice-Rybarzowice-Łodygowice-Pietrzykowice-Żywiec-Radziechowy-Węgierska Górka-Cisiec
Dane wyjazdu:
47.10 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:20.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
III Bytomska Masa Krytyczna
Piątek, 18 września 2009 · dodano: 18.09.2009 | Komentarze 6
III Bytomska Masa Krytyczna bardzo udana :) Pogoda dopisała, uczestnicy również. Wyruszyłem odpowiednio wcześnie by się nie spóźnić na moją pierwsza masę w Bytomiu. Jechało się bezproblemowo ( nie licząc dziurawych chodników w Karbiu). Na Rynku pod lwem zebrała się liczna grupa rowerzystów. Jako uczestnik przybył też prezydent Bytomia. Przed startem kilka słów od organizatora, formowanie kolumny, i tu nowość - liczenie rowerzystów przed wyjazdem na trasę:) Dzięki temu wiadomo że przybyło nas 98sztuk :P Przejazd spokojny, tempem trochę szybszym niż spacerowe, ale dało się spokojnie rozmawiać :) Trasa długa - obejmowała praktycznie całe centrum Bytomia, ale chyba wszyscy dali radę. Przejazd miał być zabezpieczany przez Strażników Miejskich na rowerach, ale chyba wstąpił w nich masowy nastrój, bo jechali razem z kolumną ;) Za blokowanie wzięli się więc profesjonaliści z GMK :) Gdzieś w połowie trasy robiło się już szaro, a pod koniec było już całkiem ciemno. Niesamowite wrażenie robią migające lampki prawie stuosobowej kolumny rowerzystów :D Ciekawe jak to będzie na kolejnych masach? Po dotarciu na rynek oficjalne zakończenie, podziękowania i pożegnanie. Z powrotem zabrałem się z Gliwicką ekipą. Jechało się super, ale niestety w Szombierkach musiałem ich opuścić i dalszą drogę przebyć samotnie.I tu wyszło co faktycznie potrafi moja nowa lampka. W mieście owszem, radzi sobie świetnie, w polu i w lesie również, ale tylko wtedy gdy są namalowane paski na poboczu ;) Chyba czas pomyśleć o jeszcze jakimś dodatkowym oświetleniu, bo podczas gdy jadąc przez las prawie po omacku wytrzeszczałem oczy by znaleźć krawędź jezdni i jednocześnie nie trafić w żadne drzewo, jak gdyby nigdy nic wyprzedził mnie pan na składaku z lampką na dynamo... :P
i tu apel do Panów Drogowców - Malujcie pasy na poboczach - szczególnie w lesie! :)
III Bytomska Masa Krytyczna :D© Goofy601
III Bytomska Masa Krytyczna :)© Goofy601
Rokitnica-Miechowice-Karb-Bytom-MASA-Szombierki-Karb-Miechowice-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Masa Krytyczna
Dane wyjazdu:
28.50 km
2.40 km teren
01:27 h
19.66 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:22.0
Podjazdy: m
Rower:Grand Adventure-S
Pierwsza jazda z bagażnikiem ;)
Środa, 16 września 2009 · dodano: 16.09.2009 | Komentarze 0
Wczorajszy wieczór poświęciłem na mocowanie bagażnika ;) Sprzęt jest uniwersalny, więc co było do przewidzenia mocowania okazały się za długie i to znacznie. Może po prostu moja rama jest nietypowa :P Tak wiec chwilka główkowania, szlifierka w dłoń i z kawałka blachy dorobiłem dwa mocowania interesującej mnie długości. Teraz pasuje idealnie ;)Fabryczna "trochę" za długie mocowania bagażnika :P© Goofy601
W całej okazałości ;)© Goofy601
Dziś podokręcałem jeszcze wszystko dla pewności i jazda testować na trasie :) Pokręciłem się tylko trochę po okolicy i podjechałem po chleb do piekarni ;) Przyznam, że dawno nie jeździłem z bagażnikiem. W tym rowerze montowałem pierwszy raz. I jestem miło zaskoczony - nic nie brzęczy i nie lata ;) Ale czuć ten kilogram więcej z tyłu, zwłaszcza przy szybkich manewrach. Ciekawe jak się będzie zachowywał pod sakwami? :P
Okolice kopalni Pstrowski.© Goofy601
Rokitnica-Biskupice-Miechowice-Bytom (Plejada)-Miechowice-Helenka-Rokitnica