Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Goofy601 z miasta Zabrze.



Rowerowanie w liczbach:


Na BikeStats jestem od maja 2009. Od tego czasu...

- dystans: 34312.14 km

- w terenie: 2208.10 km

- średnia prędkość: 17.84 km/h

- prędkość maksymalna: 60 km/h

- najdalej: 331 km
więcej

- najwyżej: 1709 m.n.p.m.
Wielki Krywań Fatrzański (SK) więcej

Więcej o mnie.

Przebiegi roczne:

2018 - wciąż do przodu ;)
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2009
button stats  bikestats.pl

Dnia 23.06.2015 stuknęło
50 000 odwiedzin :)

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Goofy601.bikestats.pl

Archiwum bloga

Dane wyjazdu:
30.00 km 0.00 km teren
01:32 h 19.57 km/h:
Maks. pr.:33.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy: m

Rowerowe ostatki :P

Wtorek, 27 listopada 2012 · dodano: 29.11.2012 | Komentarze 0

Zapowiada się rychły powrót jesiennej jesieni ;) Zatem to mogą być ostatnie dni w tym roku gdy będzie można "suchą oponą" odbyć jakąś wieczorną wycieczkę. Tym bardziej jeśli niema wiatru a termometr pokazuje +13'C. Nie wypada siedzieć w domu ;) Mimo, że na zegarze było już koło 20 ruszyłem zażyć trochę ruchu. Już mnie ciągnęło na rower ;)

Na początek OMG. Tu naprzeciw Jadwigi pierwszy postój. Trzeba poczekać na pociąg ;)

Szybka Kolej Towarowa :P © Goofy601


Do jechałem do Biskupic i jakoś nie chciało mi się jeszcze wracać. Skoro wieczór taki piękny... Odbiłem na Rudę. Jakoś do tej pory nie zdarzało mi się zapuszczać w te okolice po zmroku.

Ostatnio na niniejszym blogu zawiewa ponurym klimatem zanikających zabytków. Jadąc przez Rudę zorientowałem się, że tu zabytki mają się całkiem nieźle. Aż miło oko zawiesić nawet w nocy :)

Taka na przykład restauracja Adria



Restauracja Adria w Rudzie Śląskiej © Goofy601


Na zagłębianie się w tajemnicze rudzkie uliczki nie miałem czasu (a może odwagi... ;) ) więc skierowałem się w kierunku Zabrza. Tu, a konkretnie na Zaborzu czekał na mnie odprężający zjazd z górki aż pod samego Platana. I do tego praktycznie pusta ul. Wolności :)

Z centrum skierowałem się już najprostszą drogą przez Mikulczyce docierając pod dom z całkiem przyzwoitym dystansem 30km. Oj czuje się tą rowerową abstynencję czuje ;) Ale dalej mnie to cieszy więc tak najgorzej chyba jeszcze nie jest :P

Rokitnica-OMG-Biskupice-Ruda-Nowy Bytom-Zaborze-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km


Dane wyjazdu:
13.50 km 0.00 km teren
00:44 h 18.41 km/h:
Maks. pr.:43.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m

Krótki sobotni zwiad :)

Sobota, 24 listopada 2012 · dodano: 28.11.2012 | Komentarze 0

Dziś krótko, nawet bardzo. Ale mogę powiedzieć, że na rowerze byłem i pięknego dnia nie zmarnowałem ;) Mimo napiętego weekendowego grafiku udało się wygospodarować godzinkę na małą przejażdżkę.

Śląski Uniwersytet Medyczny - budynek główny. © Goofy601


W sumie to najrzadziej się foci to co ma się zaraz pod nosem. Trzeba będzie nad tym popracować.

Skuszony ostatnimi wpisami Daniela wstąpiłem na chwilę na teren ogrodnictwa. Przygnębiający widok. Pozostaje mieć nadzieję, że chociaż ktoś to ładnie zagospodaruje.

Smutne resztki kotłowni. © Goofy601


Podczas tych krótkich odwiedzin na szczęście nikogo nie spotkałem. No może z wyjątkiem futrzastego mieszkańca tych okolic ;)

Tajemniczy mieszkaniec ogrodnictwa :) © Goofy601


Jeszcze, rzut oka na spisany już na straty a niegdyś wymarzony domek i ruszam dalej.

Dach - jeszcze się trzyma. Pytanie jak długo... © Goofy601


Podjechałem jeszcze na chwilę pod rokitnicki opuszczony dworek nieopodal kąpieliska (też nawiasem mówiąc opuszczonego), by sprawdzić jak bardzo ucierpiał po ostatnim pożarze. Jakiś zakichany piroman się zawziął ostatnio na okoliczne zabytki. W odstępie kilku tygodni kolejne dworki stają w płomieniach. Nie wiem czy jest to kolejny akt wandalizmu czy próba zwrócenia uwagi na zły stan tych budynków. (Zarówno o mikulczyckim jak i rokitnickim dworku napisano w prasie. Szkoda tylko, że nie w bardziej pozytywnych okolicznościach)

Rokitnicki dworek. © Goofy601


Gdy spojrzeć od strony ulicy nie widać wielkich zmian w wyglądzie dworku. Gdy jednak przyjrzeć się dokładniej, przez powybijane okna widać zapadniętą część dachu.

Zawalona część dachu. © Goofy601


Dalszy los budynku, jak to ładnie w gazecie napisali - "nie jest pewny". Wynika to z faktu, że w przeciwieństwie do mikulczyckiego towarzysza niedoli nie został wpisany do rejestru zabytków. W praktyce oznacza to tyle, że jeśli właściciel zechce go rozebrać to nikt mu nie może zabronić.

Na wszelki wypadek zrobiłem jeszcze kilka zdjęć i ruszyłem w dalszą drogę.

Dworek "od ogrodu". © Goofy601


Reszta trasy to już właściwie standardowe, najkrótsze kółeczko, cieszenie się jazdą i walka z uporczywym bólem głowy ;)

Rokitnica-Wieszowa-Górniki-Stolarzowice-Helenka-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
43.00 km 5.60 km teren
02:32 h 16.97 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:8.0
Podjazdy: m

Przemijanie...

Sobota, 17 listopada 2012 · dodano: 21.11.2012 | Komentarze 1

Tytuł tego postu brzmi może nieco patetycznie ale takie właśnie refleksje towarzyszyły mi podczas dzisiejszej rowerowej włóczęgi w słoneczny listopadowy dzień. No właśnie - DZIEŃ :P Od jakiegoś czasu rowerowe wypady odbywam wyłącznie w nocy. Pewnie przez to umykają mi zmiany zachodzące w najbliższej mi okolicy.

Na początek rozgrzewka. Pierwszy postój już po drugiej stronie ulicy - zmiana rękawiczek na grubsze i czapka pod kask. Jestem przygotowany na wszystko - nic nie zakłóci mi tej pięknej soboty :) No właśnie, nic... Rzut oka na "domek ogrodnika", który mam przecież zaraz po sąsiedzku, i już wiem, że wiele się pozmieniało. Odkąd na wiosnę tego roku budynek dawnego ogrodnictwa pozostał bezpański mrówki złomiarki dokonały w nim daleko posuniętej dewastacji. Sam dom przypomina ser szwajcarski - ogołocony ze wszystkiego co dało się wymontować. Zniknęły wszystkie metalowe elementy płotu oraz brama wjazdowa. Pracowici złomiarze zabrali się już nawet za rozkuwanie słupków w poszukiwaniu zbrojenia ;/

Co unicestwia stal szybciej niż korozja? Złomiarze :P © Goofy601


Podejrzewam, że po zimie domek się zawali, a po sąsiedzku będzie straszył pusty porośnięty chaszczami plac...

(edit 22.11.2012)
Dokładniej ten temat zgłębił jak zwykle nieoceniony w swej dociekliwości Roweroholik :)


Zmartwiony tym co zastałem ruszam dalej. Za pętlą mijam trawiaste poletko z dwiema zatoczkami. Długie lata stała tu spora stacja benzynowa. Dziś jest sporej wielkości trawnik. Ostały się tylko choinki, które rosły przy sklepiku...Cóż, przemijanie.

W Mikulczycach trafiam pod zabytkowy dworek z XVIII w. Kiedyś był tu kompleks zabudowań gospodarczych za stajniami, kuźnią, gorzelnią. Gorzelnię rozebrano w pierwszej kolejności, później rzutem na taśmę runęły pozostałe budynki. Ostał się wpisany do rejestru zabytków dworek oraz zabytkowa kuźnia. Jakiś czas temu czytałem, że "nietykalny" jak dotąd dworek już ktoś zdążył podpalić. Pożar udało się ugasić, jednak cały dach poszedł z dymem. Tym sposobem dalsze losy budynku stanęły pod znakiem zapytania. Niby obecny właściciel chce go zachować ale z drugiej strony nie trudno przewidzieć w jakim będzie stanie po akcji gaśniczej i całej zimie bez dachu... Cóż, wyburzy się jak kamienicę na bytomskiej Pogodzie i powstanie kolejna Biedronka albo szpetne gruzowisko :(

Dworek bez dachu :/ © Goofy601


a jeszcze niedawno:

Dworek w Mikulczycach. © Goofy601


Zabytkowa kuźnia w Mikulczycach. © Goofy601


Po drugiej stronie ulicy również trawiasty placyk - kilka lat temu było tu przedszkole w starej willi. Znikło ;)

Rozkopaną Leśną docieram do lasu. Jest wprawdzie trochę błota ale jedzie się przyjemnie i można odpocząć.

Jesienna Leśna. © Goofy601


Mały postój nad autostradą A1. No nareszcie coś co jest ładne i wybudowane. W końcu coś twórczego a nie ciągła dewastacja. :) Żeby nie zapominać że jesteśmy w Polsce - droga otwarta kilka miesięcy temu a już jeden pas zamknięty i nawierzchnię zrywają :P

A1 - a niedawno otwierali :P © Goofy601


Pierwszy raz dzisiaj dostrzegam również nagłaśniany ostatnio r radiu smog. Pogoda ładna, wiatru niema i rzeczywiście jakaś dusząca czapa osadza się nad miastem.

Smog... :/ © Goofy601


Ruszam dalej. Tym razem przebadać dokąd prowadzą utwardzone ścieżki techniczne wzdłuż autostrady. Niestety przeważnie ślepaki. Dodatkowo nie zawsze utwardzone :P

Gdzie się podział bieżnik? :P © Goofy601


Oj nie pamiętam kiedy ostatnio tak uświniłem rower :P

Lasami trafiam do Żernik. Kręcę się trochę między domami. W większości trwają prace w ogrodzie, ostatnie przed zimą. Dobrze że nie mam ogródka - więcej czasu na rower :P Przyczajam się by sfocić polującego kota, ale ten okazuje się sprytniejszy ode mnie i czmycha w garażową bramę. Garaż jak się okazuje należy do opuszczonego, mocno zdewastowanego domu ze zdziczałym ogrodem. Kiedyś musiał być na prawdę luksusowy. Prześladują mnie dziś te rudery... ;)

Dziki lokator ;) © Goofy601


Opuszczony dom w Żernikach. © Goofy601


Ruszam dalej badać tereny przyautostradowe.

Wiadukt nad A1 w Żernikach © Goofy601


Momentami trochę żal, że postawiono te wszystkie ekrany i nie można podczas podróży cieszyć oczu widokami.

A zaraz za ekranem... ;) © Goofy601


Przez Maciejów trafiam do Sośnicy, skąd już znaną dobrze drogą kieruję się na Zabrze. Na kolejowym wiadukcie przerwa na małe co nie co - ciepła herbata i kanapki. W międzyczasie liczę wagony przejeżdżających pociągów z węglem oraz obserwuję z góry smog nad Zabrzem. Widać go bardzo wyraźnie ;)

W centrum przejeżdżam przez Zandkę (która na szczęście jest constans i nic się tu nie wyburza ;)). Na ul. Hagera pstrykam jeszcze fotkę familokom o zachodzie słońca i jako że robi się coraz zimniej, decyduję się na powrót przez Biskupice.

Typowo Śląski widiczek :) © Goofy601


Na zakończenie dnia trafiam jeszcze na pozostałości po budce strażnika. A przecież jeszcze niedawno był tu płot i solidna brama...

Hmmm, to chyba była portiernia ;) © Goofy601


Albo mam takie wrażenie albo otaczająca mnie rzeczywistość powoli znika? :/ Tylko czemu za tymi rozbiórkami nie stoi proces twórczy? Rozebrać by postawić coś ładnego i funkcjonalnego to jeszcze mogę zrozumieć, ale tak?

Dzień ma się ku końcowi. © Goofy601


Powrót do domu standardowymi ścieżkami. Mimo tych wszystkich przygnębiających odkryć dzień dzisiejszy uważam za udany, bo w końcu spędzony tak jak lubię - na rowerze :P


Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Maciejów-Sośnica-Zabrze Centrum-Biskupice-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo


Dane wyjazdu:
33.10 km 0.00 km teren
02:11 h 15.16 km/h:
Maks. pr.:37.00 km/h
Temperatura:6.0
Podjazdy: m

ZMK + mgła ;)

Piątek, 9 listopada 2012 · dodano: 21.11.2012 | Komentarze 0

Gdyby nie masy człowiek by się już wcale nie zmobilizował by wsiąść na rower :P Znów tydzień przerwy - zwyczajnie niema kiedy. No ale w końcu nie po to prowadzę ten blog by się notorycznie usprawiedliwiać z rowerowej niedyspozycji ;)

Dziś mimo napiętego grafiku udało się wszystko ładnie pogodzić. Całe szczęście do Zabrza jest względnie blisko i przy odrobinie chęci w 20 min można dojechać ;) Tak więc sprężając się wyjątkowo wyszedłem z pracy "o czasie" i wstąpiwszy na chwilę do domu popędziłem na Masę :D Tradycyjnie złapałem peleton w biegu. Wesoła ekipa około 30 osób więc przejazd zszedł znów bardziej na gadaniu niż na foceniu stąd "urobek" jeszcze skromniejszy niż tydzień temu w Gliwicach ;)

Zabrzańska Masa Krytyczna - jesień, znów po ciemku ;) © Goofy601


Reszta TU

Powoli zaczęło się robić coraz chłodniej, więc po powrocie na pl. Wolności niewiele osób już myślało o afterze ;) Z propozycji wyjazdu na Szombierki również nie było mi dane skorzystać. Ruszyliśmy więc z Danielem w stronę Rokitnicy po drodze odprowadzając Guśka i Janka. Na Mikulczyckiej ścieżce rowerowej zaczęło się robić naprawdę zimno, a na dokładkę świat spowiła mgła. Cóż, przy spadku temperatury o prawie 10'C właściwie trudno się dziwić :P

Podjechaliśmy jeszcze na chwilę na Helenkę rzucić okiem na najnowsze udogodnienia dla rowerzystów. Otóż, co uszło mojej uwadze, w okolicy kościoła pojawiły się oprócz pasów specjalne płotki zapobiegające przed "wtargnięciem" na ścieżkę osób niepowołanych :) Dotąd zdarzało się to niestety zbyt często.

Nowe udogodnienia dla rowerzystów na Helence. © Goofy601


Kolejnym bardzo pomysłowym rozwiązaniem są progi poustawiane na parkingach. Nie pozwalają one na dojechanie kołami samochodu do krawężnika a tym samym wystawienie zderzaka na ścieżkę rowerową. Nareszcie skończy się to omijanie, a i kierowcy będą mogli parkować bez strachu o lakier ;) Oczywiście zawsze znajdzie się inteligent, który zaparkuje między progiem a krawężnikiem mimo wysiłku jaki trzeba włożyć by wykonać taki manewr. Ale niektórzy są po prostu niereformowalni :P

Prosto i skutecznie :) © Goofy601


Oględziny trwały dosłownie chwilę ale warto było to zobaczyć. Kto wie ile te płotki postoją w jednym kawałku :P

Wróciłem do domu, wziąłem plecak i wsiadłem w samochód. Mimo późnej pory czekała mnie jeszcze podróż do Bielska w okrutnie wręcz gęstej mgle... ale to już zupełnie inna historia :)

Rokitnica-Mikulczyce-Zabrze Centrum-MASA-Mikulczyce-Rokitnica-Helenka-Rokitnica

Dane wyjazdu:
48.70 km 1.70 km teren
02:36 h 18.73 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:9.0
Podjazdy: m

GMK + małe odprowadzanie :)

Piątek, 2 listopada 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Ponad dwa tygodnie bez roweru... zgroza :P Czasu notorycznie brak, gdy jest - pogoda nie pozwala :P Tych nielicznych wolnych chwil nie marnuję, gdyż przygotowuję drobne zmiany na przyszły sezon. Ale to już materiał na zupełnie iny wpis ;)

Dziś przemogłem się,wziąłem dzień urlopu by nadrobić zaległości. Dzień zacząłem od przeglądu ... siebie (po sezonie trzeba by sprawdzić czy się co nie wypłukało z organizmu ;)). Następnie tourne po sklepach rowerowych a na deser gliwicka masa. Normalnie jak na wypoczynku w sanatorium ;) Nawet maseczkę błotną sobie na Leśnej zafundowałem :P

Na pl. Krakowski dotarłem z lekkim zapasem. Pogoda po przejściowych kaprysach nareszcie się zlitowała. Mimo iż dziś masa przypadła w święto pojawiło się zaskakująco dużo rowerzystów/ek. Sam przejazd pod obstawą przebiegł spokojnie, bez większych niespodzianek i dziwnie szybko :P Trasa "zimowa" więc znowu nie było monotonii. Zresztą czy ja mogę mówić o monotonii skoro w Gliwicach dopiero trzeci raz w tym roku zawitałem. Mam szczerą nadzieję by to zmienić. Zobaczymy czy się uda :)

Gliwicka Masa Krytyczna. © Goofy601


Zdjęcia z przejazdu w magicznej liczbie 36 (eh jak na starej dobrej kliszy :P) dostępne TUTAJ. Szału nima bo wciąż pracuję nad techniką nocnego focenia w ruchu. To co wychodzi za dnia niekoniecznie sprawdza się w nocy. Przez takie eksperymenty spora część masowego dorobku trafia do kosza ;(

Jako że następnego dnia z samego rana miało mnie wywiać w góry musiałem ograniczyć nieco zapędy na dzisiejszy piękny wieczór. W przypływie rowerowego głodu mógłbym tak jeździć całą noc :P Ale i tak udało mi się odprowadzić Ekipę aż do Biskupic. Piernik to ma fajnie - z Gliwic do Mikul przez Szombierki jeździ :P

Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-MASA-Sośnica-Zabrze Centrum-Biskupice-OMG-Rokitnica

Dane wyjazdu:
0.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
Podjazdy: m

MOT Beskidy - czyli jak rowerem zdobyć pieszą odznakę ;)

Piątek, 19 października 2012 · dodano: 23.01.2013 | Komentarze 4

MOT czyli Międzynarodowa Odznaka Turystyczna - wspólny projekt pięciu towarzystw turystycznych z Polski, Czech i Słowacji. Ustanowiona w 2008 roku w celu propagowania turystyki we wszystkich częściach beskidzkiego pogranicza.

Zasadniczo nie bawię się w turystykę kwalifikowaną. Skomplikowane regulaminy, obliczanie punktów za kilometry oraz poszukiwanie osób mogących potwierdzić moją obecność w danym miejscu jak dotąd skutecznie mnie odstraszały ;)

Książeczka do zbierania potwierdzeń MOT Beskidy © Goofy601


Z MOT sprawa wygląda nieco inaczej. Proste zasady, nieskomplikowana obsługa - odwiedzamy kolejne górskie schroniska i zbieramy naklejki potwierdzające zdobycie danego szczytu. Uzupełniamy odciskiem pieczątki ( w schronisku pieczątka to element co najmniej obowiązkowy ;)). Całość umieszczamy w przyjemnie dla oka wydanej książeczce formatu A5. Za zdobycie sześciu szczytów w danym kraju dostajemy odpowiadającą mu odznakę. Wszystkich szczytów jest 24. Uparciuch, który odwiedzi je wszystkie dostaje Złotą Odznakę i dyplom. Prawda że proste? :D

Uzupełniać można również tak :) © Goofy601


Teoretycznie jest to odznaka piesza... ale czemu by nie spróbować rowerem?? :D

Początkowo miał to być jedynie dodatkowy motywator do częstszych wypadów w góry - jak dojadę na szczyt to będzie nalepka i się zobaczy co dalej. Wkrótce jednak tak mnie to wciągnęło, że zacząłem planować coraz bardziej ambitne eskapady ;)

Zaczęło się w 2010.


Równica - 885 m.n.p.m.

Postawiłem stopę na szczycie :) © Goofy601


Pierwsze nieśmiałe próby. Po chorobie wciąż kondycja jeszcze nie ta. Długi asfaltowy podjazd zwieńczony kamienistą ścieżką na szczyt. Pierwszy sukces i spora satysfakcja. Dodatkowo okazja do pozwiedzania Ustronia ;)


Wielka Czantoria - 995 m.n.p.m.

Wieża widokowa na Wielkiej Czantorii :) © Goofy601


Pierwsza na prawdę górska wycieczka. Pierwsze trudne doświadczenia z jazdą po szlakach pieszych. Odkrycie uroków zjazdów po kamieniach (na sztywnym rowerze też można :)). Pierwsze rowerowe przekroczenie polskiej granicy :)


Wielki Stożek - 978 m.n.p.m.

Czas się zbierać. © Goofy601


Pierwsza wyprawa dwudniowa i rowerowy nocleg w schronisku. Pierwsza jazda "w chmurach" ;) Niedostatek pogody dobrą okazją do dokładniejszego zwiedzenia Wisły :)


Skrzyczne - 1257 m.n.p.m.

Cudowna przestrzeń :) © Goofy601


Ukoronowanie górskiego sezonu 2010 a jednocześnie najbardziej hardkorowa wycieczka po górach jaką było mi dane przeżyć. (ułożenie poziomic na mapie ma jednak wpływ na stopień trudności podjazdu ;)) Pierwszy raz ponad 1000m. Pierwszy raz wyciągnąłem w góry Elę :P


Nastał rok 2011 a ja kontynuowałem rozpoczętą przygodę w polskich Beskidach.


Krawców Wierch - 1064 m.n.p.m.

Już widać bacówkę :) © Goofy601


Kolejny "tysięcznik", tym razem w grupie.


Klimczok - 1110 m.n.p.m.

Bo pamiątka musi być. © Goofy601


Następny szczyt powyżej 1000m. Test nowych opon w prawdziwym terenie :) Pierwsze przymiarki do wożenia roweru w bagażniku samochodu ;)


Rysianka - 1320 m.n.p.m.

Dzielny Zdobywca 2 :P © Goofy601


Najwyższy szczyt polskiej listy MOT. Znowu z Elą tym razem ambitnie bo ponad 50km. Jak to na Rysiance - wspaniałe widoki :)


Barania Góra - 1220 m.n.p.m.

Wieża widokowa :) © Goofy601


I znowu we dwoje. Skrajnie różne warunki pogodowe. Prawdziwa górska burza ;)


Trójstyk

Polska część Trójstyku. © Goofy601


Całodniowa włóczęga z sakwami po polsko-czesko-słowackim pograniczu. Trzy kraje w ciągu jednej wycieczki. Częściowo z Elą. Przy okazji zwiedzanie Koniakowa :)

W sezonie 2011 udało się dotrzeć do wszystkich polskich szczytów z listy MOT.

Jednocześnie przy dokładniejszym wczytaniu się w regulamin okazało się, że odznakę Beskidy można zdobywać jedynie do 15.09.2012. Na spróbowanie swoich sił w Czechach i na Słowacji nie zostało więc dużo czasu ;) Postanowiłem dokończyć rozpoczęte dzieło. A przynajmniej spróbować :P

Silnie zMOTywowany rozpocząłem więc rok 2012 pod znakiem intensywnej turystyki rowerowej :) Właściwie powinienem powiedzieć rozpoczęliśmy, bo Ela również czynnie włączyła się w to szaleństwo ;)

Startujemy weekendem majowym i trzydniową eskapadą w Beskid Śląsko-Moravski


Prašivá - 706 m.n.p.m.

Pora zdobyć szczyt ;) © Goofy601


Większy samochód spokojnie mieści 2 rowery z bagażem. Amatorska nawigacja mapą wydrukowana z internetu. Pierwsze zmagania z komunikacją w języku Czeskim i lokalnym jadłospisem :)


Lysá Hora - 1323 m.n.p.m.

Pamiątkowa focia na szczycie ;) © Goofy601


Nawigacja już z dobrą czeską mapą i według rewelacyjnego czeskiego oznakowania :) Najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Moravskiego. Drugi dzień Eli na rowerze w tym roku. Kolejne regionalne specjały w schronisku. Kolejna udana ucieczka przed burzą. W górach pojawiają się znikąd ;)


Radhošť - 1129 m.n.p.m.

Myśliciel na schodach :P © Goofy601


Zdobywany na raty ;) Pierwsze podejście w Maju w koszmarnej mgle od strony północnej - zakończone na przełęczy Pustevny. Drugie, tym razem skuteczne przy dobrej pogodzie w Sierpniu :) Przy okazji sierpniowej wizyty zwiedzanie wspaniałych zabytków Rożnova i pierwszy nocleg na czeskim kempingu :)


Javorový - 946 m.n.p.m.

Schronisko i maszt na Malym Javorovym. © Goofy601


Tym razem samotnie. Kolejne bliskie spotkanie w "wyższym stopniem wtajemniczenia" czeskiej infrastruktury rowerowej. Znakowany asfaltowy szlak do samego schroniska. Przy okazji zwiedzanie miasta Trzyniec :)


Ostrý - 1044 m.n.p.m.

Schronisko na Ostrym © Goofy601


Punkt serwisowania rowerów w górskim schronisku - szok! :) Długi szeroki zjazd i pierwszy raz zagotowane hamulce. Zwiedzanie Wędryni i szlaku zabytków przemysłu hutniczego.


Wielka Rycerzowa - 1225 m.n.p.m.

Pod schroniskiem na Hali Rycerzowej © Goofy601


Szczyt nie wiedzieć czemu oznaczony w MOT jako słowacki. Z tego wyjazdu dwie złote myśli:
- Pieszy szlak nie zawsze musi nadawać się na rower ;)
- Jeśli na dole nie wieje i jest ciepło to wcale nie znaczy, że można zostawić polar w samochodzie ;)
Przy okazji odkrycie ciekawego rowerowego szlaku z Przegibka :)


Wielka Racza - 1236 m.n.p.m.

Pamiątkowa fota być musi :P © Goofy601


Chyba najprzyjemniejsza terenowa trasa rowerowa :) Prawdziwy wypoczynek wśród pięknych krajobrazów. Znów z Elą :)


Korytovo - 881 m.n.p.m.

Nadmiar atrakcji :P © Goofy601


Schronisko odwiedzone przy okazji dłuższej wycieczki w Javorniky :) Mocno terenowa rozgrzewka przed długą asfaltową jazdą ;)


Veľký Javorník - 1071 m.n.p.m.

Dumny zdobywca :P © Goofy601


Jazda po pograniczu Czesko-Słowackim. Wyraźne różnice w podejściu obu narodów do "cyklistów" ;) Wpis do księgi pamiątkowej na szczycie (z adresem do tego bloga :P ). Po czeskiej stronie odkrycie tajemniczej krainy szczęśliwych rowerzystów i drewnianych domków ;)


Skalka - 932 m.n.p.m.

Hen daleko daleko Mała Fatra. © Goofy601


Niedzielna wycieczka z Elą. Kolejny dowód na to, że jazda z mapą wydrukowaną z googla nie popłaca :P Podjazd terenem zjazd asfaltem :)

Jako że uzbierałem już całkiem sporo punktów kontrolnych, postanowiłem spróbować swoich sił również w trzech ostatnich miejscach przewidzianych przez organizatorów MOT. Wymagało to zapuszczenia się bardziej w głąb Słowacji. Gdyby nie to, że szczyty te były na liście pewnie nigdy bym się nie odważył zapuścić w Małą Fatrę z rowerem. No ale zostałem zMOTywowany :P


Veľký Kriváň - 1709 m.n.p.m.

Musi poczekać ;) © Goofy601


Najwyższy szczyt Małej Fatry. Jak szaleć to szaleć ;) Pierwszy raz powyżej 1500m, pierwszy raz z warunkach prawie tatrzańskich. Wrażenia z jazdy niesamowite :D Pierwszy nocleg na słowackim kempingu


Straník - 769 m.n.p.m.

Widok ze Stranika - Żilina © Goofy601


Załamanie pogody. Szczyt nieduży, ale stromy. Miejsce przyciąga miłośników latania i stanowi wspaniały punkt widokowy :)


Suchý - 1468 m.n.p.m.

Schronisko Chata pod Suchym. © Goofy601



Ostatni ze wskazanych prze organizatora szczytów. Tym razem z Elą by pokazać jej piękno Małej Fatry - nie wyszło :P Mgła i deszcz dotkliwie uprzykrzały wspinaczkę. Nie ma jednak tego złego - tym razem również udaje się dotrzeć do schroniska po drodze podziwiając tajemnicze "Hrady" :)

Tym sposobem udało się zdobyć przewidziane regulaminem 24 punkty kontrolne. Wszystkie przy pomocy niezastąpionego roweru Grand Adventure-S :D (w jego przypadku nazwa nie jest ani trochę przesadzona :) )

Trzy lata trwała rowerowa przygoda z górami. Pozwoliła odwiedzić wiele ciekawych miejsc, o których pewnie bym nie usłyszał a już na pewno nie przyszło by mi do głowy by tam pojechać ;) W tym wypadku odgórnie narzucony cel zadziałał bardzo motywująco :) Okazuje się, że można uprawiać turystykę górską rowerem bez amortyzacji :P

700 przejechanych kilometrów ze średnią prędkością... 10,5 km/h :P
63 godziny w podróży,

Sympatycznym akcentem jest pamiątkowa Złota Odznaka, którą przyznała mi komisja weryfikacyjna, mimo nie przewidzianego regulaminem środka transportu :P

MOT Beskidy - komplecik :) © Goofy601


Prawdziwą nagrodą jest natomiast cała masa wspomnień i rowerowych przygód a także inspiracji do nowych już pozaodznakowych wycieczek :D Kto wie, może się skuszę na startującą w 2013 roku kolejną edycję MOT II? Lista punktów kontrolnych również wydaje się ciekawa. Tym razem w grafice odznaki pojawił się turystyczny... bucik. Czyżby jakaś osobista aluzja? :P


Jeśli ktoś z szanownych czytelników byłby zainteresowany zdobywaniem MOT Beskidy (na przykład w bardziej tradycyjny sposób - na nogach ;)) proponuję zajrzeć TU. Jest także jeszcze szansa na zdobycie odznaki pierwszej edycji, gdyż termin został przesunięty do września 2013 :)
;)
Kategoria MOT


Dane wyjazdu:
59.00 km 1.10 km teren
03:53 h 15.19 km/h:
Maks. pr.:44.00 km/h
Temperatura:11.0
Podjazdy: m

Na kole PO... i na kole KU... :P

Sobota, 13 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

WBR - Weekend Bardzo Rowerowy, czyli tak jak lubię ;)

Po wczorajszej Masie w Zabrzu dziś również przyszło mi spędzić cały dzień z Rowerową Bracią :) Tym razem na dwóch niezależnych od siebie imprezach. Przybywa nam imprez rowerowych w okolicy ostatnio. To dobry znak. Całe szczęście nie musiałem wybierać gdzie pojadę, bo oba wydarzenia następowały kolejno po sobie. Trudno o lepszy układ :)

Na pierwszy ogień Gliwice- Rajd Po Zdrowie. Przy okazji imprezy organizowanej na pl. Krakowskim miał się odbyć przejazd rowerzystów ulicami miasta. O umówionej godzinie spotykam się z Piernikiem w Mikulczycach i rozkopaną Leśną ruszamy w kierunku Gliwic. Tempo żwawe, bo nie chcemy się spóźnić. W Żernikach postój - kapeć. Cóż, Piernikowa opona najlepsze lata ma już za sobą. Dętka wylazła na zewnątrz i przetarła się o asfalt. Wymieniamy, a dziurę w oponie łatamy stylowym krzyżykiem z plastra (jak w kreskówce :P). Tak zreperowana Merida jest gotowa do dalszej jazdy ;)

Pewni spóźnienia wpadamy na plac Krakowski. A tu nic się nie dzieje ... la la la la... Wszyscy czekają na przyjazd policyjnej obstawy. Czekamy dobre 40min, dalej nic. Zniecierpliwieni rowerzyści rozjeżdżają się do domów. Zostają tylko najwytrwalsi :P

Z przejazdu nici, ale w programie imprezy miały być również rowerowe konkursy. Rozgrywamy więc szybki konkurs wolnej jazdy. Widocznie jeżdżę zbyt szybko, bo tym razem nie udało mi się nic wygrać, ale koledzy postarali się bardziej:) Nagrody nie były byle jakie - lampka, plecak i licznik rowerowy. Było o co powalczyć :)

Rozdanie nagród i uścisk dłoni Ojca Dyrektora :) © Goofy601


Dla tych jeżdżących za szybko na pocieszenie przewidziano kupon na darmową kiełbaskę. Otóż to - właśnie zaczynałem być głodny :P Po posiłku wręczenie nagród i... koniec :P Więcej rowerowych atrakcji w Gliwicach na dziś nie przewidziano. Było sympatycznie, ale czas już najwyższy zbierać się do Zabrza.

Uformowaliśmy zwarty peleton i w drogę. W Zabrzu czekał na nas rajd o tematyce bardziej historycznej - Na Kole w stronę światła, czyli wycieczka do najładniejszych oświetlonych obiektów w mieście. Jest to druga edycja rajdu Na Kole Ku Familokom, na którym niestety nie miałem możliwości być.

W programie noc, siedem obiektów, siedmiu przewodników i wspaniałe iluminacje :)

Jako pierwszy pomnik Pstrowskiego - przodownika pracy. Gdy docieramy na miejsce jest jeszcze jasno, więc podświetlenie nie bardzo jest widoczne. W nocy zarówno pomnik jak i widoczna za nim fontanna błyszczą aż miło :)

Pomnik Pstrowskiego © Goofy601


Po wysłuchaniu opowieści przewodnika przemieszczamy się pod siedzibę firmy DB Schenker zobaczyć "Szenkusia" czyli parowóz Ty2-5680 o którym już kiedyś pisałem. Tym razem jednak trafiła się okazja by zobaczyć go z bliska, dotknąć i poznać jego ciekawą historię :) Maszyna z 1943 roku jest starannie odrestaurowana i gdyby nie zbyt krótki odcinek torów na którym stoi z pewnością była by w stanie poruszać się samodzielnie.

Węglarka Szenkusia. © Goofy601


Kolejny przystanek to bardzo nietypowy ale i chyba najpiękniejszy w Zabrzu kościół p.w. Św. Józefa. Z racji trwającego nabożeństwa nie możemy zwiedzić wnętrza. Zewnętrze wcale nie jest gorsze :)

Kościół p.w. Św Józefa. © Goofy601


Zrobiło się już całkiem ciemno, jedziemy więc do następnego punktu -neoromańskiego kościoła pw. Św. Andrzeja. Tu również trwa msza więc oglądamy z zewnątrz. Po chwili jednak ludzie wychodzą w procesji a ksiądz proboszcz zaprasza rowerzystów do środka na małą lekcję historii :) Nawiasem mówiąc bardzo interesującą. Wyjaśnia również symbolikę mozaiki za ołtarzem.

Kościół Św. Andrzeja. © Goofy601


Kościół Św. Andrzeja od środka. © Goofy601


Na dowidzenia jeszcze trzy "zdrowaśki" i pożegnawszy się z Panem Księdzem skierowaliśmy nasze koła na plac Teatralny, by wysłuchać kolejnej ciekawej historii, tym razem budynku dyrekcji huty Donnersmarcków obecnie mozolnie przekształcanego w siedzibę Urzędu Miasta.

Już niedługo Urząd Miasta. © Goofy601


Przedostatnim punktem na trasie był Krzyż Papieski stojący na polach przy os. Kopernika. Krzyż łatwy do pomylenia ze słupem energetycznym w rzeczywistości jest naszpikowany symboliką:
- ma 33 metry (33-wiek Jezusa)
- patrząc na niego z profilu widzimy dokładną kopię gliwickiej radiostacji (krzyż został wykonany na wizytę papieża w Gliwicach)
- Stoi nie w Gliwicach a w Zabrzu bo... został wykonany przez zabrzańską firmę.
- podobno też świetnie sprawdza się jako punkt nawigacyjny dla samolotów i przy lądowaniu helikopterów.
O tych oraz innych ciekawostkach opowiedział nam drugi Pan Ksiądz. Mimo lekko na siłę wydaje mi się dodanych ukrytych znaczeń, pozostaje faktem, że w nocy oświetlony krzyż prezentuje się na prawdę okazale :)

Krzyz Papieski © Goofy601


Na ostatni już punkt dzisiejszej wycieczki jedziemy nieco zmarznięci i trochę we mgle. Mimo wszystko humory dopisują i w wesołych nastrojach docieramy pod szyb Maciej. Tu wita nas poczęstunek - ciasteczka i gorąca herbata prosto od znanej już herbaciarni Czajnik :)

Zwieńczeniem dzisiejszego dnia jest wspaniały pokaz wielobarwnych świateł wyświetlany na wieży szybowej :)

Podswietlony szyb Maciej :) © Goofy601


Jest również przewodnik - pan Andrzej, który przybliża nam tajniki działania maszyny wyciągowej. Jest również przygotowany na każdą okazję - także na wspólnego rowerowego grilla. Z braku odpowiedniego mięsiwa i późnej godziny musimy jednak grillowanie przełożyć na inny raz ;)

Ciastka zjedzone, herbatka wypita, pora wracać do domów. To był na prawdę pozytywnie zarowerowany dzień :)

Kilka linków :):
Widziane oczami Serafina
Widziane oczami Roweroholika
Widziane oczami Guśka
Zdjęcia Gliwice
Zdjęcia Zabrze
Rokitnica-Mikulczyce-Szałsza-Żerniki-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Maciejów-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria Odkrywczo, 50 - 75km


Dane wyjazdu:
50.60 km 7.40 km teren
03:06 h 16.32 km/h:
Maks. pr.:41.00 km/h
Temperatura:10.0
Podjazdy: m

Zabrzańska Masa Krytyczna + księżycowe szaleństwo :)

Piątek, 12 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Na masę jak zwykle spóźniony, więc kolumnę łapałem po drodze ;) Frekwencja jak na tę porę roku całkiem niezła, tylko nad robieniem zdjęć o zmroku wciąż muszę jeszcze popracować ;)

Już wystartowali ;) © Goofy601


Resztę zdjęć tradycyjnie można zobaczyć TU

Po Masie nareszcie miałem trochę czasu by wraz z Ekipą przejechać się jeszcze na Szombierki odprowadzić Darię. Tu Serafin musiał zmienić dętkę na solidniejszą bo planowaliśmy powrót przez Księżyc. Uwinął się z tym szybko i z uśmiechem na ustach :P

Z cyklu: Sam naprawiam... swój rower :) © Goofy601


"Księżyc" znajduje się między Bobrkiem a szosą DK88. Stanowi świetny skrót do domu. Przejazd nocą przez tą pustynną równinę zawsze dostarcza niezapomnianych przeżyć. Zwłaszcza gdy w ciemnościach pojawią się dziki :P

Rokitnica-Mikulczyce- Zabrze Centrum-MASA-Biskupice-Ruda-Bobrek-Szombierki-Bobrek-"Księżyc"-OMG-Mikulczyce-Rokitnica

Dane wyjazdu:
21.10 km 0.00 km teren
01:07 h 18.90 km/h:
Maks. pr.:36.00 km/h
Temperatura:3.0
Podjazdy: m

Nocny objazd miasta.

Czwartek, 11 października 2012 · dodano: 25.12.2012 | Komentarze 0

Tradycyjna już w tym roku pętelka po Zabrzu. Tym razem szybko i bez zdjęć bo zimno :P Nadchodzi prawdziwa jesień...


Rokitnica-OMG-Biskupice-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 0 - 25km


Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
02:31 h 19.87 km/h:
Maks. pr.:32.00 km/h
Temperatura:13.0
Podjazdy: m

Nocne "bylebydalej " :P

Środa, 3 października 2012 · dodano: 28.12.2012 | Komentarze 0

Z braku lepszych pomysłów natchnęło mnie by zobaczyć śluzę w Łabędach... nocą ;) Start godzina 20:00, ciemno okrutnie, księżyca brak, ale co tam, mam lampki :P Droga do Czechowic upłynęła bardzo szybko. Tylko ja, i droga pojawiająca się tuż przede mną z nieprzeniknionej ciemności. Ciekawe doświadczenie.

W Czechowicach zaczęło się jeszcze ciekawiej, bo stąd na śluzę w Łabędach jechałem tylko raz, dwa lata temu, w dzień i do tego w przeciwnym kierunku ;) Jakimś sposobem udało mi się jednak trafić ;)

Na miejscu przywitał mnie remont mostu i zamknięty jeden pas. Całe szczęście pozostał jeszcze chodnik, na którym zatrzymałem się by porobić trochę zdjęć. Fociłem tak dopóki bateria nie powiedziała "dość". Poniekąd wypłoszyły mnie stamtąd również coraz intensywniejsze odgłosy pijackiej imprezy w pobliskich krzakach ;)

Śluza Łabędy :) © Goofy601


Śluza Łabędy by night ;) © Goofy601


Jako, że nie bardzo chciało mi się wracać tą samą drogą przez pola, skierowałem się do centrum Gliwic. Na ul. Portowej ( dziwnie pustej o godzinie 21:30 ;) ) zrobiło się strasznie zimno. Chłód ciągnął od wody po obu stronach drogi. Zmyłem się stamtąd jak najszybciej.
W centrum aparat odżył jeszcze na moment więc pstryknąłem jeszcze kilka zdjęć oświetlonego budynku sądu. Następnie bateria zaprotestowała po raz drugi i nie odzywała się do mnie już do końca wieczora.;)

Wojewódzki Sad Administracyjny w Gliwicach © Goofy601


Z nocnych zdjęć dzisiaj nici, więc pora pomyśleć o powrocie. Z racji dobrze oświetlonych ulic najbardziej podeszła mi wersja trasy przez Zabrze. Tak tez wróciłem do domu zdążając przed północą :)

Rokitnica-Grzybowice-Świętoszowice-Ziemięcice-Przezchlebie-Czechowice-Łabędy-Gliwice-Sośnica-Zabrze Centrum-Mikulczyce-Rokitnica
Kategoria 25 - 50km, Odkrywczo